Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

  • Replies 5.6k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Posted

Załamka, ledwo ogarniam to wszystko. Wróciłam z lecznicy, powtórka/ dogrywka diagnostyki Pako. :-( Psiak leci przez ręce, wymioty, upiornie śmierdzące biegunki, chudnie, odmawia jedzenia czegokolwiek. Trop nieżytu przewodu pokarmowego, zarobaczenia błędny więc szukanie dalej (mimo dobrej morfologii, biochemii, RTG, USG). Trochę to jak szaleństwo, na którego końcu ciśnie się powiedzenie: [I]Zmarło się dobremu chłopisku, piorun wie tylko na co...[/I] :roll:

Dziś było:
- 3 krotne RTG z kontrastem przy udziale leków rozkurczowych ostatnie, bo... kontrast ugrzązł w żołądku. Przełyk olbrzymi wykluczony, problem jest w odźwierniku i... póki co rozkurczacze,nawadnianie i odżywianie kroplówkowe, karmienie strzykawką, byle do pionu i w perspektywie operacja;
- cewnikowanie - pobranie moczu;
- pobranie krwi na jakieś (wybaczcie, nie pamiętam) szerokie i wnikliwe badanie w kierunku gastrycznym (krew pojechała do W-wy kurierem, w Łodzi nikt tych badań nie robi i coś jeszcze chyba z W-wy pojedzie do Niemiec, o ile dobrze zrozumiałam), w tym i tarczyca;
- 3 kroplówki;
- antybiotyk (zmieniony), lek p/ wymiotny zmieniony;
- do domu do podłączenia kroplówki i leki/ zastrzyki no i wiszenie na fonie z doktorem, bo tak to pewno będzie wyglądać;
- polecenie polowania na kupę, jak się wreszcie objawi w wersji zwartej a nie wodo-smrodo-trysku.

Na tę okoliczność Pako został zabrany do domu... :roll: W domu przeszeregowanie mebli, zwierzaków, wszystkiego, będę spała z Pako żeby po nim sprzątać jeśli nie zdążę go wynieść na dwór, by jednocześnie kontrolować żeby nie wyjął wenflonu.

Właśnie już wiem, że do zmiany mam pościel, śmierdzący Pako, wybrudzony wydalinami wpakował mi się do łóżka. Nie mam sumienia go zganiać. Jest cieniem psa i do tego strasznie zestresowanym. :placz:Trudno, kładę się obok niego w dresie i będę czuwać. Rano zdzwonię do doktora, czy mogę Pako z wenflonem wykąpać, czy muszę czekać do jego zmiany, a potem pranie, sprzątanie, odgruzowywanie rzeczywistości, czyli standard.

Pokażę Wam za momencik jak bida wygląda... :-(

[IMG]http://img690.imageshack.us/img690/8988/p1100776t.jpg[/IMG]

Taką, jak poniżej pozycję, przyjmuje b.często, gdy czegoś się przestraszy...

[IMG]http://img19.imageshack.us/img19/6479/p1100778q.jpg[/IMG]

[IMG]http://img98.imageshack.us/img98/3636/p1100784y.jpg[/IMG]

[IMG]http://img121.imageshack.us/img121/961/p1100788.jpg[/IMG]

[IMG]http://img847.imageshack.us/img847/3034/p1100791.jpg[/IMG]

Posted

Ostatnie trzy...

[IMG]http://img862.imageshack.us/img862/5256/p1100792.jpg[/IMG]

[IMG]http://img199.imageshack.us/img199/9721/p1100793.jpg[/IMG]

[IMG]http://img823.imageshack.us/img823/4964/p1100794b.jpg[/IMG]

Posted

Nie wiadomo z jakiej przyczyny nie działa jak powinien odźwiernik do jelit.
Do wyjaśnienia są jednak wymioty, ciągłe i mega smrodliwe (bakterie?) rozwolnienie, czyli mam wielowątkowość. Bidny psiak. Jedyne pocieszenie, że mam go pod ręką, na oku, że coś jeszcze mogę dla niego zrobić i robię. Gdyby [I]wtedy[/I] wydarł w las... na pewno byłoby już po nim.

Posted

Nocka, see taka. Ważne, że mama padła, bo już miałam z nią sytuację podbramkową. Piorun jasny, martwię się o nią, bo już zatraciła zdrowy rozsądek w przejmowaniu się Pako.

[SIZE=1]Wczoraj zapłaciłam za Pako 460zł, dotychczasowe wydatki sięgają niemal drugie tyle. :-( Dziś dopytam o koszt zabiegu. [/SIZE]

Właśnie piorę rzeczy, bo Pako nie zdążył zeskoczyć z tapczanu i miałam powódź. Jest już po kroplówce, zastrzykach i urzęduje w ogródku przed domem z możliwością wejścia do swojej pakamery. Ja się słaniam, właśnie wyrzuciłam do kosza rzecz, która nie powinna tam się znaleźć, czyli fazę mam niezłą. :roll: Tak czy srak muszę znaleźć w sobie siłę, by powystawiać jakieś rzeczy na allegro.

Jazda trwa z Łokerem, właśnie zbierałam plastik z wiadra, jadę też po kordonek by odzyskać choć część nowego chodnika łazienkowego/ uzdatnić go (cholera jasna, tak się podobał mężowi :-(). Noc była katastrofą z przeszeregowania zwierzaków. Po kilku zmianach o północy ostatecznie Fira wylądowała u Cacka, Joli i męża. Musiałam ją rozdzielić z Remkiem, bo nagle zaczęły polować na Tolę, a Remek w pojedynkę to dooopa nie łowczy. Kolejno ognia dała szczekiem Mańka no i pałowały się kocury. Łoker obecnie kibluje w kennelu, nie mam już sił jak go opanować... :-( Wiem, że piszę chaotycznie ale mózg mi się zagotowuje. Wywaliłam w tej chwili Remka, Firę, Jolkę i Manię, niech się dotleniają. Kolejno podmienię Cacka na Remka i dotleniania część dalsza. Jeszcze muszę hm... spróbować zamusztrować Pako w łazience, a Łokera z sobą w mojej budzie, może to coś poprawi. Jak już to zrobię to runda przez psy podwórkowe, zbieranie kup, wybieganie ich itd... W międzyczasie poczta i nadanie latarek z bazarku. Może nawet dziś zrobię obiad? :roll:

Komentarz męża - [I]Jadę do pracy się wyspać.[/I] i...[I] Mrożek byłby za cienki, by to wymyślić, co się u nas dzieje.[/I]

Mój komentarz = podejście Ferdynanda Kiepskiego, czyli: [I]Walduś, tsha mieć dystansa.[/I]

Posted

Ja tu wesolo wlalzam na poczátek wátku i obsmialam kocura Elzbieté oraz pozycjé krzeslowo-siedzácá Joli (siada jak czlowiek na d..., swietnie wygláda), wzalam na koniec wátku i ... kooopa! smiedzáca do tego!

Taaa, ja juz chyba nigdy nie bédé narzekac na zméczenie! Chocbym calá noc nie spala to i tak nic w porównaniu z jazdá na tyle 4-lap. Normalnie zeszlam na ziemié od razu. Pomyslé jak pomóc. Trzymaj sié zlota!

Posted

Eeee, luz, ja już zakrzywiam czasoprzestrzeń. :evil_lol: Częściowo towarzystwo obrobione, Pako dokarmiony zmiksowaną paćką, psy na dworze spoko, koty spoko, teraz kierunek poczta. Ok. 3.00 doktor, potem kroplówka i przekolankowanie całego domu (= mus).
Czara się jeszcze przepełniła, bo zabrałam psom piszczące zabawki. Zabawki zagryzane piszczały, 3 psy na tę okoliczność wyły, reszta szczekała. Nie do zdzierżenia. :shake:

Posted

By nie być gołosłownym...

[IMG]http://img852.imageshack.us/img852/1305/p1100803.jpg[/IMG]

Kennel i podłoga po walce Łokera... Czemu na gołej blasze, pisałam wcześniej... :-(

[IMG]http://img830.imageshack.us/img830/6416/p1100804.jpg[/IMG]

Kafle na podłodze i na ścianach urąbane jego brudem spod łapek i popluciem wszystkiego wokół.

[IMG]http://img838.imageshack.us/img838/9746/p1100805i.jpg[/IMG]

Ciekawostka, że tak szarpie, że przemieszcza się z kennelem. Ostatnie jego dokonanie to uderzanie o szafkę, ta o pralkę i sru... na podłogę wszystko, co na pralce stało...

O, a tak sympatycznie podchodzi Łoker do suczek, nie wspomnę o psach. Bez znaczenia tu jest, czy jest on w klatce, czy też nie... Akurat dzięki klatce udało mi się uwiecznić jego przyjazne nastawienie...

[IMG]http://img824.imageshack.us/img824/6412/p1100806.jpg[/IMG]

Posted

Łoki - aktor! Przepraszam, że tak się jakoś nagrało "bocznie"...

[IMG]http://www.youtube.com/watch?v=xHTI8Ew6R_0[/IMG][video=youtube;xHTI8Ew6R_0]http://www.youtube.com/watch?v=xHTI8Ew6R_0[/video]

Posted

Łoker Ty kudłaty , durnowaty jakie masz szczęście , że trafiłeś na Izę .
Zaczynam wątpić w swoją miłość do wszystkich psów .
Obawiam się , że gdyby to na mnie trafiło to któreś z nas już by było oskalpowane .
Pakuś wracaj do zdrowia , nie martw Izy .
Całusy dla Mamy .

Posted

Mam doła jak ta lala. Byłam gotowa sobie podać antywymiotny torecan nim... Weszłam do łazienki, ze stresu, z furii Łoker zwymiotował i zafajdał łazienkę, szafki, kafle.
Podałam mu, bo miałam po innej suni, 2mg relanium. Jak myślicie? Jest już spokojny? No way :shake:, odmaczam kennel w kabinie. Łoker jest na obrotach. Doktor powiedział, że wie, że z kolei ja wiem jak robić mix z tych tabl. byle choć trochę utrafić z uspokojeniem Łokera. To tak dużym skrótem. Na pewno go nie skrzywdzę ale na działanie samego anafranilu, o ile zadziała, trzeba czekać ok. miesiąca, a do tego czasu albo Łoker sobie coś zrobi albo rozbierze mi mieszkanie (odkryłam, że wyjmował fugi z okolic ościeżnicy drzwi) albo jedno i drugie.
Muszę się rozpatrzeć w allegro, może ktoś za jakiś ludzki pieniądz odsprzedaje kojec, a wtedy go postawię z dala od innych psów, by nie nakręcały Łokera. Kto wie, czy to nie jedyne wyjście.
Tyle on...

Pako, kolejna analiza i... tel. doktora do lab. w W-wie i jest część wyników, na resztę czekamy i do nd włącznie kroplówki, antybiotyk i wszelkimi sposobami próba opanowania rozwolnienia, a to wciąż trwa... :-(
Po nd. najprawdopodobniej, bez przeciągania struny, otwieranie psa, by już namacalnie się przekonać, czy to:
- problem z odźwiernikiem = zoperować
- ciało obce = usunąć
- rak, wielce prawdopodobny, a wtedy jeśli jest ograniczony usunąć i... pozwolić Pako żyć tyle, ile się da, byle nie cierpiał; rozsiany =.... sami wiecie :-(
Nie można pozwolić, by kończył się odwadniany, nakłuwany, dokarmiany niemal na siłę strzykawką, przenicowywany na wskroś rozwolnieniem jak powódź.

Jest jeszcze inna opcja - mimo wszystko problemy gastryczne ale tu czekamy na resztę wyników.

Reasumując, najpierw analiza pełni wyników, jeśli one wskażą brak istotnych wskaźników gastrycznych otwieranie.

Piszę wręcz matematycznie, skrótowo, bo poziom mojego wypalenia wszedł na high orbitę, a osobno goni czas. Żal , strach, bezsilność... :-(

Zaraz podłączam mu kroplówkę ale jeszcze muszę odczyścić kennel, postawię go tu, gdzie będzie kroplówka Pako i załaduję do środka Łokera, może jak mnie będzie widział... No daj Boże, bo mnie rozerwie jak on się nie uspokoi. :angryy:

Edit:
Pako po kroplówce i jedzeniu, które zwrócił. Wiem, co mam podać, podane zostało, co podać dalej i kiedy mimo wszystko spróbować kolejnego karmienia. Psina jest kiepściutka. :-(

Opętaniec siedzi w kuchni w kennelu, jakby niczego z leków nie przyjął i drze japę na potęgę.
Potrzebny egzorcysta!!!!!!!!! :placz:

Posted

Iza , że Tobie jeszcze głowa funkcjonuje to jestem pełna podziwu .
Posłuchałam chwilę tego wariota przez telefon i już nie mogłam się skupić , nie pamiętam czym zakończyła się rozmowa , słyszałam tylko jego jazgot .
Przecież on się zachowuje jakby go ze skóry odzierali .
A nocka z nim - to już horror . Ugryź toto w tyłek .
Pako wytrzymaj jeszcze trochę , będą wszystkie wyniki , będzie rada.

Posted

Zmiana frontu więc znów skrót.
Wyniki wynikami, Pako nadal leci przez ręce. Boję się, że mogą dotrzeć wyniki ale pacjent przestanie istnieć. Nękało mnie to, potem męża, poszliśmy tropem endoskopii ale to też przeciągnęłoby strunę, tel. do Malibo57 - [I]Izka na co Wy qrna czekacie (czy cóś w podobie)![/I]..., wiem, bo sama sobie to pytanie zadawałam, w tle [I]Kansas[/I] z mamą, która raz mi już odwlekła wiadome RTG, bo... Wiem, że mama ma swoje sposoby wymuszenia tego, co chce usłyszeć od doktora (zresztą nie tylko) i tak mi po łbie chodziło, czy to czekanie z cięciem to... No nic, Malibo obudziła we mnie stłamszoną chwilowo zołzę (chwilowo, bo mama, jej serce, a już zasłabła z nerwów itd...), podpuściłam męża, zadzwonił do doktora na męską rozmowę, znów zadzwonił, znów zadzwonił (wariatkowo pełną parą) i... miałam rację w domysłach. Stanęło na tym, że operacja w pt. Mama obiecała się już nie rządzić (czy wytrwa, daj Boże, ja zejdę z tą dyplo/ duplomacją).
Wiem, z czego to u niej wynika - zaangażowanie, byle tylko..., panika, że coś pójdzie nie tak i chyba strach przed zderzeniem się z tym, co przyniesie los.

Wiecie co? Trzeba mieć stalowe nerwy, upór muła i wciąż lawirować żeby tu nie urazić, tam nie podpaść, ówdzie nie wybuchnąć, a jak się wybuchnie przeprosić, że się żyje i nie oszaleć. Survival na co dzień. :-( :angryy:

Edit:
Łazieneczka dla Pako, cieplusia, mięciusia naszykowana. Kroplówka idzie, Łoker drze japę, bo znów na moment jest w karcerze. Boże, jak bym chciała, żeby Pakuś cieszył się życiem, miał na nie szansę, obszczekiwał nasze inne psiaki, olewał krzaczki, kopał doły, pogryzł coś jak inne podłoty... doprowadzał do innej niż obecna gorączki mamę, czyli żeby był szczęśliwym psem.

Posted

Jeszcze siedzę, sprawdzam, czy Pako nie chce wyjść, położę się spać za trochę i na czuju. Ma cieplunio, spokojniutko i jest izolowany od OPĘTANEGO, SAMI WIECIE KOGO...
Mama zaległa obłożona kotami, psami i telefonami, bo jakby... to mam dzwonić. Akurat... nie wiem, co by się musiało dziać. Musi się wyspać, bo mi odjedzie. Nie da się funkcjonować na ciągłym haju z adrenaliny.

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...