Katcherine Posted August 23, 2006 Posted August 23, 2006 [quote name='mosii']fakt popełniłam dzisiaj duzy błąd nie mogłam jednak zdobyc sie na bezpośrednią konfrontację, nie w tych okolicznosciach:shake: , ja sie Dragona nie boję, ale obawiam...[/quote] mossii tutaj konfrontacja moze duzo zlego wprowadzic. Ty musisz sie czuc PEWNIE przy nim zeby on rowniez poczul sie bezpiecznie. Trudny przypadek.Bo blad juz zostal popelniony-ale nie dzis, ze uniknelas konfrontacji tylko przy pierwszym spotkaniu. Nie jestes nowa dla niego, on juz wie ze mozesz sie czuc niepewnie. Ja nie pracuje z psem do ktorego poczuje obawe, respekt, no cos nie zagra od poczatku- bo wiem ze moze byc groznie. To czasem dzielo przypadku, niefortunnej chwili, zlego samopoczucia lub zlego dnia a relacja od poczatku jest najwazniejsza. Pies jak poczuje twoja niepewnosc nie odpusci. Ma zbyt dobra pamiec, i jest wytrwaly. Naprawianie bledu jest znacznie trudniejsze niz od poczatku pracowanie na zasadach jakie pokazalas ze sa - i konsekwentne ich realizowanie. Posluchaj jooaa- dziewczyna ma doswiadczenie. Quote
romenka Posted August 23, 2006 Posted August 23, 2006 Tak tylko dlaczego dragon zamiast chudnąć również u mosii zaczął tyc Katcherine??Skoro taki zestresowany był u doddy to i u mosii tak samo musi być a mimo to pies przybył na wadze! Quote
Katcherine Posted August 23, 2006 Posted August 23, 2006 Niekoniecznie musi byc tak samo u mossii- mozliwe ze jest mniej zestresowany;) .A na powaznie zeby Ci odpowiedziec na to pytnie musialabys mi odpowiedziec na szereg moich: czy ta sama karma jest teraz, czy te same warunki bytowe tzn kojec, pokoj, czy tyle samo ruchu, ilosc zwierzat towarzyszacych w hotelu u doddy i u mosii, leki przyjmowane przez psa....i jeszcze jedno. Ile pies sam chcial jesc. Po kastracji wystepuje wzmorzone laknienie= apetyt. Czesto pozostaje to jako uboczny efekt do konca zycia psa. Quote
Katcherine Posted August 23, 2006 Posted August 23, 2006 upaly, sunie w cieczce w okolicy, ostatnie odrobaczanie itd tez maja wplyw na wage psa. Szczegolnie tak pobudliwego jak Dragon.(odrobaczanie to na kazdego) Quote
romenka Posted August 23, 2006 Posted August 23, 2006 [quote name='Katcherine']Niekoniecznie musi byc tak samo u mossii- mozliwe ze jest mniej zestresowany;) .A na powaznie zeby Ci odpowiedziec na to pytnie musialabys mi odpowiedziec na szereg moich: czy ta sama karma jest teraz, czy te same warunki bytowe tzn kojec, pokoj, czy tyle samo ruchu, ilosc zwierzat towarzyszacych w hotelu u doddy i u mosii, leki przyjmowane przez psa....i jeszcze jedno. Ile pies sam chcial jesc. Po kastracji wystepuje wzmorzone laknienie= apetyt. Czesto pozostaje to jako uboczny efekt do konca zycia psa.[/quote] Co do karmy nie wiem jaka doddy podawała.Mosii trzyma Dragona a raczej trzymała w stajni natomiast doddy kolo siebie(oznacza to że Dragon powinien być bardziej zestresowany)Leki mosii od razu nie zaczęła podawać tylko dopiero po jakimś czasie a juz po kilku dniach mialam od mosii informacje że Dragon już przytył. Co do zwierząt to mosii ma koło siebie ichp pełno-to samo co doddy wiec myślę że tak samo powinien być zestresowany a nawet jeszcze gorzej.A mimo to psu przybywa na wadze. Quote
Katcherine Posted August 23, 2006 Posted August 23, 2006 czy w te stajni Dragon mial ciagly kontakt z ludzmi czy tylko okazjonalny? Chodzi mi o to czy mial np. duzo czasu dla siebie sam na sam. Bo ze w hotelu mial doddy kolo siebie moglo byc to dla niego stresujace bo doddy byla tym przeciwnikiem ktory nie pozwalal wejsc na glowe i wymagal. Quote
romenka Posted August 23, 2006 Posted August 23, 2006 Nie będę się spierać z nikim.To jest moja uwaga na temat pobytu Dragona w hotelu.Ja widziaąlm go po przyjezdzie do mosii i byam zalamana!Nie tylko ja narzekam bo i pparę innych osób po tym jak odebrali swoje psy z hotelu.Mniejsza o to!Teraz najważniejse by zastanowić się jak pomóc Dragonowi.teraz jest u mosii i tu trzeba zacząć się główkować bo dziewczyna nie może sobie z nim poradzić. Quote
romenka Posted August 23, 2006 Posted August 23, 2006 [quote name='Katcherine']czy w te stajni Dragon mial ciagly kontakt z ludzmi czy tylko okazjonalny? Chodzi mi o to czy mial np. duzo czasu dla siebie sam na sam. Bo ze w hotelu mial doddy kolo siebie moglo byc to dla niego stresujace bo doddy byla tym przeciwnikiem ktory nie pozwalal wejsc na glowe i wymagal.[/quote] Dragon był zamykany na noc w stajni i w tym czasie robił cuda niewidy!Probował za wszelką cene się wydostać przy czym starsznie siebie ranił!Piszczał jakby gio ze skóry obdzierano i szczekał.Wiem bo bylam!Dragon prawie całą noc nie dał nam spać! Quote
Katcherine Posted August 23, 2006 Posted August 23, 2006 ja tez mialam psa w tym hotelu i nie narzekam. Ciekawa jestem tych paru osob...bo bardzo mi sie nie podoba ta nagonka akurat na doddy ktora spedzila z tymi psami wiele dni w hotelu, czasem nie majac telefonu i netu, dobrego weta nie wykorzystujacego ze jest jedyny w miejscowosci, bez transportu samochodowego itp itd...nie dostajac na czas pieniedzy itd. ale to juz chyba inna kwestia. natomiast jakos slowa doddy co do charakteru psow sie zgadzaja predzej czy pozniej- wiec chyba jednak spedzala ten caly czas z nimi. Quote
romenka Posted August 23, 2006 Posted August 23, 2006 [quote name='Katcherine']ja tez mialam psa w tym hotelu i nie narzekam. Ciekawa jestem tych paru osob...bo bardzo mi sie nie podoba ta nagonka akurat na doddy ktora spedzila z tymi psami wiele dni w hotelu, czasem nie majac telefonu i netu, dobrego weta nie wykorzystujacego ze jest jedyny w miejscowosci, bez transportu samochodowego itp itd...nie dostajac na czas pieniedzy itd. ale to juz chyba inna kwestia. natomiast jakos slowa doddy co do charakteru psow sie zgadzaja predzej czy pozniej- wiec chyba jednak spedzala ten caly czas z nimi.[/quote] Ja nie mówię że nie spędzla i nie mówię że było jej łatwo!!!Ja mówię to co zobaczylam na własne oczy!Czytałaś o Antosiu??Poczytaj sobie jak masz czas.Ja więcej nie będe pisać.Rozmawiałąm z jedną osobą i rownież odebrala psa zupełnie innego niż oddała!Pies po hotelu był strasznie zestresowany i tak ju mu niestety zostalo! Nie wiem czy to do końca wina doddy bo nie byłam i nie widziałam jak ona się opiekuje tymi psami ale wiem wiem w jakim stanie Dragona oddałam a wjakim zastałam po...! Quote
Katcherine Posted August 23, 2006 Posted August 23, 2006 tak antosia znam wrecz osobiscie. i oburzona jestem podejsciem do dlugu - skoro doddy napisala wyraznie ze te pieniadze byly z jej kieszeni....w calosci. Romenko - alez moglas wogole psa nie oddawac i sama sie nim zajmowac . Z tego co czytam to Dragon z hotelu wyszedl pelen energii. niewyszkolony...bo tego w umowie nie bylo. Quote
romenka Posted August 23, 2006 Posted August 23, 2006 [quote name='Katcherine']tak antosia znam wrecz osobiscie. i oburzona jestem podejsciem do dlugu - skoro doddy napisala wyraznie ze te pieniadze byly z jej kieszeni....w calosci. Romenko - alez moglas wogole psa nie oddawac i sama sie nim zajmowac . Z tego co czytam to Dragon z hotelu wyszedl pelen energii. niewyszkolony...bo tego w umowie nie bylo.[/quote] Już nie mam czasu odpisywać bo praca na mnie czeka .Przestań wtrącać mi się w moje zdanie.Jk trzeba będzie i dojdę do wniosku że to nie jest wina doddy to przeprosze.Na dzień dzisiejszy myślę inaczej.Nie do końca ją obwiniam ale to co myślę zostawie dla siebie najlepiej już bo widze że do porozumienia nie dojdziemy. Quote
mosii Posted August 23, 2006 Author Posted August 23, 2006 Katherine dziekuje za fachowe komentarze. [B]mylimy pojecia[/B] [B]kazdy kto widział moje relacje z Dragonem wie, ze ja z tym psem moge zrobić wszystko, czesze go, kąpię, czyszcze uszy, licze zęby, daje zastrzyki. [/B]kiedyś w lecznicy zaatakował weta/ zabolał go zastrzyk/ nie miałam problemu aby Dragona uspokoić [B]i ABSOLUTNIE w się go nie boje, [/B]jesl coś takiego przeszłoby mi kiedykolwiek przez mysl, nigdy nie zdecydowałabym sie na zabranie go do siebie- wszystkie moje działania z góry skazane byłyby na niepowodzenie. [B]moja obawa polega na tym, że jego zachowania w momencie maksymalnego pobudzenia są NIENORMALNE i bardzo trudno je wyhamowac. Dragon wyglada jakby był w amoku, niewidzący wzrok, kłapiace zęby, przerazliwy skowyt, skoki.[/B] [B]niestety takien zach powoduje kontakt z człowiekiem. Jakaś nienormalna radosć przeradzajaca sie w szał.[/B] Quote
ulvhedinn Posted August 23, 2006 Posted August 23, 2006 Na temat samego zachowania psa się nie wypowiem- są tu mądrzejszi ode mnie... Natomiast Bioxetin znam z autopsji. Często zaczyna działaś dopiero po 3-4 tygodniach, a niekiedy po nawet 8... Czas, potrzebny lekarzowi do oceny skuteczności leku to co najmniej 3 miesiące regularnego zażywania.... Quote
rebellia Posted August 23, 2006 Posted August 23, 2006 Ja znam dragona osobiscie i napiszę to z mojego p8nktu widzenia. I uwazam ze uwagi osob, ktore nie znaja psa to tylko takie o dywagacje... Dragona poznalam jak przyjechalam do Mosii i sama bylam nim zachwycona. Jednak w tym psie zmienilo sie cos, o czym nie pisalam od razu , bo jako laik nie lubię się wypowiadać i skreślać żywe stworzenia. Ale... Po pamiętliwej nocnej sesji (Dragon siad itd)... Dragon znowu zaczął się na mnie czaić. Myślałam, że to moja wina.... Ale nie wierzę, aby kastracja coś dała. Szczerze to powiem. Ten pies jest niezrównoważony psychicznie... i powoli puszczają mu hamulce!!! Przecież to na prawdę widać... on ma raz gorsze, a raz ,lepsze dni... i nie chodzi o leki... on się męczy sam ze sobą... opiszę teraz i bardzo proszę osoby, które go znają o napisanie czy ja się mylę czy też to widzicie... 1. dzień lepszy: Dragon daje się pogłaskać, reaguje na komendy, szybciej się uspokaja, potrafi "zasypiać" i obić przerwę w szczekaniu, stoi i ujada, ale nie skacze... 2. dzień gorszy: Dragon kłapie, trzeba "siłą" go uspokajać, szczeka do zdarcia gardła, skacze i drapie tak mocno, że aż siebie rani (!) Tu nie chodzi o kastrację... Dragon jest niestabilny emocjonalnie/psychicznie... można się wymądrzać, ale Mosii w tej chwili moim skromnym zdaniem ryzykuje życie... a w tym czasie Dragon zamęcza się sam ze sobą... bo szanse na adopcje ma bardzo nikłe, bo za niego nikt nie zagwarantuje... Quote
mosii Posted August 23, 2006 Author Posted August 23, 2006 pozwole sobie wkleić fragment jednego licznych pw, które dostaje w sprawie Dragona. [I]Nie chce pisać tego na forum ogólnym, po co zaogniać sytuację, ale bardzo proszę aby Pani przemylała czy warto angażowac takie środki(mam na myśli te niematerialne i materialne) na pomoc Dragonowi. Niestety są psy,które nie podlegają standartowym czy nawet indywidualnym procesom socjalizacji. To nie tylko kwestia wychowania ale również cecha czesto wrodzona.W kazdym gatunku są takie jednostki i normalnie natura reguluje ich losy. Dragon ma Panią i kilka osób ,ktore mu kibicują. Chcą pomóc. Ale Pani Moniko,czy to wogóle możliwe? Moze lepiej zakonczyć tę egzystencje i energię i środki przeznaczyć na pomoc jakiemuś innemy psu, który ma szanse? Dragon jest psem w tej sytuacji "bezużytecznym" z punktu widzenie człowieka,nikt nawet największy miłośnik psów nie zdecyduje się na adopcję. [/I] Quote
Beata_Dorobczyńska Posted August 23, 2006 Posted August 23, 2006 Mosii, trudno mi się nie zgodzić z tym postem , niestety Dragon jest nadpobudliwy i nie mozliwy do przewidzenia. Jego humor zmienia się kilkakrotnie w ciagu dnia a co najgorsze u niego jest strach a strach powoduje nieprzewidywalne reakcje. pomijam, ze to co dla nas niestraszne dla niego moze byc trauma. Quote
asia&smyk Posted August 23, 2006 Posted August 23, 2006 Nie chciałam się tu wypowiadać, bo w sumie Dragona nie znam, ale... [QUOTE]bo szanse na adopcje ma bardzo nikłe, bo za niego nikt nie zagwarantuje...[/QUOTE] I z drugiej strony, nikt nie może zagwarantować za siebie, że po adopcji Dragona sobie z nim poradzi. :shake: Myślę też, że dla Mosii byłoby bardzo trudne oddanie go do adopcji, tym bardziej po sprawie Ozziego, który miał problemy tylko fizyczne - a z psychicznymi przecież jest jeszcze trudniej. Więc, niestety, wg mnie adopcja w tej sytuacji po prostu odpada, jest naprawdę niewielkie prawdopodobieństwo że znajdzie się człowiek, który zechce i bedzie potrafił zająć się Dragonem. :-( I dodając do braku szansy na adopcje zagrożenie jakim jest Dragon dla siebie i innych... Quote
Behemot Posted August 23, 2006 Posted August 23, 2006 Jeśli chodzi o bioxetin (prozac), to jego działanie uspokajające i przeciwlękowe jest b. słabe. Lek zaczyna działać dopiero po 3-4 tygodniach, a na początku przyjmowania może wzmagać stany lękowe. Nie jestem wetem ani lekarzem, ale może warto by się zainteresować innymi lekami, w tym również anksjolitykami (leki przeciwlękowe, np. xanax)? Niestety są to leki uzależniające, można je więc podawać jedynie doraźnie. Słyszałam o przypadku psa szalenie nerwowego, którego leczono anafranilem (dość silny lek przeciwdepresyjny, używany również w nerwicy natręctw), efekty ponoć były ogromne. Quote
Marka Posted August 23, 2006 Posted August 23, 2006 Ja też nie znam osobiście Dragona - tylko z tego wątku (ile on ma lat?), ale sama mam adoptowanego problematycznego bernardyna, z podobnymi objawami (dominacja i strachliwość w jednym :cool3:, choć na szczęście bez takich objawów niezrównoważenia) i choć nasz pies po długich miesiącach pracy jest do przewidzenia i opanowania, to i tak mieszka się z nim jak z odbezpieczonym pistoletem. I teraz wiem jedno - NIGDY WIECEJ. Wydaje mi się, że im bardziej "uświadomiony" psiarz, tym bardziej chce mieć psa zrównoważonego, posłusznego, nieagresywnego. Są na świecie ludzie, których pasjonuje poskramianie psich szajbusów, są do tego fachowo predysponowani i takie psy chcą mieć - ale wiem też, że takich ludzi jest bardzo niewielu. Dlatego radzę się zastanowić - miesiące pracy, podawnia leków - i MOŻE się psu trochę poprawi. A co potem? Kto zechce tego psa? Quote
Kam Posted August 23, 2006 Posted August 23, 2006 Moja suka bierze bioxetin od ponad 1,5 miesiąca. Jakiś efekt pojawił się po ok. 3 tygodniach (jakiś znaczy niewielki, ale przeze mnie zauważalny) a w tej chwili jest jakby regres, ale podaję lek dalej,może faktycznie trzeba jeszcze poczekać. Chociaż zdaję sobie sprawę, że lęk mojej suki można wyeliminowac tylko w niewielkim stopniu i że muszę pogodzić się z tym, że będę miała takiego "psycholka" do końca. Tylko, że ona ma 16 kilo i nie reaguje agresją w stosunku do ludzi... Quote
rybon36 Posted August 23, 2006 Posted August 23, 2006 miałam podobnego psa, akurat świetnie się składa, bo doddy była wtedy w początku lat 2000 w schronisku na paluchu, kiedy go wypatrzyliśmy i zabraliśmy, nazywał się Kefir miał 7 może 8 miesięcy, czekoladowe łaty, zwichrzona czupryna i rybie przezroczyste zielone oczy, to był demon, kochał tylko mnie choć nie przeszkodziło mu to w szale rzucić się na mnie i przegryźć mi pierś na wylot, kiedy szalał przez siatkę widząc facet a na parkingu parkującego samochód a ja szarpnęłam go za kolcxzatkę, bo o mało nie urwał mi ręki, na widok mojego męża cały czas biegał z pokulonym ogonem tam i spowrotem pod ścianą pokoju, a kiedy ten wchodził pies robiłpod siebie ze strachu, wył i warczał, choć mój mąż słynie z miłości do zwierząt i nigd nic mu nie zrobił, kastracja nic nie dała, bo był wnętrem a po otwarciu jamy brzusznej w poszukiwaniu jąder okzazało się, że ma tylko coś na kształt szczątkowej macicy i nic poza tym. On też przez pierwsze 2 czy 3 miesiące zachowywał się lepiej a potem się zaczęło. Uciekał, przeskakiwał każde ogrodzenie, akceptował tylko mnie,był straszny, nigdzie i nikomu nie można go było zostawić ani nigdzie z nim pojechać, atakował podstępnie , czaił się, albo z przodu uciekał a z tyłu z nienacka wbijał zęby i wyszarpywał z furią kawałek ciała. A ja nie umiałam się zdecydować, żeby go uśpić i teraz tego żaluję. Uciekał wiele razy, raz nawet na przeszło 2 miesące, kiedy zosatł zamknięty w kojcu u znajomych - kojcu z dachem, szczelnym, bo my musieliśmy wyjechać na 2 tyg za granicę, moja koleżanka o mało nie skończyła przez niego w wariatkowie, potem sam przyszedł i dał się złapać tylko mnie, później uciekał gryzą na oślep jeszcze 3 razy, nie można było otowrzyć drzwi od mieszkania, ostatni raz , kiedy ktoś zadzownił dfo drzwi kefir przeskoczył nad głową mojego męża, ugrzł faceta, który stał za drzwiami prawie w locie i runął po schodach w dół ... i nigdy już się nie odnalazł, choć prze prawie rok wydzwaniała do wszystkich mazowieckich schronisk, dawałam ogłoszenia, pies znany był z bardzo odległych wycieczek. To był dla mnie a bardziej przeze mnie bardzo kochany pies ale dla świata był niebezpieczny, całkowicie nieobliczalny, dla niego dorosły, dziecko, pies , suka nie miało znacvzenia. To, że takl skończył a nie został uśpiony było lekkomyślnością z mojej strony i zawsze będzie mi się to śniło, co mógł zrobić komuś zanim jego zabili.. , bo że nie żyje nie mam wątpliwości, inaczej wróciłby. Ni i zaoszczędziłabym mu cierpień, bo jakiekolwiek były jego dalsze losy , nawet ranny nie dałby podejść do siebie nikomu. Quote
mosii Posted August 23, 2006 Author Posted August 23, 2006 Dragon ma bardzo silny instynkt drapieżnika- poluje(wysyłajac wszystkie mozliwe sygnały-czajenie, skradanie, wolny sztywny krok, drzące ciało, przywieranie do ziemi, pogoń) na wszystkie zwierzeta, łącznie z krowami( bedąc u romenki zaatakował krowę) zauwazyłam to juz po pierwszej wyzycie u doddy. Powiedziałam wtedy, że wyglada to tak jakby jedynym sensem jego zycia było wydostanie sie z miejsca w którym sie aktualnie znajduje i dopadniecie "czegoś" napisałm to też na forum. Moze on jest dzikim psem wychowanym w lesie? moze on tez ludzi postrzega w tych kategoriach? Stąd tak trudno złapać z nim jakikolwiek kontakt? Quote
rebellia Posted August 23, 2006 Posted August 23, 2006 Mosii dla niego jesteś ofiarą, neistety... ja jestem ta ofiara słabsza i dlatego na mnie "kłapał" i mnie śledził... bo jestem dla niego porównywalna z "kurczakiem"... natomiast Ty jesteś dla niego ofiara silniejsza... dlatego "boi się" atakować... ale w końcu spróbuje... widzisz nie tylko Ty miałaś takiego psa. Z góry mówię, że to moje odczucia. NIE JESTEM FACHOWCEM, jeślit o jakaś bzdura co piszę to proszę mnie poprawić... Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.