Jump to content
Dogomania

Pierwszy spacerek i nauka czystości


Behemot

Recommended Posts

Beta tak samo na psy reagowała - jeden wielki płacz - poszliśmy do przedszkola (btw. w Łodzi przez cały rok można przyjśc w dowolną sobotę czy niedzielę na Jagodnicę i się "zapisać). Już na drugich zajęciach było widać poprawę. Młoda zaczęła interesować się sama z siebie psiurami. Teraz po m-cu zajęć jak tylko wysiada z auta sama leci na pole żeby zobaczyć czy już jest jakiś kolega czy koleżanka do zabawy...Decyzja o chodzeniu do przedszkola jest trafna w 100%

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 920
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

an3czka jak zwykle słusznie pisze ;)

Nie rób przesadnych ceregieli kiedy podchodzicie do psa, zachowuj się jakby nic się nie działo, ewentualnie daj smakołyka, tylko uważaj, żebyś nie nagradzała paniki ;) Pies Cię uważnie obserwuje na spacerze, Twoje zachowania są dla niego ważną wskazówką jak powinien zareagować. Jeśli widzi, ze Ty się nie przejmujesz i jesteś spokojna, to i sunia się uspokoi :kciuki:

No i skoro Sonia ma takie lęki- to jak najbardziej wskazane jest przedszkole grupowe 8)

Link to comment
Share on other sites

Ja sobie tez nie dawalam rady z gryzieniem rak, ale jak zalozylam stare skorkowe rekawiczki, to byla frajda, od tego czasu bylo: zakladanie rekawiczek haslem ,ze mozna gryzc. Teraz ona jest juz dorosla i zadne rekawiczki jej nie interesuja, chyba, ze znajdzie jej w siatce jak wracam do domu, to je mi ukradnie i ja ja musze wtedy gonic. Jak mam dosyc to oddaje je bez sprzeciwu.

Link to comment
Share on other sites

Nie wiem, czy można to nazwać sukcesem, ale....
Dziś na spacerze spotkałyśmy ooogromnego i bardzo łagodnego wilczura. Najpierw spytałam jego pańcię, czy możemy podejść. Kiedy się zgodziła, zbliżyłyśmy się na tyle, na ile pozwoliła Sonia - czyli jak na nią całkiem blisko, bo na odległość ok. metra. Pies był b. spokojny, nie przejawiał żadnego zainteresowania Sonią i może dlatego zdecydowała w końcu do niego podejść i nawet powąchała go pod ogonem :lol: Niestety zaraz potem schowała się za mnie i parę razy zaszczekała.
No i wciąż mam problem z tym, że Sonia za spacerami nie przepada :roll:
Pokręci się parę minut po trawniku koło domu, zrobi, co trzeba, i galopem z powrotem! Chętnie pochodziłabym z nią dłużej - również po to, by się trochę zmęczyła, rozerwała i dała mi wytchnąć w domu, ale jej to jakoś nie bawi...
Raz czy dwa razy dziennie udaje mi się ją namówić na nieco dłuższy spacer (ok. 20-30 minut), ale i wtedy odległość to jakieś kilkadziesiąt metrów od domu.
Sama kiedyś zmieni zdanie, dorośnie do tego, czy mam ją zachęcać? Ale jak??? próby rozbawienia jej nie działają, wabienie na smakołyki nie działa, ożywia się tylko na widok przechodniów - do każdego gna jak szalona.

Link to comment
Share on other sites

20-30 minut to już całkiem nieźle jak na maluszka 8)

Przecież dopiero zaczęłyście wychodzić, polubi spacerki. Oczywiście dbaj o to, żeby były przyjemne, podskakuj wesoło, wołaj ją zachęcająco, zabierz na spacer jakąś fajną zabawkę, żeby sunia mogła się nią zainteresować ;)

Link to comment
Share on other sites

Coztego, robię wszystko to, o czym piszesz, ale ten mój matołek kochany patrzy tylko na mnie jak na jakąś głupią :lol:
A może po prostu i zwyczajnie jest jej za zimno? Tym bardziej, że te dłuższe spacerki zdarzają się tylko w ciągu dnia, kiedy świeci słońce i jeszcze nie ma aż tak dużego mrozu. Mam jej sweterek na drutacj wydziergać, czy jak? Skarpetki, buciki, czapeczkę i szaliczek??? :lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Behemot']Ifat, ale jeżeli ja próbuję odejść trochę dalej od domu, ona zapiera się łapami i nie chce. Przecież nie będę jej ciągnąć, a kuszenie smakołykiem działa tylko na kilka metrów.[/quote]
Mój pies też tak robił, więc brałam go na ręce i "odnosiłam" od domu. Jak już nie wiedział, jak wrócić, stawiałam na ziemię i wtedy nie miał wyjścia - musiał mi towarzyszyć.

Link to comment
Share on other sites

Ifat, bałabym się, że to spacerowanie na rękach u mnie wejdzie jej w nawyk. Przez ponad miesiąc podczas kwarantanny codziennie wynosiłam ją na rękach, by oswajała się z otoczeniem. Nie chciałabym, by jej się utrwaliła taka formuła spaceru. Biorę ją na ręce, kiedy musimy przejść przez ulicę albo dużą kałużę, no i podczas wychodzenia z domu: mieszkam na 2 piętrze, mała jeszcze nie potrafi schodzić ze schodów (ale wchodzenie wychodzi jej w tempie ekspresowym :wink:

Link to comment
Share on other sites

Nie chodzi o to, że masz ja cały czas nosić. Tylko przenieść na rękach od tego miejsca, w ktorym zaczyna się zapierać (do miejsca z którego nie chce już wracać), a potem, np. w parku już nich sama chodzi i biega. Do domu już bez problemu wróci na własnych łapkach. U mnie to podziałało. Może w Waszym przypadku też się sprawdzi :)

Link to comment
Share on other sites

Próbowałam zanosić Sonię w miejsce oddalone od domu, żeby nie chciała od razu wracać, ale historia się powtarza :-? Po paru krokach mała zapiera się i nie chce iść dalej. Przy każdym mijanym domu ciągnie do wejścia, myśląc, że to jej domek. No i już nie wiem, co robić... W domu się ożywia, rozpiera ją energia, którą przecież mogłaby spożytkować, biegając na zewnątrz...
Czy ona z tego wyrośnie???
Nadal boi się innych psów :-?

Link to comment
Share on other sites

Przedwczoraj byłam z Sonią u znajomej, która ma półroczną wilczycę - bardzo miłą i skorą do zabawy. Niestety Sonia jej też sie bała. Uciekała przed nią, a w końcu zaczęła na nią poszczekiwać i kłapać ząbkami. Dopiero pod sam koniec (po 1,5 godzinie) zaczęła nieśmiało obwąchiwać jej pyszczek. Wyszłyśmy razem na krótki spacer, ale to była mordęga :-?

Link to comment
Share on other sites

Raport z frontu :wink:
Przed chwilą na spacerze spotkałyśmy maleńką, malusieńką jamniczkę, do której Sonia sama chciała podejść!! :lol: Niestety, jamniczka nie bardzo chciała się z nią poznać i szczeknęła na moją psinę, która oczywiście od razu się wycofała...
potem spotkałyśmy kundelka, również mniejszego od Soni. Tym razem była bardziej nieufna, ale kiedy pobiegł przed siebie, ona pobiegła za nim :lol: (oczywiście na smyczy).
Wniosek nasuwa się sam: Sonia boi się piesków większych od niej. Może więc, kiedy podrośnie, ten lęk jej przejdzie?

Link to comment
Share on other sites

Dodam jeszze, że ten spacer trwał z pół godziny! Udało mi się namówić Sonię, żeby odeszła spory kawałek od domu. Była bardziej ożywiona niz zwykle i nawet trochę pobiegała. A teraz - jak przystało na zmęczonego psiunia - poszła spać :) Ufff, i tak to powinno wyglądać! :)

Link to comment
Share on other sites

To fajnie :)
A robisz coś z nią na spacerze? Czy ona sobie sama wynajduje zajęcia?

Moj pies nie miał szczęścia do innych psów, gdy był mały :( A teraz świetnie nadaje się do oswajania szczeniaków, bo jest bardzo delikatny. Jakie to niesprawiedliwe :placz: :wink: :)

Link to comment
Share on other sites

Ifat, na spacerach próbuję ją rozrzuszać: pobiegać z nią, rzucać patyk, itd. ale ona chyba jeszcze jest na etapie poznawania otoczenia i zabawy na zewnątrz jej nie interesują. Trochę powęszy, porozgląda się, podbiegnie do przechodnia, połasi się do mnie - i tyle :wink: No, ale dziś na szczęście było lepiej :)

Link to comment
Share on other sites

Robi się z tego mały blog :wink:
Na kolejnym spacerze Sonia ostrożnie powąchała po pyszczku inną sunie :lol:
Wracając, na schodach minęłyśmy się z dużym airdale terrierem. Strach, strach! Ale kiedy piesek poszedł sobie, przystanęła i popatrzyła za nim z dużym zainteresowaniem - wpadł jej chyba w oko :lol:

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...