Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

[quote name='majqa']Nie Dorotko, uff... nawet tyci nie da się zrobić, a jeśli... to to uff może dotyczyć tylko tego, że wstaje, je, pije, robi siku i kupkę i że jest TU jeszcze.

Córeczki... a bo tak spojrzałam, że dwie to tak malusio, że może być im smutno więc... sama wiesz. Decyzja podjęta w 5 sek. :-)[/QUOTE]

Bzdura to nie było w 5 sek, to było w oka mgnieniu
a co do ufff - szkoda

  • Replies 5.6k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Posted

No fakt z tym mgnieniem oka. ;-) :-) Nie mogłam się oprzeć. Aaaa pomysłów na aranżację przestrzenno - zabawkową dla nich mam multum.
Właśnie przeglądam sitka, kombinuję jak im zrobić podwieszone na gniazdko, bo one lubią takie zakamarki, w tym wiszące i... o Boziu, jak się do siebie tulą. To jest czysta fantazja móc na nie patrzeć. Każde inne, każde z innym pomysłem na wygłupy. :-) Zakochanammm...

Posted

....nigdy nie miałam do czynienie z takimi zwierzątkami ale znam z opowieści..więc się nie dziwię tej MIŁOŚCI.No i ja wszędzie dopatruję się podobieństw do jamników...:evil_lol::evil_lol:...długie som.....ogonki długie majom....pyszczek też długaśny...SPOKO-już je lubię

Posted

Dostałam dzisiaj od Micha solidny opieprz , bo znalazł nie wysłane koce .
Izuś przepraszam bardzo , zapomniałam .
Buziaki w czólko dla Fuksia i Faksia , reszte też cmokam .
Tak myślałam , że na dwójce się nie skończy . Już teraz zacznij budować duży domek .

Posted

U Faksia zjazd... znów prawie nie śpię, czuwam, noszę, zabezpieczam, podaję leki. Zaczęło się przed wczoraj z apogeum wczoraj, a właściwie dziś w nocy. Apetyt ma, dobre i to, poza tym wtykanie się w każdą za przeproszeniem dziurę i... tkwienie w niej. W oczach no może nie obłęd ale taka... niepoczytalność. :-(

A Fuks... szkoda gadać. :-( Panowie się spięli, wynik histopatologii jest. Jedna ze złośliwszych, agresywniejszych rzeczy, czyli kostniakomięsak i to raczej zdaniem tych, co badali guz wtórny, gdzie pierwotny piorun raczy wiedzieć, a jak nawet do tego dojdę to i tak gie, za przeproszeniem, mi z tego. Wycinać guz wtórny? Sztuka dla sztuki. Znaleźć pierwotny i ciąć oba... prawdopodobnie nie przetrzyma. Zdaniem wetów, choć wciąż jeszcze temat uznają za choć ciutkę otwarty, chemia szybciej wykończy Fuksia niż sam rak. Krótko mówiąc, jakby się nie obejrzeć... z tyłu dupa. :-(
Pichcę mu, podaję suplementy. Aktualnie usmażyłam mu... naleśniki. Czysty przypadek sprawił, że akurat zauważyłam, że to jedyne, co chce zjeść. Czuję się jakbym oddawała mu coś na kształt ostatniej posługi. Żałosne to wszystko...

Posted

Ze śmiesznych w tym całym cyrku rzeczy jest to, że... Fuksio za diabło nie chciał preparatu wzmacniającego w proszku. Rozrobiony nawet w dużej ilości wody zatyka mi strzykawkę więc... jak nie kijem go to pałą. Ukryłam go w cieśnie naleśnikowym.

A że moja paranoja zaczyna zataczać coraz większy krąg w łepetynie własnej dziś grzeję z Łokerem do weta, bo wczoraj zauważyłam, że uporczywie wylizuje coś na tylnej łapce i nie podoba mi się to miejsce.

Posted

[quote name='majqa']Czuję się jakbym oddawała mu coś na kształt ostatniej posługi. Żałosne to wszystko...[/QUOTE]

cóż innego pozostaje? :( jedynie dać biedakowi na koniec możliwe poczucie szczęśliwości na tyle na ile się da...
ech... trzymaj się..

Posted (edited)

Ściągam jednak doktora do domu, do Łoka i do Faksa. Faks przestał wstawać. Nóżki się rozjeżdżają, zero władzy w nich. Qr... mać.

Edit:
Faksio "nóżkowo zreanimowany", plan reanimacyjny ustawiony na kolejne dni, zatem czekamy.
Łoki - przednia łapka, ta na którą utykał i znów utyka - zmiana leków i ponowne RTG za parę pewno dni dla sprawdzenia, czy stan zap. kości się nie powiększył i czy w tym nie leży przyczyna nawrotów utykania, pewno to połączymy z robieniem ząbków i wycinką zmiany skórnej na łapce tylnej, jeśli przez parę dni owijki z maścią nie zadziałają.

Edited by majqa
Posted

[quote name='agaga21']iza, jak psiaki dzisiaj?[/QUOTE]

Fuks z guzem jak młody bóg, biorąc pod uwagę okoliczności. Dziś nawet wdał się skubaniec w bezkrwawą bójkę z Lusią (przez to, że zamieszkał w mojej ;-) budzie stał się straaasznie ważny, a to za młodu był pierwszy zawadiaka). Wcina naleśniki z proszkiem NTS i mięso z indyka i wielka ulga, że chce i że to mu w smakuje.

Faks... odchodzi, tracę go. :-( Wczoraj przedziwne tąpnięcie... Najpierw taka niekumatość, jakby był w swoim świecie, potem upadanie na pupę, splątanie tylnych nóżek, jakby zupełnie w nich nie miał władzy, kolejno utrata władzy w przednich. Zero sił, szczątkowa władza w... ciałku, kontaktowość w miarę, sika po podtrzymaniu go, czyli działa grawitacja i się udaje (na całe szczęście). Jedyny plus, przełyka więc wodą go dopajam i rzadziutkim jedzonkiem. Oczywiście leki poszły, weta ściągałam na cito, znów czytałam, obdzwaniałam, kogo by nie popadło nie by się wyżalić, bo tu już nie chce mi się gadać (= wyżalać) ale by pozyskać info. Poszedł jeszcze jeden z tropów, czyli infekcja (może układu nerwowego?) i tu, kochani ajlii :loveu:z jubu :loveu: przwieźli mi autentycznie pod dom antybiotyk (jasne, że uzgodniony z wetem), który mieli u siebie, rzadko stosowany u psiaków, a sprawdzony na ich zwierzakach - psy, szczurki (drogą konsultacji swego czasu u warszawskich wetów). Generalnie... hm... zrobiłam, taką mam przynajmniej nadzieję, już dla Faksia wszystko, co mogłam.
Teraz pozostaje czekanie i zmierzenie się z bezradnością...
Albo znów nastąpi cud i leki załapią albo będzie to kwestia godzin, dnia, dwóch... Diabli wiedzą. :-(
Qrde, chyba mi wyszedł chaos informacyjny ale trudno, nie będę tego poprawiać. Za duży, skumulowany i rozłożony już w b.dużym czasie poziom niewyspania. Przepraszam.

Posted

Dzień dobry...
I niech dobry będzie. :-(
Fajnie jest nie kłaść się i nie spać, śmieszna faza. :roll:
Z Faksiem ekhm... wszystko się chyba może zdarzyć więc jak pisałam wcześniej cieszę się z każdej chwilki. Jesteśmy po dwóch małych kolacjach, śniadanku i popitce ze strzykawki. Wszystko się zmienia jak w kalejdoskopie. Z kompletnego flaczka, późnym wieczorem miałam Faksia sprintera. :-( Dżizus. Raz szmaciana lalka, drugi raz pies, za którego nie wiem jak się zabrać. Zaczął wstawać, gramolić się więc szybko go wyniosłam na siku. A tam... dooopcia uciekała na boki, klapnięcia były ale przednie łapki załapały więc... wpadł w jakiś chaotyczny amok zasuwania, wyrywał mi się, ot tak, po prostu. Widać było, że główka pracowała tylko brak było sił i koordynacji ale sam skok jego stanu z... na..., przecierałam oczy ze zdumienia. Gdyby ktoś mi coś takiego opowiedział nie uwierzyłabym. Ten cyrk z kolei go umęczył. Serducho normalnie wolniutkie przyspieszyło. Potem był atak taki parapadaczkowy. Poradziliśmy sobie. Siedzieliśmy na... sedesie, dał się wtulić, lek zaczął działać, uspokoił się. Mogłam go położyć ale wtedy odkryłam, że na legowisku mam powódź więc Faksio na drybedzie wylądował w korytarzyku, a ja mu sprzątałam i szykowałam zmianę podusiową.
Co przyniesie dzisiejszy dzionek?
Eh... strasznie się boję. Cieszę się jednak, że wciąż wie, że ma jeść i znów zrobił się jakby bardziej kontaktowy, odzyskał no może nie jakieś gigantyczne ale mimo wszystko zainteresowanie otoczeniem. Teraz śpiunia.
Straszne jest poczucie niemocy... i nocy, gdy człowiek kompletnie sam zostaje ze swoimi myślami i przerażeniem.

Posted

Izus, podczytuje watek, nie jestem dobra w pisaniu, dlatego tego nie robie, ale przesylam cala mase dobrej energii Wam wszystkim. Nie wiem, czy przeczytalam moja PW, moze by sie przydaly??

Posted

Poszperałam w necie różne wzory takich podtrzymujących nosideł/ prowadnic/ pasów. Już wstępnie zbajerowałam mamę, że mi to uszyje według mojej koncepcji, bo muszę Faksia prowadzić wysoko (chodzi mi o to, by się nad nim nie pochylać, "nie nawalać" na niego), nieco w oddaleniu (w jego mniemaniu w oddaleniu), by mógł na spokojnie, jako tako intymnie, prawie mnie nie widząc (czyli np. stojąc z jego lewej strony), zrobić siku i kupkę. Ja dam radę tylko jeszcze on musi. Dziś pupkę znosi ale już miał zakusy na bieg. :shake: Czemu się dziwić. On miał zawsze włączony program szybkiego chodzenia skrzyżowanego z biegiem. Co powoli to nie Faksio.
Prowadzam go na ręczniku i ledwo żywam, bo Faksio robi zmyłki, piruety, kręci kółka, a plecy w pochyleniu chcą popękać. :evil_lol:

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...