Jump to content
Dogomania

Teutońskie plaskatki czyli Albin w nowym domu


Teutonka

Recommended Posts

[quote name='Teutonka']Imię psa winno być dźwięczne, najlepiej dwusylabowe i powinno się unikać imion ludzkich.... tak mówią różne poradniki.
A życie? - no cóż, opowiem Wam dwie historyjki. Jedna, która przytrafiła mi się osobiście, druga - opowiedziana.

Historyjka I
Całkiem niedawno temu, kiedy Lusia była maciupim, bialutkim szczeniątkiem chodziłyśmy sobie na spacerki po osiedlu. Puchata kulka budziła powszechną sympatię i dzięki niej poznałam mnóstwo miłych ludzi. Któregoś razu zatrzymałyśmy się przy domku w którym mieszka psiak w rodzaju yorka( znacznie większy i wyższy niż dorosłe shiz!). Psiaki wymieniały uprzejmości przez ogrodzenie, kiedy właściciele yorka podjechali pod swój dom. Standardowe uprzejmości i pytanie: a jak ma na imię to maleństwo? Odpowiedziałam: Lusia. Pani lekko wybałuszyła oczy. A mąż pani śmiejąc się w głos mówi do żony: widzisz Lusiu jaką śliczną masz imienniczkę! Strzeliłam przepisowego buraka i zaczęłam coś bąkać. Na moje nędzne próby uratowania sytuacji pan przedstawił mi okoliczne psy: nasz (czyli yorkopodobny) to Czesiu, po drugiej stronie ulicy jest Karolek (jamnior - cudo podpalane) a dalej jest Grześ (biszkoptowy labek staruszek)...

Historia II - zasłyszana.
Był sobie w pewnym mieście długoryjek wielorasowy zwany Tadkiem. Sympatyczne psisko miało jeden feler: uwielbiał grzebać w śmieciach i zajadać się znalezionymi "smakołykami". Korzystał z każdej, możliwej sytuacji by nawiać z domu.
Któregoś dnia wykorzystał wizytę nosilista i uciekł swojej pani. Ta pogoniła za nim wrzeszcząc: Tadek, ty palancie natychmiast wracaj do domu!!! Bo ci nogi z tyłka powyrywam!!!....
Przed klatką schodową pewnemu panu wyleciały dokumenty z rąk i zamarł wyraźnie spłoszony....
Okazało się, że był to nowy administrator domu i miał na imię.... Tadeusz....[/QUOTE]


hahaha tradycyjnie się uśmiałam :)
słyszałam, żeby psa nazwac [B]Groszek[/B], [B]Piesek [/B](bo, jak mówił właściciel, nie mogłem go nazwać [B]Pies[/B], bo jest wielkości kiści bananów więc jest Piesek ;) ), [B]Kursor[/B], [B]Przytul[/B]... cóż, ja mam Fanaberię.... bo to moja fanaberia ten kolejny psiak, jak to zwykł mawiać pewien jegomość ;)

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 505
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

W rodzinnym domu były: [B]Dar I[/B] (moja ukochana niania i rówieśnik), [B]Dar II [/B]- mieszaniec kaukaza z owczarkiem - chodząca łagodność wielkości niedźwiedzia, [B]Mopsio[/B] - moja kudłata znajdka, [B]Sara [/B]- długoryjkowa ruda dama, która sama sobie nas wybrała, [B]Kajtek [/B]- dwa kilo czarnego psa na krótkich nóżkach - też sam przyszedł :), [B]Tobi[/B] - mój prezent na 8 urodziny - ogar polski zastrzelony przez myśliwego na wspólnym ze mną spacerze... wszystkie są już za TM. Poza Tobim, każde zmarło ze starości....

Teraz u mojej Mamusi jest [B]Kłopot[/B] - osobiście przytargałam tego psiego obywatela i osobiście go tak nazwałam ze względu na zarzygany na amen samochód :):) Zachowuje się stosownie do imienia i jak mówi Rodzicielka nie zamieni go na żadnego innego!

No i moje dwa, dobrze Wam znane psie potwory: [B]Lusia[/B] (Lusinda, Lucyna, Pasztet, Biała Dama, Blondi ....) i [B]Albin[/B] (Rude, Zakapior, Albinioni, Alcapone, Leniwa Bestia....)

Link to comment
Share on other sites

W pażdzierniku myśliwi urządzili sobie polowanie niedaleko mojego domu który stoi na końcu "osiedla" i dotyka pasa zieleni który ciągnie się aż pod las...
Ponieważ dokarmiam bażanty i jeden jest moim ulubieńcem taki ze złamanym skrzydłem w desperacji wyparowałam jak stałam w kapciach prosto na jednego z owych Panów...
Pan odwrócił się do mnie i wycelował we mnie - patrzyłam z odległości trzech metrów w dwie dziury jego strzelby
Za moimi plecmi - za siatką stała jedna z moich shih...
Krzyknęłam żeby opuścił broń i wynosił się jak najszybciej- nie reagował
Pomyślałam sobie trudno jak strzeli to to strzeli za mną jest mój pies nie cofnę się
Facet cały czas mierzył do mnie z broni - miał świetną frajdę
zaczełam krzyczeć do sąsiadki która akurat wyszła z domu żeby wezwala policę dopiero to go otrzeżwiło i szybko odszedł nie oglądając się za siebie...
Możecie mi wierzyć trzęsłam się jak galareta a potem rozpłakalam z nerwów.
Zgłosiliśmy tę sprawę na policję - dało to tylko tyle że mam do nich zadzwonić jeśli by myśliwi pojawili się znowu niedaleko domu...

Link to comment
Share on other sites

Taaaa..... myśliwi nie są moją ulubioną grupą społeczną. Mam niektórym ich "przedstawicielom" sporo do zarzucenia.
Tak na przyszłość [B]Oso[/B]: myśliwi, którzy polują w danym rewirze mają obowiązek "zapisywać" się u leśniczego lub łowczego koła. Wpisują imię i nazwisko, godzinę i datę polowania, rewir w którym polują. Łatwo jest namierzyć takiego deliktwenta i zgłosić fakt bezpośrednio do prokuratury. Wtedy mają obowiązek rozpocząć śledztwo w sprawie. Ten drań powinien za celowanie do człowieka stracić broń i mieć spore problemy.

Link to comment
Share on other sites

Fanulka jest z 4 października :D ale się nam złożył ;)

przerażające to, co piszesz o myśliwym... nie znam ich, nie lubię - bo za dużo złych rzeczy się nasłuchałam, za dużo historii, w których bezmyślnie strzelano do psów... ogólnie uważam, ze trzeba mieć mocno narypane we łbie, żeby przyjemność sprawiało odbieranie życia... dla mnie to nie są normalni ludzie. a takie historie tylko to potwierdzają! strasznie mi przykro, że się nic nie dało zrobić, bo taki frajer powinien za to słono zapłacić. bo co, gdyby sąsiadka nie wyszła? nawet nie jesteśmy świadomi koło jakich świrów mieszkamy!

Link to comment
Share on other sites

Zgrabiałymi z zimna palcami (ogrzewanie w salonie powiedziało: mam dość - nie grzeję) opowiem Wam o sposobie na "znikanie psów".

Mianowicie:
karmi się rano psy nadzwyczajnym smakołykiem (gotowany kurczak + roztopiona łyżka smaluszku + dobra garść royalka dla shiz - mieszasz i podajesz ).
Następnie:
Lusi daje się ciasteczko pasztetowe którego nie lubi ale pracowicie "pilnuje". w koszyku na parterze :)
Albinowi daje się psiego kabanoska którego nie jest w stanie zmieścić w żołądku z powodu przejedzenia (wyjadł swoją miskę i resztkę tego czego nie zjadła Lusia. Psies "umiejscawia" się w sypialni Małoletniego i też "pilnuje".
I psy znikają z pola widzenia na jakąś godzinkę/ dwie....
Przez przypadek odkryłam to wczoraj.... ku śmiechowi całej rodziny!

Link to comment
Share on other sites

Kiedyś, gdy byłam jeszcze młodą dziewczyną był u mojej Mamy pracownik najęty do prac przy żniwach. Chudy chłopina jak trzcinka. Moim zadaniem było nakarmić całą pracującą ekipę. Pierwszego dnia nałożyłam mu solidną porcję jedzenia. Pozostali panowie trochę pozostawiali a on zjadł wszystko. Nastepnego dnia "włączył mi się instynkt badacza" i nałożyłam więcej. Zjadł. Trzeciego dnia wyjęłam większy talerz i porządnie go wypełniłam. Też zjadł. To czwartego dnia wyjęłam ogromny talerz do zakąsek i "załadowałam" na maksa. Facet jadł, sapał, popuścił pasek.... i zjadł do końca. Rodzicielce mojej włączył się sygnał alarmowy jak zobaczyła ten wielki talerz. Spiorunowała mnie wzrokiem. A po obiedzie zapowiedziała mi szereg klęsk, które na mnie spadną jak nie przestanę się wygłupiać.... i tak moja "dusza badacza" poległa!

Link to comment
Share on other sites

Dzięki Bogu moja Mama była i jest znacznie rozsądniejsza ode mnie. Mogłam przez głupotę zrobić człowiekowi krzywdę.

O ile pamiętam , to w te same żniwa Sara 'postarała" się i zeżarła kilkanaście kotletów mielonych w kilka minut i "udawała" że to nie ona! I prawie jej się udało, bo ciężko było sobie wyobrazić 25 kg psa pożerającego 2 kg mięcha. Najpierw się zastanawiałam gdzie je postawiłam i przeszukałam pół chałupy. Potem obmacałam psa. Pracownicy dostali mielone z jajek a Sarunia nie chciała jeść przez dwa dni.

Link to comment
Share on other sites

Smutno mi się wczoraj zrobiło jak pałętałam się autkiem po okolicy. Spadł mi na maskę martwy jastrząbek. Chyba zamarzł na drzewie. Zatrzymałam się ale biedak był już zimny.
Dzisiaj rozmawiałam z dziewczynami i stwierdziłyśmy że jest bardzo mało ptaków. Nasze miasto jest raczej rozświelkolone. Pełno było w okolicy sikorek i kosów. Teraz jest pustka. Słoninki wiszą i nie ma chętnych na tłuste.
Mam tylko nadzieję, że pochowały się w okolicznych lasach i wrócą na wiosnę.
Ciężka ta zima. Dla wszystkich: ludzi i zwierząt.

Link to comment
Share on other sites

Byłam przed chwilką sprawdzić, czy u sąsiadów wszystko ok. To starsze małżeństwo i zaniepokoiły mnie zamarznięte szyby w oknach. Na szczęście wszystko w porządku - oszczędzają na opale i ogrzewają tylko dwa pokoje. Reszta domu zimna jak licho stąd te zamarznięte okna.
Z psiakami wychodzę tylko na kilka minut i ubieram po dwa kubraki na raz. Buty zakładam obojgu - mam w nosie śmiechy ludzi. Wczoraj było -24 o 19-stej.

Link to comment
Share on other sites

A u mnie ciągnie od piwnicy! Mamy jakieś 18-19 stopni a piec buzuje na maksa.
Niestety obejrzałam sobie prognozę pogody - wg tvn luty ma być nie lepszy. Trochę to dziwne bo w necie piszą na długoterminówce o ciepłym lutym i w miarę wczesnej wiośnie, Ciekawe kto ma rację :)

Link to comment
Share on other sites

Jeden piłkarz w rodzinie to przypadłość. Wiąże się z tym sporo dolegliwości: oblegany telewizor z notorycznie włączonym kanałem sportowym, pałętające się po całej chałupie akcesoria piłkarskie (koszulki, spodenki i getry zazwyczaj zużyte), wrzask poranny: Mamooooo gdzie są....(tu proszę wstawić odpowiednie braki w akcesoriach), stęk popołudniowy: Mamoooo zrób kisiel bo mam zakwasy!!! No i ciągłe pytania typu: a wiesz kto to był..... a ile bramek..... Odpowiedź jest zazwyczaj jedna: nie wiem, nie chcę wiedzieć (+ morderczy wzrok bazyliszka)
Generalnie: życie matki potencjalnego, sławnego piłkarza (jeszcze nie zdecydował Chelsa czy coś hiszpańskiego) jest ciekawe, nieprzewidywalne i cokolwiek męczące. Trudno, taka przypadłość ale można przywyknąć.
Ale dwóch piłkarzy to już nie na moje nerwy!!! Protestuję! O!
Albin wykazał się wczoraj umiejętnościami piłkarskimi. W salonie (złamał zakaz używania pilki w salonie dotyczący WSZYSTKICH!!!). Turla futbolówkę łapami jak stary piłkarz, łapie ją pyszczorem (dziurka w piłce i wrzask Małoletniego:evil_lol::evil_lol::evil_lol:) i jest zachwycony nową formą zabawy. Muszę mu kupić futbolówkę, bo domowe zostały skrzętnie pochowane (:diabloti::diabloti::diabloti:wyciągnęłam wniosek: należy wytresować psiska w aspekcie dziurkowania pozostałych rzeczy leżących notorycznie w pokoju Małoletniego na podłodze!)
Ciekawe czy można nauczyć psa turlania piłki do minibramki??? Chyba to dziś sprawdzę:cool3:

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...