nina_q Posted August 16, 2010 Posted August 16, 2010 Madzia niestety poczatek zapalenia skóry... :-( rozlało sie niezle na wewnetrzna strone tylnich łap, genitalia i brzusio. Dzis dostaliśmy kolejny, trzeci zastrzyk z iwermerktyny. Lekarz stwierdzil ze gdyby to była zwykła nuzyca to by cokolwiek zaczelo działac a nie tylko pogarszac sie. Za tydzień powtórka. Niestety wet podejrzewa ze problem jest glebszy a nuzyca jest tylko objawem tego. Podejrzewa albo alergie i sa zalecone testy śródskórne, albo co gorsza skaze genetyczna, a tu tylko leczenie objawowe i rokowania kiepskie.:shake: Nie chce dawac antybiotyków i mocniejszego leczenia, bo po historii choroby Oskarka stwierdził, że "rozwaliłby go do reszty" i organy wew by tego nie wytrzymały :-( Poddał jeszcze pomysł zeby spróbowac kapieli w Manusanie roztwór 1:4 z woda, ale jakos sceptycznie podchodze do tego. Jak boraks nie pomogl!!! Powalcze jeszcze tym wrotyczem, moze akurat zaskoczy. Mówiłam wetowi o Freyce i tez rzucił hasło pecherzyca i skaza genetyczna. Ech... Quote
2411magdalenka Posted August 16, 2010 Posted August 16, 2010 no podobno po Iwermektynie w ciągu tygodnia powinna być poprawa.. u nas jeśli chodzi o samą nużycę to wydaje mi się lepiej... w ogóle zaryzykowałabym stwierdzenie, że całościowo jest trochę lepiej, ale startujemy z pozycji "tragicznie" więc czy ja wiem czy to taki aż sukces..... przykro mi że u Oskarka też pojawiają się powikłania... mam jednak nadzieję, że nie będą to poważne sprawy, tylko zwykła powikłana nużyca... za pierwszym razem gdy walczyliśmy z nużycą, Freyka też miała krostki... i właśnie antybiotyk je fajnie przysusza.. kurde, u Was z nowu organy wew. są gorsze....... chociaż kto wie, co się dzieje u Freyki przy obecnym leczeniu... ciężko coś doradzić... ale na to zapalenie skóry chyba innej rady nie ma............... trzymam kciuki, głowa do góry, damy radę! Quote
agaga21 Posted August 16, 2010 Posted August 16, 2010 jasne że dacie rade :) maluchy w końcu wyzdrowieją i będą mogły beztrosko cieszyć się zyciem a wy odetchniecie. Quote
nina_q Posted August 16, 2010 Posted August 16, 2010 Wiesz, jak brałam Oskarka to tez bylam nastawiona na "zwykła" nuzyce i bardziej skupiałam sie na zgnilcu kostnym, kiepskich wynikach i zoranej watrobie. A tu chyba problem tkwi glebiej. Na razie Oskar nie dostał antybiotyku, bo wet stwierdził ze jak dostanie go to na chwile pomoze ale potem nasili objawy. Pewnie grzybek sie przyplata i bedzie jeszcze gorzej, bo trzeba bedzie podac mocniejszy antybiotyk :( wlasciwie poza zastrzykami mamy leczenie powierzchniowe. I mamy zrobic testy, tylko obawiam sie ze tu cena jest zabójcza :( Oskarkowi straaaaasznie wypada siersc. Cały dom tonie w białych kłaczkach. Teraz to juz 2 razy dziennie odkurzam. Cały czas robie sobie nadzieje ze wrotycz pomoze, moze cuda sie zdarzaja. Tylko zastanawia mnie jedno. Ivomec nie działa, boraks nie działa to co do jasnej ch*** zadziała??? Quote
2411magdalenka Posted August 19, 2010 Posted August 19, 2010 no i co tam???????? powiedz, że lepiej.. powiedz, że będzie dobrze..... odpisał mi, powiedział, że ciężko coś powiedzieć ;) ale że może właśnie w genach tkwi problem... może u Azy cosik było nie teges i u Barta też trochę, a u Freyki i Oskara zebrała się ta niekorzystna pula genów i stąd problemy...? u nas kolejne zmiany.. jadę w sobotę po pracy na dyżur nocny do Orła, bo to co się dzieje, to jest..... brak słów, Pani w recepcji na Sanockiej powiedziałam "cuda mi się dzieją z psem", ale to chyba najgorsze koszmary. Quote
wojtuś Posted August 19, 2010 Posted August 19, 2010 Nino i też trzymam za wyzdrowienie Oskarka.... Dla Ciebie i Magdalenki dużo.. dużo sił życzę.... Quote
nina_q Posted August 19, 2010 Posted August 19, 2010 U nas masa wyprysków, ale chyba wrotycz, mydło z nanosrebrem, olejek herbaciany, rivanol i propolis zatrzymały te wypryski. Teraz dół Oskarka to strup na strupie, ale z tego co wiem to i tak o niebo lepiej niz z Freycią - siostrzyczka :-( Oskar juz ucieka jak mnie widzi z wacikiem albo butelka. A po wcierce szalenstwo, bo probuje zetrzec zapach mazidel i ociera sie o co tylko sie da i nie da np o kota ;) Narzuty w salonie wszystkie sa przefarbowane na żółto, bo Oskarek zrobil sie pieskiem salonowym :) Za to z zemsty zniszczyl moja ostatnia roze. Został sam patyczek bez listków i kolców.... Quote
2411magdalenka Posted August 19, 2010 Posted August 19, 2010 skąd ja znam te ocierania... cieszę się, że elewacji domu jeszcze nie mamy docelowej ;) bo Freyka by poszła na łańcuch jak nic ;) i mąż jeszcze komentarz: "a co? przyjadą ją zabrać? to DOBRA" ;) ale pogoda taka se, więc młoda zdobyła garaż i też wszystko wyżółcone.. a zapach olejku herbacianego chyba znienawidzę na zawsze ;) trzymaj się kobito i walcz z tym złośliwcem ;) Quote
mmd Posted August 20, 2010 Posted August 20, 2010 Czytam ten wątek na bieżąco prawie cały czas i wątek Freyci też i już nie wiem, którego psiaka bardziej żałować. Co to znaczy, że skaza genetyczna tak w praktyce? Tak będzie ciągle? Tzn. będą nawroty? Może z tego się wyrasta... Quote
nina_q Posted August 20, 2010 Posted August 20, 2010 [quote name='mmd']Czytam ten wątek na bieżąco prawie cały czas i wątek Freyci też i już nie wiem, którego psiaka bardziej żałować. Co to znaczy, że skaza genetyczna tak w praktyce? Tak będzie ciągle? Tzn. będą nawroty? Może z tego się wyrasta...[/QUOTE] Tak w pratyce, sprowadza sie do łagodzenia skutków, w tym przypadku, które beda sie z czasem powiekszac i przerzucac na organy wewnetrzne. To tak jak z choroba downa u ludzi, z tym sie rodzi i umiera, a przy osłabionej odpornosci przyplatuja sie tysiace infekcji. Moze nie do konaca trafne porównanie ale chyba obrazowe. Tak bedzie ciagle i coraz gorzej, az organizm tego nie wytrzyma....:-( Quote
agnieszka24 Posted August 20, 2010 Posted August 20, 2010 To straszne co piszesz :( Oby okazało się, że przyczyna nie leży w genach.. A jak wogóle czuje się Oskarek? Jak kuracja wrotyczem? Czy troszkę pomaga? Quote
mmd Posted August 20, 2010 Posted August 20, 2010 To bardzo pesymistycznie brzmi:( Wygląda to tak, że będziecie się starać przedłużać im życie, które nie będzie tyle trwało co u zdrowego psa, prawda? Biedne maluchy - ani szczenięctwa nie miały, ani teraz nic nie wiadomo... Tylko chyba ze dwa tygodnie tak było, że można było czytać o szaleństwach w ogrodzie i psim rozrabianiu... Z obydwoma psiakami czuję się jakoś związana, Freykę miał przewozić mój brat, ale strasznie by musiał nadłożyć kiepskiej drogi i nic z tego nie wyszło (wtedy nie miałam pojęcia, że to ona), a Oskarka przecież wygłaskałam nawet. Tylko wtedy on był na etapie chorej wątroby. Biedne dzieciuchy i Wy biedne, ale każdy podobno dostaje tyle, ile może znieść. Ja bym też miała różne dni zapewne, ale walczyć trzeba do końca, a w nagrodę znów będą masowo wykopywane i zjadane róże:) Quote
nina_q Posted August 20, 2010 Posted August 20, 2010 Straszne, wiem i tego najbardziej sie obawiam. Niestety, patrze na Freycie, patrze na młodego i.... mam strach w oczach. Generalnie samopoczucie Oskarka jest calkiem niezle :) Zaraz po przyjezdzie pozbawił mnie rozy i wykopal ogroooomny dol. Ja go zasypałam, a on znowu odkopał i od tego czasu zabawa w kolo. On kopie ja zasypuje ;) Niedlugo tunel pod domem bede miala, albo jadro ziemi zobacze :) Jesli chodzi o łapeczki, stawy jest o niebo lepiej niz zaraz na poczatku u mnie. Teraz biala sarenka po polach goni ;) Tylko ta ch.... nuzyca nie odpuszcza. Na razie wrotycz nie daje efektów, ale leczenie ziołami jest długotrwałe. Własnie sie obraził bo nie usunełam sie "z jego" fotela i spode łba patrzy na mnie. Aga jak bedziesz z Zuzia w okolicy, zapraszamy. Sama zobaczysz.... Quote
nina_q Posted August 20, 2010 Posted August 20, 2010 [quote name='mmd']To bardzo pesymistycznie brzmi:( Wygląda to tak, że będziecie się starać przedłużać im życie, które nie będzie tyle trwało co u zdrowego psa, prawda? Biedne maluchy - ani szczenięctwa nie miały, ani teraz nic nie wiadomo... Tylko chyba ze dwa tygodnie tak było, że można było czytać o szaleństwach w ogrodzie i psim rozrabianiu... Z obydwoma psiakami czuję się jakoś związana, Freykę miał przewozić mój brat, ale strasznie by musiał nadłożyć kiepskiej drogi i nic z tego nie wyszło (wtedy nie miałam pojęcia, że to ona), a Oskarka przecież wygłaskałam nawet. Tylko wtedy on był na etapie chorej wątroby. Biedne dzieciuchy i Wy biedne, ale każdy podobno dostaje tyle, ile może znieść. Ja bym też miała różne dni zapewne, ale walczyć trzeba do końca, a w nagrodę znów będą masowo wykopywane i zjadane róże:)[/QUOTE] Róż już sadzić nie bede, szkoda czasu ;) Niestety o przedłuzaniu zycia mowil mi wet :( ale nie zakladam tej opcji, nie ma takiej mozliwosci . Jak trzeba bedzie, bedziemy walczyc do konca, ale licze ze bedzie dobrze. Mam nadzieje ze lekarka po weekendzie wroci z urlopu, zrobimy testy i wyjdzie "tylko" uczulenie. Dzieki ze jestescie z nami, od razu razniej. Quote
agnieszka24 Posted August 20, 2010 Posted August 20, 2010 Dzięki za zaproszonko, ale nie wiem czy się wyrobię. Planuję wracać przez Kraków, ale penie będę tam dopiero koło 17-18. A Hiena w domu zostanie sama, będę gonić by wrócić do niej jak najszybciej. Bardzo chętnie bym do was wpadła, ale trochę późno będzie. Chyba, że bylibyście przypadkiem w Krakowie, to mogłybyśmy się spotkać na kawce :cool3: Po obronie chętnie bym Was odwiedziła i posiedziała cały dzień. :pWycałowałabym tą cudną mordeczkę :loveu: A czy uszka nadal są klapnięte, czy stanęły?? Quote
mmd Posted August 20, 2010 Posted August 20, 2010 [quote name='nina_q']Róż już sadzić nie bede, szkoda czasu ;) Niestety o przedłuzaniu zycia mowil mi wet :( ale nie zakladam tej opcji, nie ma takiej mozliwosci . Jak trzeba bedzie, bedziemy walczyc do konca, ale licze ze bedzie dobrze. Mam nadzieje ze lekarka po weekendzie wroci z urlopu, zrobimy testy i wyjdzie "tylko" uczulenie. Dzieki ze jestescie z nami, od razu razniej.[/QUOTE] Cały czas jestem z Wami - z Wami dziewczyny i z Oskarkiem i z Freyką. Miałam tylko dwa dni przerwy w czytaniu, bo padłam (chore uszy, ból jak diabli - dogociotki też chorują ;) ). Myślę, że spore grono Wam kibicuje. A z tym jądrem ziemi to niegłupie... może niech idzie chłopak na żywioł i jakies gorące źródła odkopie albo złoża cennych metali:) Quote
nina_q Posted August 20, 2010 Posted August 20, 2010 [quote name='agnieszka24']Dzięki za zaproszonko, ale nie wiem czy się wyrobię. Planuję wracać przez Kraków, ale penie będę tam dopiero koło 17-18. A Hiena w domu zostanie sama, będę gonić by wrócić do niej jak najszybciej. Bardzo chętnie bym do was wpadła, ale trochę późno będzie. Chyba, że bylibyście przypadkiem w Krakowie, to mogłybyśmy się spotkać na kawce :cool3: Po obronie chętnie bym Was odwiedziła i posiedziała cały dzień. :pWycałowałabym tą cudną mordeczkę :loveu: A czy uszka nadal są klapnięte, czy stanęły??[/QUOTE] Nie wiem co bede robic, bo tak naprawde przy moich dzieciakach nie da sie nic zaplanowac :roll: ale jak juz bedziesz w Krk to dzwon, moze akurat sie uda spiknac na kawke, albo poznasz place zabaw w Krk :cool3: Wiesz gdzie mieszkamy i zawsze mozesz wpasc, odpoczac, pobawic sie z kłapouchem :) Jedno ucho walczy i próbuje sie podniesc ale pociesznie wyglada. Aaaaa nie "chwaliłam się". Łajza zjadla sandały kolezance Majeczki - mojej corki. Nic poza podeszwa nie zostało, dowody zbrodni calosciowo zostały pozarte ;) Koszt 50 zł, ale mina mamy, która widzi same podeszwy - bezcenne :D Quote
agnieszka24 Posted August 20, 2010 Posted August 20, 2010 Oki to zadzwonię :) Może uda się nam spotkać. Plac zabaw to świetny pomysł. Czasami jak wracam ze spaceru z Hieną to wstępujemy sobie na plac, bo Hiena uwielbia zjeżdżać na ślizgawce :evil_lol: Karuzelą też nie gardzi, ale jak usiądę na huśtawce, to za wszelką cenę próbuje mnie z niej zrzucić :diabloti: Quote
Vlk Posted August 20, 2010 Posted August 20, 2010 trzymam kciuki za oba szczeniorki, naprawdę mocno. Bardzo zasługują na zdrowe życie w kochającym domu. Ślę ciepłe fluidy do Was i do psiaczków. Aż się łzy w oku kręcą gdy się czyta te opisy i niektóre diagnozy :( Quote
nina_q Posted August 22, 2010 Posted August 22, 2010 Jutro kolejna wizyta u weta i kolejny zastrzyk. Jak na razie nie widze poprawy :( Rivanol troszke wysusza te wypryski i nie ropieja, ale caly czas pojawiaja sie nowe. Chodzi Oskarzysko taki indianiec. Biały grzbiet, żółty spód, popielaty pychol i czerwone łapki ;) Niestety siersc tonami wypada. Co odrośnie nowa na łapkach, to zaraz wypadnie. Dalej smarujemy wrotyczem i olejkiem herbacianym oraz mamy nadzieje na poprawe. Quote
agnieszka24 Posted August 22, 2010 Posted August 22, 2010 Trzymam kciuki za cukiereczka! Niech już skarbek wyzdrowieje.. Quote
2411magdalenka Posted August 23, 2010 Posted August 23, 2010 ja też trzymam kciuki... a do Orła droga koleżanko nie chciałabyś się wybrać? Quote
nina_q Posted August 23, 2010 Posted August 23, 2010 Jesteśmy po wizycie u weta. Zrobił zeskrobine - brak nużeńca :D ale do powtórzenia. Niestety łapy czerwone i gorace i wet nie ma pomysłu co to moze byc. Ewidentne zapalenie skóry na brzusiu, ale kontynuujemy dotychczasowe leczenie czyli ivomek, wrotycz, mydło z nanosrebrem, olejek itp rivanolem przerabiamy mlodego na zółtka ;) I mały sukces....zaszczepiony Nubivac-iem DHP :multi: Mam jeszcze podpowiedz ze dobrze by było psiaczki wysterylizowac jak troche sie ich stan zdrowia unormuje, bo hustawka hormonalna w tym wieku napewno nie pomaga w leczeniu :p Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.