Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

[quote name='Basia Z.']Czy są w schronisku jakieś suczki pinczerkowate ? jeśli były tu jakieś zdjęcia to na której stronie ?[/QUOTE]
Nie mamy suczki,ale mamy pieska:

[url]http://www.dogomania.pl/threads/193164-FELEK-pinczerkowate-male%C5%84stwo-w-zimnym-schronie[/url]

Posted

Mały ten avatarek Basiu, a ja ślepa jestem, mogłabyś wkleić zdjęcie?

A zobaczcie na jakiego psiaka się natknęłam na wątku "metamorfozy". To tak na poprawę humoru, jeden z cudaczków po zmianie

[IMG]http://img801.imageshack.us/img801/4783/tnp9186087.jpg[/IMG]

Posted

Dziewczyny wracam do świata żywych i zaczynam nadrabiać! Zdjęcia postaram się wgrać do następnej soboty, bo mój komputer wraca z salonu czyściutki i puściutki prawdopodobnie w poniedziałek.

Posted

[quote name='Kaja10014']Dziewczyny wracam do świata żywych i zaczynam nadrabiać! Zdjęcia postaram się wgrać do następnej soboty, bo mój komputer wraca z salonu czyściutki i puściutki prawdopodobnie w poniedziałek.[/QUOTE]

Fajno, że wróciłaś :D

Posted

[quote name='mamanabank']bardzo bardzo fajno!!!! :-)[/QUOTE]

:D :D :D



W schronisku jest nowa sunia, boi się. Na początku nie chciała do nas podejść, potem przyszła dała się głaskać, ale ogonek miała schowany!

Posted

To ta nowa sunia:

[URL=http://img839.imageshack.us/i/dscn2942f.jpg/][IMG]http://img839.imageshack.us/img839/7882/dscn2942f.jpg[/IMG][/URL]

[URL=http://img831.imageshack.us/i/dscn2948j.jpg/][IMG]http://img831.imageshack.us/img831/2750/dscn2948j.jpg[/IMG][/URL]


Zdjęcia nie oddają jej urody ;)

Posted

[QUOTE][B]argusiowa:[/B]
Laska, Fiona, Borys, Blanka, Antoś, Kora, Śnieżka, Rupert, Greta, Foksik, Hera, Rebus, Uzi, Elmo, Romuś, Paula, Pongo, Reks, Bojka,
Kaja, Nina, Lolek, Tolek, Tramp, Irys, Pianka, Serwus, Erni, Diana
[/QUOTE]

Które psiaki jeszcze dodać do Twojego allegro? :-) Argusiowa, które? Nowe robiłaś ostatnio :-)

Posted

[IMG]http://img201.imageshack.us/img201/6498/dsc06550s.jpg[/IMG]

[IMG]http://img821.imageshack.us/img821/1874/dsc06556g.jpg[/IMG]

[IMG]http://img683.imageshack.us/img683/5876/dsc06753k.jpg[/IMG]

[IMG]http://img690.imageshack.us/img690/9150/dsc06761l.jpg[/IMG]

Wystraszona sunia i kociaki .

Posted

[IMG]http://img690.imageshack.us/img690/9150/dsc06761l.jpg[/IMG]

jAK BĘDZIE WIĘCEJ KOTÓW, TRZEBA IM BĘDZIE WSPÓLNY WĄTEK ZAŁOŻYĆ I REKLAMOWAĆ, bo siedzą biedaki zbite w jedną kupę, czy choć jeden z nich znalazł dom?


[QUOTE]takiej sunki szukam[/QUOTE]

No niestyty, aktualnie nie mamy takiej pinczerki na dłuższych łapkach... rzeczywiście najbardziej podobny do niej jest Felek, mamy też Korę, jest mała, ale nie aż tak, no i cała ruda. Widziałaś ją?
Basiu na CK widziałam Twój wpis o weterynarzach, czy to Twoją sunię ktoś skrzywdził? :-(

Posted

Nie wiem co to CK ale ta suńka z avataru to była cudowna psinka wzięta w maju 2009 ze schroniska w Łodzi na Marmurowej. Ciążyła na niej chyba jakaś klątwa bo krzywdzili ja wszyscy po kolei począwszy od pracowników w schronisku, bo oddali mi ją niewysterylizowaną (nie mówiac mi o tym) z ogromnym jak się później okazało ropomaciczem a jeszcze wet na odchodnym zapewnił mnie, że ona jest zdrowa tylko stara i może mieć dolegliwości z tym związane. W sieradzu chodziłam z nia do weta bo widziałam, że boli ja brzuszek ale on tłumaczył mi, że to od kręgosłupa. Na moje życzenie pobrał jej krew i na podstawie tego badania wyjaśnił, że ma nieco schorowaną wątrobę i nerki ale poza tym jest ok. Którejś nocy dostała jakiegoś ataku i pojechałam z nią na dyżur nocny do Zduńskiej Woli na ul. Kościelną. Tam nareszcie zdiagnozowali ropomacicze i dobrze zoperowali ale za to po operacji pomimo, że przestawiłam im wyniki badania krwi i wiedzieli o chorych nerkach nie podali jej wogóle kroplówek mówiac mi , że nie potrzeba. Czwartego dnia po operacji dostała konwulsji i dopiero wtedy zaczeli w nią ładować kroplówki i kazali zostawić u nich "w szpitalu" bo ja musiałam wracać do pracy. Mówiłam im, że ona nie siusia na co odpowiedzieli, że dali jej wszystkie potrzebne leki i one wkrótce zaczna działać. Później telefonicznie poinformawali mnie , że jest poprawa ale jak pojechałam ją odebrac to zastałam napełniony wodą balon jaki zrobili z mojej Jagódki. Wlewali w nia kroplówki nie odprowadzajac moczu przy pomocy cewnika pomimo, że samodzielnie nie mogła siusiać. Zeszli juz z dyżuru i po prostu porzucili ja w takim stanie, krzyczącą i w konwulsjach. Młody lekarz jaki tymczasem objął dyżur nie chciał jej w żaden sposób pomóc tak jakby to była nie jego sprawa, odmówił mi też jej uśpienia. Zabrał swój neseser i wyszedł twierdząc, że ma wizyte domową i sie śpieszy. Zostałam w "klinice" tylko ze sprzataczką. Zabrałam Jagódkę i telefonicznie szukałam pomocy u Piotra T. - wet sieradzka sława, też mi odmówił, bo powiedział, że skoro nie on ją operował to nie wie co oni jej tam dali a poza tym juz jest po pracy. W końcu kazał przyjechać do gabinetu ale tam była tylko jego pracownica, która też nie udzieliła pomocy tylko jak mi później wyjaśniono jeszcze narobiła bólu i zaszkodziła bo wstrzykneła suni furosemid (a ona prawdopodobnie miała porażenie cewki moczowej i nie mogła wysiusiać moczu) i umówiła mnie telefonicznie i odesłała do Asa do Łodzi gdzie nie dojechałam bo Jagunia umarła po drodze na moich kolanach przegryzając sobie z bólu język. Wniosłam skarge na weterynarzy do Łódzkiej Izby Lekarsko Weterynaryjnej ale tam pani rzecznik odpowiedzialnosci zawodowej okazała się koleżanką Marka T. weta z Koscielnej ze Zd. Woli i chciała mnie uspokoić i sprawę wyciszyc upływem czasu. Ponownie opisałam sprawe oraz zachowanie Rzecznika z Łodzi i wysłałam to do Krajowej Izby w Warszawie. 15 sierpnia minął rok od śmierci Jagódki a ja wciąż rozpaczam.

Posted

[quote name='Basia Z.']Nie wiem co to CK ale ta suńka z avataru to była cudowna psinka wzięta w maju 2009 ze schroniska w Łodzi na Marmurowej. Ciążyła na niej chyba jakaś klątwa bo krzywdzili ja wszyscy po kolei począwszy od pracowników w schronisku, bo oddali mi ją niewysterylizowaną (nie mówiac mi o tym) z ogromnym jak się później okazało ropomaciczem a jeszcze wet na odchodnym zapewnił mnie, że ona jest zdrowa tylko stara i może mieć dolegliwości z tym związane. W sieradzu chodziłam z nia do weta bo widziałam, że boli ja brzuszek ale on tłumaczył mi, że to od kręgosłupa. Na moje życzenie pobrał jej krew i na podstawie tego badania wyjaśnił, że ma nieco schorowaną wątrobę i nerki ale poza tym jest ok. Którejś nocy dostała jakiegoś ataku i pojechałam z nią na dyżur nocny do Zduńskiej Woli na ul. Kościelną. Tam nareszcie zdiagnozowali ropomacicze i dobrze zoperowali ale za to po operacji pomimo, że przestawiłam im wyniki badania krwi i wiedzieli o chorych nerkach nie podali jej wogóle kroplówek mówiac mi , że nie potrzeba. Czwartego dnia po operacji dostała konwulsji i dopiero wtedy zaczeli w nią ładować kroplówki i kazali zostawić u nich "w szpitalu" bo ja musiałam wracać do pracy. Mówiłam im, że ona nie siusia na co odpowiedzieli, że dali jej wszystkie potrzebne leki i one wkrótce zaczna działać. Później telefonicznie poinformawali mnie , że jest poprawa ale jak pojechałam ją odebrac to zastałam napełniony wodą balon jaki zrobili z mojej Jagódki. Wlewali w nia kroplówki nie odprowadzajac moczu przy pomocy cewnika pomimo, że samodzielnie nie mogła siusiać. Zeszli juz z dyżuru i po prostu porzucili ja w takim stanie, krzyczącą i w konwulsjach. Młody lekarz jaki tymczasem objął dyżur nie chciał jej w żaden sposób pomóc tak jakby to była nie jego sprawa, odmówił mi też jej uśpienia. Zabrał swój neseser i wyszedł twierdząc, że ma wizyte domową i sie śpieszy. Zostałam w "klinice" tylko ze sprzataczką. Zabrałam Jagódkę i telefonicznie szukałam pomocy u Piotra T. - wet sieradzka sława, też mi odmówił, bo powiedział, że skoro nie on ją operował to nie wie co oni jej tam dali a poza tym juz jest po pracy. W końcu kazał przyjechać do gabinetu ale tam była tylko jego pracownica, która też nie udzieliła pomocy tylko jak mi później wyjaśniono jeszcze narobiła bólu i zaszkodziła bo wstrzykneła suni furosemid (a ona prawdopodobnie miała porażenie cewki moczowej i nie mogła wysiusiać moczu) i umówiła mnie telefonicznie i odesłała do Asa do Łodzi gdzie nie dojechałam bo Jagunia umarła po drodze na moich kolanach przegryzając sobie z bólu język. Wniosłam skarge na weterynarzy do Łódzkiej Izby Lekarsko Weterynaryjnej ale tam pani rzecznik odpowiedzialnosci zawodowej okazała się koleżanką Marka T. weta z Koscielnej ze Zd. Woli i chciała mnie uspokoić i sprawę wyciszyc upływem czasu. Ponownie opisałam sprawe oraz zachowanie Rzecznika z Łodzi i wysłałam to do Krajowej Izby w Warszawie. 15 sierpnia minął rok od śmierci Jagódki a ja wciąż rozpaczam.[/QUOTE]
Basiu,współczuję Ci ale wybacz nie dziwi mnie to wcale,znam wiele takich przypadków.To jest chyba nagminne.Straszne!Mój psiaczek Lucek.leżał odwodniony cały tydzień bez pomocy,z pękniętą miednicą,wypadniętą panewką stawową i nikt nie udzielił mu pomocy,nawet środków przeciwbólowych nie otrzymał.Byłam wstrząśnięta ...ale po drodze spotkały mnie takie przypadki znieczulicy w lekarzy weterynarii ,że teraz to już nic mnie nie zdziwi.Oczywiście są wyjątki,ale to jak zwykle potwierdza regułę.

Posted

Widziałam tę nową suczkę,nazwałam ją Rudzia,bo jest ruda,Bardzo przerazona ,siedziała cały czas za budą.Pewnie miała szczeniaki bo ma nabrzmiałe sutki.Ten strach w oczach jest przerażający.Widziała,ze wyprowadzamy psiaki,więc zaczyna kojarzyć nas dobrze,jeszcze trochę czasu a zmieni się.Zgadzacie się na imię?Jutro dowiem się o niej czegoś więcej.

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...