Jagienka Posted December 27, 2006 Posted December 27, 2006 Kasie strasznie mi przykro, nigdy nie musiałam podejmować takiej decyzji, nie wiem co napisać :shake: :-( Quote
Kasie Posted December 27, 2006 Author Posted December 27, 2006 I obyś nie musiała. Bo to jest najgorsze, co może być. Jutro wyjeżdżam na 3 dni. Dzisiaj całą noc płakałam czy to ostatnia noc Aszota ale i tak nie będę muiała tego dzisiaj zrobić. Quote
Ela_and_Krzys Posted December 27, 2006 Posted December 27, 2006 Kasia jestesmy z Wami. Skoro Aszot chodzi na spacerki to chyba chce jeszcze zyc. Alez musi Ci byc trudno - nie wyobrazam sobie nawet :( A mi jest tak strasznie glupio ze od pol roku bezskutecznie umawiamy sie na spacer i ... mozemy nie zdazyc :( Quote
kiwi Posted December 27, 2006 Posted December 27, 2006 kasiu, tak mi przykro :( wiem co czujesz, poltora roku temu moj demon sie udusił, smierc chyba najgorsza ze wszystkich i tez nie potrafilam go uspic... nawet mnie wtedy nie bylo w domu.... trzymaj sie! Quote
Ksera Posted December 27, 2006 Posted December 27, 2006 Kasia trzymaj się dzielnie, ja też jakoś nie mogę pomóc Lunie, która odchodzi. Dzisiaj poszła rano z młodym na spacer i się położyła, musiałam lecieć na dół, podnosić ją i dźwigać do domu, wiem, że jej czas nadchodzi bardzo szybko, a może już nadszedł... Do tego wszystkiego BMka też zachorowała poważnie, ma coś z zatokami, opuchniętą głowę i już mi ręce opadają. Pamiętam jak zabierałyśmy Aszota za schroniska, oj była wtedy sensacja jak ogromny psiak wyjechał na wózku do wożenia garów :loveu: , fajnie było jak przyjeżdżałaś do niego do hotelu i godzinami gadałaś do wystającego futra z budy, które chrapało w najlepsze :cool3: . Czy chcesz czy nie musimy się dzisiaj spotkać, bo ostatnio tak się zagadałyśmy, że jedną kartkę pominęłaś :eviltong: Quote
noemik Posted December 27, 2006 Posted December 27, 2006 Kasie, trzymaj się dzielnie. Aszociku, walcz, maluszku... Quote
Faro Posted December 27, 2006 Posted December 27, 2006 Kasiu - doskonale wiem co przeżywasz,wiem jak trudno decydować o zyciu i śmierci i jak ciężko potem zyć , mimo ,ze czas płynie i leczy rany- są rany które zawsze bolą . Jestem przy Was myślami - jakąkolwiek podejmiesz decyzję - będzie słuszna , bo dyktuje Ci ją miłość do Aszocika i troska o niego. ON to wie , wie że jest kochany i bezpieczny przy Tobie i to jest najważniejsze. Quote
jo_joanna Posted December 27, 2006 Posted December 27, 2006 Kasiu, wiem, jaki to straszny ból. I żadne racjonalne wczesniejsze podejścia co do podjęcia własciwej decyzji we własciwym momencie nie sprawdzają się wtedy, kiedy na nie przychodzi czas. Najważniejsze, że Aszocik ma przy sobie kochających ludzi... Trzymaj się Quote
Kasie Posted December 27, 2006 Author Posted December 27, 2006 A Aszocik na przekór wszystkiemu właśnie dzis mniej dyszy. Dostaje jakieś straszne dawki leków ale jest nadal zainteresowany jedzeniem. Nawarczał podobno znowu na Lincolna. Bo pomimo że nie wolno mu dawać kośći to gotujemy mu codziennie jedna duzą wołową (dlaczego nie wolno? Co mu już moze zaszkodzić? A on je tak lubi...). No i Linki też dostaje. Ale dzis Linki podszedł za blisko Aszota i jego kości. No i piesek pokazał mu resztki swoich starych ząbków. Camarze juz opowiadałam o tym. Wczoraj Linki lezał koło choinki a Aszot w przedpokoju. W pewnym momencie Aszot wszedł do pokoju z kościa w pysku i upuscił ja przy Linkim po czym wyszedł. Wyglądało to jakby ja przyniósł dla Linkiego. [B]jo_joanna[/B], pamietasz jak sie poznałysmy? Wtenczas odchodził mój Aresik. I tez płakałam. [B]Ksera[/B], przykro mi że z Luną gorzej. Choć jak rozmawiałśmy ostatnio to i Ty i ja wiedziałysmy że takie rzeczy nadchodzą wczesniej czy później. I Ty też obiecałas ze nie bedziesz jej meczyc. A czy Ty mozesz dzis przyjechac do mnie? Chciałabym, żebyś zobaczyła Aszota... Quote
Ksera Posted December 27, 2006 Posted December 27, 2006 Oczywiście, że mogę, tylko wieczorkiem, napisz mi o której mogę wpaść. Quote
Kasie Posted December 27, 2006 Author Posted December 27, 2006 Będę w domu tak pewno od 18. Jakby się coś zmieniło to wyślę Ci sms. Quote
jo_joanna Posted December 27, 2006 Posted December 27, 2006 [quote name='Kasie'] [B]jo_joanna[/B], pamietasz jak sie poznałysmy? Wtenczas odchodził mój Aresik. I tez płakałam.quote] Kasie, pewnie że pamiętam.... Mam nawet jeszcze gdzieś zdjęcie Aresika.... A moja Nuka była chyba wtedy jakąś mała przyjamniej pociechą w tych trudnych momentach. To trudne i bolesne przeżycia. Ale póki co Aszocik jest z Tobą i ten czas, kiedy to psisko jest u Ciebie to pewnie najpiękniejsze chwile z całego jest życia. A to, co dla niego zrobiłas i robisz jest wielkie i trzymam za Was kciuki cały czas! Quote
moana Posted December 28, 2006 Posted December 28, 2006 Pamiętam jak kiedyś lektura tego wątku mnie pochłonęła. Jestem dla Ciebie pełna podziwu, Kasie. Bądż silna! Quote
samoglow Posted December 29, 2006 Posted December 29, 2006 Piszemy Kasiu, a nie Pani Kasiu, bo przez to cierpienie jestes nam bliska. Dwa miesiace temu odeszla nasza suczka. 12 lat leczylismy ja z padaczki, az w koncu poddala sie i tez cierpiala:placz: Plakalismy jak bobry na mysl o uspieniu, a ona w koncu sama odeszla. Po miesiacu przygarnelismy Klaczka-Hipisa i znow nam weselej:p , ale tamta Majka, nasz pierwszy psiak zostanie na zawsze z nami. Serdecznie, serdecznie Cie sciskamy i pamietaj, ze wynagrodzilas Aszotowi wszystko zlo, jakiego zaznal i jesli odejdzie, odejdzie szczesliwy Malgosia i Marcin Quote
Kasie Posted January 2, 2007 Author Posted January 2, 2007 Dziekuje Wam, ze mnie potrzymujecie na duchu. Przechodzimy kolejne kryzysy. Aszot w sobotę przestał jeść. Po wyprowadzeniu na pole (chciałam go wziać do weta) przewrócił się. Załadowaliśmy go do samochodu i do lecznicy. Myślałam, że to ostatnia droga... Ale usłyszałam, że tak łatwo sie nei poddajemy. Kolejny zastrzyk, kolejne leki. Po kilku godzinach zaczął jeść, sikać. Nawarczał na Linkiego zaglądającego do jego miski. Węzły znów zmalały. Wiem, że to tylko na kilka dni bo znowu rosną.Ale to kolejne kilka dni. A taki jestem piękny: Znowu zdjęcia :mad: [URL=http://imageshack.us][IMG]http://img487.imageshack.us/img487/5342/p1010178xk1.jpg[/IMG][/URL] Wspólny posiłek: [URL=http://imageshack.us][IMG]http://img404.imageshack.us/img404/3200/p1010184fh4.jpg[/IMG][/URL] A czasami jadam sam [URL=http://imageshack.us][IMG]http://img476.imageshack.us/img476/5766/p1010186ze4.jpg[/IMG][/URL] [URL=http://imageshack.us][IMG]http://img487.imageshack.us/img487/6884/p1010187tp3.jpg[/IMG][/URL] Odpoczynek... [URL=http://imageshack.us][IMG]http://img487.imageshack.us/img487/3953/p1010192eg7.jpg[/IMG][/URL] [URL=http://imageshack.us][IMG]http://img476.imageshack.us/img476/1536/p1010193ws4.jpg[/IMG][/URL] [URL=http://imageshack.us][IMG]http://img404.imageshack.us/img404/1899/p1010194as4.jpg[/IMG][/URL] [URL=http://imageshack.us][IMG]http://img404.imageshack.us/img404/2791/p1010197ny1.jpg[/IMG][/URL] Quote
jo_joanna Posted January 2, 2007 Posted January 2, 2007 :loveu: piękny ten Twój Aszocik i dzielny. Dobrze będzie!! Waleczny chłopak jest bardzo Quote
kinga Posted January 2, 2007 Posted January 2, 2007 wiesz co, Kasia, ja tak sobie myślałąm o tym, co napisałaś, ze kolejnego psa zamęczasz lekami... ...i myślę, że musisz postarać się nie oskarżać siebie w zaden sposób - to jest zmierzenie z taką sytuacją, kiedy zawsze człowiek jest bezradny - za mało leków - źle, za dużo - też niedobrze... towarzyszenie cierpieniu, z którego nie ma wyjścia - to jest zawsze coś nowego do przeżycia, choćby analogiczne sytuacje przeżywało sie już w życiu ja wierzę w Twoją intuicję - jeśli podajesz mu tyle tych leków, to widocznie wiesz, co robisz - tak samo, jak zapewne będziesz wiedziała, kiedy podjać decyzję o zaprzestaniu podawania ich a na razie - jak najwięcej Wam życzę tych dobrych dni, które jeszcze przed Wami ;) Quote
Kasie Posted January 2, 2007 Author Posted January 2, 2007 A ja dodam ze na 54 stronie sa zdjęcia Aszota Quote
Camara Posted January 2, 2007 Posted January 2, 2007 [quote name='Kasie'] [URL="http://imageshack.us"][IMG]http://img404.imageshack.us/img404/1899/p1010194as4.jpg[/IMG][/URL] [/quote] o moje cudo kofane :loveu: jak na niego patrzę, to wciąż mam w pamięci ten obraz kiedy zobaczyłam go po raz pierwszy... wciśniętego w kąt... z oczami pełnymi beznadziejnego przrażenia... obraz tak tragiczny, że będę go zawsze pamiętać. A potem... parę miesięcy później - spacer (ten, na którym wredna Belka ugryzła Aszota :oops:) kiedy Aszotek słoniątko dzielnie zasuwał i wyglądał jak Sama Radość :lol: Kasia, cokolwiek stanie się dalej, zrobiłaś dla Aszota więcej niż dało się zrobić. Quote
kiwi Posted January 2, 2007 Posted January 2, 2007 [quote name='Camara'] Kasia, cokolwiek stanie się dalej, zrobiłaś dla Aszota więcej niż dało się zrobić. A teraz ciesz się każdą chwilą z nim spędzoną, widocznie tak miało być...[/quote] to dokladnie to, co ja chcialabym ci powiedziec kasiu... tylko nie umialam tak pieknie ubrac w slowa jak camara... Quote
Ela_and_Krzys Posted January 2, 2007 Posted January 2, 2007 Kasia, Aszot jest przepiękny a na zdjęciach widać jak bardzo jest mu dobrze z Tobą - dałaś mu wszystko co tylko można było. Dziękujemy za życzenia (dopiero wróciliśmy z Sylwestra) - Tobie również w Nowym Roku życzymy wszystkiego czego sobie tylko wymarzysz.... Jeśli tylko Aszot będzie się dobrze czuć, może sobota albo niedziela? Quote
Ela_and_Krzys Posted January 11, 2007 Posted January 11, 2007 Kasia, czy po nowym sterydzie jest jakas poprawa? Quote
Kasie Posted January 11, 2007 Author Posted January 11, 2007 Trudno mówić o jakiejś poprawie. Po prostu wegetuje. Wczoraj mieliśmy kryzys i to dosć poważny. Dzisiaj była super noc. Ja już sama nic nie wiem... Quote
Ela_and_Krzys Posted January 11, 2007 Posted January 11, 2007 trzymajcie sie Kasia, jestesmy z Wami... Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.