Jump to content
Dogomania

Koszty sterylizacji?


Rosalinda

Recommended Posts

[quote name='olalolaa']Sterylizacja była planowana dużo wcześniej, w ciszy między cieczkowej chcieliśmy to zrobic. Przed zabiegiem nic nie wskazywało na to że zaczyna się ciąża urojona.[/QUOTE]
Dalej nie rozumiem zaskoczenia. Ciaża urojona pojawia sie nie "tak sobie" tylko wtedy gdy i ciąza "prawdziwa" czyli w określonym czasie po cieczce - jesli więc sterylizujesz miesiąc czy dwa po cieczce to takie sa własnie konsekwencje. To nie jest czas na ten zabieg
W "ciszy miedzycieczkowej" ciaża urojona i laktacja nie powinna sie pojawic - skoro w sutkach jest mleko to swiadczy o zaburzeniach hormonalnych na które trzeba reagować .
Mleko pojawiło sie nagle w pare godzin po zabiegu? Wet badał sukę bezpośrednio przed operacją , w tym obejrzał srom i sutki? Pytał o termin ostatniej cieczki?
Suka oddaje mocz? Wet pytał o to zlecając hydroxizinum?

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 64
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Wetki wiedziały kiedy miała cieczkę, co prawda radziły na początku żeby zrobić to troche później (nie podawały przyczyny ) my zdecydowaliśmy się teraz bo doszły nam od okresu cieczki agresywne jej zachowania w stosunku do drugiej suki, nie chcieliśmy zwlekać.. To prawda że teraz jest ten czas kiedy ciąża urojona może wystąp[ic, wygląda na to, że to nieszczęśliwy zbieg okoliczności..
Przed samym zabiegiem była osłuchiwana przez dwie lekarki, cała oglądana od głowy po ogon.
Normalnie sie juz załatwia, wczoraj wieczorem pierwszy raz się wypróżniła, siusiała od początku normalnie, nie chce pić..
Rozmawiałam przed chwilą z inna wetka z tego samego gabinetu, powiedziała żeby podać jej jeszcze nospe, i niestety trzeba sie uzbroić w cierpliwość, nie zwracać na nią uwagi. Skoro nie ma temperatury, ma apetyt, wygląda normalnie poza zachowaniem to na razie mamy się nie niepokoić. Nabrzmiałe sutki i początki laktacji potwierdzałyby ciążę urojona w 100%. Jutro pojedziemy obejrzec rane i tak, więc pewnie dostanie coś na zatrzymanie laktacji, gdyby się coś działo mamy dzwonić mimo wszystko. One mówiła że oczywiście by przyjechała ale dzisiaj akurat mają stać przy jakimś stoisku na pokazie kotów rasowych i jest zamieszanie.

Link to comment
Share on other sites

olalola no to wszystko jasne - bo zaniepokoiło mnie bardzo to co napisałas o tych sutkach. Troche szkoda że tak sie pospieszyliście bo to znacznie zwieksza ryzyko komplikacji i wczesnych i późnych ale cóz , stało się i nie ma co teraz płakac nad rozlanym mlekiem.
No -spa powinna tez i troche sunię "przymulic" więc może bez dodatkowych uspokajaczy sie obędzie - i tak byłoby najlepiej ze wzgledy także i na obciazone bardziej teraz nerki którym lepiej nie dokładać kolejnej chemii.
O jedzonku zapewne wiesz że po zabiegu mniej i lekkostrawne żeby nie rozpychało jelit. No i koniecznie powinna przyjmować płyny ( duzo aby przepłukac nerki po narkozie) więc jeśli ma apetyt to może "przemycisz" jej cos w jedzeniu - zamiast stałej karmy jakaś pachnąca smakowicie zupka mięsno jarzynowa...

Link to comment
Share on other sites

Rzeczywiście teraz trochę żałuje że się nie wstrzymaliśmy ale ciąża urojona nie przyszła mi do głowy :( Braliśmy pod uwagę przede wszystkim bezpieczeństwo naszych psów, bo już na prawdę robiło się nieciekawie, a przecież nie oddałabym żadnej z nich..
Być może cały ten kubraczek i na pewno lekkie pobolewanie brzuszka wpłynęły na to jej zachowanie - urojenie..
Ona zawsze je tylko suche, ale teraz po zabiegu gotowany ryz z kurczakiem i marchewką, z dużą ilością przegotowanej wody. Wczoraj dostała 3 razy po malutkiej garstce.Wode tak jak pisałam wlewam jej w fafle strzykawką, kupiłam wczoraj wieczorem przy okazji tej hydroksyzyny kroplówkę z glukozy, może to jej bardziej posmakuje bo słodsze. Na razie nospy nie daje bo nie mam nawet w domu, dostała rano ta hydroks. Najgorsze jest to ze nie mam juz przeciwbólowych zadnych bo wczoraj dostała dzisiejszą dawke. A przeciez nic ludzkiego jej nie podam. Jak na razie na szczeście nie wygląda jakby ja cos bolało, po schodach smiga, na smyczy ciagnie, wskakuje na łózko.

Link to comment
Share on other sites

Oj glukozy raczej nie dawaj bo dostanie biegunki a w najlepszym razie zagazują się jelita a to bolesne. Raczej "cienki" rosół z kurczaka jak już- to tez smakowite a bezpieczniejsze.
I NIE POZWALAJ jej jeszcze skakać - to za wcześnie , szwy mogą puscić

Link to comment
Share on other sites

Miałem taki sam przypadek, jak olalolaa. Tylko, że u nas objawy były słabsze i suczka zniosła to lepiej. Cały dzień po rannym zabiegu przespała zakopana w legowisku, w ciemnym i cieplutkim pomieszczeniu, następnego dnia też nie była raczej ruchliwa, większość czasu przespała, jednak wykazywała już całkowite wybudzenie. Na trzeci dzień po sterylce zaczęły do nas dochodzić objawy ciąży urojonej. Kiedy zamiast bawić się piłeczką, zaczęła ją niańczyć - natychmiast zabraliśmy jej zabawki oraz wygodne legowisko, zostawiając tylko coś do położenia się. Na początku były straszne pojękiwania, pies był przez kilka dni nieswój, ale teraz (9 dni po zabiegu) jest już zdecydowanie lepiej. Spacery i spacery, oczywiście, pilnując jednak by się nie przeforsowała; ogólnie- zajmowanie jej uwagi czymś innym niż tymi urojeniami. Skończyło się błąkanie po pokoju i piszczenie, szukanie zabawek, wiercenie się na posłaniu i próbowanie robienia gniazda nawet z dywanu. Wyciągamy często piłeczkę i się nią bawimy, ale oczywiście jeszcze nie zostawiamy jej żadnych zabawek. Choć jej podejście do nich jest już normalne. Wet dokładnie sukę zbadał, ma najlepszą chyba opinię w mieście, zjeżdżają się ludzie do niego zewsząd, zapisy są na kilka miesięcy przed. Na zabieg byliśmy umówieni już dawno, na podstawie szacunku naszego i weta o jej ciecze, tak żeby jakoś trafić. Niestety, nie udało się, ale wszystko okazało się być ok. Za zabieg zapłaciliśmy 200 zł (suka 8 kg), w cenie dostaliśmy antybiotyk i lek przeciwbólowy do podawania w domu po zabiegu (antybiotyk przez 6 dni po jednej tabletce dziennie, a przeciwbólowy dwie tabletki do podawania po połowie dziennie), a za kubraczek właśnie firmy Kuna zapłaciliśmy 23 zł, jeśli dobrze pamiętam.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='kbk']Wet dokładnie sukę zbadał, ma najlepszą chyba opinię w mieście, zjeżdżają się ludzie do niego zewsząd, zapisy są na kilka miesięcy przed. Na zabieg byliśmy umówieni już dawno, na podstawie szacunku naszego i weta o jej ciecze, tak żeby jakoś trafić. Niestety, nie udało się, ale wszystko okazało się być ok. [/QUOTE]
A to czy wszystko OK to się jeszcze okaże i to byc może dopiero za parę miesięcy czy lat

Juz teraz rozumiem skąd te dramatyczne wątki o "nagminnym" jakoby nietrzymaniu moczu po sterylce.
Owszem, sporadycznie może sie to zdarzyć nawet po zabiegu wykonanym we właściwym terminie no ale jesli teraz jest moda na ciachanie tuz po cieczce :shake: to prawdopodobieństwo jest o wiele większe
I tylko patrzeć jak przeciwnicy sterylizacji zaczną przytaczać mrożące krew w żyłach przykłady jak to niebezpieczny w skutkach zabieg. Ale czy ktokolwiek bedzie przy tym pamiętał że to gro niepotrzebnego ryzyka sprowadza na psa lekkomyślny własciciel i nieodpowiedzialny wet?
Działanie na zasadzie - "jakoś się uda" a jak nie to wielki lament i szukanie winnych oczywiście wszędzie tylko nie w lustrze

Link to comment
Share on other sites

Wróciłam właśnie od wetki. Z Larą wszystko w porządku poza urojeniami i ciągłym dyszeniem i trzęsieniem się. Zmierzyła temperaturę, dokładnie po ugniatała brzuszek, stwierdziła że rana idealna, nic ją nie boli, obejrzała oczka itd. Mleko pojawia się już w tych sutkach wyżej, dlatego niezwłocznie dostała galastop, mogła mieć jakieś inne leki ale one powodują wymioty co oczywiście niewskazane przy takiej ranie.
Mówiła mi o suczce w swojej rodzinie, która właśnie po 2 operacjach jakie miała w swoim życiu miała ciąże urojoną, stwierdziła ze widocznie sa takie przypadki u których ubranko i 'coś na brzuchu' powoduje takie reakcje, może gdyby nie to ciąży urojonej by nie było, choć co prawda teraz właśnie 'na to czas'.
Hydroksyzyny mam już nie podawać bo i tak nie działa, dostała przeciwbólowe na 5 dni, ma dostawać wieczorem żeby się uspokoiła na noc. Od soboty ona praktycznie w ogóle nie spała tak normalnie:shake:
Mam nadzieje że już tylko będzie lepiej, niech ten lek zadziała..

Link to comment
Share on other sites

i jeszcze kiedy najlepiej ciachac?
Moja miała pierwszą cieczke pod koniec grudnia do ok 12 stycznia.Chciałam ją zapisać na marzec, a wet mi powiedział, że najlepiej odczekać tak ze 3,5 miesiąca.Jeden mowi tak drugi tak....nic juz nie wiem...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='olalolaa']Braliśmy pod uwagę przede wszystkim bezpieczeństwo naszych psów, bo już na prawdę robiło się nieciekawie, a przecież nie oddałabym żadnej z nich..
[/QUOTE]

A agresja suczek występowała tylko w okolicach cieczek, ciąż urojonych, czy zupełnie niezależnie od nich?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']A agresja suczek występowała tylko w okolicach cieczek, ciąż urojonych, czy zupełnie niezależnie od nich?[/QUOTE]
Martens agresja zaczęła się od jednej suki tylko - tej młodszej -tuz przed cieczką, którą dostała w grudniu, agresja była tak od listopada, ciężko powiedzieć mi dokładnie.

Lara już ma się całkiem dobrze, ciąża urojona minęła po tym leku.
Nie było żadnych ataków agresji od soboty tak do piątku.. pewnie przez ta ciąże. Teraz jest mało, ale są. Tak jakby wszystko się rozkręca od nowa:shake:

Link to comment
Share on other sites

  • 2 months later...

podepnę się do tematu.
Moja suczka była sterylizowana w pt, 22 kwietnia. Podczas "wywiadu" i umawiania sie na zabieg wet powiedział, że sterylizacja to koszt 250-270 zł (waga uski to 14 kg) + 30 zł kubraczek, po dwóch dniach zastrzyk za 15 zł z antybiotykiem i tyle kosztów.
Natomiast po zabiegu zapłaciłam 300 zł za sterylizację z kubraczkiem (podczas zabiegu miała też wyjęte 3 kleszcze i odkażone te rejony, sprawdzone oczy pod kątem grudkowego zapalenia trzeciej powieki). W sobotę musiałam zjawić się jeszcze raz i sunia dostała dwa zastrzyki, psiknięto jej ranę jakimś sprejem i tabletki (4 sztuki, po dwie rano i wieczorem w Lany Poniedziałek). Zapłaciłam za to 40 zł, dziś dostała znowu 2 zastrzyki za 30 zł, a czeka ją jeszcze jak to wet powiedział "ostatnia dawka antybiotyku" jeśli rana będzie wyglądała ok w czwartek (kolejne 30 zł). Jeśli będzie kiepsko to w sobotę znowu to samo (30 zł) i w poniedziałek wyjęcie szwów. Zaczynam się zastanawiać czy to wszystko dla dobra suczki i czy wet nas nie oszukuje. Sterylizacja, która miała kosztować 270 zł kosztuje mnie już prawie 400zł a to nie jest na moja kieszeń (musiałam się zapożyczyć!). Czy to normalne postępowanie po takim zabiegu? Widzę, że Monę boli rana, bo ciągle próbuje ją lizać i na dodatek nie chętnie się kładzie, a jeśli już to tylko na kanapie.
Przed podjęciem decyzji gdzie suczkę sterylizować sprawdziłam weta- poczytałam opinie, popytałam znajomych i wszystko chwalą, nie słyszałam żadnych złych opinii. Teraz sama nie wiem czy to była dobra decyzja, czy wet mnie po prosto próbuje naciągnąć na kolejne wizyty?
BTW, jak było u was? Za wyciągnięcie szwów też płaciliście? Bo nie dopytałam weta, a się teraz zastanawiam czy jeszcze za to nie będę musiała płacić :/

Link to comment
Share on other sites

Ja za sterylizację mojej tymczasowiczki zapłaciłam 200zł. Asta wżyła 36,5kg (8 lat - po wielokrotnych ciążach). Po zabiegu dostała zastrzyk wybudzający, antybiotyk (też w zastrzyku) i kolejny zastrzyk przeciw bólowy. Rana dodatkowo popsikana "sreberkiem". Na drugi dzień po zabiegu normalnie biegała, jadła i załatwiała się. Zero problemów z lizaniem się w okolicy szwów (awaryjnie w domu mieliśmy kołnierz). Za wyciąganie szwów nic nie zapłaciłam (przy kastracji swojego psa też nie płaciłam 60 kg kruszynka w typie nowofundlanda). Jak dla mnie to facet koszmarnie cię naciąga! Po co tyle antybiotyków?!

Link to comment
Share on other sites

[quote name='joasin']podepnę się do tematu.
Moja suczka była sterylizowana w pt, 22 kwietnia. Podczas "wywiadu" i umawiania sie na zabieg wet powiedział, że sterylizacja to koszt 250-270 zł (waga uski to 14 kg) + 30 zł kubraczek, po dwóch dniach zastrzyk za 15 zł z antybiotykiem i tyle kosztów.
Natomiast po zabiegu zapłaciłam 300 zł za sterylizację z kubraczkiem (podczas zabiegu miała też wyjęte 3 kleszcze i odkażone te rejony, sprawdzone oczy pod kątem grudkowego zapalenia trzeciej powieki). W sobotę musiałam zjawić się jeszcze raz i sunia dostała dwa zastrzyki, psiknięto jej ranę jakimś sprejem i tabletki (4 sztuki, po dwie rano i wieczorem w Lany Poniedziałek). Zapłaciłam za to 40 zł, dziś dostała znowu 2 zastrzyki za 30 zł, a czeka ją jeszcze jak to wet powiedział "ostatnia dawka antybiotyku" jeśli rana będzie wyglądała ok w czwartek (kolejne 30 zł). Jeśli będzie kiepsko to w sobotę znowu to samo (30 zł) i w poniedziałek wyjęcie szwów. Zaczynam się zastanawiać czy to wszystko dla dobra suczki i czy wet nas nie oszukuje. Sterylizacja, która miała kosztować 270 zł kosztuje mnie już prawie 400zł a to nie jest na moja kieszeń (musiałam się zapożyczyć!). Czy to normalne postępowanie po takim zabiegu? Widzę, że Monę boli rana, bo ciągle próbuje ją lizać i na dodatek nie chętnie się kładzie, a jeśli już to tylko na kanapie.
Przed podjęciem decyzji gdzie suczkę sterylizować sprawdziłam weta- poczytałam opinie, popytałam znajomych i wszystko chwalą, nie słyszałam żadnych złych opinii. Teraz sama nie wiem czy to była dobra decyzja, czy wet mnie po prosto próbuje naciągnąć na kolejne wizyty?
BTW, jak było u was? Za wyciągnięcie szwów też płaciliście? Bo nie dopytałam weta, a się teraz zastanawiam czy jeszcze za to nie będę musiała płacić :/[/QUOTE]

Trochę to nie w porządku ze strony weta... Przecież mógł Wam dać antybiotyk do domu a nie naciągać na kolejne wizyty.

Ja płaciłam za sunię ~10kg 170zł w ramach "Akcja Sterylizacja 2010", w tym były już zastrzyki p/bólowe, kroplówka po zabiegu. Kubrak sobie zrobiłam sama, ze starego T-shirta, kołnierz kupiłam w zoologicznym za jakieś 12zł. Wcześniej badania krwi - 50zł. Cała impreza wyniosła mnie zatem lekko powyżej 230zł.

Ogólnie w Lublinie można niewielką sunię wysterylizować pewnie gdzieś tak do 200zł jak się chce i wie się, gdzie poszukać. Za większe suczki pewnie odpowiednio więcej.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evel']Trochę to nie w porządku ze strony weta... Przecież mógł Wam dać antybiotyk do domu a nie naciągać na kolejne wizyty.

Ja płaciłam za sunię ~10kg 170zł w ramach "Akcja Sterylizacja 2010", w tym były już zastrzyki p/bólowe, kroplówka po zabiegu. Kubrak sobie zrobiłam sama, ze starego T-shirta, kołnierz kupiłam w zoologicznym za jakieś 12zł. Wcześniej badania krwi - 50zł. Cała impreza wyniosła mnie zatem lekko powyżej 230zł.

Ogólnie w Lublinie można niewielką sunię wysterylizować pewnie gdzieś tak do 200zł jak się chce i wie się, gdzie poszukać. Za większe suczki pewnie odpowiednio więcej.[/QUOTE]

Nas sterylizacja 2 suk miała wynieść 500zł tak jak z wetem się umawialiśmy ale wyszło ponad 770 (zapłacone w lecznicy) i 60zł za 2 ubranka pooperacyjne

Link to comment
Share on other sites

[quote name='joasin']
NZaczynam się zastanawiać czy to wszystko dla dobra suczki i czy wet nas nie oszukuje. Sterylizacja, która miała kosztować 270 zł kosztuje mnie już prawie 400zł /[/QUOTE]
No tylko, że z tego co opisujesz to są jednak jakieś komplikacje skoro suczka nie czuje sie dobrze i wet wprowadził tyle antybiotyku.
Niestety nie wszystko da sie przewidziec z góry więc zawsze trzeba sie liczyc z tym że koszty moga byc wieksze niz zakładane.
A pomysł Evel abys to Ty dawała antybiotyk w iniekcji ( i decydowała czy go kontynuować , oceniała stan rany itd ) uważam za mało udany;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='taks']
A pomysł Evel abys to Ty dawała antybiotyk w iniekcji ( i decydowała czy go kontynuować , oceniała stan rany itd ) uważam za mało udany;)[/QUOTE]

Osobiście spotkałam się z przypadkami kontynuacji antybiotyku w tabletkach (znaczy - po operacji zastrzyk, do domu proszki) ale co kto lubi ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='taks']No tylko, że z tego co opisujesz to są jednak jakieś komplikacje skoro suczka nie czuje sie dobrze i wet wprowadził tyle antybiotyku.
Niestety nie wszystko da sie przewidziec z góry więc zawsze trzeba sie liczyc z tym że koszty moga byc wieksze niz zakładane.
A pomysł Evel abys to Ty dawała antybiotyk w iniekcji ( i decydowała czy go kontynuować , oceniała stan rany itd ) uważam za mało udany;)[/QUOTE]

No ale co jest dziwnego w tym, że jeśli jest długie leczenie iniekcyjne, w ramach zastrzyków podskórnych, to po przeszkoleniu wet daje zastrzyki do podawania w domu? Wydaje mi się, że to rozwiązanie tańsze i mniej stresujące dla zwierzaka, oczywiście w połączeniu z kontaktem z wetem i kontrolą - ale jeżdżenie na sam zastrzyk to głupota. Myśmy, gdy przygarnęliśmy kota do domu rodziców, sami dawali jej zastrzyki, jeżdżąc co parę dni na kontrolę...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ladySwallow']No ale co jest dziwnego w tym, że jeśli jest długie leczenie iniekcyjne, w ramach zastrzyków podskórnych, to po przeszkoleniu wet daje zastrzyki do podawania w domu? Wydaje mi się, że to rozwiązanie tańsze i mniej stresujące dla zwierzaka, oczywiście w połączeniu z kontaktem z wetem i kontrolą - ale jeżdżenie na sam zastrzyk to głupota. Myśmy, gdy przygarnęliśmy kota do domu rodziców, sami dawali jej zastrzyki, jeżdżąc co parę dni na kontrolę...[/QUOTE]
owszem jak ktos jest pojętny to mozna zaryzykować podwanie podskórne przez własciciela i to pod warunkiem że lek nie wywołuje np. reakcji anaflilaktycznej
Troche inna bajka jak to zastrzyk domięsniowy i antybiotyk - a jak zostanie podany do naczynia albo/i nastąpi wstrząs to kto będzie winien? Oczywiście wet prawda?
A zastanowił się ktos ile kosztuje sam lek? I czy takie ryzykowanie "chałupnictwem" az tak znacznie obnizy koszty
Evel - nie kazdy antybiotyk ma odpowiednik w postaci tabletki , to raz
a po drugie podawanie antybiotyku doustnie znacznie bardziej rypie przewód pokarmowy niż iniekcja
Zastanawiam sie dlaczego tak łatwo padają na dogo oskarżenia w stosunku do wetów?

Link to comment
Share on other sites

koszt sterylizacji w moim mieście sprawdzałam w kilku klinikach i wszędzie mówili mi 250-300 zł, więc to mnie nie dziwi. Raczej mnie dziwi tyle leków po skoro miał być jeden zastrzyk. Ja osobiście nie wyobrażam sobie sama podawać leków, więc to odpada (nie dałabym rady, zwłaszcza, że sunia boi się zastrzyków w ogóle, piszczy przy wkłuwaniu i wprowadzaniu leków i szczepionek). Oczywiście byłabym gotowa na komplikacje itp, ale jednak nie sądziłam że wyjdzie to aż tyle bo wet wspomniał o ewentualnym podaniu leków dodatkowych gdyby sunia była spuchnięta i koszt podania leków miał wynieść ok 20-30 zł.
Sama nie wiem co o tym myśleć, na razie będę kontynuować, nie bardzo mam wyjście bo co mam teraz z nią zrobić przecież w tym bólu jej nie zostawię.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...