Jump to content
Dogomania

Furie

Members
  • Posts

    520
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    1

Everything posted by Furie

  1. 1. wiadomo, że to deprymuje, ale cóż, bywa , taki lajf ;) Popęd. Fajnie, że masz sukcesy. Oby jak najwięcej. U mnie w trybie pracy też jest OK, tylko na spacerze dość słabo ;) Mimo wszystko widzę dość spore światło w tunelu :D 2. Cavecanem odebrałam OK, ponieważ wbrew pozorom, mimo że prezentujemy diametralnie różne efekty pracy, to w myśleniu, w metodach, technikach i pewnych ogólnych założeniach jest nam bardzo po drodze. Ona przez pryzmat ratownictwa pisze dokładnie o tych samych mechanizmach, które ja na co dzień widzę, czuję i przerabiam z własnym psem w sporcie. Myślę, że kluczem jest to zdanie co cytowałam od Sowy. Myślę też, że każda z nas, tzn. i Ty i ja wyniosłyśmy z wypowiedzi Cavecanem coś innego, choćby z racji wzajemnego nastawienia. A wiesz, że my IPO-wcy też wychodzimy pracować w polu? :P IPO się składa z 3 konkurencji i konkurencja "A" to ślad sportowy. Ale to jest TOTALNE przeciwieństwo Waszego wystawiania zwierzyny i pracy górnym wiatrem. U nas pies ma iść dolnym, z nosem tuż przy ziemi, stopa w stopę, nie używamy krwi ani farby tylko żarcie (na etapie nauki; docelowo idzie po pustym), pies wypracowuje ścieżkę śladu, nie znajduje zwierzyny, tylko oznacza przedmioty, np. przez warowanie (ot, takie prostokątne kawałki a'la deseczka z mozaiki parkietowej; są z drewna, z filcu, gumy, skóry) ; Regulamin mówi m.in. jaki długi ma być ślad (ile kroków), ile załamań, pod jakim kątem, jak długo ślad ma się odleżeć. Mi się to na początku wydawało mega głupie, zwłaszcza że ten rodzaj pracy w ogóle się nie przekłada na praktykę, tzn. na to, czy pies umie póxniej odszukać zaginionego, albo zgubiony przedmiot (nie, nie umie). Trochę sobie popatrzyłam jak pracują psy znajomych, naszych czołowych zawodników i się przekonałam, że może to wcale nie takie głupie, a pies ma mega frajdę. A Furiat to uwielbia. Tymczasem się wymeldowuję, bo są Mistrzostwa Polski - właśnie w śladzie sportowym i się wybieram patrzeć i pomagać :) Startować niestety nie, bo jeszcze za mało umiemy.
  2. Też się z tym nie zgodzę. To dawaj jak Ty to widzisz. Mnie interesuje w szczególności jak wzmacniacie pożądane zachowania u wyżłów, np. przy wyuczaniu powrotu do przewodnika, widocznego odstąpienia od zamiaru podjęcia tropu, itd. Bo co do tego że odwołanie na gwizdek bazuje na tym samym mechanizmie warunkowania instrumentalnego co odwołanie na głos tudzież rzeczoną wiolonczelę ;) chyba jesteśmy zgodne, niezależnie od tego jakiego mamy psa, co? ;)
  3. A_niusia, mi nie chodziło, że "wstyd bo ma się spieprzającego psa z gr VII". To że coś tam nie do końca nam wychodzi, to nie jest żaden wstyd. Mój maliniak też gania jak zobaczy zwierzynę. Czasem tylko wystartuje, kiedy indziej musi sobie chwilkę pogonić i dopiero wraca. Czasem się udaje wyprzedzić jego reakcję i odwołać zawczasu. I co wstyd? Nie uważam. Trudna sytuacja, którą trzeba ogarnąć, więc nad nią pracuję. I tyle. Natomiast większość Twoich wcześniejszych wypowiedzi odebrałam mniej więcej tak: "jestem super i moje psy są super, a wy jesteście bałwanami , ale nie powiem wam jak się szkoli wyżła, bo i tak się nie znacie " i tak w kółko. Odebrałam Cię tak, jakbyś się obawiała napisać w jaki sposób uczyłaś swoje wyżły, żeby Ci ktoś nie wypunktował błędów, tudzież nie wykazał, że de facto to co robiłaś opiera się na identycznych mechanizmach uczenia co u naszych owczarków. Jeśli jest inaczej i nie masz problemu żeby się podzielić - podziel się. Wszystkim wyjdzie na dobre, a i atmosfera się oczyści.
  4. Oooo SUPER! Właśnie o taką rozmowę mi chodziło. Chętnie bym poczytała jak wygląda proces wychowywania wyżła od szczeniaka, opisany przez pasjonatów tej rasy. Jak nagradzacie? Na czym polega, w Waszym wykonaniu, Wasza atrakcyjność w oczach wyżła? Co robicie kiedy szczenior puszczony w pole nie wraca no i co robicie żeby wrócił? - chodzi o te przypadki "zdarzyło mu się nie wytrzymać presji". Rzuciło mi się w oczy, że pole pojawia się od samego początku. Jak to wygląda? Szczeniaki puszczane są z matką? A pierwszy okres w nowym domu ? Od początku bieganie w polu luzem? Na czym polega: "pies miał kontakt z dziką zwierzyną" ? Pytam bo obraz, który mi wyobraźnia podsuwa jest co najmniej kuriozalny, bo nigdy takiego czegoś nie widziałam ;) Żeby była jasność: nie pytam ani przez złośliwość ani nie szukam porady szkoleniowej. Pytam przez ciekawość. Sowa napisała: Więc ciekawam tych różnic i podobieństw, choćby w kontekście mojego maliniaka i Waszych wyżłów.
  5. Czi_czi, nie wymagam, tylko proponuję. Dlaczego? Bo do tego zdaje się, w założeniach służy forum - do wymiany doświadczeń. Czyta założycielka wątku, czytają i inni - niektórzy z pewnością w celach edukacyjnych. Być może zajrzy tu ktoś, kto chce sobie kupić wyżła, zanim sięgnie po książkę ( o ile w ogóle). Nie uważasz, że byłoby to bardziej twórcze i ze wszech miar pożyteczne, gdyby zamiast wychwalać pod niebiosa siebie, swoją wiedzę i osiągnięcia swoich psów podzielić się doświadczeniem jak się do tego doszło? Nie no, ale po co. Łatwiej mieć usta pełne frazesów, a jak przychodzi co do czego to napisać "kup sobie książkę i idź do specjalisty". Na pewno bezpieczniej, bo jeszcze mogłoby się okazać że się palnie jakąś głupotę i zostanie się wypunktowanym przez te FUJ ratowniczki, FUJ IPO-wców, FUJ placykowych szkoleniowców od owczarków ;) Sorry i nie obraź się (nie mam intencji żeby Ci dokopać), ale tak to z boku wygląda. OK, nie powiem, jest to dobra rada i sama niejednokrotnie taką daję. Tylko jak już rada została udzielona, a dyskusja nie umarła tylko toczy się dalej, mało tego, w koło macieju o tym samym, to nie rozumiem, dlaczego tak się wzbraniacie od napisania prostych faktów związanych z metodyką pracy z psem, z punktu widzenia Waszych doświadczeń. Przepraszam jeśli się nie wstrzeliwuję w czas i miejsce z odpowiedzią i może się przez to robić chaos. nie nadążam ;) Już chyba 3 się pojawiły odkąd zaczęłam pisać.
  6. To może w końcu wyjawisz sekret jak do tego doszłaś i jakimi metodami to wypracowałaś? Step-by-step :) O tym jakie te psy są genialne już było i to do znudzenia, więc może czas na jakąś nową myśl? Bardziej konstruktywną? To apropos ostatniego posta A_niusi, gwoli ścisłości, bo widzę że w międzyczasie Czi_czi napisała. Czi_czi - niektórzy nie kupują wyżła, tylko adoptują ze schronu psa w typie. To co, lepiej w tej sytuacji przysłowiowe psy na nich wieszać, czy lepiej im doradzić w jaki sposób ułożyć psa, przystosować do życia w przestrzeni miejsko - wiejskiej i znaleźć złoty środek? Czy może lepiej żeby taki pies dalej siedział w schronie? Oczywiście że można zastępować, a wręcz należy, zwłaszcza kiedy jakaś dziedzina - tu praca w polu nas nie kręci. Skoro jak piszesz "super wyszkolony, zasuwający za piłeczką zwiewa jak poczuje sarnę" , to znaczy że jest jakiś element szkoleniowy do wypracowania. I na tym się należy skupić. Po to żeby przestał zwiewać i można go było bezpiecznie puszczać. Przy okazji, czy bordery, które nie zaganiają owiec, tylko biegają po torze agility albo trenują OBI też są nieszczęśliwe? Nie wydaje mi się. Piszecie że dla Was sport czy ratownictwo to g.... Mnie kompletnie nie interesuje polowanie ani przedzieranie się przez chaszcze (nie lubię mieć potarganych włosów, twarzy podrapanej gałęziami, a w szczególności okładów z pajęczyn). Ale potrafię uszanować, że kogoś innego to kręci i jest prawdziwą pasją, jak choćby dla osoby, która pisała o świadomości tego jaką zwierzynę można spotkać w określonym miejscu o określonej porze. Bardzo fajny post na temat pasji. Tylko że tutaj jest dział wychowanie i konkretna sprawa, która powinna być głównym przedmiotem dyskusji.
  7. Sama nie wiem czy się śmiać czy płakać. 12 stron dla wyjaśnienia oczywistych oczywistości, a obawiam się, że i po kolejnych nastu, dla niektórych dalej będzie niejasne ... No cóż, beton pozostanie betonem, ale niejeden podczytujący na pewno bardzo dużo wyniesie z wypowiedzi Cavecanem i Sowy, a wcześniej także Berek. A działy: szkolenia / konkursy, no cóż, w tych działach trochę trudno zabłysnąć kiedy jedyne co się ma do zaoferowania to: "nie mam nic do powiedzenia ale i tak będę to przyoblekać w słowa" ;) Btw. - rewelacyjny tekst o tych błogosławionych, którzy ... :P Dopóki się u nich nie wypracuje przywołania, to wręcz powinny ;)
  8. Rany, byle nie do behawiorysty!! Dla dobra psa. To jeden z najbardziej zdeprecjonowanych zawodów, więc znaleźć dobrego jest jak trafić 6-stke w totka. Nie byłam, nie widziałam, więc piszę z naciskiem na "może" / "uważam że" / "to może być". Ściąganie linki / odciąganie psa mogło się do tego przyczynić. Wiadome, że przy mijance na wąskiej ścieżce nalezy mieć psa blisko, przy sobie, od strony przeciwnej do mijanych. Kwestia tego jak i kiedy to zrobimy. Akurat w kwestii wyskoków w wydaniu maliniaczka coś tam wiem ;) Oczywiście moja w tym głowa, żeby do nich nie dochodziło. Polecam na chwile przed mijanką oraz w trakcie skupiać uwagę psa na sobie, a każdy sukces wzmacniać (np. pochwała: "super!" i smaczek). Można iść wymagając od psa żeby ten kawałek przeszedł na kontakcie. Na początkowym etapie można go naprowadzać ręką ze smaczkiem. Ewentualnie można dać psu siad i wymagać żeby patrzył na przewodnika (a nie namierzał poruszający się obiekt). Choć osobiście uważam, że siad to półśrodek, lub etap przejściowy, bo docelowo pies ma CHODZIĆ między ludźmi nie zwracając na nich uwagi, a nie siadać przy każdej mijance. Ponadto psa należy kontrolować w taki sposób, żeby przed w trakcie i po mijance mieć pełną kontrolę nad psem - żeby nie miał mozliwości nikogo chapnąć. Jesli nie skupieniem uwagi, to fizycznie - smyczą. Jednocześnie pamiętając jakie mogą być konsekwencje napinania / odciagania. Niezależnie od tego co się stało, OBOWIĄZKOWO musicie mieć pod kontrolą własne emocje. Zachować spokój. Nie wolno Wam się nakręcać, spinać, stresować, że "ojej, zaraz się stanie, on to może zrobić znowu". Pies to "sczytuje" i masz coś a'la samospełniającej się przepowiedni. Mali są tym ekspertami ;) Daj znać skąd jesteście. Myśleliście o zajęciach z posłuszeństwa? U dobrego trenera. Wiadomo, że nikt normalny nie będzie polecał forsować seniora, czyniąc z niego sportowca, ale pamiętaj że owczarki to psy pracujące. ON-y, mali kochają współpracę z człowiekiem. Komendy, posłuszeństwo, aportowanie, zabawę w przeciąganie. Fajnie gdyby ktoś doświadczony w pracy z takimi psami (najlepiej w sporcie lub ratownictwie) mógł Wam pokazać jak prowadzić takiego psa, stosownie do wrodzonych predyspozycji i do wieku. Wiesz może w jakim stanie są stawy psa?
  9. Przerywacz ;) Wierzysz, że upadający woreczek z piaskiem spełni rolę? W tym temacie czytałam o zaklejonej puszce z monetami. ALe osobiście nigdy nie stosowałam, bo dla mnie takie akcesoria są ze wszechmiar nieporęczne, zwłaszcza kiedy liczy się timing. Co do spokoju i kontroli emocji - potwierdzam.
  10. Nie żeby nie było sensownych porad - bo były. Tylko raz, że się "rozmyły" z przyczyn ogólnie wiadomych, a dwa - ciekawam konkretnych rad na zadany temat od właścicieli wyżłów / wyżłowatych :)
  11. Hahaha, dobre :D Suczka co to chociaż raz musi mieć młode, albo piesek co to pod żadnym pozorem nie wycinać jajek - w moich stronach też standard. Co do Furii to najczęściej: "ale niewydarzony wilczur", "wilczur miniaturka", albo "pani, to koło owczarka nawet nie leżało!" :P A ostatnio przy mijance było: "czy ten piesek przyszedł pani do nogi, bo on się mnie boi?" Na co moja odpowiedź: "nie, to raczej ja się boję o panią" :P Jest i druga strona medalu: odkąd się sprowadziłam na tę wieś, to wzrosła częstotliwość wyprowadzania burków na spacery. I już się przestali pytać w stylu "pani, a to ogród mu nie wystarczy, że tak pani pogina na te spacery?" ;) Teraz to nawet się pytają co się stało, jak nas dłużej nie widują :) A, i jeszcze mi się przypomniało: "naprawdę trzyma pani psa w mieszkaniu? i to jeszcze w klatce??" :D
  12. Sądzę, że nikomu nie zależało na zanegowaniu potrzeb i natury wyżła, a co najwyżej na usystematyzowaniu pewnych kwestii, w myśl zasady na wszystko jest czas i miejsce i w kontekście problemu przedstawionego przez założycielkę wątku: pies ucieka i jest nieodwoływalny na spacerze, w tym również w parku miejskim oraz goni zwierzynę. Moim zdaniem taki pies jest nieakceptowalny czy to w przestrzeni miejskiej czy to w polu / lesie. Sądzę, że nie tylko dla mnie. Zwłaszcza że w tych sensownych i merytorycznych wypowiedziach jasno stoi: "wyżeł współpracujący z człowiekiem", "wyżeł odwoływalny", "wyżeł nie ganiający za zwierzyną". A więc inny niż ten, którego opisała założycielka wątku. Więc może lepiej, zamiast udowadniać sobie nawzajem, skupilibyśmy się na tym jakie dać rady. Konstruktywne. I na zasadzie synergii. A nie negacji apriori, bo ja mam wyżły, a ty masz owczarki, więc się nie odzywaj. Żeby dziewczyna wychodząc z psem na spacer wiedziała co ma robić, żeby rozwiązać problem, a nie go pogłębiać, a następnie, mając już odwoływalnego psa - co robić dalej, żeby psu z nią było dobrze. Osobiście uważam, że puszczanie w pole nieodwoływalnego psa ganiającego za zwierzyną, bo to wyżeł / wyżłowaty , więc coś tam (czyt. wykład o potrzebach i próbach polowych) do niczego dobrego nie prowadzi. I w tej konkretnej sytuacji wszelkie substytuty pozwalające zapewnić psu odpowiednią dawkę ruchu / wysiłku są jak najbardziej wskazane. Przynajmniej do czasu rozwiązania problemu. Chyba że psu będzie się podobać, więc może i dłużej. Okładanie pola to dopiero następny etap. Więc? Jak Waszym zdaniem powinien wyglądać spacer z nieodwoływalnym wyżłem? I jaką byście proponowali ścieżkę szkoleniową do wyuczenia przywołania dla takiego psa, jakich nagród byście użyli i jak byście obrzydzili ganianie zwierzyny? Jakie symptomy w zachowaniu wyżła / wyżłowatego sygnalizują, że zaraz się urwie i poleci za zwierzyną? Co wtedy robić?
  13. Mówią "szukajcie, a znajdziecie" :P Chociaż w tym kontekście bardziej by się chciało rzecz: "wyjątek potwierdza regułę" albo "krowa, która dużo ryczy mało mleka daje" ;) Joannę i Kessela miałam okazję poznać het, het temu, kiedy jeszcze nie miałam Furii. Nie wyglądał na niespełnionego, wręcz przeciwnie, także również podpisuję się pod tym przykładem. Nota bene autorka wątku dość jasno napisała, że jej pies MIKS coś w typie wyżła gania za zwierzyną oraz "urywa się" na niekontrolowaną rundę po parku i oczekuje porad jak go tego ODUCZYĆ, a nie o tym jak wyżeł okłada pole, tudzież robi stójkę ;)
  14. Nie no, to się nie dzieje naprawdę ... :-o Choćby po to, żeby nam nadgorliwy myśliwy nie odstrzelił psa , realizującego swój instynkt ganiając zwierzynę? Żeby go dla odmiany locha nie pogoniła? Żeby nie wpadł pod samochód, tudzież nie staranował staruszki oddającej się rekreacji w miejskim parku? Bo więcej mi się nie chce wymieniać ;)
  15. Wydaje mi się, że takim zachowaniem wzmacniasz lęk. Nam, ludziom się wydaje, że jak pogłaszczemy pieska, kiedy się boi, zatrzymamy się, weźmiemy na ręce, pogadamy do niego ciepło i miło, to on zrozumie, że my mu właśnie tłumaczymy że nic się nie dzieje. A pies to "czyta" na odwrót: że skoro pańcia się roztkliwia, to znaczy że się dzieje, ojj, strasznie. Mało tego - czekając 10 minut aż pies się "pozbiera" sprawiasz, że on przez 10 minut przeżywa dyskomfort, zamiast załatwić temat od ręki. Ja w takich sytuacjach mówię normalnym głosem "idziemy" (nic więcej) i idę niewzruszona. PLZ potraktuj to tak jak napisałam, czyli "ja i mój pies", moje doświadczenie, a nie rada do zastosowania u Ciebie. Ja mojego psa widzę, umiem go czytać. Wiem na co sobie mogę pozwolić, żeby było OK, czego nie mogę powiedzieć o Twoim psie. W takiej sytuacji najlepiej mieć obok fachowca, który Ci podpowie. Zdecydowanie stawiałabym na porządnych trenerów, a nie na behawiorystów. Być może to jest powodem, że nie masz odpowiedzi. Są sytuacje, w których można komuś wyświadczyć niedźwiedzią przysługę. W temacie lękliwości, mogę Ci jeszcze polecić lekturę "Strachopies" i "Pies, który kochał zbyt mocno". Co do kontaktu, budowania więzi - spróbuj sobie wyszukać wątki pozakładane przez Jowitę. Były porady na podobny temat - może uda Ci się znaleźć wskazówki dla siebie.
  16. Poczekajmy na Berek - może zechce rozwinąć. Ja w jej głowie nie siedzę, ani nie mam jej doświadczenia, więc jej nie wyręczę ;) Jedno co zauważyłam, to że jak coś pisze, to ma ku temu przesłanki, więc sama jestem zainteresowana. Ale że napisałaś ogólnie "czy psy mogą ...", to odpisałam, że tak mogą, bo nie wiem z kim piszę i czy to było na serio, czy żartobliwie, czy uszczypliwie, czy jeszcze inaczej ;) Jagów nie ruszałam.
  17. Ja akurat trenuję IPO. Cóż, troszkę się różni od OBI czy AGI ;) https://www.youtube.com/watch?v=x6w_o5OTvQQ Dog193, miałam na myśli ogólną prawidłowość, tj. że agresja jest czynnikiem podlegającym dziedziczeniu. W tym kontekście się odniosłam. Ogólnym, nie jagów.
  18. ... tylko na rozumienie istoty popędów i mówiąc kolokwialnie "działania psa" , np. będącego pod wpływem skrajnie silnego pobudzenia ;) Tak, z tego co mi wiadomo podlega dziedziczeniu. Podobnie jak lękliwość. Ja bym to okresliła jako fundament. Socjal, wychowanie, szkolenie jest jak budowanie na tym genetycznym fundamencie. A z wrażliwością jest tak jak pisze Berek, przy czym co do definicji, wolałabym to zostawić bardziej doświadczonym, co to trafniej to ubiorą w słowa.
  19. Jowita, masz absolutną rację. Mi chodziło o umiejętność rozróżnienia na forum w czyje porady na forum się zagłębić, a które sobie odpuścić - jak już jesteśmy na forum i mówimy o forum ;) A i tak trener zawsze powinien być podstawą. Ale tu nikt w żadnym miejscu nie napisał o "kopaniu prądem psa, który ma w dupie przewodnika ..." tylko o UMIEJĘTNYM zastosowaniu OE pod okiem wykwalifikowanej osoby. Diabeł tkwi w szczegółach i ... czytaniu ze zrozumieniem (że tak się z lekka na koniec wyzłośliwię ;) )
  20. Dlatego umiejętność oddzielania ziarna od plew - BEZCENNA :D Święte słowa. Serce rośnie :)
  21. M.in. dlatego, że wzięłaś sobie do serca porady doświadczonych osób, którym z niezrozumiałych dla mnie przyczyn, próbuje się tutaj udowodnić coś, co mówiąc delikatnie jest dalece niestosowne i nietaktowne. Osobiście - nie ogarniam tej kuwety ... A Berek, Sowę i Cavecanem podziwiam za cierpliwość.
  22. Wobec tego jak się odwołuje wyżły od zwierzyny? Gwizdkiem? Czy są w ogóle nieodwoływalne? ;) Btw, każdy posiadacz maliniaka powiedziałby o sile popędów swojego psa dokładnie to samo, tyle że mocniej i bardziej ;)
  23. OK, w porządku, jest narzędziem. Ale uważam, że w przypadku założycielki wątku najpierw należałoby porządnie i skutecznie zrobić przywołanie głosowe, a dopiero później sięgać po cokolwiek innego. Ucząc się pracy z psem / wychowania psa, człowiek sam musi się nauczyć posługiwania narzędziami. Idąc tropem: głosowo się nie udało, sięgnę po gwizdek, jak się nie uda, to sięgnę po OE, łatwo można dojść do momentu, w którym się stanie przed faktem, że i OE nie pomogło. Dlaczego? Bo korzystając z narzędzi za każdym razem popełniało się ten sam błąd / zestaw błędów. Poza tym istota działania OE i gwizdka, moim zdaniem, jest zupełnie inna, przy czym gwizdka i głosu - identyczna. Więc skoro u Krulindrii nie działa komenda głosowa (bo najpewniej gdzieś popełnia błąd), to gwizdek tym bardziej nie zadziała, a już tym bardziej tym bardziej ;) kiedy jej pies pójdzie za zwierzyną (czyli dochodzi popęd, by nie powiedzieć amok). Więc po co mnożyć byty i mieszać Krulindrii w głowie. Przyjmuję DW gwizdek jako narzędzie pracy, ale w tym konkretnym przypadku (jej pies), jak i w kontekście pokazanym na filmiku, uważam że jest to gadżet. A i pies, który nie ma podstaw posłuszeństwa - przywołania nie powinien oddalać się od przewodnika poza zasięg głosu.
  24. Krulindra, nie denerwuj się, tylko wyłów z tego co wartościowe, bo są tu takie porady :) Napiszę wprost: to co ma nad wypowiedzią nick: Sowa, Cavecanem albo Berek jest mądre, warte przemyślenia i zastosowania, albo dopytania o szczegóły, jeśli jest niezrozumiałe. Sorry ale innej opcji nie ma. Niezbyt rozumiem ludzi, którzy próbują polemizować z osobami o tych nickach i udowadniać wyższość świąt Bożego Narodzenia nad świętami Wielkanocy. Minimum instynktu samozachowawczego i pokory by się przydało. Osobiście wolałabym wykorzystać wiedzę, doświadczenie tych osób, ich czas i ochotę do pisania na forum niż próbować im cokolwiek udowadniać. To trochę tak, jakby wyjść na ulicę i zacząć głosić że ziemia jest płaska ;) A_niusia, z całym szacunkiem do Ciebie i Twoich wyżłów (życzę zdrowia, sukcesów i oby jak najlepiej Wam się wiodło), ale niechby Cavecanem dzisiaj miała w domu kumkające żaby zamiast psów, to i tak ma rację w tym co pisze. Na pewnym stopniu "wtajemniczenia" (czyt.: doświadczenia) można pisać, choćby o wyżłach, mając w domu cattle dogi i w temacie tych wyżłów, tudzież ogólnych prawidłowości w kontekście wyżłów mieć rację. Kwestia tego co się robi, jak intensywnie się robi, jak dobrego ma się mentora i jeszcze kilku czynników (nie sposób wymienić wszystkich). Niestety, mając w domu psy, przez całe życie od dzieciaka, można nigdy nie zgłębić tego, co osoby, z którymi próbujesz polemizować. Więc PLZ, nie krzycz, tylko pytaj i czytaj ;) Btw., sądzę że i Ty dużo więcej byś skorzystała, jakbyś się zainteresowała z kim piszesz, co te osoby robią, jeśli masz wątpliwości co do ich kompetencji, choć po Twoim "machaniu szabelką" nie wydaje mi się aby chciały się odsłaniać. Co do chęci współpracy, to jak zinterpretować chociażby zachowanie 8 tyg. szczeniaka malinois, który sam z siebie, zaraz po przywiezieniu do chaty pałęta mi się przy nogach z główką zadartą do góry i przekręconą w prawo? I nie trzeba go zachęcać ani do zabawy, ani do ćwiczenia? Przy okazji pochodzi z hodowli, która słynie z psów do roboty? A na wypracowanie czegokolwiek ze mną w dniu przywiezienia, to chyba jeszcze trochę za wcześnie ;) Co do filmiku wklejonego gdzieś kilka stron wcześniej - nie przekonuje mnie nic a nic, właśnie z tego powodu co pisała Berek i sorry, ale nie ma innej opcji udowodnienia skuteczności własnej pracy jak pokazanie wykonania komendy przy skrajnym rozproszeniu, w tym przypadku w postaci zwierzyny. Co do OE, o które pytała Krulindra - osobiście nie stosowałam, z kilku powodów: wiem, że jest OK tylko jeśli się ją umie zastosować. Ja tego póki co nie wiem, więc na razie nie tykam. Póki co chwilowo mnie na nią nie stać, bo jak już coś kupuję, to zwyczajowo nowe i z wyższej półki (teraz wolę wydać tę kasę na treningi i w końcu zacząć startować), więc i mojemu trenerowi nie mam co tyłka zawracać przeszkoleniem z OE, bo i tak pozapominam, zresztą na placu i bez tego mamy co robić. Wspomniałam o OE, bo dość dobrze znam osoby, które stosują. Są to ludzie z moich kręgów, sprawdzeni, którym ufam, dlatego pozwoliłam sobie podzielić się pozytywną opinią, z jednoczesnym zwróceniem uwagi na prawidłowe stosowanie. Na pewno przy wyborze trenera odpuściłabym sobie wszystko, co leżało koło Wesołej Łapki i innych pseudo treserów po weekendowych kursikach. Natomiast co do gwizdka - w Twoim przypadku Krulindra, uważam że dobrze byłoby najpierw wypracować dobre przywołanie na komendę głosową, aniżeli sięgać po gadżet. Jeśli do tej pory Ci się nie udało i uważasz, że dotychczasowa komenda jest spalona - wybierz nową i zacznij od początku, najlepiej pod okiem fachowca, takiego co ma doświadczenie w: sporcie, ratownictwie, psach myśliwskich. Radzę trzymać się z dala od wszelkich szkółek co to w nazwie mają "pozytywny" albo "bez kolców", bo to amatorzy, z kupionym papierkiem, po kilku zjazdach, ew. dodatkowo kilku godzinach praktyk w schronie. Kompetencje weryfikuje praca, prawdziwa ciężka praca, poparta osiągnięciami na zawodach. We wszystkich dziedzinach, które wymieniłam: sport, ratownictwo, psy myśliwskie się takowe organizuje. Z naciskiem na słowo ZAWODY, bo egzaminy (zwłaszcza te wymagane do hodowlanki) to z reguły również pic na wodę. Bez powyższych osiągnięć, to czysta pierdologia, więc nie daj się nabrać. O qrw@, miało być zwięźle, a wyszło jak zawsze :P Cavecanem - popłakałam się ze śmiechu na te różowe stringi, ale tak - przesłanie zrozumiałam i w pełni się zgadzam.
  25. Furie

    Syberian Husky

    Do tych wydatków jeszcze akcesoria, zabawki, suplementy, gryzaki, odrobaczanie, zabezpieczenie p. pchłom i kleszczom, badanie krwi, kału, moczu też warto ze 2 x w roku zrobić ... Z tego co wiem potrzebują dużo ruchu, a niewybiegane mają tendencję do ucieczek. Pewnie że raz nie zawsze, ale oby przysłowiowy raz nie stał się normą. Osobiście, w takim układzie zdecydowałabym się na mniej ruchliwego psa.
×
×
  • Create New...