Jump to content
Dogomania

Sochaczew- Fundacja "NERO"- psi wątek


luka1

Recommended Posts

wczoraj jej nie widziałysmy, nie było jej koło stacji paliw.

przepraszam ze się wtrącam z innej beczki, ale to sunia której liczne rodzeństwo mieszkało u mnie. Ta jedna mnie ominęła. Teraz potrzebuje pomocy.
[URL="http://www.dogomania.pl/threads/143298-POMOCY-ZBIERAMY-NA-MINIRIN-Szczeniorek-bez-A-apki/page15"][COLOR=#4444ff]http://www.dogomania.pl/threads/1432...-A-apki/page15[/COLOR][/URL]

Link to comment
Share on other sites

jak tu świętować gdy wkoło tyle oczekujących pomocy?
Dziś pojechała na sterylizację sunia onka ( nazwałyśmy ją roboczo KORA), kamień spadł mi z serca. Ale wracając Pani, która zaopiekowała się Korą zawiozła mnie w miejsce gdzie przez całą zimę mieszkał inny pies. Pies okazał się suką i to już ciężarną. Sunia ma milion kleszczy, jest młodziutka i mam cały swiat w D. Koniec ide się powiesić.

Albo jeszcze wam pokaze suczynę

[IMG]http://img297.imageshack.us/img297/8415/dscnx0135.jpg[/IMG]

[IMG]http://img163.imageshack.us/img163/3281/dscnx0134.jpg[/IMG]

[IMG]http://img410.imageshack.us/img410/8240/dscnx0133.jpg[/IMG]
suka mieszka w tych krzakach po prawo
[IMG]http://img220.imageshack.us/img220/448/dscnx0136.jpg[/IMG]

z drugiej strony drogi są domy i chyba z tamtąd dostaje jedzenie

Link to comment
Share on other sites

[quote name='luka1']jak tu świętować gdy wkoło tyle oczekujących pomocy?
Dziś pojechała na sterylizację sunia onka ( nazwałyśmy ją roboczo KORA), kamień spadł mi z serca. Ale wracając Pani, która zaopiekowała się Korą zawiozła mnie w miejsce gdzie przez całą zimę mieszkał inny pies. Pies okazał się suką i to już ciężarną. Sunia ma milion kleszczy, jest młodziutka i [B]mam cały swiat w D[/B]. Koniec ide się powiesić.

[/QUOTE]


No to dedykacja od motylka, ja uwielbiam sobie nieraz z nim "porapować"

[video=youtube;nWYfcOi7cpM]http://www.youtube.com/watch?v=nWYfcOi7cpM[/video]

Link to comment
Share on other sites

a przed chwiką odebrałam telefon że sunia zniknęła. Miejscowa pani która ją dokarmiała jest zaniepokojona bo suka w nocy została albo postrzelona albo potrącona samochodem przez miejscowych wariatów. Sunia kulała, to widziałam, miała opuchniętą łapę. Pani boi się że oni dokończyli dzieła i sunię zabili.

Link to comment
Share on other sites

Okolice w których przebywa suka to zagłębie bezdomnych psów. Z tamtego rejonu pochodziła Biała, Zosia, teraz Kora. A w lasach okolicznych żyją sfory zdziczałych psiaków.Każdy o tym wie i nic z tym nie robi. Wójt gminy ma tylko jeden sposób na likwidację bezdomności zwierząt - odstrzał, więc ci którym los psików nie jest obojętny nie zgłaszają ich do gminy. Są też tacy którzy sami likwidują bezpańskie zwierzaki i urządzają sobie polowania na nie.Strzelają do psów i kotów. Są bezkarni.

Link to comment
Share on other sites

koszmar jak w kieleckim nieomal :(
prawda, że po Sochaczewie i okolicach wałęsa się dużo psów, widziałam sama, a jak byliśmy na Boże Narodzenie w Chodakowie, to nawet w kościele był pies
zresztą teściowa co dzwoni, to o jakis kolejnych psach na jej ulicy opowiada, też wynosi im jedzenie, bo jej żal
wiem, że robicie co możecie, ale to robota nie do przerobienia :(

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...

Oto nowy nabytek. Ktoś zostawił ją pod bramą. Śledztwo ujawniło, że suka od jakiegoś czasu - ok trzy dni - błakała sie po okolicy, podobno została wysadzona z auta.
Suka jest w bardzo złym stanie - wychudzona, wyglada na wyeksploatowaną. Nie znam sie zbytnio ale sami oceńcie.
[IMG]http://img94.imageshack.us/img94/513/dscn025x2.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

[FONT=Tahoma]Dziś odebrałam telefon. Dzwoniła kobieta z prośbą o interwencję. Zwracała się już z tą sprawą do TOZu i nikt nie podjął sprawy.[/FONT]
[FONT=Tahoma]Rzecz dotyczy psów znajdujących się na prywatnej posesji, na wsi - miejscowość Śladów. Właściciel - podobno całkiem dobrze ustawiony, nie mniej lubiący chlebuś w płynie. Ma chyba 5 albo 4 psy. Jeden to husky, dwa owczarkowate, jeden rudo-biały kudłaty, i chyba jeszcze jeden kundel. Wszystkie bardzo wychudzone, a jeden owczarek bez sierści. Podobno człowiek trzyma psy po to by szczekały. Szczekają do momentu gdy już nie mogą wydać z siebie głosu i zdychają.[/FONT]
[FONT=Tahoma]Proszę, może ktoś chce pomóc tym zwierzakom. Ja mam trochę daleko jak na wyprawę rowerową.[/FONT]

Link to comment
Share on other sites

Proszę, może ktoś może coś poradzić. To zdjecie przysłała pani, która od dawna opiekuje sie psami na okolicznych wsaich. Wie o kazdym psie ze swojego rejonu wszystko.
Ta sunia została wywieziona przez swojego właściciela jednak pies wrócił. Koczuje pod bramą posesji. Właściciel bywa w tym domu tylko w dni wolne od pracy. Pani obawia się, że suce grozi unicestwienie gdy nadejdzie majowe świeto.

[IMG]http://img232.imageshack.us/img232/3236/zdjcie164i.jpg[/IMG]

może ktoś pomóc?

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

no i minął miesiąc i nic się nie zmieniło. Sunia siedzi tymczasowo u Pani, która zajęła się nią i szuka dla niej domu.
Nowe telefony, nowe wołanie o pomoc.
Psiak miszkający przy czyjejś posesji - to już normalka
Psisak którego Pani przygarnęła zimą a teraz ze względu na stan zdrowia zmuszona jest oddać
We wsi kilka km od Sochaczewa mieszkają ludzie, którzy nazbierali stadko psów. Dwoje ludzi, oboje nie pracują i mają ???? - sami nie wiedzą ile psiaków. Psy bez jakiekolwiek opieki weterynaryjnej, karmione suchym chlebem zdobytym od sprzedawców na rynku. Suki mnożące się bez kontroli. KOSZMAR!!!!!!!! Psy sa poutykane po komórkach, pochowane w obórkach - żeby ludzie nie widzieli.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='luka1']no i minął miesiąc i nic się nie zmieniło. Sunia siedzi tymczasowo u Pani, która zajęła się nią i szuka dla niej domu.
Nowe telefony, nowe wołanie o pomoc.
Psiak miszkający przy czyjejś posesji - to już normalka
Psisak którego Pani przygarnęła zimą a teraz ze względu na stan zdrowia zmuszona jest oddać
We wsi kilka km od Sochaczewa mieszkają ludzie, którzy nazbierali stadko psów. Dwoje ludzi, oboje nie pracują i mają ???? - sami nie wiedzą ile psiaków. Psy bez jakiekolwiek opieki weterynaryjnej, karmione suchym chlebem zdobytym od sprzedawców na rynku. Suki mnożące się bez kontroli. KOSZMAR!!!!!!!! Psy sa poutykane po komórkach, pochowane w obórkach - żeby ludzie nie widzieli.[/QUOTE]
:mdleje::mdleje::mdleje:

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

tak wygląda sytuacja psiaków na terenach zalanych. Tereny nie tak oddalone od Sochaczewa. Nikt tym psom i kotom nie pomaga. Siedza często na metrze kwadratowym dachu lub jakiejś kępie i czekają. Nie, własciwie źle powiedziałam że NIKT. Są ludzie, którzy tam płyną i zostawiają karmę - wody mają dosyć. Jest tych ludzi jednak bardzo mało i dobija ich bezradność, bo nie mogą ich zabrać - nie ma dokąd ich zabrać.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Dogo07']Kopiuję ku przestrodze:
[B][SIZE=5][COLOR=red]"To ważne !!!!!!!!!!!!!!![/COLOR][/SIZE][/B]
[B][SIZE=5][COLOR=#ff0000]Ta kobieta to bestia[IMG]http://www.dogomania.../images/smilies/anger.gif[/IMG][/COLOR][/SIZE][/B]
[B]Elżbieta Sa.. Kraków, ul. Łepkowskiego, 12 412 27 xx...[/B]
Córka i matka. [B][COLOR=red]POD ŻADNYM POZOREM PSA.
[/COLOR][/B]W tej chwili sprawa do wyjaśnienia, kobieta wyszukuje [B]nieduże suczki [/B]- które umierają tam w bardzo dziwnych okolicznościach.
Dom sprawia wrażenie idealnego[IMG]http://www.dogomania.32052-ALARM-Ewakuacja-Krakowskiego-Schroniska-potrzebna-pomoc-%21/images/smilies/anger.gif[/IMG][IMG]http://www.dogomania.32052-ALARM-Ewakuacja-Krakowskiego-Schroniska-potrzebna-pomoc-%21/images/smilies/anger.gif[/IMG].
Moja Patynka była tam trzy godziny. Ocalała chyba cudem. Okazuje się, że w ubiegłą środę wzięła suczkę z Łodzi - nie żyje!. Wcześniej miała psy m.in. z krakowskiego schroniska i z Łodzi. Dwa uśpiła na Brodowicza, jeden zginął podobno pod kołami samochodu, był szczeniak, który "zasnął sam". Nie wiadomo nic o suczce wziętej z azylu w 2005 roku. Okazuje się, że był jeszcze (podobno)pies/suczka z Pabianic. Koszmar. "[/QUOTE]

[quote name='salibinka'][B]Elżbieta Sa.. Kraków, ul. Łepkowskiego, 12 412 27 xx.[/B]
Córka i matka. [B][COLOR=Red]POD ŻADNYM POZOREM![/COLOR][/B] W tej chwili sprawa do wyjaśnienia, wyszukuje [B]nieduże suczki [/B]- okazuje się, że kilka psów w krótkim zmarło u niej w bardzo dziwnych okolicznościach. Moja Patynka ocalała cudem - była tam trzy godziny.
Dom sprawia wrażenie idealnego:angryy::angryy:[/QUOTE]

[quote name='mru']i ja słyszałam o tej kobiecie... wziłea malutką starą Ninkę po czym chyba następnego dnia ją uspiła, bo niby Ninka była vhora. Ninka nie była pierwsza. jeśli się do Was odezwie lub wiecie coś więcej, proszę o kontakt.[/QUOTE]

[quote name='fufu'][B][FONT=Times New Roman]Malutka staruszka Ninka zamordowana w 36 godzin od adopcji ![/FONT][/B]
[FONT=Times New Roman][SIZE=3] [/SIZE][/FONT]
[SIZE=3][FONT=Times New Roman]Taki tekst miał się ukazać na naszej stronie internetowej po adopcji naszej ukochanej fundacyjnej suczki Ninki. Jednak nawet nie zdążyliśmy go umieścić, Ninka została bestialsko zlikwidowana przez osobę, która ją adoptowała. Przeczytajcie ten tekst i roześlijcie do wszystkich schronisk, stowarzyszeń, fundacji. Wszystkich, którzy prywatnie zajmują się wydawaniem do adopcji zwierząt. Wszystkich zaprzyjaźnionych lecznic – niech powieszą ten tekst w poczekalni. Jeśli zadzwoni do was „cudowna pani Ela”, bibliotekarka z Krakowa, Wy też dacie się nabrać i wyślecie psa do piekła:[/FONT][/SIZE]
[FONT=Times New Roman][SIZE=3] [/SIZE][/FONT]
[I][SIZE=3][FONT=Times New Roman]Pewnego dnia trafiła do naszej fundacji malutka, wychudzona, niemłoda już psinka, która natychmiast została Ninką. Trafiła do nas z ulicy, na której stała przez parę godzin i rozpaczliwie płakała. Nie ruszała się z miejsca, jakby nie tracąc nadziei, że jej pan jednak po nią wróci. Tak się jednak nie stało. Jednak jej skowyt poruszył kogoś na tyle, że nie przeszedł obojętnie i tak w naszej fundacji pojawiła się Ninka. Ninka natychmiast pokochała mojego męża: spała wtulona pod swetrem w jego plecy, wchodziła po nim jak kot, byle tylko ją wziął na ręce a jak nie zwracał na nią uwagi, to oczywiście płakała tak długo, aż ją w końcu jednak wziął.
Ninka okazała się być psiakiem zupełnie niekłopotliwym, jednak ze względu na to, że jest malutka cały czas drżeliśmy, żeby inne, większe psy nie zrobiły jej krzywdy.
I nagle dwa dni temu zdarzył się cud: zadzwoniła przemiła pani z Krakowa z informacją, że zamierza adoptować Ninkę. A ja upadłam ze szczęścia, zwłaszcza, że poprzedniego pieska pani adoptowała ze schroniska w Pabianicach a miał on wówczas 11 lat. Piesek, a właściwie suczka przeżyła w swoim nowym domu jeszcze cudowne 2,5 roku a pani po jej śmierci postanowiła przygarnąć kolejną nie najmłodszą sierotkę!
Oczywiście aż się poryczałam. Pani Elżbieto! Przywraca mi Pani wiarę w człowieka. Bardzo Pani i Pani Mamie za to dziękuję. I oczywiście za cudny dom dla Ninki. Okazuje się, że adoptowany piesek nie musi być Yorkiem, nie musi być słodkim szczeniakiem, nie musi mieć maksymalnie rok, aby wart był miłości i zainteresowania. Może natomiast być dziesięcioletnią Ninką, zupełnie nierasową. Jestem za to zupełnie spokojna, że tej decyzji nikt nie będzie żałował, bo Ninka swoim przywiązaniem, przytulaniem i wiernością zrównoważy brak rodowodu! A jak mi ktoś jeszcz,e choć raz powie, że starszy pies się nie przyzwyczai, to chyba nigdy nie przestanę się śmiać: Ninka dwie godziny po
przyjeździe do nowego domu na zmianę wylegiwała się z jedną swoją panią w łóżku a następnie natychmiast przesiadała się na kolana drugiej pani.
Jeszcze raz wielkie ukłony dla nowych właścicieli Ninki.[/FONT][/SIZE][/I]
[I][FONT=Times New Roman][SIZE=3] [/SIZE][/FONT][/I]
[SIZE=3][FONT=Times New Roman]Taki tekst napisałam po pierwszej rozmowie z nową właścicielką Ninki, kilka godzin po tym, jak wolontariusz naszej fundacji zawiózł Ninkę do Krakowa.[/FONT][/SIZE]
[SIZE=3][FONT=Times New Roman]Gdybym wówczas wiedziała, jak bardzo się myliłam![/FONT][/SIZE]
[SIZE=3][FONT=Times New Roman]Chciałam zadzwonić do nowych właścicieli już w czwartek, ale pomyślałam, że poczekam kilka dni, żeby nie pomyśleli, że będę ich tak nękać telefonami i zadzwoniłam w sobotę rano, zupełnie spokojnie, ot tak dowiedzieć się, jak tam nasza mała dziewczynka się sprawuje po tych pierwszych kilku dniach.[/FONT][/SIZE]
[SIZE=3][FONT=Times New Roman]I po pierwszych zdaniach „cudownej pani Eli” chciałam umrzeć: „Ninka była bardzo chora, musieliśmy ją uśpić”. A ja nie rozumiałam, co ona do mnie mówi. Przecież byłam z Ninką jeszcze w dzień wyjazdu u lekarza, w przeddzień miała zrobione wszystkie badania krwi, a pani doktor zażartowała, że chciałaby mieć takie wyniki, jak ona! Jeszcze myślałam, że może był to wypadek, Ninka im się wyrwała, wpadła pod samochód, choć przecież chodziła jak trusieczka przy nodze i reagowała na każdy najmniejszy gest przywołania. Ale nie. Okazało się, że „cudowna pani Ela” uśpiła ją, bo „pani doktor podejrzewała niewydolność nerek”. Dziwne jest tylko to, że „cudowna pani Ela” nie zgłosiła się na powtórzenie badań, które zresztą były zupełnie w normie, tylko jak się później okazało, pani doktor nie spojrzała na jednostki i źle je zinterpretowała a natychmiast skierowała się do najgorszej w mieście lecznicy, słynącej z tego, że usypia zwierzęta „na życzenie klienta” i tam zamordowała naszą Ninkę. Niestety jedynym wytłumaczeniem, jakie nam się nasuwa jest to, że nasza Ninka się „cudownej pani Eli” nie spodobała i w tej sposób się jej najszybciej, jak to możliwe pozbyła. A przecież doskonale wiedziała, że przyjechalibyśmy po Ninkę natychmiast, gdyby tylko zadzwoniła. Mogła ją oddać do schroniska, mogła ją w końcu wyrzucić na ulicę – wszystko byłoby lepsze od tego, co zrobiła, bo tego już odwrócić się nie da.[/FONT][/SIZE]
[SIZE=3][FONT=Times New Roman]Niestety po fakcie okazało się, że Ninka była kolejnym zamordowanym przez nią psiakiem. My wiemy o następujących zwierzakach: sunia wzięta w listopadzie 2005 roku ze schroniska w Krakowie (według „cudownej pani Eli miała guza mózgu i musiała być przez nią uśpiona), kolejna sunia wpadła jej pod samochód, kolejna „zasnęła”, następna była ta szczęściara, która przeżyła u niej ponad dwa lata – podobno ze schroniska w Pabianicach ale też nie wiemy, jaki był jej koniec, podobna, podobno, podobno …[/FONT][/SIZE]
[SIZE=3][FONT=Times New Roman]Ile jeszcze psów „musiała uśpić cudowna pani Ela”? Może ktoś skojarzy fakty i zorientuje się, że też wysłał do tego piekła psa, który miał trafić do raju.. Każdą taką osobę prosimy o kontakt – ten potwór musi ponieść odpowiedzialność.[/FONT][/SIZE]
[SIZE=3][FONT=Times New Roman]Dziś rozmawiałam z niekończącą się ilością osób. Każda z nich twierdziła, że miała z nią kontakt. Tylko jedna sunieczka uszła z tego z życiem, chyba jedynie, dlatego, że osoba wydająca psa mieszkała bardzo blisko „cudownej pani Eli” i ta zorientowała się, że gdyby i ten pies zniknął, to sprawa by się bardzo szybko wydała i samo zwróciła psa.[/FONT][/SIZE]
[SIZE=3][FONT=Times New Roman]I niestety na to miejsce pojechała nasza Ninka. [/FONT][/SIZE]
[SIZE=3][FONT=Times New Roman]Do tej pory przeklinam ten moment, kiedy odebrałam od niej telefon. A tak się wówczas ucieszyłam: przecież tak rzadki, ktoś chce adoptować starszego psa. Przecież nie chcieliśmy się Ninki pozbyć, przecież była najcudowniejszym z naszych psiaków, przecież szaleliśmy z radości, że będzie tam miała lepiej, niż u nas… Gdyby tak można było cofnąć czas… [/FONT][/SIZE]
[SIZE=3][FONT=Times New Roman]Tak bardzo Cię przepraszam Ninko! Przecież tak nam ufałaś. Tak radośnie podskakiwałaś poszczekując, kiedy biegłyśmy na dworzec, żeby zdążyć na ten przeklęty pociąg do Krakowa! Pewnie myślałaś, że to nasz najpiękniejszy spacer… Tak rzadko mamy czas, żeby wyjść z naszymi psami poza nasz teren…[/FONT][/SIZE]
[SIZE=3][FONT=Times New Roman]A później nagle znalazłaś się w obcych ramionach, w pociągu, w obcym sobie otoczeniu. Podobno cała drogę płakałaś. Może coś przeczuwałaś? Ale przecież nikt nie słucha takiego małego, starego psiaka. My wiedzieliśmy lepiej… Było nam przykro, ale myśleliśmy, że to tylko moment, trochę potęsknisz a później już będziesz szczęśliwa, szczęśliwsza niż u nas…[/FONT][/SIZE]
[SIZE=3][FONT=Times New Roman]Nie mogę znieść myśli, że Ninka tak bardzo bojąca się obcego otoczenia, tak bardzo bojąca się wszystkich zabiegów w lecznicy przeżyła najkoszmarniejsze 36 godzin swojego życia zupełnie nie rozumiejąc, co się wokół niej dzieje, a później w samotności, w najgorszej lecznicy, została po prostu uśmiercona. Jak bardzo musiała się wyrywać, walczyć o życie? A nas przy niej nie było. To boli jeszcze bardziej, niż to, że ktoś tak po prostu pozbył się niechcianego psa, psa, którego myśmy kochali. Psa, którego oddaliśmy chcąc poprawić jego los. Psa, którego ktoś pozbył się, jak nieudanych zakupów.[/FONT][/SIZE]
[SIZE=3][FONT=Times New Roman]Przecież wystarczyłby tylko jeden telefon a przyjechalibyśmy po Ninkę, szczęśliwi, że ją odzyskaliśmy.[/FONT][/SIZE]
[SIZE=3][FONT=Times New Roman]Nic, co teraz zrobimy, nie wróci życia Nince, choć przecież oddalibyśmy wszystko, by tak się stało. Nic nie spowoduje, że nasze poczucie winy będzie mniejsze, choć przecież zrobiliśmy wszystko, by Ninka była szczęśliwa. Ale możemy przynajmniej sprawić, że może kolejny pies nie trafi do tego piekła. Dlatego prosimy: roześlijcie historię Ninki, wszędzie, gdzie tylko możecie, zakładajcie wątki, piszcie o tym i ostrzegajcie wszystkich. Tam już nie może trafić żaden pies. A wiemy, że „cudowna pani Ela” będzie szukała psa po całej Polsce, bo w Krakowie już psa nie dostanie nigdy. A każdy, do kogo zadzwoni znowu da się nabrać na cudowną opowieść o tym, „jak bardzo chciałaby dać, choć na krótko dom jakiejś suni staruszce, żeby nie umarła ona w schroniskowym boksie” Za to możemy być pewni, że umrze bardzo szybko w swoim nowym domu a pretekstem może być wszystko: że nasiusia, że popiszczy, że się nie spodoba. [/FONT][/SIZE]
[SIZE=3][FONT=Times New Roman]A „cudowna pani Ela” szybko wyda i wykona wyrok. Jak na naszej Nince. [/FONT][/SIZE]
[FONT=Times New Roman][SIZE=3] [/SIZE][/FONT]
[SIZE=3][FONT=Times New Roman]Uwierzcie mi, że każdy z Was oddałby tam zwierzaka: czyściutki, przyzwoity dom, stateczna, „przemiła” pani Ela bibliotekarka, do tego starsza mamusia, stale przebywająca w domu z pieskiem i córka. Trzy przemiłe, wymarzone opiekunki. [/FONT][/SIZE]
[SIZE=3][FONT=Times New Roman]Trzy potwory…[/FONT][/SIZE][/QUOTE]



Przeklajam z innego wątku.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...