Jump to content
Dogomania

kasjel

Members
  • Posts

    6
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by kasjel

  1. Panie Tadeuszu, Ma Pam racje :) Powiem nawet ze byl taki moment ze Justyna sama z siebie wpadla na pomysl zeby zadzwonic do kogos z Fundacji (poza Pania Jola i Panem Andrzejem i wcale nie dlatego ze sa oni tacy okrutni tylko dlatego ze czasem w emocjach mozna powiedziec o dwa slowa za duzo a po co) i wyjasnic swoje stanowisko w tej sprawie. Porzucila ten pomysł bo stwierdzila ze rozmowa znow trafi na forum i znow zacznie sie opluwanie albo jej albo Fundacji a przeciez nie o to w tym wszystkim chodzi...
  2. Ludzie Drodzy, Całym swoim umysłem nie potrafię pojąć po co to obrzucanie się błotem szykanowanie i "nielubienie" Pana Andrzeja czy Pana X albo Pani Y? Wszyscy podobno działacie w jednym celu - [B][I]dla dobra chorych dzieci... [/I][/B]Poza tym z tego co zdążyłem się zorientować każda tego typu instytucja działa praktycznie w innej części Polski, a nawet gdyby było inaczej to niepełnosprawnych dzieci, które z błyszczącymi oczami czekają na spotkanie z psem jest naprawdę wystarczająco dużo dla wszystkich. Jeśli Pan Andrzej realizuje się w tym co robi i wkłada w to serce niech to robi dalej. Tak samo Pani X czy Pan Y. Nie wiem czy komuś przysporzyło satysfakcji to, że powiedział Justynie, że Pan Andrzej jest taki siaki czy owaki. Ja napisałem o tych sytuacjach, o których wiem, bo byłem akurat z Justyną albo u Justyny, ale wiem, że tego typu rozmów było więcej. I naprawdę z jednej strony sie nie dziwię, że przerażona stwierdziła, że nie odda Nobla z powrotem do Łodzi. Nie chce ujmować się ani za Panem Andrzejem ani przeciw niemu, bo człowieka nie znam, a w sprawach dogo czy kynoterapi jestem laikiem. Zastanawiam się tylko co jest przyczyną tego, że takie, a nie inne opinie krążą o tej, a jak się domyślam widząc atmosferę panującą w tym środowisku nie tylko o tej fundacji. Powiem jedno: Dla umierającego Pawełka, którego miałem szczęście poznać naprawdę nie istotne było czy przyjdzie do niego Pan Andrzej Pani Kunegunda czy pani Justyna i czy będą oni z organizacji X z Pcimia Dolnego czy z fundacji Y z Wąchocka. Dla tego dziecka ważne było to, że przed śmiercią, (pomimo swoich zaledwie 7 lat wiedział, że umiera) mógł spełnić swoje marzenie i przytulić się do psa. Był tak szczęśliwy, że malował siebie z psem i pytał czy w niebie też są psy i chyba na tym, a nie na czym innym należy się skupić... Szczęśliwego Nowego Roku Wszystkim...
  3. Skoro Fundacja ma dowody na to, że Justyna chciała sprzedać psa i że oczrniała całą organizację (trudno mi sie ustosunkować do tego bo nie śledzę 24 na dobę co mówi i komu) to nie rozumiem po co jeszcze ta dyskusja i bicie piany kto co powiedział kto jakim jest dogoterapeutą kto jest cacy a kto Be. Uważam też, że pisanie o tym co Justyna mogła co powiedziała i czy jest bezczelna czy niewdzięczna powinno mieć miejsce dopiero po załatwieniu sprawy, bo tak samo jak zwolennicy pana Andrzeja nie muszą wierzyć w to co powie Justyna tak samo Ci którzy uważają, że to Justyna ma rację nie muszą wierzyć panu Andrzejowi. Ja tam twardo stąpam po ziemi i będę wierzył w dowody te czarno na białym...
  4. [FONT=Tahoma]Ja nikogo nie oczerniam i staram się być obiektywny jak tylko mogę przytaczam tylko te rozmowy które słyszałem i nie bronię Justyny choć dobrze ją znam. Mam swoje teorie na temat tego całego zamieszania, ale nie będę tu o nich pisał ponieważ nie chcę być posądzany o to, że kogoś krzywdzę swoimi wypowiedziami, ani nakręcać kolejnej fali bezsensownej dyskusji. Owszem Justyna powinna była się bardziej zastanowić zanim wogóle wzięła Nobla myślę jednak, że obiektywny osąd jej własnych możliwości przysłonił brak kogoś bliskiego w domu jak najbardziej pozytywne doświadczenia z Bernardynem oraz to że naszego (mojego i mojej dziewczyny psa) zna od maleńkiego, a on nigdy nie był aż tak żywy i absorbujący jak Nobel...[/FONT] [FONT=Tahoma]Tak jak już pisałem w pierwszej mojej wypowiedzi uważam, że powinna go oddać już dawno i pewnie by tak się stało gdyby nie to głupie ultimatum ze strony właścicieli mieszkania. Poza tym po tym jak KAŻDY z kim miała doczynienia w sprawie Nobla, a kto pracuje z psami szkoli je itp. mówił, że nie powinna wogóle go dostać i nawet jak mówiła, a przyznawała się do tego każdemu że bardzo chciała go mieć to trenerzy, hodowcy i reszta mówili że mimo tego nie hodowca pracujący z osobami niepełnosprawnymi nie powinien jej go dawać bo ten uklad nie miał szans na powodzenie Justyna mogła stracić zaufanie do hodowcy i fundacji i szukać pomocy gdzie indziej. Choć racje masz Aniada, że może nie był to najlepszy pomysł. Szukała pomoc gdzie indziej, miała do tego prawo. Jak już doszło do tego, że wiedziała, że jej współpraca z Noblem się nie uda usłyszała te wszystkie rewelacje na temat pana Andrzeja, więc przerażona stwierdziła, że go do Łodzi nie odda i już. (Nie ma racji ten kto mówi, że jeśli miała kłopoty z Noblem to nie stał się on jej bliski i uważam, że ten kto jej nie zna i nie widział ich razem nie powinien się na ten temat wypowiadać) Ja bym go oddał hodowcy i miał bym problem z głowy nie jestem jednak pewien czy nie zastanawiałbym się co się z tym moim psem dzieje skoro tyle zlego slyszalem na temat ludzi ktorym go oddałem.[/FONT] [FONT=Tahoma] [/FONT] [FONT=Tahoma]Uważam, że ten apel wogóle nie powinien był się znaleźć w internecie i nie jest t absolutnie próba polubownego załatwienia sprawy. Ja na miejscu pana Andrzeja napisałbym do Justyny oficjalne pismo, o zwrot psa a jeśliby nie ustosunkowała sie do niego pozytywnie to skierowałbym sprawę do sądu.[/FONT] [FONT=Arial][SIZE=3] [/SIZE][/FONT]
  5. [FONT=Tahoma]Droga Aniada, [/FONT] [FONT=Tahoma]Dlatego właśnie napisałem, że trzeba będzie spotkać się w sądzie. Tam każdy zostanie bezstronnie wysłuchany, okazane zostaną materiały dowodowe w postaci nagrań rozmów z Justyną, którymi dysponuje podobno zarówno hodowca jak i pani Agnieszka, która wypowiadała się na blogu Justyny, będzie można przeczytać dokumenty weterynaryjne z których wynika, że jedyną wadą Nobla był zwichnięty ogon. Wszystko okaże się wtedy jasne i KAŻDY będzie mógł sobie na podstawie tych rzetelnych dowodów wyrobić własne zdanie na ten temat i obiektywnie osądzić kto ma rację. [/FONT] [FONT=Tahoma]Nie mogę powiedzieć ca powiedziała Justyna podczas rozmów z Panią Agnieszką ponieważ ich nie słyszałem. Jestem natomiast przekonany, że jeśli to co napisała ta Pani okaże się prawdą i Justyna będzie miała pewność, że te dowody są prawdziwe (nie chcę tu bynajmniej nikogo posądzać o oszustwo, ale sami państwo wiecie jak wielkie możliwości w dobie dziesiejszej daje rozwój nowoczesnej techniki) to NA PEWNO PRZEPROSI WSZYSTKICH i nie tylko oczy w oczy, ale PUBLICZNIE również. Znam ją na tyle, że za to akurat MOGĘ RĘCZYĆ. Co jednak się stanie wtedy gdy się okaże, że Pani Agnieszka napisała nieprawdę i albo tych nagrań nie ma albo są one innej treści niż napisała? Co zrobi jeśli za kilka tygodni dostanie wezwanie do prokuratury celem złożenia wyjaśnień? (Wielu osobom wydaje się, że w internecie pozostają anonimowi, a to nie prawda i wielu sprawach przed sądem zostało to udowodnione) Mam nadzieję, że wkrótce będzie nam wszystkim dane przekonać się kto co powiedział co nagrał i kiedy. Wyrok niezawisłego sądu Rzeczpospolitej Polskiej obiektywnie rozstrzygnie sprawę i nie chodzi tu o to, że bronię Justynę, bo nie wiem co na sprawie usłyszę, zobaczę i jaki będzie wyrok... W każdym razie dyskusja się skończy i nikt nikogo nie będzie krzywdził wypowiedziami ani Justyna Fundację czy Pana Andrzeja z małżonką ani odwrotnie...[/FONT] [FONT=Tahoma] [/FONT] [FONT=Tahoma]Aniada, nie wiem czy będąc laikiem w temacie dogoterapi i nie wiedząc kto w tym "światku" kogo lubi a kto kogo nienawidzi i opluwa czy po usłyszeniu z wielu ust takich "rewelacyjnych" opinii (nie osądzam czy są one prawdziwe czy też nie) zwróciłabyś się o pomoc i do pana Andrzeja i oddałabyś psa tam skąd przyszedł zwłaszcza jeśli byłby on tak bliski Twemu sercu jak Nobel Justynie...[/FONT]
  6. A ja znam Justynę osobiście i wcale nie występuję tu jako jej obrońca ponieważ już dawno jej mówiłem, że jak tylko pierwszy poważny trener powiedział jej, że sobie z Noblem nie poradzi (i nie chodzi tu o to, że jest złym psem tylko o to, że jego żywiołowość typowa dla rasy i wieku przerasta jej możliwości fizyczne) to powinna go oddać zanim jeszcze tak mocno się do niego przywiązała. Jednak to co się dzieje nie jest do końca tylko jej winą i naprawdę nie piszę tego po to by ją bronić bo jest biedna chora i bla bla bla bla... Po pierwsze nie wiem czy wypowiadający się tu ludzie wiedzą, że Justyna miała [B]tylko tego psa nie ma męża dzieci dziadków cioci czy wujka. [/B]Ma owszem nas czyli dobrych przyjaciół, ale jak wiadomo przyjaciele nawet najlepsi mają swój świat i swoje kredki i czasem gdy wraca się do pustego domu to jeśli nie ma się męża do którego można się przytulić to miło jest gdy przynajmniej ktoś na powitanie zamerda ogonem. Dlatego tak długo jeździła po trenerach różnej maści, bo trudno jej się było pogodzić z wizją rozstania z psem. Po drugie czego też nikt nie wie był dużo wcześniej taki moment że Justyna była zdecydowana oddać Nobla właśnie do Łodzi. Wiedząc jak wiele łez ją to będzie kosztować zaproponowałem nawet, że to ja go odwiozę, bo pomyślałem, że tak będzie jej łatwiej, ale wtedy do tej sprawy wtrącili się właściciele mieszkania. w którym mieszka Justyna i powiedzieli, że oni [B]kategorycznie nie zgadzają się na innego psa w ich domu nawet jeśli to będzie dorosły podszkolony już pies, że albo zostaje Nobel albo w życiu żaden pies już pod dachem tego domu nie zamieszka.[/B] Justyna walczyła więc dalej. Jakaś pani trenerka powiedziała najpierw że pies jest super, że nadaje się nawet na psa asystującego, więc Justyna skakała z radości na samą myśl jak to będzie cudownie jak już się Nobla wyszkoli. Na następnych zajęciach jak zobaczyła jak oni razem pracują załamała ręce i tak jak wcześniej piała z zachwytu jak to ona cudownie go dla Justyny wyszkoli tak póżniej sama osobiście przekonywała właścicielkę mieszkania, że Nobel i Justyna to nie jest dobry układ i że ona powinna dostać psa już wyszkolonego. NIESTETY BEZSKUTECZNIE bo właścicielka mieszkania widziała tylko to, że Nobel jest inteligentny i śliczny, a o tym, że ona jest zdrowa jak kobyła i zwinna w ruchach, a Justyna niekoniecznie to już zapomniała. Potem było kilkunastu innych trenerów trenerek behawiorystow i Bog wie kogo jeszcze i o ile kazdy mial swoja teorie na temat wychowania i predyspozycji Nobla tak wszyscy twierdzili zgodnie ze nawet jesli JUSTYNA BARDZO CHCIALA TO HODOWCA I DOGOTERAPEUTA WIDZAC JEJ OGRANICZENIA NIE POWINIEN JEJ GO DAC BO FLAT TO NIE TO SAMO CO BERNARDYN. Kolejna sprawa to opinia osób "z branży" o Panu Andrzeju na własne uszy słyszałem, jak jedna pani z podobnej organizacji już dawno mówiła Justynie, że powinna na dogomanii właśnie opisać jakiego to żywiołowegoo psa dostała do dogoterapii ona czyli osoba niepełnosprawna i że to skandal i że Justyna powinna to opisać bo Justyna nie jest pierwsza w takiej sytuacji i że na pana Andrzeja dużo ludzi się skarży. Na własne uszy też słyszałem jak kolejna pani mowiła Pani a skąd ma pani tego psa kto widząc pani niepełnospraność dał pani flata z takim temperamentem więc Justyna mówi z hodowli takiej i takiej do pracy w fundacji tej i tej a kobita na to: Pani pół Polski wie, że ten facet to wariat tylko nikt nie chce z nim walczyć bo on ma nie po kolei w głowie i nikt nie chce być osmarowany... Justyna aż usiadła kolejna pani na wieść z jakiej to hodowli i fundacji powiedziała tylko aha to już wiem wszystko i to też osobiście słyszałem. Wiem jedno na początku Justyna była hodowlą i fundacją OCZAROWANA założyła psu stronę snuła plany jak to pójdzie z nim do dzieci rozmawiala nawet ze mną i moją dziewczyną czy nie zechcemy się przyłączyć i działać w Szczecinie na co my owszem byliśmy chętni :) Potem jednak znalazła się dziewczyna która rzekomo studiuje czy studiowała razem z tą panią, która to mieszka w Niemczech ale miała z nami współpracować w Szczecinie i ta dziewczyna właśnie powiedziała, że matko Boska gdzie ta kobieta i dogoterapia skoro jej psy nie przeszły żadnego szkolenia są podobno zalęknione i wycofane i mało tego ta pani podobno podczas zajęć gdy wykładowczyni oddaliła się na chwilę od samochodu uderzyła czy też poszarpała jej suczkę bo przeszkadzało jej to że Tigra piszczala za pańcią. Słyszałem to ja i moja dziewczyna bo byliśmy akurat u Justyny rozmawiać właśnie o pracy w fundacji. Wtedy już powiedziałem Justynie "Dziecko oddaj tego psa i daj sobie spokój z tą fundacją, bo widzę, że wyjdziesz na tym jak zabłocki na mydle" Justyna oczywiście w te "rewelacje" nie uwierzyła i z tego co wiem do dzisiaj nie powiedziała o tym zajściu ani tej pani, której to dotyczy ani panu Andrzejowi nie powtórzyła uznając że to jakieś bzdury. w momencie gdy tych "bzdur" pojawilo sie wiecej i to z ust trenerow i przedstawicieli innych fundacji którzy teraz oczywiście nie maja odwagi powiedziec tak to ja tak tej dziewczynie powiedzialam/lem a gdy sie z nimi o tym rozmawia to niechca byc strona w konflikcie Justyna zaczela sie zastanawiac jak to jest naprawde i szczerze mowiac z jednej strony sie nie dziwie ze porzucila zamiar oddania do łodzi psa którego zdążyła pokochać... Ps. Nie wnikam co powiedzial pan andzej jego zona, Basia Stasia czy Kasia bo osobiście tego nie słyszałem. Napisałem tylko to czego byłem świadkiem. I czytając te komentarze również zaczynam stawać po stronie tych którzy twierdzą, że najsprawiedliwiej będzie spotkać się w sądzie i nie chodzi tu o straszenie kogokolwiek tylko o rozstrzygnięcie sprawy.
×
×
  • Create New...