Jump to content
Dogomania

Martens

Members
  • Posts

    11174
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    4

Everything posted by Martens

  1. [quote name='maartaa_89']Oj nie powiedziałabym, że ttb jest niewiele mniej niz wczarków, moim zdaniem ttb wcale takie popularne juz nie sa. Masz dostepne jakies dane na ten temat? Wydaje mi sie, że dalej owczarki są najpopularniejszą rasą dlatego też liczba pogryzień przez psy tej rasy czy w typie jest wyższa niż w przypadku ttb. Pytanie ile z tych owczarków które gryzą to rzeczywiście psy rasowe. Ja znam wiele owczarków niemieckich (i psow w typie) ktore sa zrownowazone, potrafia sie zachowac w kazdej sytuacji i nie gnebia innych psów. Niestety ale z amstaffów (i psow w typie) które mialam okazje poznac tylko jeden moze spokojnie biegac z innymi psami. Pytanie czy mialam pecha czy rzeczywiscie ta rasa ma pewne predyspozycje do zostania zjadaczem innych czworonogow[/QUOTE] Patrzyłam głównie na ilość psów zgłaszanych na wystawy - no ale to tyczy się psów z papierami, wystawianych; psów w typie nie obejmuje. Niemniej jednak jakiś wskaźnik popularności rasy to jest, i niejednokrotnie na wystawach samych zgłoszonych astów było więcej niż ONków, nie mówiąc już o całości ttb. Plus kwestia obserwacji - u mnie ttb dużo łatwiej zobaczyć niż jamnika, husky czy goldena. Łatwiej niż ONka z papierami czy mocno w typie. Jeśli statystyki pogryzień nie są przekonujące, można jeszcze patrzeć, jaki odsetek psów w danej rasie nie zalicza obowiązkowych w niektórych krajach testów psychologicznych ;) Podpowiem tylko, że zalicza je znacznie większy odsetek ttb niż owczarków czy wielu ras uznawanych za psy rodzinne, łagodne ;) a to już jest bardzo wymierny sposób sprawdzenia, czy jakaś rasa w skali populacji jest zrównoważona i bezpieczna dla otoczenia. Ttb jako rasa mają predyspozycje do konfliktów z innymi psami - ale nie one jedyne. Wystarczy spojrzeć na dogomanii, ile z psów należących do dogomaniaków nie może spokojnie biegać z innymi psami, mimo że koło ttb nawet nie stały ;) Ttb jako rasa nie mają predyspozycji do kierowania ataku na człowieka - a mają je wszystkie rasy stróżujące i obronne, a nie robi się o nie takiego szumu, że są niebezpieczne i do kasacji.
  2. [quote name='zmierzchnica']Hodowcy pewnie mają trochę łatwiej, bo jednak rasowe psy się kupuje i ludzie, którzy je chcą, są zwykle troszkę bardziej dziani i troszkę bardziej świadomi. Można przebierać w domach. A u nas nawet nie ma domów do odrzucenia dla bezdomniaków.[/QUOTE] Już wcześniej chciałam to napisać, ale zaraz by mnie ktoś zjechał, że dyskryminuję kundelki :diabloti: No niestety, taka jest brutalna prawda, jak hodowca ma kolejkę chętnych na kilka miotów do przodu, to w chętnych może przebierać jak w ulęgałkach, i na ludzi z kawalerką zrobić "pfff, bez jaj". Natomiast kiedy pies ma alternatywę "kojec w schronie/hoteliku" albo "kochająca młoda para w kawalerce", która lubi i ma gdzie spacerować (a nawet i niekoniecznie, jeśli pies jest mało aktywny), wybór powinien być oczywisty. Ja nie wiem jakie wy macie wyobrażenia o kawalerkach, mieszkałam 3 lata w kawalerce z dwoma psami i królikiem. Zmieściła mi się klatka dla królika długości 90 cm, tej samej długości klatka jednego psa, i duże posłanie drugiego psa. Miałam jeden bardzo duży pokój, wszystko ustawione pod zwierzaki, i jeszcze było w domu full miejsca, żeby szczeniak czy królik się pobawił. Plus blisko świetne tereny spacerowe. Trochę mnie śmieszy, że ktoś by mnie wtedy mógł zdyskwalifikować jako odpowiedniego właściciela psa czy królika z uwagi na suche słowo "kawalerka" ;)
  3. [quote name='zmierzchnica']I nikt tego nigdzie nie zgłosił?[/QUOTE] U nas była bardzo podobna sytuacja, do bloku obok wprowadziła się babka z dzieckiem, a kilka dni później pod blokiem pojawił się czarny labrador. Podejrzanie łasił się do babki, która go odganiała, do dziecka też - jak dzieciak wychodził się bawić sam, bawił się z psem i wołał go po imieniu, na które pies reagował. Babka długo wypierała się, że to nie ich pies, aż przyparta do muru stwierdziła, że psa oddali przy przeprowadzce do bloku komuś na wieś, na podwórko, ale pies im uciekł i tu siedzi, a ona go do domu nie weźmie (raz podawała za powód, że pies jej nabrudzi, raz że alergia, generalnie jedna wielka ściema). Tego się nawet nie opłacało nigdzie zgłaszać, baba by się wyłgała, że pies już nie jest jej, przecież go oddała; tamci by powiedzieli, że no wypadek, pies uciekł, i co? Psa zgarnęła fundacja od labów i znaleźli mu nowy dom.
  4. [quote name='Maron86']TTB ma tego pecha że jest 'medialny' i nawet jak się 'uśmiecha' to w człowieku wzbudza pewien niepokój. Mnie ugryzł husky i gdy krzyknęłam z bólu to Szaman go w mig pogonił, myślę że z TTB nie było by tak łatwo bo by zwyczajnie zaczęły się żreć między sobą. Nie wiem czy opinie o TTB są krzywdzące czy nie, patrząc na ludzi w mojej okolicy którzy je prowadzą i zachowanie tychże psów uważam że nie. Przeciętny 'kowalski' widząc kretyna który prowadzi TTB z drącym ryjem na inne psy, do tego przeczyta sobie artykuł jak to kolejny TTB ugryzł dziecko i trzeba je szyć, gdy widzi jakimi sportami pałają TTB... Nie dziwmy się że tak właśnie jest, że właśnie taka opinia panuje. Nie wiem co by musiał zrobić właściciel TTB żeby przypadkowa osoba z góry nie założyła że ten pies jest walnięty, a i na właściciela trzeba uważać. Żeby nie było że jestem psim rasistą :lol:, Szaman na szkoleniu poznał kilka TTB. Różnie do nich podchodził bo sami wiecie jaką te psy mają postawę nawet witając się, jeden TTB był niestety dość niestabilny więc go omijaliśmy. [/QUOTE] Ale ten niepokój TTB wzbudzają uśmiechem wyłącznie u ludzi, którzy są do nich uprzedzeni. Nie zauważyłam tego niepokoju u ludzi zajmujących się tymi rasami na codzień, czy u 7-10-letnich dzieci, które nie zdążyły się jeszcze naczytać Faktu i nasłuchać o mordercach; one widzą uśmiechniętego ttb takiego jaki jest - czyli uśmiechniętego. Jak ktoś chce widzieć potwora, to będzie widział; dla mojej babci bojącej się psów nawet ratlerek dyszący w upał powoduje skojarzenie "ma otwartą mordę, widać zęby, pewnie tylko patrzy kogo ugryźć" - ale to nie znaczy, że dyszący ratlerek "ma w sobie coś z bestii" :cool1: Nie wiem, może kwestia miejsca zamieszkania, ale ja naprawdę nie widuję ttb drących się na inne psy. Wszystkie jakie znam chodzą spokojnie na smyczy i nie widzę, żeby dusiły się na obroży i ryczały do psów, jak robi to co drugi ONek czy mały pies. Moja suka też nie wita się jakoś "zaczepnie" z psami - jak podbiegł do nas york, to jeszcze wywaliła się do góry brzuchem, żeby go ośmielić i zachęcić do zabawy. Sporty ttb to też nie tylko "mordowanie szmaty" - to bieganie, ciąganie na szelkach, pływanie, skakanie przez przeszkody - zwyczajne zajęcia, które można uprawiać z większością aktywnych ras. I serio, przeraziłaś mnie teraz, bo naprawdę nie sądziłam, że jestem przez przeciętnego obywatela odbierana jako ktoś na kogo trzeba uważać, bo mam na smyczy dwa walnięte psy. Kij że sobie drepczą na smyczy przy nodze, na pewno są walnięte, bo mają takie mordy. Szczerze - w realu spotykam co jakiś czas ludzi, którzy po prostu boją się moich psów, i jeszcze jako tako ich rozumiem, bo oni w psach nie siedzą, a gdzieś tam usłyszeli, że to zła rasa. Ale to co zdarzało mi się czytać na dogo, od ludzi którzy podobno kochają psy, mają z nimi do czynienia na co dzień, jest naprawdę niefajne - a były to różne teksty, łącznie z tym, że TTB powinno się wyeliminować z powierzchni ziemi, bo są wypaczone (to o zgrozo był tekst znanej powszechnie pani szkoleniowiec, autorki książek o psach, etc.)... Ręce i liście opadają po takich mądrościach, jeszcze z ust osób siedzących w kynologii. Była jazda po dobkach, była jazda po rottkach - teraz jest jazda po ttb... Dobki i rottki nadal chodzą po ziemi i nie stały się nagle labradorkami z ciemną sierścią - a ani na dogo, ani na ulicy nie słyszę o nich, że to wielce groźne psy. Ludzkość zawsze lubiła sobie wymyślać "czarownice" do polowania - a to smoki pod zamkiem, a to aligatory w kanałach miejskich, a to groźne rasy psów. "Niebezpieczne" rasy na fali mody się zmieniają, nie zmienia się tylko typ i mentalność ludzi, którzy czynią te psy faktycznie niebezpiecznymi - i przykre, że nie widzą tego nawet ludzie na dogo, kochający psy - tylko powielają mity, że to z rasą jest coś nie tak, że jest taka demoniczna i groźniejsza od innych o podobnych gabarytach i trudniejszej psychice. Banał nad banałami, że największy wpływ na bezpieczeństwo psa dla otoczenia ma drugi koniec smyczy, a tylu miłośników psów nadal tego nie załapało.
  5. Skoro kawalerka jest dla królika za mała, to rozumiem, że psy też nie powinny mieszkać w kawalerkach? :evil_lol: Bo jak sama zauważyłaś, pies oprócz spacerów też się porusza, i gdzie tu w kawalerce miejsce na pałętającego się pod nogami psa, skoro dla królika go nie ma? :) Sorry, to naprawdę trąca paranoją... Duża klatka plus kilka godzin wybiegu dziennie na 30-40 m kw to kiepskie warunki dla królika?
  6. [quote name='a_niusia']dla mnie pytanie o miejsce zamieszkania, metraz itd sa zupelnie normalne i sama tez bym je zadala sprzedajac komus szczeniaka. [/QUOTE] Przy szczeniaku, szczególnie dużej, wymagającej rasy, jeszcze imporcie z drugiego końca Europy, takie pytanie jest do przyjęcia i zrozumiałe. Ale przy króliku miniaturce? ;) Bo co, w kawalerce 2-kilowy królik będzie się męczył?
  7. Wizyta jak wizyta, szczególnie przedadopcyjna - mnie bardziej zdziwiła ta ankieta, lepsza niż zeznania podatkowe do skarbówki :evil_lol: z czego z połowa nie dotyczyła w ogóle królika, a dość osobistych rzeczy typu z kim mieszkam, ile mam m. kw. i dane właściciela mieszkania (wtedy to była moja matka, która nie była specjalnie zadowolona, że z tytułu wzięcia królika muszę rozsyłać jej dane po internecie). Wszystko to można było dyskretnie sprawdzić na wizycie - nie byłoby trzeba pytać o wysokość zarobków z obawy, że królik zginie z głodu, skoro w domu są dwa psy w dobrej kondycji, po kątach stoi drogie psie żarcie i suple, itd. Ktoś może zarabiać 6 k i sępić na coś lepszego niż pierwszy lepszy Vitapol, a można mieć 1500 na rękę i kupować Versele Laga, bo zwierzaki są wysoko na liście priorytetów finansowych.
  8. [quote name='Maron86'] Nie spotkałam się z artykułem 'kaukaz zagryzł dziecko' itp. Może i są, ale nie tak popularne.[/QUOTE] W internecie jest pełno artykułów o tym, jak psy inne niż ttb pogryzły/zagryzly kogoś. Ostatnio natknęłam się na artykuł o kobiecie zagryzionej w kojcu przez 2 ONki jej syna. Z ciekawości wpisałam kiedyś w goole "pies pogryzł" czy coś w tym stylu (chyba 'pies pogryzł dziecko') i przejrzałam 2 strony - nawet 1/4 artykułów nie dotyczyła ttb - było bardzo dużo łańcuchowych dużych kundli, całkiem sporo owczarków i północniaków, przewinął się jakiś benek czy kaukaz. Pic polega na tym, że w przypadku pogryzienia przez ttb artykuły są tytułowane "amstaff zagryzł", "pitbull pogryzł" - bo nazwa rasy jest medialna. Inne przypadki są tytułowane po prostu "pies pogryzł", "pies zagryzł", "psy pogryzły" itd. bez wymieniania nazwy rasy. Nie wiem, czy kiedykolwiek widziałam tytuł artykułu "kaukaz zagryzł" czy "husky" pogryzł dziecko" - wtedy pisze się po prostu "pies", a o rasie można się dowiedzieć dopiero z treści. I niestety to działa, tak właśnie prasa robi najczarniejszy PR właśnie ttb. I skoro potrafią w ten sposób zrobić wodę z mózgu nawet dogomaniakom, to co mówić o przeciętnych ludziach, którzy nie znają się na psach :roll: I potem powstają ustawy banujące rasy - i wielkie zdziwienie, że nie działają, bo w krajach gdzie pobanowano wiele ras psów, w tym wszystkie lub część ttb, liczba pogryzień przez psy zamiast spadać, cały czas wzrasta :cool3: W Polsce na pierwszym miejscu na liście pogryzień spośród ras psów od lat są owczarki niemieckie - mimo że ttb i w typie mamy w tej chwili bardzo dużo, niewiele mniej niż ONków albo porównywalnie, to są daleko za ONkami we wspomnianej statystyce. Ja w swoim otoczeniu też widzę dużo agresywnych psów tej rasy, więcej niż TTB. Mimo tego który przeciętny obywatel postrzega ONka jako niebezpiecznego psa? ;) Dla wszystkich to najmądrzejsza rasa, Szarik, Cywil, itd. Siła mediów jest ogromna, ale jak widać nie zawsze odzwierciedla realia.
  9. Akurat o staffikach można powiedzieć to samo :roll: bo są linie, z których psy robią galopem x kilometrów i wszystko ok, a widziałam i takie, które w 27-28 stopniach mają problem ze staniem na ringu, w cieniu... :roll:
  10. Ja w ankiecie o adopcję KRÓLIKA miałam pytania o metraż mieszkania i kto jest jego właścicielem... Nie wiem czy o tym, kto będzie tego królika utrzymywał też czegoś nie było, bo to było ładnych kilka lat temu. Do tego w warunkach na umowie miałam, że zgadzam się na wizytę poadopcyjną i kontrolę lekarza weterynarii (!) czy mieszkający u mnie królik jest w dobrym stanie zdrowia. I ani trochę mnie nie dziwi, że ktoś woli iść do zoologika, kupić królika za 30 złotych i mieć święty spokój. Sama drugi raz się nie zdecyduję na adopcję królika - kupię u dobrego hodowcy. Nikogo znajomego też nie zamierzam na adopcję królika namawiać, bo popękaliby ze śmiechu, gdyby ktoś przy adopcji 2-kilowego zwierzaka wypytywał ich o metraż mieszkania/domu.
  11. [quote name='Ley']A ttb nie może się odwinąć?:roll: [/QUOTE] Teoretycznie może, ale ani nie jest to wpisane w cechy rasy (jest wpisane wręcz, że ma się nie odwijać), ani nie spotkałam nigdy takiego ttb, poza jednym egzemplarzem (wychowywanym w kojcu przez psychola, i który to pies odwinął się przy odciąganiu z bójki pierwszego dnia u nowych właścicieli). Spotkałam natomiast całą masę owczarków i innych psów, które odciągane kłapały na oślep i odwijały się nawet swoim właścicielom gryząc ich do krwi, i nie były to psy patologii jak wspomniany ast, tylko normalne domowe zwierzaki. Stąd tak jak mówię, prędzej poleciałabym gołymi rękami odciągać przypadkowego asta, niż przypadkowego owczarka czy jamnika ;)
  12. [quote name='Ley']Chodziło mi właśnie o siłę zacisku szczeny myślę jednak ,że labek z zamiarem zabicia zrobi mniejszą szkodę niż amstaff. Ty jako właściciel takiego psa oczywiście będziesz broniła rasy, zrozumiałe. Tym bardziej ,że na co dzień masz styczność z psem i na pewno masz większe pojęcie o rasie .Ja patrze "trzeźwym" okiem, bez sentymentów i chyba tak jak patrzy większość "zwykłych ludzi". Wyobrażenie widoku mojego psa w szczęce ttb przeraża mnie bardziej niż w onka czy labka. Jednocześnie cały czas zaznaczam ,że to moje zdanie, to co mi się wydaję i jak mi to wygląda,żadnymi badaniami tego nie podpieram.[/QUOTE] A ja myślę, że jak porównany chcącego zabić innego psa jamnika, i chcącego zabić innego psa amstaffa, to oczywiste, że ast zrobi większą krzywdę. Jak porównamy chcącego zabić 18-kilogramowego kundelka i asta, to też ast zrobi większą krzywdę. Natomiast w momencie kiedy porównujemy 28-kilogramowego atakującego amstaffa, z atakującym równie zawzięcie 40-kilogramowym labradorem czy owczarkiem niemieckim, to cała moja wiedza, doświadczenia jak i logika wskazują, że większą krzywdę zrobi ten lab czy ON, bo jest większy i silniejszy, a uścisk szczęk ma podobny do amstaffa. Ja rasy nie wybielam, staram się być obiektywna i wcale nie uważam, że to łagodne ciapki, bo wiele ttb lubi bójki z innymi psami, a niemal żaden zaatakowany nie da sobie w kaszę nadmuchać. Natomiast nie ogarniam podejścia typu "no dobrze, lab/owczarek jest większy i silniejszy (wagę i wzrost można sprawdzić w googlach), lab/owczarek ma taki sam uścisk szczęki (patrz wklejane badania naukowe), ale jak i lab/owczarek, i ast będą chciały zabić psa, to większą krzywdę zrobi ast"... No bo to ast :evil_lol: Dla mnie to nie jest patrzenie trzeźwym okiem, tylko właśnie przez pryzmat strachu spowodowanego tymi wszystkimi mitami, stereotypami i legendami miejskimi o krwiożerczych amstaffach ;)
  13. [quote name='klaki91']moze dlatego ze TTB jest wiecej w miastach? ja osobiscie rzadko spotykam molosy na spacerach. A nawet jak spotkam to wyjatkowo stabilne psychicznie ;) zreszta...myslisz ze ludzie sie molosow nie boja? boja na rowni z astami i innymi TTB. Wszystko co ma wielka morde wzbudza strach, zwlaszcza gdy ma sie malego psa.[/QUOTE] No właśnie parę razy padło tu stwierdzenie typu "lubię psy, ale ttb się boję i omijam" czy tam, że atak psa każdej innej rasy lepszy niż tego strasznego ttb z nadprzyrodzonymi mocami ;) Ja nikomu nie chcę wkręcić że wkurzony ast to jak wkurzony ratlerek, tylko że ttb to nie są jedyne psy na ziemi, które mogą być agresywne i niebezpieczne, tudzież że są rasy, które mogą je tą "niebezpiecznością" przewyższać z racji podobnych cech psychiki, ale większych rozmiarów i siły. Ja np. mam respekt do akit :) Znałam blisko jednego, bardzo fajny, ułożony pies, gentleman do suk, ale drugiemu samcowi nie przepuścił :roll: Z Cycem znienawidzili się od pierwszego wejrzenia :diabloti: Na szczęscie puszczanych luzem samców akit u siebie nie spotykam, ale gdyby nadciągał do nas taki najeżony, to spodziewałabym się nie mniejszych kłopotów niż przy nadciągającym astku ;) [B]colirya[/B], z tego co wiem od hodowców, mini bullki są dużo bardziej pobudliwe i wybuchowe niż te standardowej wielkości bulle, czy asty ;) Zresztą ulvhedinn pisała niedawno o tej zależności, że małe psy są bardziej pobudliwe... W samej grupie ttb to widać - ast przy staffiku czy minibullku to mucha w smole ;)
  14. Ano właśnie, demoniczne psy nagle stają się mniej demoniczne jak się je ma w domu :evil_lol: A tak serio - dużo bardziej krew by mi zmroziło w żyłach, gdyby biegł na nas tybetan, fila czy dogo argentino, niż ast, który przy wymienionych jest jak płotka, a które w walce nie ustępują mu absolutnie w niczym. Tyle, że trudniej w Polsce o biegającego samopas filę czy tybetana; kwestia mody, ale to nadal nie znaczy, że ttb są straszniejsze, groźniejsze i bardziej niebezpieczne ;)
  15. Osobiście dużo prędzej ruszyłabym z gołymi rękami odciągać jakiegokolwiek ttb trzymającego psa, niż kłapiącego na oślep ONka ;) Też lubię swoje ręce :) Gdybym już miała sytuację, że na moje psy leci na serio ttb, puściłabym swoje i łapała tamtego na smycz :) bo łatwiej by mi było trzymać tamtego i huknąć na swoje, żeby się odsunęły. Biegnącego na nas ONka w życiu bym nie złapała za obrożę, bo pewnie w ferworze wkur*wienia by mi się odwinął.
  16. Tą niefajną cechę, czyli precyzję ataku, zawziętość i niezwracanie przy tym uwagi na otoczenie, czy nawet bicie/szarpanie w trakcie walki posiada również większość dużych molosów. Ttb nie mają tej cechy znikąd - tylko właśnie po przodkach z tej grupy. Czemu więc o molosach nikt tu nie wspomina, że się ich boi i omija? ;) Realnie rzecz biorąc są dużo bardziej niebezpiecznie niż ttb, bo większe i silniejsze, i jak ruszą na psa, to mało kto jest w stanie takiego psa utrzymać.
  17. [quote name='Ley']Ale patrząc zwykłym ludzkim, moim " na oko" większe ma amstaf.[/QUOTE] Ale na jakie warunki fizyczne patrzysz? Labrador jest od amstaffa wyższy, cięższy, a przy tym również ma silną, dość szeroką kufę, która to cecha (jak i wielkość psa) współgra z oklepywanym tu "uściskiem szczęk" ;) Co do "odganiania" - jak psa się daje odgonić tupnięciem i huknięciem, to wątpię, żeby to był atak na serio; prędzej agresja lękowa czy próby obrony terytorium. Jak psy serio chcą sobie spuścić bęcki, to Cię przy tym odganianiu jeszcze stratują, czy to asty, czy onki, czy malamuty. Są ttb które z "ataku" można jak najbardziej odgonić huknięciem, są psy innych ras, które odganianie oleją; choćby większość molosów i owczarków górskich, jak również małych zajadłych terierów ;)
  18. [quote name='klaki91']Z moich doświadczeń wynika, że owczarki to często strachulce i histeryki. W momencie gdy człowiek stawi im czoła broniąc swojego psa odpuszczają. [/QUOTE] Tyle, że większość ttb można na spokojnie odciągnąć, otworzyć im wręcz ryj i się nie odwiną. Z ONkami jest odwrotnie - mój ojciec miał "okazję" brać udział w rozdzielaniu bójki suki ONka z samcem asta. Ast właściwie nikomu nie zrobił krzywdy, nawet suce, którą w końcu złapał i trzymał, za to suka poszarpała zębami asta tak, że lała się krew. Pogryzła też swojego właściciela, kiedy próbował ją odciągnąć. Większość psów rozdzialnych z bójki ręcznie zaczyna kłapać zębami na oślep i obrywają przy tym rozdzielający - ttb były hodowane tak, żeby tego nie robiły: dla bezpieczeństwa osób obsługujących walki psów :evil_lol: I z tego co zauważyłam, 95% psów, które gryzą się na poważnie, przy próbach rozdzielenia zaczyna walczyć jeszcze zajadlej - z prostej przyczyny, próby odciągnięcia odbierają jako kolejny atak z innej strony. To nie jest tylko cecha ttb, tylko po prostu psów ;) no chyba że nie mamy walki, tylko pokazówkę i dużo huku.
  19. [quote name='Ley']O to mi właśnie chodziło :multi: Jasne ,że nie muszą ale jak pies jest agresywny i "złapie" to wydaję mi się gorzej niż retriever co lubi aportować ;) Choćby przykład tego amstafa (?) który złapał kota a właściciel próbował go "wykopać" z paszczy :crazyeye: Kiedyś mi znajoma opowiadała, co ma właśnie psa w typie ,że jej jak chwyci to już nie puści i muszą go podduszać... Niejedno zwierze ma na sumieniu. Pewnie masz rację :) Kłócić się nie będę ,bo większej wiedzy na te tematy nie mam ,ale przedstawiam moje odczucia jako zwykłego zjadacza chleba. Bardziej odstraszam mnie amstaff niż akita [SIZE=1]U mnie akurat rottweilera ani dobermana nie ma już żadnego... kilka akit i malamutów.[/SIZE][/QUOTE] Widziałam artykuł ze zdjęciem twarzy dziecka pogryzionego przez labradora - tego co to rzekomo ma "miękki pysk" do aportu i jest łagodny z natury. Cóż, nie widziałam na tej buzi przejawów owej delikatności aportera :roll: Raczej robotę na lata dla chirurga plastyka. Obecnie niestety cechy użytkowe psów zanikają - i tyczy się to szczególnie cech, które niekoniecznie współgrają z psią naturą. Coraz więcej psów robi tylko za eksponaty kanapowe i wystawowe, i ten "miękki pysk" potrafi zanikać i u aporterów. Jest masa labów z rodowodem, które nie interesują się aportem, tak samo jest masa ttb, które nie postrzegają innych psów tylko jako obiektu do bójki - i patrząc na kierunek w którym płynie kynologia, będzie się to tylko pogłębiać. Do tego "miękki pysk" aportera nie znaczy, że pies nie ugryzie mocno, kiedy tego chce. A kiedy ów lab się już pierze z innym psem, to i owszem, chce ugryźć, i warunki fizyczne na zadanie poważnych ran też ma nienajgorsze.
  20. Martens

    Chappi

    [quote name='TheDog']A w wątku o pedigree mówiłaś to samo tylko o pedigree[/QUOTE] A to poproszę o link ;) bo suka rott o której tu piszę zwykle jadła Chappi, czasem zamiennie inne marketówki, więc nie wydaje mi się, żeby to było dokładnie to samo. Jedyne co jest tu dokładnie takie samo to wątpliwa jakoś obu karm. Gdyby nie ilość chemii, nadawałyby się ewentualnie jako wypełniacz do mięsa ;) Btw nie ma to jak dogomania i nołlajfy, co Ci wyłapią najmniejszą niespójność w postach sprzed 5 lat :evil_lol: Podziwiam :evil_lol:
  21. Ja zawsze trzymam psu solidnie łeb przy zabiegach - jak nie dla bezpieczeństwa, to i dla komfortu psychicznego weta. Najłagodniejszy pies może dziabnąć obcą osobę, kiedy coś go mocno zaboli. Co do ttb - to chyba kwestia mocno rejonowa ;) tak jak z wrednymi sąsiadami. U mnie ttb nie widywałam na spacerach w całym mieście więcej niż kilkanaście. Prawie zawsze zasmyczone albo przyjazne. Nawet wiele z tych w podejrzanych rękach sprawiało wrażenie mądrzejszych od właściciela :roll: a te kilka porąbanych to tak jak u Was - były i zniknęły dość szybko. Zatrzęsienie jest za to fikających ONków i "wyrobów onkopodonych", na palcach jednej ręki mogę policzyć te, które spokojnie umieją minąć obcego psa.
  22. To nie jest absolutnie kwestia wielkości psa. Yorki i wiele innych małych ras fizycznie są w stanie sprostać takim, a nawet jeszcze dłuższym wycieczkom. Problem polega na tym, że często psy spędzające życie na kanapie i spacerku dookoła bloku (przy ładnej pogodzie dookoła parku, wow) zabiera się nagle na taką męczącą wyprawę. To nie chodzi o to, że pies jest mały - chodzi o to, że pies nie ma kondycji, i w takiej sytuacji przeforsowanie będzie równie przykre i szkodliwe dla psa każdych rozmiarów. Powiedziałabym nawet, że bardziej dla dużego i ciężkiego, bo nie tylko się przemęczy, ale i może nabawić poważnej kontuzji. To samo zresztą dotyczy ludzi - cały rok przed komputerem, w ferie nagle na narty, a potem na ortopedii miejsc nie ma :evil_lol:
  23. A, jeszcze proponowano mu wstępnie szczeniaka za darmo, ale na warunek hodowlany ;) Też nie pasowało, bo a to by trzeba było na wystawę pojechać, a to do krycia ktoś by z suką przyjechał... Nie, on chce za darmo, rasowego, z dowozem i bez żadnych głupich warunków. Nie wiem, czy coś w końcu do pana trafiło, bo z tego co słyszałam jakiejś adopcji już mu odmówiono (nie wiem czy nie tych małych staffików z fundacji AST). Pewnie ktoś w końcu skorzystał z łosia (chciał psa rasowego ale niekoniecznie z rodowodem) i wcisnął mu szczyla w typie pita czy asta, bo tych akurat nie brakuje. Jak jego znajomość ras ttb jest podobna co znajomość realiów hodowli staffików, to pewnie nawet nie zauważy różnicy :diabloti: i jeszcze wpadnie znów na forum pokazać tym wszystkim hodowcom, że znalazł tego swojego "sztafika" za darmo :D
  24. [quote name='Ley']Chodziło mi bardziej o chwytanie i nie puszczanie, zaciskanie niż o siłę ( nie wiem jak to opisać, właśnie takie widzenie na drzewie- mają w zamiłowaniu taki szczękościsk czy mi się wydaję..? :oops: ). Wiem, wiem, wiem ,że Wasze amstafy, bulle czy inne są najłagodniejsze , najlepsze i wgl , puszczają na komendę , muchy by nie skrzywdziły- ale to Wasze. [/QUOTE] Są to psy wyhodowane do "pracy pyskiem" - tarmoszenia, szarpania, trzymania - i po prostu to lubią. Retriever lubi nosić, jamnik kopać, ttb - szarpać czy trzymać. Tyle że niekoniecznie musi to przekierowywać na żywe istoty - większość psów wyżywa takie zapędy na zabawkach. Psom szkolonym specjalnie do walk nie wystarczał trening na szmacie czy gryzaku - w odpowiednim wieku trenowano je na innych psach, niestety, żeby to zamiłowanie do targania nakierować na żywe istoty. To nie jest takie proste, że ttb rodzi się z wgranym programem "łapać i szarpać inne psy". To wypadkowa charakteru osobnika i jego prowadzenia, doświadczeń. Ja absolutnie nie twierdzę, że moje czy jakiekolwiek ttb nie skrzywdziłyby muchy czy są najłagodniejsze na świecie - wcale nie są ;) Ja po prostu walczę z jakimś stawianiem ich w skali niebiezpieczeństwa wyżej od innych ras o predyspozycjach bojowych, obronnych czy stróżujących. Tak samo jak ttb, może innego psa zaatakować i poważnie uszkodzić owczarek, doberman, rottweiler, akita, duży kundel czy malamut. Nie widzę żadnej prawidłowości, żeby ttb robiły to częściej i bardziej drastycznie - stąd jestem na nie podziałom w tej materii na "ttb" i "inne rasy", bo to nijak się ma do rzeczywistości. Bzdurą jest też, jakoby ttb częściej atakowały inne psy z racji swojej dawnej użytkowości, niż inne rasy. Masa ras, która nigdy nie walczyła w ringu ma bardzo łatwe do rozbudzenia czy przegapienia predyspozycje do atakowania innych psów. Nie wszystko opiera się na walkach. Równie chętnie i zazwzięcie atakują psy o silnym i dominującym charakterze (konfrontacja 2 samców), psy stróżujące (kiedy inny pies wejdzie na ich teren) czy psy ras obronnych, kiedy uznają, że obcy pies jest zagrożeniem (a źle prowadzone, często uznają za takowe każdego psa w zasięgu wzroku).
  25. [quote name='zmierzchnica']Wow, nie wiedziałam, że to też się hodowcom trafia. [/QUOTE] Na forum mojej rasy pojawił się niedawno jegomość, który stwierdził, że chce szczeniaka staffika za darmo :cool3: bo ma krucho z kasą, bo miał niedawno remont, i w ogóle żeby mu jeszcze dowieźć. Mówiono że szczylki staffiki do adopcji to rzadkość (był tylko raz miot bez rodowodu w fundacji AST), żeby poszukał starszych piesków - czasem ktoś oddaje. Nie, musi być szczeniak, żeby, cytuję, zauroczyć żonę i teściową. I on lepiej wie, że są, bo wie i już. Ktoś zaproponował mu na priv kilkuletniego psa, który zakończył karierę hodowlaną - typ oburzył się niezmiernie i poszedł ze swoimi ogłoszeniami na fejsbukową grupę o ttb do adopcji, przy czym nie omieszkał tam nadmienić, że na forum staffikowym są sami źli hodowcy tylko chcą zarabiać ma biednych zwierzątkach - chyba dlatego, że nikt mu nie chciał maluszka za darmo oddać. Wpadł jeszcze po jakimś czasie na forum i dopisał, że chciał zrobić dobry uczynek i wziąć jakiegoś szczeniaczka staffika, bo lepiej do niego niż żeby miał gdzieś na łańcuch trafić, jak hodowca sprzedać nie może. Że takie sytuacje w tej rasie praktycznie nie mają miejsca, nie docierało - on wiedział lepiej i się obraził, że chciał zrobić hodowcom wielką łaskę, a oni mu nie przywieźli za friko rasowego szczeniaka pod same drzwi.
×
×
  • Create New...