Jump to content
Dogomania

szkolenie


coztego

Recommended Posts

Bardzo jestem ciekawy, czy psy szkolone samodzielnie spuszczone ze smyczy beda chcialy wykonywac wszystkie polecenia gdy wkolo beda biegaly inne psy :D.

To ciekawa jestem, jak Ty sobie to samodzielne szkolenie wyobrażasz? Na pustyni? Przecież my szkolimy swoje psy w parkach, wśród innych psów, nawet w trudniejszych warunkach, bo na zorganizowanym szkoleniu każdy robi (albo stara się robić) to, co każe trener. I nikt Ci Twojego psa i Twojej roboty nie psuje. A ja mam takie sytuacje, że np. uczę psa chodzenia przy nodze, a ktoś go woła albo podchodzi, żeby go pogłaskać, "bo taki milutki". Albo ja chcę poćwiczyć spokojne podchodzenie do obcego psa, a jego właściciel mówi mu "biegaj do pieska".

A tak w ogóle to, co Ty nazywasz "szkoleniem", to tylko baaardzo niewielka część szkolenia psa. Psa się szkoli cały czas - w domu, na spacerze. To tak jak z nauką języka obcego. Nikt nie nauczy się języka tylko na 2 godzinach lekcji 2 razy w tygodniu, musi uczyć się sam w domu, słuchać kaset, oglądać filmy, rozmawiać w obcym języku, gdy tylko ma taką możliwość itp. A profesjonalne szkolenie (obojętne - grupowe czy indywidulne) służy przede wszystkim temu, żeby właściciel nauczył się, jak ma szkolić swojego psa. I tak naprawdę szkolenie psa trwa całe psie życie.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 63
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

To ciekawa jestem, jak Ty sobie to samodzielne szkolenie wyobrażasz? Na pustyni? Przecież my szkolimy swoje psy w parkach, wśród innych psów

O to mi wlasnie chodzi. Wlasnie dlatego o to pytalem, bo spotkalem sie juz z sytuacja, ze osoba chwalila sie, ze sama wyszkolila psa. W domu :D. I faktycznie w domu byl idealem psa, co innego na spacerze.

A tak w ogóle to, co Ty nazywasz "szkoleniem", to tylko baaardzo niewielka część szkolenia psa. Psa się szkoli cały czas - w domu, na spacerze.

Zgadzam sie jak najbardziej. Na szkoleniu tak naprawde szkolony jest wlasciciel i potem musi z psem pracowac (nigdy nie twierdzilem nic innego :D).

Link to comment
Share on other sites

tm- moje psy są szkolone przeze mnie, samodzielnie. Staruszka Zuza (no, teraz jest już prawie zupełnie głucha, ale jeszcze parę lat temu czytała mi prawie w myślach ;) ) , kundlica Guapa mieszkająca u moich rodziców i dwie Szare, czyli charcice. Z szarymi chodziłam czasem do znajomej pani Trrreser ;) na zajęcia grupowe, coby mi pani treser wytknęła błędy (których ja nie widzę ćwicząc z psem), podszliwowała ćwiczenia, no i żeby jeszcze lepiej nauczyć się skupiać ich na sobie w grupie psów (a z młodym rozbrykanym i kochającym cały świat charciorkiem to nie łatwe :lol: ), a przy tym, żeby nie gasić chęci i zapału do pracy. Zasadniczo szkoliłam je ja- od pierwszego dnia jak do mnie przychodziły uczyłyśmy się "bawić w wykonywanie poleceń", codziennie, po troszku- w domu, na spacerze, w autobusie. I co? efekt jest taki, że na spacerach noszę smycz w ręku i jestem naprawdę dumna z moich psic.

Link to comment
Share on other sites

i ktoś może powiedzieć że jak na k`ndla ;) dużo umie.

dlaczego jak na kundla - to kundle są mniej inteligentne i jak trafi się jakiś wyszkolony to sukces?

nie zgadzam się, mój kundel może jest krnąbrny i czasami ma inną wizję wykonanai danego polecenia, ale uważam że jest bardzo mądra i w niczym nie ustępuje tych rasowcom

Link to comment
Share on other sites

Wiedziałam że to zdanie wywoła kontrowersje. Jest to zdanie zasłyszane do mojego psa . Napisałam że ironicznie, dlatego iż wiele ludzi tak sądzi, że jak k`ndel to gorszy, mnie inteligenty, urodziwszy. Sama absolutnie się z tym nie zgadzam. A ludzie tak myslą dlatego że znają źle wychowane k`ndle, a ich właściciele posiadając "tylko" k`ndla nie czuja potrzeby jego szkolenia. Znam wiele mądrych i pieknych mieszańców którym rasowce nie sięgają do ogona ;)

Dlatego Ciacho zgadzam się z Tobą w 100%

Pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

ciacho ,i sliczna na dodatek :D . Ja tez pozwole sobie zasilic szeregi tych, co szkola swoje ukochane wielorasowce. Chodzimy na szkolenie ZK na Bemowie, roznie to z efektami, ale sie staramy:-) no i mamy rewelacyjna panią szkoleniowiec!!, wiec licze na to, ze jakos ta sie okielznac mojego potwora, choc wyglada na to, ze teraz przechodzi jakis kryzys "półmetkowy" :roll: .

Link to comment
Share on other sites

A my chodzimy do przedszkola. Co prawda Asti na pierwszy rzut oka nie wygląd może na kundelka tylko na szetlanda, ale "niestety" rodowodu nie ma i nigdy go mieć nie będzie. :(

Zawsze mieliśmy kundelki, ale duże - owczarkowate. Pierwsza - Elza, była z nami ponad 7 lat i mimo, że nie mieliśmy wtedy żadnego doświadczenia z psami, to nie pamiętam, żeby były z nią jakieś problemy wychowawcze. Drugi - Atos, ... niestety nie zdążyliśmy się nim nacieszyć. W wieku 6 m-cy dostał zawał i nawet natychmiastowa wizyta u weta nic mu już nie pomogła. Trzeci - pewnie dlatego też Atos, że poprzedni odszedł tak szybko. No i z tym niestety od samego początku były problemy. Wzięliśmy go ze schroniska, co prawda w wieku 2, 3, 4 m-cy (ze schroniska, to trudno dokładnie ustalić wiek), ale ... no właśnie. Dzisiaj wiem ile złych czynników miało wpływ na jego psychikę w wieku szczenięcym i ile my później popełniliśmy błędów. Nigdy nie poszłam z nim na szkolenie, bo był bardzo bojaźliwym psiakiem i nie nadawał się do szkolenia w grupie, a szkolenie indywidualne, ... hmm, to niestety nie małe koszty.

Gdybym mogła cofnąć czas ... Do dzisiaj mam wyrzuty sumienia :cry: czy zrobiłam wszystko co możliwe. Dlatego postanowiłam, że następny psiak pójdzie do przedszkola i na PT. I właściwie będzie to szkolenie bardziej dla mnie. Książki, czasopisma, internet - tak, ale to nie zawsze wystarczy. Potrzebny jest kontakt z innymi psami i obcymi ludźmi, a na spacerach to różnie wygląda - to nie wystarczy. No i potrzebna jest jakaś fachowa "siła", która pokaże, podpowie, zwróci uwagę na popełniane błędy, no i zachęci do pracy nad sobą i psem. :chainsaw:

Asti po szetlandach odziedziczyła rezerwę - strach do obcych ludzi (i niektórych psiaków). :-? Pierwsze 4 lekcje chowała się w kącie za wielką oponą od samochodu. A teraz, nie bawi się co prawda z innymi psami, ale "odgryza" się kiedy jakiś owczarek, labrador czy sznaucer (olbrzym)zaczyna ją "podgryzać" czy "dusić". A na spacerach sama już zaczepia i zachęca inne psiaki do zabawy, aż pysio śmieje jej się od ucha do ucha :D , a jak zacznie biegać ... :Dog_run: trochę trwa aż wróci do pańci.

Dzisiaj nie mam już najmniejszych wątpliwości, że przedszkole było nam obydwu bardzo potrzebne (jeszcze trwa) i każdemu będę je doradzać. Na początku czułyśmy się może trochę dziwnie, nieswojo wśród samych rodowodowych, ale nikt przecież nie pyta zaraz o rodowód, a już psiakom najmniej na tym zależy. Najważniejsze jest przecież dla nich, że są kumple do zabawy. :B-fly: Fajnie jest też w czasie nauki, bo za każde ćwiczenie do pysia lądują smakołyki. :D I o to chodzi.

Sorry, że tyle naskrobałam :oops: , ale ... tak jakoś wyszło :oops:

Link to comment
Share on other sites

My mamy juz za sobą psie przedszkole i teraz chodzimy na szkolenie do ZK. Też miałam obawy iż ZK to taka elita dla rasowców - tak mnie zresztą jedna paniusia w odziale Warszawskim telefonicznie spławiła :roll: jak w lato w zeszłym roku szuałam przedszkola i dlatego trafiliśmy do szkoły prywatnej (Cave Canem). Na PT1 chodzimy już do ZK i jest super :P - nikt krzywo nie patrzy na kundla, zreszta jest nas tam parę sztuk kundlowatych i to jeden ładniejszy od drugiego. Wszystkie dają sobie świetnie radę - może dlatego, że ich państwu zalezy na szkoleniu.

Radzę (jeśli tylko okoliczności finansowo-lokalizacyjne wam pozwalają) chodzić do przedszkola, potem znacznie łatwiej idzie PT1. My duzą część ćwiczeń po prostu sobie przypominamy i utrwalamy, jedyny problem to aport (Chip nie chce przynosić aportu, a jesli juz przyniesie to rzuca na ziemię :-? ), ale pilnie ćwiczymy. Egzamin w czerwcu więc nie ma za dużo czasu.

Mamy też dalsze plany - chcielibysmy IPO, ale ze względu na aport mogą być kłopoty. Jak to nie wyjdzie czyli pani trenerka nam odradzi ze względów charakterologicznych - to rozpatrujemy agility.

Wcale sie nie przejmujemy tym, że Chip to kundel, a jak ktoś uparcie szuka w nim rasy ("bo to napewno musi byc rasowy piesek - taki ładny i mądry i posłuszny" - to tekst usłyszany na temat Chipa) - to wtedy mówimy "ależ tak - to owczarek zachodnio-europejski" ;-) . To nie tylko rasa decyduje o klasie psa, rasa daje pewne predyspozycje a reszta to wykształcenie, a to jest dostępne dla mas :wink:

Z psami tak samo jak z ludźmi - nie trzeba mieć pochodzenia arystokratycznego żeby mieć klasę, a czasami jest wręcz odwrotnie 8)

Link to comment
Share on other sites

chip :klacz: nic dodac, nic ujac :D .

A tak przy okazji urodzilo mi sie pytanie - poniewaz znasz juz dwie szkoly, to znaczy Cave Canem i ZK, to co Ci wynika z porownania?

My tez zaczynamy sie zastanawiac nad IPO, bo nasza pani trener baaardzo nas do tego namawia. Jak na razie stoja na przeszkodzie trudnosci finansowe, ale nie zaszkodzi podejsc i sprawdzic, co na ten temat mowia ci, ktorzy prowadza takie szkolenia:-). A o agility tez myslimy, jak juz zreszta wiesz - moze sie spotkamy na torze :D

Link to comment
Share on other sites

Może się zaraz na mnie gromy posypią, ale jestem absolutną przeciwniczką szkolenia IPO takich psów jak Chip, Atrey czy Emil, czyli raz kundelków, które nie wiadomo co mają w genach, a dwa - psów po przejściach. Agresja kontrolowana jest nadal agresją, żeby się zdecydować na IPO trzeba znać psa od podszewki i wiedzieć na pewno, że ta kontrolowana nigdy nie przerodzi się w niekontrolowaną. A my swoje psy znamy tylko od pewnego momentu, nie wiemy, jakie urazy psychiczne mogą w nich wypłynąć w najmniej spodziewanym momencie. A jak już taki pies raz się nauczy, że w niektórych sytuacjach agresja jest dozwolona, to może być różnie.

Owszem znam psy po przejściach szkolone na IPO, u których wszystko jest OK, ale znam też takie, które właśnie po szkoleniu stały się tak agresywne, że przy każdej wizycie kogoś obcego w domu trzeba je zamykać w łazience, bo jak się zapomni albo za szybko psa wypuści, to gryzą i to na serio.

Poza tym takie szkolenie wymaga predyspozycji nie tylko u psa, ale i u właściciela. Jeśli to ma być szkolenie związane z faktycznym nabyciem umiejętności, a nie tylko otrzymaniem papierka, to trzeba mieć do perfekcji opanowane PT - nie w sensie wyniku egzaminu, tylko w sensie absolutnego posłuszeństwa psa na co dzień. A z tego, co wiem o tradycyjnych kursach PT, one takiego poziomu nie dają.

Ja na pewno Emila pod kątem obrony szkolić nie będę i Wam - chip i kyane - radzę to samo.

Link to comment
Share on other sites

Beata, mysle, ze tu glos powinna zabrac Mokka, ona chyba najbardziej siedzi w temacie psa po przejsciach, ktory trenuje IPO (juz chyba IPO 3 :o ). Kurs IPO wlasnie jak najbardziej stawia na posluszenstwo, ktore wciaz jest cwiczone. Z tego, co wiem, to tak jakby kolejny, wyzszy stopien PT tyle, ze z elementami obrony i tropienia. Ja oczywiscie sie nie upieram, po prostu szukam roznych mozliwosci. Pani Malgosia wlasnie zwracala mi uwage na to, ze szkoli sie tam posluszenstwo, a zwykle PT 2 moze byc dla Atreya "zbyt nudne" :wink: . Ja osobiscie tez sklaniam sie do bardziej "zabawowych" form, tzn. do agility, bo nie zamierzamy robic tego wyczynowo tylko wlasnie rozrywkowo.

A na gromy nie licz :nono: , na nie trzeba bardziej zasluzyc :lol:

Link to comment
Share on other sites

Kyane, ja nie twierdzę, że się nie da. Dla mnie po prostu pies niewiadomego pochodzenia i do tego po przejściach, wyszkolony do obrony, to po prostu bomba zegarowa, przy czym nie wiadomo, gdzie ten zegar i na co nastawiony. Poza tym jest jeszcze kwestia umiejętności przewodnika - z tego, co czytałam na forum, nam do Mokki lat świetlnych brakuje. :D

Link to comment
Share on other sites

Beata, ani mi w glowie stawac w szranki z Mokka :evilbat: , chodzilo mi raczej o jej opinie na ten temat, wlasnie z racji doswiadczenia :P . Mysle, ze szkolenie psa na obrone i szkolenie IPO sportowe to jednak dwie rozne rzeczy, ale oczywiscie moge sie mylic. W temacie jestem zielona i tak tylko sobie dywaguje i zbieram rozne info, do decyzji na tak lub nie jeszcze baaardzo daleka droga :P . Na pewno o wiele blizej mamy do agility, z czego juz sie ciesze :lol: . Mnie zreszta tez czeka jeszcze wiele ciezkiej pracy po tej drugiej stronie smyczy :roll: .

Mozesz byc pewna, ze nie podejme zadnych pochopnych decyzji, a mam nadzieje, ze i osobiscie bedziemy mialy okazje to przegadac :D

Link to comment
Share on other sites

Jasne, że to zupełnie różne rzeczy. Ale jedno mają wspólne - zarówno na obronie użytkowej, jak i sportowej pies się uczy, że są sytuacje, w których atak jest dozwolony. I to właśnie miałam na myśli, mówiąc o bombie zegarowej. Bo nigdy nie mamy pewności, że pies nie skojarzy rękawa pozoranta z jakąś traumatyczną sytuacją z przeszłości (przeszłości, której nie znamy), a potem podobna sytuacja nie pojawi się ponownie - już nie na treningu, tylko np. w parku.

Poza tym nie bez powodu pewnych ras nie wolno szkolić na IPO, a w przypadku ras, w których np. IPO jest wymogiem do dopuszczenia do hodowli, jeśli pies nie nadaje się do hodowli, to nie nadaje się zwykle również do szkolenia IPO.

Jasne, że nie podejmiesz pochopnej decyzji - już na tyle Cię zdążyłam poznać, że jestem tego pewna. A co do przegadania - jestem jak najbardziej za.

I jeszcze jedno - to, że trenerka Cię namawia na IPO, jeszcze moim zdaniem o niczym nie świadczy. W ZK jest tylko szkolenie PT, PTT i IPO, więc nic dziwnego, że trener proponuje to, co jego firma ma do zaproponowania. Gdyby w ZK było szkolenie agility (może w którymś oddziale jest, ale nie w Warszawie), to pewnie by Cię namawiała na agility.

Link to comment
Share on other sites

pies się uczy, że są sytuacje, w których atak jest dozwolony

tak naprawde, to dla mnie tez jest to jeden z glownych argumentow "przeciw". Dlatego wlasnie probuje drazyc temat i sprawdzac wszystko, co sie da:-). Tez podchodze do tego jak do stada jeży i pewnie skonczy sie na Wielkim Niczym;-).

A co do ostatniego akapitu w Twoim poscie - intuicyjnie wyczuwam, ze to nie jest ten przypadek :D

Link to comment
Share on other sites

Kyane, trochę źle mnie zrozumiałaś, jeśli chodzi o rady Twojej trenerki. Mnie nie chodziło o to, że ona robi reklamę firmie i na siłę wciska Ci to, co ta firma oferuje. Tylko - pracując w takim a nie innym miejscu - ma jakby "zakodowane" te formy szkolenia, w których sama działa i w związku z tym agility nawet jej może nie przyjść do głowy, chociaż pewnie, gdybyś ją o to zapytała, powiedziałaby Ci po namyśle, że to dobry pomysł. Pod warunkiem, że wie, co to w ogóle jest agility, bo przekonałam się ostatnio, że niektórzy szkoleniowcy nawet o czymś takim nie słyszeli. Ale broń Boże nie twierdzę, że tak jest w przypadku Twojej trenerki.

A tak przy okazji - szkolenie PT nie musi być "nudne". Niestety w naszym wypadku mści się to, że mieszkamy w dużym mieście i większość szkół nie ma warunków, żeby zrobić bardziej "dynamiczne" szkolenie. Szkoły, które takie warunki mają, potrafią zrobić z PT atrakcyjną zabawę, w czasie której pies przez większość czasu jest bez smyczy. No ale te szkoły mieszczą się z reguły na obrzeżach Warszawy albo pod Warszawą i znowu pojawia się nieśmiertelna kwestia dojazdu.

Link to comment
Share on other sites

kyane:

z tego co gdzies kiedys czytalam to masz troche pobudliwego psa. Ja mam tez schroniskowca i tez mi kiedys sugerowano, ze bylby super do IPO. Z mojego "przeszlosc" wychodzila bardzo dlugo. Przez bardzo dlugi czas byl wygaszny teraz mam psa bardzo nerwowego, nie lubiacego obcych ludzi i zwierzat a przy tym histerycznego. No niewazne...

Zapewniam Cie, ze agility moz okazac sie dla Was fajna zabawa i jezeli masz ochote na wiecej, to pomysl moze o tropieniu? W warszawie Cave Canem prowadzi szkolenia z tropienia. A to tez jest swietna (podobno) zabawa bardzo uspokajajaca psa

ps. acha, obwod kaganca plastikowego to ok 37 cm. Moj ma bardziej bullowaty pysk, wiec bylo bardzo ciezko

Link to comment
Share on other sites

wendka, ja osobiscie tez sie bardziej sklaniam ku agility. Nad PTT tez myslalam, ale to wszystko jest w blizej nieokreslonej przyszlosci. (Qrcze, szkoda, ze to Cave Canem na drugim koncu Wawy :( )Jak juz pisalam, do decyzji jeszcze bardzo daleko, na razie zbieram rozne uwagi na temat, Twoja tez jest cenna :P . Przed nami jeszcze 1 miesiac szkolenia PT a potem dluga praca juz na naszym calkowicie indywidualnym kursie "Pancia i Jej Piesio" 8) .

Dzieki za podanie wymiarow, na pierwszy rzut oka wydaje sie jednak, ze te 37 cm to bedzie malo :( .

Link to comment
Share on other sites

Ja tez przymierzam sie pojsc z Soma na agility ale musimy poczekac az skoncza sie szkolenia zwazkowe. Czyli za miesiac bedziemy probowac w sposob bardziej interesujacy niz szkolenei PT spozytkowac energie ktora wibruje w tym moim psiaku

kyane - moze sie spotkamy w cave canem na agility, bo ty tez sie tam przymierzasz?

Link to comment
Share on other sites

ciacho, z tego, co wiem, to w Cave Canem nie ma treningow agility, ale moze jestem po prostu niedoinformowana :roll: . Nasze slepka zwracaja sie raczej w strone Cavano :D . Na razie i tak nie wiadomo, jak to bedzie, bo klub stracil swoje miejsce treningowe i szuka kolejnego. Jesli ich tez wywieje gdzies na obrzeza miasta, to bedzie ciezko, bo nie mamy samochodu a Atrey za tymi duzymi czerwonymi nie przepada za bardzo.. 8)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...