Jump to content
Dogomania

Miesięczny OSESEK KONIA skazany na UŚPIENIE, bo chory! A można wyleczyć...URATUJMY! $


zuzlikowa

Recommended Posts

[quote name='korek221']Żużliczku fotomat mi zdechł...złom zgruchociały...nie mogę zrobić fotek skarbów bazarkowych ale może mogłabym Ci je przesłać dla źrebcia?

wyć mi się chce...:placz::placz:biedny malutki bejbuś...[/QUOTE]

Wyślij Koreczku, choć szczerze mówiąc nie wiem jak z czasem... ale jak pomożecie przy podnoszeniu i pokazywaniu, to powinno się udać!
Koreczku masz mój adres?

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 450
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='zuzlikowa']Wyślij Koreczku, choć szczerze mówiąc nie wiem jak z czasem... ale jak pomożecie przy podnoszeniu i pokazywaniu, to powinno się udać!
Koreczku masz mój adres?[/QUOTE]
Żużliczku adres mam jeszcze z czasów Kacperkowych:)
-Zaraz w poniedziałek wyślę paczuszkę z niespodzianką dla bejbusia - bardzo Ci dziękuję za pomoc:)
Chyba zacznę odprawiać czary hatorrrowe - na Kacperka podziałało he he:cool3:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='korek221']Żużliczku adres mam jeszcze z czasów Kacperkowych:)
-Zaraz w poniedziałek wyślę paczuszkę z niespodzianką dla bejbusia - bardzo Ci dziękuję za pomoc:)
Chyba zacznę odprawiać czary hatorrrowe - na Kacperka podziałało he he:cool3:[/QUOTE]

Dziękuję ja i bardzo będę prosić o pomoc w pokazywaniu bazarku...:oops:
A czary już zaczynaj! Ma rację Norel- zaszkodzić nie zaszkodzą, a niech pomogą!
jednemu Rudaskowi pomogły, to i Kawce z Mleczkiem może równie skutecznie zadziałają!

Link to comment
Share on other sites

Witam serdecznie. Od razu chcialam zaznaczyc, ze nie znam sie na leczeniu koni, ale wiem, ze w Niemczech konie leczy sie rowniez metodami naturalnymi. W leczeniu trudno gojacych ran, zapaleniu sciegien, stanow zapalnych konczyn dolnych, w terapii przeciwbolowej i wielu innych schorzeniach Niemcy stosuja hirudoterapie czyli pijawki lekarskie. Zeby konikowi postawic pijawki trzeba go porzadnie wzmocnic, ale terapia pijawkowa daje dobre efekty.

Pijawki stosuje w leczeniu :
- ochwatu
- artretyzmu
- chorobach kostnych ( po niemiecku pisze podotrochlose - pewnie wiece co to jest )
- włogaciznie
- [B]zapaleniu kosci i stawow[/B]
- choroby zwyrodnieniowej stawu kolanowego
- [B]ropni [/B]
- czyrakow
- zapaleniu sciegien


tu wklejam linka do artykulu, w ktorym jest mniej wiecej to, co napisalam - niestety jest po niemiecku, ale widac zdejcia chorych konskich nog. Wydaje mi sie, ze w przypadku oseska wyglada to podobnie, i po wzmocnieniu zrebaka i mozna to rozwazyc.
[url]http://www.psychologie-tier.de/pdf/Top-Thema-Juni-2006.pdf[/url]

W Polsce stosuje sie pijawki w leczeniu ludzi - z tego co wiem, nie jest to duzy wydatek. Zawsze mozna sprobowac !!.

Trzymam kciuki za konika!!!!

Link to comment
Share on other sites

wklejam jeszcze przeciwskazania:
- ostra anemia
- bardzo niska odpornosc
- zaburzenia gojenia sie ran
- u zwierzat, ktorym podaje sie leki przeciwzakrzepowe

Ja bym sprobowala - jesli nie ma nic do stracenia to warto siegnac po medycyne alternatywna.

PS. Ode mnie idzie 200 zl z allegro - jeszcze dzisiaj je wplace.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ewu']
Ja bym sprobowala - jesli nie ma nic do stracenia to warto siegnac po medycyne alternatywna.
[/QUOTE]
Też bym to sugerowała.
I też nie wiem czy w przypadku koni to się sprawdza, ale wiem, że w leczeniu niegojących się, ropnych ran cuda działa balsam Szostakowskiego (Vinillinum). Sama sprawdziłam to wielokrotnie na ludziach i psach (w tym na suni z koszmarną zaniedbaną rana odbytu - wymieszana ropa z gó...m). Wiem też, że stosuje się go w szpitalach zarówno przy leczeniu trudnych ran jak i trudnych wrzodów (np. żołądka)

Link to comment
Share on other sites

Ale tutaj trzeba bedzie wszelkie alternatywne leczenia z wetem konsultować- jego leki moga w jakis sposób kolidowac z tymi naturalnymi, żle na siebie wpływac albo zaciemniac obraz choroby..

Patrząc na zdj.zrebak nie jest w kondycji głodowej, jakis tragicznie zachudzony więc chyba nie jest bardzo osłabiony(chyba że stanem zapalnym..)?

Doczytałam tez coś o butelce-podpowiem że takie żrebaki potrafia bez problemu pić mleko z garnka(miski)-oczywiście trzymanej przez człowieka, bo normalnie przy matce próbują juz wody,zboża i siana...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Monika z Katowic']Na FB piszą, że do koniczka na 11.00 jedzie lekarz...
Czy coś się stało? :(:([/QUOTE]

Nie... to była umówiona wizyta... nie stało sie nic spektakularnego, ani na polepszenie, ani na pogorszenie...
no, może jedynie z wyraźną poprawą stanu psychiki wynikającą z faktu,że małego nie boli, więc odważył sie stanąć ładnie na kopytkach i dość dobrze sobie radzi... ale niestety, to jeszcze nie świadczy o poprawie jego stanu ogólnego i nie wskazuje na fakt, że następować zaczął proces leczenia.
Dziś maluch jest zadowolony w grupie gigancików, najedzony, napojony... i nie boli... pobratymców słyszy...
Ale jeśli nie pojawią się widoczne pozytywne zmiany, musimy pamiętać, że nie wolno nam narażać maluszka na bezsensowne cierpienie. I długo nie będziemy czekać... musimy mieć cały czas tego świadomość.
Teraz niech jest radosny...[B] i oby zaskoczył na to ekstremalne leczenie.[/B]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Norel']Ale tutaj trzeba bedzie wszelkie alternatywne leczenia z wetem konsultować- jego leki moga w jakis sposób kolidowac z tymi naturalnymi, żle na siebie wpływac albo zaciemniac obraz choroby..

Patrząc na zdj.zrebak nie jest w kondycji głodowej, jakis tragicznie zachudzony więc chyba nie jest bardzo osłabiony(chyba że stanem zapalnym..)?

Doczytałam tez coś o butelce-podpowiem że takie żrebaki potrafia bez problemu pić mleko z garnka(miski)-oczywiście trzymanej przez człowieka, bo normalnie przy matce próbują juz wody,zboża i siana...[/QUOTE]

Wszystko robione jest pod dyktando weterynarza... i na ten moment tak musi zostać, bo jak Norek wspomniała- tu wszystko musi ze sobą współgrać maksymalnie.
Fakt, że teraz nie ma już nic do stracenia, ale przez to też nie można ryzykownie eksperymentować. [B]Tu musi wszystko przekombinować lekarz, więc tę metodę też się mu podsunie...

Ewu... dziękuję!
[/B]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='olalolaa']Zuzlikowa jesli chcesz to korek może wysłac te rzeczy do mnie, nie ma problemu - obfoce i zrobię tyle bazarkow ile będzie trzeba, mam tez zapewnioną pomoc Dzikiej_Figi, ktora już sie zabrała za jeden :)[/QUOTE]

[B]Koreczku, a mogłabyś wysłać paczuszkę do OLI?

To będzie szybciej i pewniej niż gdybym ja go robiła ... MOŻESZ?
[/B]

Link to comment
Share on other sites

Informacje z Fundacji ... po dzisiejszej wizycie weterynarza:

"
(kolejne informacje o stanie źrebaka:)
Przede wszystkim informujemy, że nie ma cierpienia, bólu i jakiegokolwiek dyskomfortu u zwierzęcia. Maluszek jest na silnych lekach przeciwbólowych, najedzony, zadbany i zadowolony. W stajni czysto i sucho. Cały czas jest pod nadzorem i nie spuszczany z zasięgu wzroku opiekunki, która doskonale wie, co ma robić i potrafi zareagować błyskawicznie w razie jakiegokolwiek problemu. Fundacja BERNARDYN nie cofnie się przed natychmiastową decyzją o eutanazji, jeśli taka będzie konieczność w odczuciu lekarza.
Ponieważ nie boli, źrebię wychodzi sobie swobodnie i bez ograniczeń ze stajni bezpośrednio na trawę, do pśów. Chce do koni, ale te reagują na niego nerwowo i niestety zostałby zadeptany.
Dzisiaj lekarz wdrożył leczenie. Ponieważ mamy stan wyższej konieczności, czyli mówiąc bez osłonek nic już do stracenia, został podany dożylnie Borgal. Organizm bezpośrednio po wstrzyknięciu zareagował dobrze i teraz czekamy kilka dni na reakcję. Jeżeli nie będzie poprawy dawka zostanie powtórzona. Jeśli nadal nic nie będzie się działo to niestety musimy się poddać.
Mamy stan ciężkiego zakażenia organizmu spowodowany ranami na przednich kończynach i jeśli tego szybko nie wykluczymy, czyli jeśli organizm niezwłocznie nie podejmie walki to nie damy rady. Zakażenie przejdzie na inne organy (stawy, posocznica) i to już koniec.
To jest bardzo duży koń, po wielkiej kobyle. Docelowo jakieś 700-900 kg. On musi móc chodzić. Pies może żyć częściowo sparalizowany; w naszym środowisku pies na wózku, na trzech łapach, ślepy, głuchy itd to nic szokującego i nie zauważamy tego kalectwa ani my ani tym bardziej te zwierzęta. Jednak koń nie może żyć na leżąco. Może nie móc biegać, forsować, ale sprawnie chodzić MUSI.
Póki co walczymy. Od dwóch dni nie ma poprawy, ale nie dzieje się gorzej. Rany co prawda wyglądają lepiej, jednak nie ziarninują. Bezpośrednio na nie został dzisiaj nałożony specjaliny olej zrobiony na cito w Warszawie i dostarczony, rosyjski patent. Od razu mały poczuł ulgę, było to widać ( w oczach lekarza też). Ten olej można zrobić jedynie w dwóch aptekach w Polsce. Został on zasugerowany wraz z zastosowanym aktualnie leczeniem przez profesora z Warszawy, jako jedyne, w niektórych kręgach kontrowersyjne, leczenie. Z resztą nasza próba ratowania tego źrebięcia również jest odbierana różnie, ale do tego już się przyzwyczailiśmy. Wiele zwierząt uratowaliśmy mimo wskazań do eutanazji. Niektórych nie udało się, ale próbowaliśmy.
Tak długo jak z medycznego punktu widzenia jest szansa dla tego konika, tak długo będziemy o niego walczyli. Na dzień dzisiejszy, przy podjętej próbie leczenia, to nie jest stan do eutanazji. Wszystko wyjaśni się wg lekarza w ciągu kilku dni. Nastepna wizyta we wtorek. Jeśli działoby się cokolwiek niepokojącego doktor przyjedzie natychmiast.
Jeśli organizm zareaguje pozytywnie na podane leki wdrożymy równocześnie z gojeniem się ran leczenie przykurczy.


Nie wiemy, jakie imię nadacie Państwo maluszkowi. Dla nas od kilku dni jest Kacperkiem. Rosną jemu ząbki, próbuje brykać z psami, wyciąga się leniwie na trawie i tupta wszędzie za opiekunką. Dzisiaj głosnym rżeniem przywitał lekarza. Jest pogodny, chyba nie wie, że jest koniem, może myśli, że bernardynem. I chyba nie wie, że jest tak ciężko chory. To od nas zależy reszta i komfort Jego życia. Jesteśmy tego świadomi, aż za bardzo."


Ależ się dziewczyny wyrychliły... dziś jeszcze będzie bazarek na Ojca Chrzestnego i Matkę Chrzestną... z prawem do nadania imienia oseskowi... podwójnego imienia!...[B]Takiego prawdziwego ... takiego już do "papiórów"![/B]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zuzlikowa']Wszystko robione jest pod dyktando weterynarza... i na ten moment tak musi zostać, bo jak Norek wspomniała- tu wszystko musi ze sobą współgrać maksymalnie.
Fakt, że teraz nie ma już nic do stracenia, ale przez to też nie można ryzykownie eksperymentować. [B]Tu musi wszystko przekombinować lekarz, więc tę metodę też się mu podsunie...

Ewu... dziękuję!
[/B][/QUOTE]

Nie ma za co :). Najwazniejsze zeby maluszek wyzdrowial. Ja jeszcze poczytam o tych pijawkach moze znajde cos wiecej. Wiem, ze w Niemczech ta terapia jest stosowana i nie nalezy do rzadkosci. Mam ogromna nadzieje, ze tradycyjne leki mu pomoga ale wierze tez w skutecznosc medycyny alternatywnej bo ona potrafi zdzialac cuda. A o hirudoterapii slyszalam same pochwaly wiec pomyslalam, ze podsune Wam ten pomysl, ale wiadomo, ze decyzja nalezy do lekarza. Trzymam kciuki!!!

Link to comment
Share on other sites

[quote name='korek221']Kacperku słoneczko malusie...poryczałam się ze wzruszenia....zdrowiej maluszku:loveu::loveu::loveu:
Żużliczku jasne ,że mogę wysłać fanty do Oli tylko muszę "wysępić" adres;)[/QUOTE]

Dziękuję Koreczku!:loveu:

[B]Olu, daj wysępić o d siebie adres na pw:lol: do Koreczka...
[/B]
Olu, Dzika_Figo- ogromnie dziękuję!:loveu:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='estrojek']Pozwoliłam sobie napisac 2 zdania na FB na temat Kacperka i jego dzisiejszego stanu[/QUOTE]

Przeczytałam i bardzo dziękuję,że nie doszukujesz się nijakich podtekstów w tym co piszę i przekazuje z Fundacji: nie uda się uniknąć emocji i czasami teksty te bedą być może bardziej życzeniowe, ale ZAWSZE opierają się na faktach. W tak istotnej sprawie nie może dochodzić do przekłamań, ani przekolorowań.
Czasami może się wydawać, że fakty się zmieniają (np. z byłego domu i nt. leczenia... najbardziej dla mnie i Fundacji zaskakujące, to gł. rozbieżność w ocenie stanu maluszka) , ale zawsze podawane są zgodnie z obecnie posiadanym stanem wiedzy. A ta jest weryfikowana przez życie i ocenę weterynarza. Nigdy nie jest tak, że Fundacja opiera się na diagnozie jednego weterynarza... przy najmniejszych wątpliwościach, przy trudniejszych przypadkach proszeni są o konsultację lekarze mający doswiadczenie z podobnymi sytuacjami, specjaliści w leczeniu konkretnych zwierząt.
Tak było ze Stefkiem, Natalką, AliBabą, Marcinkiem, Bogusiem, Jasiem... lecz to bernardyny, nie konie i teraz przyszedł czas na szukanie specjalisty w leczeniu akurat tych zwierząt. Diagnozy wszystkich weterynarzy zostały podane... są odmienne, lecz własnie lekarz leczacy konie od wielu lat będzie prowadzącym tego maluszka. I musimy od razu uczciwie napisać- nie jest on optymistą... jest ogromnie zdziwiony faktem,że chcemy leczyć i uratować tego konika.... powiedział też,że z takim przypadkiem nie miał jeszcze do czynienia. Ostatnie stwierdzenie skomentował sam- nie leczy się koni w takich sytuacjach, bo się to nikomu nie opłaca. Taniej takiego konia uśpić. Nie będzie zysku z takiego konia.
Stawiał też pytanie: Po co to robimy?... i bardzo zdumiał się gdy dostal odpowiedź- [B]Ten koń ma też prawo do dostania szansy na długie i szczęśliwe życie bez bólu, nawet jeśli będzie mniej sprawny niż jego "zdrowi" rówieśnicy i pobratymcy.[/B] To my tworzymy " plakietki"- kaleka. On nie będzie nic o tym wiedział nawet mniej sprawnie się poruszając.
Będzie PO PROSTU ŻYŁ I PRZEŻYWAŁ KAŻDY DZIEŃ W ZADOWOLENIU I RADOŚCI jeśli my i los na to pozwolimy... i jemu nie jest potrzebna odpowiedź na pytanie: po co ma żyć?
[B]On po prostu chce żyć!
... I jeśli to tylko jest możliwe, a my i los na to pozwolimy, będzie żył![/B]

Niezbyt często pozwalam sobie na takie komentarze, ale po lekturze kilku uwag i tekstów nt. sytuacji tego maluszka... po doświadczeniach z "nie wyleczalnymi" bernardynami, które nie tylko szczęśliwie żyją, ale i każdego dnia codziennie przeżywają radość z istnienia... nie mogłam nie napisać:

Człowieku... wyznaczyłeś rolę zwierzętom- i to podległą jedynie własnym potrzebom, udomowiłeś, uzależniłeś od siebie, zabrałeś NATURALNE ŚRODOWISKO, podporządkowałeś własnym potrzebom i własnej woli... teraz masz obowiązek pamiętać o tym,[B] ze zwierzęta domowe, nie są PRZEDMIOTAMI UŻYTKOWYMI, lecz żyjącymi i czującymi istotami chcącymi żyć i cieszyć się życiem i wtedy gdy to jest możliwe, nie masz prawa odbierać im tej szansy tylko dlatego, że "wypracowałeś" sobie filozofię- przydatny i przyniesie zysk, więc niech żyje; nie przydatny, bo nie przyniesie zysku- do piachu... [/B]
Człowieku... nie masz prawa tym, dla których odpowiedzialność za każde podporządkowane im życie... [B]za każde uzależnione od nich ŻYCIE stanowi wartość nadrzędną[/B], NARZUCAĆ WŁASNEGO SPOJRZENIA NA ZWIERZĘTA jedynie jako PRZEDMIOTY UŻYTKOWE.

[B]Nie podjęłam się edukowania, ani zmieniania filozofii życiowej ludzi[/B]- te w zasadzie mnie nie interesują, choć bardzo chciałabym by nareszcie patrzono na zwierzęta jako istoty czujące, przeżywające, a nie przedmioty. Bardzo chciałabym, ale to nie jest mój cel zasadniczy... [B]chcę ratować ŻYCIE[/B] i mam wrażenie ,że Fundacja także ( i dlatego nam po drodze).

Są tacy, którzy pomagają ludziom, są tacy, którzy wykupują konie z rzeźni, są tacy którzy ratują to, życie poranione, chore... i tak jest dobrze! Każdy może znaleźć dla siebie miejsce w tym " łańcuchu"... nie musi to być " łańcuch" pokarmowy, bo i ŚRODOWISKO NIE JEST NATURALNE i powoływanie się na nie jest co najmniej naciąganiem wygodnych dla adwersarzy argumentów.
Sami zmieniliśmy dla zwierząt środowisko na NIENATURALNE, więc akurat argument SELEKCJI NATURALNEJ jest delikatnie mówiąc- nie na miejscu.

Wybaczcie mi tę "fizoloficzną" wstawkę... ale zbyt dziwne teksty przeczytałam o motywach i zasadności leczenia maluszka , by móc obojetnie wobec nich przejść.
Mam pełną świadomość, że i tak nie rozwieję wątpliwości wszystkich... ale nie mogłam nie napisać jasno co mną kieruje i dlaczego angażowałam się w pomoc i ratowania życia jednoznacznie skazanym na uśpienie: Stefciem, Alikiem, Natalką, Bogusiem, Marcinkiem... a teraz konikiem.
[B]Każde życie jest warte tego by dać mu szansę... czy ludzkie, czy zwierzęcia.
Zbyt wiele jest nieszczęścia i możliwości pomocy... czy to człowiekowi, czy zwierzęciu.
Ja wybrałam ratowanie zwierząt... a Ty człowieku możesz wybrać ludzkie życie!
I NIGDY nie podważę zasadności Twojego wyboru, jeśli działania będą skuteczne i pomoc niosące... nie poddam w wątpliwość Twojej motywacji, mimo, iż nie uznaję jej za ważniejszą niż moja.
[/B]

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...