Jump to content
Dogomania

laukaj

Members
  • Posts

    7
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by laukaj

  1. Aniada ja nie broniłabym Pani Justyny gdyby nie rzuciły mi się w oczy te rzeczy o których napisałam w pierwszym poście i uwierz mi każdej bezstronnej osobie nie przepraszam większości się one nasuwają. Dlaczego sprawa od początku była załatwiana tak a nie inaczej i to przez instytucje, przez ludzi z doświadczeniem, a nie przez laików, którzy nie mają doświadczenia ani z psami ani tym bardziej z osobami niepełnosprawnymi. I jeszcze coś apel jest podpisany z nadzieją na odzew ... Po co skoro jak się okazuje Fundacja wie najlepiej co powinna zrobić .... Dobranoc
  2. Nigdy nie powiedziałam, że jest bez winy właśnie dlatego chciałam wystąpić w roli mediatora. Mediatora a nie obrońcy Pani Justyny, ale czytając te posty naprawdę myślę, że to nie ma sensu i jeszcze jedno nikogo nie straszę tylko szukam zakończenia sprawy
  3. Masz racje sto co wiecej rozmawialam z przyjaciólką Justyny, której Justyna powiedziała ostatnio, że gdyby wiedziała ile trudu będzie ją to wszystko kosztowało i to bezproduktywnego trudu to by Nobla w życiu nie wzięła. Co więcej teraz jest chora zmęczona, wyczerpana przede wszystkim fizycznie i gdy jej przyjaciele kupili jej świnkę morską na gwiazdkę odmówiła jej przyjęcia z uwagi na to, że nie jest w stanie zająć się jakąkolwiek istotą żywą nawet jeśli byłby to ślimak... Ponadto po wstępnej bardzo ogólnikowej rozmowie z prawnikiem wiem, że Justyna ma absolutne podstawy do tego, aby wystąpić do prokuratury o naruszenie jej dóbr osobistych i od jutra zacznę ją do tego namawiać. Może to skończy tę bezsensowną nagonkę...
  4. Sto, Po tym co napisze zapewne cała Fundacja Ama Canem rzuci mi się do gardła, że ja bronię tej kłamliwej dziewuchy, która tak nikczemnie się zachowała... ale (od razu podkreślam, że to jest tylko moja subiektywna ocena sytuacji) Po tym jak zaproponowałam pomoc - chciałam wystąpić w roli niezależnego, obiektywnego mediatora po tym jakie maile otrzymałam w odpowiedzi i po tym jak przeczytałam bloga Justyny i reakcje na jego treść na forum nasuwa mi się tylko jeden wniosek: Nie było żadnych dokumentów, (może prócz przeglądu hodowlanego i umowy przekazania psa z hodowli do fundacji, ale spójrzmy prawdzie w oczy: W sytuacji gdzie Pani N. jest hodowcą, ajej małżonek Pan N. przedstawicielem Fundacji o takowy dokument nie trudno w dowolnym momencie) umowa była zawarta "na gębę" i tak naprawdę NIGDY SIE NIE DOWIEMY JAK WYGLĄDAŁA BO NIKOGO Z NAS TAM NIE BYŁO uważam więc, że bez sensu jest dyskutować na temat tego kto i jakich jej warunków nie dotrzymał... Najprawdopodobniej dziewczyna na swoim blogu pisze prawdę przynajmniej w dużym stopniu. Z nią jeszcze nie rozmawiałam, ale z ludzmi, którzy znają ją od lat już tak. Zastanawiam się też jak miała sprawdzić czy głoszone przez innych opinie o Fundacji są prawdziwe. Czy powinna zadzwonić i spytać A. czy ty jesteś wariatem, bo jedna Pani tak mi powiedziała, że pół Polski tak twierdzi i ja teraz nie wiem co myśleć? Nikt nawet porządnie się nie zastanowił czy Justyna ze swoją niepełnosprawnością poradzi sobie z tak żywiołowym szczeniakiem, a jeśli już sobie nie poradzi to jakie będą tego konsekwencje jeśli chodzi o jej emocje i poczucie ogromniej porażki jakie NA PEWNO ODCZUWA... Jutro bede wiedzieć wiecej, ale nie wiem czy pisanie tego na forum ma jakikolwiek sens skoro co by nie napisać to Fundacja i tak wie swoje... więc może szkoda się trudzić ...?
  5. Aniada, Tak naprawdę prosząc o dokumenty nie chciałam zrobić niczego złego. Po prostu uważam, że nie można iść do kogoś nie znając go i bez żadnego podparcia się dokumentacją powiedzieć: "Słuchaj Ty masz tego psa bezprawnie bo ta Pani to niedotrzymała warunków umowy i wogóle jest kłamliwa niewdzięczna pazerna i najgorsza z możliwych (naprawdę takie wrażenie się odnosi na temat Pani Justyny gdy czyta się ten wątek) i ja teraz zaraz naślę Ci hodowcę wraz z odpowiednimi służbami, bo ja czytałam forum i tak tam jest napisane. Poza tym uważam, że zarzuty stawiane w tym apelu Pani Justynie są naprawdę zbyt poważne, aby niczym ich nie podpierać. Poza tym mówisz o wszystkich możliwościach porozumienia... Pytam, więc jakie prócz rozmowy z Panem Andrzejem, która zapewne odbyła się w niepotrzebnych obu stronom emocjach próby porozumienia Fundacja podjęła? Czy uważasz, że dyskusja w takiej atmosferze gdzie nikomu tak naprawdę nieznaną Panią Justynę stawia się w tak złym świetle (Fundacje również, ale tych głosów jest o wiele mniej i jak sama zauważyłaś nie zawsze mają ome dużo wspólnego ze sprawą) sprzyja polubownemu załatwieniu sprawy...? Szczerze w to wątpie....
  6. I jeszcze jedno - nawet jesli chcieli państwo ostrzec ludzi przed tą Panią to taki apel powinien być (moim zdaniem) zamieszczony przynajmniej jesli nie po zakończeniu sprawy (chyba wszyscy wiemy jak długo ciągną się takie sprawy) to w trakcie jej trwania. Wtedy można by było napisać, że Fundacja Ama Canem przekazała Pani Justynie psa w takich i takich celach Pani Justyna nie wywiązała się z warunków umowy, negocjacje nie przyniosły rezultatu, więc Fundacja skierowała sprawę do sądu w obliczu takich, a takich to dowodów Pani Justyna powiedziała to i to i w wziązku z tym chcąc ostrzec innych przed postępowaniem tej i tej Pani Fundacja postanowiła upublicznić sprawę. Wtedy to najprawdopodobniej osiągnęłoby konkretny pożyteczny cel, a tak to wydaje mi się, że zrobiło więcej szkody niż pożytku nie tylko Pani Justynie, ale i Fundacji również.
  7. [FONT=Tahoma]Szanowni Państwo,[/FONT] [FONT=Tahoma] [/FONT] [FONT=Tahoma]Praktycznie od samego początku przypatruję się tej ożywionej dyskusji i przyznam szczerze, że zastanawiałam się czy w ogóle zabrać głos skoro nie jestem zaangażowana w sprawę. Postanowiłam jednak, że napiszę, ponieważ nie daje mi to spokoju. [/FONT] [FONT=Tahoma]Mam znajomych w Szczecinie i po przeczytaniu tego apelu byłam naprawdę zbulwersowana postępowaniem Justyny. Gdy okazało się, że znajomi znajomych mają znajomych, którzy najprawdopodobniej znają Justynę osobiście pomyślałam, że może mogę pomóc. Napisałam, więc maila na adres umieszczony pod apelem, że chcę pomóc tylko chciałabym zobaczyć dokumenty o których mowa, że są do wglądu w fundacji. Sądziłam, że skoro są one do wglądu w siedzibie to w przypadku jak będzie chciał pomóc ktoś z daleka to może otrzymać je mailem zeskanowane. Nie chodzi tu o to że nie wierzę Fundacji tylko o to, że nie mogę iść rozmawiać z kobietą, której sprawa dotyczy nie mając żadnego oparcia w dokumentach. Przed swoimi znajomymi przez, których mogłabym do niej dotrzeć też nie chciałam być gołosłowna i świecić oczami. [/FONT] [FONT=Tahoma]W odpowiedzi dostałam maila, że dziękują Państwo za zainteresowanie, ale prosili Państwo tylko o informacje, bo odzyskaniem psa zajmą się odpowiednie służby. Przyznam że lekko się zagotowałam bo tu taki apel że pies zaginął, że ostrzegacie Państwo przed tą Panią, a jak człowiek chce pomóc to się okazuje, że już nie potrzeba. Napisałam, więc kolejną wiadomość, że nie chcecie Państwo wiedzieć gdzie jest pies – trudno, ale ja znam historię tylko z Pana strony (zasugerowałam się podpisem pod mailem i zapomniałam, że zwracam się do instytucji) i chciałabym poznać na czym opierają się Państwa zarzuty.[/FONT] [FONT=Tahoma]W odpowiedzi otrzymałam:[/FONT] [FONT=Tahoma] [/FONT] [FONT=Tahoma]W liście datowanym 16 grudnia 2009 (20:54:01) napisano:[/FONT] [FONT=Tahoma] [/FONT] [FONT=Tahoma]Witam![/FONT] [FONT=Tahoma] [/FONT] [FONT=Tahoma]Zna pani historię z mojej strony? Nic takiego nie pisałem więc skąd takie wiadomości? Za taką pomoc dziękujemy.[/FONT] [FONT=Tahoma] [/FONT] [FONT=Tahoma]Na tym zaprzestałam korespondencji. Przeczytałam blog Pani Justyny i podkreślam nadal nie ujmuję się za nikim, ale oto rzeczy które przykuły moją uwagę w całej tej sytuacji. [/FONT] [FONT=Tahoma] [/FONT] [FONT=Tahoma]a) [/FONT][FONT=Tahoma]dopiero po tym jak został opublikowany blog Pani Justyny zaczęto mówić o umowie ustnej i tu nasuwa mi się wniosek, że być może rzeczywiście było tak jak pisze Pani Justyna otrzymała psa w prezencie od hodowli, a nie od fundacji. Skoro tak było to dlaczego apel jest podpisany przez zarząd fundacji, a nie personalnie przez hodowcę?. Dlaczego skoro fundacja przekazała psa nie powstała żadna pisemna umowa świadcząca o tym? W końcu to nie Pani Iksińska przekazała psa Pani Justynie tylko INSTYTUCJA mająca osobowość prawną osobie niepełnosprawnej na konkretnych warunkach, do konkretnych celów, nakładając na panią Justynę konkretne obowiązki a nie na zasadzie jest Pani biedna samotna nieszczęśliwa nie ma Pani nikogo to my Pani damy pieska niech się Pani cieszy… Jak to możliwe, że instytucja mająca status organizacji pożytku publicznego nie sporządziła żadnych dokumentów choćby dla „porządku w papierach” i na wypadek takich właśnie niejasności i niedomówień? Dlaczego przy przekazaniu psa najprawdopodobniej nie było nikogo poza Panią Justyną i Panem Andrzejem z rodziną?[/FONT] [FONT=Tahoma]Przekazanie psa to przecież takie doniosłe i radosne dla całej Fundacji wydarzenie. Dlaczego, więc na stronie Fundacji nie ma ani słowa o tym, że oto jej grono powiększyło się o kolejnego wolontariusza z psem, który jest w trakcie szkolenia? Dlaczego jeśli rzeczywiście nastąpiło przekazanie psa do konkretnych celów to w metrykę jako właściciel jest wpisana Pani Justyna, a nie Fundacja Ama Canem (no chyba, że tutaj Pani Justyna kłamie. Jeśli jest inaczej niż pisze Pani Justyna na swoim blogu to wystarczy z policją udać się pod jej adres zamieszkania)[/FONT] [FONT=Tahoma] [/FONT] [FONT=Tahoma]Co prawda nie konsultowałam tego jeszcze z moim teściem prawnikiem, ale wydaje mi się, że skoro Pani Justyna jest wpisana w metrykę jako właściciel tego psa to w przypadku gdy nie istnieje żadna umowa zawierająca konkretny zapis, że nie wolno jej tego psa sprzedać to Pani Justyna mogła to zrobić. Z tego co mi wiadomo na temat umów ustnych to żeby było można cokolwiek udowodnić przed sądem to OBIE strony muszą mieć świadków takowej umowy.[/FONT] [FONT=Tahoma] [/FONT] [FONT=Tahoma]b) [/FONT][FONT=Tahoma]W apelu jest napisane, że Pani Justyna zapewniała, że w miejscu jej zamieszkania są osoby, które pomogą jej w wychowaniu i szkoleniu psa. Dlaczego więc Fundacja, dla której tak ważne jest dobro jej psa nie zażądała pisemnego oświadczenia od tych ludzi, że oni na pewno zajmą się psem w sytuacji gdy Pani Justyna nie będzie w stanie? Dlaczego jeśli nawet nie ma takowego oświadczenia to nikt z fundacji nie zatelefonował do nich nie spytał choćby o adres pod jakim pies będzie przebywał w czasie nieobecności Pani Justyny? Może Pani Justyna odmówiła podania danych i numeru telefonu? W takiej sytuacji nie przekazałabym jej psa!!!![/FONT] [FONT=Tahoma]c) [/FONT][FONT=Tahoma]Dlaczego Fundacja chcąc odzyskać psa i spotykając się z sprzeciwem ze strony Pani Justyny umieszcza apel w Internecie, a potem najwyraźniej nie chce skorzystać z pomocy ludzi, którzy taką pomoc oferują zwłaszcza jeśli mieszkają oni o wiele bliżej niż Pani Justyna? W ogóle dlaczego nie udaje się z oficjalnym pismem najpierw do Pani Justyny a następnie w razie braku porozumienia do sądu? Przecież jesteście Państwo instytucją, a nie jakąś tam sobie Panią X ! [/FONT] [FONT=Tahoma]Dla mnie jest bardzo nie poważne i świadczące o braku profesjonalizmu rozsyłanie takiego apelu w Internecie. Poza tym śledząc cały ten wątek dochodzę do wniosku, że jakbym była na miejscu takich Iksińskich i Igrekowskich to widząc metody działania Fundacji też wolałabym chyba nic nie mówić… [/FONT] [FONT=Tahoma]Cały czas zastanawiam się jeszcze nad tym dlaczego widząc, że dla Pana Andrzeja, który jest w emocjach (ma do nich prawo, bo co by nie powiedzieć z serca podarował psa, a skończyło się to taką aferą) może być trudne porozumienie się z Panią Justyną to dlaczego nikt z fundacji nie podjął się przedsądowych mediacji z Panią Justyną jeszcze zanim ten Apel trafił do publicznej wiadomości?[/FONT] [FONT=Tahoma]Jeśli istotą tegoż apelu naprawdę jest odzyskanie psa to myślę, że nie tędy droga. I co prawda nie znam Pani Justyny przynajmniej na razie, ale po tych wszystkich komentarzach nie liczyłabym zbytnio na jej dobrą wolę w kwestii odzyskania psa, a udałabym się prosto do Sali Sądowej.[/FONT] [FONT=Tahoma]Na zakończenie zastanawiam się dlaczego takie, a nie inne opinię krążą w środowisku o Fundacji Ama Canem? Czy komuś naprawdę zależy na tym, aby Pana Andrzeja zniszczyć czy może Pan Andrzej w jakiś sposób najprawdopodobniej niekoniecznie do końca świadomie troszkę zapracował sobie na taką opinię? Przecież jak to mówią nie ma dymu bez ognia… [/FONT] [FONT=Tahoma] [/FONT] [FONT=Tahoma]PS. Nie umniejsza to faktu, że Pani Justyna nie powinna źle się wyrażać o swoim darczyńcy. [/FONT] [FONT=Tahoma] [/FONT] [FONT=Tahoma] [/FONT]
×
×
  • Create New...