Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

  • Replies 1.3k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Posted

Dobrze jest pojechać z psem. Obserwuj stosunek do psiaka z którym jesteś. Czy zaproponuję psu wodę i smaczki? Czy psiak może swobodnie poruszać się po całym domu? Czy mieszkanie nie jest mieszkaniem pedanta? Wypytaj o to co sie stało z poprzednimi zwierzakami? Co się stanie gdy się okaże, że ktoś jest uczulony na sierść psiaka? Czy ludzie znają pozytywne metody szkolenia psiaka? Jak pies będzie żywiony? Tereny do spacerów i częstotliwość. Ile godzin pies będzie sam w domu? Jaki mają stosunek do kastracji/sterylizacji? Czy mają pojęcie o opiece zdrowotnej i profilaktyce (szczepienia, zabezpieczenie przed kleszczami/pchłami). Czy zdają sobie sprawę z kosztów utrzymania psa? A co z kosztami gdy pies poważnie zachoruje? Na podstawie odpowiedzi zadaję sama sobie pytanie: czy zostawiłabym własnego psa pod ich opieką. Jeśli TAK - wyadoptowywuję psa.

Posted

Ja pierniczę, pół godziny pisałam mega długiego posta i mi wcięło... :/ A jestem chora i już nie mam siły siedzieć przed kompem... Odpiszę później...

Posted

Ledwo żywa, zasmarkana i kaszląca pojechałam na wizytę przedadopcyjną, towarzyszył mi TŻ i psy - mój Piegus i Dasti.

I szczerze mówiąc, mam mieszane uczucia. Może marudzę, bo jestem chora, ale po kolei.

Dziś była babcia, w zasadzie głowa rodziny i miałam wreszcie okazję z nią porozmawiać. Odniosłam wrażenie, że niechętnie odnosi się do pomysłu psa. Zgadza się, ale bez entuzjazmu, wydaje mi się, że nie ma ochoty na kolejny obowiązek. A wygląda na to, że faktycznie te obowiązki mogą spaść na nią. Córka jest poza domem 10 h i mimo chęci może nie mieć czasu na psa, przynajmniej w tygodniu. Tymczasem babcia ma zadbany ogród i z bólem patrzyła jak pieski podnosiły nogę albo wchodziły na grządki, bo inny pies pojawił się za płotem... Oczywiście gadałam tylko z 1/3 rodziny, ale nawet jeśli tylko 1/3 ma taki stosunek, to mnie to już martwi... Nie wiem, nie wiem... Może też marudzę, bo jestem chora i mnie wszystko drażni.
BARFem prawdopodobnie by karmili dalej.


Jest jeszcze na horyzoncie ten drugi dom. Babka, pani psycholog, ma dwa koty. Ale ona z kolei u mnie zaminusowała tym, że przyszła i już kazała psu siadać , warować, podawać łapę tonem dyktatora - a Dasti nic nie umie przecież, o czym wspominałam... "Bo psu nie można dawać smakołyków za darmo". No, powiedzmy. Jest ogromną fanką "Sizara Millana". Tłumaczyłam, że on to zbyt mądry nie jest, ale nie wiem czy coś dotarło... Jeszcze wizyta przedadopcyjna w domu, ale ten domek jest chyba gorszy od pierwszego.

Tak, oczywiście - nie ma domów idealnych (prócz dogomaniackich :eviltong: ). Ale dla mnie liczy się otwarcie na nową wiedzę, na wskazówki... Współpraca. Zobaczymy co powie jeszcze Asia, jak z nią pojadę jeszcze w oba miejsca.

Posted

oj....to niezbyt wyglądają te obydwa domki... Dustiemu przydalby sie prawdziwy miłośnik psów-a takich naprawdę nie brakuje! - ktory poszedlby na wspanialy spacer, gdzie babcia w domu z ogrodkiem nawet by nie pomyslala ze mozna psa wziac na przechadzke dla lepszego samopoczucia i jej i psa.
A ktos kto kieruje sie ślepo zasadami ktore wyznacza C, Millan chyba nie jest dobrym przewodnikiem dla psa.. Widze jaka miałby musztre co rano i wieczor. A moze czasem i dostalby kopa w zadek lub brzuch jesliby nie robil czegos po jej mysli...
Mysle ze jeszcze cos sie znajdzie o wiele lepszego- i to ze nie ma domow idealnych, nie znaczy ze nie trzeba szukac do skutku :)

Posted

Mi się też te dwa domki nie podobają...
Babcia prędzej czy później oddałaby Dastiego, bo z pewnością wszystkie obowiązki byłyby na jej głowie. Albo Dasti byłby nieszczęśliwy, to byłby gdzieś zamykany, żeby nie latać po grządkach.

Pani, która musztruje psa, zamiast go wychowywać też się nie nadaje.

Jestem zdecydowanie na nie.

Posted

Dastuś czuje się u nas jak u siebie...

Co prawda niedzielę spędziliśmy dziś leniwie, bo jestem chora, no ale Dasti wychodzi z założenia, że dobra podusia nie jest zła.

[img]http://img6.imageshack.us/img6/52/img0319xg.jpg[/img]

Posted

Jutro robimy Dastiemu filmik.

Dziś dzwoniła do mnie Pani - córka babci z pierwszego domku. Kurczę, jej osobiście bardzo zależy na Dastim... Tylko ta babcia, kurde... :/ Jakieś pomysły? :evil_lol:

Posted

A jak córka babci odpowiada na kwestię obowiązków wobec psa? 10h poza domem, skoro chce psa, musi mieć jakąś wizję. Może niech Ci ją przedstawi? Jak duży jest dom? To chyba też ważne w sytuacji, gdy część rodziny jest bardzo entuzjastyczna, a druga część niechętna. Jeśli dominująca w domu jest babcia, to może faktycznie lepiej Dastiego uchronić. Ale może córka ma inne podejście do metod wychowawczych psa, może ma jakąś wizję. Ja nie mam zdania, babcia z tego co pisałaś faktycznie była raczej nieciekawą wizją dla Dastiego.

A filmik, taki nadający się do ogłoszeń, jest super pomysłem. Tak, żeby było widać jaki pies jest wobec człowieka. To działa na wyobraźnię.

Posted

[quote name='bric-a-brac']A jak córka babci odpowiada na kwestię obowiązków wobec psa? 10h poza domem, skoro chce psa, musi mieć jakąś wizję. Może niech Ci ją przedstawi? Jak duży jest dom? To chyba też ważne w sytuacji, gdy część rodziny jest bardzo entuzjastyczna, a druga część niechętna. Jeśli dominująca w domu jest babcia, to może faktycznie lepiej Dastiego uchronić. Ale może córka ma inne podejście do metod wychowawczych psa, może ma jakąś wizję. Ja nie mam zdania, babcia z tego co pisałaś faktycznie była raczej nieciekawą wizją dla Dastiego.

A filmik, taki nadający się do ogłoszeń, jest super pomysłem. Tak, żeby było widać jaki pies jest wobec człowieka. To działa na wyobraźnię.[/QUOTE]

Nie wiem, dla spokoju sumienia jeszcze chyba się tam przejadę. Dom jest duży, dwupiętrowy, z czego jedno chyba zajmuje babcia. No i ogródek, też królestwo babci.

Wiesz, może córka jest entuzjastycznie na razie nastawiona, ale z drugiej strony - ten entuzjazm w końcu opadnie i na kogo spadną obowiązki? Na tego, kto nie chce psa... tego się boję.

Z drugiej strony, jakiś tam głosik podpowiada: Dasti będzie miał tam ogólnie dobrze. Będzie miał opiekę, michę i swoje dziecko. To, że są tam ludzie, którzy nie rozumieją psów tak jak my - przecież praktycznie nikt z właścicieli się tym nie przejmuje. Więc czy możemy tak wybrzydzać, jeśli on już tyle czeka na dom ?

Nie wiem co robić! :shake:

Posted

A jak się w tym domu czuł Dasti? Bo to jest chyba najważniejsze ;)
Ja miałam podobną sytuację, dziewczyna przyjechała po psa, była w nim zakochana, dogadali się od razu (mimo że piesek był diabłem wcielonym i reszta osób od razu rezygnowała :diabloti:), ale gdy pojechałam z psem do tego domu okazało się, że rządzi tam babcia o hmm... twardym charakterze ;) Wyskoczyła z kuchni (swojego królestwa) ze ścierką i pretensją, "że jej pies nabrudzi", a że głos ma bardzo donośny, chciałam od razu uciekać. Coś mi powiedziało, żebym została i spróbowała. Po dłuższym czasie, gdy zagadałam się z wnuczką, kątem oka zauważyłam, że babcia już podtyka psiakowi mięsko w drzwiach kuchni. Ale ukradkiem, żeby nikt nie widział jej słabości :eviltong: Psiak miał mega twardy charakter, oschły sposób bycia i ton głosu tej kobiety zupełnie nie robił na nim wrażenia, wręcz go rozbawiał i zachęcał do kontaktu, na zasadzie "jaki śmieszny człowiek i do tego ma świetną ścierkę do zabawy". Pies delikatny w tym domu miałby ciężko, a ten wyrósł na fajnego, szczęśliwego psa bez problemów. Wahałam się, ale zaufałam intuicji i myślę, że "trafił swój na swego" w tym przypadku. Po paru miesiącach dostałam zdjęcia psa rozciągniętego błogo na łóżku pod kołdrą, mimo że babcia na naszym spotkaniu parsknęła "żeby tylko na kanapy nie wchodził" :evil_lol: Tylko że to dziewczyna cały czas opiekuje się psem, tak jak od początku miało być, więc w przypadku Dastiego bardziej skupiłabym się na rozmowie z kobietą chętną do adopcji.

Posted

Dasti czuł się dobrze, ale przecież był z nami. Leżał sobie po prostu przy nas, trochę połaził, ale nie za dużo, choć jak juz chodził to w te zakazane miejsca. :diabloti:

Nie wiem, to może pojadę tam z yumanji i niech ona oceni? Wtedy będzie komplet rodziny, więc ogląd może też będzie inny.


A tymczasem Dasti przytulak.
Lubi się przytulać do Pieguska, a Pieg to toleruje. ;) Spojrzy tylko czasem na mnie z miną "widzisz co ja muszę znosić?". :evil_lol:
[img]http://img41.imageshack.us/img41/3561/img0330sgb.jpg[/img]

Posted

Jestem cały czas w kontakcie z pierwszym domkiem...

Dzwoni córka, i stara się mnie przekonać. Wyraziłam swoją obawę co do niechęci jej mamy do psa, ale powiedziała mi, że już w zeszłym tygodniu po naszej wizycie jej mama kupiła mięso dla psa (bo mówiłam, co Dasti je), smakołyki i że ona tak marudzi, ale to taka osoba, że gdyby nie była przekonana, to by w ogóle nie było rozmowy. Że trudno jej było podjąć decyzję, bo poprzednim psem dużo się zajmowała, że jak był chory, to praktycznie z domu nie wychodziła i ja pielęgnowała, i prawie nie wyjeżdżała, bo nie było z kim zostawić psa, etc. Może to faktycznie typ osoby, który nie pokazuje uczuć, a dba mocno...? Że ich poprzedni jamnik bardzo dużo niszczył, poduszki, kanapy i nikomu nie przyszło na myśl, by ją gdzieś oddać. Że babcia traktuje psa jak członka rodziny (ciekawe jak traktuje członków rodziny, he, he... ;) )
Córka mówiła, że wychodziłaby na spacery, żeby się wyhasał, może ma jakąś wizję tego wszystkiego. Zobaczymy. Yumanji wraca dziś z urlopu, jest właśnie w drodze do Warszawy, może uda nam się dziś wieczorem wpaść do tego domku i niech ona swoim okiem oceni całą tę sytuację.

Posted

I, kurczę, został.

Ostatecznie nas jakoś przekonały. Weszłyśmy, a Dasti przymilał się do babci, a ta go głaskała i uśmiechała się do niego. Do nas wciąż była szorstka. To chyba taki typ osoby, która nie chce być pouczana, która jest szorstka do obcych, ale dba... Podobno do poprzedniego psa wracała specjalnie z imprezy, 40 km, by dać suni lekarstwo... Przygotowała mięso dla Dastiego, tak jak mówiłam, poza tym kupili piłeczki, zabaweczki... Dasti czuł się w domu dość swobodnie, zwiedził mieszkanie, przywitał się ze wszystkimi i nawet chodził krok w krok za córką i wnukiem (babcia stała z nami w kuchni). Chłopiec nieśmiały, ale psem chyba zafascynowany. Aśka pytała go, czy pies nie jest zbyt szary, czy nie wolałby bardziej kolorowego , a on że "takiego właśnie sobie wyobrażałem". Mam tylko nadzieję, że wezmą sobie do serca moje rady o wychowaniu psa, etc. (jeszcze zaraz skleję im długiego maila). Yumanji pojedzie do nich jeszcze w niedzielę, dać książeczkę i zobaczyć, czy wszystko jest ok. Nie jest to zły dom, jest to dom dobry, a jak by się dostosował do moich wskazówek - to to będzie dom bardzo dobry. Mam nadzieję, że zasłużą na miłość Dastiego.

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...