Flaire Posted April 12, 2006 Share Posted April 12, 2006 Ja nie wiem, w jakim stopniu taki np. Frontline jest skuteczny przeciw polskim kleszczom, bo moje psy, odkąd tu są, zawsze były zakroplone i nigdy kleszczy nie łapały. Czy to Frontline, czy to ich naturalna odporność na polskie kleszcze - nie potrafię powiedzieć. Natomiast wiem z autopsji, że Frontline jest niesłychanie skuteczny na moich psach przeciw kalifornijskim kleszczom, bo zanim go zaczęłam używać, psy łapały ich tony, a jak zaczęłam używać - przestały łapać w ogóle. Może jeszcze więc opiszę, jak to się stało, że zaczęłam używać Frontline. Dawno, dawno temu, w Kalifornii, moje psy podkopały się pod płotem i zniknęły. Nie było ich trzy dni. Po trzech dniach zadzwonili do mnie z rancho, położonego w linii prostej o jakieś 5 km od mojego domu (przez dzikie lasy i łąki), że mają moje psy. Pojechałam je odebrać. (Okazało się, nb., że rancho należało do Neila Younga - nie wiem, czy to nazwisko coś tu komuś mówi, ale to nie ważne, bo to nie ma nic wspólnego z moimi kleszczami - tak tylko dodaje koloru do mojej opowieści ;-) ). Psy były w fatalnym stanie. Umorusane nieprawdopodobnie, pokryte krwią i błotem. Jak się potem okazało, jedna była pełna śrutu - zgaduję, że goniła konie lub krowy i jakiś cowboy strzelił jej w tyłek. No i były pokryte kleszczami w ilościach trudnych do wyobrażenia. Z jednej wyciągnęłam ponad 180 kleszczy - nie żartuję i nie przesadzam, bo je liczyłam. Przygotowałam sobie słoik ze spirytusem, wyrywałam te kleszcze i topiłam w spirytusie. Normalnie makabra. Przed tym wydarzeniem oczywiście psy łapały kleszcze dosyć często, ale ponieważ w owych czasach w Kalifornii żadnych poważnych chorób odkleszczowych jeszcze nie było, to po prostu radziłam sobie wyciągając te kleszcze. Ale po tym wydarzeniu, zakropliłam psy Frontlinem. I od tego czasu nie przydarzył nam się ani jeden wbity kalifornijski kleszcz. Przez ostatnie 4,5 roku w Polsce przydarzył sie tylko jeden - gdy go znalazłam, był już dosyć niemrawy. Przy sierści moich psów ja uważam, że nie miałabym szans wyłapać wszystkich kleszczy samymi tylko przeglądami - zależnie od fazy ich życia, te pskudy potrafią być maciupeńkie, wielkości główki szpilki. Tak więc ja owszem, przeglądam, ale również zabezpieczam Frontlinem. Po moim doświadczeniu z kleszczami, takie zabezpieczenie na pewno nie jest przecenione - raczej na odwrót. Kto tak nie myśli nigdy nie wyciągał 180 kleszczy z jednego psa. ;-) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
wolfi Posted April 12, 2006 Share Posted April 12, 2006 Przyznaję się ,że 180 kleszczy nie wyciągałam:) Najwięcej znajduję po jednym spacerze do 20 łażących i próbujących się czepiać . Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
betty_labrador Posted April 12, 2006 Share Posted April 12, 2006 [quote name='wolfi']Dziękuję :). Zastanawiam się tylko- seropozytywna matka ( bezobjawowy nosiciel )zakaża szczenięta przezłożyskowo. Ale jeśli jest po leczeniu babeszjozy to też może być seropozytywna ? ale chyba nie zaraża wtedy ?.. I to jest też bardzo istotne. Zdrowy, dobrze odżywiony pies, z silnym systemem immunologicznym jest mniej podatny na infekcję ,także babeszję.[/QUOTE] to dlaczego moja zachorowala 3 raz? pomimo ze jest dobrze zywiona?(obecnie barfem?) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Flaire Posted April 12, 2006 Share Posted April 12, 2006 [quote name='betty_labrador']to dlaczego moja zachorowala 3 raz? pomimo ze jest dobrze zywiona?(obecnie barfem?)[/quote]betty, bo to jest niewątpliwie indywidualna cecha - jedne psy wydają się być bardziej podatne, a inne - mniej. Za mało jeszcze rozumiemy immunologię, żeby wiedziać dlaczego tak jest - tak samo jak nie rozumiemy, dlaczego jedni ludzie nigdy nie łapią katarów, a inni ciągle smarczą, czy też dlaczego nie wszyscy zarażeni wirusem AIDS zapadają na tę chorobę. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
PATIszon Posted April 12, 2006 Share Posted April 12, 2006 [quote name='asher']Wiesz, ja na spacerze byłam świadkiem dramatycznej sceny, kiedy to dwaj panowie w panice próbowali wykręcić wijącemu się jak piskorz beagle'owi... jego własny cycek ;) [/quote] O u nas to jest croczny rytual! Kazdej wiosny, kiedy zaczyna sie atak kleszczy , tato usiluje wykrecic Kobrze ostatniego cycka :evil_lol: Na szczescie Korba znosi to nadzwyczaj spokojnie.:razz: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
betty_labrador Posted April 12, 2006 Share Posted April 12, 2006 [quote name='PATIszon']O u nas to jest croczny rytual! Kazdej wiosny, kiedy zaczyna sie atak kleszczy , tato usiluje wykrecic Kobrze ostatniego cycka :evil_lol: Na szczescie Korba znosi to nadzwyczaj spokojnie.:razz:[/QUOTE] moze to sprawia jej przyjemnosc..?:razz: :cool3: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
wolfi Posted April 12, 2006 Share Posted April 12, 2006 Nie ma takich danych,że psy na BARFie nie chorują na babeszję ... Każdy pies to oddzielny przypadek. Wywiad zdrowotny obejmuje wiele zagadnień-począwszy od zdrowia przodków, suki ciężarnej w szczególności, żywienia szczeniaka, szczepień itd. Nie znajdziemy dwóch psów o identycznej historii w każdym szczególe. Zachorowała trzeci raz, czy tez przechodziła kolejne fazy choroby ? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
betty_labrador Posted April 12, 2006 Share Posted April 12, 2006 [quote name='wolfi']Zachorowała trzeci raz, czy tez przechodziła kolejne fazy choroby ?[/QUOTE] tzn jakie? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
betty_labrador Posted April 12, 2006 Share Posted April 12, 2006 jak myslicie? ze wzgledu na przebyta dopiero babeszje, czy jechac jutro na trening agility? czy dac jej jeszcze spokoj? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Mokka Posted April 13, 2006 Share Posted April 13, 2006 [quote name='PATIszon']O u nas to jest croczny rytual! Kazdej wiosny, kiedy zaczyna sie atak kleszczy , tato usiluje wykrecic Kobrze ostatniego cycka :evil_lol: Na szczescie Korba znosi to nadzwyczaj spokojnie.:razz:[/quote] Jeden Leonowy cycek został trochę przycięty podczas operacji i jest od tej pory bardziej sterczący i dość ostry w dotyku. Jakieś 2 lata umierałam na serce macając psa po brzuchu, aż w końcu przyzwyczaiłam się, że w tym miejscu jest cyc. Tylko żeby to nie uśpiło mojej czujności ;) . Na szczęście poza tym nieszczęsnym wymiączkiem, innych leszczy do tej pory na Leonie nie znalazłam (puk, puk, szybciuto odpukuję). Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Mokka Posted April 13, 2006 Share Posted April 13, 2006 [quote name='betty_labrador']jak myslicie? ze wzgledu na przebyta dopiero babeszje, czy jechac jutro na trening agility? czy dac jej jeszcze spokoj?[/quote] To zależy, jak się czuje. Jeśli zdradza jeszcze jakiekolwiek oznaki osłabienia, ja bym zrezygnowała z treningu. W końcu chorowała dość poważnie (choć niezbyt długo), miała temperaturę i była bardzo osłabiona. Nie forsuj jej za bardzo, przede wszystkim niech dojdzie do pełni sił. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
betty_labrador Posted April 13, 2006 Share Posted April 13, 2006 [quote name='Mokka']To zależy, jak się czuje. Jeśli zdradza jeszcze jakiekolwiek oznaki osłabienia, ja bym zrezygnowała z treningu. W końcu chorowała dość poważnie (choć niezbyt długo), miała temperaturę i była bardzo osłabiona. Nie forsuj jej za bardzo, przede wszystkim niech dojdzie do pełni sił.[/QUOTE] hmm... jak sie czuje? odzyskala humor, i apetyt, no wlasnie ale ztym apetytem jest ok, tylko ze cos rano slabo jadla warzywa zmielone, co wczesniej wcinala ze smakiem, teraz jakos zjadla z moja pomoca i wkladaniem jej malych kaskow do pyszczka. No ale nie wiem, moze jej nie smakowalo? :P wczoraj bylam na krotkim spacerku do lasu i z powrotem, puscilam na chwile w lesie przebiegla kawalek, to bylo pod wieczor, no i sie troche bardziej zmeczyla niz zwykle(meczyla sie tak samo jak byly upaly, a takich teraz nie ma). No i dlatego trudno mi podjac decyzje, ale chyba z bolem serca zostane w domu :( mam nadzieje ze dobrze robie. Nie chce poprostu zrobic czegos co mogloby jej zaszkodzic. co do cyckow... Tosce przy poprzedniej babeszji, nijak nie moglam znalezc kleszcza... no i jak juz byla po chorobie, po zastrzykach , w trakcie ktoregos czesania, zaczelam czesac brzuch, i znalazlam w ktoryms miejscu ogromnego kleszcza wygladajacego jak cycek! byl zasniechniety i martwy od antybiotykow... ale byl, nie wiem dlaczego wczesniej go nie znalazlam? :???: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Gazuś Posted April 13, 2006 Share Posted April 13, 2006 Ja polecam środek EXspot. U mnie działa o 100 razy lepiej od frontlina czy obroży kiltexa. Od kiedy używamy (lato 2005) nie było kleszcza ANI razu. W ogóle nie wchodziły mi w psa. Za to przy frontline, czy kiltexie musiałam kleszcze (co prawda jakieś takie "naćpane", ale zawsze" wymjować. Po pare dziennie. A tak nie ma problemu... A mieszkamy na polach praktycznie, w lato codziennie do lasu i na łąki nad rzeką... Więc w rejonach najabrdziej zakleszczonych bywam codziennie. (na psa o wadze 35 kg trzeba dwie pipetki - jedna po 15 zł) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
betty_labrador Posted April 13, 2006 Share Posted April 13, 2006 [quote name='Gazuś']Ja polecam środek EXspot. U mnie działa o 100 razy lepiej od frontlina czy obroży kiltexa. Od kiedy używamy (lato 2005) nie było kleszcza ANI razu. W ogóle nie wchodziły mi w psa. Za to przy frontline, czy kiltexie musiałam kleszcze (co prawda jakieś takie "naćpane", ale zawsze" wymjować. Po pare dziennie. A tak nie ma problemu... A mieszkamy na polach praktycznie, w lato codziennie do lasu i na łąki nad rzeką... Więc w rejonach najabrdziej zakleszczonych bywam codziennie. (na psa o wadze 35 kg trzeba dwie pipetki - jedna po 15 zł)[/QUOTE] no tak, ale nie wszedzie mozna to dostac pewnie..... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Flaire Posted April 13, 2006 Share Posted April 13, 2006 [quote name='betty_labrador']no tak, ale nie wszedzie mozna to dostac pewnie.....[/quote]betty, nie bardzo rozumiem, o co Ci chodzi, exspot jest dosyć powszechnie dostępny - na pewno nie "wszędzie", ale naszukać się też nie trzeba. :roll: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
betty_labrador Posted April 13, 2006 Share Posted April 13, 2006 [quote name='Flaire']betty, nie bardzo rozumiem, o co Ci chodzi, exspot jest dosyć powszechnie dostępny - na pewno nie "wszędzie", ale naszukać się też nie trzeba. :roll:[/QUOTE] no ok, bo nie pytalam nigdy o to bo nie wiedzialam ze takie cos jest.... pomyslalam tez ze to malo dostepne... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
asher Posted April 13, 2006 Share Posted April 13, 2006 A ja mam pytanie, czy psy też mogą zarazić sie od kleszcza hemobartonellozą? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Aneczka Posted April 14, 2006 Share Posted April 14, 2006 Jak najbardziej, do tego jeszcze: Boreliozą, Erlichiozą, Hepatozoozą no i oczywiście babeszjozą. Przypuszczam że gdyby lepiej poszukać to jeszcze coś by się znalazło:crazyeye: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
vanilla Posted April 15, 2006 Share Posted April 15, 2006 Hej Dzis znalazłam u swojego huskiego 2 kleszcze.Jedne z nich juz "napity" drugi jeszcze nie zdązył sie wbic.:placz:W niedziele tydzień temu zastosowałam preparat FipRex-podobno dobry a jednak....Rok temu mój psiaczek tez miał kleszcza i miał takze zaczątki bajbeszjozy:( Było to początkowe(bardzo początkowe stadium)i wszytko skończyło sie dobrze po serii zastrzyków. Teraz nie ma u niego żadnych oznak które wskazywałyby na to zeby był chory(wie bo pamiętam jak było rok temu)I zastanawiam sie co teraz powinnam zrobic? Udac sie do weta czy czekac?Nie wiem a strasznie sie boje bo nie chce przezywac tego koszmaru co rok temu:( Prosze o rady.Z góry dziękuje. Pozdrawiam Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
betty_labrador Posted April 15, 2006 Share Posted April 15, 2006 nie kazdy kleszcz jest zarazony, wiec jesli nie zauwazasz typowych objawow co rok temu, tzn oslabienie, brak apetytu itp. Tzn sa to zmiany bardzo latwo i szybko zauwazalne przez opiekuna, to nie ma co sie martiwc. Moja miala dziesiatki kleszczy wbitych i chodzacych po niej, jednak na tyle kleszczy 3 byly zarazone niestety chorowala od tego :( Kleszcz sam w sobie nie jest grozny, jednak czasem zdarza sie ze jest nosicielem groznej choroby. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
julita104 Posted April 15, 2006 Share Posted April 15, 2006 moze warto zmienic preparat na kleszcze? ja stosuje frotline na dwa psy , biegamy po lasach i nie znalazlam zadnego kleszcza choc we slosch ciezko grzebac. wczesniej raz byl jeden, nienapity, od tego czasu frontline w tych samych miejscach i jest luzik. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
PAPUTKI Posted April 15, 2006 Share Posted April 15, 2006 Cześć Ja w zeszłym roku stosowałam Frontline co miesiąc u mojego psa, a on i tak miał kleszcza...znaczy kilka po leśnych wyprawach znajdowaliśmy chodzących - wyczesywałam je zaraz po powrocie do domu. Jeden natomiast wbił się pod pachą, a to się zbiegło z jakimś osłabieniem i miał badania krwi i antybiotyk dostał - na szczęście fałszywy alarm. No ale jak widać na kleszcze nie ma 100% zabezpieczenia i zawsze należy przeszukiwać psiaki. W tym roku wet polecił mi Fiprex (tak to się nazywa?), mam ten preparat od października, ale zimą stosowałam na pchły, teraz ich wypryskałam już 2 tygodnie temu jak usłyszałam o kleszcach i co miesiąc będę powtarzać - właśnie na kleszcze, zobaczymy czy jakoś to zadziała...jak nie to Frontline powróci...Wcześniej miałam jednego psa, który był narażony na kleszcze, drugi senior mało wychodzi i ma rzadką sierść - wszystko było widać jak na dłoni, mam teraz też suczkę, która jest narażona na te robaczki i dlatego wet poradził mi ten tańszy środek, mówiąc, że skład podobny i że według niego działa. Zobaczymy, na pchły na pewno działa. Dodatkowo psiukam tym kotkę (na pchły, bo ona domowa jest tylko) i muszę przyznać, że jest to wydajne. Mam flakonik1-2 psiuknięcia na kilogram masy ciała. Nie cierpię kleszczy. Obrzydliwe paskudy, ale cóż, trzeba je wygrzebywać a jak się wbiją wykręcać, fuuj. Moje dwa psy mają gęsty podszerstek i ciężko dotrzeć do skóry, więc z tego co zauważyliśmy kleszcze atakują je od dołu - chodzą po brzuszku i pod pachami. Z góry jakoś żadnego nie wyczesaliśmy. Moja koleżanka stosuje Frontline a w zeszłym roku jej psiak miał ciągle pełno kleszczy...nie ma reguły... Jeśli Twój pies nie zachowuje się dziwnie (osowiały, brak apetytu, smutny) to narazie poczekaj z wetem. Ja bym tak zrobiła. Pozdrawiam Magda Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
BeataSabra Posted April 15, 2006 Share Posted April 15, 2006 Betty prawdopodobnie tylko 1 kleszcz był zarażony te pozostałe dwa razy to mogły być nawroty choroby. Ale czy tak czy tak powinnaś Tosce zabezpieczać przeciw kleszczowo. Moja Sabra jak dwa lata temu miała kleszcza to zrobił się jej odczyn w miejscu wbicia paskuda wielkości śliwki. Na szczęście nie był zarażony. Przestałam stosować Frontline bo na nią nie działał. W zeszłym roku byl kiltix w tym roku jest Preventic + Sabunol w kropelce. Odpukać w zeszłym roku nie było obcych tzn. chodziły po niej ale żaden nie miał ochoty sie wbijać. Wole dmuchać na zimne i po każdym spacerze ją dokładnie oglądam. pozdrawiam i życzę bezkleszczowych spacerów. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
betty_labrador Posted April 15, 2006 Share Posted April 15, 2006 [quote name='BeataSabra']Betty prawdopodobnie tylko 1 kleszcz był zarażony te pozostałe dwa razy to mogły być nawroty choroby. [/QUOTE] a no fakt, mozliwe ze i tak bylo... :( smutne to. Boje sie bardziej by nie bylo zadnych powiklan....no ale odpukac, tfu. teraz zakropiona jest Virbaciem i ani jednego kleszcze narazie nie ma zywego na sobie, sporadycznie jak jest jakis to martwy :D Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
BeataSabra Posted April 15, 2006 Share Posted April 15, 2006 "a no fakt, mozliwe ze i tak bylo... :-( smutne to. Boje sie bardziej by nie bylo zadnych powiklan....no ale odpukac, tfu. teraz zakropiona jest Virbaciem i ani jednego kleszcze narazie nie ma zywego na sobie, sporadycznie jak jest jakis to martwy :-D" I tak trzymać kleszory precz od psiaków. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.