Jump to content
Dogomania

Prośba o pomoc- Fundacja Ama Canem


Recommended Posts

Panie Tadeuszu,

Ma Pam racje :) Powiem nawet ze byl taki moment ze Justyna sama z siebie wpadla na pomysl zeby zadzwonic do kogos z Fundacji (poza Pania Jola i Panem Andrzejem i wcale nie dlatego ze sa oni tacy okrutni tylko dlatego ze czasem w emocjach mozna powiedziec o dwa slowa za duzo a po co) i wyjasnic swoje stanowisko w tej sprawie. Porzucila ten pomysł bo stwierdzila ze rozmowa znow trafi na forum i znow zacznie sie opluwanie albo jej albo Fundacji a przeciez nie o to w tym wszystkim chodzi...

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 115
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Apel był m.in odpowiedzią na to,że dochodziły wiadomości do Pana Andrzeja i,że Pani Justyna opowiada innym rożne negatywne rzeczy na ich temat. I jeżeli Pani Justyna chciałaby z nimi porozmawiać czy z kimś z fundacji to myślę,że byłby to bardzo dobry pomysł, bo jest bardzo dużo kwestii, które trzeba wyjaśnić, bo nie mogą tak zostać. I jeżeli sprawa będzie załatwiana tak jak należy to raczej nikt nie będzie się na forum wypowiadał negatywnie o Pani Justynie. Ja wypowiadam się o działaniach Pani Justynytylko odnośnie tej kwesti, bo po prostu bardzo nie ładnie się zachowała i to jej zachowanie pchnęło fundację do podjęcia takich a nie innych środków.
Więc dobrze by było,żeby Pani Justyna zaczeła podejmować własne i rozsądne decyzje.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Gataro']
Im więcej danych się zbierze, przed jej wyrażeniem, tym lepiej.
Piszmy,piszmy ...,
:),
pamiętając o podstawowych zasadach:
"Primum non ocere",
I !:),
Jeśli nie wiesz,jak się zachować to - zachowuj się "porządnie"!
Tadeusz[/QUOTE]
No właśnie Tadzik gdybyś jeszcze zaczął od siebie; np. od sprawdzenia pisowni łacińskiej maksymy.
Nie szkodzić---Znasz taką zasadę i nie poradziłeś kumplowi? Oj kiepski z ciebie kolega. I szczeniak by nie trafił, gdzie nie powinien i tego apelu by nie było. Jedno i drugie mocno szkodliwe.
I cytat tego samego autora”: Świat nie jest piłką footballową,
Świat się podbija głową! głową!”

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Gataro']
Im więcej danych się zbierze, przed jej wyrażeniem, tym lepiej.
Piszmy,piszmy ...,
:),
pamiętając o podstawowych zasadach:
"Primum non ocere",
I !:),
Jeśli nie wiesz,jak się zachować to - zachowuj się "porządnie"!
Tadeusz[/QUOTE]
No właśnie Tadzik gdybyś jeszcze zaczął od siebie; np. od sprawdzenia pisowni łacińskiej maksymy.
Nie szkodzić---Znasz taką zasadę i nie poradziłeś kumplowi? Oj kiepski z ciebie kolega. I szczeniak by nie trafił, gdzie nie powinien i tego apelu by nie było. Jedno i drugie mocno szkodliwe.
I cytat tego samego autora”: Świat nie jest piłką footballową,
Świat się podbija głową! głową!”

Link to comment
Share on other sites

[quote name='obserwator.live']No właśnie Tadzik gdybyś jeszcze zaczął od siebie; np. od sprawdzenia pisowni łacińskiej maksymy.
[/QUOTE]

Człowowieku weż ty się zastanów nad tym co wypisujesz? Za kogo ty się w ogóle uważasz?Na forum używa się czyjegoś loginu a nie imienia, poza tym Gataro to raczej nie jest Twój kolega,żebyś tak się do niego zwracał, a poza tym wszystkim należy się odrobina szacunku nawet jeśli się ma odmienne od nas zdanie i zajmuje inne stanowisko. A poza tym twoje wypowiedzi nic wartościowego do sprawy nie wnoszą. Każda ze stron mam nadzieję wie co ma zrobić i sprawa zostanie rozwiązana.

Link to comment
Share on other sites

[FONT=Tahoma]Szanowni Państwo,[/FONT]
[FONT=Tahoma] [/FONT]
[FONT=Tahoma]Praktycznie od samego początku przypatruję się tej ożywionej dyskusji i przyznam szczerze, że zastanawiałam się czy w ogóle zabrać głos skoro nie jestem zaangażowana w sprawę. Postanowiłam jednak, że napiszę, ponieważ nie daje mi to spokoju. [/FONT]
[FONT=Tahoma]Mam znajomych w Szczecinie i po przeczytaniu tego apelu byłam naprawdę zbulwersowana postępowaniem Justyny. Gdy okazało się, że znajomi znajomych mają znajomych, którzy najprawdopodobniej znają Justynę osobiście pomyślałam, że może mogę pomóc. Napisałam, więc maila na adres umieszczony pod apelem, że chcę pomóc tylko chciałabym zobaczyć dokumenty o których mowa, że są do wglądu w fundacji. Sądziłam, że skoro są one do wglądu w siedzibie to w przypadku jak będzie chciał pomóc ktoś z daleka to może otrzymać je mailem zeskanowane. Nie chodzi tu o to że nie wierzę Fundacji tylko o to, że nie mogę iść rozmawiać z kobietą, której sprawa dotyczy nie mając żadnego oparcia w dokumentach. Przed swoimi znajomymi przez, których mogłabym do niej dotrzeć też nie chciałam być gołosłowna i świecić oczami. [/FONT]
[FONT=Tahoma]W odpowiedzi dostałam maila, że dziękują Państwo za zainteresowanie, ale prosili Państwo tylko o informacje, bo odzyskaniem psa zajmą się odpowiednie służby. Przyznam że lekko się zagotowałam bo tu taki apel że pies zaginął, że ostrzegacie Państwo przed tą Panią, a jak człowiek chce pomóc to się okazuje, że już nie potrzeba. Napisałam, więc kolejną wiadomość, że nie chcecie Państwo wiedzieć gdzie jest pies – trudno, ale ja znam historię tylko z Pana strony (zasugerowałam się podpisem pod mailem i zapomniałam, że zwracam się do instytucji) i chciałabym poznać na czym opierają się Państwa zarzuty.[/FONT]
[FONT=Tahoma]W odpowiedzi otrzymałam:[/FONT]
[FONT=Tahoma] [/FONT]
[FONT=Tahoma]W liście datowanym 16 grudnia 2009 (20:54:01) napisano:[/FONT]
[FONT=Tahoma] [/FONT]
[FONT=Tahoma]Witam![/FONT]
[FONT=Tahoma] [/FONT]
[FONT=Tahoma]Zna pani historię z mojej strony? Nic takiego nie pisałem więc skąd takie wiadomości? Za taką pomoc dziękujemy.[/FONT]
[FONT=Tahoma] [/FONT]
[FONT=Tahoma]Na tym zaprzestałam korespondencji. Przeczytałam blog Pani Justyny i podkreślam nadal nie ujmuję się za nikim, ale oto rzeczy które przykuły moją uwagę w całej tej sytuacji. [/FONT]
[FONT=Tahoma] [/FONT]
[FONT=Tahoma]a) [/FONT][FONT=Tahoma]dopiero po tym jak został opublikowany blog Pani Justyny zaczęto mówić o umowie ustnej i tu nasuwa mi się wniosek, że być może rzeczywiście było tak jak pisze Pani Justyna otrzymała psa w prezencie od hodowli, a nie od fundacji. Skoro tak było to dlaczego apel jest podpisany przez zarząd fundacji, a nie personalnie przez hodowcę?. Dlaczego skoro fundacja przekazała psa nie powstała żadna pisemna umowa świadcząca o tym? W końcu to nie Pani Iksińska przekazała psa Pani Justynie tylko INSTYTUCJA mająca osobowość prawną osobie niepełnosprawnej na konkretnych warunkach, do konkretnych celów, nakładając na panią Justynę konkretne obowiązki a nie na zasadzie jest Pani biedna samotna nieszczęśliwa nie ma Pani nikogo to my Pani damy pieska niech się Pani cieszy… Jak to możliwe, że instytucja mająca status organizacji pożytku publicznego nie sporządziła żadnych dokumentów choćby dla „porządku w papierach” i na wypadek takich właśnie niejasności i niedomówień? Dlaczego przy przekazaniu psa najprawdopodobniej nie było nikogo poza Panią Justyną i Panem Andrzejem z rodziną?[/FONT]
[FONT=Tahoma]Przekazanie psa to przecież takie doniosłe i radosne dla całej Fundacji wydarzenie. Dlaczego, więc na stronie Fundacji nie ma ani słowa o tym, że oto jej grono powiększyło się o kolejnego wolontariusza z psem, który jest w trakcie szkolenia? Dlaczego jeśli rzeczywiście nastąpiło przekazanie psa do konkretnych celów to w metrykę jako właściciel jest wpisana Pani Justyna, a nie Fundacja Ama Canem (no chyba, że tutaj Pani Justyna kłamie. Jeśli jest inaczej niż pisze Pani Justyna na swoim blogu to wystarczy z policją udać się pod jej adres zamieszkania)[/FONT]
[FONT=Tahoma] [/FONT]
[FONT=Tahoma]Co prawda nie konsultowałam tego jeszcze z moim teściem prawnikiem, ale wydaje mi się, że skoro Pani Justyna jest wpisana w metrykę jako właściciel tego psa to w przypadku gdy nie istnieje żadna umowa zawierająca konkretny zapis, że nie wolno jej tego psa sprzedać to Pani Justyna mogła to zrobić. Z tego co mi wiadomo na temat umów ustnych to żeby było można cokolwiek udowodnić przed sądem to OBIE strony muszą mieć świadków takowej umowy.[/FONT]
[FONT=Tahoma] [/FONT]
[FONT=Tahoma]b) [/FONT][FONT=Tahoma]W apelu jest napisane, że Pani Justyna zapewniała, że w miejscu jej zamieszkania są osoby, które pomogą jej w wychowaniu i szkoleniu psa. Dlaczego więc Fundacja, dla której tak ważne jest dobro jej psa nie zażądała pisemnego oświadczenia od tych ludzi, że oni na pewno zajmą się psem w sytuacji gdy Pani Justyna nie będzie w stanie? Dlaczego jeśli nawet nie ma takowego oświadczenia to nikt z fundacji nie zatelefonował do nich nie spytał choćby o adres pod jakim pies będzie przebywał w czasie nieobecności Pani Justyny? Może Pani Justyna odmówiła podania danych i numeru telefonu? W takiej sytuacji nie przekazałabym jej psa!!!![/FONT]
[FONT=Tahoma]c) [/FONT][FONT=Tahoma]Dlaczego Fundacja chcąc odzyskać psa i spotykając się z sprzeciwem ze strony Pani Justyny umieszcza apel w Internecie, a potem najwyraźniej nie chce skorzystać z pomocy ludzi, którzy taką pomoc oferują zwłaszcza jeśli mieszkają oni o wiele bliżej niż Pani Justyna? W ogóle dlaczego nie udaje się z oficjalnym pismem najpierw do Pani Justyny a następnie w razie braku porozumienia do sądu? Przecież jesteście Państwo instytucją, a nie jakąś tam sobie Panią X ! [/FONT]
[FONT=Tahoma]Dla mnie jest bardzo nie poważne i świadczące o braku profesjonalizmu rozsyłanie takiego apelu w Internecie. Poza tym śledząc cały ten wątek dochodzę do wniosku, że jakbym była na miejscu takich Iksińskich i Igrekowskich to widząc metody działania Fundacji też wolałabym chyba nic nie mówić… [/FONT]
[FONT=Tahoma]Cały czas zastanawiam się jeszcze nad tym dlaczego widząc, że dla Pana Andrzeja, który jest w emocjach (ma do nich prawo, bo co by nie powiedzieć z serca podarował psa, a skończyło się to taką aferą) może być trudne porozumienie się z Panią Justyną to dlaczego nikt z fundacji nie podjął się przedsądowych mediacji z Panią Justyną jeszcze zanim ten Apel trafił do publicznej wiadomości?[/FONT]
[FONT=Tahoma]Jeśli istotą tegoż apelu naprawdę jest odzyskanie psa to myślę, że nie tędy droga. I co prawda nie znam Pani Justyny przynajmniej na razie, ale po tych wszystkich komentarzach nie liczyłabym zbytnio na jej dobrą wolę w kwestii odzyskania psa, a udałabym się prosto do Sali Sądowej.[/FONT]
[FONT=Tahoma]Na zakończenie zastanawiam się dlaczego takie, a nie inne opinię krążą w środowisku o Fundacji Ama Canem? Czy komuś naprawdę zależy na tym, aby Pana Andrzeja zniszczyć czy może Pan Andrzej w jakiś sposób najprawdopodobniej niekoniecznie do końca świadomie troszkę zapracował sobie na taką opinię? Przecież jak to mówią nie ma dymu bez ognia… [/FONT]
[FONT=Tahoma] [/FONT]
[FONT=Tahoma]PS. Nie umniejsza to faktu, że Pani Justyna nie powinna źle się wyrażać o swoim darczyńcy. [/FONT]
[FONT=Tahoma] [/FONT]
[FONT=Tahoma] [/FONT]

Link to comment
Share on other sites

I jeszcze jedno - nawet jesli chcieli państwo ostrzec ludzi przed tą Panią to taki apel powinien być (moim zdaniem) zamieszczony przynajmniej jesli nie po zakończeniu sprawy (chyba wszyscy wiemy jak długo ciągną się takie sprawy) to w trakcie jej trwania. Wtedy można by było napisać, że Fundacja Ama Canem przekazała Pani Justynie psa w takich i takich celach Pani Justyna nie wywiązała się z warunków umowy, negocjacje nie przyniosły rezultatu, więc Fundacja skierowała sprawę do sądu w obliczu takich, a takich to dowodów Pani Justyna powiedziała to i to i w wziązku z tym chcąc ostrzec innych przed postępowaniem tej i tej Pani Fundacja postanowiła upublicznić sprawę. Wtedy to najprawdopodobniej osiągnęłoby konkretny pożyteczny cel, a tak to wydaje mi się, że zrobiło więcej szkody niż pożytku nie tylko Pani Justynie, ale i Fundacji również.

Link to comment
Share on other sites

Laukaj,
Miło z Twojej strony,że wykazałaś chęć pomocy. Tylko zastanawia mnie, dlaczego na wstępie poprosiłaś o scan dokumentacji. Uważam,że na tym etapie sprawy KOPIA dokumentacji nie powinna być udostępniana osobom trzecim,żeby chronić interes obu stron. Rzeczywiście w apelu jest napisane,że jest do WGLĄDU, ale w siedzibie fundacji.

Dalej będę podkreślać,że wiele osób wypowiadających się tutaj zapomina tak naprawdę,że najbardziej poszkodowany w tej całej sprawie jest pies. Trafił on do nowego właściciela, został on oddany po tym jak zdążył się już przywiązać do swojej właścicielki i obdarzyć ją swoją psią miłością. Nagle jego świat obrócił się do góry nogami, trafił być może w obce ręce, do obcego świata, nagle zaczęto od niego wymagać zupełnie czegoś innego niż dotychczas, bo przecież każdy ma inne metody wychowawcze. Nie twierdzę,że tam gdzie jest ma źle, bo nie mogę tego zrobić, bo nikt nie chce poinformować co się z nim dzieje i gdzie jest. Tak naprawdę w całej tej sprawie chodzi o dobro psa i respektowanie pewnych zasad na jakich otrzymuje się psa. Wszyscy z was na pewno uważają się za miłośników zwierząt, a w tym przypadku pokazują zupełnie co innego. Atakowane są strony,że tak się zachowały a nie inaczej, a gdzie w tym wszystkim podziało się dobro psa? Niewiedza na temat psa, którym tak się opiekowało od początkowych dni i starało się,żeby wyrosło na zdrowego psa, zarywało noce by dopilnować,żeby każdy szczeniak się najadł, dokładanie starań by pies trafił w kochające i odpowiedzialne ręce, jest naprawdę straszna i wiele osób musi naprawdę nie mieć sumienia ukrywając psa i nie informując hodowcy co się z nim dzieje. Jeden ze szczeniaków z miotu nagle zniknął i nie ma żadnych wieści o nim. Ktos sobie napisze,że szczeniak ma się dobrze, ale jak w to wszystko wierzyć skoro większość osób jest tutaj anonimowych, ukrywa się pod jakimś loginem(być może loginami) i napisze kilka zdań opowiadając się po jednej ze stron. Tak naprawdę nie wiadomo jakie osoby się tutaj wypowiadają, można się nawet pod kogoś podszywać, to nie jest trudne.

Sprawa cały czas jest w trakcie i nie chodzi tu o sprawę sądową. Uważam,że trzeba zastosować wszystkie możliwe sposoby polubownego załatwienia sprawy. Sąd powinien być ostatecznością, gdy strony wyczerpały wszystkie możliwości porozumienia.

Link to comment
Share on other sites

Aniada,

Tak naprawdę prosząc o dokumenty nie chciałam zrobić niczego złego. Po prostu uważam, że nie można iść do kogoś nie znając go i bez żadnego podparcia się dokumentacją powiedzieć: "Słuchaj Ty masz tego psa bezprawnie bo ta Pani to niedotrzymała warunków umowy i wogóle jest kłamliwa niewdzięczna pazerna i najgorsza z możliwych (naprawdę takie wrażenie się odnosi na temat Pani Justyny gdy czyta się ten wątek) i ja teraz zaraz naślę Ci hodowcę wraz z odpowiednimi służbami, bo ja czytałam forum i tak tam jest napisane. Poza tym uważam, że zarzuty stawiane w tym apelu Pani Justynie są naprawdę zbyt poważne, aby niczym ich nie podpierać.

Poza tym mówisz o wszystkich możliwościach porozumienia... Pytam, więc jakie prócz rozmowy z Panem Andrzejem, która zapewne odbyła się w niepotrzebnych obu stronom emocjach próby porozumienia Fundacja podjęła? Czy uważasz, że dyskusja w takiej atmosferze gdzie nikomu tak naprawdę nieznaną Panią Justynę stawia się w tak złym świetle (Fundacje również, ale tych głosów jest o wiele mniej i jak sama zauważyłaś nie zawsze mają ome dużo wspólnego ze sprawą) sprzyja polubownemu załatwieniu sprawy...? Szczerze w to wątpie....

Link to comment
Share on other sites

zgadzam się z laukaj w 100%. Od początku zastanawia mnie fakt dlaczego Fundacja w taki właśnie sposób dochodzi swoich praw. Jeżeli wszystko było załatwione tak jak należy, jeżeli są na to dowody, to po co obrzucac się oskarżeniami na forum? Po co robic nagonkę na dziewczynę skoro mozna odebrać jej psa z uzyciem prawa? w koncu po to są sądy aby tam właśnie dochodzić swoich praw i udowadniać niewinność. fanatyczni obrońcy fundacji (przepraszam za to okreslenie, ale samo się ono nasunęło po przeczytaniu niektórych postów) w kółko piszą o polubownym załatwieniu sprawy... ale tak naprawde Fundacja tę ewentualność wykluczyla wytaczając ciężkie działo w postaci tego apelu. Nie kwestionuję zasług pana N. w dziedzinie dogoterapii, chociaz, nie ze wszystkimi metodami jego działń się zgadzam (ale to nie jest przedmiotem tej dyskusji), jednak uważam , że tej sprawy od początku do końca nie przeprowadził jak należy.
i wreszcie. dlaczego nie zainteresowala ich proponowana przez laukaj pomoc???? a moze faktycznie apel mial być tylko odwroceniem uwagi od zaniedban fundacji iskierowaniem jej na panią Justynę która jawi się w nim jako oszustka i naciągaczka?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='laukaj']Aniada,

Poza tym mówisz o wszystkich możliwościach porozumienia... Pytam, więc jakie prócz rozmowy z Panem Andrzejem, która zapewne odbyła się w niepotrzebnych obu stronom emocjach próby porozumienia Fundacja podjęła? Czy uważasz, że dyskusja w takiej atmosferze gdzie nikomu tak naprawdę nieznaną Panią Justynę stawia się w tak złym świetle (Fundacje również, ale tych głosów jest o wiele mniej i jak sama zauważyłaś nie zawsze mają ome dużo wspólnego ze sprawą) sprzyja polubownemu załatwieniu sprawy...? Szczerze w to wątpie....[/QUOTE]

Jeśli chcesz sie dowiedzieć jakie dokładnie próby podjęła Fundacja, by porozumieć się z Panią Justyną to musisz skontaktować się z osobą, która takie próby podjęła. Ja nie występuję tutaj jako fundacja tylko jako prywatna osoba i prezentuję własne stanowisko na ten temat. Uważam,że bezpodstawnie i bez uzasadnienia apel nie został upubliczniony.

Uważam,że do uzyskania wiedzy na dany temat nie potrzeba koniecznie dysponować pewnymi dokumentami. To jest bardzo oficjalne podejście, które nie zawsze jest dobrym rozwiązaniem i nie koniecznie może dać porządne efekty.

Zastanawia mnie również dlaczego Nobel jest ukrywany i jeszcze nowy własciciel otrzymuje zakazy i nakazy powinnego zachowania się.

Link to comment
Share on other sites

acha i jeszcze jedno... widoczny jest pewien mechanizm.... gdy obroncom Fundacji brakuje argumentów pojawia się zdanie: o los psa tu przeciez chodzi, powtórzę o los psa....
hm
nie mogę się wyzbyć wrażenia ze chodzi o cos zupelnie innego, a szkoda bo pies naprawde powinien być tu najwazniejszy

Link to comment
Share on other sites

[quote name='sto']zgadzam się z laukaj w 100%. Od początku zastanawia mnie fakt dlaczego Fundacja w taki właśnie sposób dochodzi swoich praw. Jeżeli wszystko było załatwione tak jak należy, jeżeli są na to dowody, to po co obrzucac się oskarżeniami na forum? Po co robic nagonkę na dziewczynę skoro mozna odebrać jej psa z uzyciem prawa? w koncu po to są sądy aby tam właśnie dochodzić swoich praw i udowadniać niewinność. fanatyczni obrońcy fundacji (przepraszam za to okreslenie, ale samo się ono nasunęło po przeczytaniu niektórych postów) w kółko piszą o polubownym załatwieniu sprawy... ale tak naprawde Fundacja tę ewentualność wykluczyla wytaczając ciężkie działo w postaci tego apelu. [/QUOTE]

To może doradź fundacji jak ma odebrać psa Pani Justynie skoro ona już go nie ma i jeszcze nie chce poinformować komu go oddała/sprzedała? Fundacja chce się dowiedzieć gdzie jest Nobel,żeby móc podjąć odpowiednie kroki. Uważam ,że sprawa jest jasno przedstawiona.

Link to comment
Share on other sites

aniada... przeciez napisalam co wg mnie fundacja powinna zrobic. mają dokumenty,wg ktoreychJustyna nie wywiązała się z umowy więc czego wiecej potrzeba? czy do tego potrzebni są nowi właściciele Nobla? czy moze pies ma być powolany na świadka??? nie wierzę, że jeżeli do drzwi Justyny zapuka policja z nakazem lub gdy sędzia podczas rozprawy kaze jej wskazać miejsce pobytu psa to ona tego nie zrobi. dlatego nie rozumiem po co to cale sztuczne zamieszanie , rozdmuchiwanie sprawy na forum i prosby o pomoc z ktorej potem i tak nikt nie zamierza korzystac?

Link to comment
Share on other sites

I dla przypomnienia prezentuję swoje własne poglądy na ten temat i nie wypowiadam się jako fundacja, tylko jako osoba prywatna, a pisząc,że Fundacja chciała to czy tamto to w większości opieram się o apel i wypowiedź Pani Justyny ,a że działam akurat w tej fundacji, jak to niektórzy pozwolili sobie dokładnie sprawdzić, to już jest inna kwestia.

Link to comment
Share on other sites

Czy naprawdę trzeba podjąć aż tak drastyczne metody,żeby porozumieć się z Panią Justyną i trzeba wyciągać z niej pewne informacje i zmuszać do tego, by wyciągnęła konsekwencje ze swoich nieprzemyślanych do końca działań? Ona przecież nie jest najbardziej poszkodowaną osobą. Poszkodowane są obie strony.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='aniada']I dla przypomnienia prezentuję swoje własne poglądy na ten temat i nie wypowiadam się jako fundacja, tylko jako osoba prywatna, a pisząc,że Fundacja chciała to czy tamto to w większości opieram się o apel i wypowiedź Pani Justyny ,a że działam akurat w tej fundacji, jak to niektórzy pozwolili sobie dokładnie sprawdzić, to już jest inna kwestia.[/QUOTE]

dobrze ze przypominasz. bo tak zaciekle bronisz fundacji, slepa na jej niedociagnięcia , że moznaby sądzić iż jestes ich adwokatem.
wybacz mi zlosliwość, ale mysle ze przydaloby sie w Twoich wypowiedziach troszkę obiektywnego spojrzenia na cała ta sytuację

Link to comment
Share on other sites

Bronię fundacji, bo znam na tyle sprawę,żeby opowiedzieć się po jednej ze stron. Nie rozumiem po co od razu stosujesz złośliwe uwagi w moją stronę. Zastanawiające jest również dlaczego tak zaciekle krytykujesz fundację i tylko w niej widzisz całego winowajcę zaistniałego konfliktu.

Link to comment
Share on other sites

Sto,

Po tym co napisze zapewne cała Fundacja Ama Canem rzuci mi się do gardła, że ja bronię tej kłamliwej dziewuchy, która tak nikczemnie się zachowała... ale (od razu podkreślam, że to jest tylko moja subiektywna ocena sytuacji) Po tym jak zaproponowałam pomoc - chciałam wystąpić w roli niezależnego, obiektywnego mediatora po tym jakie maile otrzymałam w odpowiedzi i po tym jak przeczytałam bloga Justyny i reakcje na jego treść na forum nasuwa mi się tylko jeden wniosek: Nie było żadnych dokumentów, (może prócz przeglądu hodowlanego i umowy przekazania psa z hodowli do fundacji, ale spójrzmy prawdzie w oczy: W sytuacji gdzie Pani N. jest hodowcą, ajej małżonek Pan N. przedstawicielem Fundacji o takowy dokument nie trudno w dowolnym momencie) umowa była zawarta "na gębę" i tak naprawdę NIGDY SIE NIE DOWIEMY JAK WYGLĄDAŁA BO NIKOGO Z NAS TAM NIE BYŁO uważam więc, że bez sensu jest dyskutować na temat tego kto i jakich jej warunków nie dotrzymał... Najprawdopodobniej dziewczyna na swoim blogu pisze prawdę przynajmniej w dużym stopniu. Z nią jeszcze nie rozmawiałam, ale z ludzmi, którzy znają ją od lat już tak. Zastanawiam się też jak miała sprawdzić czy głoszone przez innych opinie o Fundacji są prawdziwe. Czy powinna zadzwonić i spytać A. czy ty jesteś wariatem, bo jedna Pani tak mi powiedziała, że pół Polski tak twierdzi i ja teraz nie wiem co myśleć?
Nikt nawet porządnie się nie zastanowił czy Justyna ze swoją niepełnosprawnością poradzi sobie z tak żywiołowym szczeniakiem, a jeśli już sobie nie poradzi to jakie będą tego konsekwencje jeśli chodzi o jej emocje i poczucie ogromniej porażki jakie NA PEWNO ODCZUWA... Jutro bede wiedzieć wiecej, ale nie wiem czy pisanie tego na forum ma jakikolwiek sens skoro co by nie napisać to Fundacja i tak wie swoje... więc może szkoda się trudzić ...?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='aniada']Bronię fundacji, bo znam na tyle sprawę,żeby opowiedzieć się po jednej ze stron. Nie rozumiem po co od razu stosujesz złośliwe uwagi w moją stronę. Zastanawiające jest również dlaczego tak zaciekle krytykujesz fundację i tylko w niej widzisz całego winowajcę zaistniałego konfliktu.[/QUOTE]

nie, nie krytykuję fundacji tylko jej sposobu załatwiania tej sprawy, no i moze tego ze wogole ta sytaucja zaistaniala. bo uwazam ze Justyna tego psa nie powinna byla dostac... co wiecej po przeczytaniu jej bloga, mysle ze nie powinna mieć zadnego zwierzęcia, i na miejscu fundacji zanim podarowalabm jej szczeniaka sprawdzilabym jej sytuację dokładnie. a umieszczenie apelu na forum uwazam za chwyt ponizej pasa i jak juz napisalam proba odwrocenia uwagi od niedociągnięć fundacji.
(jezeli moja zlosliwość Cię uraziła to wybacz, nie mialam takiego zamiaru, to zwykła ludzka słabość)

Link to comment
Share on other sites

widzisz laukaj.... moze i nie warto się trudzic... ale z drugiej strony, dlaczego fundacja, która postepuje tak jak postepuje ma nadal uchodzic za wspaniała organizację, która oszukała niedobra pani Justyna? jak juz napisalam w pelni podzielam Twoje zdanie i niestety nie potrafię zaufac panu N i jego poplecznikom, cieszę się też , ze do tej dyskusji w końcu właczyl się ktoś obiektywny.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...