Jump to content
Dogomania

Biały lonżowany konik, czyli jack russell terrier Jax i ferajna - zapraszamy!


LadyS

Recommended Posts

[quote name='a_niusia']tak, owszem.
ale te psy na akcjach to juz sa psy, ktore przeszly wstepne "pranie mozgu".

nie wiem, czy mowimy o czyms innym. ja pisze o tym, co mowila pani na zakonczenie kwalifikacji "obcy czlowiek ma byc dla psa najwiekszym motywatorem" i dlatego wtedy zapytalam, czemu obcy a nie ja.

owszem-pies ma wrocic na wolanie. ale mi to nie styknie. moje psy nie maja prawa podbiegac do obcych i za kazdym razem, kiedy to zrobia, niezbyt dobrze sie to dla nich skonczy.[/QUOTE]
wiesz co to jest coś takiego jak u psów służby celnej. Dla tych szkolonych na fajki najwiekszym motywatorem mają być fajki, najwiekszą nagrodą znalezienie fajek (oczywiscie na poczatku robią to po to by pobawic sie zabawka z panem itp ale z czasem to fajki sa motywacją i nagrodą), one nie mogą czekac az przewodnik pozwoli im podejsc do fajek,na polecenie szukaj jak je poczują to idą po trupach do celu;-)
Pies ratownik ma szukac czlowieka, czlowiek jego zapach ma byc dla niego super motywacją a znalezienie go wielka nagrodą - na tyle dużą, że będzie go szukał nawet z innym przwodnikiem.
Natomiast w życiu codziennym te psy są mega zajebiscie zżyte ze swoimi właścicielami i wcale to nie sa psy ktore leca do kazdego. Tryb pracy a zycie to dla nich zupelnie co innego. Pies służby celnej w zyciu codziennym nie lata od torebki do torebki w poszukiwaniu fajek;-) ani nie reaguje w żaden inny sposob na nie;-)

Link to comment
Share on other sites

wiesz co...jeden taki pies mieszka kolo nas. jest grzeczny, biega ze swoim panciem przy rowerze bez smyczy.
ale w parku leci absolutnie do kazdego, kto mu sie jakos spodoba. na pierwszym w zyciu spacerze mojego psa poza ogrod to wlasnie ten pies wylecia przez furtke ze swojego podworka i do nas podlecial. pamietam te chwile, bo mloda byla wtedy bardzo malutka, a ja bardzo przejeta:)))

to jest spoko, mily pies...ale...no wlasnie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia']tyle ze to nie sa psy sluzbowe. to sa psy prywatne. i w moim przypadku nie ma opcji, zeby moj pies kiedys mogl pojsc z kims innym na poszukiwania, bo po prostu jestesmy w zestawie.[/QUOTE]
no tak, ale jak złamiesz w czasie akcji noge, to on musi umieć dokończyć poszukiwania z kimś innym ...o taką sytuacjechorobową mi chodzi.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia']wiesz co...jeden taki pies mieszka kolo nas. jest grzeczny, biega ze swoim panciem przy rowerze bez smyczy.
ale w parku leci absolutnie do kazdego, kto mu sie jakos spodoba. na pierwszym w zyciu spacerze mojego psa poza ogrod to wlasnie ten pies wylecia przez furtke ze swojego podworka i do nas podlecial. pamietam te chwile, bo mloda byla wtedy bardzo malutka, a ja bardzo przejeta:)))

to jest spoko, mily pies...ale...no wlasnie.[/QUOTE]
to jest labrador? bo labradory takie "durne" są często niezależnie od wyszkolenia;-)
Moja labradorka miała tak, że jakby ktoś sobie ze mną gadał wziął smycz i poszedł to ona z merdaniem ogona by z nim poszła...ot większość prawdziwych labków tak ma...durne psy...ciężko było mi to przełknąć szczerze mowiąc...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='sacred PIRANHA']to jest labrador? bo labradory takie "durne" są często niezależnie od wyszkolenia;-)
Moja labradorka miała tak, że jakby ktoś sobie ze mną gadał wziął smycz i poszedł to ona z merdaniem ogona by z nim poszła...ot większość prawdziwych labków tak ma...durne psy...ciężko było mi to przełknąć szczerze mowiąc...[/QUOTE]

nie, to zupelnie inna rasa.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia']dokonczy czy nie...nie jestem przekonana do takiego typu szkolenia.[/QUOTE]
nie no wiadomo, nie wszystko dla każdego;-)
to tak jak z labradorami, ja nie mogłam znieść tego jaka jest moja labradorka do obcych, nie byłam w stanie tego przetrawić że mimo zajebistego kontaktu między nami, mimo wybitnego posłuszeństwa z jej strony, ona kocha każdego i jak ktoś weźmie jej smycz to ona odejdzie z kazdym ode mnie...po prostu ten typ tak ma, a mi taki typ wybitnie nie pasuje i tyle...nie dla mnie labrador;-) może nie dla Ciebie taki rodzaj szkolenia po prostu...

Link to comment
Share on other sites

Właśnie piranha myślę podobnie i podobne rzeczy słyszałam od ludzi dookoła mnie - że psy pracujące w tego rodzaju służbach mają tryb "psa domowego" i tryb "praca", gdzie są takie, a nie inne. Natomiast to, jak pies zachowuje się jako pies domowy jest zależne jedynie od wlaściciela tak naprawdę - ja znam np. psa, który jest super usłuchany w trybie praca, a w trybie dom bym go osobiście zabiła :lol:

Link to comment
Share on other sites

moj starszy pies tez sie raczej cieszy, kiedy ktos to nas podchodzi i ma przyjazne zamiary, a ona jest na smyczy.
nie mniej jednak kiedy idzie sobie sciezka i ma minac ludzi to ich mija a nie zaczepia, kiedy ktos obcy wyciaga do niej lapy, a mnie nie ma obok, to sie odsuwa, nie leci tez do obcych, kiedy ja wolaja.

za to moj mlodszy pies NIGDY nie cieszy sie do obcych ludzi i uwazam, ze by nie mial cienia szansy na przejscie tych kwalifikacji, bo nie przeszedl by z obcym dobrowolnie ani kroku, predzej by puscil pawia z obrzydzenia niz by sie pobawil z obcym, a ci goscie przebrani za buku to by mogli miec uszczerbione przebranka za zblizanie sie do panciusi.
dlatego tez zostala w domu:)))))

Link to comment
Share on other sites

Tylko zauważ, że oni tam nie oczekiwali, że pies podbiegnie do każdego i będzie się cieszył - np. jak przechodziło się w grupie ludzi, to pies miał przejść na luzie, bez stresu, ale i nie zaczepiając nikogo. Natomiast - tak to zrozumiałam - pies zachęcony odpowiednio przez obcą osobę (tutaj rozumiem ją jako inną niż przewodnik, bo mówili, żeby dawać psu bawić się z innymi domownikami, a nie z obcymi ludźmi) miał się z nią pobawić, czy miał z nią pójść odwiązany na smyczy (mój był zachwycony, bo odwiązał go pan strażak, z którym pokochali się od pierwszego wrażenia :diabloti:)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='LadyS']ja znam np. psa, który jest super usłuchany w trybie praca, a w trybie dom bym go osobiście zabiła :lol:[/QUOTE]

Mam nadzieję, że nie masz na myśli Zu :evil_lol:

Problem podobny jak w szkoleniu owczarków - część przewodników w końcu wybiera, czy woli, żeby ich pies pasł (gdzie musi wykazać się pewnymi cechami średnimi w sporcie, np. stosunkowo sporą niezależnością i podejmowaniem własnych decyzji) czy żeby się udzielał, no nie wiem, w obi czy frisbee. Owszem, są wymiatacze, które robią wszystko, ale ludzie, z którymi rozmawiałam raczej się opowiadali albo za sportem albo za pasieniem (tak, pasienie tutaj wyrzuciłam z kręgu sportów, sorry, jeśli ktoś się poczuł dotknięty :lol:).

Link to comment
Share on other sites

a dla mnie jak ktos mowi, ze obcy ludzie maja byc dla psa najwiekszym motywatorem-czyli nie chodzi o odpowiednie zachecenie, nie wolno go ganic za to, ze leci do obcych to tu nie ma nic specjalnie do rozumienia.
poza tym...kurde...ja tez tam bylam i slyszalam cos innego niz ty:))) np. ze niektorzy prosza obcych ludzi w parku, zeby pobawili sie z ich psem w ramach szkolenia. a obcy ludzie w parku to nie domownicy...

i wreszcie to byly tylko kwalifikacje, wiec wiadomo, ze tego nie oczekiwali. byly calkiem ok i odnioslam spoko wrazenie. ale dobilo mnie to, co powiedzieli na koncu. nawet odezwalam sie w zwiazku z tym, bo mi sie to w glowie nie miesci...
bo beda tego oczekiwac. tak powiedziala ta pani. przez pierwsze 3 miesiace glownie tego pies bedzie uczony.

moj pies jak zostal odwiazany od drzewa, to chcial leciec do mnie. pan ja namowil, zeby z nim poszla, ale lep miala caly czas odwrocony i mnie szukala wzrokiem. bo to jest kurde moj pies.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia']a dla mnie jak ktos mowi, ze obcy ludzie maja byc dla psa najwiekszym motywatorem-czyli nie chodzi o odpowiednie zachecenie, nie wolno go ganic za to, ze leci do obcych to tu nie ma nic specjalnie do rozumienia.
poza tym...kurde...ja tez tam bylam i slyszalam cos innego niz ty:))) np. ze niektorzy prosza obcych ludzi w parku, zeby pobawili sie z ich psem w ramach szkolenia. a obcy ludzie w parku to nie domownicy...

i wreszcie to byly tylko kwalifikacje, wiec wiadomo, ze tego nie oczekiwali. byly calkiem ok i odnioslam spoko wrazenie. ale dobilo mnie to, co powiedzieli na koncu. nawet odezwalam sie w zwiazku z tym, bo mi sie to w glowie nie miesci...
bo beda tego oczekiwac. tak powiedziala ta pani. przez pierwsze 3 miesiace glownie tego pies bedzie uczony.

moj pies jak zostal odwiazany od drzewa, to chcial leciec do mnie. pan ja namowil, zeby z nim poszla, ale lep miala caly czas odwrocony i mnie szukala wzrokiem. bo to jest kurde moj pies.[/QUOTE]

Słyszałyśmy to samo, tylko inaczej zrozumiałyśmy, co tłumaczę Ci od dwóch dni :diabloti: Pani nie powiedziała, że mamy zaczepiać obcych ludzi, tylko, że niektórzy tak robią, jak nie mają nikogo pod ręką; nam powiedziała, żebyśmy zachęcali domowników do zabawy z psem ;)

W takim razie mój pies nie jest moim psem, bo poszedł z panem i zaczął ciągnąć jak tępak dopiero, jak mnie zobaczył :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

ej zabawa z domownikiem to nie jest to samo, co zabawa z obcym i nie sprawi, ze obcy beda najwiekszym motywatorem. zwykle pies traktuje domownikow jako swoja rodzine i nawet jesli jedni bawia sie z nim czesciej a inni rzadziej, to od tego nie zacznie postrzegac obcych jako czegos najbardziej super na swiecie.
wiec sila rzeczy do tego typu szkolenia zabawy z osobami, ktore pies od dawna zna, nie wystarcza.


jesli chodzi o to, z kim poszedl pies...to zalezy jak postrzega sie swojego psa. dla mnie to jest strasznie wazne, zeby moje psy nie lazly obojetnie z kim obojetnie gdzie za dobre slowo.

Link to comment
Share on other sites

ale nie zaprzeczysz, ze mowili o obcych ludziach jako o najwiekszym motywatorze...
moje psy sie chetnie bawia z ludzmi, ktorych znaja i lubia i to niekoniecznie z domownikami, bo u mnie w domu jest tylko dwoch ludzkich domownikow.

ale nie chce, zeby byly najarane na obcych. po prostu to w ogole sie nie zgadza z moja wizja psa. gdybym chciala takiego psa, to wybralabym inna rase.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia']ale nie zaprzeczysz, ze mowili o obcych ludziach jako o najwiekszym motywatorze...
moje psy sie chetnie bawia z ludzmi, ktorych znaja i lubia i to niekoniecznie z domownikami, bo u mnie w domu jest tylko dwoch ludzkich domownikow.

ale nie chce, zeby byly najarane na obcych. po prostu to w ogole sie nie zgadza z moja wizja psa. gdybym chciala takiego psa, to wybralabym inna rase.[/QUOTE]

No mówili owszem - no ale czego oczekiwałaś, skoro to psy, które mają szukać ludzi? :lol: Bo już trochę nie obczajam :lol:

Link to comment
Share on other sites

no właśnie, przecież pies który ma znaleźć człowieka, musi bez oporów do tego człowieka podchodzić. na pewno są sytuacje, gdzie pies idzie w określone miejsce bez przewodnika i szuka sam i sam spotyka się ze znalezioną osobą. więc naturalne jest, że musi się uczyć zabawy z obcymi, żeby ich lubić

Link to comment
Share on other sites

[quote name='motyleqq']no właśnie, przecież pies który ma znaleźć człowieka, musi bez oporów do tego człowieka podchodzić. [B]na pewno są sytuacje, gdzie pies idzie w określone miejsce bez przewodnika i szuka sam i sam spotyka się ze znalezioną osobą. [/B]więc naturalne jest, że musi się uczyć zabawy z obcymi, żeby ich lubić[/QUOTE]

Oczywiście że tak, to też na tym polega. Nie wiem jakie są 'rodzaje' ratownictwa, w sensie jakie są metody poszukiwań, ale jak my mieliśmy demonstrację takiego czegoś to pies był spuszczony ze smyczy i sam biegał po lesie szukając człowieka. Zniknął nam kompletnie z oczu i nie było go widać bo był w głębi lasu (i tu właśnie jest potrzebna ta niezależność bo pies też sam musi działać, nie widząc właściciela). Pies jak znajdzie człowieka ma zacząć szczekać i robić to do momentu aż przewodnik do nich nie podejdzie ;) I niezależnie od tego co się będzie działo - czy człowiek będzie krzyczał, machał rękami itd to ma być razem z nim i czekać na swojego właściciela. Na akcjach na przykład jest tak że jest kilka psów i każdy ma jakiś wyznaczony obszar który ma przeszukać i jest to spory obszar. Więc chyba szybciej jest jak biega sam i szuka niż jak miałby być na lince i przewodnik miałby za nim iść. Ale nie wiem, może tak też się robi, nie siedzę aż tak w temacie. My jedynie tak zaczynaliśmy że pies był na smyczy i mieliśmy iść tam gdzie nas ciągnie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='LadyS']No mówili owszem - no ale czego oczekiwałaś, skoro to psy, które mają szukać ludzi? :lol: Bo już trochę nie obczajam :lol:[/QUOTE]

idealistycznie wierzylam, ze bedzie to bazowanie na czyms zupelnie innym.


a jesli chodzi o szukanie ludzi, to spokojnie. moj pies nie tylko podszedl do obcej osoby, ale tez jako jedyny pies w grupie oglosil werbalnie, ze te obca osobe znalazl.
mpj pies ma zerowe problemy z podchodzeniem do obcych, ale to ja mam byc dla niego najwiekszym motywatorem, nie zul na ulicy.


jeszcze dodam, ze podejscie zalezy troche od tego jakiego macie psa. pani z wyzlem ma podobne obiekcje do mnie-a suka ulozona, konkursowa i tez podobnie do mnie mysli o wybiegiwaniu psa na lince. wiec to bardzo duzo zalezy od tego, jakiego ma sie psa, nie na darmo ludzie wybieraja to w jakis sposob juz na starcie.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...