Abrakadabra Posted November 29, 2009 Posted November 29, 2009 [quote name='mru']...no. a ktoś jest to wszystko w stanie sprawdzić? że to faktycznie są jego właściciele i że to co mówią jest prawdą? no i co z nim się teraz dzieje? dziwne naprawdę... z resztą to już podchodzi pod art 77 k.w. (sam brak nadzoru)[/QUOTE] Poczekajmy na eloise. Podobno chłopcy brzmiali wiarygodnie. Mru - masz rację. Nie wiadomo jak długo psiak był poza domem? Jak często biegał po ulicach? Może zwiał? A może nikt nie sprawował nad nim opieki? Może to jego "chleb codzienny"? Też zostałam powiadomiona telefonicznie o tym biedaku. Przejechałam kilkanaście uliczek w Ząbkach... Spróbujemy namierzyć właścicieli - tzn. dokładny adres. I dowiedzieć się czegoś więcej o tym zajściu :( Quote
marqs68 Posted November 29, 2009 Posted November 29, 2009 CZY WŁAŚCICELE DADZĄ radę w leczeniu psa czy będą tego chcieli ' i wogóle dobrze by było pogadac z włascicielami Quote
Aga-33-76 Posted November 29, 2009 Posted November 29, 2009 [quote name='Abrakadabra']Psiak wrócił do domu. Ewa pojechała jeszcze raz z Remberowa do Ząbek. Zaczepiła pierwsze napotkane osoby - dwóch chłopaków. Byli bardzo zdziwieni jej pytaniem, o psa - a okazali się synami właścicieli. Pies sam wrócił do domu, rodzice wezwali weta. W/g chłopców - widok byl przerażający... dlatego woleli opuścić podwórko. Przekazuję o, co usłyszałam przez telefon od Ewy.[/QUOTE] Czy mogłabym na PM dostać namiar do Ewy? Chcę sprawdzić temat. Quote
anciaahk Posted November 29, 2009 Posted November 29, 2009 Jest stronę czy 2 wcześniej. Jeśli mowa o Eloise. Quote
anciaahk Posted November 29, 2009 Posted November 29, 2009 [quote name='eloise']698 99 00 25 ewa[/QUOTE] o tutaj :)proszę bardzo Quote
GoniaP Posted November 29, 2009 Posted November 29, 2009 Rozmawiałam z Eloise, która nie ma dostępu do neta! Nie zna adresu, pod którym przebywa pies. Wg mnie, trzeba odnaleźć kliniki wet w obrębie Ząbków! Odnaleźć zawezwanego przez tę rodzinę wata. Koszty leczenia mopgą być astronomiczne, może ta Rodzina nie podoła! Mam nadzieję, że wyrok eutanazji jeszcze nie zapadł! Mam nadzieję, że nie jest za późno, że będziemy mieć szansę pomóc psu! Kto zna Ząbki i okolice, niech da znać!!! Pies mieszka w okolicy ul. BATOREGO! Quote
Aga-33-76 Posted November 29, 2009 Posted November 29, 2009 Jutro zajmę się ustaleniem miejsca zamieszkania psa i jaka pomoc została mu udzielona. Quote
Awit Posted November 29, 2009 Posted November 29, 2009 No właśnie jeśli ktoś rozmawiał z chłopakami to pewnie wie, gdzie psiak mieszka. Ale może z góry nie oceniajmy, że bez nadzoru, że są winni. Nie wiemy, może uciekł im za suką. A może faktycznie chodzi bez opieki, wmałych miejscowościach (i nie tylko) często wypuszcza się psy, są mądre, nie pójdą nigdzie itp. Ale to raczej nie zła wola tylko brak świadomości. Trzeba trzymać kciuki by pies jeszcze żył, by był do leczenia, by rodzina chciała się nim opiekować, bo to różnie może być. Quote
Awit Posted November 29, 2009 Posted November 29, 2009 Szkoda, że od razu nie dowiedziała się gdzie mieszkają, może by od razu porozmawiała z tymi ludźmi. Ale cóż, nie wiemy jak z tym było. Quote
eloise Posted November 29, 2009 Author Posted November 29, 2009 jestem po rozmowie z GoniąP wszystko do mnie wróciło... ściska mi żołądek i się trzęsę widok psa na długo bedę mieć przed oczami napiszę Wam wszytsko co wiem, choć jest tego mało :( Jeżeli uważacie, ze zrobiłam za mało-przepraszam. Zrobiłam tyle ile potrafiłam na tą chwilę. Teraz jestem mądrzejsza o pytania, które usłyszałam od dzwoniących do mnie osób, pytania się powtarzały a ja nie umiałam powiedzieć nic poza- nie wiem :( Jak zobaczyłam psa, to Marzena, z którą jechałam zaczęła mówić-ale biedny pies, ktoś go oblał farbą.... po czym zawyła a ja za nią bo pies był obdarty ze skóry a nie oblany zjechałam na pobocze jak tylko mogłam, zadzwoniłam do męża po numer do komisariatu, bo wiedziałam, że na SM nie moge liczyc poza Wawą-to cała moja wiedza była :( nie znam nikogo z dogo z tych okolic, nie miałam innego pomysłu. Ludzi, którzy psa mijali czy to na chodniku czy w autach mieli pomysł-nic nie zrobili. Z tego sobie zdawałam sprawę, komisariat mnie zbył dająć numer do kogoś kto móze przyjedzie. Pan (nie wiem z którego oddziału TOZ) powiedział, ze oni już maja zakaz przyjeżdżania do Ząbek ale skoro to pies po wypadku to przyjedzie. O ile namierzę psa. Ja w miedzy czasie zawróciłam i pojechałam w uliczkę w którą pies skręcił. A to była ulica Leopolda Lisa-Kuli.Teraz mam mapę to mogłam sprawdzić. 40 minut jeździłyśmy i pytałyśmy ludzi- tylko kilka osób psa widziało, szedł tą ulicą w stronę kościoła czyli w stronę 11-go Listopada. Ale tam go już nikt nie widział. Wróciłam do domu, napisałam na dogo co wiem i o 15 znowu tam byłam. Pojechałyśmy tą samą trasą i zatrzymałam się przy 2 pierwszych osobach które zobaczyłam- 2 chłapaków, czy nawet mężczyzn a nie chłopców. Gdyby to były dzieciaki to nie wiem, może bym o wiecej zapytała [FONT=Wingdings]:([/FONT] Napiszę teraz dlaczego uwierzyłam w ich słowa i daczego nie zapytałam o adres, telefon, nazwisko, dlaczego nie pyałam czemu pies był bez nadzoru [FONT=Wingdings]L[/FONT] czy podołają leczeniu, jaki wet ma przyjechać… teraz bym zapytała [FONT=Wingdings]:([/FONT] Zapytałam czy nie widzieli dużego rudego potrąconego psa, bo chodził tu 2 godziny temu Powiedzieli, ze chodził, wiec zapytałam czy wiedzą, gdzie może być, a oni na to-to jest nasz pies. Więc pytam czy wiedzą, co mu się stało,i czy go szukają a oni na to-wiemy, bo wrócił do domu. Jeden z nich powiedział, ze nie mógł na to patrzec i wyszedł. Zapytałam co teraz a on na to-że pies czeka na weterynarza, a dokładniej, ze weterynarz jedzie. Zapytałam czy chcą go uśpic, ale powiedział, ze zamierzają go leczyc o ile się da. Byłam w takim szoku, że trafiłam na nich, ze mnie zatkało, totalnie. Zapytałam jak myślą co mu się stało a oni na to, ze maja nadzieję, że to potrącenie a nie że ktoś go złapał i mu to zrobił [FONT=Wingdings]:([/FONT] Nie zapytałam czy ufają wetowi na tyle, żeby polegać na jego opinii, ze trzeba spróbować wszystkiego, żeby uratować psa… bo ja to wiem, i nie pomyślałam, ze ktoś może myśleć inaczej w takiej sytuacji a wiem, ze powinnam! Skoro wiem, ze ludzi olali go na ulicy, to właściciele tez mogą „ułatwić” sobie sprawę. Powiedziałam im, ze mnóstwo osób się zainteresowało sprawą, byli szczerze zaskoczeni. Jak powiedziałam, żeby też interesowali się zwierzętami w potrzebie, to powiedzieli że to dla nich oczywiste, jeden dodał ze pracuje ze zwierzętami a ja durna nie zapytałam o szczegóły!!!! Zapytałam jakiej rasy jest pies-miał długą sierść, powiedział ze to mieszaniec collie. Wiecie… emocje wzięły górę nad rozumem, to pewne. Marzena, która była ze mną siedziała z otwartą buzią niezdolna powiedzie choć słowo. Poczułyśmy taka ulgę słysząc,ze piesio nie biega już gdzieś sam, albo, ze nie leży sam w rowie albo na polu i nie zdycha…[FONT=Wingdings]:placz:[/FONT] to było dla mnie najgorsze-myśl, ze on z tym jest zostawiony sam! Teraz myslę, ze mogłam pytać ludzi nie tylko czy go widzieli ale czy znają kogoś z okolicy kto ma dużego rudego psa z długą sierścią, bo mi do głowy nie przyszło, ze pies wrócił do domu! Rozmawiałam z inspektorami TOZ dowiedziałam się, ze mogłam prosić ich o adres czy nazwisko a gdyby nie chcieli podać to mogłam dzwonic na policję i od nich domagać się informacji o psie [FONT=Wingdings]:([/FONT] Na komisariacie (dzwoniłam tam wiele razy) powiedzieli mi, ze jeszcze jeden pan zgłaszał, ze widział psa ale jak zapytałam, gdzie konkretnie go widział, to powiedzieli-no też gdzies w okolicy, a jak ponownie zapytałam w której okolicy to usłyszałam, że koło kościoła [FONT=Wingdings]:([/FONT] Tyle ode mnie [FONT=Wingdings]:([/FONT] żałuję, ze tak mało Quote
Awit Posted November 29, 2009 Posted November 29, 2009 Dobra dobra, nie miej czasem żadnego poczucia winy. Bardzo Dużo zrobiłaś, dzwoniłaś po pomoc, szukałaś psa, znalazłaś chłopaków. Niejedna osoba pod wpływem emocji nie zrobiłaby tyle co ty. Sam widok psa pozostanie ci w pamięci na całe życie. Zobacz eloise tylko ty i jakiś mężczyzna zgłosiliście psa na policję. Matko, tyle ludzi wokół i dwie osoby dzwonia na policję! A czego możemy się spodziewać po stróżach prawa, że psa pódą szukać? Zanim by dzieciaka zaczęli szukać parę godzin by upłynęlo. I to nawet nie wina tego dyżurnego biedaka co tam siedzi przy telefonie za blatem. To taki system u nas. Rozumiem, że chłopaków nie spytałas o adres, poczułaś tak wielką ulgę, że dodatkowe pytania czy myśli nawet nie chodziły po twojej glowie. "Pies ma właścicieli którzy mu właśnie udzielają pomocy". Nie denerwuj się , że coś przeoczyłaś itd. Zrobiłaś coś wielkiego, ratowałaś psa, dzwoniłaś, pisałaś, szukałaś pomocy, jeździłaś tam, pytałaś ludzi. Oddałaś cały dzień temu psu i fizycznie i psychicznie!! Ktoś tu pisał, że jutro poszuka tych ludzi. Zobaczymy co będzie jutro, czego sie dowiemy. Quote
mru Posted November 30, 2009 Posted November 30, 2009 eloise - zrobiłaś bardzo duzo, wręcz najwięcej :) mi chodziło o to, że może jakaś fundacja powinna się tematem zainteresować? znamy sprawę, może warto ustalić szczegóły i co z psem - czy potrzeba pomocy? Quote
eloise Posted November 30, 2009 Author Posted November 30, 2009 nie mam poczucia winy, zrobiłam tyle ile mogłam i potrafiłam wczoraj dzisiaj zrobiłabym więcej. odebrałam niesamowitą lekcję, mam nadzieję, ze pies jest leczony Quote
Aga-33-76 Posted November 30, 2009 Posted November 30, 2009 wyć mi się chce, obdzwoniłam wetów na Targówku i w Ząbkach i pobliskie kliniki całodobowe. Ślad urwał się przy wecie w Ząbkach, wet kazał właścicielom dzwonić na Zamiejską ale tam ani dziś ani wczoraj nikogo na szyciu nie było, na interwencję do Ząbek też nie wyjeżdżali :( :( :( Quote
Margo05 Posted November 30, 2009 Posted November 30, 2009 Miejmy nadzieję, że psiak jest w dobrych rękach. Biorąc pod uwagę, że jednak właściciele dzwonili do weta w Ząbkach nabieram przekonania, że zadbają o psiaka na ile będą mogli. To że nie odzywali się na Zamiejską, nie oznacza, że nie poszli w ogóle do weta. Może akurat przypomnieli sobie o innej klinice i tam pojechali? Quote
Aga-33-76 Posted November 30, 2009 Posted November 30, 2009 Też mam taką nadzieję, myślałam że uda mi się trafić na weta który przyjmował zgłoszenie. Po pracy podjadę w okolice Batorego. Chciałabym zasnąć dziś z wiedzą, że psiakowi udzielono niezbędnej pomocy i że ma się dobrze :( Quote
AGA35 Posted November 30, 2009 Posted November 30, 2009 Jeżeli ktoś znajdzie tego psiaka, natychmiast dajcie znać! Proszę. Quote
medar Posted November 30, 2009 Posted November 30, 2009 [quote name='Aga-33-76']wyć mi się chce, obdzwoniłam wetów na Targówku i w Ząbkach i pobliskie kliniki całodobowe. Ślad urwał się przy wecie w Ząbkach, wet kazał właścicielom dzwonić na Zamiejską ale tam ani dziś ani wczoraj nikogo na szyciu nie było, na interwencję do Ząbek też nie wyjeżdżali :( :( :([/QUOTE] Sprawdziłaś, czy wet w Ząbkach nie wie z jakiego nr telefonu dzwonili do niego własciciele? Quote
Aga-33-76 Posted November 30, 2009 Posted November 30, 2009 Pominę okoliczności ustalenia nr do właścicieli psa, ale to sugestia medar przywróciła mi jasność widzenia w tej sprawie. Pomoc weterynaryjna dotarła w niespełna pół godziny od zgłoszenia. Obrażenia psa w postaci licznych i znacznych uszkodzeń narządów wewnętzrnych, brak sporego płata skóry (którego przeszczep zdaniem lekarza właśnie ze względu na jego duży ubytek nie przyjąłby się), została podjęta decyzja o humanitarnej eutanazji :( :( :( Nie znam szczegółów dotyczących zdarzenia w wyniku których psiak doznał tych wszystkich obrażeń. Jeśli komukolwiek znane są okoliczności tej tragedii - proszę o kontakt. Pomocy udzielił lekraz: Michał Jankowski ul. Śreniawitów 9 (03-188) Warszawa tel. (022) 889 05 82 - podaję w razie gdyby chciał dowiedzieć się szczegółów. Ja nie dzwoniłam, bo to psu już życia nie wróci a rozmowa o tym jest (przynajmniej na tą chwilę) zbyt bolesna. Cieszę się tylko że nie widziałam jak był zmasakrowany, bo takie widoki pozostają w pamięci do końca życia. Bardzo serdecznie dziękuję wszystkim za pomoc. Tym razem nie udało się ... Kochajmy zwierzęta, one odchodzą szybciej niż my ... Quote
eloise Posted November 30, 2009 Author Posted November 30, 2009 czyli to nie był "tylko" brak skóry :-( były i inne obrażenia... mnie pies mignął przed oczami i nie wiem kiedy zniknie mi sprzed oczu jego widok. on nie miał "duzego" ubytku, ubytek był OGROMNY!!!! poza tym.. ja pidziałam tylko jego lewy bok, nie wiem jak wyglądał prawy :placz: Quote
Awit Posted November 30, 2009 Posted November 30, 2009 Dobrze, że pies wrócił do domu, że zmarł w swoim domu albo przy swoim Państwu;-( Dobrze, że wiedział gdzie wracać, że nie leciał na oślep, bo nie wiadomo gdzie i ile czasu umierałby w bólach i samotności;-( Ale myślę też, że dobrze by było poznać przyczynę takiego stanu psa, by się upewnić, że nie zrobił tego celowo człowiek:-( Quote
anciaahk Posted November 30, 2009 Posted November 30, 2009 Zaglądałam tu z nadzieję, że psinę udało się uratować :placz::placz::placz:/ Dobrze, że przynajmniej już nie cierpi [']. Quote
maccionkas Posted December 1, 2009 Posted December 1, 2009 jestem marzena.. razem z eloise zobaczylysy tego kochanego pieska... jak juz wspomniala piesek wygladal strasznie... jakby wylano na niego pol litra czerwonej farby.. lecz to byla jego bezcenna krew... bylam w szoku jak sie napotkalysmy wlasnie na wlascicieli pieska... to bylo cos przpiekne wiedziec ze nie biega po lesie bojac sie... tylko lezy kolo swojego pana.... lecz taki juz byl dany mu los... Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.