Jump to content
Dogomania

Martens

Members
  • Posts

    11174
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    4

Everything posted by Martens

  1. [quote name='Rufinek'] [URL]http://www.ebay.co.uk/itm/13kg-Acana-Puppy-and-Junior-Barf-Dry-Dog-Food-/321292575923?pt=UK_Home_Garden_Kitchen_Steamers_Cookers_PP&hash=item4ace87a4b3[/URL] myslicie ze moge spodziewac sie rewolucjii odchodowej przez pierwsze dni?[/QUOTE] Na tej karmie znajoma odchowuje teraz miot staffików i rosną bardzo ładnie. Ja też z Acaną mam dobre doświadczenia, ale polecam raczej linię bezzbożową - np. Acana Pacifica. Można ją podawać psom w każdym wieku, jest znacznie lepsza składowo, i niewiele droższa. [quote name='Rufinek'][URL]http://imageshack.com/a/img59/4993/5be1.jpg[/URL] [URL]http://imageshack.com/a/img809/3290/dy1y.jpg[/URL] [URL]http://imageshack.com/a/img196/1815/0ge4.jpg[/URL] [URL]http://imageshack.com/a/img853/2640/psbc.jpg[/URL] [URL]http://imageshack.com/a/img850/6448/hgzj.jpg[/URL] I jak? Coraz miej przypomina staffika,nie zebym ja mniej kochal przez to ale moglaby juz przestac rosnac w gore,bo juz jest wzrostu doroslego stafforda a ma 6 miesiecy.Mamy teraz dosc nerwowy okres bo wyslalismy sample dna do AHT i czekamy na wyniki badan czy sunia nie jest zarazona L2 HGA,kiedys jak byla burza to dziwnie sie trzesla i glowka jej latala na boki,wiec albo to albo padaczka :-([/QUOTE] Tam nie przypomina ;) staffików są tak różne linie, że wyglądają jak różne rasy :D i widziałam niejednego rodowodowego staffika, który w tym wieku wyglądał bardzo podobnie do Twojej suki. W UK nie ma obowiązku wystawiania psa aby młode miały rodowód; wystarczy rodowód rodziców, więc nawet psy z papierami są bardzo zróżnicowane w typie. Wielkość też jest bardzo różna, wiele psów przerasta wzorzec - nawet tych z papierami. Możliwe, że jest w typie staffika, ale po niezbyt wzorcowych rodzicach. Staffiki mocno też się zmieniają w okresie rozwoju, nawet do 2-3 roku życia. 6 miesięcy to jeszcze dzieciak. Moja rodowodowa suka w tym wieku wyglądała tak: [url]https://fbcdn-sphotos-e-a.akamaihd.net/hphotos-ak-ash3/t1/s720x720/8109_424018774306497_1561667100_n.jpg[/url] a tu w wieku półtora roku :) [url]https://fbcdn-sphotos-g-a.akamaihd.net/hphotos-ak-ash3/t1/q71/s720x720/944524_10200637751603674_344493826_n.jpg[/url] Też co niektórzy pewnie po pierwszym zdjęciu powiedzieliby, że staffika toto nie przypomina :evil_lol: Co do L2HGA - jest dość wcześnie na objawy to raz; dwa - takie zachowanie w czasie burzy mogło być wywołane zwyczajnym stresem, wyładowaniami elektrycznymi w powietrzu, hałasem. Jeśli jednak żadne z rodziców suki nie było zbadane z wynikiem clear, jak najbardziej warto zrobić test, choćby dla własnego spokoju. [quote name='Rufinek']Nie wyobrazam sobie zycia bez niej,czesto jak wracam z pracy po nocce to pozwalam jej wskoczyc do mnie do lozka i spi ze mna jak czlowiek,normalnie sie przytula ( wiem ze to nie wychowawcze ).Kiedy widzi dzieci to chce zaliazac,kiedy widzi inne psy odrazu kladzie sie na plecy pokazujac uleglosc.Anglicy z okolicy mowia ze jeszcze nie widzieli Stafika o tak lagodnym uosobieniu.Rano wstaje okolo 9 dopiero,wiec nie trzeba z nia maszerowac skoro swit,czaem wrecz trzeba ja zachecac zeby wytoczyla sie ze swojego wyrka.Na spacerze w lesie ciagle kontroluje gdzie nasza corka idzie,no kochana jest....[/QUOTE] Typowy staffik - tylko z zaznaczeniem, że w tym wieku :diabloti: Moja suka też w wieku 6 czy 10 miesięcy kładła się na plecy przed każdym psem, była wyprana z agresji wobec innych psów... Tyle że to nic niezwykłego ;) bo w tym wieku staffik mentalnie jeswt dzieckiem i takie zachowanie w żaden sposób nie gwarantuje, że będzie się tak zachowywać w wieku dojrzałym. U mnie suka w okolicach 2 i 3 cieczki przestała już tak bardzo kochać inne psy ;) Nadal ma kolegów, których lubi, na ogół potrafi przyjaźnie przywitać się z obcym psem, ale nie zawsze jest tak różowo jak było; obce psy próbujące wejść na jej teren z wiekiem robią się coraz bardziej be; psom które zachowują się wobec niej nieprzyjaźnie już nie pozostaje dłużna :diabloti: a i potrafi wkropić psu, z którym mieszka, jak postanowi, że teraz ona będzie się bawić jakąś zabawką. Tak więc trzymajcie rękę na pulsie i bądźcie przygotowani, że w wieku 9-24 miesięcy jej zachowanie wobec innych psów może mocno się zmienić. Są staffiki, które na całe życie zostają takimi ciapami, ale to wyjątki; większość po osiągnięciu dojrzałości nabiera pazura.
  2. Ja spotkałam na dniach tego pieska - obecnie koczuje na ulicy między kościołem za naszym osiedlem, a targowiskiem od jarmarku. Suka ma tam cieczkę i kilka psów siedzi pod bramą; w tym on :(
  3. Ja tego typu preparaty dla staffików w okresie wzrostu zdecydowanie odradzam. Dla dorosłego psa, trenującego, czy starszego z problemami stawowymi jak najbardziej tak - ale dla malucha "profilaktycznie", nie. To nie jest jakaś olbrzymia rasa, żeby było to niezbędne i miałam już od kilku właścicieli staffików info, że kiedy zaczęli podawać psu w okresie rozwoju tego typu preparaty, zaczęły się problemy z łapami, m. in. miękkie nadgarstki, co ustąpiło bardzo szybko po odstawieniu "witaminek". Dobra karma w zupełności wystarczy; w tych specjalnych "na stawy" i tak dawki tych składników są śmiesznie niskie, i służą bardziej jako chwyt marketingowy niż mają realny wpływ na stawy psa.
  4. Ja się dziwować nie będę, bo dla mnie pies bez właściciela, ciężko/nieuleczalnie chory to niestety materiał do uśpienia... A na samo żarcie psów itd. ja już nawet kasy nie liczę, bo nie widzę siebie bez dwójki jakichkolwiek psów ;) rasowych czy nie. Jak zarobię na psach na lustrzankę to też się pochwalę, ale ciężko będzie, biorąc pod uwagę ile jestem na hodowli w plecy :evil_lol:
  5. Zróbcie badanie zeskrobiny skóry pod kątem nużycy. Nużeniec jest powszechnym pasożytem psów, zwykle bezobjawowym i bezproblemowym, ale przy spadku odporności (jak u Was - choroba, antybiotyk), potrafi się nadmiernie namnożyć i wywołać objawy chorobowe. Typowe jest właśnie łysienie w "okular", problemy z sierścią. Skrobie się zawsze na krawędzi wyłysień, najświeższe zmiany, do pierwszej krwi (trzeba zeskrobać cały naskórek) i materiał od razu powinien trafić pod mikroskop, bez czekania - zaznaczam, bo wielu wetów tego nie przestrzega i wykluczają nużycę bezpodstawnie, tylko z powodu źle przeprowadzonego badania.
  6. Ale dla mnie nadal aktualne jest pytanie - skoro z psami wszystko ok, to co kogo obchodzi, czy ma z tego kasę czy nie ;) dla mnie wręcz na miejscu by było, aby osoby, które serio poświęcają multum pracy, kasy i czasu na hodowlę, coś z tego miały. I powoli przestaje mnie dziwić, że ktoś się kryje na dogo z tym, że z hodowli ma jakieś korzyści finansowe - tu w modzie jest tylko pomaganie najbrzydszym, najstarszym psom z rakiem wszystkiego i wodogłowiem ;) i topienie w tym grubych tysięcy złotych (również cudzych). Napisz otwarcie na dogo, że np. za kasę z miotu kupiłaś sobie lustrzankę, i będziesz zjedzona żywcem jako wstrętny rozmnażacz pseudohodowca wyzyskiwacz zwierzątek ;)
  7. [quote name='margherita']ale sorry dalej nie rozumiem po co Ci tyle miotów w roku, kochasz zwierzaki to mozesz przeciez pomagac tym co domow nie maja...........[/QUOTE] Łojezu, mój ulubiony argument w dyskusjach na dogo - a czemuż Ty nie chcesz być Matką Teresą...? :evil_lol:
  8. Tyle że tak jak pisałam, przydatność do hodowli to nie tylko dany pies i jego eksterier, ale i eksterier rodzeństwa, potomstwa, przodków. Czemu ktoś ma ich nie pokazać, mimo że są po sterylizacji? To też daje rozeznanie w genach psa, tym co może przekazać potomstwu. Osobiście, wolałabym kryć sukę przeciętnym psem, którego rodziców, przodków i potomstwo widziałam, i są minimum przeciętni, niż championem, którego przodkowie, rodzeństwo, potomstwo to tajemnica i nigdzie nie są pokazywani ;)
  9. Może pomóc, jak najbardziej, szczególnie na zjadanie własnych odchodów.
  10. [quote name='Sybel']Martens, masz rację. Co gorsza, w wielu punktach odpowiada to wręcz temu, jak ja postrzegałam niektóre hodowle. Jednak zaletą ludzką jest to, ze uczymy się całe życie na błędach i zawsze możemy po usłyszeniu chociażby naprawdę sensownych argumentów i poczytaniu tu i tam zupełnie zmienić zdanie na dany temat.[/QUOTE] Ja bardzo szanuję ludzi, którzy potrafią przyznać się do błędu, zmienić zdanie kiedy ktoś im przedstawi logicznie, że nie mają racji, itd. i sama się staram tak postępować. Ja sama kiedyś miałam dużo bardziej dogmatyczne zdanie o tym jak powinna wyglądać hodowla - kiedy zobaczyłam kilka różnych hodowli, z bliska, jak funkcjonują na codzień, poznałam ich psy, moje zdanie na pewne tematy się zmieniło, i stwierdziłam, że to wszystko dużo bardziej "zależy" i nie da się opisać, że zarabianie powyżej jakiejś kwoty/posiadanie psów powyżej pewnej ilości/itd. jest z gruntu złe. Są ludzie, którzy mają 1 czy 2 psy, nie mają z nich ani złotówki i sobie z nimi nie radzą albo je zaniedbują; są ludzie mający ich naście, mają z nich kasę i których psy są szczęśliwe, i autentycznie to po nich widać. Już za ten pogląd od paru ludzi na dogo mi się oberwało, że jestem zapatrzona, albo mam interes w takich poglądach (wtajemniczeni wiedzą o co chodzi), ale co tam, na szczęście człowiek nie żyje tylko dla aprobaty dogomaniaków ;) Wiem jedno, nigdy nie dam w tej materii wiary opinii osoby, która nigdy nie była w danej hodowli, albo która wypowiada się o rzeczach, o których z racji braku doświadczenia nie może mieć pojęcia...
  11. [B]Sisco[/B], nie przejmuj się - dogomania jest lepsza niż policja skarbowa :diabloti: i jeszcze żeby prowadziła śledztwa na wątkach to byłoby znośnie - lepiej jak zbiorą się poza forum gromadki, które dokładnie obgadają kto z czego żyje, czy stać go na psy, czy na nich zarabia ;) jak pracuje to źle, bo zaniedbuje pieski i nie ma warunków na hodowlę; jak nie pracuje to na pewno nie ma kasy i eksploatuje biedne pieski, żeby mieć na chleb; a już najlepiej jak ma i kasę, i psy, a nie sterczy na etacie - zdarzyło mi się w przypadku takich osób słyszeć sugestie o zarabianiu pewną częścią ciała :evil_lol: bo nie wiem, czy to ludzie są tacy, czy Polacy, czy sama dogomania, że pękliby, żeby tylko bliźni nie miał za dobrze, za łatwo, żeby nie zarobił, a jak mu się wiedzie, to na pewno ma nieczyste sumienie i jakieś machloje robi, albo pieski eksploatuje :roll: Kiedyś miałam bardziej krytyczne zdanie na temat hodowli w ogóle - przeszło mi z przypływem doświadczeń. Nie interesuje mnie ani trochę, czy ktoś do psów dokłada, czy coś na nich zarabia, czy w ogóle z nich żyje - dopóki te psy są zadbane i szczęśliwe. I zastanawiam się, co kogokolwiek na dogomanii obchodzą czyjeś przychody z hodowli, dopóki z psami wszystko jest w porządku. A czy z psami wszystko jest w porządku, można ocenić TYLKO po wizycie w hodowli, i to nie na kawę, ale np. na 2 dni. Nie ogarniam bezczelności małolat (i nie tylko), które bezmyślnie klepią w klawiaturę, że w hodowli x czy y na pewno są złe warunki, bo mają 6 czy 12 czy 20 psów, chociaż ich noga w tej hodowli nie postała; ba nawet nie spytały hodowcy o warunki i czas poświęcany psom. Wszystko zależy od zaangażowania hodowcy - jak ktoś ma dużo psów i chce się nimi dobrze zająć, to musi praktycznie nimi żyć od rana do wieczora, i polemizowałabym, czy te psy mają gorzej niż zwierzaki osoby, która pracuje po 9 h plus dojazdy, no ale ma 1 czy 2 pieski, i trzyma je cały czas w domku. O kasie z psów najłatwiej kłapią buzią osoby, które nigdy w życiu nie miały miotu, a z hodowlą mają tyle wspólnego, że widziały fotki z wystaw na dogomanii. Utrzymanie kilkunastu psów (w tym emerytów, młodzieży), opieka wet., wystawy, krycia, odchów szczeniąt zżera STRASZNE pieniądze. Jak z psów można utrzymać same psy i hodowlę, i jeszcze czasem skapnie coś "na waciki" to naprawdę jest fajnie, i serio, będę bardzo szczęśliwa, jak kiedyś osiągnę taki stan rzeczy. Żeby żyć z hodowli, albo trzeba mieć dużo psów i super renomę w rasie (a tej nie osiąga się w 3 lata i w ogóle większości hodowców nie jest to dane), i poświęcić psom życie, albo mieć zwyczajne pseudo, koniecznie z kilkoma rasami, bo moda się zmienia, ciąć koszty, oddawać emerytów, i iść z duchem czasu i zmieniać rasy. Naprawdę są 100 razy lepsze i łatwiejsze, pewniejsze sposoby na zbicie majątku niż hodowanie. A jeśli ktoś uczciwie osiągnął level, w którym, z psów ma jakiś przychód, czy może się z dobrej uczciwej hodowli utrzymać - to szczerze, podziwiam, bo wiem jaka to ciężka praca. Niestety mentalność Polaka (i dogomaniaka oczywiście też) mówi, żeby takim osobom zazdrościć i dla polepszenia nastroju obrobić im tyłek, oczernić, bo nie można zdzierżyć, że komuś się w życiu powiodło :) Chyba większość ludzkich pasji, jeśli ktoś jest świetny w tym co robi i wyróżnia się w środowisku, jest dochodowa i to bardzo; niekiedy tak, że z kilku lat np. startu w zawodach sportowych czy tras koncertowych można leżeć bykiem do końca życia, i tego jakoś nikt się tak bardzo nie czepia, w środowisku sportowców, artystów itd. oczywiste jest, że duży sukces w danej dziedzinie = zwykle odpowiednie profity, w tym finansowe. Tylko na dogomanii ludziki przeżyć tego faktu nie mogą i za nic nie chcą przyjąć do wiadomości, że ktoś może mieć przychód z hodowli bez krzywdy psów, i ma do tego święte prawo, bo wbrew pozorom to nie są łatwe pieniążki, i mało komu w ogóle się to udaje. Straszna jest też ta hipokryzja, gdzie 30 psów na DT, karmionych Chappi, upchanych w kojcach, wychodzących na spacery raz na tydzień, z którymi nikt nie pracuje, na które żebrze się od obcych ludzi pieniążki to chwała, męczeństwo i w ogóle prosta droga na dogo-ołtarze, a 15 psów w hodowli, dobrze żywionych, w formie, zadbanych, wybieganych to wielka rozmnażalnia, psia krzywda i siedlisko plugastwa ;) szkoda, że nie można spytać psów, co by wolały...
  12. Też nie do końca rozumiem - ok, wystawy to owszem, w pewnym sensie konkurs i kwalifikacja zwierząt hodowlanych, ale wartość zwierzaka ocenia się nie tylko po jego eksterierze, ale i eksterierze przodków, rodzeństwa, potomstwa. Inna sprawa na ile rzetelnie wystawy odzwierciedlają tą jakość eksterieru ;) ale ja ogólnie widzę sens wystawiania zwierząt wysterylizowanych; dla hodowli również. Zresztą nie ma zakazu wystawiania suk po sterylce ;) jedyne nie ma sensu pokazywać samca po kastracji, bo we wzorcu kazdej rasy stoi zapis o 2 jądrach w worku mosznowym.
  13. 4Łapki w życiu nie słyszałam, żeby kastracja psa kosztowała 300 zł, nie mówiąc o 500... Chyba że mówisz o suce - ale tu pytanie było o samca. Ja płaciłam 100 zł, pies też kastrowany bezszwowo, pierwszego dnia był otumaniony po narkozie, na drugi dzień nówka sztuka ;) tylko chodził tydzień w kołnierzu, żeby nie grzebał w rankach.
  14. [quote name='Skyy']Myślę, że zważając na okoliczności, należało by wykastrować psa. PKPR to nic innego, jak organizacja oszustów oraz pseudo hodowców.[/QUOTE] Akurat PKPR to co innego niż "stowarzyszenia styczniowe" powstałe w 2012 po nowelizacji ustawy, legalizujące pseudohodowle. Powstali długo przed nową ustawą i dla ras jeszcze nie uznanych przez FCI (a więc ZKwP) była (i jest) to jedyna sensowna alternatywa, żeby mieć zarejestrowaną hodowlę takiej rasy. W przypadku husky bez sensu jest rejestracja psa w PKPR, skoro rasa jest uznana przez FCI. Trzymając psa i sukę i nie stosując kastracji zawsze trzeba mieć przemyślane, jak zapobiec niepożądanemu kryciu - przecież suka nie będzie rodzić od pierwszej cieczki do końca życia co pół roku :roll: to jakby 13-latka urodziła już dzieciaka, a potem do emerytury co rok prorok. Antykoncepcja dla suki jest szkodliwa dla zdrowia, szczególnie podawana całe życie, a nie jednorazowo. Samcu można ewentualnie zapodać Suprelorin, implant (coś na podobę chipa) działa pół roku. Jednak na całe życie są to duże koszty i skoro pies nie dostanie rodowodu i uprawnień hodowlanych, a w domu będzie cieczkująca suka, najmądrzejsze wyjście to kastracja. Sama mam w domu niehodowlanego psa - kiedy miała pojawić się suka z planami hodowlanymi, został wykastrowany. Jakoś nie cierpi z tego powodu, bardziej by cierpiał, gdyby pod nosem była płodna suka, której nie może pokryć - a samcowi, jak już spróbuje, nie wystarczy krycie raz na rok :diabloti: nie wiem, czemu wielu właścicieli psów tak myśli, że jak pies poużywa to się uspokoi - to jak przekonanie, że facetowi wystarczy raz na rok i już mu się więcej nie chce :cool1: A co do husky - rasa jest bardzo pokrzywdzona przez modę, schroniska i fundacje są zawalone masą niechcianych psów tej rasy, a szczeniaki są z racji niewielkiego popytu stosunkowo tanie, widziałam maluchy z rodowodem ZKwP za 600 zł... Ciężko jest znaleźć chętnych na huskiego, a jeszcze trudniej sensownych. Wbrew pozorom większość ludzi wie, że to trudne psy, wymagają dużo ruchu, często bardzo źle znoszą samotność, niełatwo je wychować, i wcale nie chcą się porywać na tak wymagające zwierzę - a jak się porywają, to często nie wiedzą na co, i pies kończy w schronisku, na ulicy, przerzucany z domu do domu jak kiepski prezent, albo w kojcu czy na łańcuchu, bo ucieka, dusi kury, a nikomu nie chce się z nim spacerować kilometrami. W takiej sytuacji do rozmnażania wypada mieć lepsze powodu niż posiadanie parki - jak choćby ładna, zrównoważona, przebadana na typowe dla rasy choroby suka, a na ten moment nawet nie wiecie co z Waszej wyrośnie. Jak macie zapędy na hodowlę to zobaczcie jak rozwinie się mała, pojeździjcie na wystawy, zorientujcie się w rasie, jakie badania robią hodowcy, jakie psy Wam się podobają i pod jakim kątem należy dobierać samca, i zróbcie to jak należy, z sensem, a nie "bo co jak nam się przytrafi wpadka" :roll: Takie podejście jest deko niepoważne, kiedy chodzi o powoływanie na świat być może kilkunastu istot, za których los moralnie odpowiadacie do końca ich życia.
  15. [quote name='4Łapki']Pewnie dopiero po zakupie dowiedzieli się, że ten "rodowód" to tylko nic nie znaczący świstek...[/QUOTE] Biorąc pod uwagę jaki zamęt wprowadziła "genialna" nowelizacja ustawy, to im współczuję. Pomijając przypadki, kiedy ktoś od początku myśli o wystawach i hodowli, i ze zwyczajnej ignorancji nie raczy się dowiedzieć o różnicy między związkami hodowlanymi, to naprawdę się nie dziwię, że ludzie chcący po prostu rasowego psa z rodowodem jako pieska rodzinnego dają się na coś takiego nabrać. Przykre, że kiedy po zakupie psa zaczynają interesować się kynologią, drogę nawet na byle wystawę mają zamkniętą. Kiedyś było jasne, pies z rodowodem to pies z rodowodem, pies bez papierów to pies bez papierów. Teraz trzeba ślęczeć miesiącami w necie i przygotowywać merytorycznie do zakupu, żeby nie dać się zrobić w jajo przy zwykłym zakupie psa dla rodziny... [B]swir[/B], jeśli myślicie o wystawach, hodowli to niestety, w takiej sytuacji jedyne wyjście to nabycie drugiego psa, z metryką/rodowodem ZKwP...
  16. Ale to niczego nie zmienia, rodzice psa nie mieli uprawnień hodowlanych wyrobionych z ZKwP (3 wystawy ZKwP z oceną min. bdb dla suki i dosk dla samca + dodatkowe wymogi zdrowotne i psychologiczne w niektórych rasach) w momencie wypuszczenia miotu , nie byli zarejestrowani wtedy w ZKwP, a co za tym idzie miot nie był w ZKwP zgłoszony - psy z tego miotu rodowodów ZKwP nie dostaną, choćby stanąć na uszach ;) Można chyba jedynie owe psy (rodziców - jeśli mają rodowody ZKwP) wyrejestrować z PCMZ, następnie zarejestrować w ZKwP, zrobić uprawnienie hodowlane ZKwP (o ile będą w stanie je zrobić) i dopiero następne mioty po nich mogą otrzymać rodowody. Poprzednie, wypuszczone przed tymi czynnościami - nie. Co to w ogóle za rasa, w jakim wieku jest pies? Czemu tak Wam zależy na ZKwP?
  17. Nie ma takiej możliwości. Żadne badanie DNA też nie pomoże, bo i co ono może stwierdzić? Czy pies jest po danych rodzicach? Jeśli nie mają oni rodowodów i kwalifikacji hodowlanej ZKwP, to i tak szczenię nie będzie uznane za rasowe.
  18. Lab bardzo średnio stróżuje ;) no i z delikatnością do innych zwierząt bywa różnie. Myślę, że już ONek lepiej by Wam odpowiadał. Pies jak najbardziej może spać w łóżku, ale raz - musi mieć też swoje posłanie, na którym nikt go nie niepokoi, dwa - musi mieć doskonale opanowane, że z łóżka na komendę się schodzi, i że to nie jest jego legowisko, tylko posłanie właścicieli, którzy ewentualnie pozwalają mu na nim spać ;) żeby potem nie było przy dorastaniu sytuacji, o jakie wiele osób pyta na forum: piesek ma 9 miesięcy, chciałem go zgonić z łóżka, a on mnie zębami chlastnął :diabloti:
  19. [quote name='Maron86']Suka zaczęła do moich psów ciągnąć, mordę drzeć, na koniec wywaliła kobietę na chodnik i ... ją dobre 4m przeciągnęła po chodniku[/QUOTE] To już wiem czemu jedna babka z nabuzowanym przerośniętym bokserem na smyczy, na nasz widok usiadła na trawniku... Mówią, że jakby człowiek wiedział, że się przewróci, to by usiadł; ona wiedziała :D
  20. [quote name='LadyS']Niestety tak nie jest - właścicielem prawnym człowiek staje się dopiero po 2/3 latach, w zależności od przypadku, jeśli pies jest przygarnięty z ulicy. Stąd przepis o porzuceniu zastosowania nie ma...[/QUOTE] A to nie działa w sytuacji, kiedy prawa do psa rości poprzedni właściciel? Bo to by było trochę absurdalne, gdyby można było przygarnąć psa z ulicy, przykładowo zaszczepić go na wściekliznę na swoje nazwisko, i po półtora roku wywalić bez konsekwencji, "bo to jeszcze nie mój pies"...
  21. Ja dodam tylko, żeby przy tym odsyłaniu nie wchodzić z psem w konfrontację siłową, bo wtedy dopiero możecie zaognić problem i doprowadzić do agresji. Jak pies będzie udawał głuchego, wystarczy na ogół nad nim postać albo ryknąć; pokręci się, poudaje głupka i w końcu pójdzie. Ewentualnie niech mąż (kiedy pies z nim leży) pogoni go ostro, kiedy pies go "broni" czy Cię nie słucha. To nie jest jeszcze jakiś straszny problem, ale Wasz pies wchodzi w taki trochę "wiek nastolatka", i zaczyna testować, na co mu w domu pozwolicie ;) tak jak 16-latek zaczyna sprawdzać co się stanie, jak nie odrobi lekcji czy nie wróci do domu o wyznaczonej godzinie ;) Po odesłaniu psa na miejsce jak najbardziej warto dać mu spokój, nie miziać i nie biec do niego się tulać, żeby wyciszył się po konfrontacji, ale wykonanie komendy, czyli zejście z łóżka i pójście na posłanie ZAWSZE trzeba nagrodzić co najmniej pochwałą, można też smakołykiem. Przedłużanie kary i ignorowania psa "żeby wiedział że źle zrobił", jest kompletnie bez sensu. Dla psa kara ma sens do 3 sekund po zdarzeniu; potem pies się "resetuje" i już nie kojarzy zachowania właściciela z tym co było wcześniej. Powinno się rozgraniczyć wyraźnie: pies na łóżku i warczy => nakaz zejścia, ostry ton, nieustępliwość; pies schodzi z łóżka => aprobata. Brak tego drugiego robi psu wodę z mózgu, bo nie daje mu do zrozumienia, co jest ok, a co nie; wychodzi na to, że czy został na łóżku, czy zszedł, to jest źle :roll: tylko że skutki takiego postępowania wychodzą ewentualnie jak pies właśnie zaczyna dojrzewać ;) a nie jak jest jeszcze szczeniakiem.
  22. [quote name='Pauline']Jest jeszcze jedna opcja: może po prostu zgłosić to do TOZ'u? Do wczoraj sądziłam, że w moim niedużym mieście nie ma żadnej organizacji, która zajmuje się interesami zwierząt, jednak po wpisaniu odpowiedniej frazy w Google, doznałam miłego zaskoczenia (nie mam pojęcia, dlaczego nie wpadłam na to wcześniej). Zastanawiam się tylko czy nie potraktują mnie tam jak nawiedzonej panny, która zgłasza się do nich z "byle problemem"... W końcu ta pani nie bije psów ani też nie kroi ich w plasterki, tylko porzuca - jakiś służbista może mnie po prostu zbyć, ze względu na "niski priorytet sprawy" :shake:[/QUOTE] Bardzo dużo zależy od tego, jakich ludzi masz w tym TOZie. Być może jak naświetlisz cała sprawę, to ktoś się do baby przejedzie i wypyta, i nawet jeśli nie da się podjąć kroków prawnych, da jej to do myślenia, że jej postępowanie z psami może się skończyć czymś mniej przyjemnym niż plotki w okolicy. Tyle, że TOZ może średnio mieć czas, bo niestety nie brakuje u nas poważniejszych spraw. Zawsze można wtedy poprosić kogoś z forum o małe szachrajstwo i wizytę uświadamiającą jako straż dla zwierząt czy coś w ten deseń ;) bo niestety, jeśli ona tych psów nie wywala na bruk i nie można tego udowodnić, szanse na jakiekolwiek konsekwencje prawne są nikłe. Na pocieszenie powiem, że jeśli ona tych psów nie wyrzuca do lasu czy nie wywozi do schronu, to może im to na dobre wychodzi... Robienie za zabawkę dla dzieci, której nie ma komu nawet na czas wyprowadzić siku to nie jest wymarzone życie dla psa. Może ludzie, którym oddała psy czy tam jej matka lepiej się nimi zajmą. No ale nie dziwię Ci się, że zwróciłaś uwagę na sytuację; blisko mnie facet też swego czasu zmieniał psy jak rękawiczki, tyle że to były zwierzaki do stróżowania. Z rok był ONek, potem z rok @ ONkowate mixy, potem z półtora roku podhalan, który też zniknął :roll: W końcu pojawił się dorosły rottek i ten już jest któryś rok - ale nigdy nie odważyłam się typa spytać, co z tamtymi, bo zwyczajnie się go boję :roll: A co do wstydu - czasem działa, ale jako że mamy całkiem sporo ludzi, którym nie wstyd lać dzieci aż cały pion słyszy, to niestety część tym bardziej nie wstydzi się, że zmieniła znowu psa; w końcu to tylko zwierzę...
  23. Nie ma żadnego paragrafu, który zabraniałby brania psa np. na miesiąc i przekazywania go w inne ręce... Można coś ugrać, jeśli kobieta psa wyrzuciła - wzięła z ulicy, przetrzymała kilka dni i wypuściła. Z chwila kiedy psa wzięła, stała się jego właścicielką - wywalenie go z powrotem jest porzuceniem. Tylko trzeba mieć dowody na to, że miała go w domu kilka dni (np. zdjęcia jak spacerowała z nim na smyczy). Można coś ugrać, jeśli kobieta któregoś psa sprzedała, mimo że nie posiada zarejestrowanej hodowli, pies nie miał papierów - ale na to też trzeba mieć dowody, i bez zeznań strony kupującej nic nie wskóracie. Jeśli jakiś pies "zniknął", też można się oprzeć o porzucenie, ale właśnie, też trzeba mieć dowody, że miała takiego psa i że został porzucony. Wziąć psa i za jakiś czas oddać w inne ręce wg polskiego prawa nie jest żadnym wykroczeniem, nawet jeśli robisz to co miesiąc... Można natomiast zadziałać z innej strony niż prawna, podejść do kobiety wprost i spytać, co to za nowy pies, co ona robi z poprzednimi. Ja bym się nie czaiła, tylko powiedziała, że sąsiedzi plotkują, że oni te psy zmieniają jak rękawiczki, co oni, smalec z nich robią czy do chińczyka sprzedają? :diabloti: Popuść wodze wyobraźni :diabloti: zachęć jeszcze parę osób, żeby babkę zagadały, pokręciły głowami że jak tak można. Jej może się wydawać normalne, że co parę miesięcy ma nowego psa, ale jeśli odkryje, że takie żonglowanie psami nie jest społecznie akceptowalne, ludzie zaczynają ją obgadywać, krzywo patrzeć, interesują się, robi się smród, jeszcze jakiś TOZ naślą, to może się uspokoi i opanuje te zapędy, przynajmniej do momentu kiedy naprawdę nie przemyśli posiadania psa na stałe, a nie jako chwilową fanaberię dla dzieciaków. Właśnie - dzieci też bym użyła jako argumentu, że koledzy w szkole mogą się z nich śmiać, pytać co z tymi psami, bo na pewno słyszą o tym w domu. Jak się nie da paragrafem to trzeba sposobem ;) Bardzo prawdopodobne, że ją to ruszy, bo zauważyłam, że większość ludzi tego rodzaju niczego nie boi się tak, jak wzięcia na języki przez otoczenie.
  24. [quote name='Sowroneczka']My znamy jednego labka - to nasz najczęstszy spacerowy kolega. Kilkuletni samiec, któremu natura poskąpiła trybu "hamuj", kiedy biegnie się przywitać. Właścicielem jest uroczy starszy pan, który nawet nad nim w miarę panuje, ale pies miewa wyskoki (głupawe - nie agresywne). Na początku Pyzę onieśmielał, ale z czasem bardzo się polubiły. Niestety suka szybko zaczęła bawić się w jego stylu także z innymi psami :roll: No i kilka razy dostała burę, bo chyba tylko Antoś lubi takie zabawy... Już teraz wie, że przeskakiwać (zazwyczaj nieudolnie ;) ) może TYLKO jego, inne pieski się z takich sztuczek nie za bardzo cieszą :evil_lol:[/QUOTE] Tak po prawdzie to moje psy też mają bardzo brutalny styl zabawy, w domu walą sobą o podłogę aż dudni :evil_lol: na spacerze potrafią wbiec na siebie, przywalić z bara, potarzać po ziemi - ale one nigdy nie robią tak z miejsca z nowopoznanym psem ;) Samiec na ogół zupełnie unika kontaktu; suka wita się spokojnie i przyjaźnie, i dopiero po dłuższej chwili nawiązuje zabawę, i też zwraca uwagę na reakcje psa; yorka nie tratuje tak jak innego ttb ;) A u labów właśnie brak mi tego wstępu, spokojnego podejścia, przywitania z lekkim dystansem - laby w większości znajomość z moimi psami próbują zaczynać od takiego levelu poufałości i gwałtowności, jakie moje psy okazują tylko sobie, i to dopiero po kilku tygodniach wspólnego mieszkania ;) i moje psy, mimo że same lubią się tak bawić, nie przyjmują tego zachowania z aprobatą :diabloti: i w sumie im się nie dziwię, bo laby kojarzą mi się z takim specyficznym gatunkiem ludzi, którzy najpierw energicznie obcałowują Cię po policzkach, a potem się przedstawiają, na wejście poklepują po plecach, obściskują, mimo że zamieniliście w życiu jedno zdanie, albo i to nie. Ja tego gatunku nie trawię, i nie dziwię się, że moje psy nie lubią jego psiej wersji ;)
  25. A to spokojnie można za miesiąc kastrować, taki mikro piesek w wieku 6 miesięcy raczej już jest w pełni rozwinięty ;)
×
×
  • Create New...