evel Posted March 2, 2011 Author Posted March 2, 2011 Tak, śnieg jest niebieski i w ogóle zdjęcia są fu, ale trudno, może kiedyś się nauczę :oops: [IMG]http://img192.imageshack.us/img192/1060/sdc11415im.jpg[/IMG] Co Ty mówisz do mnie? [IMG]http://img97.imageshack.us/img97/6656/sdc11419h.jpg[/IMG] Kto powiedział "piłka"?! [IMG]http://img687.imageshack.us/img687/4131/sdc11425.jpg[/IMG] Mmmm dobre to... [IMG]http://img689.imageshack.us/img689/7163/sdc11426l.jpg[/IMG] Co "daj talerz"? Że kto niby? [URL]http://img534.imageshack.us/img534/7407/sdc11435x.jpg[/URL] Dlaczego mnie zabrałaś od sarnich bobków, do cholery?! Dobra, jestem ponad to! :roflt: Ogólnie pies mi się popsuł... Jak jej czegoś nie pozwalam (zjeść kupy, zjeść patyka, iść i zrobić rozpieruchę, bo OWCZAREK idzie tam ło) to mi kwiczy, jęczy albo na mnie szczeka :roll: Żmiję sobie na "mymłonie" wyhodowałam, ot co :roll: A! W trakcie zbierania psa od bobków złapałam za szelki, pięć sekund później pies leżał na ziemi z wyrazem głębokiej urazy na swej facjacie a ja trzymałam szelki w ręku... I niech mi ktoś powie, że nie mam psa węża :diabloti:
panbazyl Posted March 3, 2011 Posted March 3, 2011 a żeś zakagańczyła malenstwo ;) Już wiem o spotkaniu z Maliną - Panbazyl jest ciut większy, trochę wesoło reaguje na inne psy, ma większą głowę. Malina była najspokojniejsza z całego stada. Może kiedyś się z Malinową wybierzecie do bazylowa? Na wiosnę jak błota nie będzie, bo jak jest to koszmar.
sacred PIRANHA Posted March 3, 2011 Posted March 3, 2011 poczytałam sobie wpisy na blogu...miedzy innymi o wyborze, kompromisie itp dotyczących drugiego przyszłego psa... ja wiem jedno - moj nasteny pies napewno nie bedzie mały, nie bedzie nawet sredni! własnie przezylismy atak na Hamstera...zaatakowała go suka yorczyca! i psy wisi skora za uchem teraz...zaluje ze nie miałam timka pod ręka jak przypałetała sie na yorczyca...kolejny argument przeciwko posiadaniu małych psów...wiekszosc psow jest od nich wieksza i moze w kilka sekund zrobic im krzywde! ****! to sie wyżaliłam o :-) PS. jak czytam o poczynaniach Zu to mi wstyd Ze Hamster taki głąb jest...
evel Posted March 3, 2011 Author Posted March 3, 2011 [quote name='panbazyl']a żeś zakagańczyła malenstwo ;) Już wiem o spotkaniu z Maliną - Panbazyl jest ciut większy, trochę wesoło reaguje na inne psy, ma większą głowę. Malina była najspokojniejsza z całego stada. Może kiedyś się z Malinową wybierzecie do bazylowa? Na wiosnę jak błota nie będzie, bo jak jest to koszmar.[/QUOTE] No w kagańcu śmiga paskuda, bo żre śmieci różne. Nauczyła się od innych psów zabawy patykami i co jakiś czas a to sobie krzywdę zrobi, bo jej kawałek w mordzie utknie, a to zeżre i później nie może go... ee... no, oddać ;) no i poza tym zdarzają jej się wybuchy :roll:, więc w kagańcu jest gwarancja, że się nikt nie przyczepi, bo jakby co - kaganiec regulaminowo na mordzie jest... Ja chętnie, ale nie wiem czy Zuz się nada - co prawda potrafi się już bawić z labkami, ale wkurza ja to labkowe zarzucanie łap na kark, grzbiet, łeb - wiesz, narusza to jej godność :evil_lol: [quote name='sacred PIRANHA']poczytałam sobie wpisy na blogu...miedzy innymi o wyborze, kompromisie itp dotyczących drugiego przyszłego psa... ja wiem jedno - moj nasteny pies napewno nie bedzie mały, nie bedzie nawet sredni! własnie przezylismy atak na Hamstera...zaatakowała go suka yorczyca! i psy wisi skora za uchem teraz...zaluje ze nie miałam timka pod ręka jak przypałetała sie na yorczyca...kolejny argument przeciwko posiadaniu małych psów...wiekszosc psow jest od nich wieksza i moze w kilka sekund zrobic im krzywde! ****! to sie wyżaliłam o :-) PS. jak czytam o poczynaniach Zu to mi wstyd Ze Hamster taki głąb jest...[/QUOTE] No właśnie ten argument przemawia za większym psem, na pewno większym niż Zu, żeby w razie czego potrafił się obronić :( Bardzo współczuję, mam nadzieję, że mały się wyliże i że nadal będzie miał taki fajny stosunek do innych psów. A ja za to mam [B]misję[/B]... Otóż, jest u nas na osiedlu poczwarka (że niby w typie ON) bezogoniasta. Jej przewodnikiem jest pewna miła pani, ale niestety wychodzi czasem z psem jej córka [?]. Suka rzuca się na inne psy, konkretniej - na suki. W wakacje zaatakowała Zu - wyskoczyła z krzaków, bez warczenia, szczekania, bez najmniejszego szmeru, celowała prosto w Zuzola - szczęśliwie siostra zdążyła małą pindzię podnieść na szelkach, bo ciekawe, co by z niej zostało :roll: No ale do rzeczy - suka wychodząc ze starszą panią jest odwoływalna na 100%, a jak wychodzi z blond wypłoszem - na 0 :shake: Sytuacja z przed chwili - wychodzimy z klatki, widzimy, że idzie ta suka, więc czekamy, aż przejdzie. Odeszła spory kawałek, więc idziemy. Puściłam Zuzankę, w kagańcu, jak to na polach. Biegała sobie na około nas, pobiegła do swojego znajomego labiszona naprzód. Nagle widzę, że psy z przodu patrzą na nas i lekko się spinają - patrzę za siebie a tam - niespodzianka! - truchta ta wredna suka za nami, a laska ją woła (Miiiisiaaaa, Misiaaaaaaaa!) ale jakoś bez skutku. To se myślę, będzie wesoło :razz: Mogłam oczywiście się wydrzeć na tę babę, ale pewnie Zu by wtedy przypuściła atak, z którego by wyszła w kilku częściach zamiast jednej (Zu w kagańcu, tamta suka bez i luzem, zero odwołania, waży pewnie ze dwa razy więcej), więc postanowiłam się nie odzywać. Laska woła, my idziemy szybkim krokiem na przód, żeby odłowić Zu, ta kretynka ciągnie się za nami zawodząc Misiaaaaa, Misiaaaaaa (jakby nie mogła stanąć w miejscu, no mózg w d*pie :shake:), jej suka truchcikiem zaiwania zaraz za naszymi plecami, no bomba! No i nagle Zu sztywnieje, robi irokeza i dawaj na Misię :cool1: i stał się CUD. Misia się położyła, pewnie się już oblizywała na myśl o szybkiej, czarnej przekąsce a moje maleństwo się odwołało w połowie ataku :loveu::loveu::loveu: oczywiście wychwaliłam psa pod niebiosa, zapięłam na smycz i wepchałam w nią połowę żarcia, które miałam w kieszeni :evil_lol: Tamta łajza wreszcie zapięła tę swoją wywłokę i polazła jakoś bokiem... Chyba muszę zamienić słowo z jej matką, czy kto to tam jest, bo wątpię, że do tego pustego łba coś trafi :cool1: A - nie! Trafiło! Jak kiedyś się na nią wydarłam na pół ulicy, z bluzgiem :diabloti: Wtedy zstąpiła na nią MOC i udało jej się od razu zapiąć Misię na smycz, na dodatek omijała nas przez jakiś czas i zmieniała kierunek jak nas widziała... Niestety, podczas mojego wrzasku Zu prawie wyskoczyła z siebie, bo jak mama wrzeszczy, to ja też, nie? :roll: Także metoda poniekąd skuteczna, ale uwstecznia mi psa... I bądź tu człowieku mądry...
sacred PIRANHA Posted March 3, 2011 Posted March 3, 2011 nastepnym razem niech jedna osoba z ktora idziesz pojdzie po Zu a ty sie odwroc i walnij blondynie w czape pytając, czy nie zdazyła zauwazyc ze Misia ma ją w tyłku głeboko... nigdy nie zrozumiem dlaczego ludzie ktorych psy nie są łągodne lub odwoływalne puszczają je luzem...ja jak wychodze z Timkiem to nie podchodze do innych psów, nie sprawdzam czy tego akurat polubi czy zechce zjesc...po co mi to? wypracowalam sobie spokojne omijanie innych psow i tyle, moj pies nie musi sie bawic/wąchać innymi psami zeby byl szczesliwy, do zapewnienia atrakcji/ zajęcia na spacerze i obiketu do skupiania się na nim ma mnie do jasnej ....
panbazyl Posted March 3, 2011 Posted March 3, 2011 no to macie niezłe przeboje na spacerach.... ja mam raczej sarny i zające a czasem jakieś kuraki. Choć jak wczoraj jechałam do Lublina - w pks, bo samochodu nie mamy - to mi sie mój małpiszon czarny przed przystankiem wytarzał w jakimś syfie.... ojej.... Poszłam więc szybko na następny przystanek - nie jest daleko na szczęście i po drodze w sklepie kupilam mydlo w plynie i chusteczki i śnieg był już gratis.... szorowanie psa mydłem, szorowanie sniegiem wycieranie i bluzgi w strone psa że nie miał kiedy się wyperfumować. Grunt że jak wsiadaliśmy do pks to pachniał jak perfumeria z nutą miodu :) ale był masakrycznie mokry a był to jedyny mozliwy pks do cywilizacji - bo ja mam ze 3 czy 4 jedynie na dobę.... A miał to być przyjemny wyjazd na szczepienie...
evel Posted March 3, 2011 Author Posted March 3, 2011 [quote name='sacred PIRANHA']nastepnym razem niech jedna osoba z ktora idziesz pojdzie po Zu a ty sie odwroc i walnij blondynie w czape pytając, czy nie zdazyła zauwazyc ze Misia ma ją w tyłku głeboko... nigdy nie zrozumiem dlaczego ludzie ktorych psy nie są łągodne lub odwoływalne puszczają je luzem...ja jak wychodze z Timkiem to nie podchodze do innych psów, nie sprawdzam czy tego akurat polubi czy zechce zjesc...po co mi to? wypracowalam sobie spokojne omijanie innych psow i tyle, moj pies nie musi sie bawic/wąchać innymi psami zeby byl szczesliwy, do zapewnienia atrakcji/ zajęcia na spacerze i obiketu do skupiania się na nim ma mnie do jasnej ....[/QUOTE] No chyba tak zrobię, bo jak można być tak bezmózgowym? Tylko muszę jej walnąć po cichu, żeby się Zu nie zorientowała :evil_lol: A tak serio - mam w swoim i pobliskim bloku dwa BARDZO agresywne psy, psa i sukę, duże mieszańce jakby w starym typie ON. Nie miałam z nimi do tej pory ani jednego spięcia... Czyżby dlatego, że psy są [B]zawsze[/B] pod kontrolą? :hmmmm: [quote name='panbazyl']no to macie niezłe przeboje na spacerach.... ja mam raczej sarny i zające a czasem jakieś kuraki. Choć jak wczoraj jechałam do Lublina - w pks, bo samochodu nie mamy - to mi sie mój małpiszon czarny przed przystankiem wytarzał w jakimś syfie.... ojej.... Poszłam więc szybko na następny przystanek - nie jest daleko na szczęście i po drodze w sklepie kupilam mydlo w plynie i chusteczki i śnieg był już gratis.... szorowanie psa mydłem, szorowanie sniegiem wycieranie i bluzgi w strone psa że nie miał kiedy się wyperfumować. Grunt że jak wsiadaliśmy do pks to pachniał jak perfumeria z nutą miodu :) ale był masakrycznie mokry a był to jedyny mozliwy pks do cywilizacji - bo ja mam ze 3 czy 4 jedynie na dobę.... A miał to być przyjemny wyjazd na szczepienie...[/QUOTE] Ano mamy czasem ;) A bażantów Ci u nas dostatek, sarny też się znajdą, ale głębiej, pod lasem, a tam nie chadzamy na razie, bo można utonąć ;) Ale tam to już suczydło tylko na lince - niestety, uważa za swój obowiązek przynieść do domu choć trochę dziczyzny ;) Haha, to żeście mieli wycieczkę :) A jak Was przyjmują w PKS? U mnie w zwykłym MPK się czasem prują, że pies nie ma kagańca, a siedzę z nim na kolanach od okna i od ludzi osłania go zazwyczaj jeszcze ktoś znajomy, bo nie jeżdżę z psem sama autobusem raczej... Jeśli jadę sama to pies ma zawsze kaganiec na ryju i robi za pitbulla, tylko niewyrośniętego :evil_lol:
sacred PIRANHA Posted March 3, 2011 Posted March 3, 2011 evel mnie ostatnio jak sie wybierałam do lublinia nie wpuscili z Hamsterem do busa...koleś powiedzial ze albo kaganiec albo w klatce...super kurde super kaganca takiego malego chyba nie ma a jak go do klatki wpakuje to mi bebenki popękaja w uszach:-) podziekowałam wiec gzecznie, wrocilam pod blok, obskrobałam swoj samochod i pojechalam do lublina sama!
panbazyl Posted March 3, 2011 Posted March 3, 2011 ech - mogła bym napisac książkę o tym jak w pks z pies jechać.... W busach prywatnych jest masakra, ale takie na moje zatyle nie jeżdżą - do mnie ogólnie nic nie jeździ i na przystanek musze isć tak ze 2 km.... No moze mniej - ale przez łąki i rzekę, czyli błoto jak na wsi i słoma z butów. Znają juz mnie że ja z psami jeżdże, nawet często sie kierowca cieszy, ze tylko z jednym jadę a nie z wszystkimi. Staram sie ich wychowywać - czasem są bardzo fajni i ludzcy a czasem koszmar - najgorsi są ci z zamojskiego pks, jakby z księżyca i to z tej ciemnej strony. Ogólnie tym razem trafil nam sie wspaniały kierowca i dziękuję mu za to - pewnie tu nie zagląda :) a w MPK - no cóż - mój wypłoch pierwszy raz czymś takim jechał - dał sobie radę super, ja mam już z góry ustaloną taktykę - na Bronowicach się wychowałam, więc rozumiecie ;) a zawsze rozwala tekst - przeciez to labrador- i tu zdziwienie - no ten jasny to tak )to o Bazylu) ale ten czarny (to o młodym) to rotek chyba raczej..... ech nasza wiedza na temat ras psich jest powalająca :) zwłaszcza tych popularnych. a co do yorasów - to są groźne psy, bardzo jazgotliwe jak zamknięte w klatce - kiedyś jechaliśmy do Macedonii z 2 yorasami i nikt w busie nie darł tak ryja jak te dwie panny. I potrafią ugryźć.... a tak swoja drogą - ciekawie by wyglądał kaganiec na yoraska :) Moje labki łażą jak muszą w takich trixie - coś na wzór "kagańca" taki halter tylko bardziej 'solidny" z wyglądu. Na razie to się udaje - z Bazylem tak pzrejeździliśmy do wawy w pkp, do kielc i sama już nie wiem gdzie. Bazyl nawet samolotem latał, jechal metrem, plywał po Wiśle na statku w Kazimierzu - labradory mają tam gratis rejs :), jeździł pociągiem, autobusem no i samochodem też, ba nawet taxi. Mam "światowe" psy. :)
sacred PIRANHA Posted March 3, 2011 Posted March 3, 2011 wiesz najgorsze jest to ze moj Hamster wazy 2 kg, jest spokojny, do kazdego merda ogonkiem i nie szczeka...przespałby u mnie na kolanach całą droge...ale pan go kazal zakagancowac lub wjebac do klatki...
gops Posted March 4, 2011 Posted March 4, 2011 [quote name='sacred PIRANHA']evel mnie ostatnio jak sie wybierałam do lublinia nie wpuscili z Hamsterem do busa...koleś powiedzial ze albo kaganiec albo w klatce...super kurde super kaganca takiego malego chyba nie ma a jak go do klatki wpakuje to mi bebenki popękaja w uszach:-) podziekowałam wiec gzecznie, wrocilam pod blok, obskrobałam swoj samochod i pojechalam do lublina sama![/QUOTE] pies to pies , prawo jest takie same , skad ktos ma wiedziec ze akurat Twoj york nie gryzie i jest grzeczny , moze 10 innych ktore on wpuscil narozrabialy i kogos ugryzly ;) tak samo mozna wejsc z amstafem upierajac sie ze napewno nic nie zrobi , jakby wpuscil yorka , amstafa tez by musial, pies to pies oczywiscie mi by taki maly york nie przeszkadzal na rekach tymbardziej jak spokojny ,ale to rzadkosc naprawde spotkac takiego yorka;) swoja droga u nas w miescie (tramwaje autobusy)jak chce sie jechac z psem to obowiazuje kaganiec na wszystkie psy , a male psy bedace na rekach jada za darmo , te wieksze ktore musza "zajac" miejsce placi sie jak za dorosla osobe :roll: mi to nie na reke czesto jezdzimy i wydaje naprawde kupe kasy na te przejazdy na psa , kilka razy probowalam ja wziac na rece (17kg) :evil_lol: ale nam nie wyszlo :lol: raz jechalismy tramwajem , sporo miejsca, ludzi malo i nagle wchodzi mi do tramwaju gosciu z onkiem bez smyczy i kaganca.. moja (w kagancu jak zawsze) swiruje bo nie lubi takowych a pies leci przez pol tramwaju do nas , jakis mezczyzna obcy zagrodzil mu droge stajac na srodku przejscia, ale co sie strachu najadlam :roll: kierowca tramwaju slyszac szczekanie zatrzymal sie i wywalil faceta z onkiem a co by bylo gdyby to byl york i moja suka nie lubila takich (akurat yorki kocha) ? jakby podbiegl to by zabila kagancem i tyle, dlatego prawo powinno byc takie same dla wszystkich psow Zu slicznie w tym kagancu :loveu: o ile w kagancu moze byc slicznie :lol:
sacred PIRANHA Posted March 4, 2011 Posted March 4, 2011 wiesz co ja nie miałam yorka od zawsze...wczesniej jezdzilam autobusami/busami z wyzłem i jak mi odmawiano ze wzgledu na wielkosc psa a kogos innego z yorkiem wpuszczano nie mialam z tym problemu... jesli jest na smyczy trzymany na rekach to mi to zwisa czy ma kaganiec czy nie...a jak lata luzem po autobusie to akurat mi bez roznicy czy to york czy onek, pies ma byc pod kontrolą wlasciciela i o ile 2 kg psa nawet jak mu cos odwali mozna z powodzeniem kontrolowac na samej smyczy trzymajac na rekach o tyle jak pies wazy 40kg i mu cos odwali to kaganiec jest w tym momencie dosc wazny argumentem za bezpieczenstwiem wokol to tak jak wpuszczamy kogos obcego do domu - jak przychodzi z yorkiem/ciułałą innym mikro psem, ma go na smyczy i trzyma na rekach to naprawde malo mnie interesuje czy ma kaganiec czy nie bo jest pod kontrolą, ale jak przyszedlby z mastifem to wolałabym jednak zeby ten kaganiec mial ze wzgledu na moje dziecko chociazby pies to pies owszem, ale kontrolowanie psa 2 kg a 40kg to jednak roznica
gops Posted March 4, 2011 Posted March 4, 2011 jest roznica w kontrolowaniu (nawet york na rekach w autobusie przy ostrym hamowaniu moze kogos dziabnac nie chcaco ze strachu )ale prawo jest jedno i nie obejmuje kilku ras tylko wszystkie psy , wiec ja bym sie poprostu nie zdziwila nawet majac yora ze ktos mi odmowil bo ma takie prawo i tyle ;) jednym przeszkadza innym nie , mi akurat yorki bez kaganca na rekach nie przeszkadzaja w autobusie a jak ktos ich nie jest w stanie przypilnowac to nie moj problem jak ktos go zdepcze napewno sama wiesz ze teraz normalny york to rzadkosc , fajnie ze TY masz wychowanego psiaka , ale mysle ze sporo ludzi sie nacielo juz na te psy tak samo pewnie kierowca tego busa ;)
chita Posted March 4, 2011 Posted March 4, 2011 na moja astke rzuca sie czasem ciulala, jes tez jeden york kamikadze ale wtedy wlasciciele na flexie podnosza je do gory i po sprawie, ja takiej opcji nie mam... i pamietam jak rok temu bylam w zoologu , wsciekla kobitka szukala kaganca dla yorka bo SM wlepila jej mandat (nie pamietam ale cos kolo 200zl jak nie wiecej!)a psiak przy dobrych lotach wazyl ze 2kg:roll:
sacred PIRANHA Posted March 4, 2011 Posted March 4, 2011 no ja wczoraj sama miałam akcje z suka yorczycą na flexi...baba puscila ją do mojego psa(na smyczy był) i został dotkliwie poturbowany a pani nie mogła sobie poradzic z tą flexi rozciagnięta na cała długość, nie wiem czy cos sie zablokowałao czy pani byla taka nieporadna w kazdym razie przerosnieta yorczyca sponiewierała mi mojego psa... ja tam uważam ze jak wszystkie psy chodziłyby na smyczy i miały myslacych wlascicieli nie byloby takich problemow a co do busa ja rozumiem, ze czlowiek ma do tego prawo..wkurzylo mnie to ze stałam na mrozie sobie i dwa busy były zarezerwowane, kierowcy mi mowili ze wzieliby bez problemu ale nie maja miejsca bo busy zostalo zarezerwowane cale a trzeci przyjechal, miejsca mial a facet do mnie mowi kaganiec...no szlag mnie trafi na miejscu bo zamiast tam sterczec moglam sobie juz ponad pol godziny temu pojechac swoim autem...a zeby nei bylo dzwonilam na busy wczesniej i powiedziano mi ze na smyczy na kolanach i nie ma problemu...
chi23 Posted March 4, 2011 Posted March 4, 2011 Jak mozna nie panować nad yorkiem na flexi? Czy odsługa automatu jest aż taka trudna?:hmmmm:
sacred PIRANHA Posted March 4, 2011 Posted March 4, 2011 nie wiem nie mam pojęcia dlaczego pani nie mogła jej ściagnąć... ja byłam z moim na zwyklej smyczy i z dwuletnią corką...z naprzeciwka idzie kobieta z yorczycą na flexi, widzi nas i puszcza ją (w sensie odblokowuje flexi) do nas, moj sie juz oczywiscie straszliwie cieszy, suka dobiega do nas i natychmiast atakuje młodego (nawet sie niei powąchali, rzuciła sie po prostu od razu)...a więc moje dziecko wyje, pies piszczy, suka poniewiera nim na lewo i prawo a pani cos tam krzyczy...probowałam wyciagnac mojego spod niej ale suczydło sie tak wczepiło w niego ze po prostu wzięłam ją za skóre telepnęłam tak że palce mnie pare godzin pozniej bolały i oddałam rozżalonej wlascicielce...moj pies z naderwana skórą za uchem, pogryziony brzuch, lekko kulejący...dziecko wyje, pies skomli, jak sie wkurzyłam...zbluzgałam babe jak przysłowowy szmaciarz konia(prez takich bezmozgowych wlasciciele ludzie mają złą opinie o yorkach, jak sie ma piii zamiast mozgu to nie powinno sie meic nawt pluszowego psa, jak mnie zobaczy na spacerze to ma skrecic w inna uliczke itp itd)...powiedziałam ze ide do domu i chce widziec ja za chwile u siebie z ksiązeczką zdrowia tego psa bo jak nie to jej tak koło du... narobie ze sie nie pozbiera no i dodałam oczywiscie ze ja przyniose jej rachunek od weta po jakis 15 minutach baba przyszła do mnie z weterynarzem hihihi
chi23 Posted March 4, 2011 Posted March 4, 2011 [quote name='sacred PIRANHA']nie wiem nie mam pojęcia dlaczego pani nie mogła jej ściagnąć... ja byłam z moim na zwyklej smyczy i z dwuletnią corką...z naprzeciwka idzie kobieta z yorczycą na flexi, widzi nas i puszcza ją (w sensie odblokowuje flexi) do nas, moj sie juz oczywiscie straszliwie cieszy, suka dobiega do nas i natychmiast atakuje młodego (nawet sie niei powąchali, rzuciła sie po prostu od razu)...a więc moje dziecko wyje, pies piszczy, suka poniewiera nim na lewo i prawo a pani cos tam krzyczy...probowałam wyciagnac mojego spod niej ale suczydło sie tak wczepiło w niego ze po prostu wzięłam ją za skóre telepnęłam tak że palce mnie pare godzin pozniej bolały i oddałam rozżalonej wlascicielce...moj pies z naderwana skórą za uchem, pogryziony brzuch, lekko kulejący...dziecko wyje, pies skomli, jak sie wkurzyłam...zbluzgałam babe jak przysłowowy szmaciarz konia(prez takich bezmozgowych wlasciciele ludzie mają złą opinie o yorkach, jak sie ma piii zamiast mozgu to nie powinno sie meic nawt pluszowego psa, jak mnie zobaczy na spacerze to ma skrecic w inna uliczke itp itd)...powiedziałam ze ide do domu i chce widziec ja za chwile u siebie z ksiązeczką zdrowia tego psa bo jak nie to jej tak koło du... narobie ze sie nie pozbiera no i dodałam oczywiscie ze ja przyniose jej rachunek od weta po jakis 15 minutach baba przyszła do mnie z weterynarzem hihihi[/QUOTE] I dobrze zrobiłas. Baba była widocznie z tych co to "piesiunia się musi przywitać...". Szlag mnie przez takich trafia:angryy: Ja mam taką tyle że z dwoma dużymi psami:angryy: Jak widzi mnie z Kapslem (a wie jak mój psów nie toleruje, bo mieszka tu na stałe) to puszcza te swoje w najlepsze co by się zapoznały... Mój się drze w niebogłosy, mówię żeby psy zabrała a ona mi na to że jej pieski nic nie zrobią:mdleje:A jak idę z Gabi to wręcz zachęca swoje zeby się pobawiły z Gabi..
sacred PIRANHA Posted March 4, 2011 Posted March 4, 2011 no i przez takich ludzi inni maja problem z socjalizacja swoich psów... moj psiak trafil do mnie z adopcji, miał 11tyg i socjal leżał...na dworze przestraszony, posikujący, odgłosy miasta, wiatr...wszystko go przerażało...naprawde dużo czasu poświęciłam temu zeby mial jak najwiecej pozytywnych skojarzen za rowno z obcymi ludzmi jak i innymi psami...i trafi ci sie takie cos i o kant tyłka mozna sobie swoją prace porozbijac...ja mam na tyle dobrze teraz ze pies malutki i jak widze innego psa ktorego nie znam łapie młodego na rece i mam gdzies ryzykowanie czy sie polubią czy nie...ale taka sytuacja jak wczoraj, no kobieta miala suke na smyczy, widziala mnie z daleka, puscila suke do mnie...myslalam ze skoro tak robi to jest pewna ze jej suka lubi inne pieski...dzis rano spotkalismy sie na spacerze, moj Hamster juz z daleka jak zobaczył suke to się spiął, zafuczał...po prostu rewelacja kurde! Jak łaziłam po miescie z wyzlem (dominujący nie lubiący zadnych innych psow samiec) to nie raz mialam problem z tym ze jakies psy do nas podbiegały a ktos z daleka krzyczał : spokojnie on chce sie tylko bawic! a co mnie to? moj nie chce! ja nie chce! zabierac mi tego burka spod nogi ! to sie wyżaliłam hihihi evel wybacz:-)
chi23 Posted March 4, 2011 Posted March 4, 2011 [quote name='sacred PIRANHA']no i przez takich ludzi inni maja problem z socjalizacja swoich psów... moj psiak trafil do mnie z adopcji, miał 11tyg i socjal leżał...na dworze przestraszony, posikujący, odgłosy miasta, wiatr...wszystko go przerażało...naprawde dużo czasu poświęciłam temu zeby mial jak najwiecej pozytywnych skojarzen za rowno z obcymi ludzmi jak i innymi psami...i trafi ci sie takie cos i o kant tyłka mozna sobie swoją prace porozbijac...ja mam na tyle dobrze teraz ze pies malutki i jak widze innego psa ktorego nie znam łapie młodego na rece i mam gdzies ryzykowanie czy sie polubią czy nie...ale taka sytuacja jak wczoraj, no kobieta miala suke na smyczy, widziala mnie z daleka, puscila suke do mnie...myslalam ze skoro tak robi to jest pewna ze jej suka lubi inne pieski...dzis rano spotkalismy sie na spacerze, moj Hamster juz z daleka jak zobaczył suke to się spiął, zafuczał...po prostu rewelacja kurde! Jak łaziłam po miescie z wyzlem (dominujący nie lubiący zadnych innych psow samiec) to nie raz mialam problem z tym ze jakies psy do nas podbiegały a ktos z daleka krzyczał : spokojnie on chce sie tylko bawic! a co mnie to? moj nie chce! ja nie chce! zabierac mi tego burka spod nogi ! to sie wyżaliłam hihihi evel wybacz:-)[/QUOTE] Niestety, większość ludzi się zachowuje jakby byli sami na świecie:roll:
Illusion Posted March 4, 2011 Posted March 4, 2011 Jaki temat ciekawy się rozwinął :cool3:. Ja z moimi sukami jeżdżę na ogół autobusami/tramwajami/metrem (ZTM w Wawie) i jak dotąd jeszcze nikt się nie przyczepił, że ani jedna, ani druga nie ma kagańca (może dlatego, że są małe, jedna 4,5kg, druga ok. 6kg). Choć niedawno miałam taką sytuację, że wracałam tramwajem, pies na kolanach i jakiś gość skomentował, że wiozę psa, jak dziecko :lol:. Jeśli dobrze pamiętam, to teoretycznie moje psy albo powinny siedzieć w transporterze, albo posiadać kaganiec. Ja nie mam nic przeciwko temu, przepisy to przepisy. Jak dotąd żadnych problemów nie miałam, ale wolę dmuchać na zimne i coraz poważniej zastanawiam się nad kupnem namordnika. Za to z PKS jest różnie :evil_lol:. Z psami jechałam tylko dwa razy i tyle mi wystarczyło. Za pierwszym razem, jechałam z mniejszą Tosią. Kierowca zapytał tylko, czy jest grzeczna, bo wolałby, żeby nic ani nikogo nie uszkodziła. Nie wymagał kagańca, czy książeczki zdrowia z aktualnym szczepieniem na wściekliznę. Za drugim razem jechałam z drugą suczą, większą Ginny. Kierowca w niezbyt grzeczny sposób zapytał, gdzie kaganiec, ja na to, że to przecież jeszcze mały szczeniak, ale pan był nieugięty, stwierdził, że nie ważne, czy szczeniak, czy dorosły - kaganiec musi być. Co prawda nie wyprosił nas z busa, ale policzył mi psa, jako bagaż. Pomińmy fakt, że większość pasażerów posiada na ogół torby/plecaki większe, niż mój pies i raczej za nie nie płaci :lol:.
evel Posted March 6, 2011 Author Posted March 6, 2011 Aaaaaaa! Będzie miot po Raiderze :placz: [URL]http://www.bordercollie.pl/index.php?mode=nowe_szczeniaki&strona=zapowiedzi#61[/URL] Widziałam go w akcji jako podrostka... Rrrranyyyy :mdleje:
sacred PIRANHA Posted March 6, 2011 Posted March 6, 2011 o jezuuuuu szczeniaki tylko w powaznie pasterskie/sportowe ręce:-D evel?
Recommended Posts