Jump to content
Dogomania

evel

Members
  • Posts

    10326
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    3

Everything posted by evel

  1. Podziwiam ambitne plany, mnie się chyba droga zawodowa trochę minie z wykształceniem ostatecznie, no ale zobaczymy jak wyjdzie ;) A weź nic nie mów. Od ponad miesiąca kudły Rejwena mam WSZĘDZIE. Czesałam grzebieniami, furminatorem, trymerem, szczotką i skubałam ręcznie jak kurę, kąpałam, wycierałam, suszyłam, znowu czesałam, znowu skubałam... Końca nie było widać... Ale - tfu tfu - chyba to zmierza ku końcowi, bo zmieniła jej się nieco struktura sierści a i kłaków jakby mniej, przy głaskaniu nie mam już futrzanej rękawiczki na dłoni tylko pojedyncze kłaczki. Zuza z kolei nie linieje przy regularnym czesaniu ale zbiera cały syf tego świata przez futro :mdleje: Następnym moim psem powinien być jakiś pies bezwłosy chyba albo nieliniejący golony na 1cm :splat:
  2. Są psy, które sprawiają masę różnych problemów z tego powodu, a są takie, które po jakimś czasie jakby godzą się z takim trybem życia i wpadają w apatię. Bardzo dużo takich psów można zobaczyć na blokowiskach, w zasadzie nic ich "nie rusza" - ani pozytywnie, ani negatywnie. Natomiast normalny pies, nauczony odpoczywania i tego, że czasem ma się sam sobą zająć, nie umrze ani nie zwariuje jak będzie miał mniej ruchu np. podczas choroby opiekuna ;)
  3. Isabelle, wiem. Jednak często obie te rasy są stawiane na równi, na piedestale pt. "bezobsługowy piesek dla dzieci, urodzony dogoterapeuta i niańka w jednym". Pierwsze skojarzenie - pies dla dzieci - golden lub lab! Ludzie zapominają, co to za psy, skąd się wzięły, jakie miały pierwotne przeznaczenie. Poznałam wiele przyjaznych, fajnych goldenów, moim zdaniem są bardziej zrównoważone niż laby (choć może to kwestia akurat spotkanych egzemplarzy - nie wiem, normalnych labradorów znam z 5 na całą masę porytych psów bardziej lub mniej w typie), jednak co jakiś czas widuje się też przypadki goldenów, które naprawdę potrafią korzystać z tego, co im wyrosło w paszczy. I nie mam na myśli jedzenia ;) Co do bigli to znam z widzenia bardzo dużą ilość psów tej rasy, a pewnie raczej w typie. Żaden nie jest normalny, większość to chodząca frustracja, wrzeszcząca na flexi na wszystko, na co się da, a przy pierwszej lepszej okazji czmychająca w siną dal, no ale tak to się kończy jak ktoś bierze psa na miękkie uszka i sarnie oczka. Sąsiedzi moich rodziców mieli szczyla (z papierem) z potencjałem na fajnego psa, ale oddali go gdzieś z powodu braku czasu...
  4. Nie wiedziałam, że goldeny nie mają zębów :niewiem: Każdy pies może ugryźć, nawet golden czy lab. Tak właściwie to moja suka raz została nawet nadgryziona przez sweetaśnego labradorka, nie raz i nie dwa słyszy się o tym, że jakiś zwichrowany retriever dziabie ludzi. Każdego psa można zepsuć i każdy może być niebezpieczny, zwłaszcza duży pies. Pisanie, że pies takiej a takiej rasy "nigdy nie ugryzie" jest niepoważne.
  5. Ja ostatnio poszłam z Raven na spacerek z CC i AST/CC i jak wróciłam to musiałam ją wypłukać w wannie porządnie ciepłą wodą, bo miała na sobie skorupę ze śliny. Utwierdziło mnie to w przekonaniu, że never ever żadnego usmarkanego molosa w moim domu :P Jetsu się mocno ślini?
  6. Tak, trzeba się tym zająć, bo w końcu Twój pies podziurawi jakiegoś innego i zrobi się nieciekawie, jak mu się taki "sport" naprawdę spodoba. Niektóre pieski lubią sobie pojechać po innym psie, zwłaszcza jeśli czują się silniejsze od rywala. Od tego jest właściciel, żeby w takiej sytuacji szanownemu pieskowi wytłumaczyć, że tak się NIE robi. Jeśli w domu samokontrolę ma opanowaną do perfekcji a zaraz za drzwiami usiłuje wgnieść innego psa w ziemię, to chyba coś poszło nie tak. Czy jak już dochodzi do wybuchu albo pies się szykuje - jesteś w stanie go z tego wybić, odwołać, zabronić mu się rzucać? Bo jeśli nie, to ja bym się na Twoim miejscu udała do specjalisty, skąd jesteś? Co do gazu - ja bym jednak spróbowała innych rozwiązań niż walenie własnemu psu gazem po oczach. Choćby wspomniany przez isabelle kaganiec - wtedy w przypadku bójki masz o jednego gryzącego psa mniej i łatwiej opanować sytuację.
  7. Ja wiem, dlatego poleciłam przyjrzeć się średniakom, ale chciałam też przy okazji zdementować mit o pinczerze miniaturowym a'la ratlerek sarenka ;)
  8. Musisz spróbować, co Wam najbardziej odpowiada, ja mam dla takiej suki półzacisk łańcuszkowy i to moja ulubiona obroża na niej, z kolei młoda ma klasyczny półzacisk, bo nigdzie nie znalazłam haftowanych obroży z łańcuszkiem...
  9. Zależy co masz na myśli, mówiąc "praca w dogoterapii", ale do głowy przyszedł mi pudel średni (tak, wiem, włos), fajne są też w ogóle psy dowodne, choć raczej z tych średnio-większych. Z mniejszych psów - nie wiem, czy jest szansa na dostanie zrównoważonego grzywka do w/w celów, ale może...? Bardzo dobre reakcje u dzieci wywołują cavaliery, coś tam popracować z takim psem pewnie na upartego też się da ;) Teoretycznie pasowałby w sumie toller, ale w praktyce może być różnie, mimo to bywają tollery pracujące w dogo, choć rozmawiałam kiedyś z właścicielką jednego egzemplarza i nie określała ich jako psy bardzo predysponowane do tego typu pracy, więc może to też zależy od konkretnego psa.
  10. Anorektyczna, a moze pastuch border? Czy to juz za mala doza "niezaleznosci"? W ogole z pastuchow to przychodzi mi do glowy jeszcze kelpie, moze akurat Ci podpasuje, pies aktywny roznorodnie - do wszystkiego. Zobacz sobie tez pinczery srednie, fajne aktywne psiaki. Ogolnie pinczery mini ostatnio sie poprawily mam wrazenie, doszlo sporo importow a i wsrod polskich wyhodowankow jest troche takich, ktorych sarenkami na pewno nazwac nie mozna ;) Pudla mozna wystawiac nie tylko w lwie, jak pies jest ladny to i w innej fryzurze sie obroni, no ale wiadomo, ze zjechanie na lysa pale odpada :P
  11. Obedience to posłuszeństwo sportowe - bardzo modny psi sport ;) W necie masz mnóstwo materiałów na ten temat, moim zdaniem bardzo fajnie o tym pisze Magda Łęczycka: http://www.teamspirit.waw.pl/blogs/magdalena-leczycka Obi jest u nas od paru lat. Weszło chyba jako alternatywa dla "tradycyjnego PT". Odchodzi się już od siłowego szkolenia, gdzie psa trzeba "złamać", a zamiast tego buduje się motywację do radosnej, ładnej pracy psa w odpowiednim balansie między pobudzeniem a panowaniem nad emocjami. Fajna sprawa :)
  12. Z Radomia to i ja nie pomogę niestety. Chyba, że jesteś mobilny i mógłbyś dojechać np. do Zwolenia, wtedy możemy coś pokombinować... Plan może być OK, to ułatwienie dla Ciebie. Zasadniczo nie idziesz dalej, póki etap poprzedni nie jest opanowany do perfekcji. Weź sobie zeszyt czy zrób plik na kompie, wypisz sobie w punktach co chciałbyś osiągnąć, podobnie jak tutaj. Prawdopodobnie chciałbyś zbyt szybko iść do przodu - to normalne ;) ale lepiej pracować małymi kroczkami. Co do aportu, to jedno z trudniejszych ćwiczeń, zwłaszcza dla niektórych psów, które powiedzmy nie są predysponowane do aportowania. Pies ma pobiec za wyrzuconym przedmiotem, podjąć go, wrócić do właściciela, oddać. Ale właściwie dlaczego ma oddawać, skoro sam sobie upolował? ;) Na początku przydatne jest ćwiczenie aportu z dwiema takimi samymi zabawkami. Wyrzucasz jedną, pies leci, bierze w zęby, a wtedy Ty SAM bawisz się tą drugą np. piłeczką, piszczysz, wydajesz interesujące odgłosy i jak pies choćby zbliży się do Ciebie i wypuści aport to nagradzasz go rzutem tej drugiej piłeczki, jednocześnie podbierając pierwszą. I na zmianę, później powolutku podnosisz wymagania, wymagasz podania piłki czy czegoś tam do ręki.... Trochę trudno to opisać, lepiej pokazać... Aha, niektórzy trenerzy uważają, że na początek najlepsze są zabawki długie, jakieś szarpaki czy coś, gdzie można psa nagrodzić szarpankiem, bo piłkę pies schowa w dziobie i trudno ją wydobyć - oczywiście dużo zależy od konkretnego psa. Zobacz sobie może filmiki z Falko (jest kilka części), może coś Cię zainspiruje. Tu mamy bardzo młodego, bardzo świadomie prowadzonego szczeniaczka. Poruszone tam są różne kwestie, o których tu było wspominane - i są fajne opisy :) https://www.youtube.com/watch?v=IAz-9QPJ-iQ
  13. Widzę, że się nie zrozumiałyśmy. Ja nie mówię o tym, że trzeba wychodzić na dziesięć godzin spacerów w ciągu doby, bo tak. Moim celem było zwrócenie uwagi na to, że nowy pies (niezależnie już nawet, czy to szczeniak czy nie) potrzebuje mimo wszystko więcej czasu i uwagi niż pies już "zrobiony", wychowany. Raven też widać była jakaś nie tego, bo wyjścia na siku nie zajmowały nam po dwie minuty na każde. Ze swoją starszą suką mogłabym tak naprawdę od paru ładnych lat wychodzić do ogródka 3 razy po 5 minut dziennie i nie rozwali mi chaty ani nie zmieni mojego życia w piekło, dziennie wychodzi więc 15 minut, czyli niecałe dwie godziny tygodniowo, jakby się uprzeć. Żaden problem. Tylko... dlaczego? Gdybym natomiast spróbowała tak zrobić z młodą przez dłuższy czas to bym ją chyba zabiła, albo ona sama by się zabiła. Ona obudzona w nocy o północy nigdy nie odmówi spaceru czy pracy. Po 15km trekkingu, gdzie w większości ciągnęła ostro do przodu, po godzinie drzemki w aucie była jak nowonarodzona i chętnie by coś porobiła. Oczywiście, gdy każę jej spadać na bambus to pies odpoczywa albo zajmuje się swoimi sprawami, ale to też nie przyszło samo, a potrzebowałam do tego czasu i ćwiczeń. Jak mam czas, zwłaszcza w weekend, a pogoda jest w miarę znośna to idę nawet na 4 godziny spaceru z psami, biorę sobie wtedy jakiegoś znajomego psiarza i jego psy do towarzystwa, suki latają wtedy "bez celu", ganiają się z kolegami/koleżankami i w ogóle. Jak nie mam czasu to mamy wyjścia na fizjologię, do tego jeden szybki obchód osiedla, do tego jakieś ćwiczenia w domu albo na tym dłuższym spacerze i też jakoś żyjemy, to nie jest tak, że mam aktywnego psa to poświęcam mu pięć godzin dziennie na same wyjścia. Ale na początku poświęcałam i starszej i młodej znacznie więcej czasu niż obecnie - właśnie dlatego, żebym teraz mogła go poświęcać mniej. Nie siedzę bezczynnie całymi dniami w domu, normalnie pracuję od poniedziałku do piątku, mam dwa psy na głowie w tym jednego bardzo aktywnego i pobudliwego, mieszkam z nimi na stancji, nikt mi nie pomaga w organizowaniu im czasu, więc siłą rzeczy wiadomo, że tego czasu mogę im poświęcić tyle, ile akurat mam. Po prostu moim zdaniem "1,5h czasu dziennie" (choć nie do końca sprecyzowane i zależy, co autor miał na myśli) to trochę mało jak na początek, zwłaszcza dla szczeniaka. Ktoś może się nie zgadzać, jego wola. A jak ktoś bierze psa z założeniem, że ma dla niego bardzo, bardzo ograniczony czas to może wypadałoby przemyśleć parę spraw i wziąć kota albo przedstawiciela rasy kanapowej a nie aktywnego średniaka. Bo później będzie płacz, że piesek to czy tamto - wystarczy poczytać dział "Wychowanie".
  14. No to raczej olbrzym z niego nie wyrośnie. Ale w zasadzie to dalej niewiadoma. Wielkość łap nie ma znaczenia, to mit, że duże łapy = pies niedźwiedź. Psy mają bardzo różne typy budowy. Moja suka miała w pewnym okresie takie tempo wzrostu, że obawiałam się, że wyrośnie mi koń, ale wyrosła na średnią zgrabną panienkę. Co wyrośnie to wyrośnie, trzeba kochać niezależnie od wzrostu czy wymiarów ;)
  15. Nie wiem, jak inni, ale ja pisałam o tych 2-3 godzinach rozbitych na całą dobę :) Wystarczy zająć się psem kilka razy po kilkanaście minut, do tego dorzucić jeden dłuższy spacer z zabawą, nauką, bieganiem, ze 2-3 krótkie na WC i już mamy ze dwie godziny jak nic. A może... pudel? Średniak czy nawet królewski po drobniejszych rodzicach... Rasa bardzo elastyczna, dostosowująca się do właścicieli, potrzebująca średniej ilości pracy, fajnie współpracująca z człowiekiem, otwarta na ludzi. Nie trzeba strzyc w pompony, można zjechać go maszynką na równo.
  16. Miniaturowy golden? To chyba jakiś, pardon, wał. Rasy średnie mają dość duże zapotrzebowanie na aktywność. Każdy z tych psów potrzebuje zajęcia - zmęczenia zarówno fizycznego (bieganie, dużo biegania, jakieś różne ćwiczenia fizyczne) jak i psychicznego (nauka komend, może sztuczek, może jakieś elementy tropienia i inne takie). Przy czym trzeba się naszykować, że nie są to psy najprostsze w obsłudze, być może będziecie musieli przepracować jakieś problemy, każda rasa ma pewne predyspozycje, które czasem bywają problematyczne w "normalnym życiu" w mieście, w necie znajdziesz mnóstwo informacji na ten temat. Myślę, że ze 2-3 godziny dziennie poświęcone psu, zwłaszcza w czasach szczenięcych, plus oczywiście spacerki na fizjologię, to minimum. Jak to mówią - albo rybki, albo pipki. Chce się mieć psa to trzeba np. wcześniej wstać czy poświęcić mu więcej czasu po powrocie z pracy kosztem jakichś własnych rozrywek. Jeśli jesteście na to gotowi to ja bym się rozejrzała za jakimś przeciętnym borderkiem czy aussiekiem, może chodskim psem. Welsh sheepdoga ani English shepherda nie dostaniesz w PL. No chyba, że interesuje Was wstępnie "ogarnięty" psiak z DT.
  17. Myślimy, że w zasadzie może z niego wyrosnąć wszystko, skoro to pies o nieznanym pochodzeniu ;)
  18. High five! Raven zrobił sobie piękną dziurę za pomocą pociągowych schodów. Nie wrzeszczał, nie jęczał, ani nie użalał się nad sobą. Po prostu zeżarł bandaż, gdy nikt nie patrzył.
  19. On jest genialny :loveu: W ogóle to wygląda jakby od niechcenia robił te sztuczki, bo co on tu będzie udowadniał, że jest zajebisty, pff, przecież wszyscy już to wiedzą :roflt:
  20. Czy ktoś ma doświadczenie z preparatami uspokajającymi w płynie? Waham się między KalmAidem a Stresnalem. Długofalowo, bo pewnie cały grudzień i kawałek stycznia. Zu dostaje szału na wystrzały i nie chce w ogóle wychodzić po zmroku, a gówniarstwo sobie nie żałuje i wali aż miło... Raven oczywiście się cieszy, a Hunter zdaje się w ogóle nie zauważać, że coś od czasu do czasu huknie.
  21. Pewnie średniak. Obstawiałabym koło 20-25kg jako dorosły, moja suka ważyła trochę więcej w jego wieku a teraz ma ponad rok i waży 20kg właśnie, ale ona ma dość specyficzną budowę. Ale tak naprawdę skoro to kundelek NN to można sobie co najwyżej postrzelać ;)
  22. Aż trudno uwierzyć, że nadal mamy osoby wierzące w teorię dominacji i karcące psa za komunikację (tak, warczenie jest jedną z form komunikacji). Rozumiem, gdyby poradzono psu zrobić hundekarussell za przypuszczenie ataku czy jawną agresję, ale wygaszanie warczenia jest działaniem idiotycznym. Odbieranie psu sposobu powiedzenia "nie czuję się komfortowo" to proszenie się o kłopoty. Nie należy wygaszać warczenia, należy popracować nad sytuacjami, w których pies warczy, zastanowić się, dlaczego tak jest i co zmienić - to po pierwsze, a po drugie natychmiast poprosić o pomoc dobrego trenera, aby przywrócić do porządku relacje na linii pies-dziecko. Agresja psa w stosunku do ludzi (dużych czy małych) to nie przelewki.
  23. Zależy, jaki behawiorysta. Jeśli już to ja bym stawiała na trenera - praktyka, który pokaże Ci jak z psem ćwiczyć, a ogólnie duży nacisk kładzie na to, jak pies ma poukładane w głowie. Jakby coś, mogę dać na pw namiar.
  24. Chodziło mi raczej o to, że jest nie do opanowania i gryzie również Ciebie. Co do jedzenia - pies nie może "zostawiać sobie na później". Nie zje załóżmy po kwadransie - zabierasz miskę. To Ty zarządzasz zasobami, także jedzeniem, a nie on sobie decyduje kiedy sobie zje a kiedy jednak nie ;) Brit Care jest OK, nie ma kukurydzy, co najważniejsze u takich pobudliwców. Może warto rozważyć suplementację np. olejem z ryb, niewielkimi ilościami tranu, żółtkami jaj? Wpływa to pozytywnie na stan skóry i okrywy włosowej, ale także wspomaga prawidłowe funkcjonowanie mózgu. Do tego ziołowy suplement jak pisała Delph na pewno nie zaszkodzi, a może akurat maluchowi pomoże. Ścisła kwarantanna w warunkach miejskich jest fikcją. Musielibyście przed kontaktem z malcem zmieniać obuwie, ciuchy, kąpać się dokładnie, izolować małego od jakichkolwiek rzeczy, które miały kontakt z innymi psami czy choćby ich sierścią/wydzielinami, a zakładam, że jednak tego nie robicie (popraw mnie, jeśli się mylę), na sobie wnosicie więc mnóstwo różnych dobroci do domu. Jeśli jednak nie chcesz mieć sfrustrowanego psa dzikusa to polecam choćby wsadzić go w torbę/plecak i zabierać go na dwór, żeby oglądał świat. Taki maluch potrzebuje popracować również móżdżkiem. Stymulacja psychiczna to np. nauka komend - choćby tych najprostszych. Nie jest na to za wcześnie, możesz już próbować bawić się w szkolenie, oczywiście nic na siłę i wszystko na wesoło, z dużą ilością pieszczot, pochwał i nagród rzeczowych ;) Możesz mu chować jedzonko w różnych zakamarkach pokoju, niech trochę popracuje nosem - to męczy i wycisza. Stawiaj przed nim jakieś problemy do rozwiązania, choćby pachnące smaczki ukryj w rolce po papierze toaletowym i pozaginaj rogi - niech małe się trochę pomęczy z ich wydobyciem, daj mu kulę smakulę wypełnioną chrupkami, wypchanego czymś smacznym konga, zabawki wykonane z różnych materiałów, miękkich, twardych, o różnych fakturach. Ucz go opanowania i samokontroli - dużo o tym teraz pisze się w sieci (wrzuć w google doggie zen, NILIF, samokontrola, rezygnacja, emocje w szkoleniu psa).
×
×
  • Create New...