Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

  • Replies 1.2k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Posted

[quote name='masza44']Ale jedno jest pewne, ma wspaniałą rodzinę, wspaniałych opiekunów!![/QUOTE]

dokładnie, na swoją jesien zycia lepiej trafic nie mógł. Wreszcie ma swoja rodzine, prawdziwy dom gdzie jest szanowany i KOCHANY i Sam kocha wystarczy popatrzec na zdjecia...... one mowia same za siebie

[quote name='hankasanok']

[IMG]http://img856.imageshack.us/img856/9826/64190111.jpg[/IMG]



[FONT=Times New Roman][SIZE=3][COLOR=#000000].[/COLOR][/SIZE][/FONT][/QUOTE]

  • 2 weeks later...
Posted

Rodzina Nero juz w domu, ale na chorobie Nero sie nie skonczyło, wklejam wiadomosc od Eleny, reszte Wam sama opowie jak wejdzie na forum..., na szczescie wszystko jest juz dobrze...


[FONT=Calibri][SIZE=3][COLOR=#000000]........Wreszcie jesteśmy w domu i odpoczywamy po urlopie. Urlop wyjątkowo się nie udał. Na Krym w ogóle nie dotarliśmy.

Gdy już nie było zagrożenia życia dla Nerusia trochę się uspokoiłam. Łatwo nie było - misiaczek nie miał apetytu, na dodatek mnóstwo ograniczeń w diecie, więc namęczyłam się nieźle usiłując go nakarmić. Próbowałam wszystkiego po kolei i cieszyłam się jak głupia gdy zjadał parę kęsów lub wypił trochę kefirku. Miał 6 rodzajów tabletek, po 17 szt. rano i wieczorem. I jak tu zmusić psa do zażycia tabletek jak on prawie nie chce jeść? Na szczęście przypomniałam sobie jak go oswajałaś i pomaszerowałam do marketu po parówki. Wybrałam najdroższe jakie mieli i faszerowałam je tabletkami. Zadziałało! Potwierdziło się że parówki to najlepsze jedzenie na świecie.
Ruszyliśmy więc w kierunku Krymu, ale zatrzymaliśmy się na kilka dni wcześniej, nad morzem Azowskim. Nie chcieliśmy przemęczać psy, tym bardziej że Nero był jeszcze słaby. No i wrzesień już się skończył, pogoda zaczęła się zmieniać na gorsze, więc łapaliśmy słońce dopóki było.
Minęło kilka dni, Neruś już wydobrzał, tylko rozbestwił się okropnie i przebierał w jedzeniu. I nagle okazało się że Zahra źle się czuje. Po przejściach z Nerusiem już byliśmy przeczuleni, więc spakowaliśmy się i pędem ruszyliśmy z powrotem do Charkowa. Aha, najpierw próbowaliśmy znaleźć weta na miejscu, ale misja zakończyła się niepowodzeniem. Jechaliśmy całą noc, właściwie to Jan jechał (całe szczęście że świetny z niego kierowca), a ja strałam się nie zasnąć. Pojechaliśmy prosto do kliniki. Diagnoza ta sama co u Nero - babeszioza. Więć od razu pod kroplówkę i krew do analizy. Gdy wyniki były gotowe - załamałam się. Myślałam że z Nerusiem było bardzo źle, a teraz okazało się że stan Nerusia w porównaniu do stanu Zahry to jak przeziębienie do ptasiej grypy. Powiedziano mi wprost że będą robić kroplówki przez dwie doby i jeżeli stan się nie polepszy to nie ma szans. Myślałam że dostanę zawału. Pierwsza doba była koszmarem. Przeżywali wszyscy - i my, i moi rodzice. Na szczęście moja ukochana dziewczynka jest silna i szybko zaczęła wracać do zdrowia. Względnie szybko, bo do Polski wracaliśmy na kroplówce. No i znowu się zaczęło - rosołki, chude mięsko, kroplówki po parę godzin dwa razy dziennie. No i pozostałą dwójką też trzeba było się zająć, dobrze że ojciec pomagał.
Na koniec byłam tak zmęczona że słaniałam się na nogach i miałam zawroty głowy. A kręgosłup do tej pory tak mnie boli że spać normalnie nie mogę.

Ale mimo wszystko jestem szczęśliwa - wróciliśmy do domu w komplecie i wszyscy są zdrowi lub zdrowieją. Zahra schudła z 51 do 45 kg, teraz wraca powoli do normy. Neruś też schudł - z 55 do 49,5 kg, ale w jego przypadku to dobrze, teraz jest w normie.
Takie mieliśmy wakacje! Ale wszystko dobre co dobrze się kończy.......[/COLOR][/SIZE][/FONT]

Posted

:modla: o masakra ...czyli nie od dziś wiadomo ze nieszcześcia chodzą parami i to dosłownie .... współczuję Elenie i rodzinie ,,atrakcji'' .... to te kleszcze za wschodnią granicą faktycznie w porównaniu z naszymi to zabójcy ;/

Posted

[quote name='Alicja']:modla: o masakra ...czyli nie od dziś wiadomo ze nieszcześcia chodzą parami i to dosłownie .... współczuję Elenie i rodzinie ,,atrakcji'' .... to te kleszcze za wschodnią granicą faktycznie w porównaniu z naszymi to zabójcy ;/[/QUOTE]

dobrze powiedziane Ala, ale ...dobrze ze juz jest dobrze.....

Posted

[quote name='Alicja']:modla: o masakra ...czyli nie od dziś wiadomo ze nieszcześcia chodzą parami i to dosłownie .... współczuję Elenie i rodzinie ,,atrakcji'' .... to te kleszcze za wschodnią granicą faktycznie w porównaniu z naszymi to zabójcy ;/[/QUOTE]

Dzięki za współczucie, zaraz mi lepiej! A co do kleszczy to u nas też takie są, tylko że na szczęście nie w naszym regionie. Widzę że Ty też jesteś ze Śląska, więc my jesteśmy względnie bezpieczni. Na Dolnym Śląsku gdzie wcześniej mieszkaliśmy też nie ma tej plagi. Za to w Warszawie jest koszmar, wiem to od naszego weta. Słynne kiltiksy i foresto nie pomogły, są zdecydowanie przereklamowane. Ciekawe czy jest jakiś preparat na te kleszcze?

Posted

[quote name='Zahra as-Sahra']Dzięki za współczucie, zaraz mi lepiej! A co do kleszczy to u nas też takie są, tylko że na szczęście nie w naszym regionie. Widzę że Ty też jesteś ze Śląska, więc my jesteśmy względnie bezpieczni. Na Dolnym Śląsku gdzie wcześniej mieszkaliśmy też nie ma tej plagi. Za to w Warszawie jest koszmar, wiem to od naszego weta. Słynne kiltiksy i foresto nie pomogły, są zdecydowanie przereklamowane. Ciekawe czy jest jakiś preparat na te kleszcze?[/QUOTE]

my stosujemy Advantix , znajoma stosowała na nowofundlandy jeszcze jakiś inny specyfik , zapytam to napiszę

Tak jestem ze Śląska , dokładnie z Rybnika , faktycznie u nas raczej sporadycznie słyszy się o odkleszczówkach
Znajomej astka , mieszkają w Zabrzu, ma odkleszczową anaplazmoze , na bank łapnęła od naszych śląskich kleszczy

Posted

[quote name='Alicja']my stosujemy Advantix , znajoma stosowała na nowofundlandy jeszcze jakiś inny specyfik , zapytam to napiszę

Tak jestem ze Śląska , dokładnie z Rybnika , faktycznie u nas raczej sporadycznie słyszy się o odkleszczówkach
Znajomej astka , mieszkają w Zabrzu, ma odkleszczową anaplazmoze , na bank łapnęła od naszych śląskich kleszczy[/QUOTE]

Nawet nie słyszałam o takiej chorobie; wiesz, stopniowo dochodzę do wniosku że mając zwierzaka (zwierzaki) trzeba być po części wetem i cały czas się uczyć - byle nie na błędach. Ja już jestem fachowcem od suplementów i od dysplazji, mogę podzielić się doświadczeniem jak by kto potrzebował.:czytaj:

Posted

[quote name='Zahra as-Sahra']Nawet nie słyszałam o takiej chorobie; wiesz, stopniowo dochodzę do wniosku że mając zwierzaka (zwierzaki) trzeba być po części wetem i cały czas się uczyć - byle nie na błędach. Ja już jestem fachowcem od suplementów i od dysplazji, mogę podzielić się doświadczeniem jak by kto potrzebował.:czytaj:[/QUOTE]

o tej chorobie dowiedziałam się i przeczytałam pierwszy raz dzisiaj ....weci starszej generacji też o niej niewiele chyba wiedzą .... masz racje , mając zwierzęta czasem trzeba mieć większą wiedzę od weta

Posted

[quote name='Zahra as-Sahra'].... stopniowo dochodzę do wniosku że mając zwierzaka (zwierzaki) trzeba być po części wetem i cały czas się uczyć - byle nie na błędach.... [/QUOTE]

dokładnie tak jest, wiem cos o tym......

i wrzucam zdjecia dzieciaków w klinice,
Eleno jak je zobaczyłam....... to az łzy w oczach staja, co Wy Biedni musieliscie przejac.... :shake:

Nero...

[IMG]http://img31.imageshack.us/img31/4471/img20121003185922.jpg[/IMG]

Zahra....

[IMG]http://img411.imageshack.us/img411/1357/img20121014184216.jpg[/IMG]

Posted

[quote name='Becia66']oczy same sie zaszkliły, straszne przeżycia, naprawdę współczuję....:shake:[/QUOTE]

U mnie również się zaszkliły. Czytać o tym to co innego niż zobaczyć zdjęcia.
Na zdjęciach prócz cierpienia widać ogromną miłość.
Dużo zdrówka życzę psiaczkom.

Posted

Matko, czytałam te wieści z zapartym tchem, najpierw Nero, potem Zahra...
Współczuje tych przejść. ale najważniejsze że się dobrze skończyło.

Moje psiaki mimo że od maja były zabezpieczane w różne środki od obroży kiltix po advantix, to niestety nie odstraszyło to kleszczy. Od maja do września wyciągnęłam z mojej trójki po kilka kleszczy. Na szczęście babeszjozy nie podłapały, ale ostatnio mój Borek prawie nam zszedł z tego świata, przeszedł zapalenie wielomięśniowe, CK powyżej mierności analizatora, tak silny miał stan zapalny, temperatura 40 stopni, tracił przytomność, w ogóle nie było go można dotknąć, wył z bólu. Na szczęście weci kilka godzin o niego walczyli i się udało.
Diagnoza - wg dwóch wetów musiał złapać boleriozę od któregoś z kleszczy.

Na szczęście też się wszystko dobrze skończyło i teraz po ponad dwóch tygodniach mój ogonek znów śmiga jak szalony :)

Niestety przestałam już wierzyć w jakiekolwiek środki, oczywiście będę pewnie adventix dalej stosować, bo pewnie gdyby nie to, to więcej by przynosiły tego świństwa na sobie, no ale jak tu nie chodzić na łąki i do parku, gdy taka śliczna pogoda jest wiosną i latem?

Posted

Dziękuję Wam wszystkim za słowa współczucia! Zmęczenie fizyczne jest niczym w porównaniu ze stresem jaki się przeżywa...
Kocham moje robaczki, są członkami rodziny, więc to naturalne że o nie dbam. Wy na pewno to rozumiecie, bo nas wszystkich na tym forum łączy miłość do braci mniejszych.
Na szczęście jest już dobrze, zdrowiejemy, dobrze się odżywiamy i łykamy mnóstwo suplementów.
Dziękujemy za życzenia zdrowia i również życzymy dużo zdrowia wszystkim Waszym podopiecznym. I niech wszystkie ogonki, duże i małe zawsze radośnie merdają! :bluepaw:

Posted

...żeby nie było tak całkiem smutno na Watku Nerusiowej rodziny, zdjec pare..... tak jechali na wakacje......

[IMG]http://img853.imageshack.us/img853/5410/img20120920101620.jpg[/IMG]

[IMG]http://img6.imageshack.us/img6/9291/img20120920105858.jpg[/IMG]

[IMG]http://img96.imageshack.us/img96/4154/img20120920121443.jpg[/IMG]


[IMG]http://img208.imageshack.us/img208/1820/wdrodze.jpg[/IMG]

Posted

[quote name='Becia66']kapitalne zdjęcia, naprawdę cudowni ludzie jesteście...
Tylko pozazdrościć Nerusiowi takiego domu !!![/QUOTE]


Dzięki za słowa uznania! Dla mnie jest bardzo ważne że tutaj na forum mam kontakt z ludźmi którzy myślą podobnie jak ja. No bo dla większości "pies to tylko pies". A nas uważają za łagodnych wariatów - no bo kto to widział żeby psa traktować w taki sposób?
Cieszę się że gdy mogę porozmawiać z bratnią duszą.
A propos - obiecałam Tobie i Alicji zdjęcie Nerusia - sprawa aktualna, tylko nie wiem jak przekazać...

Posted

[quote name='Zahra as-Sahra']Dzięki za słowa uznania! Dla mnie jest bardzo ważne że tutaj na forum mam kontakt z ludźmi którzy myślą podobnie jak ja. No bo dla większości "pies to tylko pies". A nas uważają za łagodnych wariatów - no bo kto to widział żeby psa traktować w taki sposób?
Cieszę się że gdy mogę porozmawiać z bratnią duszą.
A propos - obiecałam Tobie i Alicji zdjęcie Nerusia - sprawa aktualna, tylko nie wiem jak przekazać...[/QUOTE]

to zależy czy w wersji elektronicznej czy papierowej :)

  • 4 weeks later...
Posted

Witam wszystkich na forum! Znowu zwracam się do Was z prośbą o pomoc dla psa.
Wczoraj pojechaliśmy do Zawiercia, wchodzimy do Tesco - i widzimy szczeniaka który biega pomiędzy regałami! Chudy, zagłodzony, skóra i kości. Pytamy czyj to pies, obsługa mówi że już cztery razy go dzisiaj wyrzucali, a on znowu się wpakował do sklepu. I już go łapią żeby znowu wyrzucić. Nie mogliśmy pozwolić na to żeby szczeniak został na ulicy, na mrozie, z pustym brzuszkiem, wzięłam więc maleństwo pod pachę i zabraliśmy do domu. Jest to suczka, śliczna mimo że straszliwie chuda, czarna, podpalana, ma białe skarpetki i biały kołnierz. Coś w typie dobermana, ale może i zwykły kundelek. Nie wiem ile ma miesięcy, ale może z niej wyrosnąć całkiem spory pies. Oczywiście nie będzie taka duża jak nasze puchacze, ale też nie drobiażdżek.
Zrobiliśmy jej posłanie w kamperze, karmię ją często i po trochu, bo po długiej głodówce nadmiar jedzenia mógł by jej zaszkodzić. Jest miła, grzeczna, nie załatwia się w kamperze, czeka aż ją wyprowadzę. Nie umie chodzić na smyczy, ale na spacerze cały czas trzyma się mnie.
Niestety nie mogę jej zatrzymać. Pomijając to że cztery psy to już trochę za dużo, to na dodatek chłopaki jej nie akceptują. Zahra, o dziwo, pozytywnie mnie zaskoczyła, toleruje małą, ale Ernest i Nero szczekają na nią, szczerzą zęby i warczą. Szczególnie Neruś. a jak znacie Nerusia to nie ma z nim łatwo. Jak kogoś nie akceptuje to trudno go przekonać, albo wręcz niemożliwe. Mała niestety nie przypadła mu do gustu. Cóż, nie jest ani duża, ani puchata, więc nie w jego typie.
Muszę więc znaleźć dla maleństwa dobrą rodzinę. Nie ma żadnych problemów behawioralnych, jest szczeniakiem, można ją wszystkiego nauczyć.
Trzymanie jej w kamperze na dłuższą metę jest problematyczne. Poza tym, jak znam życie, pewnie jeszcze nie raz trafi mi się jakiś biedak którego trzeba będzie ratować.
Pomóżcie proszę znaleźć maleństwu dobry dom! Jutro zrobimy jej zdjęcia.

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...