Jump to content
Dogomania

Moje potffforrry - opowieść o żywych; w sercu i pamięci te, które odeszły...


majqa

Recommended Posts

[IMG]http://s28.postimg.org/oxqzvdbb1/image.jpg[/IMG]

Łokuś

[IMG]http://s30.postimg.org/buczt39k1/image.jpg[/IMG]

Gabcia


[IMG]http://s12.postimg.org/y7ezvl8nh/image.jpg[/IMG]

Łokuś, Czesia, Niunia

[IMG]http://s28.postimg.org/tjwav7blp/image.jpg[/IMG]

[IMG]http://s16.postimg.org/vws3su3xh/image.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 5.6k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[IMG]http://s27.postimg.org/f3ejx19cj/image.jpg[/IMG]

Świrowanie...

[IMG]http://s29.postimg.org/o5r1gu68n/image.jpg[/IMG]

[IMG]http://s11.postimg.org/hysfjuxoz/image.jpg[/IMG]

[IMG]http://s28.postimg.org/5k3y0wnzx/image.jpg[/IMG]

Nasz dorodny oset...

[IMG]http://s15.postimg.org/fj1n2yfvf/image.jpg[/IMG]

Łoker, oset, trzmiel...

Link to comment
Share on other sites

U nas smutnawo. :-(
Hm... Henio znów kontrola krwi, ostatnio więcej pił tym samym i sikał (o dziwo było i minęło samo hm...), bałam się o mocznik, kreatyninę, cukier ale to wyszło OK, fosfataza zła, on sam, choć w formie (dobre i to) zeszczuplał, cóż... rak drąży. Nużeniec się przyczaił więc i to dobrze. Wyłysień nie przybywa, przybywa za to na powrót włosków. Pomimo upałów, co zdumiewające, Henio znosi je bardzo dobrze. Nie jest senny, jak reszta i poluje na niewidzialnych wrogów.

Tola, staruszka kicia z cukrzycą... ostatnie badania były OK, USG również i to nie dalekie w czasie badania, bo na nią musimy mieć nieustające oko (mam na myśli zasuwanie na pełnię badań jak i oko kontrolne w domu).
Wczoraj coś się popitoliło jednak z cukrem, nagły spadek i brzuch mi nie pasował (za duży w stosunku do reszty). Stawiałyśmy na to, że może ma zaparcie (już tak bywało) + zgazowanie ale badania rozwiały wątpliwości. Tolcia jeszcze w lecznicy więc wszystkiego telefonicznie - informacyjnie nie ogarnęłam, doktor szykował się na dużego rozmachu operację innego zwierzaka ale, co na już wiem.... Miała ściągniętą wodę z brzuszka, przebudowana nowotworowo jest nerka. Wygląda to kiepsko. Czekam na cynk od doktora, że jest już po... i startuję po Tolcię.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Smyku']Trzymamy mocno kciuki .[/QUOTE]

Wróciliśmy, jutro kolejny wyjazd z Tolcią.
Do tego, co już wiedziałam doszła jeszcze powiększona wątroba, choć próby wątrobowe niemal w normie. Podwyższony mocznik.
No nic, trzeba powalczyć.

Link to comment
Share on other sites

Większość, które żegnam, po walce o nie, to staruszki, a nasze przegrane, praktycznie jedna za drugą to raki.
Tolcia miała kilkanaście lat, była po pobiciu, dziką kotką, gdy do nas lata wstecz trafiła, w trakcie wybudowała się cukrzycę, która ją wyniszczała, cały czas była pod kontrolą, pełną, nie tylko pod kątem krwi. Niedawne USG, robione przez naprawdę fachurę nie wykazało niczego. Ciut wcześniejsze przez innego również. Wyniki krwi były jak drut. Nagle nastąpiło załamanie - bujanie cukrem, skoki/ spadki. Na chwilę przed jej uśpieniem (bo została dośpiona na stole, nie odeszła sama w bólach) - pojawił się twardszy większy brzuszek z płynem. Kolejne USG - pokazało jednego guza, na nerce, RTG zamazało obraz, zrobiono laparoskopię i ta pokazała poza tym, co napisałam zajęcie sieci większej, nacieki na śledzionę, i rozsiew małych guzów na wątrobie i otrzewnej. Jak się domyślasz... tu decyzja mogła być tylko jedna. Konsultowałam to z dwoma wetami.

Kolejny do odejścia będzie Henio. Miał być uśpiony w schronie na rzekomego raka odbytu. Tam miał tylko martwicę. Raka miał, owszem - mięsaka Kaposhiego, usuniętego z łapy. Zoperowany pysk po uderzeniu autem, do tego był głuchy (po przeleczeniu uszu odzyskał promil słuchu), ślepy, zastarzałe zerwane więzadła krzyżowe w tylnej łapie. Wola życia była duża. Krótko po zabraniu ze schronu, gdzie miał być uśpiony (zabierałam go tego samego dnia, gdy 40min. po miał być wet ze strzykawką), a pewno skutkiem uderzenia w głowę, uszy wdała się infekcja, poszło zapalenie opon mózgowych, padaczka. Chciał nas gryźć, nie poznawał, wirował w kółko, nie reagował na standardowe leki. Znów konsultacje i znów sugestie nie weta a wetów - uśpienie. Na tym etapie wpadłam na pomysł ost. szansy, bo już nic nie mieliśmy do stracenia podania innego leku. Wet przystał i z dnia na dzień Henio wrócił do normy. Wróciła jego radość życia, kręcenie kuperkiem/ ogonkiem jak śmigiełkiem, wywracanie się brzuchem do góry do głaskania, apetyt itp. Odnośnie zahamowania rozrostu raka ściągnęłam mu lek z Niemiec. Rak się i owszem rozrasta ale wolniej. Skutkiem raka, spadku odporności, a pomimo wszelkiej suplementacji odezwał się nużeniec. Sytuacja wydawała się patowa ale zawalczyliśmy po całej linii. Nużeniec stanął, o dziwo, bo nawet weci nie dawali w stanie Henia większych szans, skóra na powrót zaczęła porastać. Na dziś, na tu i na teraz (na jak długo nie wiem) znów mam radosnego, świrującego ślepaczka - psa, pełnego woli życia. Warto było. A, że liczę się, że pewno za niedługo... tak, liczę się.

Piszesz Agatko, że dużo na tym wątku pożegnań. Tak, dużo, bo i dużo psów, kotów - bid strasznych (w tym i wiekowych) do mnie trafiło. Zrobiliśmy dla nich, co było w ludzkiej mocy i w mocy naszych kieszeni, które napełnialiśmy nie tylko pensjami ale i wysprzedając to, co mieliśmy w domowych zasobach cennego. Nie potrzebna była kasa na przyjemności wspólne, typowo babskie, męskie. Konieczna była na diagnostyki, konsultacje, leki, suplementy, karmy lecznicze.

I tak to z grubsza wygląda na codzień. Pula zwierząt powoli oczyszcza się ze staruszków, a mianem staruszków określam te nie paruletnie, a nastoletnie. Ostatnie ze zwierzaków, które odeszły miały naście lat.

Patrząc na zimno, realnie, inną kandydatką do... (o ile u młodszych psów, kotów nie wyskoczy coś nieprzewidzianego) będzie Joko. Potężna zmiana rakowa (złośliwa) była usunięta wraz z jajnikiem w trakcie sterylki. Przerzuty odezwą się wcześniej niż później. Na eksperymenty z chemią u staruszki, bo to kolejna staruszka, się nie zgodzę. Kwestię chemii również konsultowałam i to z tymi, którzy ją podają.

Czy mam sobie coś do zarzucenia, czy zaniedbałam któreś z tych stworzeń, jakie odeszły? Nie.
Są odrobaczane, szczepione, bywało, ze i szczepionkami udoporniającymi również, karmione z górnej półki, dostają suplementy, karmy lecznicze, leki. W lecznicach czuję się jak w domu (tyle razy kursuję, że mam prawo się tak czuć), wetów mam o każdej porze dnia i nocy dostępnych (mam na myśli dobrych wetów) - nie chodzi mi tu o całodobówkę ale na podyżurowy dostęp na pryw. tel..

Czy coś mogę jeszcze zrobić, by moim podopiecznym przedłużyć życie? Być może jest coś takiego ale jeszcze o tym nie wiem.

Link to comment
Share on other sites

iza, ja wiem, że stajesz na rzęsach by te bidy ratować. rzadko piszę ale czytam w miarę regularnie co u was i jestem pełna podziwu, jak wiele dajesz z siebie, podczas gdy sama masz lepsze i gorsze dni. nigdy bym nie pomyślała, że coś mogłaś zaniedbać. nie ty...:loveu:

ale nie ważne jak się staramy, choroby i starość zabierają w końcu wszystkie żywe istotki :( a u was tych chorób od groma i średnia wiekowa-jak sama piszesz też wysoka :(
współczuję wam po prostu tylu pożegnań.

Link to comment
Share on other sites

Boże broń nie mam pretensji Agatko za wpis ale jakoś tak... czułam się w obowiązku napisać szerzej, choć taki opis, jak mój i tak nie odda dnia powszedniego, czyli gonitwy, by wszystkiego dopatrzyć, niczego nie przegapić.

Tak, gwoli uzupełnienia..., bo nawet na fb miałam ekhm... pewną wymianę ;) z jedną z pań... ;-)

Ta pani uważała za nienormalne - przesiewowe (by coś ubiec, wyłapać) badania kontrolne u zwierzaków, zwłaszcza starszych. Jej uwaga nie dotyczyła mnie ale głos zabrałam, bo... My takie robimy. Nawet jeśli psina, kociak nie zdradza symptomów niczego złego pędzimy do lecznicy (różnie, raz na pół roku, raz na kwartał) i robimy pełen przegląd - dosłownie z "wygnieceniem, wymacaniem, zajrzeniem w każdą... dziurę" przez doktora, morfologią i biochemią, ogląd, "obmacanie" stawów, kości, osłuch i w razie drobnej bodaj wątpliwości - USG, RTG, echo serca itd.

Wiem, że to job, bo to jest równy job :roll: (sobie nie robię tak badań, wstyd przyznać ale mam to w... albo nie mam czasu na...) ale dostaliśmy tak po tyłkach z przeżyciami, że ja już wolę mieć tego joba. Czasem nachodzi mnie taka refleksja, że ścigam się ze śmiercią. Zagram jej na nosie, coś odciągnę, a potem ona pokazuje mi gest Kozakiewicza. :-(

Moje [I]drobne wygrane[/I] to opóźnienie jej ostatecznego nadejścia.

Link to comment
Share on other sites

Tak z innej beczki dla Twojej wiedzy troszkę na odreagowanie , zapomniałam powiedzieć , że Niusiu po nowej pani fryzjerce też piękny .
Tak oczywiście mówi Michu " najpiękniejszy z całej wsi "
Nie było nas parę dni , nawet troszkę się gadzior za nami stęsknił .

Link to comment
Share on other sites

Bo Niusiu przed, w trakcie, czy po jest nieustająco piękny!!! Tego nic i nikt nie jest w stanie zmienić. :-)

Tęsknił??? Jeśli został "osamotniony" ;-) to teraz na powrót ma swoje wyśnione Szczęście, a raczej Szczęścia. :-)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Smyku']Kocham jak rozmawiasz ze mną jak z ostatnim głupkiem .
Przytulam delikatnie zbolały kręgosłup .[/QUOTE]

[quote name='majqa']Ahahahahahaaa, Kocham Cię!!! :loveu:[/QUOTE]

Taaa Izunia jest mistrzem takich rozmów :grin::grin::grin::grin::grin:

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...