Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

Finia mieszka, rzecz oczywista - w domu. Dlatego kundel czuje się odrzucony i niechciany. Nawet kurza łapka nie wywołała u niego odruchu współczucia i mi nie wybaczył.

Na noc jedynie młoda idzie do komórki, bo w domu byłby jazgot, uganianie za kotami... i poobgryzane meble. Dzisiaj rozważamy zostawienie jej na dworze, ma Morusią budę, a jak nie - to pójdzie sobie za dom, pod dach, gdzie suszymy ubranie. Jest tam sucho i przytulnie, może się położyć na krześle, w pudełku lub na wersalce okrytej kołdrami i dywanikami. Strzelam, że i tak babcia ją wpuści do domu, do kuchni, bo się będzie bała o nią. OK, jak chce. Tylko potem mnie obudzi o świcie, bo piesek nalał i nasmrodził - i pewnie kuweta zostanie przez nią oczyszczona.
anorektyczna, z bólem serca to mówię, ale Wy świadkiem: to mój ostatni tymczas do czasów wyprowadzki. Rodzina dla mnie ważniejsza, a niestety już mają tego dość i atmosfera jest dość gęsta. Co prawda wielka przeciwniczka Finki (ktoś umie jej nie ulec?! tak!) dzisiaj uśmiechała się, jak % bawił się kurzą łapką, ale to by było na tyle uczuć.

 

 

 

W końcu znalazłam coś, co śFinka je jak... świnka. ;) Jest to syfiasta mokra karma (Butcher's) pomieszana z normalnym suchym. I księżniczka je żarcie z miską... Nawet nie zauważyła jak połknęła tabletkę na odrobaczenie.
Kundel zresztą też oszalał na zapach butchersa i zjadł tabletkę.
Jutro lecę po jakąś mokrą lepszej jakości.

Finlandia pije jak smok. Pewnie suszy ją już z racji imienia, ciągle pije. I leje. Pije. Leje. Pije. Leje.

 

Finka lubi nogi od stołu, ale kurza łapka jest nawet spoko. Można się nią pobawić, walić nią koty, pokazywać wszystkim, że się ma i ciamkać. A ciamkanie jest takie fajne, dlatego też śFinka na drugie ma Ciamciara.

Posted

Grunt, że zaczęła jeść. Dzisiaj zaczyna też sygnalizować, że chce kupę. Po prostu wali łapami w barierkę (siedzi w kuchni, a barirka odgradza ją od pokoju, by nie narobiła tam) i wtedy wiadomo, że chce na dywan, a to oznacza kupę. :)

Kundel na młodą burczy przy misce, wiec kiedy on zaczął pilnować miskę i z niej wyżerać wszystko, ona skorzystała z okazji i mu ukradła kurzą łapkę ;)

Posted

Matko, piszesz o niej tak jakby była z wami wieczność...

Nie wyobrażam sobie potem oddać takiego psa, mój najdłuższy tymczas był u mnie jakoś 3 mce i mimo że starałam się być obojętna to ryczałam jak bóbr jak jej zabrakło.

Odnoszę nieodparte wrażenie że ta to jednak nie jest tylko Twój tymczas... ;)

Posted

Chciałabym, Majkowska by to była prawda, ale mamusia jest nieugięta. Jest nadal zła, że pomimo jej zakazu, psa przywlokłam. Czy żałuję? Nie, znowu bym to zrobiła. Zwłaszcza, że młodą już poznaję. Jednak wiem, że jak tylko trafi na stronę fundacji (a trafi dzisiaj) to pozamiatane... machina ruszy...

Moim błędem jest, że na siłę próbuję się przywiązać; że nie podchodzę do niej z dystansu. Tu leży mój błąd i moja zguba. Jednak nie umiem inaczej, tak mocno mi przypomina... sami wiecie kogo... choć różnice już widzę. Pierwsze: w jedzeniu, ten - odkurzacz, ta - francuski piesek, księżniczka. Drugie... a o drugim właśnie chcę napisać.

Kliker nam nie idzie. Warunkowanie go w ogóle, bo młoda nie tknie nic suchego. A kurczakiem jej karmić ciągle nie chcę. Dlatego kliker odstawiłam i widząc, że młoda się nuuuudzi pokazałam jej futrzaka skineeza... I on zaczął uciekać. Ta się najarała, goni go że aż miło. Szarpać się też powoli zaczyna, co więcej ją to kręci. To dzięki skineezowi powoli zaczyna reagować na gest przywołania (stukanie o ziemię), bo wcześniej bała się podejść do człowieka. A teraz, po zabawie położyła mi się na stopie i śpi. Wcześniej pisząc maila do znajomej (na podłodze), młoda zaglądała mi przez ramię i miała zaciesz. Wcześniej dobrowolnie, SAMA by nie podeszła. A już zwłaszcza nie zaglądałaby mi przez ramię czy spała blisko mnie. To niezwykłe jak szybko się uczy... ;)
I to niezwykłe, jak już się do niej przyzwyczaiłam. Dla mnie jest już normą, że w nocy wstaję, wsłuchuję się czy płacze i świtem wstaję, wypuszczam ją, zajmuję się nią... a potem późno kładę się spać. Matko. Nie nadaję się na DT.

Posted

Młoda ma już przyszłość zapewnioną - jako niszczarka wielofunkcyjna :)

Ewentualnie ganiacz kotów :p

Posted

Koty mimo wszystko są małe.
Powoli w domu się uspokaja, mama nawet patrzy na psa :p Powoli będę ich przekonywać... że mała słodka. W ogóle rozbrykała się, ciągle biega. NIe jest już spokojnym, wystraszonym szczeniaczkiem, wszystko ją interesuje, sieje spustoszenie - i to z zacieszem na pysku :D

Posted

Ja Morusa pokochałam takim, jakim jest też dopiero po 3latach. Wcześniej chciałam zrobić z niego kogoś, kim nie jest i żyło nam się... razem, ale mocno to nie iskrzyło. Bardziej mnie wkurzał niż go kochałam ;) Tzn kochałam na swój sposób.

Mówię Ci, że im jestem starsza, im dalej w las, tym gorzej. Każdy kolejny tymczas to o matko, przywiązanie jeszcze gorsze - a myślałam, że bardziej niż tęsknić za Tali, Gandzią czy Czubem się nie da. A młoda - od razu jak ją zobaczyłam, wiedziałam że to jest TO.  I wiem, że już nie nadaję się na DT - nie umiem podejść z dystansu do podopiecznego ;). I już za młodą ryczę, że znajdzie nowy dom - a jeszcze go nie znalazła :p

Uwaga, młoda zaczarowała Morusa. Kundel warczy na młodą przy misce... po 5min młoda wyjada mu karmę z jego pyska :D. Potem wchodzi do budy, nie che wyjść. Jednak wychodzi i nie zagląda do niej, gdy rezydent w niej siedzi - czuje szacunek. Jednak nie przeszkadza to jej we wkurzaniu Morusa. Mówiłam coś o niewkurzaniu? Myliłam się! Ona jest cwana, Morus już jej unika chwilami. Mimo to dostaje za darmo żarcie, więc w sumie nie narzeka. A że finia we wszystkim go naśladuje? Hmmm... powinien się cieszyć. Tylko zdzierżyć jednego nie może: że ta pcha się pod jehgo łapy. Dosłownie, wręcz chodzi pod jego brzuchem! :P

Zanudzam Was tymi wieściami o Fince... aż się wystraszyłam, ile to stron już... Przepraszam. ;p

Posted

Ja bym też nie mogła być dt- właśnie przez to przywiązanie ;)

Hmm ja moje psy kocham w sumie od początku ich przybycia ;) Nie jesteśmy może dograni w pełni, ale w gruncie rzeczy kocham ;)

Posted

O, świetnie to Angina ujęłaś - przywiązanie. Ja do Morusa swego czasu właśnie jedynie byłam przywiązana, lubiłam go, ale nie kochałam. A młodą nie da się nie kochać :)

Dzisiaj ostatecznie spała w domu... miała na dworze, ale babcia zlitowała się i wpuściła do kuchni. Co oznaczała wycie, więc miała dostęp do całego domu... I ta - cud miód, nie szczeniak. Ślicznie przespała noc obok mojego łóżka, ew. ciamkała kurzą łapkę. Czasami zaglądała czy jeszcze żyję, ale w sumie widząc że śpię, zachowywała się cicho. Kilka razy mnie jedynie szturchnęła, po czym głośno wywaliła się do góry kołami, by ją pomiziać. Rano pilnowała moje łóżko przed kotami - nie dała im podejść zbyt blisko, warczała jak przystało na porządnego psa stróżującego :cool1: I tu czas na przeprosiny, kto je, niech nie czyta dalej - kupy zrobiła dwie, ogromne, śmierdzące - wiedziałam, że nie strawi tego syfu, więc dzisiaj lecę po normalną karmę... ale załatwiła się w jednym miejscu.

Rano bawiła się z kotami (w sumie - kotami) i została wyrzucona na dwór. Sama. I uwaga, nie piszczała, nie warczała, nie stękała - tylko nasłuchiwała czy ktoś czasem nie idzie do niej. Była z psem, więc może jej lęk minie, jak zamieszka w domu z innym psem - jednak na razie to zbyt ryzykowne postawić taką tezę. Morusa? Sobie cwaniara ustawiła. Kradnie mu jedzenie z pyska, wchodzi bezczelnie do jego budy i nic sobie nie robi z jego warków. A ten, no cóż... chyba powoli wymięka :D

Posted

Hej

Śliczna jest i na pewno znajdzie fajny domek i tego trzeba się trzymać.Ale doskonale Cię rozumiem.Trzeba być nieźle "twardym",żeby mieć takie tymczasy.Logiczne jest,że taka forma jest nawet "cenniejsza" niż dom stały bo ratujesz i pomagasz znaleźć dom nie jednemu a wielu,wielu zwierzakom.Ale jest to bardzo ciężkie na pewno.Ja w dzieciństwie miałam kilka znajd ale szybko znajdowaliśmy im domy.Było to kilka sztuk i nie było tego typu DT DS przynajmniej nikt tak tego nie nazywał a psy było max 1-2 dni u nas.A pamiętam jak ciężko było.Dla mnie wizyta w schronisku/"pusta miska" są już trudne

 

A zdjęcia cudne,jakie ona ma króciutkie nóżki a Morusek nie powinien się obrażać ;) też jest piękny.Zdjęcia kotów,tego dumnie kroczącego i Rudasa na drzewie cudo !

Posted

Małą nie da się nie lubić :) Mama powoli się do tego przekonuje, zwłaszcza jak skacze nad nią w kuchni, bo ta wywali się na pół metra na środku kuchni i twardo śpi - w końcu towarzyszy w naszym życiu! Co więcej, dzisiaj mam ugotowała młodej zupę... Czyżby była nadzieja? nie wiem, na razie boję się otwarcie gadac o psie, skoro na razie się uspokoiło i psa zaakceptowali - tzn. głośno o tym fakcie, że jest nie mówią.

A burder kuli to z niej jest i to wielki. Umie już "trupa" udawać. I to by było na tyle z naszych osiągnięć szkoleniowych. Tzn., świadomych, bo np. to że szykuje się wyrzucenie na dwór to już wie... to że idę spać, też wie. Jest genialnym obserwatorem i szybko się uczy, zazwyczaj tego, czego nie trzeba... Mamy małe sukcesiki, co do jej lęki separacyjnego... już nie panikuje jak na 3s zostanie sama! Sukces :). Morus powoli się od-obraża, zaczyna ją akceptować.... o miłości jeszcze mówić nie można, no ale zawsze to jakiś sukces. Poza tym młoda kocha miśka niemal dużego jak ona, pastwi się nad nim i razem z nim śpi. Kradnie też wszystko, ściąga z nóg ciapy i lata z nimi jak szalona... bezczelnie otwiera sobie pudło z Morusowymi zabawkami i wybiera sobie coś, co chce. Jest też fanką telewizji, siada pod nim i może się w niego wpatrywać nawet 10min. Ogólnie to z niej leniuch, pieszczoch i grzejodupiec, ale kochany taki. Ma chwile głupawki. ;) A najbardziej kręci ją wkurzanie kotów. Zwłaszcza ich gonienie. Ewentualnie zjadanie ich kup.
Karmy nie je... pokusiłam się o royala i nie tknęła go z miski. Dopiero, gdy ją spaliłam albo rozsypałam po pokoju karmę, zaczęła jeść - widocznie woli na nią zapracować jakoś. Zupę w sumie zjadła dopiero jak była głodna, tak to opycha się kocim żarciem, które niefortunnie zostawią mruczki... albo gryzakami, które dostaje, by zaoszczędziła nasze meble ;).

Chodzi za mną, jak za matką. Wszędzie mi asystuje... powoli też zaczyna jej się podobać praca ze mną, choć nadal nie rozumie, że jest śfinką i co oznacza "do mnie". Jednak zacyznam być dla niej atrakcyjna, to mi sie podoba. Właśnie śpi mi na jednej stopie, a obok niej Rysiek. To takie wzruszające :).

 

A Morus? Morus powoli się godzi z tym wszystkim, że jest papiś. Coraz mniej widnieje na jego pysku cierpienie porzuconego psa. I coraz mniej się opycha żarciem tylko dlatego, by młoda mu nie zjadła. Chyba zaczyna rozumieć, że młoda... nie jest taka zła.

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...