Jump to content
Dogomania

York jako agresor (niestety, to nie jest żart).


owczarnia

Recommended Posts

Witam po długiej przerwie. Mamy pieska, yorczka, w październiku skończył osiem lat. To bardzo schorowany, znerwicowany piesek (został kiedyś u nas na klatce schodowej napadnięty przez amstaffa sąsiada, od tamtej pory choruje i można powiedzieć, że od klilku lat żyje właściwie na kredyt...). Dwa piętra niżej mieszka sąsiad z żoną Azjatką i dwoma synami, o również azjatyckich rysach. Piszę o tym dlatego, że ma to niejakie znaczenie dla całej sytuacji.

Problem leży w tym, że pani Azjatka przejawia histeryczny lęk przed psami wszelkiej maści. Na widok naszego Fuzlaka natychmiast podnosi krzyk i piski, wołając coś w niezrozumiałym języku, w dodatku na wysokich rejestrach, od czego nasz pies dostaje delirium. Gdyby na tym jeszcze sprawa się kończyła, to pół piedy, niestety jednak, ona go również kopie. Kiedy tylko ma go w zasięgu nogi, pomimo, że pies zawsze jest na smyczy. Oczywiście staramy się na jej widok natychmiast brać go na ręce, niestety jednak nie zawsze jest to możliwe i nie raz zdarzyło się już, że psiak został skopany. Co gorsza, tego samego uczy swoje dzieci i zachowują się one podobnie, choć nie są już małe i doskonale widzą, że pies się ich boi, a jeśli szczeka, to ze strachu. Robimy, co możemy, wychodzimy z Fuzlakiem w porach, kiedy szanse na spotkanie sąsiadki są jak najmniejsze, niestety jednak od czasu do czasu zdarzy się nam na nią wleźć. I tak też właśnie stało się ostatnio.

[B]Mąż czekał na dole na windę, pies stał grzecznie obok niego, oczywiście na smyczy. Drzwi windy otworzyły się, okazało się, że w środku jest sąsiadka z dziećmi. Nasz pies natychmiast zaczął szczekać, mąż błyskawicznie schylił się, by wziąć go na ręce, niestety, nie zdążył, sąsiadka dała krok i kopnęła go. Mąż nie wytrzymał, powiedział jej kilka słów do słuchu. Na co ta podniosła jazgot, wykrzykując "policja"! No i wezwała tę policję. Wieczorem zadzwoniła owa policja do drzwi, prosząc o świadectwo szczepienia przeciwko wściekliźnie. Dostali je, następnego dnia mąż udał się na komisariat. Dowiedział się, że sąsiadka twierdzi iż nasz pies ugryzł jej dziecko (pokazała zadrapanie na kolanie, które "zauważyła dopiero po powrocie dziecka ze szkoły"), pies jest agresywny i zaatakował ją, ona się go boi, a my nie mamy nad nim kontroli. Pół komisariatu dostało ataku śmiechu, gdy usłyszeli, że chodzi o dwukilowego yorczka, niemniej jednak chcieli na męża nałożyć mandat. Mąż odmówił i ma być sprawa w sądzie grodzkim.[/B]

[B]I teraz moje pytanie: jak to możliwe, żeby na podstawie wymysłów i kłamstw jakiejś baby nakładać mandat? Nikt nie prowadził żadnego dochodzenia, nie przesłuchiwano żadnych świadków, to są tylko jej słowa, w dodatku całkowicie niezgodne z prawdą! Nie dość, że nasz piesek nikogo nie pogryzł, to jeszcze został kopnięty (i to nie po raz pierwszy)!
[/B]
Dodam, iż z tymi sąsiadami są problemy od dawna. Zarówno pani Azjatka, jak i jej dzieci, ćwiczą grę na fortepianie całymi dniami, co jest niezwykle uciążliwe i kilkunastokrotnie było poruszane, niestety bez żadnego skutku. Sądzić się z nimi nikomu się nie chce, więc grają nadal. Byłam w tej sprawie u męża tej pani (z nią, jak już wspominałam, po polsku dogadać się nie można), zostałam zwyzywana i wyrzucona za drzwi, do tego jeszcze mi groził, między innymi każąc "uważać na psa". Od tamtej pory przypadki kopania nasiliły się, zwłaszcza kiedy z psem wychodził syn.

Co możemy w takiej sytuacji zrobić?!

Link to comment
Share on other sites

Zrobiliscie błąd zasadniczy, trzeba było zgłaszać każdą napaść pani na psa. Co warto zrobić? Porozmawiać z dzielnicowym od serca. Zgłosić że pani napada na Was i na psa, jest agresywna i obawiacie się o bezpieczeństwo psa i swoje. Zgłosić hałas ("naruszenie miru domowego"). A psa wynosic wyłącznie na rękach i puszczać dopiero poza klatką...
Aha- szybko lecieć do weta po zaświadczenie o tym, że pies ma cokolwiek po kopnięciu (niech ma i siniaka) i założyc babie sprawę cywilną o zwrot kosztów (a wet niech zrobi i rtg i usg).

Do wykorzystania masz następujące fragmenty z Ustawy o ochronie zwierząt:

"Art.6.2. Przez znęcanie się nad zwierzętami należy rozumieć zadawanie albo świadome dopuszczanie do zadawania bólu lub cierpień, a w szczególności:
1) [COLOR=darkorange][B]umyslne zranienie[/B][/COLOR] lub okaleczenie zwierzęcia, nie stanowiące dozwolonego prawem zabiegu lub doświadczenia na zwierzęciu, (...)
4) bicie zwierząt przedmiotami twardymi i ostrymi lub zaopatrzonymi w urządzenia obliczone na sprawianie specjalnego bólu, [COLOR=darkorange][B]bicie po głowie, dolnej części brzucha, dolnych częściach kończyn[/B][/COLOR], (...)
9) [COLOR=darkorange][B]złośliwe straszenie lub drażnienie zwierząt[/B][/COLOR], (...)


Rozdział 11
Przepisy karne:
Art. 35 35.1 (11) Kto zabija zwierzę z naruszeniem przepisów art. 6 ust. 1, art. 33 lub art. 34 ust. 1-4 [B][COLOR=darkorange]albo znęca się nad nim w sposób określony w art. 6 ust. 2[/COLOR], podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.
[/B]35.5 W razie skazania za przestępstwo określone w ust. 1 lub 2, sąd może orzec nawiązkę w wysokości od 25 zł do 2.500 zł na rzecz Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Polsce albo na inny cel związany z ochroną zwierząt, wskazany przez sąd.

Oraz Kodeks Karny:

W art. 78 Kodeksu Wykroczeń przewidziano usankcjonowanie odpowiedzialnością osoby, [B]które poprzez drażnienie lub płoszenie zwierząt doprowadzają do tego, że staja się one niebezpieczne. [/B]Osoby takie mogą otrzymać grzywne do 1000 zł. albo karę nagany. Policjanci mogą stosować środki oddziaływania prewencyjnego, pouczenia, ostrzeżenia itp. Nakładać grzywnę w drodze mandatu karnego do wysokości określonej w ustawie lub kierować wniosek o ukaranie do Sądu .


Ogólnie- z normalnymi ludźmi można się próbowac dogadać, nienormalnym trzeba uprzykrzyć życie na tyle, żeby na nasz widok pokornieli i wiali gdzie pieprz rośnie.

Link to comment
Share on other sites

Ja bym przede wszystkim ZAWSZE wynosiła i wnosiła psa na rękach.
I to nie ze względu na "Panią Azjatkę" i jej komfort a po prostu dla bezpieczeństwa psa "wielokrotnie " kopanego.
Współlokatorów ma się różnych , bywają i chorzy ( fobie) i rozwiązywanie problemów z nimi to jedna bajka ale zapewnienie psu bezpieczeństwa to bezwzględny obowiązek.
Przykro mi to pisac ale nie znajduje usprawiedliwienia dla narażania psa na takie ataki. Zawsze noszę po klatce schodowej 9 kg. jamnika ( ze względu na kręgosłup) i na prawdę trudno mi zrozumieć jakim problemem jest chwycenie 2-3 kg psa na ręce gdy wchodzisz do bramy zwłaszcza jak nie jestes w stanie przewidzieć czy psa nie spotka atak.

Najtrudniej rozwiązuje się konflikty gdy obie strony się uprą i usiłują udowodnić kto kogo...
Często zamiast nakręcać sytuację lepiej po prostu znaleźć "obejście"- na prawdę szkoda psa i nerwów

Link to comment
Share on other sites

[quote name='taks']Ja bym przede wszystkim ZAWSZE wynosiła i wnosiła psa na rękach.
I to nie ze względu na "Panią Azjatkę" i jej komfort a po prostu dla bezpieczeństwa psa "wielokrotnie " kopanego.
Współlokatorów ma się różnych , bywają i chorzy ( fobie) i rozwiązywanie problemów z nimi to jedna bajka ale zapewnienie psu bezpieczeństwa to bezwzględny obowiązek.
Przykro mi to pisac ale nie znajduje usprawiedliwienia dla narażania psa na takie ataki. Zawsze noszę po klatce schodowej 9 kg. jamnika ( ze względu na kręgosłup) i na prawdę trudno mi zrozumieć jakim problemem jest chwycenie 2-3 kg psa na ręce gdy wchodzisz do bramy zwłaszcza jak nie jestes w stanie przewidzieć czy psa nie spotka atak.

Najtrudniej rozwiązuje się konflikty gdy obie strony się uprą i usiłują udowodnić kto kogo...
Często zamiast nakręcać sytuację lepiej po prostu znaleźć "obejście"- na prawdę szkoda psa i nerwów[/QUOTE]Ta sprawa ciągnie się od kilku lat. Kiedyś z psem wychodził również syn, odkąd zaczęły się przypadki kopania, wychodzimy tylko my i staramy się, by pies zawsze był na rękach. Dla jego bezpieczeństwa, oczywiście, psychozy pani nieszczególnie nas obchodzą. Niestety, czasem zdarzy się, że mamy coś w rękach i pies idzie na smyczy. Staramy się ograniczać takie sytuacje do minimum, ale czasem się - tak jak ostatnio - coś takiego przytrafi. Mąż poszedł po kwiaty dla mnie, zabrał ze sobą psa, miał w drodze powrotnej w ręku bukiet róż, nie chciał go pokłuć. I pech, trafił akurat na tę babę.

[B]Ponawiam jednak pytanie, co możemy AKTUALNIE zrobić, jak się BRONIĆ PRZED JEJ OSKARŻENIAMI?[/B]

Dodam, że podjęliśmy decyzję o wyprowadzce, od półtora roku staramy się sprzedać mieszkanie. Dlatego nie wnosiliśmy spraw żadnych nigdzie, staraliśmy się po prostu unikać tej pani i konfliktów z nią i jej rodziną. Niestety, ogólny kryzys spowodował, że wciąż nie udało nam się sprzedać tego mieszkania, a pani jak widać nie próżnuje...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='owczarnia']Dodam, że podjęliśmy decyzję o wyprowadzce, od półtora roku staramy się sprzedać mieszkanie. Dlatego nie wnosiliśmy spraw żadnych nigdzie, staraliśmy się po prostu unikać tej pani i konfliktów z nią i jej rodziną. Niestety, ogólny kryzys spowodował, że wciąż nie udało nam się sprzedać tego mieszkania, a pani jak widać nie próżnuje...[/QUOTE]
A ja bym się dowiedział jakiego dokładnie obywatelstwa są Ci państwo i napisał do ichniejszej ambasady, że obywatele ich kraju Wam dokuczają ;-)

Kolejna sprawa - jeżeli Pani nie ma obdukcji, że dziecko zostało ugryzione przez psa to można w Sądzie Grodzkim podważyć.
Weźcie też innych sasiadów na świadków, ale takich, którzy potwierdzą, że ludzie są męczący.
Powodzenia :-)

Link to comment
Share on other sites

Sąsiedzi są tu niestety tacy, że każdego interesuje tylko to, co jemu bezpośrednio przeszkadza. Miałam dobry przykład podczas zebrania wspólnoty, na którym poruszana była sprawa fortepianu. Niby wszyscy słyszą i wszystkich to denerwuje, ale bezpośrednio dotyczy to nas i jeszcze jednych sąsiadów - nie mamy większości, więc wspólnoty nic to nie obchodzi, reszta nie będzie się wtrącać, bo u nich aż tak nie słychać. Każdy patrzy własnego nosa, do tego większość jest wzajemnie ze sobą skłócona, szkoda gadać.

Byliśmy wczoraj na policji i muszę powiedzieć, że trafił nam się wyjątkowo porządny policjant. Nie dość, że wykazał zrozumienie, to jeszcze sam proponował, co możemy dołożyć do zeznań, wypytywał o świadków kopania psa, o ten fortepian - choć teoretycznie sprawa dotyczy rzekomego pogryzienia. Robił wszystko, aby nadać sprawie w dokumentach jak najszerszy aspekt. Przyjął od nas zaświadczenia o stanie zdrowia psa (że jest na lekach przeciwepileptycznych i uspokajających), o kastracji, spisał moje zeznania, choć nie byłam świadkiem samego wydarzenia. Cierpliwie tłumaczył, co i jak. Byłam naprawdę pozytywnie zaskoczona. Teraz wszystko zależy od komendanta, który albo sprawę umorzy, albo skieruje do sądu grodzkiego. Niestety, sąd grodzki nie będzie się odnosił do przypadków drażnienia i kopania psa, interesować go będzie tylko konkretny zarzut, w tym wypadku rzekome pogryzienie i brak kontroli nad psem (rzekomy brak smyczy). Świadków państwo od Azjatki nie mają na to żadnych, a za całą obdukcję robi skierowanie do chirurga, które matka dostała od lekarza ogólnego, twierdząc, że owe zadrapania na nodze jej dziecka to pogryzienie przez psa. Za to my mamy świadka, byłego stróża, który nie raz widział, jak drażnili i próbowali kopać naszego psa - to on właśnie ostrzegł mnie jako pierwszy, żeby syna z psem nie puszczać samego.

Gdy sąd grodzki rozpatrzy tę sprawę, my możemy ewentualnie wnieść drugą, o znęcanie się i drażnienie psa. Mam jednak szczerą nadzieję, że zanim to nastąpi, wreszcie się stąd wyprowadzimy.

Co do zgłaszania hałasu, niestety. Powiedziano nam, że hałas pod naruszanie miru domowego póki co w świetle polskich przepisów nie podchodzi i policja takiego zgłoszenia nie przyjmie, choćby nie wiem co.

Link to comment
Share on other sites

Moim zdaniem sprawę w sądzie przegracie mimo wszystko, zrobiliście błąd nie zgłaszając ataków sąsiadki... zresztą dziwie się waszym postępowaniem bo gdyby mi ktokolwiek kopnął kilka razy psa to raczej bym nie czekała aż w końcu kopnie go tak aż pies padnie.. tym bardziej że chodzi o bardzo delikatnego psa... :o

Link to comment
Share on other sites

Widzisz, my mamy taki charakter, że wolimy zejść z drogi niż bardziej rozjuszać wariata. Bo dla mnie człowiek, który próbuje kopać psa nie jest normalny. Stąd staramy się wynieść z tego mieszkania jak najszybciej, pilnujemy psa itd. Ci ludzie są według mnie nieobliczalni, ja na nich naślę policję, a oni mi otrują psa albo co gorszego, żadne odszkodowania mi tego później nie zwrócą. Rozmowę odbyłam z tym człowiekiem tylko jedną - po tym jak mnie potraktował i groził, że jeśli się nie przestanę czepiać jego fortepianu to pożałuję, postanowiliśmy sprzedać mieszkanie i się wyprowadzić. Nie byliśmy w stanie przewidzieć, że zacznie się kryzys i będzie taki problem ze znalezieniem nabywcy, a nie stać nas, by oddać to mieszkanie za pół darmo. I tu jest problem. Cały czas liczymy, że może już niedługo - i dlatego właśnie nie zgłaszałam nic na policję. Btw, ona podała w zeznaniach, że "odsuwała psa nogą, żeby bronić dziecka". Czyli doskonale zdaje sobie sprawę, jaką linię obrony obierzemy. Poza tym, jak ja mam komukolwiek udowodnić, że ona kopie mojego psa? Poza tym jednym jedynym przypadkiem prawie dwa lata temu, kiedy stróż to widział i mi doniósł, nie mam żadnych świadków. Ona nie jest kretynką, nie robi tego przy ludziach. Nie mówiąc już o tym, że jeszcze parę lat temu nikogo by to nie obeszło.

Zastanawiam się też, dlaczego mamy przegrać? Kobieta twierdzi nieprawdę i nie ma na to żadnych świadków. Pies nikogo nie ugryzł, nie mówiąc o tym, że był na smyczy. Policjant twierdzi, że w sytuacji, gdy chodzi o dwukilowego, schorowanego yorczka, kobieta się raczej ośmiesza, ale wiadomo, że nie on o tym decyduje. Nie ma obdukcji. Nie ma żadnych dowodów, prócz jej słów i faktu, że od dawna się na nas wyzłośliwiają za to, że odważyłam się podjąć próby walki z nimi odnośnie nękania ciągłymi ćwiczeniami gry na fortepianie. Dlaczego więc sąd miałby wziąć stronę tej kobiety?

Link to comment
Share on other sites

Wczoraj policjant powiedział nam bardzo dobitnie i wyraźnie, że jeśli nie jest po 22, nie przyjadą. Trzy razy się pytałam. Hałas musiałby być gigantyczny, przekraczać wszelkie dopuszczalne normy, żeby się pofatygowali. Jeśli mi sąsiad gra całymi dniami na fortepianie, zapraszają mnie do sądu, mogę zakładać sprawę z powództwa cywilnego. Nic więcej nie zrobię.


Edit: dzwonił do męża policjant prowadzący naszą sprawę. Po raz kolejny zaproponował mu przyjęcie mandatu, ponieważ po rozmowie z komendantem dowiedział się, że nic nie wskóramy. Owszem, pogryzienia nikt nam nie udowodni (brak obdukcji, itd), ale z art. 77 te 200 złotych mandatu nam się należy i cześć. Mąż dowiedział się, że to jego obowiązkiem jest dopilnować, aby pies nie miał styczności z sąsiadką, niezależnie od tego, czy go kopnęła, czy nie. Ona się czuje zastraszona, pies szczekając wzbudza strach, skoro dla yorków nie ma kagańców, to już nasz problem, żeby ona się nie czuła zastraszona. Fakt, że to ona sama podlazła do psa, nie ma żadnego znaczenia, nie udowodnimy tego za Chiny (nomen omen) i oni nam z dobrego serca radzą przyjąć ten mandat i oszczędzić sobie nerwów. Następnie zebrać dowody i założyć sąsiadom sprawę o znęcanie się nad psem i drażnienie go, jako zupełnie osobną. Podobnie założyć im sprawę o ten fortepian.

Ja chyba śnię. Wychodzi na to, że oni mogą sobie robić co chcą i gadać, co chcą, składać fałszywe donosy, a my możemy co najwyżej wziąć prawnika i zakładać im sprawę z powództwa cywilnego. Co, jak wiadomo, jest nie tylko kosztowne, ale i czasochłonne, i wymagające nerwów ze stali. Ona może sobie powiedzieć, że my nie mamy kontroli nad psem i to się wiąże z mandatem, bo nie jesteśmy w stanie udowodnić, że było inaczej. Za to my, żeby złożyć doniesienie o tym, że ona celowo drażni i próbuje przy każdej okazji kopać naszego psa, musimy mieć świadków, dowody i nie wiadomo co jeszcze. Pięknie, po prostu pięknie.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...