Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

Dzis nad ranem pokazał się i to jaki skruszony . . . . z psami przez siatkę sie witał i nawet dość przyjaźnie. Tym razem nie wyszłam z mieszkania, tylko po dłuższej chwili otworzyłam okno i do puki sie nie odezwałam, to patrzył na mnie i nic. Jak sie odezwałam, już go nie było. Tym razem pobiegł w kierunku lasu. Czyli tak jak myslałam, że wystraszył sie wtedy tych maszyn i uciekł. Widocznie bał sie wracać i siedział az do dziś. Zgłodniał i dlatego pewnie przyszedł. W niedziele i poniedziałek nie zostawiłam jedzenia, więc przyszedł bliżej.
Cieszę się i juz teraz postaram sie z nim tak nie cackać. Mam pewien pomysł, ale jak mi się uda to opowiem.

  • Replies 705
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Posted

[quote name='Pipi']Dzis nad ranem pokazał się i to jaki skruszony . . . . z psami przez siatkę sie witał i nawet dość przyjaźnie. Tym razem nie wyszłam z mieszkania, tylko po dłuższej chwili otworzyłam okno i do puki sie nie odezwałam, to patrzył na mnie i nic. Jak sie odezwałam, już go nie było. Tym razem pobiegł w kierunku lasu. Czyli tak jak myslałam, że wystraszył sie wtedy tych maszyn i uciekł. Widocznie bał sie wracać i siedział az do dziś. Zgłodniał i dlatego pewnie przyszedł. W niedziele i poniedziałek nie zostawiłam jedzenia, więc przyszedł bliżej.
Cieszę się i [B]juz teraz postaram sie z nim tak nie cackać[/B]. Mam pewien pomysł, ale jak mi się uda to opowiem.[/QUOTE]
i najwyzsza pora. bo tylko kwestia czasu kiedy wpadnie pod samochód lub pod lufe mysliwego

Posted

Pod samochód to raczej nie wpadnie, bo polem sie przemieszcza, ale pod lufę, to tak, oj tak.
Wiecie, on już sam nie wie czego chce. . . . przychodzi teraz po kilka razy w ciągu dnia, ai w nocy też się zdarza, bo psy szczekają i juz poznaje, kiedy na Gucia szczekają. Dzisiaj np. widziałam jak podbiegał pod siatkę i odskakiwał i przybierał takie pozycje, jakby się bawić z psami chciał. Te dupki, jak on jest po drugiej stronie, to szaleją i mądrzą się do niego, jak do obcego. Jak otworzę bramkę i puszczę ich do niego, to w pierwszej chwili na niego napadaja , ale po chwili nawet zabawa się zaczyna. Cały kłopot w tym, że on na polu tak, bawi się, albo szczeka, chodzi w koło całej posesji, ale na podwórze nie wchodzi. Jak chodzę wśród psów i się nie odzywam, to stoi blisko i zachowuje sie tak jakby mnie nie było, ale jak tylko zagadam - już go nie ma. Zwiewa tak, że nawet sie nie obejrzy.
Z łapania nici, bo jak karme stawiam w pomieszczeniu gdzie sie wychował, to po 2 dni nie je i choć jest głodny do środka nie wejdzie / wycieliśmy dziurę od strony pola. Rozważam podanie mu środka nasennego ludzkiego/ tak wet mi podpowiedział. że po relanium padnie i nawet zaśnie/ ale się boję, że go nie znajdę. Niby wiem, gdzie chodzi, ale jak pójdzie dalej? nie wiem co robić? A do budy już nie wchodzi, nawet po żarcie nie wszedł. Stary robi jeszcze taką pułapkę, coś na wzór budy, tylko dłuższe. Spróbujemy go wygłodzić ze dwa dni i położyć kiełbachy, może wtedy wejdzie. Nie wiem, normalnie jestem taką dupą, czy co?
Trochę sprawę utrudnia fakt, że psy przeszkadzaja, bo jest ta suka i pies bezdomni i Kucyk starego dziadka i oni też podłanczaja się do żarcia i go przepędzają. Tego psa, to normalnie mam dość, bo taki wredny, że jestem na niego zła. Przychodzi i jak się naje, to poszedłby sobie w szmaty, a on ostentacyjnie sobie chodzi i na moje- poszedł won, nawet nie reaguje, w przeciwieństwie do Gucia. W ogóle widzę, że już mu zaczyna sie podobać obok nas. Jednak wiem, że koczuje on w stodole na skraju wsi i tam go nikt nie przegania, więc niech tak zostanie. A suka pojawia się co kilka dni i blisko nie podchodzi.

Posted

Kilka zdjęć, bardzo przybliżony zoom i niewyraźne, ale choć cień Wam pokażę

tu jak je

[IMG]http://images37.fotosik.pl/336/043667536784fce8med.jpg[/IMG]

w polu stoi i patrzy na mnie

[IMG]http://images43.fotosik.pl/359/d387f2804b87b999med.jpg[/IMG]

[IMG]http://images35.fotosik.pl/195/5f25f6b21edd3eeamed.jpg[/IMG]

Posted

Asiaczku, biega, biega, ale co raz bliżej, bliżej, śmielej. Bawi się z psami, zamieszkał w stodole obok nas, ale wejść ani do pułapki, ani do budy, ani do kojca nie chce. Ja myślę, że przyjdzie taki dzień, że wejdzie sam. Trochę żałuję, że nie ma śniegu, bo poszłabym śladem i byłabym pewna, gdzie nocuje. Cały prawie dzień jest obok nas.

[IMG]http://images37.fotosik.pl/353/8d27bd650a492369med.jpg[/IMG]

[IMG]http://images43.fotosik.pl/377/9c9e042656c8aa41med.jpg[/IMG]

[IMG]http://images43.fotosik.pl/377/0f5fba545720a0d3med.jpg[/IMG]

[IMG]http://images46.fotosik.pl/358/f1090ec0100127d7med.jpg[/IMG]

  • 2 weeks later...
Posted

Dziewczyny dawno mnie na Dogo nie było i z deklaracją na Gucia mam zaległość, więc pytanie - ile Guciowi zalegam? Na dniach postaram się nadgonić wątek.

  • 2 weeks later...
Posted

[quote name='li1']Pipi, co u Gucia ?[/QUOTE]

Gucio, jak wolny ptak. Niestety złapać nie potrafię. Były chwile, że trzymał się blisko, ale teraz zaprzyjaźnił się z pieskiem Kucykiem i z bezdomnym i żyją sobie razem. Przychodzi tylko na jedzenie. Myślę, że śpi w stodole opuszczonej. Są tam wygniecione legowiska, no i teraz dużo sladów na śniegu. Na razie myśliwych nie widać, to jest bezpieczny, ale martwię się. Takie mrozy, a on po za domem. Widzę go prawie co dziennie.
Iza!!!, jeśli chodzi o deklaracje na Gucia, to Evelin trzeba zapytać, ale Gucio już dawno jest u mnie. To znaczy w mojej wsi, bo na drugi dzień po powrocie od jamora uciekł z kojca :-(:angryy:

  • 2 weeks later...
  • 1 month later...
Posted

Na razie jest i ma się dobrze, tylko niestety dalej na wolności. Ostatnio trochę może głodny pochodził, bo te bezdomniaki i jeszcze jeden duży pies właścicielski zaczęłi przychodzić do żarcia a on już nie doleciał. Wkurzyłam się i teraz jak widze ze Gucio przyszedł, to wtedy niose dla niego, stawiam, odchodzę, on je i jak zostaje/czasem się zdarzy/ zabieram.
Cwaniaki ci ludzie. Jeden gość z mojej wioski łaził czegoś po polu i pewnie zobaczył gary, a w nich karmę i wpadł na pomysł żeby jego pies się podłączył do stołówki. Facet jest majętny, ma jednego psa, to pomyslałam, że niech spada. Poszłam do niego i powiedziałam, żeby zaczął znowu psa karmić, bo juz u mnie sie nie pożywi. Pies przybiega, bo widzę przez okno, ale zdziwiony odchodzi. Bezdomniaków też nie karmię, bo tak do konca nie wiem, czy to bezdomne, czy może wyczuły, że tu można coś zjeść i przychodza tylko. Po prostu za dużo ich zaczęło sie pojawiać.
A tego co był kumplem Gucia, to już nie widzę od miesiąca prawie. Jest tylko Kucyk.

  • 2 weeks later...
Posted

Dokładnie tak Asiaczku. W dodatku sytuacja znowu się zmieniła i teraz tam gdzie Gucio koczował są dwie zdziczałe suczki, wyrzucone. Gucio poszedł aż pod las, bo tam go widzę. Jeść przychodzi od strony pola/tak jak bylo na początku/ i to tylko w nocy.
Wiecie, ja go nie mogę zrozumieć, dlaczego wybrał wolność? Patrzę, jak w ciągu dnia przemieszcza się po tych polach. Mokro, wiatr, a on w tę i w tamtą bez celu się plącze.Idzie, wącha, stoi, patrzy, znowu idzie. . . .co to za życie? A ma okazję żeby wejść na podwórze każdej nocy, bo psy wszystkie schowane i bramka otwarta, a przy bramce gar, w którym jest troszeczkę smakołyków, a za bramką już na podwórku, następny gar z extra pachnącym, zachęcającym żarełkiem. Z pierwszego zje, z drugiego nie, bo nie wejdzie dalej. Jak go wołam np. ok 23:00, bo wiem, że słyszy i zaraz przyjdzie, to chowam się w chlewie i obserwuję co on robi. Podchodzi, stoi, rozgląda się, wącha powietrze, znowu popatrzy, potem zje z pierwszego garnka i odchodzi. Nie mogę ujawnić się, że jestem, bo jak powiem jedno słowo, to juz go nie ma.
Czasem podchodzi bardzo blisko jak my jesteśmy na podwórku i wszystkie psy. Podchodzi i patrzy, obserwuje co my robimy, ale nie wejdzie. Próbowałam nawet wypuszczać na pole Norę i Sabę w nadziei, że może z nimi wejdzie, ale one wracają, a on nie.
Proszę nie gniewajcie się na mnie, ale ja nie wiem co zrobić zeby go złapać. Była już skrzynia żeby wszedł z zapatką, była i nadal zreszta jest dziura w chlewiku w którym mieszkał i który zna, do której wstawiam też jedzenie, ale do którego nie wejdzie. Stało w nim jedzenie nawet kilka dni, a on krążył głodny ale nie wszedł do środka. Raz jedyny tam wszedł, ale nawet nie ruszył jedzenia, tylko po sekundzie wyskoczył, nawet nie ruszył jedzenia do którego był przyczepiony sznurek od zapatki. Nie ma niego bata, ja nie mam już pomysłu.
Mogłabym dać leki np. relanium, ale jego teren jest tak obszerny, że jak on idzie w stronę lasu, to zanim ja dookola bym do tego lasu doszła, to już go nie znajdę. Nie ma leku, który by zadziałał po chwili. Nawet bron palmera nic tu nie da, bo on nie przychodzi o określonych porach, jakichś stałych. A jak czuje obcego, to wcale nie podejdzie. Węch ma znakomity, wiem co mówię.
Jeść dostaje, schronienie ma i to jest dobre, ale jest zagrożony chorobą, bo wściekliznę pod koniec miesiąca trzebaby zaszczepić. Jest również narażony na to, że od kuli zginie, bo ostatnio dwa psy lezały na polu martwe. Co prawda ja nie widziałam, ale jeden pan mi mówił, że przy lesie leżały dwa dni.
Tu mają wiatrówki i co jakiś czas się "bawią" w policjantów i złodziei.

Posted

Pipi, czytając twoją relację przyszedł mi do głowy pomysł, może głupi, ale sama ocenisz, czy można go wypróbować.
Piszesz, że zostawiasz Guciowi jedzenie przy bramce. Nie wiem, w jaki sposób zamyka sie ta bramka. Wymyśliłam, żeby do niej przymocować jakiś sznur i przeciągnąć po ziemi w niewidoczne miejsce, gdzie z ukrycia mogłabyś szybko zamknąć ją, kiedy Gutek będzie jadł. Garnek z jedzeniem musiałby być nieco dalej od bramki. Odległość od niej można co wieczór zwiększać odrobinę, żeby nie była od razu zauważalna.
Szkoda mi go bardzo. Tyle czasu był u Ciebie, potem u Jamora, a wciaż panicznie boi sie człowieka....

Posted

Nie wiem co powiedzieć, ale on ostatnio przychodził nieregularnie. Ostatnie kilka dni w ogóle go nie widziałam. Nawet pod lasem tam gdzie ostatnio koczował nie widze.
Garnek z jedzeniem na okrągło nie może stać, bo sa psy u mnie. I bramka też nie jest cały czas otwarta. Ja robie tak, że jak go tylko widzę, to zamykam szybko psy, otwieram bramke i stawiam dwa gary. Jeden z odrobiną jedzenia od jego strony, czyli za bramką, a drugi tuż za bramką, czyli od strony podwórza i w nim jest dobre żarełko i dużo. Tak zeby jak smaka załapie, to wszedł na posesję. Niestety zadne sznurki, zapadki nie zdaja egzaminu, bo on nie wejdzie. Jedzenie stało kilka dni a on tuż przy bramce, ale nie wejdzie. Tak samo jest w chlewku, zrobiona dziura od strony pola mógłby wejść i zapadka by się zamknęła gdyby tylko garnka dotknął. Złapały się i owszem, ale cudze psy, tylko nie Gucio.Nie wiem, ale nic raczej z tego nie bedzie. On teraz jest zupełnie dziki i wolny i ja nie mam pomysłu. Jak będzie ciepło, a on przezyje, to jeszcze dam mu relanium i będe obserwować, pilnowac i postaramy sie go w taki sposób złapać. Ponoć od relanium to nawet zaśnie, tylko nie od razu. Teraz boje sie ze jak nie znajde to zamarznie.
Dla mnie to koszmar, jak widze ze jest i na polu wieje, zamieć ostatnio taka była, a on gdzies tam sam bez dachu nad głowa. No ale co ja moge zrobic jeszcze? Mogę jedynie zatłuc głąba, który tak zrobił kojec, że akurat w jednym miejscu nie przybił do konca siatki. A ja nie sprawdziłam po nim, tylko zapytałam naiwnie, czy na pewno pies nie wyjdzie. Nieeee, wszystko gra, tu mysz sie nie przecisnie - tak mi powiedział, zaraza jeden.

  • 2 months later...

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...