Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

Najlepiej wypoczywam w wannie z książką :)
Jak remontowałam łazienkę każdy doradzał: "Do takiej małej łazienki najlepsza kabina prysznicowa".
A ja się uparłam na wannę z podłokietnikami ;)

Lubię też pójść chociaż na chwilkę do lasu. Mam do niego dosłownie kilka minut :)
A w lesie stawy, ptaki... Uwielbiam... :)

Posted

Frytki lubię, tylko się je strasznie długo smaży.
Ja jestem antykuchenna.:splat:
Książki w czasie tygodnia to też ciężko, czytam w tej wannie, usadowiona w pianie, Damian mi wali w drzwi z częstotliwością trzy razy na pięć minut, po dwóch stronach oczy się zamykają, senno mi...i wychodzę, coby się rzeczywiście nie utopić.

Posted

[quote name='magda222']Najlepiej wypoczywam w wannie z książką :)
Jak remontowałam łazienkę każdy doradzał: "Do takiej małej łazienki najlepsza kabina prysznicowa".
A ja się uparłam na wannę z podłokietnikami ;)

Lubię też pójść chociaż na chwilkę do lasu. Mam do niego dosłownie kilka minut :)
A w lesie stawy, ptaki... Uwielbiam... :)[/QUOTE]

Ja planuję remont łazienki ( nie wiem kiedy..) bo mamy taką w rozsypce starutką...i też nie wiem co robić, bo uwielbiam wannę, a miejsca malutko...

Posted

[quote name='Jasza']Ja planuję remont łazienki ( nie wiem kiedy..) bo mamy taką w rozsypce starutką...i też nie wiem co robić, bo uwielbiam wannę, a miejsca malutko...[/QUOTE]

Ja zrobiłam tak: do łazienki wanna a pralka do kuchni ;) I miejsce się znalazło :)
Co prawda jak wejdę do łazienki ja + 3 koty, które muszą, po prostu MUSZĄ mi asystować ;) to nie ma się nawet jak obrócić, ale co tam :lol:

Posted

Jaszo gdzie kupujesz ten płyn leśny bo ja nigdzie dostac nie umiem;)
też lubię te chwile w wannie tak jak magda222 jestem po remoncie i mam również wannę z podłokietnikami;)
M zrobił nastrojowe oświetlenie ledowe koloru niebieskiego i białego mlecznego, gaszę światło sufitowe i załączam led.. włączam radio, biore gazetę lub książkę i leżę hmm niedługo bo.. u mnie to cora się dobija, psy drapia po drzwiach a M to mi włazi by pogadac..
taa a najbardziej lubię posiedziec wieczorem kiedy już wszyscy śpią a ja mogę sama posiedziec pogladac tv ..poczytac czy posiedziec przy laptopie ale to też do czasu bo Livka zagląda nerwowo czy juz wstaję i idę z nią spac..;)
więc jak widac takich chwil mam mało;)

Posted

Aaaa, w kuchni nie mam miejsca na pralkę, w przedpokoju też nie, mieszkanie chyba muszę zmienić...
Jak się kąpię, to ogony z przerażeniem w oczach obserwują, że z własnej,nieprzymuszonej woli wchodzę do wanny pełnej wody :diabloti:

Posted

[quote name='Pegaza']Jaszo gdzie kupujesz ten płyn leśny bo ja nigdzie dostac nie umiem;)
też lubię te chwile w wannie tak jak magda222 jestem po remoncie i mam również wannę z podłokietnikami;)
M zrobił nastrojowe oświetlenie ledowe koloru niebieskiego i białego mlecznego, gaszę światło sufitowe i załączam led.. włączam radio, biore gazetę lub książkę i leżę hmm niedługo bo.. u mnie to cora się dobija, psy drapia po drzwiach a M to mi włazi by pogadac..
taa a najbardziej lubię posiedziec wieczorem kiedy już wszyscy śpią a ja mogę sama posiedziec pogladac tv ..poczytac czy posiedziec przy laptopie ale to też do czasu bo Livka zagląda nerwowo czy juz wstaję i idę z nią spac..;)
więc jak widac takich chwil mam mało;)[/QUOTE]

Płyn leśny kupuje Damian w Lidlu, taki zupełnie zwyczajny, miętowozielony, ale pachnie cudnie.
Boże, jak ja marzę o takiej łazience....:modla:

Posted

[quote name='Patmol']frytki się bardzo szybko smażą :diabloti:
i im bardziej przypalone -tym bardziej lubię:evil_lol:[/QUOTE]

Szybko, to się robi tuńczyka z makaronem i pietruszką ;-)
Tylko dwa pyszczki jeszcze chętne do jednego talerza.

Posted

[quote name='Jasza']Płyn leśny kupuje Damian w Lidlu, taki zupełnie zwyczajny, miętowozielony, ale pachnie cudnie.
Boże, jak ja marzę o takiej łazience....:modla:[/QUOTE]

Aaa ja też tam kupuję ale musiałam miec pecha że nie było..
też tak jak magda 222 mam pralkę w kuchni..ale tak mam już od lat..wcześniej miałam kabinę i teraz już nie chciałam, więc mam wannę i na to parawan..jest to bardziej wygodne niż sama kabina;) ja na swoją czekałam 3 lata bo ciągle nie było czasu dlatego że mój M pracuje w budowlance i na nasze domowe remonty nigdy nie ma czasu.:roll:.ale w końcu ją mam wymarzoną i wyczekaną, prostą i funkcjonalną;)

Posted

[quote name='Jasza']Aaaa, w kuchni nie mam miejsca na pralkę, w przedpokoju też nie, mieszkanie chyba muszę zmienić...
Jak się kąpię, to ogony z przerażeniem w oczach obserwują, że z własnej,nieprzymuszonej woli wchodzę do wanny pełnej wody :diabloti:[/QUOTE]

Tygrysek jak był mały czekał z niecierpliwością aż wyjdę z wanny i wypuszczę wodę :)
Jak wody było już po jego "kolanka" wchodził do niej i brodził tam i z powrotem ;)

[quote name='Patmol']frytki się bardzo szybko smażą :diabloti:
i im bardziej przypalone -tym bardziej lubię:evil_lol:[/QUOTE]

Ja z synem lubimy takie blade i cienkie jak w McDonaldzie ;)

Posted

Zgłodniałam. :roll:


Na remont chyba muszę poczekać do przyszłego roku...
Za to w sobotę malujemy duży pokój i trochę go odświeżymy.

Posted

[quote name='Jasza']Nas dzisiaj przywitał szron.
Misia się od razu wytarzała, tak jak się tarza w śniegu. :loveu:
Jaka szczęśliwa![/QUOTE]

a moje boroki już się trzęsły;)

Doszłam do wniosku, że ja nie potrzebuję czytac horrorów, gdyż mój zwierzyniec mi takie rozrywki sam funduje:roll: (oprócz psów mam też dwie świnki) wczoraj wracam do domu i widzę, że nasza świnka łapie powietrze wydając przy tym świszczący dzwięk i ewidentnie się dusi, godzina 18:50 wet przyjmuje w Zabrzu do 19:00 dzwonie... niestety już zamyka ale jedzie do Rudy coś załatwic i może podjechac w jakieś miejsce.40 min oczekiwania w końcu umówiony sygnał lecę na umówiony parking z transporterkiem w ręku.Na miejscu oboje już potrzebujemy pomocy;)(brak kondycji):roll::oops: wet w samochodzie zabrał się za oglądanie Kajtka, ja uspakajam oddech;) Po dokładnym zajrzeniu w gardło wet wyjął z krtani coś małego co przypominało kawałek jedzonka z przyczepionym włosem długim(świnka jest długowłosa)świnka przestała się dusic:multi:, wet zdziwiony że takie coś i mu już przeszkadzało ale widocznie mały taki delikatny,dostał jeszcze zastrzyk na rozszerzenie oskrzeli i powrót do domu. Szczęśliwa:p że akcja dzięki wetowi i mojej szybkiej reakcji potoczyła się dobrze,nawet nie myślę co by było gdyby mój powrót się jeszcze opóżnił.
A w ogóle nasz Kajtuś ma problemy z ząbkami i muszę z nim jeżdzic do weta co miesiąc by je podcinac gdyż nie podcięte spowodowały by śmierc głodową o mało tego uniknęliśmy 2 miesiące temu (wtedy jeszcze nie wiedziałam o tej wadzie zębów).Mały był dokarmiany strzykawką gerberkami i dzięki temu przetrwał a tu znów wczoraj następna akcja.

Posted

Nie zazdroszczę takiej akcji ...
Dobrze, że zdążyłaś złapać weta.
Ja też kilka razy ściągałam weterynarza w niedzielę na przykład, jeszcze jak mieszkałam z rodzicami, ale On mieszkał dwa bloki dalej, więc wiedziałam gdzie w razie katastrofy biec.

Twoje chodzą już w ubrankach?
Mój brat zaczął teraz szukać dla Tosi czegoś i się okazuje, że muszą szyć na wymiar, bo takich małych nie znaleźli ;-)

Posted

Ten wet właśnie oprócz leczenia psiaków czy kotów specjalizuje się w gryzoniach więc można powiedziec fachowiec;)
dlatego świnie leczę u niego..

dziś im założyłam..a jaka ta Tosia jest duża? ja mam jedno ubranko małe ale tak na 3-4 miesięczną z tych "małych";)

Posted

Wymierzą :-)

Jedne ubranko szyje moja Mama, jedno zamówili przez internet.
Będzie miała szafę większą niż oni ;-)

Wczoraj byliśmy na działce - ja z ogonami od wczesnego rana, bo Damian malował pokój, dołączył do nas wieczorem.
Grzałam się w słońcu na tarasie, piłam grzańca, grabiłam liście pod bacznym okiem Misiowym ( pilonowała i kladła się na świeżo wygrabionym miejscu zmieniając pozycję i przenosząc się tam, gdzie własnie skończyłam ;-) ).
No i malowałam trochę, piekłyśmy z Mamą jabłka na blasze, jadłyśmy żurawinę, Tata sadził drzewko pigwowe ( tu znowu Misia pilnowała, bo nawóz pachniał zniewalająco..:p).
Ech, szkoda, że zima za pasem...

Posted (edited)

Za to dzisiaj w nocy..

Około wpół do trzeciej obudziło mnie szczekanie psa.
Na dworze, jednak gdzieś tuż pod naszymi oknami.
Cieniutkie, wątlutkie popiskiwanie, wycie, jazgocik. Cisza i od nowa.
Po dziesięciu minutach byłam całkiem obudzona, z walącym sercem, szeroko otwartymi oczami. I tysiąc myśli. Skąd? Może ktoś wyrzucił psa na rondzie pod naszym blokiem? Może to szczeniak? Może leży potrącony....
Po kolejnych pięciu minutach wstałam, poszłam do łazienki zastanawiając się co robić...i wszystko ucichło.
Czekałam. Dziesięc minut. Cisza.
No, myślę sobie, okej, idę spać. Wszystko dobrze. Uspokajałam samą siebie.
Położyłam się do łóżka. I oczywiście szczekanie, jeszcze bardziej cieniutkie i natarczywe, przerywane skomleniem..
Wyskoczyłam z łóżka z trzęsącymi się rękami.
Dwa słowa do Damiana.
Kurtka na piżamę, buty na gołe nogi. Lecę.
W myślach już wizje, plany, gdzie zadzwonić, co robić, może ręcznik, może powinnam jedzenie zabrać..
Wychodzę przed blok, szczekanie jeszcze głosniejsze, tuż obok, za rogiem, pod nocnym sklepem, 20 metrów od mojej klatki schodowej.
Zimno i mokro.
Jest. Stoi. Nie wiem czy sunia czy pies, ratlerkowe chuchro z główką jak piłeczka tenisowa. Ogonek pod pupą. Płacze. Trzęsie się.
Podchodzę. Na mój widok milknie i podnosi przednią łapkę. Przykucam. - Na rączki? - pytam. Wskakuje sama. Nie ma obrózki. Jest trzesącą się kupką mokrej sierści. Ma siwiuteńki pyszczek i wielkie spłakane oczy.
Przytulamy się mocno. Ja mam sto stopni, ona - bo macam pod brzuszkiem, że to sunia - chyba zero, zero nic.

Panika. W ogóle nie potrafię myśleć logicznie.
Jestem o wpół do czwartej nad ranem na pustym osiedlu, w piżamie, z psem pod pachą i kompletnie nie wiem co robić.

Gdzieś z tyłu głowy kołacze sie myśl, że chyba ją znam, że czasami widuje gdzieś na drugim osiedlu, że biega luzem...jestem jedank w2 takim stanie, że nie potrafię pomysleć spokojnie.

Stoimy tak.

Wreszcie wpadam na oczywisty pomysł, żeby dostać się do sklepu nocnego i popytać. Zaćmienie umysłu jakby mija.
Drzwi w sklepie okratowane. Wstawiam głowę w okienko i wołam.P
Przychodzi ekspedientka. Tak, wiem jak wyglądam. W piżamie, zapuchnięta od snu, rozkosmana, z metrowymi sznurówkami ciągnącymi się za mną, z ratlerkiem na rękach.

Po krótkiej rozmowie okazuje sęe, że być może jest to Czika, sunia Pani S.
Ani ja, ani Pani nie jestesmy tego pewne, ale uczepiam się tej myśli jak koła ratunkowego.
Dowiaduję się gdzie mniej więcej mieszka mała, o ile to jest ona. Idziemy.
Głupio dzwonić do ludzi o takiej porze w niedzielę. No cóż. Dzwonię.
Odbiera dziadek. Przepraszam, pytam. Nie, nie znają, nie mieszka tutaj nikt taki.
Dzwonię do kilku jeszcze osób i wracam do sklepu. Kolejne konsultacje, aaa, to nie ten blok.

Idziemy dalej. Malutka już sie ogrzała. Wącha moje uszy. Już się nie trzęsie.
Następny budynek, domofony z kodem i numerami bez nazwisk. Dzwonię. Cisza. Trafiam za trzecim razem. - Yyy, bardzo przepraszam, ale czy mieszka tutaj, w tej klatce...
Jest! Mieszkają pod czwórką, ale wczoraj byla impreza i nikt mi nie otworzy. No tak.:angryy:
Pani przypomina sobie, że sąsiadka spod trójki czasem się malutka opiekuje. (O ile mam na rękach Czikę :roll:, ale w ferworze poszukiwań zapomniałam, że być może w/w śpi sobie w swoim własnym łóżeczku )..

Dziękuję. Dzwonię pod trójkę i od razu zostaję wpuszczona do środka.
Otwiera babcia w piżamie, ROZPOZNAJE CZIKĘ!!! :loveu::multi::multi::multi:rozmawiamy, ciskamy gromy na imprezowiczów, którzy popili i zapomnieli o psie :angryy:) przekazuję przysypiająca maliznę babci, Czika leci od razu do sypialni :biggrina:)

W tym czasie po osiedlu krąży już Damian z Misią i Reksem, zaniepokojony co tak długo robię.
Zauważa mnie i widząc jak wygladam chce zlapać się za głowe, ale w każdej ręce dzierży smycz..

Wracamy do domu. Reksio niewzruszony wykorzystuje "spacer", żeby strzelić kupę.


Usmiecham się od ucha do ucha. Napięcie opada. Tak się bałam...
Pakujemy się do ciepłej jeszcze pościeli.
Reksio zakopuje sie tuż przy moim brzuchu i wzdycha ciężko.
Zasypiam. Nic mi się nie śni.

Edited by Jasza
Posted

Aniu, jak ja sie cieszę cały czas, że to nie wyrzucona, zabłąkana sunia...
Już mialam w głowie tysiac planów, juz w myslach zakladalam wątek na Dogomanii, kłóciłam sie z mężem, dzwoniłam do schroniska, uspokajalam swoje psy, robiłam posłanie z koca w łazience...sama nie wiem.

Boże, jak się cieszę, że to się tak skończyło..:modla:

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...