Jump to content
Dogomania

jotpeg

Members
  • Posts

    8535
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by jotpeg

  1. Strasznie to trudne. Piękna, ukochana kota. Zostaje pustka.
  2. Norek dochodzi do siebie, ale idzie to słabo. Jak jest na sterydzie, to jest OK, jak steryd przestaje działać, psinek puchnie i wylewa się płyn krwisty, który się zbiera jako odczyn alergiczny na szwy, które się rozpuszczają i rozpuścić nie mogą. To już miesiąc.. Do jedzenia dodaję len albo ostropest, ale jakie skutki przyniesie stosowanie sterydu w przyszłości, ech. Trzymajcie za środę, bo wtedy steryd przestaje działać, jak znów psinek spuchnie, to znów we czwartek do weta :( a po sterydzie interesuje go tylko jedzenie. Rekonwalescent: taki jestem chudziutki, szelki za duże się zrobiły! Norek odsypia z nowym przyjacielem, panem Brąziem
  3. bardzo pokrzepiające wieści! wyjazd na wieś ma walory lecznicze :) od razu lżej na duchu :)
  4. Uśmiechy paszczakowe :):) suchutko, pięknie!
  5. ale szczęśliwe obie :) Pięknie! i jaka wiosna!!
  6. no właśnie, zdjęć (za wyjątkiem ostatnich) - niet. Nie odżałuję tego!
  7. emotek nie ma, jak na razie; co do reputacji, to nie wiedziałam że jest coś takiego ;) Norek juz bez szwów, poszło błyskawicznie, (prawie) bezboleśnie, mimo że szwy przypominały zszywki biurowe :( Niestesty, to nie koniec epopei, dostał steryd, a za tydzień antybiotyk, płyn się stale gromadzi i piesek lekko, ale jednak puchnie - będzie to trwało tyle, ile się będą szwy rozpuszczalne rozpuszczać, Boże!!! Czyli nadal pilnowanie, żeby się nie lizał, jeżdżenie do weta. Operacja była 15 stycznia, czyli jeszcze ze 2 tygodnie albo i więcej... :( Ręce opadaja i wszystko. Norek, na szczęście, wyraźnie odzyskuje siły i humor. Podczas operacji chyba wycięli mu też słuch, bo nasz najgrzeczniejszy na świecie pies na polu nas wcale nie słucha, co się nigdy wcześniej nie zdarzało ;)
  8. Rozmumiem Cię doskonale, bo to samo przeżywamy z naszym kociem, Miciusiem. Każdy dzień - podarowany, każdy wyjazd - może być ostatni :( Człowiek (niby) to wie, ale wiedzieć a przeżyć - to dwie różne sprawy :( Ściskam mocno, z otuchą!
  9. Witaj Jaszko, ucieszyłam się, że się odezwałaś, ale po przeczytaniu, zrozumiałam, ze macie zmartwienia, a choroba Reksia jest chyba niezdiagnozowana. Tak mi przyszło do głowy, macie Mikołów (http://www.klinikadlazwierzat.pl/) może tam by go przebadali? Znajoma jeździła tam z Krakowa, z trudnym kocim przypadkiem. Reksiu, mój ulubieńcu, co też się dzieje??
  10. Pozdrawiam :) Muszkieterów, pamiętam o Was, tylko ostatnio nie miałam siły na nic... Dogo robi, co może żeby do siebie zniechęcić :( Mam nadzieję, że jesteście zdrowi, Murzynek "fruwa" a Bari spaceruje z kółeczkiem...
  11. jestem, odnalazłam wątek. Przeczytałam newsy (na Norkowym wątku) i zrobiło się trochę strasznie. Jak natchnąć Was nadzieją? Bardzo by się chciało, żeby Milusia jeszcze była z Wami, żeby pojechała do ulubionej D. na wiosnę... Pozdrawiam cieplutko i trzymam kciuki.
  12. cześć, Astuniu kochana! śliczna mordka, oczka wzruszające jak zawsze! :)
  13. generalnie wolałabym, żeby go operował nasz wet, dr Sz., niestety, życie zmusiło nas do innej decyzji - pojechaliśmy na nocny dyżur do Krakvetu, bo Norek cierpiał i nie chcieliśmy czekać do rana na naszego doktora. Dr Orła znaliśmy, kiedyś już skutecznie pomógł Norkowi, ale teraz mam nienajlepsze zdanie o tej klinice, o narzuceniu nam decyzji o kastracji, a nade wszystko o żadnej opiece pooperacyjnej. Głupi system, odhumanizowany, bezduszny, i co gorsza - nieskuteczny. Myślałam, że się uda oszczędzić Norkowi tej operacji, że dożyje swych dni taki jaki jest, ale niestety. Jutro szykujemy się na zdjęcie szwów. Wreszcie.
  14. tak cytuję (na próbę) fotę sprzed lat, z żorskiego azylu. Zobaczyłam Norka na tej focie i przepadłam.
  15. Nie wiem czemu dgm tak działa, nie mam siły studiować. Teraz o Norku. Operacja się udała (chyba), ale opieka pooperacyjna... Nie polecam Krakvetu!!! 3 rzeczy na raz to dużo dla 13-letniego psa. Przepuklina, zęby - to było koniecznie, ale kastracja? Teraz? Mogli to sobie darować. Piesek słaby bardzo, no ale rozumiem, po tak ciężkiej operacji + narkoza, to normalne. Niby na operację umówiliśmy się z dr. Orłem, ale jak zobaczyliśmy, jaka to fabryka, to mieliśmy ochotę wiać z poczekalni, i żałuję, że tego nie zrobiliśmy. Lekarza operującego nie widzisz na oczy, kto inny zabiera psa, kto inny oddaje, kto inny wizyty kontrolne - na kogo wypadnie. Zły system, obojętny bezduszny. Fabryka. Kilka dni po operacji, piesek je i załatwia się normalnie, ale!!! Norek spuchł, tam gdzie było cięcie. Tak bardzo, że nie mógł się położyć! Tak minęła prawie cała noc, nad ranem pojechaliśmy na nocny dyżur do Krakvetu (tam, gdzie go operowali), dostał furosemid na sikanie. Żeby się odwodnił?? Potem w południe jeszcze jedna wizyta, która nic nie wniosła nowego, oprócz stresu i męki dla psa i dla nas. Wcześniej były wizyty kontrolne pooperacyjne, ale w Krakvecie to jakieś nieporozumienie jest - za każdym razem trafiasz do innego weta, tłumaczysz od nowa, BEZ SENSU!!!! W ciągu tego dnia byliśmy 3 razy (!) u weterynarza, najpierw 2 wizyty w Krakvecie, potem nasz weterynarz. Po tych 2 wizytach w czwartek, 21 stycznia, pies nadal opuchnięty, po południu decydujemy więc, i jedziemy do naszego stałego weta, dr. Szpeyera. Przerażeni. Wet ogląda psa, daje 2 zastrzyki (antybiotyk o długim działaniu i steryd). Z każdą godziną jest lepiej, w piątek, na następny dzień, pies wraca do życia, bardzo powoli, ale wraca. Wylewa się z Norka mnóstwo jakiegoś płynu, chyba osocza, robią się 2 ranki, przez które to wycieka, i tak ma być. Nie śpimy, czuwamy, na noc preparujemy ubranko a'la pacjent psychiatryka. Klosz absolutnie odpada, Norek się w nim nie położy, a dyszy jakby miał atak serca. Kaganiec odpada, Norek zastyga jak posąg, i tak trwa nieruchomo bez życia. Hannibal Lecter z takimi poczciwymi oczkami? Odpada. Pozostaje fifraczek z prześcieradła. Teraz odzyskuje siły, jeszcze zdjęcie szwów, i wygojenie ranek na brzuchu. Pilnowanie cały czas, bo odzyskuje siły i majstruje przy brzuszku. Co to było? Albo taka reakcja na operację i narkozę, albo alergia na szwy chirurgiczne, co się czasem zdarza. Jest ciężko, bo w tle bezustanna starość Miciusia (kroplówki w tym tygodniu w domu, my trzymamy, igłę wkłuwa sąsiadka-fachowiec, Miciek awanturuje się), kłopoty z oczkiem Brązika (już jest dobrze), brak snu, a teraz Noruś - oddajesz na operację kipiącego energią psa (z dobrymi wynikami badań), musisz zaufać lekarzom, a potem dzieje się coś takiego. Wiem, że to się mogło zdarzyć wszędzie, u naszego weta też, ale ten brak wsparcia i opieki, brak informacji, jak postępować... Biorą taką kasę (kwota była drastycznie inna od tej, na którą się umawialiśmy) za zabiegi, i koniec końców zostajesz sam z cierpiącym psem.
  16. Nie bez powodu nie pisałam. Już jest lepiej. Wreszcie. Gehenna. To była gehenna.
  17. Norek miał w piątek poważną operację; przepuklina, usuwanie zębów i sanacja paszczy oraz utrata jajek. Teraz jest biedny bardzo, plus stres związany z nieustającymi wizytami u wetów. W nocy nie śpimy wcale, pilnujemy pieska. Prosimy o trzymanie kciuków; on ma 13 lat! A może więcej (mniej?). Stan pieska przed operacją oceniony był na bardzo dobry. Teraz jest słaby bardzo i nieszczęśliwy. Akurat ostatnią osobą, która odwiedziła Norka dzień przed, była Alfa i Zuzia (Halo), czyli dawna opiekunka Norka, która uratowała Norka z azylu. Serdecznie pozdrawiamy! Miciuś - starość (SKS) po staremu, czyli nieznośny, dzielny staruszek. Brąziś - zaliczył wizytę u okulisty. Dr Stefanowicz oglądnął oczka. Okazało się, że oczko z uszkodzoną powieką jest OK, natomiast słabsze jest teoretycznie zdrowe oczko (coś z przeszłości: infekcja/uszkodzenie). Ogólnie Brąź jest w bardzo dobrej formie, bawi się, biega i zadomawia. Nie mam siły do nowego dogo. W ogóle. Jaki sens ma wklejanie zdjęć, skoro po roku znikną? Zniszczono pracę wielu osób ot, tak.
  18. ja najpierw zmniejszyłam fotę u siebie na biurku laptopa, dopiero później dodałam; najechałam fotką na znaczek spinacza i dodało. ale nie wiem, czy to ma sens, jeśli i tak wkrótce zniknie, jak zeszłoroczne i wcześniejsze, cała dogohistoria Norusia. Szkoda.
  19. przywitam się w Nowym Roku i w nowej wersji dgm.
  20. Witam się w Nowym Roku i w nowej odsłonie forum. No nie wiem, co z tym zrobić.
×
×
  • Create New...