Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

[quote name='jaanka']śliczne mordki :)

No i wywąchałaś ten snieg chyba już przedwczoraj ;)
Idę się gdzieś zahibernować do lata .[/QUOTE]

A tam, emotki nie wskakują a chciałam sie bardziej pocieszyć. Zabrałam psiaki na dodatkowy spacer żeby sobie powąchały pierwszy śnieg.....

Posted

Za oknem naszej sypialni..... Jeszcze mało ale serce już rośnie :lol:

[URL=http://img547.imageshack.us/i/zaoknem.jpg/][IMG]http://img547.imageshack.us/img547/4332/zaoknem.jpg[/IMG][/URL]

Posted

Cały czas prószy ale jest mokry i bardzo cieżki. Słabsze tuje mocno się już "kłaniają"
To jest ta sama tujka co na wcześniejszym zdjęciu..... I to samo miejsce....

[URL=http://img339.imageshack.us/i/ukonm.jpg/][IMG]http://img339.imageshack.us/img339/3593/ukonm.jpg[/IMG][/URL]

Posted

Oj martwię się. Tujka już zgięta prawie 90 stopni.... prószy dalej, na pomoc wiatru nie ma co liczyć.... Dojścia takiego żeby ją otrzepać też tam nie mam, a nawet gdyby to dość wysoka drabinka rozstawna byłby potrzebna No nic, trzeba sie zdać na Matkę Naturę. Ona i tak zawsze wygra...

Posted (edited)

2 tuje poległy.......

[URL=http://img713.imageshack.us/i/tujkilea.jpg/][IMG]http://img713.imageshack.us/img713/6210/tujkilea.jpg[/IMG][/URL]

a tak wygląda teraz z ogródka... to są .. były.... ponad 3 metrowe rośliny.

[URL=http://img692.imageshack.us/i/3metry.jpg/][IMG]http://img692.imageshack.us/img692/429/3metry.jpg[/IMG][/URL]

Edited by wisela1
Posted

Zrzuciłam z nich śnieg, trochę sie podniosły, tak do mniej więcej kąta prostego. Co będzie dalej - nie wiem. Jeśli że 3, 4 dni ich nic nie przywali to moze wstaną. Przyroda jest silna. Jak byłąm z psami na spacerach to widziałam już połamane młode brzozy i masę gałęzi złamanych pod cieżarem śniegu.....

Posted (edited)

Tuje nie dają mi spokoju..... Na ostatnim spacerze wypatrzyłam że nawet duuużo niższe rośliny choś śnieg stopniał, nie mogą się dźwignąć...
Nie wrózy to dobrze... Po powrocie ubrałam się ślicznie - w wielki worek śmieciowy, wlazłam pomiędzy i na tyle ile mogłam dosięgnąc przywiązałam je płotu. Po nocy sznurki przecięłam.... Niewiele opadły co mnie cieszy. W każdym razie z sypialni już tujki widzę siedząć przy biurku.
Teraz muuuszę jakos pokombinować, zaczepić blisko szczytu żyłkę - bo mniej widoczna niz konopny powróz - naciagnąć roślinki do pionu i tak już zostawić....
Obawiam sie że kolejnego mokrego śniegu z północy mogą nie przeżyć.... Przydałaby się teraz powtórka z rozrywki, ale od strony zachodniej....

Najpierw jednak muszę sprawdzić czy pnie nie nadłamane.... Teraz już można tam wpełznąć....

Edited by wisela1
Posted

Wietrzymy, wolno wyjśc. Psiątka wyprysnęły , a Państwo Kotostwo.........

[URL=http://img402.imageshack.us/i/kotstwo1.jpg/][IMG]http://img402.imageshack.us/img402/6527/kotstwo1.jpg[/IMG][/URL][URL=http://img222.imageshack.us/i/kotostwo.jpg/][IMG]http://img222.imageshack.us/img222/2249/kotostwo.jpg[/IMG][/URL]

najwyraźnies spacer na świeżym powietrzu ma pod ogonkami....

Posted (edited)

Ruduś dopiął swego. Zamordował pilota do tunera.Też kombinował żebym nie wypatrzyła co przegryza... Wszedłdo połowy pod kanapę. Na widoku została dupka z ogonkiem... Słyszałam że chrupie ale byłam przekonana że dokańcza butelkę, długopis alno kocią miseczkę po Lunie. Sam Ruduś nie zaczyna. Tym razem zaczął.
To że Lunia jest mocno uczłowieczona to niezaprzeczalna prawda znana od dawna. Bonio teraz ujawnia co potrafi. Kiedy nadchodzi kiełbasiany czas, czyli podawanie leków, Lunuś i Rudus idą same i siadają pod lodówką. Bonis nawet z najgłebszego snu sie wybudza. 4 - 5 kawałków dla Bonia, w każdym 3 tabletki po 1 dla reszty. Lunia i Rudzio siedzą grzecznie ala z otwartymi paszczydełkami. Bardzo komicznie to wygląda. Bonisław dupki z tapczanika nie rusza. Do Bonisława muszę podejść. Zdarza sie ze kawałek psinie wypadnie.... Weźmie sam bo leży blizutko ? O nie. nic z tego, Panu trzeba podać.Patrzy na mnie i mówi oczkami - jak cie przyjąłem na służbę to masz sie wykazać.... Podobnie jak sie rozjedzie na podłodze. Nawet nie próbuje sie sam pozbierać tylko patrzy na mnie i czeka kiedy pomogę.
Wczoraj 2 razy rozwaliły mi worek ze śmieciami. Tego za wiele. Wzięłam Lunie jako ze to specjalistka od tej roboty, za kark do[prowadiłam do miejsca przestępstwa i zaczęłam wykład... Natychmiast zauważyłąm ze oczka mówią -to nie ja.... Boniś raczył był wstać z tapczanika , stanął nieopodal i.......... widziałam wyraźnie że sią z nas śmieje... Prawdziwy winowajca miał ubaw a Luneczka oberwała Wyłącz\nie słownie ale wrzaskiem...
Musiałam dziewczynkę przeprosić. Myślicie że łatwo mi poszło? Jesteściw e błędzie. Lunka swój honor ma !

Edited by wisela1
Posted (edited)

Jeszcze słów kilka o Boneczku. Wcaoraj już nie napisałam bo nadeszła pora wzmożonej aktywnoaśco gromadki. Spacerki.
Otóż w kiełbasce Boniś dostaje miedzy innymi leki wykrztuśne jako ze ma starczy kaszel. W oskrzelach zbiera sie wydzielinka ale sama już nie chce wychodzić. Boniś chyba skojarzył że po kilełbasce łatwiej Mu pozbywać sie tego co przeszkadza, bo nie sądzę że skojarzył z tabletkami.. Dobrze wie ze jak za dużo kaszelku to służba oklepuje, dopieszcza i współczuje, a bywa ze i dodatkowa wędlinka z tabletką oczywiście, się trafi Pępkiem świata Boniś lubi być bardzo.
Znalazł sposób na wymuszanie... Staje przede mną i zaczyna udawać. Chrząka, chrumka, usiłuje zakaszleć i patrzy prosto na mnie. Jak tylko się poruszę Boniś obiera azymut - lodówka i zaczyna się cieszyć....Kaszelek jakoś dziwnie ustępuje natychmiast.

Edited by wisela1
Posted (edited)

Oj, łupało mnie wczoraj w kosciach.Poza grafikiem poszłam do sklepu po jakiegoś procha, ale wychodząc z domu złapałam z wieszaka kurtkę której kieszenie były puściutkie - ani grosika. Ale Pani dała prochy, wróciłam do domu, zassałam lek i idę zapłacić. Ale co tam, wezme Bonisia, przecież to nie zakupy, niech sie troszkę przespaceruje. I to był bład..... Podesliśmy do drzwi, wołam Panią żeby wyszła , Pani wyszła i oczywiście zaczęła piać peany nad Boneczkiem. Wzieła pieniądz i poszła, no to Bonio stanął w drzwiach i czeka na dalsze hołdy.... Drzwi wąskie, nie ma mowy żeby się obrócił, do tyłu za nic nie daje się pociągnąć.... Pani wyszła z szyneczką dla Bonisia. Naiwnie myślała że mi tym pomoże. Boniś za Panią do sklepu, a co? Jak dają tu szynkę to On moze zostać.....
Na zewnątrz już kolejka. Boniś swoją szanowną osobą blokuje kompletnie wejście. Pociągnąć nie można bo się przewraca..
Mam szczęście że Bonek jest osiedlową maskoteczką bo awantura byłaby jak nic....
Kupiłam herbatniki i dopiero "na słodkie" udało mi sie Pięknego obrócić, po drodze przewrócił stojak z wodą... Jakoś wyszliśmy..... Do domu ? Boniś nie chce.... dociągnęliśmy się na herbatniczkowym napędzie....

Ufffff.........

Na dzisiaj zaplanowane wielkie mycie Jaśnie Pana bo kąpiel wykluczona....Będzie się działo. Będzie wesoło. Jak zawsze....

Uwielbiam tego psiaka..... Owinął sobie większość mieszkańców wokół najmniejszego paluszka. Ten to potrafi...!

Edited by wisela1
Posted

Boniś to już się chyba załapał do pierwszej 10 na liście terrorystów. Wychodzimy na poranny spacerek. Koniec dziedzińca, ulica - Bonio kierunek sklep. Siłą, perswazją i sposobem starałąm się zarócić. Mało ze stanął jak ciężka maszyna budowlana to jeszcze zaczął mi pyskować. Hau, hau idę sobie "kupić" szyneczki. Usmiechnę się to mi dadzą..Sama nie wiem jak, ale jakoś udało mi sie zmienić Jego plany i poszliśmy na prawdziwy psi spacer. Zaliczyliśmy słuszny odcinek trasy a Boniś nagle wraca... Zaniepokoiłam się. Sam wraca, więc coś nie tak, Bonio nie w formie. Smutno mi się zrobiło, szliśmy, a ja sie rozpływałam nad maleństwem, ledwie dreptaliśmy. Za rogiem Boni zaczął jakby przyspieszać, szybciej, coraz szybciej, zbliżamy się do wejścia na dziedziniec a Pan Pies już biegnie truchcikiem...... Wejście "przeoczył" i truchta dalej. Aha, wreszcie załapałam. Znowu mnie wyprowadził w pole. W następnym domu jest sklep. Na szczęcie moje szedł Pan Fan Bonia. Bonio Pana bardzo lubi więc dał się podprowadzić z Panem pod same drzwi...

Lunia grzecznieje prawie z dnia na dzień, juz ucieczki wyparowały z główki więc pomalutku ćwiczymy inne właściwe zachowanioa jak na grzeczną panienkę przystało.
Już oduczyłam skakania na mnie jak wracam do domu, ale nijak nie mogę odzwyczaic od skakania na gości...
Ubrałam kolczatkę i poszliśmy ćwiczyć grzeczny spacer bez ciągnięcia... Załapała szybciutko, na dzisiaj dość, należy się nagroda. Puściłam wolno , niech pobiega. Pooooooszłlllaaaaaaa..... Poszalała, pobiegała i sama grzecznie wróciłą bez wołąnia ale i bez kolczatki....

Czy ja jestem nienormalna...? Ja poprostu kocham jak One wariują, terroryzują i dają mi zdrowo popalić.. Jak psinka cicha i ułożona to mnie się wydaje że chora...

Posted

Ta to się zna na rzeczy ! Lusia doceniła portiera., który na życzenie wypuszcza i wpuszcza.....
Zaczyna mi przynosić prezenty. Z porannej wyprawy przyniosła mi myszki. Jak nigdy, wracając wskoczyła na parapet i robiła tyle hałasu że usłyszałam przez zamknięte okna w drugim pokoju. Pędzę więc na złamanie karku szybko otworzyć żeby się przypadkiem nie zdązyła obrazić bo znowu pójdzie na 3 dni...
Otworzyłam, a ta się drze zamiast wejść. No to biorę na ręce żeby wnieść. Dalej się drze i jakoś dziwnie wyciąga główkę w dół.. Sojrzałam i ja... A tam... równbiutko w rządku ułożone 3 myszki. Mądrzutka kochana dziewczynka.

Posted

[SIZE=4][COLOR=#ff0000][B]Zapraszam na bazarek dla terrorystów: decoupage, odkurzacz samochodowy, nawigacja i różności.[/B][/COLOR][/SIZE]
[url]http://www.dogomania.pl/forum/threads/234772-Decoupage-odkurzacz-samochodowy-nawigacja-i-inne-Do-10-XI?p=19908974#post19908974[/url]

Posted (edited)

Dziękujemy wiedźminko.

Martwię się okrutnie o Bonisia. Bardzo źle znosi ogrzewanie, a przecież bez tego sie nie obejdzie. Staram się własnym kosztem trzymać w mieszkaniu jak najniższą temparuturę, na noc kiedy na zewnątrz powyżej zera to wogóle wyłączam ogrzewanie, ale to wszystko mało. Utrzymuję 17-, max. 19 stopni.
Suche powietrze, żle, wilgotne, jeszcze gorzej, a złoty środek nieosiągalny...... Przynajmniej ja nie wiem jak to osiągnąć. Najlepiej Boniątko się czuje jak jest bezwietrzny chłodek i do tego świeży suchy śnieg. Dla Boneczka WSZYSTKO, ale jak TO osiągnąc w 4 ścianach?

Hektorek zaczyna konkurować z Lusią. Wczoraj Kot Paskuda przyniósł martwego ptaszka, a dzisiaj o świcie ŻYWĄ myszkę. Nie miał zamiaru jej wogóle uśmiercić. Przytargał za ogonek i bawił się nią z wyczuciem. Lunka się wściekała wiec musiałam szybciutko ratować mysie życie.

Edited by wisela1
Posted

Lusia wróciła ze spacerku. Muszę chyba wykręcić kota. Przesiąknięta "do kosteczek". Nie mam pojęcia co ją aż tak fascynowało że doprowadziła się do takiego wyglądu. Trudno ją nawet poznać, tak wygląda choć już z grubsza udało mi sie kocinę osuszyc ręcznimami. Narazie tylko 2 przesiąkły wodą...

Posted

Dawno nie marudziłam. Pora nadrobić.
Wczoraj "odzyskałam" pilota. Pan listonosz przyniósł paczunię. ale zeby nie było zbyt radośnie - nie dostrzegłam nigdzie moich zewnętrznych podopiecznych. Psiątka się gdzieś zapędziły.
Teraz o domownikach.
Aż strach pisać żeby nie zapeszyć. Luneczka po bieganiu luzem grzecznie wraca SAMA !!! Już dotarło do ślicznej mądrej główki że zawsze dostaje czas na "zajęcia własne". Nie trwa to już przeraźliwie długo jak kiedyś. Czasem sama sie dziwię ze tak prędko wraca. I jak pisałam, już dni kilka nie muszę wołać. Sama do mnie podchodzi, zadziera główeczkę i oczka sa mówią - pochwal mnie, przecież jestem grzeczna... Oczywiście wychwalam, a sunieczka bardzo, bardzo się cieszy.
No i najważniejsze na chwile obecną, bo koty dużo już przesiadują w domu - ułożyła sobie relacje z Lusią. Przestały się tępić.

Nie moge sie przestawić nadal na czas zimowy...... Wstaję 3 - 4 i snuję sie po mieszkaniu. Hektorek i Motylka natychmiast przystępuję akcji. Hektorek siada pod drzwiami i wrzeszczy żeby portier otworzył bo On wychodzi na obchód , Motylka dla odmiany robi awantury o jedzonko. Chrupki są w miseczce ale to nieistotne. Szybko trzeba dosypać pannie świeżych. Chrupnie kilka i mała awanturnica woła mokrego, ale najpierw i po życzy sobie być drapana po grzbieciku....
Lusia ? To hrabina. Nie rusza się z fotela tylko wodzi za mną wzrokiem i gromi spojrzeniem. Jej należy podać jedzonko na fotel.....

Rudzio non stop pod nogami. Dziobie mnie noskiem po łydkach. Robi wszystko żeby nie stracić ze mną bliskiego kontaktu. Dobrze że nie jest wyższy, bo gdyby dziobał mnie pod kolanem to pewnie już kilka razy bym leżała. I tak muszę bardzo, bardzo uważać bo jak sie do mnie podłącza to często wchodzi pod nogi....
Na początku lepił się do Bonia, później do Lunki, a teraz ja jestem ofiarą i przewodnikiem ślepunia... Takie 2 w 1. Rudzio też świtem wychodzi do ogródka siknąc. Ale za Rudziem nie wolno nawet przymknąc drzwi. Rudzio ma słuch jak nietoperz.... Natychmiast wraca. Rudzio bardzo nie lubi czekać. Na nic. Jest bardzo niecierpliwy.

Lunka świtem najbardziej sobie ceni wylegiwanie w moim jeszcze rozgrzanym łóżku.....

Bonisław ? Łaskawie wstaje i patrzy...... patrzy............ Jak za długo według Niego piję kawę to podchodzi i też bodzie. W rękę, w nogę..... Ruszaj do roboty. Łóżeczko mam mokre... Trzeba wstac. Prześcielam łózeczko... Boniś sie kładzie z westchnieniem ulgi. Dalej patrzy....- muszę ci przypominać? pyta. A no nie musi. Pędzę do lodówki.. Kiełbaska, leki....
Piękny wstaje. Kroczy do misek. Pije wodę. Kierunek ogródek... Moze wyjść sobie..... Służba pędzi, otwiera, a Bonio wychodzi do połowy i myśli..... Wyjśc czy nie wyjśc...Zachowuje się jak kot... Stoi..... stoi.... a może nie wyjdę . Tam 2 schody....warto się meczyć? Może siknąc na progu i wrócić na tapczanik... Boniś stoi, a ja marznę bo oczywiscie nadal jestem wystylizowana jak do spania przystoi...
Wreszcie Boniś podejmuje jakąs decyzję, zawsze właściwą, jak na takiego matuzalema przystało...

Zamykam balkon zeby się ogrzac. zmierzam do kubka z kawą.... Wróc! Hektorek wrócił, czeka za drzwiami a portiera nie ma

Kończę kawę, robie drugą i musze szybciutko się ubierać bo Lunia i Rudzio już atakują drzwi i wołają no idziemy, chodź już , idziemy. Hurrra!! spacerek...
Dopiero po powrocie ze spacerów mogę sie umyć............

Kocham te poranki. Dzięki Nim wszystkim wiem ze żyję, i trudno, wiem też, że to nie tak powinno być, ale ja poprostu lubie jak zwierzaki mną poniewierają...

Posted

Dodam jeszcze że Motyleczka sobie też czasem przypomina ze wędrowała po okolicy. Staje na progu, dupka w mieszkanio, przednie łapsie wystawia na zmiane i myśli.... myśli..... kiedy łapie że dupkę cieplej, szybciutko wraca na fotel.

Tej pannicy już dawno nie miałam okazji zrobić zdjątka...

[URL=http://img819.imageshack.us/i/pannalusilla.jpg/][IMG]http://img819.imageshack.us/img819/4669/pannalusilla.jpg[/IMG][/URL]

Posted

Wróciliśmy z Ruduniem z kolejnego spacerku. Zaordynowałm psince czwarty spacerek. W ostatnim czasie jakoś się "zaokrąglił". Po sterylce mocno przytył, ale odchudziliśmy się, teraz znowu zaczął gromadzić sadełko na zimę. Nie mogłam Mu zaoferować dłuższych spacerków bo nie mieścilibyśmy się w czasie, więc dołożyliśmy kolejny. Tłumaczyłam chłopakowi dlaczego spotyka Go taki zaszczyt. Kiedy Rudzio słucha czegoś to zawsze w skupieniu, bardzo uważnie. Wtedy tak rozkosznie marszczy czółko....

Boniś na dzisiejszym porannym spacerku zarobił 2 głaski od fanów i przysmaczek.... Odżył ! Najpierw tak sobie dreptał jak na seniora przystało, później skrzydełka wyrosły. Cudny Cudaczek.

Tyle się naklikałam że mogę się zamknac na czas dłuższy.

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...