Jump to content
Dogomania

Martens

Members
  • Posts

    11174
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    4

Everything posted by Martens

  1. [quote name='a_niusia'] zauwaz jednak, ile zdrowych szczeniakow urodzila twoja bardzo wczesnie pokryta suka. to ci nie daje do myslenia?[/QUOTE] O tak, dało - następnym razem jak będę kryć sukę 8-letnim samcem, zrobię badanie jakości nasienia. 2 szczeniaki nie są w staffikach niczym niezwykłym. Staffiki mają dość nieliczne mioty - 4-5 maluchów to już spory miot; 1-2 maluchy to wcale nie rzadkość u suki w każdym wieku. To nie setery, po raz kolejny ;) Liczebność miotu zależy też od linii; są staffiki które pokoleniami rodzą mioty po 7-8 sztuk, a są takie, gdzie normą są tylko 2-3 szczeniaki. Szczeniąt zdrowych było dwoje - niestety była między nimi duża dysproporcja wagowa. Większy szczeniak udusił się dopiero "w drodze", nie umarł z powodu jakichkolwiek wad czy słabowitości - szedł pierwszy, ułożony pośladkowo, wychodził długo i niestety, nie udało nam się go zreanimować. Ten dużo mniejszy wyszedł bez problemu, reanimować go nie było trzeba. Jak już mamy się spierać, to gdyby suka miała ten poród np. rok później, mogłoby się skończyć jeszcze gorzej, bo przy mniej już elastycznej miednicy pierwszy szczeniak (ten duży) by utknął, a zanim dojechalibyśmy na cesarkę i otworzyli sukę, drugi też już by się udusił. Ale wiesz lepiej, i tak, a jak tu się nie uda, to znajdziesz inny argument, by udowodnić mi, jaki ze mnie g*wniany hodowca :) Co jeszcze, jak przeczytasz gdzieś, że Honey miała sraczkę, to też będziesz się doszukiwać, że to przez barbarzyńsko wczesne krycie? ;) Może jak w końcu sama dochowasz się miotu, przeżyjesz na własnej skórze trzęsienie się nad suką, łzy jak coś pójdzie nie tak, zobaczysz jak niewielki masz wpływ na pewne rzeczy, to skończysz te dziwne docinki, które teraz tak lekko przechodzą ci przez palce. Zapewne tak jak u mnie, ostatnia rzecz o której będziesz myślała, to kasa, tłuczenie miotów etc. ale zapewne i tak znajdzie się na dogo ktoś, kto będzie twierdził co innego ;)
  2. [quote name='Brezyl']No co Ty, robi się ciekawie a Ty chcesz uciekać na priv ? Być może po tej dyskusji trochę osób na dogomani zacznie myśleć i szukać złotego środka. Psa w miarę fajnego wystawowo, a przy tym zdrowego, szczęśliwego z życia, o zdrowej psychice. Szczerze powiedziawszy z pewnym zdziwieniem patrzyłam na posty "hodowców" dla których tylko champion zasługuje na rozmnażanie. [/QUOTE] Ja mam za cel w hodowli właśnie taki złoty środek, bo nie jarają mnie ani staffiki z zakładką na kufie, mdlejące na spacerze w lecie i rodzące z miejsca cesarką, ani skrajne "sporty", gdzie już prawie nie patrzy się na eksterier, a selekcjonuje tylko cechy potrzebne w sporcie. Dlatego mam sukę po ojcu z dużymi osiągnięciami w sporcie i dość lekkiej matce z hodowli hodującej bardziej współczesny typ staffika. Jest lekka, wydolna, ma żołądek ze stali, zero alergii, nawet nie otwiera pyska w upale, kiedy mój drugi pies (z typowo wystawowej hodowli) już ledwo zipie :roll: urodziła siłami natury bardzo duże szczenię, mimo że był to jej pierwszy poród, ma przy tym lepszą głowę niż większość psów w sportowym typie - i jestem z niej bardzo zadowolona ;) Wiem też doskonale, co jeszcze chciałabym w niej poprawić, ale dla mnie zdrowa suka z fajnym charakterem, która jako dorosła zawsze jest oceniana jako doskonała i stoi na lokacie, w tym w dużej stawce świetnych suk na klubówce, to naprawdę dużo. Jeszcze więcej będę mogła powiedzieć o jej wartości, kiedy dorośnie jej córka ;) I chrzanią mnie uwagi internetowych frustratów, którzy piszą zawzięcie rzeczy w stylu "tfoja suka jest brzytka bo nie wyjeździłaś z nią championa" :diabloti: a jak tak się nie udaje dociąć, to wymyślają farmazony o eksploatowaniu i za wczesnym kryciu. Widziałam ostatnio na fb wypowiedź hodowczyni z tego co kojarzę wcale nie nowicjuszki, na temat tego, że w Polsce za łatwo zdobyć ch.pl. - i jej to nie pasuje, bo ona by chciała wiedzieć, że pies z ch. ma jakąś wartość, a nie że pojedzie z suką do championa i zrobi sobie miot petów po 500 zł... No litości :) chyba każdy ma oczy i widzi jaki jest pies, a jak nie, to nie wiem, jak hoduje ;) [quote name='czi_czi']znajomym pomagalam szukac labradora i w kazdej hodowli psy przebadane na dysplazje....i hodowcy chwalacy sie ze jesli szczeniak bedzie mial problemy z dysplazja to znaczy ze nabyta czy jakos tak?[/QUOTE] Szczeniak po obojgu rodziców ze stawami A/A może mieć dysplazję o podłożu genetycznym - dziedziczenie dysplazji jest wielogenowe. Aczkolwiek podobno opracowano dla labów test DNA identyfikujący gen odpowiedzialny za dysplazję, ale później ponoć okazało się, że to tylko jeden z wielu genów ;) i badanie DNA w gruncie rzeczy guzik daje. Więcej nie wiem, w labach nie siedzę - to tylko przeczytane przypadkowo na dogo ;)
  3. Mogę się wypowiadać o hodowli i kryciach, mogę pisać o swoich psach, ale uczyć czytania ze zrozumieniem już nie zamierzam ;) Dla mnie stawianie zdrowia jako priorytetu przed wystawami nie wyklucza się z tym, że ładne psy nie są automatycznie chore tylko dlatego, że są ładne, ani brzydkie nie są zdrowe tylko dlatego, że są brzydkie. Natomiast różnice między typami w rasie mogą już wpływać na sprawność psów i pośrednio na zdrowie. Mamy tylko chyba problem z porozumieniem, bo mylisz typ staffika z urodą staffika ;) a typy w ttb, które są krzyżówką dwóch skrajnie różnych ras to trochę inny kaliber różnicy niż typy w grupie VII. Tak, tak, zaraz wkleisz mi typy seterów i będziesz się kłócić, że różnią się, bo mają mniej albo więcej futra :diabloti: ale od większej ilości futra te psy nie zaczną np. masowo lądować na cesarkach. Chryste, ile można pisać w kółko to samo...
  4. Jak ktoś myśli, że rasy wielkogłowe wymienione w spisie do wcześniejszego krycia są jedynymi rasami, które z racji budowy mogą mieć problemy z porodem, a którym wcześniejsze krycie może ułatwić ów poród, to gratuluję wiedzy ;) Dla mnie moja suka mogła rodzić i w wieku 4 lat - tyle, że decyzję podejmowałam z osobami, które odbierały już po kilkanaście porodów w mojej rasie, i dowiedziałam się, że u suki która ma już prawie 2 lata i się rozwinęła, czekanie nie zmieni nic na plus, za to owszem, może na minus, jeśli chodzi o łatwość porodu. I to zdanie liczy się dla mnie bardziej niż zdanie osób, które ciąży i porodu w życiu na oczy nie widziały, ale wiedzą najlepiej, kiedy jest pora na pierwszy miot. W ogóle jak można postawić jedną słuszną granicę wieku na krycie dla wszystkich psów, skoro małe rasy kończą rozwój praktycznie w wieku 12 miesięcy, a olbrzymie ok. 3 lat? :roll: Dla suki z dużych molosów krycie nawet w tej pierwszej cieczce po ukończeniu 2 roku życia mogłoby być wątpliwe - bo olbrzymie rasy rozwijają się długo, a i tak proces wzrostu mocno obciąża ich organizm. Do tego u dużych ras masa urodzeniowa szczeniaka jest niska w stosunku do masy suki i problemy z porodami są o niebo rzadsze niż u mniejszych ras, nie daj buk z większą głową. Przy nich nie ma się do czego spieszyć. Natomiast przykładowo dla buldożka, małego psa, który rozwój kończy szybko, za to ryzyko problemów z porodem jest ogromne, lepiej pokryć jak tylko suka się rozwinie, żeby miednica była jak najbardziej elastyczna. To samo tyczy się staffika - na szczęście jeszcze na mniejszą skalę niż buldożka, choć i tak odsetek cesarek w porodach staffików mnie przeraził, bo wcześniej trąbiło się o tym głównie jeśli chodzi o buldogi i rasy miniaturowe. Pisałam już to wszystko u siebie na wątku, kiedy aniusia rozpętała aferę, kiedy kryliśmy sukę :evil_lol: ale jak widać można tłumaczyć jak grochem o ścianę, i tak ktoś wie lepiej. Trudno :) A championat - ani dla mnie, ani dla hodowcy mojej suki nigdy nie był priorytetem, więc nawet nie próbowałam go jakoś celowo wyjeździć. Pomijając, że nie jeździłam nigdy na wiejskie wystawy w Pcimiach Dolnych, tylko praktycznie na same CACIBy i klubówki, zwykle ze sporą stawką, bo zależało mi na opisach dobrych sędziów, a nie wymęczeniu CACów w stawce 1 czy 2 psów, jak to robią niektórzy i bardzo się tym chwalą ;) W tym roku pewnie będziemy się nie raz wystawiać, może "wyjeździmy", może nie :evil_lol: bo priorytetem przed decyzją o drugim kryciu, tym razem już na mój przydomek, będą dla mnie rtg bioder i łokci, i kilka innych badań, a nie bieganie po ringu ;) mam nadzieję, że jednak wyjeździmy, bo dzięki temu ewentualne drugie dzieci mojej suki będą ładniejsze niż pierwsze :evil_lol: Dla znawców z dogomanii z zerowym doświadczeniem, którzy nigdy właściwie nie rozmawiali ze mną ani hodowcą Honey o rasie, celach etc. tylko dopowiadają sobie wyssane z palca teorie o tłuczeniu miotów - serio, wszystko co robię, może być słabe ;) bo zauważyłam, że na dogo najwięcej jest takich osób, które dopiero zaczynają przygodę z hodowlą, albo w ogóle w nie mają z hodowlą nic współnego. Jak ktoś ma doświadczenie, wiedzę i coś do powiedzenia, raczej nie ma czasu na takie bzdety, bo zajęty jest psami, a nie klikaniem w klawiaturę pół dnia od poniedziałku do niedzieli. A regulaminy ZK, cóż, dużo rzeczy dopuszczają - dopuszczają krycie cieczka w cieczkę; dopuszczają krycie 8-letnich czy przy złożeniu odpowiedniego papierka nawet i starszych suk - co dla mnie jest dużo większym problemem i obciążeniem dla psa niż pokrycie suki nawet zdecydowanie za wcześnie. Bardzo młoda suka znosi ciążę, poród i laktację znacznie lepiej niż suka której organizm zaczyna się starzeć (a jak wiadomo, proces ten zaczyna się powoli w organizmie u większości ras już w 5-6 roku życia). Doświadczeni hodowcy wiedzą, że z wiekiem suki zdecydowanie widać tendencję do zmniejszania liczebności miotów, do częstszego występowania niedziedzicznych wad wrodzonych u szczeniąt... I moim zdaniem lepiej dla suki, gdyby miała mieć 3 mioty w wieku 2, 3 i 4 lat, i przejść na emeryturę, niż żeby rozciągać jej te 3 mioty przykładowo na 3, 5 i 7 rok życia. No ale wielu znawców na dogomanii pewnie powiedziałoby, że druga opcja lepsza; suczka może dłużej odpocząć po szczeniaczkach, a nie tak wstrętnie ją eksploatują co roku :diabloti: szkoda że to ma więcej wspólnego z ludzkim samopoczuciem niż z realnym dobrem suki. No ale tego już się ciężko dowiedzieć z książek czy z forum, gdzie siedzą osoby, które o hodowli tylko czytały w internecie... Stąd potem takie różne dogmatyczne opinie i szafowanie ocenami ;) i zapomina się, że do takich decyzji nie wystarczy regulamin - trzeba jeszcze używać oczu i mózgu, bo to nie jest takie czarno-białe. A tak jeszcze personalnie do aniusi - gdzie Ty ciągle widzisz, że ja piszę o brzydkich zdrowych i kalekich ładnych psach? Są różne. Są nie za piękne i chore, są nie za piękne i zdrowe; są ładne i chore, są ładne i zdrowe (niestety dużo mniej, niż miałam nadzieję); są też różne typy - jest współczesny typ staffika, i typ z początków rasy, nieco lżej zbudowany, z dłuższą kufą, sprawniejszy, na wzór pierwszych walczących staffików - który świetnie sprawdza się w sporcie, znacznie lepiej niż psy, które obecnie są modne na ringach - sorry, siła wyższa, anatomia, pies z krótką kufą, cięższej kości, choćby nie wiem jak ładny, nie będzie zwinniejszy, szybszy i wydolniejszy od psa z dłuższą, i nie ma to nic wspólnego z urodą. Jest jednak bardziej efektowny w ringu, i lepiej radzi sobie na wystawach, szczególnie w krajach, gdzie preferuje się mocniejsze staffiki, a do takich należy m. in. Polska. Może to jest ta tajemnica, czemu nie wyjeździłam championatu ani nawet nie próbowałam tego zrobić ;) ale co tam, od tego jest forum, zawsze można się doczepić :) A czy z moją suką wszystko jest ok i czy warto mieć po niej szczeniaki, to już ocenią (a właściwie ocenili) nabywcy, bo akurat na ten słaby miot po słabej suce było dużo więcej chętnych niż szczeniąt, i nie byli to laicy w rasie ani dogomaniacy :evil_lol: i ten badziew chcieli jeszcze sobie zza granicy sprowadzać ;) ale oni też pewnie guzik się na staffikach znają, a już na pewno nie tak jak aniusia :) Jak ktoś chce sobie porozmawiać o moich psach to zapraszam na priv, bo tutaj to już chyba trochę offtop ;) no chyba że przyjąć, że ja mam takie niebadane krycie, bo suka jest tylko po rodzicach "clear" i przez jedno pokolenie mogło dojść do jakiejś mutacji i mam nagle carriera :evil_lol: to droga wolna, można sobie jeździć ile wlezie :)
  5. W okresie wzrostu (i niekiedy przy innych okazjach) poziom wapnia we krwi może być niemiarodajny jeśli chodzi o niedobory/nadmiar w organizmie. Ja bym patrzyła bardziej na stan rozwoju psa, jak (i czy) resorbują się korzenie mleczaków, itd.
  6. Może jeszcze się komuś przyda, bo ostatnio robiłam research - z TOTW niskokaloryczne są Sierra Mountain i Pacific Stream.
  7. [quote name='FRODKA']Dlaczego ZK ma obniżyć swoje wymagania ,to w końcu ma być lepiej czy gorzej. [/QUOTE] ZK mógłby dostosować swoje wymogi hodowlane na papierku do tego, jakie one są w realiach. Jakim odsiewem psów do hodowli jest zrobienie trzech bdb przez sukę, skoro w Polsce nie dałoby się tego wyjeździć chyba tylko z suką bez głowy? Ja bym w ogóle wywaliła hodowlankę robioną na wystawach, tak jak jest to w wielu krajach z wyższą kulturą kynologiczną od naszej, za to wprowadziła wyśrubowane normy zdrowotne - i niech one wystarczą do hodowlanki. Wystawy - dla chętnych. Każdy hodowca ma prawo mieć priorytety w eksterierze, użytkowości, etc, ale nie jeśli chodzi o zdrowie. Typ eksterieru jaki ktoś chce hodować to sprawa hodowcy; póki psy są czystej rasy, niech dostaną rodowody - ale produkcja chorych psów nie powinna już być sprawą hodowcy (a w ogromnej większości ras wymogów zdrowotnych do hodowlanki nie ma ŻADNYCH) i to powinno być podstawą dopuszczenia do hodowli. W tej chwili mamy w większości hodowlankę fikcyjną, bo dostają ją psy, których właścicielom chciało się jechać na 3 wystawy i było ich na to stać - i właściwie tyle. A potem jest zdziwienie, że ludzie nie chcą kupować w ZKwP psa na kolanka, skoro owo ZKwP nie gwarantuje im zazwyczaj niczego poza pobłażliwą oceną eksterieru rodziców na wystawach. A co do nowych stowarzyszeń - bardzo ale to bardzo chciałabym zobaczyć choć JEDNO, które jest w czymkolwiek lepsze od ZKwP. Jeden PKPR/PZK, który ma obowiązkowe badania DNA na rodzicielstwo konieczne do wydania rodowodu, jak dobrze pamiętam. Wszystkie inne wymogi i możliwości w innych stowarzyszeniach są daleko poniżej standardów ZK. Więc sorry bardzo, jak te śmieszne twory mają przysłużyć się kynologii, nabywcom czy samym psom/rasom? Jak na razie przysłużyły się tylko i wyłącznie pseudohodowcom.
  8. Skład składem, ale dla mnie różnica w psie i wyglądzie samej karmy była ogromna ;) Acana jest ciemna, tłustawa i wali rybą na kilometr, pies się nią zajadał, a przy tym o dziwo wyrabiał się w tabelkowej dawce i nie chudł. Canidae jest mniej tłusta, mniej pachnąca i "na oko" trąca mi tańszymi, mniej wartościowymi karmami z dużą ilością zapychacza, chociaż skład na opakowaniu ma wcale nie najgorszy. Pies już w ogóle rozwiał wątpliwości, bo Canidae rybną trzeba było w niego sypać wiadrami (o dawce tabelkowej mogłam zapomnieć", a i tak spieprzyła mu się sierść i schudł, mimo że okresach większej aktywności dostawał jeszcze mięso, czego nie musiałam robić na Acanie). Można to było jeszcze wybaczyć, kiedy Canidae było dużo tańsze ;) Tak więc Acana jak dla mnie jest o niebo lepsza jakościowo i bardziej warta zakupu ;) szczególnie, że teraz są w podobnej cenie.
  9. A to na pewno brak wapnia, a nie nuda i upodobania rozrywkowe? ;) Nie każde maltretowanie ściany przez psa to zaraz brak wapnia ;) U mnie pies miał dużo wapnia w pożywieniu, kości, nabiał, skorupki; niedoborów na pewno nie było, a miał namiętność do robienia dziur w ścianie i w cemencie na balkonie ;) nosił potem kawałki cementu i rzucał po podłodze ;) bo go to bawiło - ale tego nie jadł. Zwróćcie uwagę, czy pies tą ścianę tylko niszczy, gryzie, drapie - czy faktycznie zjada kawałki. Amestris pisze, że pies zeżarł też drewniane futryny - może po prostu zmienia zęby, rośnie mu szczęka i ma potrzebę obgryzania czegoś? Można iść do ogarniętego weta i sprawdzić czy pies nie ma fizycznych objawów niedoboru - czy dobrze rozwijają się kończyny, w jakim stanie są mleczaki, itd. a nie w ciemno szprycować psa wapniem. Ewentualny niedobór szybko można nadrobić - natomiast przedawkowanie wapnia może spowodować trudniejsze do odwrócenia zaburzenia w rozwoju.
  10. Śmiesznie się rozmawia o hodowli z osobą, która nie ma bladego pojęcia o rasie, którą się zajmuję i jaka jest w niej sytuacja ;) i generalnie chyba szkoda na to klawiatury. Porozmawiać na odpowiednim poziomie możemy jak posiedzisz kilka lat w staffikach, o ile wystarczyłoby Ci przy tym wspomnianej pokory, żeby czegoś się nauczyć, bo póki co nie trafiają do Ciebie nawet uwagi od osób siedzących w rasie x razy dłużej ode mnie. Na razie to pogratulować ci można tylko tupetu, bo ja w życiu nie wypowiadałam się w taki sposób o rasach i hodowlach, o których w zasadzie guzik wiem. Gratulacje co do twojej suki należą się tylko twojemu hodowcy, bo to jego praca hodowlana - no ale od x czasu nie masz ochoty podzielić się na dogo jego przydomkiem; może nie lubisz dzielić się miejscem na świeczniku, nie mam pojęcia o co chodzi ;) [SIZE=1]W ogóle myślałam, że to temat o ogólnych poczynaniach hodowców w kwestii badań zdrowotnych, ale jak w co drugim wątku na dogo, rozmowa zeszła na to, co wszędzie, gdzie pojawiła się a_niusia ;) więc chyba wielkiego pożytku z tematu już nie będzie.[/SIZE]
  11. Jak jest Was dwoje na takim metrażu, to drugi ast nie powinien być problemem. Ja mam podobną sytuację metrażowo-domownikową, tyle że są dwa staffiki i nie ma dziecka w planach ;) Asty, pomijając może okres dorastania, są w mieszkaniu dużo spokojniejsze od staffików - znane mi asty (dorosłe) poza spacerami w domu głównie się wylegują. Ze staffikami jest różnie, niby są mniejsze, ale jak wpadną w nastrój to potrafią odstawiać w mieszkaniu gonitwy i dzikie harce ;) Jak będziecie mieli wybiegane, ułożone psy, to nie powinno być problemów. Tyle, że jak piszą przedmówcy, poczekałabym z drugim psem. Nie wiem, czy była już cieczka, ale ze sterylką poczekałabym u suki minimum 3 miesiące po pierwszej cieczce - plus to co było pisane, poczekajcie aż suka będzie starsza, uksztaltuje się jej stosunek do innych psów, dojrzeje. Teraz jest w sumie w najgorszym wieku ;) zmieniać się będzie jeszcze mocno, z posłuszeństwem może być różnie, więc poczekajcie chociaż kilka miesięcy, żeby mieć lepsze wyobrażenie, czy dacie sobie radę z drugim psem, i żeby miec więcej czasu na układanie nowego, a nie absorbować się dojrzewaniem suki. Co do zostawiania psów samych razem - kwestia indywidualna. Ja zostawiam tak u siebie psa i sukę, tyle że bez żarcia czy bardziej lubianych zabawek, żeby nie miały się o co pożreć. Wiem też, że mój pies akurat suce zawsze ustąpi i będzie łagodził konflikt. Gdyby oba były tak jędzowate jak moja suka, to w życiu nie zostawiłabym ich samych razem, niezależnie od płci, bo wiem, że w razie bójki żaden by nie odpuścił. Nie nastawiajcie się więc negatywnie, że jak dwa ttb to będzie krwawa jatka jak zamkną się za wami drzwi ;) ale bądźcie przygotowani, że jak oba psy dojrzeją i pokażą różki, to może jednak trzeba będzie je izolować na czas waszej nieobecności, tak na wszelki wypadek.
  12. Dla mnie jest dziwne i mało logiczne, czemu ktoś mając psy z uprawnieniami ZK, których potomstwo sobie w tym ZK ładnie radzi, miałby przepisywać się ze związku zrzeszonego w FCI, z długą tradycją i dużymi możliwościami wystawiania, rozwoju w hodowli, do stowarzyszenia z Koziej Wólki, z obniżonymi wymaganiami i możliwościami praktycznie co do wszystkiego... Nie bardzo też wiem, czemu ma służyć udowadnianie, że psy rodzące się w ZHPR mogą być super rasowe, wzorcowe i w ogóle nie gorsze niż w ZK. No owszem, mogą sobie być, pytanie tylko co to zmienia, skoro rodowody tych psów są w świecie kynologii warte tyle, co papier toaletowy, i do populacji w ZK te psy już nigdy nie wrócą. Nie trzeba kupować z ZHPR; na upartego w schronie czy na ulicy możesz po żmudnych poszukiwaniach znaleźć psa o cechach psychofizycznych danej rasy' być może psa po rodzicach z uprawnieniami ;) tylko co Ci z tego, jeśli pies nie ma rodowodu? Z kim się będziesz szarpać i udowadniać, że to super rasowy pies bez papierka? Mnie zadziwia zacietrzewienie i właścicielki yorka z ZHPR, i Wasze ;) Na ulicach jest pełno ludzi, dużo zresztą starszych niż Papisiowa, którzy prowadzają na smyczy jamnikopodobne, szare, 10-kilowe zwierzaki i też zarzekają się, że to yorki ;) Też się z nimi wszystkimi kłócicie? ;) A Papisiowa to tak serio uważa, że jak ktoś na forum napisze, że jej pies jest mało wzorcowy, to ją gnoi, miesza z błotem i pokazuje swoją wyższość eksperta? I że psu coś z tego powodu ubyło?
  13. [quote name='a_niusia'] poza tym ja szczerze mowiac nie za bardzo rozumiem twoje rozkminy... sama pokrylas bardzo, bardzo mloda suke z zerowymi osiagnieciami. ok, to nie twoj przydomek itd, ale jednak... w zwiazu z tym...trzeba zaczac od siebie. przede wszystkim.[/QUOTE] Bardzo się cieszę, że w końcu przyznałaś, że twoje uwagi są konkretnie przytykami do mojej osoby :) to wyżej serio było też było na mój temat? Że moja suka urodziła w niemal oseskowym wieku 22 miesięcy? Żebym natłukła więcej miotów? Dziwne, bo od początku planowałam 2, max 3 mioty - no chyba że o czymś nie wiem, może już się trzęsę w oczekiwaniu na cieczkę, żeby znowu kryć :diabloti: w końcu ty wiesz wszystko lepiej o moich psach i planach ode mnie samej czy osób, które znają rasę i ze mną rozmawiają :) Ja naprawdę nie jestem zainteresowana twoimi wygłaszanymi do mnie w kółko dziwnymi uwagami, szczególnie że jesteś odporna na wszelkie tłumaczenia osób z większą wiedzą w temacie... Dla ciebie staffik to pies z tępymi rozrywkami, dla emerytki, która porzuca mu piłkę pod domem - i może na tym skończmy, wszyscy mogą sobie sami wejść na moją galerię czy fejsa i zobaczyć jaki straszny ze mnie rozmnażacz bez ambicji :evil_lol: Idź podokuczać 17-latkom, że źle przygotowały pierwszego psa do wystawy, albo powytrząsaj się, jak ktoś może wyprowadzać psa na lince; wszak generalnie po to jesteś na dogo, ciężko nie zauważyć.
  14. Oczywiście, że można "siedzieć w rasie" latami i mieć pecha, i kupić psa, z którym później będą problemy. Tyle, że jak porównuję sobie, ile wiedziałam 5 lat temu kupując pierwszego psa, a ile wiem teraz - różnica jest ogromna, i nie powiedziałabym, że szczęście jest na pierwszym miejscu, jeśli chodzi o wybór kolejnego psa. Odwiedziłam osobiście już całkiem sporo polskich hodowli i osobiście uważam, że jedna powiedzmy 2-godzinna wizyta w hodowli daje znacznie więcej rozeznania na temat samej hodowli, hodowcy i psów niż wiszenie przy ringu i oglądanie tego samego hodowcy i jego psów choćby i na 50 wystawach. Na wystawę zabiera się psy do pokazania; tego co zostało w domu nie widzisz, a dla mnie to bardzo ważne, kiedy chcę sobie wyrobić opinię o danych psach, hodowli i samym hodowcy. W domu już nie tak łatwo pozamiatać pewne rzeczy pod dywan - tyle że laik często nawet nie wie na co patrzeć, i do tego się odniosłam w poprzednim poście. Nie wytknęłam tu żadnego hodowcy po nazwisku, mimo że nic z tego o czym pisałam nie opiera się na plotkach, tylko na tym co sama widziałam i usłyszałam - i niestety, patrzeć innym na ręce będę, między innymi dlatego, że gdybym miała brać trzeciego psa, to nie urośnie mi on na drzewie w ogródku - będę musiała go kupić, ew. zostawić po swojej suce, a tą sukę też wtedy trzeba by było pokryć u kogoś. A hodowcy w kontakcie face to face rozgadują się o swoich psach znacznie bardziej niż na stronie w necie czy na forach, i można się wielu rzeczy dowiedzieć, m. in. o problemach z psami. No chyba że ktoś woli kupować psa w ciemno, to już nie moja sprawa ;)
  15. Jak kupić fajnego zdrowego psa? Trzeba siedzieć w rasie... Rozmawiać z ludźmi, oglądać psy - i na wystawach, i w hodowlach - i wyciągać wnioski. Dużo rzeczy można zobaczyć, dużo można się dowiedzieć od samych hodowców i nabywców psów z poszczególnych hodowli. Jedyne na co bym uważała, to plotki - dla mnie info o problemach zdrowotnych psa jest wiarygodne tylko jeżeli mam je od właściciela/hodowcy psa, albo widziałam problem na własne oczy. "Pogłoski" że ktoś tam ma chore psy, trzeba traktować z przymrużeniem oka, bo różni są ludzie; jedni powiedzą prawdę, inni dokoloryzują od siebie, żeby popsuć opinię konkurencji. Osobiście mam odczucie, że osoba nabywająca pierwszego psa rasowego/danej rasy musi mieć przede wszystkim szczęście ;) Certyfikaty i prześwietlenia to jedno; inne problemy to drugie, i tu trzeba liczyć przede wszystkim na świadomość i uczciwość hodowcy, a z tym bywa różnie.
  16. [quote name='Skyy'][B]Martens, [/B]to, o czym piszesz jest naprawdę okropne i wręcz nie wyobrażalne. Nie potrafię zrozumieć tego, jak obojętni oraz wręcz płytcy mogą być. Przecież chodzi o ICH psy oraz przyszłość i jakby nie patrzeć, gdyby coś źle jednak poszło - o ich kieszenie. Jeżeli mowa o młodych hodowcach, niestety, ale wielu z nich uczy się od "znajomych po fachu", którzy otwarcie kryją psy nieprzebadane, traktując badania genetyczne jako aspekt mało istotny w hodowli psów. Wśród nich, tak jak napisałaś Martens, jest pogoń za prestiżem oraz udowodnieniem, jak świetnymi hodowcami oraz handlerami są, co naprawdę, patrząc na to z boku i bardziej obiektywnym okiem, pozostawia wiele do życzenia odnośnie hodowli jak i sposobu wystawiania psów. :roll: Osobiście będę mogła nazwać się hodowcą za minimum cztery lata, kiedy urodzi się oraz odchowa pierwszy miot w mojej hodowli. Możliwe, że i już mam wielkie plany - hodowlane jak i wystawowe, ale przede wszystkim nigdy nie dopuszczę do tego, aby kryć sukę, która wcześniej nie była przebadana - na serce, oczy oraz dysplazję: bioder, łokci oraz kolan.[/QUOTE] Najbardziej smutne jest to, że niemal wszyscy młodzi hodowcy zaczynają z takim podejściem jak Ty - nie wiem jak można tak robić (rozmnażać chore/niebadane psy), wszystkim chodzi tylko o kasę/wystawy, ja tak nie będę... A jak przychodzi co do czego, czyli wystaw i decyzji o hodowli, weryfikuje się ile z pięknych słów przejdzie na praktykę. Każdy na dogo wie, jak ogromne emocje wkłada się w swojego psa - a w przypadku psa z planami wystawowymi i hodowlanymi te emocje są jeszcze większe, bo dochodzą pewne kwestie, których nie ma przy psie nakolankowym - to jak nasz pies jest oceniany przez osoby trzecie i czy "godzien" jest wejść do zaszczytnego grona psów, które będą rodzicami kolejnych pokoleń w rasie. Dopóki nie przejdzie się z teorii do praktyki, w zasadzie wszyscy młodzi przyszli hodowcy są święci - nie spotkałam takiego, który otwarcie by mówił, że po co badania, po co się tak przejmować. Dopiero kiedy przechodzą do praktyki i nadchodzi pora na trudne decyzje, wychodzi szydło z worka. Jedni trzymają się twardo tego, co mówili - inni zaczynają "naginać"... No mój piesek choruje, no ale kurczę, taki jest ładny, championat zrobił, co mam nie ogłosić go jako repa, mój niuniuś ma być gorszy, przecież "wszyscy" rozmnażają psy z problemami, tak już jest, co się będę czaić... Z sukami też jest różnie - jeden miot pod górkę, problemy z ciążą/porodem/małymi, a potem drugi, trzeci, to samo - bo to pewnie przypadek, bo zawsze są problemy, bla bla bla - i palenie głupa, kiedy nabywcy suczek po owej problemowej, przy próbach rozmnażania nagle mają te same problemy co hodowca z ich matką... Łatwiej jest z problemami, na które są konkretne badania z czarno-białymi wynikami, czyli u mnie L2HGA czy tam dysplazja. Jest badanie DNA/RTG, albo nie ma; jest papierek z clear czy innym wynikiem, albo literką, i wszystko jasne. NAjgorzej jest z mniej jednoznacznymi problemami typu alergie, problemy z rozrodem. To wszystko bardzo łatwo zataić przed nabywcą czy innymi hodowcami. Wszystkie problemy z rozrodem u suki można przemilczeć i wiemy o nich tylko my i nasz wet. Nie ma certyfikatu na braki pokarmu, problemy z donoszeniem ciąży czy inne kwiatki, które to problemy mogą by ć dziedziczne w linii. Nie ma możliwości przetestowania psa ze 100% pewnością, że nie jest alergikiem i wydania papierka - można psa zarówno wystawiać, jak i poddać testom alergicznym na sterydach; objawów alergii nie będzie. To dopiero jest problem - w moim odczuciu o wiele poważniejszy niż niewielka wada zgryzu (w mojej rasie przodozgryz, bardzo częsty) czy carrier HC, którego wystarczy mądrze kojarzyć i żaden pies nie zachoruje. Są hodowcy którzy radośnie rozmnażają psy z notorycznymi problemami trawiennymi i wrażliwym układem pokarmowym, alergiczne czy mające problemy z rozrodem, a;bo termoregulacją w upały większą niż średnia w rasie (co od razu nasuwa pytania o serce, układ oddechowy i jego budowę, etc), bo uważają, że to nieważne, niedziedziczne, ważne że pies ma DNA clear na dwie choroby i zrobił championat. Nie wiem, czy naprawdę tak bardzo nie myślą/nie mają wiedzy, czy po prostu nie mogą się pogodzić, że powinno się przemyśleć odsunięcie od hodowli takiego psa co najmniej na tyle poważnie, co takiego, który z ringu schodzi zawsze z bdb czy mniej, albo ma kiepskie wyniki rtg. W hodowli zwraca się często uwagę na rzeczy mniej istotne (czy rep zrobił championat albo czy suka jest w jednej chorobie clear czy carrier), a zapomina o bardzo istotnych, takich jak zdrowie psa na co dzień, szczególnie w aspektach, które mogą być dziedziczne (a może być ich bardzo wiele, o wiele więcej niż problemy, na które są konkretne badania). I dlatego mamy w kynologii taką sytuację jaką mamy - że coraz więcej psów z linii show, czy w ogóle rodowodowych psów ma kiepskie zdrowie, to stąd bierze się opinia, że psy rasowe są delikatne, że kundle i użytki to co innego. Po prostu w doborze do hodowli patrzy się na mały wycinek tego, na co powinno się zwracać uwagę - bo taki jest trend... Kto pojedzie do bardzo zdrowego repy z super charakterem, ale przeciętnego w eksterierze...? Biegnie się stadnie do krycia do psów o wątpliwym zdrowiu, ale które np. wygrały rasę na klubówce ;) bo pies wszedł w modę i nagle w oczach co drugiego hodowcy stał się 5 razy lepszy (tu już proszę nie snuć domysłów personalnych, bo to przykład całkowicie fikcyjny, nie piszę tu o konkretnych psach). No błagam, dobry hodowca powinien rozpoznać świetnego psa nie znając jego żadnych osiągnięć wystawowych... A w staffikach np. jest taka moda, że pies jest nieznany, nikt nim nie kryje, aż nagle wygrywa klasę na Crufcie i pędzą do niego tabuny ludzi, którzy widząc go wcześniej, nawet nie zawiesili na nim oka :)
  17. Co za potoki erudycji na tym wątku :diabloti:
  18. [quote name='rottaska']Czegoś nie rozumiem,jak kwarantanna jeśli wychodzisz z suczką przed blok ,chodzisz do parku ? Ponieważ i tak właściwie kwarantanny nie ma to mozesz już zacząć trening czystości.[/QUOTE] Chciałam zadać to samo pytanie - jaka kwarantanna, skoro właściwie jej nie ma :evil_lol: Skoro suczka i tak wychodzi, likwidujcie domową toaletę i uczcie załatwiania tylko na zewnątrz; szybciej załapie.
  19. Według mnie nie bardzo. Nie wsadziłabym mieszańca trudnej w prowadzeniu, bardzo dużej rasy o dużych skłonnościach do stróżowania do centrum miasta, bloku i osoby bez większego doświadczenia z takimi psami. Poszukajcie łatwiejszego w prowadzeniu psiaka.
  20. A ja bym poszła w zupełnie inną stronę... Niech sukę wzdłuż i wszerz zbada dobry weterynarz (w pakiecie powinny się znaleźć przynajmniej podstawowe badania krwi i usg brzucha). Takie zachowania mogą być kwestią demencji związanej z wiekiem (starcze zmiany w mózgu mogą wywoływać stany lękowe i inne zaburzenia), albo, co niestety częściej jest u psów spotykane, mogą być objawem rozwoju poważnej choroby. Suka może jeszcze nie mieć widocznych objawów choroby, ale "w środku" coś może się dziać - rozwijać nowotwór, cukrzyca, właściwie cokolwiek. Suka może czuć się gorzej i z tego powodu stresować się bardziej niż do tej pory, kiedy zostaje sama. Guzy mózgu już w ogóle mogą dawać wszelkiego rodzaju nagłe zmiany w zachowaniu. Jeśli problem jest zdrowotny (a to możliwe biorąc pod uwagę wiek) to żaden szkoleniowiec się na wiele nie przyda.
  21. [quote name='barbarasz49']Ja stosuję się do powiedzenia, że należy dmuchać na zimne i stosuję to zarówno do swojej rodzinki jak i do psa.W dzisiejszym świecie wszystko jest możliwe i nigdy dość ostrożności,bo jak zauważyłaś mnożą się ostatnio nowe choroby odzwierzęce,wirusy,rotawirusy i różne inne świństwa.[/QUOTE] Wielki Boże! To cud prawdziwy, że psy dotrwały naszych czasów, jedząc to obrzydliwe surowe mięso, i doczekały wybawienia w postaci gotowania im papu albo produkowania suchych bobków. Gatunek uratowany! Ale ale, zostało jeszcze mnóstwo dzikich drapieżników, one biedne muszą jeść to paskudne niezdrowe surowe mięso naszprycowane coraz to nowymi patogenami... Zróbmy akcję, ratujmy lwy - wysyłajmy suchą karmę do Afryki! Albo wysypujmy karmę w lesie, może uratujemy jakiegoś liska od strasznych chorób z surowego mięsa. [SIZE=1]Przepraszam, naprawdę musiałam :evil_lol: ciężko mi przejść obojętnie wobec pewnego poziomu absurdu.[/SIZE]
  22. Miałam obie karmy - Acana super, Canidae cienko, pies schudł mimo żarcia strasznych ilości, popsuła się sierść... Tyle, że ja mam bardzo aktywnego psa; dla mniej wymagającego Canidae może się sprawdzić. Niemniej jednak Acana i tak jest wg mnie znacznie lepsza jakościowo.
  23. Badania jak badania - gorzej z udostępnianiem wyników ;) W mojej rasie standardem wśród polskich hodowców są badania DNA na L2HGA i HC. Wręcz "obciach" już mieć szczeniaki po niebadanym przekroju przodków - a jeszcze kilka lat temu, kiedy kupowałam pierwszego psa, bez problemu można było spotkać mioty, gdzie tylko rep był po badaniach. Gorzej z innymi problemami, jak choćby rtg na biodra i łokcie. Wiele osób twierdzi, że u staffików nie ma dysplazji, że się nie spotyka, że to małe pieski - ekhm, guzik prawda, rtg wielu psów mówią co innego, i jest pula prześwietlonych polskich psów, których wyniki poszły do szuflady, bo delikatnie mówiąc, nie ma się czym chwalić. Nie ma obowiązku ani badania, ani udostępnienia wyniku, jeśli się psa zbada, więc w pełni legalnie można rozmnażać psy z biodrami np. D i mówić z uśmiechem, że pieski biodra mają super, nie kuleją przecież. O mniej "jednoznacznych" problemach zdrowotnych typu alergie nawet szkoda gadać. Jeden z hodowców twierdzi wręcz, że alergia to choroba cywilizacyjna i nie ma związku z dziedziczeniem - kiedy powszechnie znane są badania naukowe dowodzące, że przyczyny alergii, szczególnie pojawiającej się w bardzo młodym wieku, są m. in. genetyczne (pies nie dziedziczy samej alergii, ale skłonności do jej wystąpienia już tak - zresztą ludzi też to dotyczy). Taki stan rzeczy wynika między innymi z bardzo niefajnego podejścia wielu osób w polskiej kynologii do ujawniania mniej radosnych wyników badań psów, tudzież mówienia wprost o problemach zdrowotnych psów. Skoro wszyscy hodowcy nabierają wody w usta, i mają idealnie zdrowe psy (przynajmniej w powszechnej opinii), to osoba, która przyzna się, że ten czy ów pies ma jakieś problemy zdrowotne czy średnio fajny wynik prześwietlenia, automatycznie zostaje jedyną, która hoduje chore psy :) Wszystkie inne są "zdrowe", bo ich problemy starannie się ukrywa. Widać to nawet na samej bazie rodowodów w mojej rasie - przy zagranicznych psach coraz częściej pojawiają się wyniki rtg B/C i nikt nie robi z tego powodu afery - u nas poza L2HGA i HC w pozostałych rubryczkach zwykle albo A/A, albo pusto :D Od niedawna jest również opcja dodawania do profilu psa problemów zdrowotnych typu alergie, nużyca, problemy stawowe, itd. Oczywiście wszędzie pustka, wszystkie pieski zdrowe :) szkoda, że z prywatnych rozmów z samymi właścicielami wiem, że wcale nie jest tak słodko. Tylko potem nabywcy się dziwią, że takiego pecha mieli, rodzice tacy zdrowi, a ich piesek taki łysy. U nas nawet z miotu po jednym z rodziców carrier (w którym zerowe jest ryzyko narodzin chorego psa i z zasady bada się DNA urodzonych szczeniąt, aby oznaczyć cleary i carriery) bywa robiona afera. I niestety co do młodych hodowców mam bardzo różne obserwacje, nie tak optymistyczne. Są osoby ambitne, którym zależy na zdrowiu psów, a są i takie, które jarają się, że mają "prestiżowe hobby" i że przywożą z wystaw rozetki - i tyle. Spotkałam się u takiej osoby z chęcią rozmnożenia psa alergika (btw pacjenta tej samej wetki co Cyc) - co sama "hodowczyni" skwitowała tekstem "a co ja się będę przejmować, zobacz co inni hodowcy robią"... Ważne, że pies zrobił repa i nawet wyjeździł mł. ch. - choć ciężko było, bo sporo wystaw ominął, bo był za łysy, żeby go pokazać :D Wszystko zależy od człowieka, są hodowcy z dużym stażem, ale i dbający o zdrowie, a są i młodzi, początkujący, którzy wielce kochają pieski, a ważny jest głównie hajs, prestiż i chęć rozmnożenia swojego ukochanego pieska, bo na drugiego/trzeciego/czwartego nie ma warunków - a zresztą nasz jest najśliczniejszy...
  24. Ej, ja bym się czuła winna, gdyby podbiegły do nas dwa małe pieski, bez jazgotu, w przyjaznych zamiarach, a mój pies by je poranił. Ok, w porządku, rozumiem, że są podbiegacze i tylko dlatego, że pies wymknął się komuś spod kontroli (może pierwszy raz, to nie zawsze wiemy) nie znaczy, że ma być pokaleczony. Tu sytuacja była inna, psy podbiegły z jazgotem, zaatakowały, Twój się bronił i się pożarły. w końcu Twój pies też ma obrażenia. W takiej sytuacji nie wzięłabym na siebie nawet ułamka winy, bez przesady. Zrobiłaś co mogłaś, tamte psy też nie były jakoś wielce przez Twojego pokąsane, więc na Twoim miejscu olalabym babę, albo jeszcze smrodu jej koło tyłka narobiła, gdyby była zawzięta.
  25. Odgrzebałam notatki ze studiów i po części się zgadzam, po części podtrzymuję to co pisałam ;) Zmniejszone wchłanianie wapnia z przewodu pokarmowego po porodzie może być wywołane nie tylko brakiem apetytu czy problemami trawiennymi, ale i tak jak pisałam, nadmiarem tego pierwiastka w pokarmie w czasie ciąży. Kalcytonina, jeden z hormonów tarczycowych, przy wysokim stężeniu wapnia we krwi, ogranicza nie tylko jego pobieranie z kości, ale i wchłanianie z jelita cienkiego, tak więc przy nadmiarze wapnia w pokarmie podczas ciąży, i skoku zapotrzebowania po porodzie, możemy mieć problem niedoborowy nie tylko dlatego, że organizm nie pobierze brakującego wapnia z kości, ale i nie będzie w stanie pobrać go tak szybko w takich ilościach z pokarmu, nawet jeśli suka ma apetyt i jest dobrze żywiona - właśnie ze względu na poziom kalcytoniny, który nie zdążył jeszcze opaść.
×
×
  • Create New...