Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

No tak....ale w dzień roboczy są tam dzieciaki. I robotnicy przy szkole hałasują bo chodnik robią :roll: W sumie nie wiem czy Pani Dyrektor szkoły zgodziłaby się na taką akcje w czasie zajęć lekcyjnych.

  • Replies 347
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Posted

Goniu tam jest ogrodzony teren, tylko z jednej strony mogłaby się wymknąć i tam trzeba jej zastawić drogę - Krzysiek mówi, że to są jakieś 4 metry
w dzień powszedni łapać jak tam są dzieciaki, to trochę strach

Posted

Psia kość!:diabloti: ....jeśli nie będzie przeszkadzać kolejna (oprócz mnie) osoba bez doświadczenia w "łapankach" ,to mogę zabrać swoje jedno z potomstwa(dorosłe) + jej chłopaka.Wtedy byłaby nas piątka...

Posted

[quote name='agiojoj']Psia kość!:diabloti: ....jeśli nie będzie przeszkadzać kolejna (oprócz mnie) osoba bez doświadczenia w "łapankach" ,to mogę zabrać swoje jedno z potomstwa(dorosłe) + jej chłopaka.Wtedy byłaby nas piątka...[/QUOTE]
no i super :)
my aż takiego doświadczenia w łapaniu to też nie mamy :D

Posted

[quote name='GoniaP']Może zatem mądrzej byłoby przełożyć łapankę na dzień, kiedy więcej osób będzie mogło się stawić? Obawiam się bowiem, że można sunię tak skutecznie przestraszyć, że już nie wróci, lub będzie jeszcze bardziej ostrożna...[/QUOTE]

Plan jest taki.
Teren jest b. dobrze ogrodzony. Można wejść-wyjść tylko przez bramę wjazdową lub bramkę dla pieszych - obie można szczelnie zamknąć. Obie budki dla suni są umieszczone przy murze szkoły i również i tam jest porządne ogrodzenie - z jednej strony wchodzi się przez koleją bramkę dla pieszych z drugiej brak bramy szer. 4 m (i to będziemy zabezpieczać dużą płachtą bannerową).
O 6-tej robimy tak: 1 osoba sprawdza, czy pies przyszedł na noc i czy jest w budzie, jeśli tak to zostawia w sąsiednie budce jedzenie z sedelinem i odchodzi. Zza płotu powinno być widać (będzie jeszcze ciemno), czy ONka podeszła i zjadła.
W tym czasie zabezpieczamy oba wyjścia z terenu szkoły (dla niej niewidoczne z miejsca gdzie będzie żarcie).
Jak mamy potwierdzenie, że zjadła to blokujemy ją na tej mniejszej przestrzeni, marzniemy przez około 1-1,5 h i próbujemy ją podjąć.
Jeśli sunia nie weźmie żarcia to nie próbujemy łapać i całą akcję będziemy musieli przełożyć na następny weekend.
W niedzielę rano żarcie sunia dostaje później i ponoć o tym doskonale wie, tak więc może być tak, że będziemy musieli poczekać aż przyjdzie i wtedy jw.
Może się też zdarzyć, że jej jutro wcale nie będzie - dziś po śladach na śniegu (a w zasadzie ich braku) można było wnioskować, że jak w ogóle była to jeszcze wcześniej niż o 6.00.

A tak na marginesie na jednej z jej misek jest napis: MISIA :)

Posted

ale muszę wstać o 5.00 :placz:
nigdy tego nie robię, bo nawet jak (rzadko) zdarzy się, że któryś pies musi wyjść, to dzielny KMK się zwleka z łóżka a ja dalej śpię

Posted

nie dam rady pomóc :( za wcześnie
dziś ponad 10 godzin w trasie,bo transportowałam greykę
do tego zwrot z adopcji 2 ONków
będę z wami duchem i życzę udanej akcji!!
Misia daj się zlapać!!

Posted

ja też nie dojadę, nie ma mnie kto zawieźć, jeszcze jutro prawdopodobnie do schroniska trafi nowy młody podopieczny....
bardzo mocno trzymam kciuki żeby się wszystko udało, żeby sunia była już bezpieczna i żebyście nie zamarzli bo zimno

Posted

sorry, ale wróciłam skostniała z zimna, wlazłam pod koc, przytuliłam do Hexi i sie zdrzemłam

Spotkaliśmy się o 6 rano przed szkołą, gdzie Misia miała swoją prowizoryczną budkę, ale czasami w niej spała, a czasami nie
tym razem była :) i to była już połowa sukcesu.
Było 5 osób: ja, kmk, agiojoj, jej córka ze swoim chłopakiem

Na nasze szczęście teren był ogrodzony ze wszystkich stron, trzeba tylko było pozabezpieczać wszystkie bramki.
I próbować zamknąć ją na mniejszym obszarze, bo po całości to byśmy ganiali ją dwa dni.

Sunia dostała w pasztecie sedalin, nie wiemy, czy zjadła, czy to cholernie twarda sztuka, bo się do końca trzymała na nogach. Możliwe, że adrenalina ją nosiła, na końcu jak już wylądowała w samochodzie i widziałam ją z bliska miała już mocno szklane oczy.

Krzysiek zabezpieczył bramki takimi plastikowymi złączami, żeby się nie otwierały. Przy jednej bramce została Magda, reszta poszła na tyły szkoły, gdzie była taka dosyć szeroka brama nie zamykana.
Krzysiek z Łukaszem przeciągnęli między słupkami linki i zamocowali do linek brezent - w ten sposób możliwość zwiania tą drogą zmalała praktycznie do zera. Ale i tak staliśmy pilnując, żeby się nie wydostała przez jakąś szczelinę.

No i czekaliśmy. Ale było strasznie zimno, a ona chodziła i chodziła i chodziła i nie widać było, że ją coś bierze. Tyle że zaczęła bardzo blisko podchodzić do stojącej za bramką Magdy. I coraz bliżej pozwalała podchodzić Krzyśkowi. Ale zaraz odwracała się i uciekała. Tak dosyć długo to trwało. Wreszcie pozwoliła podejść na tyle blisko, że Krzysiek jej zarzucił taką luźną pętlę z linki i złapał ją! :multi:

Ona się w tym momencie jakby zmieniła w innego psa - stanęła i już nie uciekała.
Krzysiek prowadzał ją na tej smyczy w tą i z powrotem, a ona tak jak smycz ją prowadziła i nie szarpała się :-o byliśmy naprawdę w szoku. Tak jakby smycz otworzyła jej jaką klapkę w głowie, że jak jest smycz, to trzeba chodzić grzecznie za człowiekiem!

Wtedy Krzysiek zaprowadził ją do samochodu, po chwili namawiania wskoczyła i już :)

Posted

Supergoga i Krzysiek zawieźli sunię do Goliny, do hoteliku z ośrodkiem szkoleniowych
pobędzie tam kilka dni, odwiedzi weta, zobaczymy, czy nie ma szczeniaków w brzuchu
Michał z ośrodka oceni, kiedy Misia może iść do domu, bo najlepsze z tego wszystkiego jest to, że na Misię czeka prawdopodobnie DOM :multi:

Posted

Kiedy już Misia była w samochodzie, chłopaki poszli sprzątać brezent itd. Wtedy pojawił się Pan, bardzo zmartwiony tym, że zabieramy sunię. Powiedział, że ona przy szkole kręciła się już rok temu jesienią, jakoś przetrwała te straszne mrozy i śniegi. Pan i jego żona dowiedzieli się wiosną o suni i od Wielkanocy dokarmiali ją codziennie. Dzień w dzień przynosili jedzenie w to samo miejsce, zrobili budkę. :Rose: Dlatego ona tam codziennie przychodziła. Dzięki tym dobrym ludziom psina przetrwała i przyzwyczaiła się do tego miejsca. Próbowali ją oswoić i złapać, zabrać do domu, ale ona uciekała.
Wczoraj Agata agiojoj zostawiła kartkę przy budzie, żeby nie karmić suni, bo będziemy ją łapać.
Pani płakała, że ją zabierzemy. Pan przyszedł bardzo zatroskany co z nią będzie. Musieliśmy go zapewniać, że to dla dobra suni zabieramy ją z tego miejsca. I że nic złego jej nie zrobimy.
Pan powiedział, że jak się uda ją oswoić, to oni ją wezmą do domu :loveu:

Myślę, że ci ludzie zasłużyli na Misię, oby szybko do nich trafiła!

Po prostu historia jak z bajki :) że też jeszcze są dobrzy ludzie na tym świecie......

Posted

[quote name='What May NN']chyba znam podobną historię :-)
Ajula - psy, które łapiecie od razu znajdują dom..[/QUOTE]
nie zawsze - Orion i Edi nadal bez domu

a teraz nowe wieści - Supergoga i Krzysiek w drodze powrotnej z Goliny do Poznania znaleźli na trasie niesamowicie brudną i przerażoną kolejną delikwentkę :roll:
oczywiście zabrali ją ze sobą - są z nią teraz u weta

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...