Jump to content
Dogomania

Furie

Members
  • Posts

    520
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    1

Everything posted by Furie

  1. Małpa, przepraszam że nie odpisuję stricte w temacie o który pytasz, ale ... Próbowałaś bardziej klasycznych metod nauki zostawania samemu? Małymi, dosłownie mikroskopijnymi kroczkami? Miałaś może okazję czytać "Strachopies" ? Zauważyłam taki trend, że behawioryści lubią polecać różne "gadżety" jako panaceum na całe zło , kiedy efekt można osiągnąć pracą, tylko trzeba wiedzieć jak. Nie tylko znać metodę /-y (miks metod), ale jeszcze wiedzieć jak jej / ich użyć i prawidłowo czytać psa (w tym przypadku np. jak chodzi o granice, które w trakcie odwrażliwiania powoli przesuwasz). Nie oceniam ani Ciebie, ani Twojego psa, bo Was nie znam, więc absolutnie nie odbieraj tego posta jako krytyki.
  2. Raczej tandetna :P "Weekendowych" treserów też wypuszczają :D ;) :D ;) Więc z dala, radzę z dala !
  3. Pies mógł uciec, sama kiedyś jednego DON-a znalazłam. Poza tym ludzie są różni, a 800 czy 1500 zł to żaden majątek ;) A idzie po tyle znaleźć. Oczywiście miksem też może być. Diabelkowa i ja mamy owczarki belgijskie malinois. Specem od wstawiania zdjęć nie jestem, wydaje mi się że najpierw wgrywasz zdjęcie do jakiejś internetowej galerii, np. przez picasse na google+ , potem klikasz ikonkę z obrazkiem w edytorze dogo i w okienko wklejasz link.
  4. Bo chyba taka jest idea forum, żeby się wymieniać poglądami na argumenty, a nie toczyć pianę i pomyje wylewać ;) Bo kolczatka dla zasady, zawsze i wszędzie to też nie jest dobra droga. Kolczatka to narzędzie treningowe, które należy używać z głową. Ale odżegnywanie się, że to samo zło to już bezsensowne przegięcie w drugą stronę. A w szkoleniu psów, jak w życiu - w jednym i drugim jest potrzebny zdrowy umiar i trzeźwa ocena faktów. Pewnie, że się da i na pewno lepsza taka szkółka niż faszyści - sadyści ;) No właśnie - umiejętność samodzielnego myślenia, wzorce z domu, szukanie, weryfikowanie i jeszcze raz samodzielne myślenie. I właśnie w tym momencie rodzi się we mnie solidny sprzeciw, a to dlatego, że oczekiwałabym, aby ktoś, kto profesjonalnie się czymś zajmuje, legitymował się większą wiedzą, doświadczeniem i wyczuciem niż ktoś, kto to robi hobbystycznie. No sorry, ale nie po to daję auto do mechanika, żeby mi potem kolega na domowym kanale poprawiał, nie po to idę do fryzjera, żeby sobie grzywkę docinać przed lustrem, do dentysty, żeby go edukować że w trakcie kanałówki należy wykonać 3 zdjęcia RTG :-/ To samo z psami. Po to idę na szkolenie, żeby to co tam się dowiaduje było skuteczne, żebym nie musiała szukać dalej i eksperymentować, co zadziała tylko mogła się trzymać jednego, spójnego programu szkoleniowego. Żebym kończąc przedszkole albo kurs podstawowy mogła iść dalej i KONTYNUOWAĆ szkolenie swojego psa, np. w sporcie, a nie przez X czasu odkręcać błędy popełnione w poprzedniej szkółce. Co do samej Łapki, pół biedy jeśli trafia się ogarnięty przewodnik, jak przedmówczyni, co to ma swój rozum, wzorce z domu i szerokie horyzonty. Gorzej jak ktoś jest zupełnie zielony i idzie z pełnym zaufaniem. A właśnie to powinno być normą: skoro idę do profesjonalisty, to nie muszę się znać, bo profesjonaliście można ufać. Pół biedy, jak trafia się łatwy i bezproblemowy pies. Gorzej jak przychodzi nerwowy czy agresywny, na dodatek z nieogarniętym przewodnikiem.
  5. My w tym roku pierwszy raz testujemy obrożę Scalibor (z deltametryną).
  6. Mam tego pełną świadomość i właśnie do tego piję, że szkoleniem psów, zawodowo, powinni zajmować się WYŁĄCZNIE ludzie, którzy myślą, mają tę wiedzę, wyczucie, doświadczenie i umieją je przekazać swoim kursantom w sposób zrozumiały i odpowiedzialny, tzn. taki, aby po zejściu z placu, pomiędzy jednym a drugim spotkaniem człowiek umiał sobie radzić sam z własnym psem. Widziałam sporo przypadków ludzi, którzy trafili na plac, bo sobie nie radzili, a po mądrze i odpowiedzialnie prowadzonych zajęciach, połączonych z pracą własną, zgodnie z otrzymanymi wskazówkami, wszystko zaczynało się układać. Także wiem że można. Oczywiście jest i druga strona medalu, czyli szkoleniowcy, którym się tylko wydaje że wiedzą i umieją, a tak naprawdę igrają z ogniem i spod ich ręki wychodzą "przekręcone" psy. Także jakby co, nie mam klapek na oczach ;) I mam świadomość, że laikowi może być bardzo trudno ocenić i wybrać dobrze.
  7. Zgadza się. OE to nie jest koniec świata, przy czym po pierwsze dobra OE trochę kosztuje, po drugie - trzeba wiedzieć jak się tym posługiwać, po trzecie (zważywszy na "po drugie") nie powinno się uczyć obsługi OE samemu, a pod okiem dobrego trenera (bynajmniej nie pod okiem "nawróconego" twórcy pozytywizmu). Tak czy siak, WARTO. Zdecydowanie bardziej wolę OE od rozjechanego albo zastrzelonego psa.
  8. Metoda do konkretnego psa - to jedno. Ale mi chodziło o coś jeszcze innego: o nauczenie przewodnika właściwego stosowania metody: ogarnięcia się, koncentracji, właściwej koordynacji ruchowej, bycia dla psa atrakcyjnym w praktyce a nie tylko w teorii, bycia zdecydowanym i "pozbieranym", a nie rozlazłym i bez wyrazu. Patrząc na filmiki łapkowe, tam jest totalne zaprzeczenie tego o czym piszę. Instruktorzy się motają, wykonują całe mnóstwo niepotrzebnych ruchów, wypowiadają całe mnóstwo niepotrzebnych słów, sesja treningowa się wlecze jak flaki z olejem, pies jest przygaszony i niezbyt zainteresowany (jak filmik jest z salki) albo zainteresowany wszystkim tylko nie przewodnikiem (jak filmik jest na dworze). A przy tym ćwiczą niechlujnie i niedokładnie. A słowo "popęd" to się rzeczonym instruktorom kojarzy chyba tylko z diabłem wcielonym albo z lekcjami przystosowania do życia w rodzinie, prowadzonymi przez katechetkę :D Dla psa - nuda. Ludziom się wydaje, że co to za filozofia kliknąć i podać smaczek, albo pobawić się z psem szarpakiem. A tu się okazuje, że jednak.
  9. No to od tego jest trener, żeby tym "człowiekiem-dupą" tak pokierować, żeby się ogarnął. U nas na placu, tzn. tam gdzie ćwiczę jakoś o dziwo wszyscy się jakoś "od-dupiają" i "od-mulają". SZPiLKA, "człowiek-dupa" to absolutnie nie jest wycieczka personalna do kolegi, żebyś tak tego nie odebrała.
  10. Obawiam się, że właśnie tak jak piszesz, takim ludziom dać namiary to jak walić grochem w ścianę. Ja tam uważam, że kto mieczem wojuje, od miecza ginie i jedyną metodą na sprawców tego całego bałaganu, czyli twórców "pozytywizmu" , a więc mylnego rozumienia tego co jest dobre dla psa no i zwolenników tej filozofii, można "pokonać" tylko ich własną bronią, a więc gadanym, gadanym i jeszcze raz gadanym ;) Takim na argumenty. Wolno bo wolno, ale coś tam się chyba zmienia. Co do STORAT-u widziałam że macie w Rzeszowie. Super :) Przeglądałam stronę. Podoba mi się to co piszą i to jak piszą - żadnego owijania w bawełnę, prosto z mostu: nastaw się na ostry zapi..l, a na dzień dobry pies musi przejść testy, bo bez tego ani rusz :) Podpytaj ich koniecznie przed zakupem psa czym się kierować przy wyborze i jak go później wychowywać. Bardzo ciekawa dziedzina, ale nie będę za wiele komentować, bo nigdy nie trenowałam ;)
  11. Oj tam, zaraz wyrocznią. Specjalnie Cie wywołałam, bo wydaje mi się że myślimy dość podobnie :) Też sie nie uważam za żadną wyrocznię, raczej za początkującą w sporcie, która kiedyś, na początku dała się zwieść temu marketingowemu bełkotowi "pozytywizmu" i trochę pobłądziła, na szczęście w porę się odnalazła. Więc jak widzę kogoś o podobnym podejściu, to się cieszę i piszę, a nie że wchodzę na forum tylko żeby krytykować :) Jaki tytuł nosi wątek każdy widzi, więc niech ludzie czytają i wyciągają wnioski :D
  12. Z głaskaniem przez obcych, nawet po podaniu smaczka byłabym ostrożna. Nie każdy pies jest taki, że dasz mu smaczka i już możesz z nim zrobić co tam sobie chcesz. Na pewno należy się wystrzegać nachalności, pochylania się nad psem, osaczania (typu mały pies i ręce, z każdej strony ręce), głaskania od góry, po głowie. Osobiście znam 2 metody postępowania z tego typu psami, przy czym nie chciałabym tu doradzać żadnej, bo to łatwo przez forum powiedzieć, a jak metoda się nie sprawdzi do danego psa, albo metoda będzie OK, ale człowiek ją źle zastosuje, to można tylko pogłębić problem i zostać z przysłowiową ręką w nocniku. Z Wrocławia kojarzę fajną szkołę Agility de Luks: http://www.agilitydeluks.republika.pl/kontakt.html Osobiście do niej nie uczęszczałam, ale wśród znajomych z Wrocka ma fajne opinie. Mam jeszcze 1 pomysł, kto mógłby i bez dwóch zdań ma rewelacyjną rękę do psów, zwłaszcza trudnych. Tylko najpierw muszę zapytać, czy byłaby możliwość, czas i wolne miejsca, bo celem zajęć jakby nie było są zajęcia sportowe. Ja do tej osoby przez pół Polski jeżdżę :)
  13. Ja od siebie dodam tylko w temacie samochodu, czując się poniekąd wywołana do tablicy ;) Spike, masz absolutną rację !! Wszystko trzeba z głową!! Oczywiście, że nigdy w upale i nigdy nie na długo. Pies jest nauczony zostawania w aucie i czuje się w nim bezpiecznie. Traktuje je jak kennel, a więc miejsce do odpoczynku, gdyż właśnie w aucie zwyczajowo odpoczywa pomiędzy wejściami na plac (które kocha) na weekendach treningowych, albo w polu, kiedy ja układam mu ślad (i tu również - nigdy w słońcu) . Więc odpoczynek w aucie zwiastuje coś fajnego. No i baaaardzo dużo razem jeździmy. Faktycznie, zboczyliśmy trochę z tematu złodziejstwa, choć jakby nie było moje auto to mój patent żeby mi psa spod sklepu nie ukradli ;)
  14. SZPiLKA23, a może tutaj ? : http://www.gallager.pl/moja_pasja/index.php?p=Kontakt (choć to niestety jakieś 50 km od Rzeszowa). Nie wiem, na ile aktualne, tzn. czy dalej szkolą, bo z tego co widzę, to aktualizacje www są sprzed dobrych kilku lat :( Ale "mój nos" mi podpowiada, że warto sprawdzić ten trop. Jeśli chcesz wiedzieć czemu - zapraszam na PW :) Jeśli chcesz, to mogę też sprawdzić aktualność oferty szkoleniowej. W dziale Przyjaciele znajdziesz Agnieszkę i link do jej strony. Agnieszka jest z kolei Przewodniczącą OKSP O/Rzeszów, Asystentem Prób Pracy Psów Towarzyszących i Obrończych, instruktorem szkolenia psów towarzyszących i prowadzącą szkolenia w ramach OKSP Rzeszów. Tu masz link do strony OKSP Rzeszów: http://oksp.rzeszow.pl/onas.html Agnieszkę kojarzę jako zawodniczkę, niestety nie znam jej osobiście. No i poczekajmy na opinię Diabelkowa :)
  15. No takie odstępstwo od reguły, przy wzmożonej czujności właściciela jestem w stanie zrozumieć, choć sama Furie nigdy nie zostawię, bo się do tego najzwyczajniej nie nadaje. No i wszędzie jeżdżę samochodem, więc jak chcę połączyć socjal z miastem z zakupami, to kiedy ja w sklepie - pies w aucie, potem w aucie lądują zakupy, a pies idzie na spacer :) Zgadzam się z "(...) i tak w koło macieju ;)
  16. Ukierunkować na zachowanie się w pożądany dla nas sposób :)
  17. Ładny czy brzydki, agresywny czy spokojny, mały czy duży - nawyk powinien być nawykiem. Nie zostawiać psa pod sklepem. Nigdy nie wiesz, co się może wydarzyć. A psu się nic nie stanie jeżeli akurat w dniu zakupów będzie miał krótszy spacer. Chyba że są sklepy, do których można wchodzić z psem, a pies potrafi się dobrze zachowywać, tzn. nie będzie przeszkadzał i nie narobi szkód. Tylko że takich sklepów jest jak kot napłakał i najczęściej zoologiczne ;)
  18. Przejdź sobie do tego wątku, o gryzącym szczeniaku. Tam Sowa dawała szereg porad jak wytłumaczyć psu, że gryzienie po rękach się nie opłaca, natomiast opłaca się np. wykonać siad lub podążać za ręką ze smaczkiem. Ona to bardzo fajnie opisała. Spróbuj zastosować te wskazówki kiedy pobudzenie psa wymyka Ci się spod kontroli i zaczyna uporczywie skakać.
  19. To dobrze. Tak trzymaj :) Co do psa seniora i szczeniaka pod jednym dachem - nie ma reguły i tak naprawdę wszystko zależy od Ciebie. Jakie Ty zapewnisz warunki obu psom i jak Ty pokierujesz ich relacjami. No i oczywiście od samych psów. Moja przyjaciółka, do 2 amstafów, w tym jednego seniora wprowadziła szczeniora owczarka niemieckiego z linii pracującej. Wszystko jest OK. Można nawet powiedzieć, że "dziadzia" amstaf odżył przy dzieciaku. Oczywiście jest czas kiedy psy się bawią razem i jest czas kiedy są odizolowane (bo mała by chciała jeszcze, a te starsze już niekoniecznie). Tu jest właśnie rola świadomego przewodnika, który kontroluje sytuację i czuwa, aby żaden pies nie czuł się pomijany, zaniedbany i żeby każdy pies miał zapewnione prawo do niezakłóconego odpoczynku.
  20. Właśnie dlatego, że z rachunku prawdopodobieństwa , przysłowiowy 1 na milion będzie miał na celu zobaczyć to o czym napisałaś, a pozostałe 999 999 - podać szczeniaka przez drzwi i aby tylko kupujący nie zadawał za wielu pytań, a już na pewno nie próbował oglądać warunków w jakich są trzymane psy. Niestety tacy również nazywają się hodowcami i nigdzie nie piszą że są pseudo. Ot, life is brutal, a jeśli coś jest ogólnie przyjętą praktyką hodowlaną, tzn. odbiór psa z hodowli to bezpieczniej się tego trzymać, zwłaszcza jeśli jest się laikiem i co naturalne w takiej sytuacji - trudniej samodzielnie oddzielić ziarno od plew i łatwiej dać się nabrać. Także ja podobnie jak założyciel wątku - wolę założyć że ludzie kłamią, niż że wioząc mi szczeniaka mają szczytne zamiary. Wyjątkiem mogłaby być sytuacja, że najpierw odbywa się wizyta w hodowli, gdzie przyszły właściciel akceptuje warunki , zachowanie szczeniąt, zachowanie suki (lub obojga rodziców), hodowca przeprowadza wywiad z zainteresowanym i go akceptuje, następnie dobór szczeniaka do właściciela, własciciel wyjeżdza bez psa i następnie, hodowca przywozi tego wybranego psa, żeby naocznie przekonać się jakie są warunki. Osobiście, wiem o 1 takim przypadku. Chlubnym. Szczeniak leciał z hodowczynią z Czech do Grecji :)
  21. Uuu, a wiesz, co ? Ja jak ćwiczę posłuszeństwo, czyli komendy to właśnie na rozkręconym i pobudzonym psie. Jak mi "osiada", to go rozszczekuję, żeby się znowu pobudził - takie ćwiczenie z powerem daje dużo radośniejszy obraz pracy i samo przez się - jest dla psa dużo przyjemniejsze. W zabawie też jej się pozwalam rozkręcać. Dzięki temu, to co robimy razem, jest dla niej mega wciągające i atrakcyjne. Tylko fakt, nad pobudzeniem trzeba umieć panować, tzn. trzeba umieć okiełznać pobudzonego psa, co na początkowym etapie może nastręczać trudności. Jeśli chcesz mi się odwdzięczyć, to mam jeden pomysł: zapisz się na zajęcia do kogoś, kto jest dobry w Obedience lub w ratownictwie :) Po pierwsze dobrze rokujesz, bo chcesz się uczyć i chcesz się fajnie dogadywać z psem, starasz się - to widać. Po drugie - zrobisz coś, co z pewnością jest krótszą i lepszą drogą, bo ja, czy inne forumowiczki, które też dobrze radzą (np. Sowa, Evel, Cavecanem, Berek, Brezyl), choćbyśmy na rzęsach stanęły, to nie widzimy ani Ciebie ani psa. Po trzecie - sprawisz mi tym przyjemność i satysfakcję :) Sama błądziłam - z moim poprzednim psem. Dzisiaj ogarniam maliniaka i nie wyobrażam sobie innej rasy, a to są pieski - piranie z dynamitem w dupce ;) Życiowo uchodzą za jedne z najtrudniejszych. Ogarniam - bo trafiłam na właściwy plac, do właściwej osoby. Sama po sobie widzę ile tym wygrałam, dlatego bardzo się cieszę z każdej jednej osoby, którą uda mi się właściwe pokierować, czyli w ręce fachowca :) A Twoja psina, z tego co piszesz wydaje się bardzo fajna, wręcz idealna do fajnego życia i fajnego szkolenia.
  22. W związku z tym, z założenia definitywnie odpuściłabym sobie wszelkie hodowle niezrzeszone w Związku Kynologicznym w Polsce (ZKwP). Tak jak pisze Wronka - związek jest daleki od ideału, ale mimo wszystko, śmiem twierdzić że jest mu bliższy aniżeli jakiekolwiek inne stowarzyszenie. Skąd się wzięły te stowarzyszenia - Wronka dobrze napisała. ZkwP pewnie nigdy by się nie zgodził a te mioty. Kiedyś widziałam taki rodowód psa koleżanki. Wydawało jej się, że ma rodowodowego owczarka niemieckiego. A w tym rodowodzie, w przodkach, co chwilę NN (tzn. nieznany). W ZKwP to jest niedopuszczalne. Poczytaj jakie badania się robi dogom, jakie wyniki są uznane za normę hodowlaną. Sprawdź rodowód pod tym kątem. Na pewno stawy biodrowe pod kątem dysplazji, pewnie łokcie. Nie wiem co jeszcze, nie znam się na dogach. W hodowlach - pytaj o charakter psów, a jak już jesteś na miejscu - obserwuj. Wystrzegaj się lękliwych i agresywnych - to zwiastuje poważne problemy. Wystrzegaj się hodowców, którzy nie pytając praktycznie o nic są gotowi sprzedać Ci psa, a uciekaj gdzie pieprz rosnie jeśli sami będą chcieli Ci go przywieźć. Każdy szanujący się hodowca, który się przykłada do swojej pracy dba o to, gdzie trafi szczeniak i jest gotów odmówić, o ile potencjalny właściciel nie spełnia jego oczekiwań (np. ma za mało czasu, jest porywczy, jego charakter nie pasuje do specyfiki rasy, niektórzy się nie godzą na trzymanie psa w kojcu). I pamiętaj - pies to charakter. Wspomniałeś, że chcesz większego psa. Ale czytałeś jaka jest natura doga? Rozumiem, że Ci to odpowiada. To zupełnie inny pies niż ON czy pies w typie ON.
  23. Spike1975, Ty do Berek pijesz? Bo niezbyt rozumiem ... Przecież ma rację. Od siebie dodam, że bawiąc się z psem w sposób dla psa nudny, czy frustrujący pies na bank będzie sobie sobie szukał czegoś atrakcyjniejszego. Dla jednego psa będzie to gryzienie rąk i nóg właściciela, a dla innego ganianie motyli. Szczeniaka trzeba uczyć, że właściciel jest super i zabawa z właścicielem jest tym bardziej super. Weź sobie do serca porady Sowy. Anomolly, rozglądając się za szkoleniem / psim przedszkolem, spróbuj wybrać takie, gdzie prowadzący zajmuje się także szkoleniem sportowym na poziomie (nawet jeśli teraz wcale nie myślisz o trenowaniu psich sportów), np. Obedience, szkoli zawodników lub sam ma doświadczenie zawodnicze. Taki człowiek nauczy Cię jak NAPRAWDĘ działa pies, co jest dla niego atrakcyjne, jak budować więź, jak uczyć psa samokontroli, jak sobie radzić z pobudzeniem i popędami, żeby pies był radosny i ukierunkowany na Ciebie, jednocześnie żeby nie wchodził Ci na głowę. No i przede wszystkim, nauczy Cię jak nie wyprać psa z popędów, bo taki wyprany owczarek to nieszczęśliwy, by nie powiedzieć niepełnosprawny owczarek.
  24. Znam ten ból - też tak miałam przy poprzednim psie. Mój poprzedni trener pytał co jest moim celem Ja mu na to: zdać egzamin PT1. Później pytał co planuję robić na treningu, bo moja koleżanka będzie robić słupek i podesty. A ja na to: to ja też chce :P (absurd sytuacji polegał na tym, że w PT 1 nie ma ani podestów ani słupka ;) ) Najważniejsze, że już chwytasz o co chodzi i tego się trzymaj :) Nigdy nie porównuj się do innych, ani swojego psa do innych psów. Każdy pies jest inny, każda para pies - przewodnik jest inna. Ustal sobie co chcesz wypracować, co jest dla Ciebie ważne i to rób. Szukaj filmików, które są o tym, czego akurat się uczycie, a nie pomysłów na nowe sztuczki. Na to przyjdzie czas :) Ale oglądaj, bo to Ci poszerza horyzonty - widzisz do czego można dojść. Nie odnoś wszystkiego co widzisz na filmikach wprost do siebie, bo może Ci być ciężko wyłapać, w jakim celu jest robione ćwiczenie z filmiku, czy ćwiczący pies jest na podobnym poziomie wyszkolenia co Twój (a w nauce jest ważne stopniowanie trudności), no i przede wszystkim, każdy pies jest inny, jeden chwyta w mig, drugi trochę trudniej, do innego psa trzeba dotrzeć innym sposobem. Dlatego obserwowanie psa jest takie ważne. Twoj pies Ci wszystko powie. Musisz się nauczyć go czytać i sama oceniać dlaczego nie zawsze robi to, co byś chciała. No i znajdować na niego właściwy patent :) Co do spaceru - u mnie zezwolenie na podejście do krzaczka nigdy nie jest nagrodą. Zezwolenie na wąchanie jest wyłącznie moją wolą jako pana i władcy ;) "a teraz pozwolę ci powąchać" / "a teraz koniec wąchania i idziemy dalej". Co do przywitania z innym psem / człowiekiem - nie pozwalam się jarać ani ciągnąć. Jak to robię, jak steruję psem i jak się z nim komunikuję, żeby wiedział kiedy idziemy, a kiedy wąchamy - z wiadomych przyczyn dostaniesz na PW ;) Tylko pamiętaj, że jest to mój patent, na mnie i mojego psa, z uwzględnieniem natury mojego psa (cholernie ruchliwy i pobudliwy) i tego co mi pasuje a co nie. Nie kopiuj wszystkiego, kierując się tym, że ja mam więcej praktyki, tylko wybieraj dla siebie te elementy, które są zgodne z Twoją wizją i pasują do Twojego psa. Poza tym w mojej wizji jest dużo elementów, na które ktoś inny w życiu by się nie zgodził (np. mój pies zawsze chodzi przodem, prawie nigdy przy nodze i zawsze na lekko napiętej smyczy; mój pies w zabawie może na mnie skakać i może mnie podgryzać, bywa że dosyć mocno. Nigdy go za to nie skoryguję i mam w tym swój cel. Pamiętaj, że wychowując psa wszystko jest po coś.
  25. Nie doczytałam 2-giej części posta nr #5, bo go chyba edytowałaś w międzyczasie. Tak, pies mógł być zmęczony albo ilość rozproszeń mogła być zbyt duża. Nie wiem czy faktycznie tak było, ale jest to możliwe. Konsekwencja to podstawa. To Ty zaczynasz i kończysz zabawę, ćwiczenie, bieganie luzem. Nie ma że pies coś tam coś tam. Oczywiście psa trzeba obserwować i jeżeli wysyła Ci sygnały zmęczenia, znudzenia, to nie wolno go dalej zmuszać. Ale to Twoja rola, aby wybrać dobry moment i we właściwy sposób zakończyć daną sekwencję. Filmik fajny i wartościowy, ale myslę że się nim w tym momencie nie powinnaś sugerować. 1) to są psy wyćwiczone na wyższym poziomie; widać i słychać, że te psy najpierw zostały nauczone siad / waruj-zostań, potem siad/ waruj w marszu a dopiero później siad na odległość - jako ostatni etap 2) tam jest zupełnie inna idea nagradzania. Tam nagrodą nie jest wąchanie, tylko zeżarcie smaczka, wyrzuconego przez tę babkę. "toss the treat behind the dog" - wyrzuć smaczka za psa. Tego nie widać, ale ona to tłumaczy. Taki sposób nagradzania służy temu, aby pies załapał aby wykonać komendę tam gdzie ona pada, tzn. w oddaleniu, a nie przybiegać do przewodnika i siadać przy nim. Całość z filmiku służy nauczeniu psa zatrzymania awaryjnego, dokładnie w tym miejscu, w którym jest kiedy pada komenda. Widać, że te psy i babka mają perfekcyjną komunikację i więź. U Was rzecz jest w doszlifowaniu poprawnej komunikacji i wzmocnieniu więzi. Więc na takie bajery przyjdzie jeszcze czas ;) Z linków przeczytałam pierwszy i jest bardzo OK. Zerknęłam, że autorką jest Magda Łęczycka, więc co moge powiedzieć ... to BARDZO DOBRY trop !! Z resztą myślę, że widzisz pewne analogie, między Tym co Ci napisałam w PW, a tym co przeczytałaś u Magdy, przy czym Magda jest o niebo bardziej zaawansowana niż ja ;)
×
×
  • Create New...