Jump to content
Dogomania

Boni-szukamy odpowiedzialnego domu i prosimy o wsparcie $ na opłacenie hotelu


Juldan

Recommended Posts

  • Replies 296
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Niestety, nie jest dobrze. Boni u mnie nie została. Pojechała do Częstochowy do jakiegoś hoteliku.
Boni jest ogromną, żywotną i bardzo agresywną w stosunku do innych psów sunią. Nie mogłam ryzykować bezpieczeństwa tylu staruszków. Przykro mi. Nie wiem, kto sprawdził jej zachowanie, ale dkpof, który ją do mnie przywiózł i zabrał dalej powiedział, że facet z przytuliska odpinając ją z łańcucha powiedział wprost, że ona nie lubi innych psów.
Powiem wprost, jestem zła, bo to wielka nieodpowiedzialność zorganizować taką akcję, angażować tylu ludzi i zbierać pieniądze nie sprawdziwszy wpierw z czym mamy do czynienia. Gdyby było iwadomo od początku, że sunia nie akceptuje innych psów, nie byłoby niepotrzebnej akcji. Możnaby ją było umieścić odrazu gdzie indziej. Boni po opuszczeniu samochodu z miejsca rzuciła się do bramy z ujadaniem i kilka razy próbowaliśmy zapanować nad sytuacją, ale bez skutku. Nie da rady jej utrzymać, jest wielka i niesamowicie silna, dkpof ledwo smycz trzymał, a w pewnej chwili trzymaliśmy ją we dwoje i to z ledwością!!!!
Nie jest to sunia wyniszczona, zaniedbana, czy chora. Ma faktycznie zaropiałe oczy, ale to kwestia wyleczenia. Poza tym jest w bardzo dobrej kondycji...Może mieć na moje oko ok 6-7 lat.
Nie wiem, co by było, gdyby Boni weszła na teren posesji. To był jakiś koszmar. Ona absolutnie nie znosi innych psów. Co ze staruszkami, które nie widzą, nie słyszą, przewracają się?

Link to comment
Share on other sites

Boni została ostatecznie zawieziona do znalezionego naprędce hotelu dla psów "Kamiron" w Częstochowie. Zupełnie nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy. Byłem przekonany, że wszystko jest dogadane i ustalone na 100%. Zawoziłem już kiedyś psa do Czarodziejki i wszystko poszło bezproblemowo. Poza swoim stosunkiem do innych psów Boni jest bardzo fajna, przyjaźnie nastawiona do człowieka, lubi głaskanie, a nawet liże po twarzy... Lubi jeździć samochodem, chętnie wskakuje do auta. Co dalej z sunią? Szkoda mi jej, nie chciałbym żeby żywa, czująca istota była przerzucana ciągle z jednego miejsca w drugie jak jakaś paczka w magazynie...

Link to comment
Share on other sites

Już jestem.
Akcja z Boni była organizowana fakt faktem szybko od momentu, gdy założyłam tutaj wątek.
Ale zdążyłam trochę sunie poznać i nie zgodzę się z faktem że jest bardzo agresywna do psów.
Po przytuliskowym małym terenie biega starszy psiak, który nigdy nie siedzi w kojcu - ma dostęp i do niej - jakoś nie widziałam, by był pogryziony.
Owszem raz zaatakowała sunie o wiele mniejszą od siebie, ale to dlatego że sunia podeszła do jej miski z chrupkami, które dałyśmy Boni, a których od razu nie zjadła.
Ale takie sytuacje zdarzają się również u mnie w domu - większość psów broni swojej miski.

Owszem oszczekiwała wszystkie biegające psy po wybiegu, ale inne biegały, ona była przypięta.

Tam nie ma gdzie z psami chodzić na spacery, to przytulisko jest w centrum miasta.

[quote name='Czarodziejka'] Nie wiem, kto sprawdził jej zachowanie, ale dkpof, który ją do mnie przywiózł i zabrał dalej powiedział, że facet z przytuliska odpinając ją z łańcucha powiedział wprost, że ona nie lubi innych psów.[/QUOTE]
Dla tego chłopaka większość psów jest agresywnych, jak na samym początku zajechałyśmy do przytuliska pierwszy raz, to w każdym kojcu wg niego były psy agresywne. Wielu z nich miałyśmy nie dotykać, bo gryzą - rzeczywistość okazała się zupełnie inna - psiaki tuliły się do nas.
W sumie się nie dziwię, my podchodziłyśmy ze spokojem, a on jak tylko coś, to miał łapacz.

Dla nich nawet gdy dziewczyny z Fundacji Adopcje Malamutów przyjechały zabrać malamuty i stwierdziły że to są rzeczywiście malamuty, to facet wpierał że to nie jest malamut.
Jamniczek Kubuś z mojego podpisu - też nie miałyśmy się do niego w ogóle zbliżać, bo nas pogryzie - w rzeczywistości to pies spragniony kontaktu z człowiekiem.
Na dzień dobry powiedziano nam też, że Boni jest zupełnie ślepa - co okazało się też nie prawdą.

A że miała w sobie akurat dużo energii - ona przez lata tkwiła na łańcuchu nie będąc spuszczaną.

Boni całymi dniami tkwiła na łańcuchu, w słońcu, w upale, w deszczu, w mrozach w nieocieplanej budzie...

Zawaliłam, mogłam miesiącami najpierw sprawdzać ją, poznawać i patrzeć jak się kolejne dni męczy w upale w centrum słońca, z ropiejącymi oczami, których nikt jej nie zakraplał, a których nigdy nie miałaby zdrowych w takich warunkach jak była (opinia weta).

Przepraszam za to, że chciałam jej pomóc.

Przepraszam Czarodziejko za tą całą sytuację, za zamieszanie, za nerwy.

dkfopt - przepraszam, że zmarnowałam Ci czas i przeze mnie się denerwowałeś.

Boni jest bezpieczna w hoteliku w Częstochowie, dzisiaj się z Panią będziemy kontaktować.
I ustalimy co dalej. Ustalimy jak się zachowuje.

Przepraszam wszystkich tutaj obecnych - zawiodłam - widocznie nie potrafię oceniać już dobrze charakteru psa.

Przepraszam BONI, której chciałam pomóc, chciałam ją wyrwać z tego cholernego miejsca, z łańcucha...

Przepraszam, człowiek nie jest nieomylny...

Link to comment
Share on other sites

Miałyśmy pomóc Boni :-( Zrobiłyśmy to - tak nam dyktowało serce. Powiedziałyśmy [B]a[/B] to powiemy [B]b[/B]. Pomożemy jej. Najbardziej boli mnie to co pisze Czarodziejka, ze Boni nie jest chora i jest w dobrej kondycji. Nie widziałyście jej na tym cholernym łańcuchu w realu, w tych warunkach.:shake:

Link to comment
Share on other sites

Najważniejsze, że nie jest na łańcuchu, tylko w boksie.
Akrum, sunia faktycznie jest bardzo łagodna w stosunku do człowieka, a dkopf traktowała jak swojego pana wtulając się w jego nogi. Co z tego, skoro w stosunku do psów ze stada, w którym przyszłoby jej żyć wykazywała agresję? Wiele psów widziałam i wiele przewinęło się przez moje hospicjum i niestety, Boni sunią hospicyjną nie jest absolutnie.
Wczoraj czułam wielką złość, bo gdybym zmiękła i wpuściła ją na teren posesji byłaby jatka. Noc, psy w każdym kątku ogrodu śpiące, bezpieczne, głuche, ślepe, a ona wprost rwała się do akcji i nie było w tym krzty sympatii.
Dobrze, że znalazł się hotelik, bo w pewnej chwili oboje z dkopf starciliśmy grunt pod nogami.
Dziś emocje opadły i na trzeźwo mogę wyrazić swoje zdanie. Nie obwiniam cię absolutnie, że przejęłaś się losem suni, bo jest kochaną przyjazną wielką przytulanką i na pewno będzie świetną towarzyszką człowieka. Tylko podejmując decyzję o umieszczeniu jej w moim hospicjum, POWINNAŚ dla ogólnego bezpieczeństwa jednak bliżej tę sunię poznać. Na pewno nie byłaś z nią na spacerze, bo wówczas poznałabyś jej ogromną siłę. Mężczyźnie trudno nad nią zapanować w trudnej sytuacji, a co dopiero kobiecie. Tu jest wiele psów, ona skora do ataku, oboje z dkopf nie dawaliśmy rady jej poskromić, więc co byłoby, gdybym została sama, a ona rzuciłaby się na słabszego? A wszystkie psy tutaj są od niej słabsze...Nie mam warunkó, żeby ją nawet przenocować, bo musiałaby wejść na teren posesji, a tam wszędzie psy. Jak ją przeprowadzić, gdzie je zamkąć? Rano wyjście na sioo. Na smyczy jako chorągiewka? Tak to wyglądało. Niestety.
Dkopf wielki szacunek za akcję i zimną krew.
Być może, gdyby Boni była zaznajamiana ze smyczą, spacerami byłaby spokojniejsza. Ona się straszliwie rwie i trzeba silnej ręki, żeby ją przyuczyć. Poza tym patrzy w oczy i bardzo jest kochana. Szkoda faktycznie nią pomiatać, bo takie przenoszenie z miejsca na miejsce może pogłębiać agresję. Oczywiście mówimy o agresji w stosunku do psów tylko.
Myślę, że oczy, to najmniejszy problem Boni. Rumianek i Gentamycyna być może wystarczą. Wet lepiej oceni. Najgorsza jest jej nieposkromiona natura i nad tym trzeba popracować.
Najważniejsze, żeby miała jakieś stałe miejsce i żeby ktoś z nią pracował. Bo siedząc sama w boksie na pewno się nie zmieni i trudno będzie o adopcję, a sprawia wrażenie suczy w pełni sił, która pożyje sobie jeszcze długo. Warto, by miała dom, nie hotelik.

Link to comment
Share on other sites

Pyrdka - napisałam, to co zobaczyłam na pierwszy rzut oka. Przygotowałam się na starszą, wyniszczoną, łagodną sunię, a to, co tam się przydarzyło nie pozostawia wątpliwości, że jest to pies bardzo żywotny i silny, bez względu na faktyczny stan zdrowia. Wetem nie jestem, ale potrafię ocenić zagrożenie.

Akrum, robienie z siebie męczennicy jest nie na miejscu. Mogłaś jej te oczy zakrapiać przecież, a nie patrzeć, jak się męczy, mogłas wyprowadzić na spacer, mogłaś powiedzieć w przytulisku, że sunia ma szansę na adopcję i chcesz sprawdzić jej zachowanie. Wiele rzeczy można było zrobić tak, jak robią to inni. Nie winię cię, bo każdy popełnia błędy i ma do nich prawo, ale przestań się teraz nad sobą użalać. Sytuacja przerosła nas wszystkich, ponieważ Boni nie była wcześniej sprawdzona pod względem zachowania...

Link to comment
Share on other sites

Jesli hotelik w Częstochowie jest w porzadku, a cena tez jest przystępna, to przeciez Boni moze tam zostac. Hospicjum u Czarodziejki jest rzeczywiscie miejscem szczególnym i nie powinny tam przebywac psy agresywne i do tego jeszcze w pełni sił.
W poblizy Czestochowy jest nowy hotel u Emis, tam są kojce. Macie tez niezbyt odległy hotel k. Kluczborka, Bardzo fajny i z kojcami. To na wypadek, gdyby w Czestochowie cos nie ukladało sie po Waszej mysli. Żal mi sunieczki, ale mam nadzijee, ze ma szanse na adopcje, bo moze byc swietnym przyjacielem dla czlowieka w domu gdzie nie ma innych zwierzat.
Sama mialam wiele lat agresywna ONke i nie wyobrazam sobie co by sie działo, gdybym nagle wpusciła ją do stada obcych psow.

Link to comment
Share on other sites

Czy przeprosiny to robienie z siebie męczennicy?

Chyba lepiej, że napisałam, że to moja wina i się przyznałam, niż miałabym iść w zaparte, prawda??

Przeprosiłam za całe zamieszanie i tyle mogę na tą chwilę.

Z hotelikiem mamy cały czas kontakt.

W kwestii zakraplania oczu - gdyby przytulisko było w okolicach Nowego Tomyśla, byłabym u suni dzień w dzień i zakraplała, wyprowadzała na spacer.
Jednak jest to miejsce oddalone od nas o około 25 km w jedną stronę.
Nie byłam w stanie jeździć tam dzień w dzień nie mając samochodu.

W tamtym przytulisku warunki nie są dobre, psy często mają brudno w kojcach, karmione są paszą dla świń, nie są leczone, nie są nawet odrobaczane czy szczepione p-ko wściekliźnie. Tam pies po pogryzieniu nie ma udzielanej pomocy, Kubuś z mojego podpisu około 3-4 dni siedział w kojcu z rozwalonym do połowy uchem, ropiejącym i gnijącym...
Podejście do psa jest zupełnie inne niż nasze.

Link to comment
Share on other sites

Czyli wynika z tego, że zupełnie jej nie sprawdzono pod względem zachowania. To jest błąd, ale na błędach człowiek się uczy. Ja również. Jest to lekcja dla wszystkich, którzy angażują się superwizje wirtualnych adopcji. Pies, który na łańcuchu wygląda żałośnie i smutno może zmienić się radykalnie na wolności.

Akrum, w schronach zazwyczaj podejście do psa jest inne niż nasze :] I zazwyczaj jest brudno i psy jedzą byle co.
Wierzę, że jesteś osobą wrażliwą, ale prowadząc taką akcję nie znalazłaś jednego dnia na zapoznanie się bliższe z Boni? Na wyprowadzenie jej na smyczy? A nie wiem, czy dałabyś radę. A gdyby w pobliżu był pies mogłabyś nie dać sobie z nią wogóle rady. A gdyby go dopadła, to musiałabyś zaczekać aż skończy, bo taka masa, siła i energia przerosłyby nie jednego faceta, a co dopiero ciebie.
Myślałam, że wiesz, jakiego psa do mnie wysyłasz.
Kończąc tę dyskusję, bo jest już post factum zastanówmy się, co zrobić z sunią. Można rozważyć hoteliki wymienione przez Belę51, ale moim skromnym zdaniem po tym, co jeden jedyny raz widziałam, to ona potrzebuje silnej ręki i ułożenia. Jest widać bardzo usłuchana i wpatrzona w człowieka. Przy odpowiednim podejściu można utemperować jej porywisty temperament, ale nie sądzę, by całkowicie przekonała się do psów. Może być tak, jak z psem Beli, że całe życie trzeba będzie z nią uważać, aby nie było kłopotu.
I jeszcze jedna moja obserwacja. Czy nie zastanawiałyście się, dlaczego akurat Boni przypadł w udziale łańcuch, a nie miejsce w kojcu? Piszesz Akrum, że dla faceta w przytulisku wszystkie psy są agresywne. Przy wydawaniu podkreślił jej nieprzyjazny stosunek do innych psów i dkpof zaobserwował, że faktycznie po przepięciu na smycz pierwszą reakcją był atak na jakiegoś tam pieska. Dlatego jestem skłonna uwierzyć w opinię pracownika. Nie można lekceważyć takich opinii, trzeba je weryfikować, żeby potem nie było takich sytuacji. A zakładanie z góry, że w schronach same czuby, prostactwo i znieczulica może być wielkim błędem. Wy opieracie się na własnych odczuciach i emocjach po jednostkowych kontaktach z Boni. Nie widziałyście jej nigdy spuszczonej....I na tym się wszyscy przyjechaliśmy.

Link to comment
Share on other sites

Dlatego przeprosiłam i powiedziałam, że to wszystko moja wina.
Popełniłam błąd, ale jestem tylko człowiekiem - nie popełnia błędów ten, kto nic nie robi.
Zdaje sobie sprawę z zamieszania, jakie narobiłam.
Wiem, że zbyt chaotycznie do tej sprawy podeszłam.
Nigdy się co do psa nie pomyliłam, teraz niestety dałam ciała na całej długości.

Sunia ma teraz opiekę i jest bezpieczna.
Cały czas jesteśmy w kontakcie z hotelikiem.

Poszukam najlepszego rozwiązania dla BONI.

Link to comment
Share on other sites

Ale się porobiło...
Akrum, jestem pewna, że zrobiłaś wszystko zgodnie ze swoim sercem i sumieniem, pies ze schroniska to zawsze czysta karta i w normalnym środowisku jego zachowanie może się zdecydowanie różnić od tego co w schronisku widzimy.
W tym wszystkim Boni miała tak naprawdę mnóstwo szczęścia, bo pewnie gdyby została "sprawdzona" dziewczyny pewnie nie podjęłyby się pomocy agresywnej, niestabilnej suce, a już na pewno nie ryzykowałyby wywożenia jej do Czarodziejki.
Szkoda nerwów Czarodziejki, ale postąpiłaś w najbardziej właściwy sposób nie narażając swoich psów.
Mam nadzieję, ze sytuacja się unormuje i Boni znajdzie przystań - trzymam mocno kciuki!

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Akrum']
dkfopt - przepraszam, że zmarnowałam Ci czas i przeze mnie się denerwowałeś.

[/QUOTE]

Nie musicie mnie za nic przepraszać. Przejechanie kilometry i "stracony" czas - to nic nie znaczy. Jechało się dobrze, psina w aucie nie sprawiała żadnych problemów, a jeśli będzie potrzeba, chętnie znów pojadę. Jej reakcja na inne psy była rzeczywiście gwałtowna, w hotelu w Częstochowie również, ale tam dało się ją wprowadzić do boksu unikając bezpośredniego kontaktu z innymi psami. Czarodziejka nie miała jej gdzie umieścić (choćby na krótko) w sposób dający pełnię bezpieczeństwa pozostałym jej podopiecznym. Mimo wszystko chyba dobrze, że Boni została zabrana z przytuliska, tamto miejsce raczej nie robi dobrego wrażenia.

Link to comment
Share on other sites

Dzwoniła pani Kamila z hoteliku, aby powiedzieć mi o swoich spostrzeżeniach.
Boni jest bardzo łagodna względem ludzi. Pozwoliła sobie obejrzeć oczy, przemyć i zakroplić.Pani wdrożyła juz antybiotyk i jedzie z nią do swoich wetów. Jedno oko kiepskie a drugi ciut lepsze. To był na pewno domowy psiak. Zna podstawowe komendy i wie do czego służą zabawki. Co chwile wciskała pani jakąś do ręki.
Na psy strasznie ujada, ale bardzo łatwo odwrócić jej uwagę. Będzie z nią pracować i zapoznawać powoli z resztą stada- najpierw w kagańcu. Uważa, że ta jej "agresja" to typowy objaw psa łańcuchowego. Reaguje też tak bo przez te oczy gorzej widzi. Za parę dni znów zadzwoni i zda relację.

Link to comment
Share on other sites

Ja też bardzo trzymam za Boni, fajne z niej suczydło.
Myslmy wszyscy dalej pozytywnie co z nią dalej - agresor rzeczywiscie nie nadaje się do chorych, lrdwo łążących staruszków.
Ma fajne miejsce, nie jest już na łańcuchu i podjęto leczenie - zatem warto było !

Link to comment
Share on other sites

Ciekawi mnie kiedy i w jakich okolicznościach ona trafiła do tego przytuliska, bo skoro - jak wszystko na to wskazuje - Boni była psem domowym, to istnieje pewna szansa, że właściciele nie pozbyli się jej celowo, a np. zgubiła się. W takim przypadku, jest możliwe, że jej właściciele jeszcze mają promień nadziei. Przytulisko w Opalenicy jest bardzo małe, wciśnięte za budynek, niewidoczne z drogi. Pewnie niewielu wie o jego istnieniu. Możliwe, że nikomu nie przyszłoby do głowy, żeby w ogóle tam jej szukać.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...