Jump to content
Dogomania

Bez imienia, bez domu, bez szans - DS w Świebodzinie,udało się po 8 miesiącach


Guest monia3a

Recommended Posts

  • Replies 409
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Guest monia3a

Nikt o niego póki co nie pyta.
Pani, która dzwoniła wczoraj po Fionkę była nim zainteresowana ale póki ma swoją starą sukę nie może wziąć dorosłego i dużego psa.
Czekam cierpliwie i wierzę, że wkońcu zadzwoni telefon i będzie to ten właściwy domek :)

Link to comment
Share on other sites

napiszcie jak będzie wyglądała selekcja chętnych do adopcji? prowadzicie wizyty przedadopcyjne wyznaczycie wytyczne dla tych osób? jak to się będzie odbywało - bo oddać takiego psa dla pierwszej lepszej osoby która na ten czas oświadczy " tak zaopiekuję się nim" to chyba nie bardzo rozsądne co?

Link to comment
Share on other sites

Kaszanko, widać,że jesteś nowicjuszem na dogo.Wizyty przedadopcyjne zawsze są robione, a chętny domek na psa niewidomego, to wyjątkowo będzie "prześwietlony", co do tego nie mam żadnych wątpliwości.Nie znam nikogo z białostockiego wątku, kto by oddał psa pierwszemu lepszemu.....

Link to comment
Share on other sites

dzięki za info, bo ja sie nie znam na tych formalnościach. I poprosze o jeszcze jedna odpowiedź - jesteście jedynie grupą ludzi chętnych pomocy psiakom czy działacie pod jakąś fundacją? jak to się odbywa? Bo wiem, że istnieją fundacje, które wykupują psiaki z pseudochodowli, późneiej doprowadzają je do względnej normalności i są oddawane do adopcji. Jak to jest u nas w Białymstoku? Dzieki za wszelkie odpowiedzi

Link to comment
Share on other sites

Jesteśmy grupą ludzi pomagających zwierzętom. Działamy jak możemy, niektórzy z nas należą do organizacji prozwierzęcych, inni nie. Czasem się znamy osobiście, czasem tylko internetowo, choć ja to chyba nawet te osoby, które znam osobiście to poznałam dzięki forum. Nie znam żadnej fundacji wykupującej psy z pseudo, to byłoby wspieranie pseudochodowców i napędzanie ich rynku. Ja jestem osobiście przeciwna. Z dogo znam takie przypadki kiedy ludzie wykupywali psy z pseudo, ale nie jako organizacja a jako osoby prywatne. Mi zdarzyło się odkupić psa z łańcucha na wsi, ale to byłą jedna wyjątkowa sytuacja, po prostu facet miał chętnego na psa więc nie chciał go dać za darmo. Tu najczęściej opiekujemy się psami znalezionymi, bezdomnymi, doprowadzamy je do normalności sterylizujemy i oddajemy do adopcji. Oczywiście korzystamy z pomocy organizacji.

Link to comment
Share on other sites

Dzięki za info. Z tym wykupem od pseudo - to mam identyczne zdanie - a wiem, że fundacja buldożków francuskich takie akcje prowadziła, ale nie bedę mówiła na 100 % że to ich reguła, może też to było kilka nadzwyczajnych skrajnych przypadków.
Ja też jestem zawsze osoba pomagajacą zwierzetom, ale na własną rękę nigdy nie byłam zrzeszona z żadną fundacją, ale nie dlatego, ze nie chciałam, a poprostu ... W życiu uratowałam od śmierci już 3 psy, a może i więcej nie mówiąc o dokarmianiu przybłęd. Jeden przypadek opisze wam, bo był wyjątkowy, myślę, ze was zainteresuje, to było ok. 4 lat temu ....

jechaliśmy do rodziny na wigilię, śnieg padał niemiłośiernie i było ślisko, więc jechaliśmy pomalutku, przy wsi Koty-Rybno na przeciwległym pasie leżał pies, na jego środku, nawet nie widziałam jaki ale był martwy bo kupa śniegu jak się na nim zebrała była tak spora. W tym samym czasie z naprzeciwka, tym pasem na którym leżała ta kupka jechał szybko samochód i poprostu nad tym czymś przejechał, a że pies leżał na środku pasa, zmiescił sie pod kołami, i w tej chili w której zjechał znad psa zauważyłam, (bo my natomiast własnie znajdowaliśmy na tej samej wysokości) że to biedne zwierzątko uniosło leko głowę i zaraz znów ją opuściło. Krzyknęłam :"Michał hamuj ten pies żyje", a że on skupiony był na prowadzeniu odrzekł:" zgłupiałaś - nie żyje i to od jakiegoś czasu" ale kazałam mu zawrócić w najbliższej drodze i powolutku dojechać do tego psa bo już się trochę od niego oddaliliśmy zanim to do nas dotarło. Zawróciliśmy i powolutku najbardziej jak sie dało dojeżdzaliśmy do psa już się cieszę, ze go uratuję, światła już wskazywały na tę żyjącą kupkę śniegu A TU serce zawaliło mi ze strachu - bo już w tylnym lusterku widziałam wyprzedzające nas auto a jego droga swobodnego zjechania po tym manewrze prowadziło prosto na psa - ale facet miał na tyle rozumu w głowie, że popędził jeszcze dłużej lewym pasem i zjechał omijając psa. Teraz najstraszniejsze gdy do neigo podeszłam strzepałam śnieg i dosłownie ODKLEIŁAM JEGO PRZYMARŹNIĘTE CIAŁKO Z ASFALTU. W samochodzie leżał na gumie bo w sumie nie wiedziałam, czy nie jest pokiereszowany bo co by u licha robił po środku drogi siedział cicho prawie jakby nie zył ale jak ciepło zaczęło na niego działać to chyba te zmrożenia go opuszczały i strasznie wył strasznie - i wtedy sie przestraszyłam, ze może kaleka, chodzić nie może, może wszystko w środku pokiereszowane, aż płakałam. W domu koce i przy najcieplejszym grzejniku grzał sie jeszcze przez 3 dni nic nie zjadł ale pił wodę obejrząłm go i miał tylko jedną ranke niewielką na karku lekkie rozciecie, poza tym nic ale dalej nie wstawał, dopiero po tych 3 dniach wstał i ledno na nogach sie trzymał ale to była dobra wiadomośc i wtedy zacząl jesć ale zapalenie pęcherza miał bo sikał bez czucia. po świętach już było więc i weterynarz się nim zajął i doszedł do siebie bez wiekszych problemów. Z racji tej, ze posiadaliśmy już psa przybłędę a ten chociaż szczeniak ale widac było że z psów większych szukaliśmy domu dla niego i po szczepieniu poszedł na gospodarstwo rolne. dostał od nas imię ASFALT. i to już koniec

Link to comment
Share on other sites

[quote name='kaszanka'] Jeden przypadek opisze wam, bo był wyjątkowy, myślę, ze was zainteresuje, to było ok. 4 lat temu ....[/QUOTE]
Rzeczywiście przerażające i całe szczęście, że tak się to skończyło (mam tylko nadzieję, że nie trafił na łańcuch), oczywiście się poryczałam. A miałam prawie identyczny przypadek w sierpniu, tylko z kuną, która choć była początkowo w ciężkim stanie, po kilku dniach wróciła do lasu na swoje miejsce:lol:. Przerażające było zobaczenie, jak biedna szybko oddycha na asfalcie, bez szans, bo nie mogła się ruszyć, skazana na koła samochodów. Brrr, to niesamowite przeżycie i nie do opisania radość, że się udało. A też najpierw przejachałam obok przekonana, że już nie żyje.
Taka przestroga dla wszystkich - zawsze warto sprawdzić, choćby nie wiem, jak strasznie to wygladało...

Link to comment
Share on other sites

Pies nie trafił na łańcuch, bo później u niego byliśmy -facet był takim dalekim znajomym i miał już starzejącego sie psa i zgodził sie wziąć nowego. Później jak do niego zajechaliśmy to swobodnie oba psy biegały po podwórku, ale jak zobaczyłam Asfalta już dorosłego to się rzewnie popłakałam, bo dopiero wtedy człowiek czuje prawdziwa satysfakcję z uratowania drugiej istotki.

Od września natomiast mam znajdę kota, zwierzeta to jednak czują dobre dusze podświadomie - bo sam normalnie do nas podszedł w pierszej chwili to ja myśłałam, że gdzieś moze stoi jego własciciel, ale potem patrze skóra, kości i na białej sierści rude pchły skacza-więc raczej własciciela to on nie posiadał - więc ulitowaliśmy sie nad nim bo zima się zbliżała i jest teraz u nas tylko, że niegrzeczny na maxa, ale cóż.

Link to comment
Share on other sites

Guest monia3a

Wczoraj miałam dość sensowny telefon w sprawie Boryska :)
Pani ze Zgierza ale na dogo odległość nie jest problemem, ma się zastanowić i dać znać. Powiem szczerze, że trochę nastraszyłam ale doszłam do wniosku, że lepiej troszkę nastraszyć niż później zabierać spowrotem, zobaczymy :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='kaszanka']

Od września natomiast mam znajdę kota, zwierzeta to jednak czują dobre dusze podświadomie - bo sam normalnie do nas podszedł w pierszej chwili to ja myśłałam, że gdzieś moze stoi jego własciciel, ale potem patrze skóra, kości i na białej sierści rude pchły skacza-więc raczej własciciela to on nie posiadał - więc ulitowaliśmy sie nad nim bo zima się zbliżała i jest teraz u nas tylko, że niegrzeczny na maxa, ale cóż.[/QUOTE]
A ten kotek to kocurek i cały biały? monia może twój Oskar?

Link to comment
Share on other sites

Guest monia3a

Ale jestem gapa :D przeczytałam tekst kaszanki ale nie skojarzyłam. [B]kaszanka[/B] pokaż tego kotka może to faktycznie mój Oskarek :)

Ostanie jego zdjęcie:
[URL="http://img696.imageshack.us/i/oskar59.jpg/"][IMG]http://img696.imageshack.us/img696/444/oskar59.jpg[/IMG][/URL]

Może mogłabym do Ciebie przyjechać i zobaczyć ??
Oskar zaginął w czerwcu pod koniec więc mam cichą nadzieję, że to może on ??

Link to comment
Share on other sites

[quote name='dreag']Rzeczywiście przerażające i całe szczęście, że tak się to skończyło (mam tylko nadzieję, że nie trafił na łańcuch), oczywiście się poryczałam. A miałam prawie identyczny przypadek w sierpniu, tylko z kuną, która choć była początkowo w ciężkim stanie, po kilku dniach wróciła do lasu na swoje miejsce:lol:. Przerażające było zobaczenie, jak biedna szybko oddycha na asfalcie, bez szans, bo nie mogła się ruszyć, skazana na koła samochodów. Brrr, to niesamowite przeżycie i nie do opisania radość, że się udało. A też najpierw przejachałam obok przekonana, że już nie żyje.
Taka przestroga dla wszystkich - zawsze warto sprawdzić, choćby nie wiem, jak strasznie to wygladało...[/QUOTE]
zawsze zatrzymuje sie jak widze jakies zwierze przy drodze, czy to kot czy jeż...neistety, nigdy nie udalo mi jeszcze przybyc w porę...:(

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...