Isabel Posted April 24, 2012 Posted April 24, 2012 To niestety tak już jest z tymi zwierzakami chorującymi "na starość" - co by się nie robiło, to zużytych organów już naprawić się nie da...:( Quote
wisela1 Posted April 24, 2012 Author Posted April 24, 2012 Dreptaliśmy sobie z Bonisławkiem. 2 razy zagrzmiało to zawróciliśmy. A w mieszkaniu..... Ja nie widziałam chyba jeszcze tak przerażonych, spanikowanych psów..... Rexiulek się bał, ale On szukał kryjówki, a te..... wpadły w jakiś obłęd. Biegały jak oszalałe, wpadały na siebie..... Usiadłam, i wtedy oba wskoczyły mi na kolana.... Trwało to kilka chwil zanim biedaków uspokoiłam. Jak One sobie radziły w "poprzednim" życiu bez kolan i ręki do głaskania....? Szczególnie Rudzik Ślepaczek... Kończę bo już mam katar i oczy w mokrym miejscu... Quote
wisela1 Posted April 26, 2012 Author Posted April 26, 2012 Bonulek dzisiaj jakiś taki..... jak nie mój Bonulek..... Martwię się okropnie. Coś mi z nosa kapie..... Skarbulek mamin.... Jeśli dzisiaj nie będzie padało to ufam że jutro będzie w dobrej formie.... Quote
wisela1 Posted April 27, 2012 Author Posted April 27, 2012 Nocny horror..... Bonulek odmówił wieczornego spaceru Całą noc nie zmienił miejsca. Już zaczęłam się bać nie na żarty. Do tego obaj z Rudzikiem mieli koszmarny kaszel.... Wczoraj uciekły mi 2 koty - Hektor i Motylka.... Hekuś wymykał się kilka razy, połaził po łace za płotem i wracał biegiem kiedy usłyszał jakikolwiek dźwięk, ale jak wyrwał się ok. 19 - przepadł......... Motylka - nawet nie zauważyłam kiedy wyszła... Pewnie kiedy Lunka otwierała drzwi balkonowe...... Nie mam pojęcia o której.... Zauważyłam ok 17,30 Przeszukałam mieszkanie i okolice.... Łaziłam non stop do 3,00. Kici, kici, kici, Motysiu! Hekuniu ! Szleściłam, cmokałam.. aż ludzie zaczęli pukać w szyby żebym sie zamknęła bo chcą spać.... Wróciłąm zaryczana. Na balkonie była niespodzianka - Hektorek. Nawet nie spieszył sie z wejściem do mieszkania... Po Motysi nadal ani śladu.... Zobaczyłam kocinę na balkonie po 5,00. Przeraźliwie wystraszona. Sama nie chciała wejść, uciekała do ogródka jak próbowałam sie do niej zbliżyć. Dałam spokój żeby znowu nie poszła w świat.... W końcu pusty brzusio wygrał.... wskoczyła na zewnętrzny parapet i przez siatkę próbowała sie dostać do misteczek na wewnętrznym parapecie. Wtedy capnęłam panienkę. Podrapała mnie solidnie ale wazne że ję odzyskałam. Juz w mieszkaniu jak poczuła ciepło i znajome zapachy to widać było że sie ucieszyła. Nawet do Lunki poszła sie witać. Najpierw sie ocierała a później się całowały... Lusia bardzo przeżywała nieobecnosc kotów. Wyraźnie była zasmucona, nawet apetyt straciła... Ale już mam pełny zestaw :-) Tyle że sama jestem jak zaczadzona... Quote
Isabel Posted April 27, 2012 Posted April 27, 2012 [quote name='panbazyl']dobrze, że wróciły.[/QUOTE] Całe szczęście! Ale ile nerwów straciłaś przez te ich eskapady! Quote
wisela1 Posted April 28, 2012 Author Posted April 28, 2012 [quote name='Isabel']Całe szczęście! Ale ile nerwów straciłaś przez te ich eskapady![/QUOTE] Najgorsze jest to że ja nie mam ŻADNYCH szans żeby temu zapobiegać.... Ta bezsilność teraz, po tym doświadczeniu dobija mnie kompletnie. Quote
wisela1 Posted April 30, 2012 Author Posted April 30, 2012 [URL=http://img137.imageshack.us/i/kotkidwa.jpg/][IMG]http://img137.imageshack.us/img137/7164/kotkidwa.jpg[/IMG][/URL] Quote
wisela1 Posted May 2, 2012 Author Posted May 2, 2012 Na baaaaaaaaaaaaaaaaaaaardzoooooooooooo długim leśnym spacerku spotkaliśmy 2 sarenki, stado dzików - 2 odyńce, 2 lochy i 5 warchlaczków Mieliśmy również przyjemność zobaczyć i posłuchać dzięcioła. Wiemy już że i żmije sie trafiają. Trzeba bardziej uważać. Quote
wisela1 Posted May 2, 2012 Author Posted May 2, 2012 Sama nie widziałam ale zostałam ostrzeżona.... W Sandomierzu natomiast widziałam własnoocznie młodą zygzakowatą.... Miejsce było tak niezwykłe że nawet pisałam o tym na wątku... Żmije tu jednak są,właśnie odwiedził mnie ktoś kto.już wielokrotnie przeganiał je ze ścieżek leśnych. Niedawno kot przyniósł w zębach wychłodzoną miedziankę. To że była wychłodzona uratowało kocinie życie bo pańcia zdążyła wyszarpnąć i odrzucić........ Quote
wisela1 Posted May 3, 2012 Author Posted May 3, 2012 W lesie zagrożenie pożarowe. Leśnicy się kręcą, jak nie popada to dostaniemy zakaz wstępu........ Szyszki pod stopami nie gniotą się tylko strzelają. Poszliśmy ok. 20 -tej. W głębi spotkaliśmy 2 leśników. Tzw. obchód terenu. Zagadnęłam o żmijki po wymianie kilku uprzejmości bo Luna goniła jak szalona i nie byli tym ukontentowani. Straszyła ponoć zwierznę. Powiedzieli że oczywiście że są, doradzili kaloszki zamiast sandałów i kijek do ręki żeby w razie czego odgonić.... Boniś biediusi... Leci już ze wszystkich dziurek..... Wczoraj dostał śniadanko inne niż zazwyczaj. Kurczaka z ryżem zamiast Intensinal z Bozzitą....O 17-tej już miał co trzeba, ale i tak już po spacerku wieczornym jak chłopak z doopki wystrzelił....Dobrze że nie na ścianę tylko na drzwi balkonowe i do pokoju........ Przemalował na zielono - brązowo. Później już tylko sadził kwietki na podłodze co chwila, a do ogródka za nic nie chciał wyjść. Po nocy wszystko z 4 materacyków do wyrzucenia.....kocyki, ręczniki, poszwy... Teraz sobie Piękny odpoczywa. Zmęczony.. Ale jak glutki z paszczydełka lecą to ma ubaw. Za nic nie pozwala sobie wycierać. Macha łepetynką, chyba lubi jak mu "dyndają', a kiedy ma dość wyciera wyłącznie o moją nogę albo rękę....... Jaki jest wtedy z siebie zadowolony, uśmiecha się tak szeroko jak może.. A tam, byle chciał żyć i nie cierpiał. Quote
panbazyl Posted May 3, 2012 Posted May 3, 2012 piekne jest to zdjecie z kociszonami :) ja się boją żmij, mam przed nimi jakiś pradawny lęk. u mnie dziś znów kolejny upalny dzień :) Quote
wisela1 Posted May 3, 2012 Author Posted May 3, 2012 [quote name='Isabel']Dużo roboty przy Bonisiu, ale cóż począć...[/QUOTE] No niby dużo.ale ja całe życie mam starowinki wiec dla mnie - normalka :-) No właśnie !!! ależ mi Boniś dzisiaj niespodziankę zrobił. Poszliśmy na spacerek, Boniulek doszedł do słupka wo ogrodzeniu i............... zadarł wysoko nózię do sikania. Naprawdę bardzo długo wytrzymał..... On zawsze kiedy się zamartwiam potrafi w jakiś sposób powiedzieć mi że nie jest źle....... Quote
wisela1 Posted May 3, 2012 Author Posted May 3, 2012 (edited) Lunce często jeszcze porządnie odbija, bywa że doprowadza mnie do szewskiej pasji, zgrzytam zębami i ciskam przekleństwa, to muszę uczciwie przyznać że sprawy idą w dobrym kierunku. Zawiodły metody i sposoby..... Jak już kiedyś pisałam Lunia jest niezwykle inteligentna. To nie ja zakreślałam granice tylko Ona decydowała jak bardzo mogę się do Niej zbliżyć. Kiedy to zrozumiałam zaczęło być lepiej. Przestałam ingerować. Jak zrobiła kupę albo nasikała w pokoju po godzinnej zabawie w ogródku nie spuszczałam na spacerku ze smyczki. Kilka razy na spacerach dawałam smycz komuś innemu.... To sie Luni nie spodobało. Bardzo wtedy pilnowała czy nie oddalam się bardziej niż na kilka kroków... Zaniepokoiło to dziewczynę i zmieniła nastawianie - no dobra, to ja już nie będe Ci aż tak dokuczać bo jeszcze naprawdę mnie komuś oddasz... Byłyśmy w lesie, kiedy dobiegała do rozwidlenia dróg to się kładła i czekała aż dojdę. Wolała sie upewniać że nasze drogi się nie rozejdą.;.A jeszcze tak niedawno było Jej to obojętne, człowiek był zbędny. Teraz już mogę napewno stwierdzić że zaakceptowała człowieka w swoim życiu i zaczęła się z człowiekiem liczyć. To bardzo wiele jak na Lunkę. Wracamy ze spacerku to zadziera łepetynkę, patrzy mi w oczy i pyta grzeczna byłam, no powiedz, byłam grzeczna. Kiedy pochwalę bardzo sie cieszy. Dzisiaj zaryzykowałam i odpięłam smyczkę już na dziedzińcu.... Nie zawróciła. Podeszła prościutko pod drzwi mieszkania, nawet nie poszła swoim zwyczajem zwiedzać piętra... No nic, tylko ściskać kciuki. Dojrzałam wreszcie szansę na resocjalizację suni.... Edited May 3, 2012 by wisela1 Quote
ania14p Posted May 4, 2012 Posted May 4, 2012 To ściskamy z całych sił, a to że jest bystra to norma u dobermanów i dobermanowatych. Quote
wisela1 Posted May 4, 2012 Author Posted May 4, 2012 (edited) Moja Rodzinka dzisiaj....... Dziadzio śpi..... [URL=http://img688.imageshack.us/i/dziadziopi.jpg/][IMG]http://img688.imageshack.us/img688/3049/dziadziopi.jpg[/IMG][/URL] Madre kocisko. Dzisiaj z wyprawy na łąkę przyniósł za lewym uszkiem kleszcza.. brrrrrr......... [URL=http://img805.imageshack.us/i/hektorek.jpg/][IMG]http://img805.imageshack.us/img805/7618/hektorek.jpg[/IMG][/URL] Cudny wypłoszek - Motyleczka. Dzisiaj znowu chciała iść w Polskę... Udało sie zapobiec. [URL=http://img705.imageshack.us/i/motylka.jpg/][IMG]http://img705.imageshack.us/img705/2826/motylka.jpg[/IMG][/URL] Zawsze zdystansowana Lusia [URL=http://img546.imageshack.us/i/lusieka.jpg/][IMG]http://img546.imageshack.us/img546/6306/lusieka.jpg[/IMG][/URL] Bardzo energetyczny zazdrośnik Rudzik... [URL=http://img12.imageshack.us/i/rudzielecj.jpg/][IMG]http://img12.imageshack.us/img12/4779/rudzielecj.jpg[/IMG][/URL] Edited May 4, 2012 by wisela1 Quote
wisela1 Posted May 4, 2012 Author Posted May 4, 2012 Pokorna Luna. Nie dajcie się nabrać na to spojrzenie diablicy [URL=http://img194.imageshack.us/i/lunisko.jpg/][IMG]http://img194.imageshack.us/img194/5963/lunisko.jpg[/IMG][/URL] Bonisław vel Glut raczył wstać... [URL=http://img593.imageshack.us/i/wstaem.jpg/][IMG]http://img593.imageshack.us/img593/5523/wstaem.jpg[/IMG][/URL] Poszalejemy ? [URL=http://img836.imageshack.us/i/energicznekundle.jpg/][IMG]http://img836.imageshack.us/img836/7764/energicznekundle.jpg[/IMG][/URL] Quote
wisela1 Posted May 5, 2012 Author Posted May 5, 2012 Hektorek znowu na łące.... Przyniesie kleszcza czy nie przyniesie... Mnie narazie tylko raz coś ukąsiło,nie wiem nawet co... Zaplątało się we włosy. Okropnie się motało i bardzo głośno brzęczało. Nie mogłam tego wyplątać... Na pozegnanie zostawiło mi wieeelkie żądło miedzy palcami lewej dłoni.... Przedwczoraj. Żądło szybko wyciągnęłam ale niewielka opuchlizna jest jeszcze dziś, a wczoraj nieźle bolało... Migaweczka z poranka [URL=http://img163.imageshack.us/i/migawka.jpg/][IMG]http://img163.imageshack.us/img163/1185/migawka.jpg[/IMG][/URL] I tak przy okazji.... Luneczki jednak nie należy chwalić, ot tak profilaktycznie., żeby nie osłabiać mojego optymizmu... Quote
wisela1 Posted May 6, 2012 Author Posted May 6, 2012 Albo sobie zafunduję 6m. nowego płotu albo zaakceptuję to że mam wychodzące koty.....Wczoraj zwiały wszystkie trzy.... Oczywiście za płot na łączkę... Patrzyłam na nie... były takie szczęśliwe.. Lusia właziła na drzewa, Motylek biegała tak radośnie... podskakiwała wysoko, łapała muszki, motylki.. W mieszkaniu nigdy nie jest szczęśliwa. Hektorek tarzał się w trawie, biegał.... Nie wróciły nawet na jedzonko o zwykłej porze... Ok. 23-ej wróciła Lusia prościutko do miseczki, pół godz później Motyleczka, Hekuś ok. 1-szej... Rano wstałam i co widzę? Lusia na ZEWNĘTRZNYM porapecie usiłuje się przedrzeć przez siatkę do mieszkania.... Najpierw zgłupiałam,ale ponieważ BYŁA to pomyślałam - Hudini - przechodzi przez ściany... Była mokrzutka...Na zewnątrz zobaczyłam że siatka pościągana z haczyków.... Chyba tak długo pchała aż siatka się zsunęła... Hektora nie ma nadal. Obstawiam że to Jego dzieło choć Lusia była pilną uczennicą bo z zewnątrz usiłowała sie dostać w ten sam sposób. W płocie, tam gdzie są szersze przerwy między szprosami powtykałam patyki przytargane z głębi lasu.... Wytrwały niespełna w dobę... Do ostatniego powyciągały. Wszystkie !!! Nawet jeden się nie ostał nie tylko pod płotem ale nawet w ogródku.... Powyciągały na zewnątrz... Trochę sie już zaczęłam denerwować Hektorem choć Jego zawsze byłam pewna że wróci... Tyle ze On potrafi sie tak schować w mieszkaniu że nie potrafię Go znaleźć i nagle coś czarnego wskakuje mi na kolana... Pozostaje czekać... Quote
wisela1 Posted May 6, 2012 Author Posted May 6, 2012 (edited) Rady w rodzaju - To nie wypuszczaj nawet psu na budę się nie zdają... Prań mam CODZIENNIE 7 do 11 ( to jak narazie rekord ).... Wszystko trzeba wynieść do suszenia, wyjść przewiesić zeby szybko schło, wyjść żeby pościągać, wyjść rozwiesić kolejne... i tak w kółko.. Zawsze pełna micha. Nie widzę co pod nogami... Wypuszczam psiaki... Lunia i Rudzik przemykają szybciutko, choć i tak czasem udaje się któremuś kotu przemknąć pod brzuchem któregoś, ale Imć Bonisław.... Wychodzi do połowy i kontempluje - iść, nie iść... Ogląda okolicę, wącha powietrze i......... myśli.... Zdarza się że wyjdzie,ale równie często wraca. A to też trwa bo Bonio się przecież nie spieszy... Wtedy najlepiej kotom zwiać bo ja nie mam nawet ruchu nogą... Kupiłam namiocik ogrodowy, taki dla dzieci. Kupiłam zmyślą o Lunie ale teraz myślę że jak będzie fajna kryjówka w ogródku to może tam sie będą dekować na podusiach i ograniczą ucieczki... Strasznie długo idzie przesyłka. Chyba przez nawał świąt... Mam nadzieję że w poniedziałek już dojdzie i zokaczymy.... Okropnie dużo nerwów mnie to kosztuje... Edited May 6, 2012 by wisela1 Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.