Jump to content
Dogomania

Skandal w Ustce! Weterynarze odmówili pomocy rannemu psu


Thor

Recommended Posts

Przed chwilą przeczytałem
Szok po prostu szok. Co sie dzieje z weterynarzami?
Czy Krajowy Rzecznik nie powienien podjąć postępowanie dyscyplinarne z urzędu?
Może powinnismy podjąć takie naciski na niego?
Czytam Kodeks Etyki I Deontologii Lekarza Weterynarza przecież ci weci złamali kilkanascie zapisów tego kodeksu?
Przeciez to niebywałe pies cierpiał dwa tygodnie!!!

Oto link:
[URL]http://wiadomosci.onet.pl/2701,2137116,pies_cierpial_przez_dwa_tygodnie__bo_opiekun_nie_mial_pieniedzy,wydarzenie_lokalne.html[/URL]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='isabelle30']zwykle tlumaczenie wlasciciela i tyle, jeden sprytny sie znalazl.....[/QUOTE]

tu nie chodzi o właściciela, jaki jest to jest ale do weterynarzy chodził i prosił o pomoc
chodzi o fakt zachowania weterynarzy, isabelle30 pomijasz to co jest sednem sprawy
Kodeks Etyki lekarza weterynarii to puste frazesy tak wynika z zachowania wetów

jak widac z wpisów w necie zdecydowana większość bardzo zle oceniła tych wetów

Link to comment
Share on other sites

Pytanie na ile prawdziwe tlumaczenie 'opiekuna' psa, skoro nie bylo problemem dla niego, ze suka zniknela na 3 tygodnie, skoro nie potrafil pozyczyc od kogos pieniedzy. Te 5 zl niby mialo byc zabezpieczeniem na pokrycie kosztow utrzymania czlowieka i psa ( co najmniej) na okres zimowy, kiedy rybacy wiedza, ze to martwy czas?
Wyglada raczej na wykret wobec mediow, bo nie ma tez odniesienia do "winnych" zaniedbania wetow.
Ciekawe, ze wiekszosc wypowiedzi dotyczy weterynarzy, ludzi pracujacych na wlasny rachunek, zamiast winnego calego zajscia - 'opiekuna'.

Link to comment
Share on other sites

Tej akurat sytuacji nie da się ocenić jednoznacznie z daleka, ale... sama spotkałam sie z sytuacją, gdzie policja zwróciła się do weterynarza (akurat on miał otwarte późnym wieczorem) o zbadanie psa, którego skatował właściciel. Jedą z opcji było to, ze pies byc może zostanie uspiony- pierwsze słowa wta "a kto za to zapłaci". Na szczęscie dla psa nie miał on nic powaznego zrobionego, ale jak łatwo mogłoby dojśc do sytuacji, gdzie zwierzę wymagające natychmiastowego skrócenia cierpień czekałoby do rana (na weta schroniskowego)?
Moja Kra leżała przez 10 dni bez pomocy weterynaryjnej na zapleczu w klinice (!) bo właścicielka się zmyła. Biorąc pod uwagę wyniki zdjęcia rtg, bardziej humanitarne było uśpienie, ale (to też słowa weta), no skoro mu nikt za to nie zapłaci...... widać pół puszki puffi dziennie (bo na tyle się zdobył) było tańsze. A cierpienie- to przecież tylko pies.

Link to comment
Share on other sites

wiem ze niektorzy weci nie zrobia nic za darmo, ale nie wierze zeby wsrod tych kilkunastu wetow do ktorych wlasciciel ponoc sie zwracal nie zdecydowal sie na uspienie psa z wlasnej kieszeni.
a moja podejrzliwosc wzbudza fakt ze szanowny pan wlasciciel jakos malo szukal skoro pies 3 tygodnie chadzal wlasnymi drogami i wrocil dopiero pokiereszowany....coz to za czlowiek ktory pozwala psu zdychac we wlasnej budzie zamiast pozyczyc kase na uspienie, albo chocby samodzielnie psa dobic?
dla mnie sprawa oczywista. kazdy w takiej sytuacji moze powiedziec "chodzilem do lekarza ale nie mialem pieniedzy zeby zaplacic wiec mi odmawiano" i po sprawie, jest rozgrzeszony. nie wierze w ani jedno slowo tlumaczenia tego czlowieka....

Link to comment
Share on other sites

Wg mnie wina leży po stronie właściciela, ale jeśli faktycznie był w tragicznej sytuacji finansowej, a szukał pomocy dla suki - to także po stronie weterynarzy. No i całego otoczenia, bo ludzie widzieli że suka liże kość... ale rzekomo myśleli, że ktoś jej tę kość dał, a nie że jest to kość z łapy... mnie to przeraża, po prostu przeraża.

Nikt nie wymaga od weterynarzy bezustannej pracy w czynie społecznym, ale są sytuacje, gdy pieniądze nie mogą być najważniejsze. Sytuacje, gdy trzeba kierować się etyką, empatią. Nawet, jeśli trzeba do tego dołożyć z własnej kieszeni.

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Weterynarze są bardzo różni, to zawód jak każdy inny. Ja kiedyś w Gdańsku znalazłam mewę, która była upaprana jakimś smarem i bardzo osłabiona, chyba z głodu. Zaniosłam ja do najbliższego weterynarza, chociaż nie miałam pieniędzy - to był ostatni dzień urlopu, wieczorem miałam pociąg i brak funduszy chociażby na wodę mineralną. Weterynarz przyjął ptaka, oczyścił go i obiecał przetrzymać w klinice, żeby nabrał trochę siły. Kiedy zaproponowałam, że wyślę mu pieniądze po powrocie do domu, powiedział mi, że mam wpłacić 20 złotych na TOZ i wystarczy :)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...