Jump to content
Dogomania

Jazda samochodem=horror


reksomania

Recommended Posts

Mój pies odkąd pamiętam boi się jeździć samochodem. Został przygarniety 11 lat temu. Teraz ma ok. 15 lat może trochę mniej lub więcej. Po przygarnięciu, trzebabyło pojechać z nim do weterynarza na szczepienie, lecz już wtedy zaczeły sie kłopoty. Pies całą drogę dyszał(coprawda był czerwiec, ale to był inny sposób dyszenia) i do tego miał tak jakby oczy na wierzchu = wytzreszczone, był wystraszony, trząsł się. Droga do lekarza trwa ok. 15 min, więc 11 lat tak jeździmy raz, maks 2 razy w roku. Jeszcze na początku był z nami keidys w Raszynie (79 km od domu) i jakoś to przezył, lecz po 5-6 latach dostał srodki wyciszajace itd, bo miał dojechać nad morze, lecz nasza droga z nim skończyła sie w Sochaczewie (tam i spowrotem ok. 80 km).

I tu moje pytanie : Jak nauczyc psa spokojnej, bezstresowej jazdy samochodem. Mam go z kim zawsze zostawić (u babci), lecz pragnę go zbrac kieyds and morze, w góry itd. prosze o rady.

Link to comment
Share on other sites

Hej!
My z naszą przygarniętą sunią też mieliśmy i trochę jeszcze mamy problemy z jazdą. To co nam pomogło, to :
- dość częste jazdy, do parku, na łąki, ogólnie gdzieś indziej niż do weterynarza
- DAP w spayu, to ponoć uspakajające feromony, którymi psikamy samochód przed wyjazdem
- i najlepsze rozwiązanie, ponieważ nasza Shileta oprócz ślinienia się, zdenerwowania jeszcze wymiotowała, to tabletki Cerenia, odkąd je podajemy pies nie wymiotuje, a co za tym idzie nie się boi ,że to się stanie, wiec nie stresuje się tak bardzo;
- pomaga też jakiś gryzak, kość czy coś co się długo je dane jej podczas jazdy, aczkolwiek z doświadczenia wiem, że jak Shileta jest była bardzo mocno zdenerwowana, to niestety nic jeść nie chciała.
Myślę, że u Was stres mógł się wziąć z tego, że pies niezbyt często jeździ samochodem, a jak już jedzie, to są to wizyty u weterynarza. Może gdyby pojeździł gdzieś indziej, to miałby lepsze skojarzenia z samochodem i z czasem by mu przeszło ( pewnie nie będzie to łatwe, bo jak pisałaś, nie jest on już "młodzieniaszkiem":)

Link to comment
Share on other sites

Pies na szczęscie nie wymiotuje, a gdy coś mu w samochodzie daję do jedzenia, gryzienia to ze stresu nawet nie spojrzy. Cóż, tak jak myślałam muszę rodziców lub brata zagonić to częstych przejażdzek. Co do weterynarza, to nie mamy z nim problemu, pies się nie boi, a wręcz niechętnie wychodzi z gabinetu :D

Bardzo ci dziękuję, ale czekam tez na dalsze odpowiedzi, bo tyle ile jest psów na świecie tyle może byc rozwiazań ;]

Link to comment
Share on other sites

Ale jaki to ma sens w przypadku 15 letniego psa? :roll:
Pies w tym wieku powiedzmy sobie szczerze ma przed sobą przy dużym szczęściu kilka lat życia. Jego cały organizm, nerki, wątroba, serce, na pewno posiadają już duże zmiany związane z wiekiem, są mniej wydolne. Jeśli pies tak się boi i trzęsie, że nawet leki uspokajające nie pomogą, to tymi radosnymi próbami oswajania z jazdą możecie go nawet zabić, a na pewno zamienicie mu końcówkę emerytury w koszmar. W momencie tak silnego stresu zachodzą duże zmiany fizjologiczne w organizmie, bardzo obciąża się serce, następuje wyrzut hormonów stresowych do krwi, a te obciążają cały organizm, układ krążenia, jak przy olbrzymim wysiłku.
Oswajaniem z jazdą za pośrednictwem częstych przejażdżek zapewnicie mu koszmar psychiczny, zagrożenie zdrowia i życia, które powiedzmy sobie szczerze nikomu długo nie posłuży, o ile w ogóle coś da. Za oswajanie z jazdą trzeba było się brać, kiedy pies był młody, miał silny organizm, i duże szanse zmiany nawyków.
Pokonanie 15 lat narastającego strachu w tym momencie graniczy z cudem, za to macie duże szanse, żeby stało się to przyczyną przedwczesnej śmierci psa. Dajcie mu w spokoju dożyć swoich dni takim jaki jest, a przy kolejnym psie trochę wcześniej weźcie się za wychowanie.
Cokolwiek możecie zrobić teraz bezpiecznie, to zostawiać psu otwarte wyłączone auto na posesji, wyłożyć w srodku smakołykami, i zostawić psa w pobliżu, żeby oswoił się z samym autem we własnym tempie. Potem zwykle uczy się psa na tej samej zasadzie, tylko przy pracującym silniku, i dopiero za x czasu uskutecznia przejażdżki. W Waszym przypadku, jeśli pies tak bardzo się boi od tylu lat,wątpię, by smakołyki w ogóle skusiły go do wejścia do auta.
justice gratuluję rozsądku w zaleceniu rzucenia na głęboką wodę i częstych koszmarnych przejażdżek dla 15-letniego psiego staruszka; jak z którejś przywiozą psa sztywnego, bo serce nie wytrzyma, to poczujesz się do winy?
Btw zabieranie w letnie upały nad morze psa w tym wieku też nie jest najlepszym pomysłem.

Link to comment
Share on other sites

Tegeo ze smakołykami już próbowałam w wakacje. Pies wszedł do środka, troche posiedział i nawet było wporządku, lecz zaczął sie po 15 min trząść więc z nim wyszłam. Wiem, że takie rzeczy powinno się załatwaić wcześniej, ale psa nie mam od małego, został przez nas przygarnięty, nie wiem ile miał wtedy lat 4? 5? do tego ja sama miałam 5 lat więc nie wymagaj ode mnie żebym w tamtym czasie psa czegoś uczyła. Teraz dojrzałam i za wychowywanie wziełabym się od razu. A co do podróży nad morze w lato to wiadomo, ze to nieodpowiedzialne, poprostu mamy dom nad morzem i chodizło mi o wyjazdy np. na ferie.

A uważam, że w końcu jest czas na naukę, może faktycznie Twój sposób bedzie lepszy, ale czekać z tym nie mogę, bo moja babcia młoda nie jest i może też już niedługo odejść z tego świata, a wtedy będą z psem problemy. Co prawda zawsze ktoś sie do opieki znajdzie, jednak to ja wiem najlepiej co jest dla niego dobre, a zostawianie go z babcia też nie jest bezpieczne choćby z tego względu, ze moja babcia uwielbia psy podkarmiać( szczególnie kaszanką...)

Link to comment
Share on other sites

No to skoro wiesz najlepiej co jest dla psa najlepsze, to po co pytasz na forum? :roll:
Ja napisałam Ci co myślę o próbach oswajania psiego staruszka z czymś tak stresującym w tym wieku i czym to się może skończyć. Pies już nie jest młody i nie można traktować go jak szczeniaka czy kilkuletniego psa; starsze psy dużo gorzej znoszą zmianę otoczenia, gorzej radzą sobie ze stresem i tak jak pisałam może on nasilić, a nawet spowodować poważne problemy zdrowotne. Psi staruszek wymaga szczególnej troski i zapewnienia spokoju - obawiam się, że psu mniej szkody wyrządzi to dokarmianie kaszanką niż zmuszanie go na siłę do częstych przejażdżek. Teraz jest czas, żeby dać mu spokojnie dożyć ostatnich dni, a nie uskuteczniać z nim takie "atrakcje".

Link to comment
Share on other sites

  • 3 months later...

Żeby nie dublować tematu, podpinam się. Mam ten sam problem z moim 3-letnim psem. Jeździ samochodem dość często 3-4 razy w tygodniu i to najczęściej na działkę, na której przebywać uwielbia, ma tam psich przyjaciół i mnóstwo miejsca do biegania, wąchania i obsikiwania. Mimo to piesek za każdym razem ślini się i dyszy z przerażenia. Najgorzej jest w czasie jazdy ze mną, moim samochdem. Kiedy jedziemy z mężem jego samochodem i wtedy piesek siedzi u mnie na kolanach dyszy, ale się nie trzesię. Już nie wiem co mam robić, boję się o jego zdrowie.

Link to comment
Share on other sites

[B]kachad[/B] najpierw na parkingu czy przed domem posadź psa przed samochodem. Na siedzeniu możesz położyć jakiś koc psa i wsiądź razem z nim na minute, powiedz np. `jedziemy` i daj przysmak. Powtarzajcie to kilka razy az pies zrozumie, ze samochód to nic złego.Mozesz tez otworzyc troche okno psu. W czasie jazdy pozwalaj psu na wybieganie sie i stopniowo wydluzaj dystans jazdy.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='kachad']On jak widzi samochód to nie ruszy żadnego przysmaku, próbowałam. Samochód stoi w garażu w bloku, jak tylko idziemy w stronę garażu mały zapiera się i próbuje uciekać.[/QUOTE]

Mozę pochwały lub zabawka zadziała...

W takim razie spróbujcie najpierw przyzwyczaić psa do obecności samochodu. Spacerujcie tak aby Wasz samochód był widoczny , gdy tylko pies spojrzy na auto i nie zareaguje lekiem -nagradzaj go . Z czasem zbliżajcie się do samochodu, wciaz nagradzając i może będziecie mogli spróbować wsiadania. To moze dlugo potrfac , potrzeba wiele cierpliwości. Byc może będziecie musieli zbliżać się tylko co kilka centymetrów, ale nie krzycz i nie szarp za smycz psa.

Link to comment
Share on other sites

A przytulenie i głaskanie kojarzy się psu z tym, że jest zagrożony i musisz go ratowac, stąd stres. Pozwól mu leżeć samemu, uchyl okno, może zapachy z zewnątrz go zainteresują. Wsadź go do samochodu, usiądź z przodu i ignoruj go. Niech leży/siedzi/robi co chce. Przy okazji, warto kupić szelki z pasami dla psa, tak na wszeki wypadek, ewentualnie same pasy dopinane do szelek. Można pokombinowac też z matą rozpinaną na tylnym siedzeniu, może będzie mu wygodniej (chociaż podobno ciężko dostać wygodne, także co kto lubi).
No i moze niech je tak ze 2 h przed podróżą, żeby jedzenie nie wróciło np. na plecy kierowcy...

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...