Jump to content
Dogomania

Jak pogodzic dwa psy alfa


pietrek27

Recommended Posts

Walcza poniewaz jeden z tych psow jest nowy w stadzie i zupelnie obcy- mysle ze chodzi tu o pozycje w grupie. To czy jestem alfa ,czy tez nie nie ma znaczenia ,one rywalizuja miedzy soba a nie mna ,ja chocbym byl szefem i tak nie bede mial prawie zadnego wplywu na ich zachowanie w takiej sytlacji.Psom nie da sie przetlumaczyc ze maja nie walczyc. To sa zachowania instynktowne na kazdym poziomie hierarhii w grupie.Dominujacy nie ma wplywu na osobniki podlegle i ich pozycje w watasze

Link to comment
Share on other sites

[quote]Skoro walczą ze sobą to raczej nie uznaja cie za osbnika alfa[/quote]

Nie nie, to nie do końca tak. Mówienie, że "to człowiek ma być alfą" jest bardzo często powtarzane w opisach dotyczących wychowania psów i takich mądrych książeczek, tyle tylko, że tu nie o to chodzi. Alfą sobie można być, i psy będą chodziły jak w zegarku dopóki:
1) w stadzie któraś z suk nie będzie miała cieczki
2) nie pojawi się jakieś żarcie

Cały dowcip polega na tym, że jest fizycznie NIEMOŻLIWE, żeby przebywać w stadzie psów non-stop. A jak się zostawi dwa psy w podobnym wieku i o podobnym tempermencie, to w sytuacji 1) albo 2) będzie zadyma. Gwarantowana.

Nieprawdą jest też:
[quote]Twoje dwa psy bęsą walczyć i ten który wygra będzie alfą[/quote]

W naturze tak, ale na wybiegu czy posesji dokąd ma odejść pokonany??? Jedyne co się stanie to poważna kontuzja, utrata oka, ucha lub kła u któregoś z psów + szycie różnych części ciała. Po co?

Tak więc nie dawajcie takich rad, bo skończy się tylko poważnymi obrażeniami!!!

Teraz konkrety, czyli co mogę poradzić od siebie:
1) W zaprzęgu nie ma problemu, bo jak psy pracują to nie w głowie im bitwy, poza tym w zaprzęgu się słuchają przewodnika, który z nimi jest NON-STOP. Nawet jak suka ma cieczkę to odpuszczają, sprawdzone empriycznie ;-)
2) Poza zaprzęgiem niestety jedyny sprawdzony sposób to: 2 psy=2 kojce+2 wybiegi. NIGDY razem jeżeli któraś z suka ma cieczkę.

Wiem, że to nie jest za łatwe do ogarnięcia, ale taki już urok hodowania stada ;-)
Pzdr i życzę wytrwałości. Gdyby się na siebie psy rzuciły to postaraj się złapać napastnika albo chroń głowę/kark napastowanego. Wymaga akrobatycznej sprawności i refleksu Lucky Luck'a ale się czasem udaje.

Link to comment
Share on other sites

Dobrze HUSKYTEAM mówi ! :D Bardzo często sytuacja psów jest nieporównywalna jednak do życia [wilków, psów wdziczałych, whatever] w stadzie w naturze... :roll: Są skazane na przebywanie ze sobą, pewne naturalne zachowania zostają zaburzone. Pokonany raz osobnik będzie próbował drugi raz i trzeci, i czwarty.... A my tylko będziemy liczyć rany lub wręcz zszycia. :-?
Ja na przykład, mieszkając w bloku i nie mając możliwości separowania psów a na dokładkę zostawiąc je na kilka godzin same - wykastrowałam niższego w hierarchii, który dorastając uparcie próbował zmienić istniejący wsród nich układ. Obecnie spokój mam gwarantowany - ANI RAZU (nie licząc zwykłych, nieszkodliwych kłótni) nie było bójki 8) A Chinook jest już trzyletnim, dojrzałym psem. Więc w perspektywie mam już już raczej podobne, znane mi ich zachowania.

Ja bym jeszcze skorygowała użyte okreslenie w tytule 8) Alfa to ten, co swą dominującą pozycję osiągnął :D Ty obecnie masz problem z alfą oraz drugim dominującym osobnikiem :D

Link to comment
Share on other sites

Cóż mogę dodać....? :roll:
Zgadzam się zarówno z HYSKYTEAM, jak i z Manu.
Dadać mogłabym jeszcze tylko coś więcej z praktycznego punktu widzenia.
Trudno jest czasem odseparować dwa psy (tak, jak to miało miejsce u Manu), trudno też zdecydować się na kastrację samca tylko dlatego, że chce dominować (względy etyczne), trudno też oczekiwać od zwierząt, że same sobie wszystko ułożą tak, jak by to zrobiły wilki w środowisku naturalnym (tym bardziej, że u wilków również zdarzają się zagryzienia w wyniku walk).
Dlatego, osobiście troszkę psom zawsze "pomagałam" w ustawianiu hierarhii (o ile moja pomoc była potrzebna).
Owa pomoc polegała na:
1.) Obserwacji obydwu psów i ustaleniu, który z nich ma większe szanse, racje i możliwości. Słowem- który z nich bardziej rokuje na to, że będzie szefem. WAŻNE, aby nie faworyzować tego psa, którego się bardziej lubi, lecz tego, który faktycznie może/powinien zostać szefem grupy.
2.) DELIKATNIE wspierałam osobnika rokującego na zwycięzcę w tym konkretnym konflikcie (jeśli walka odbywała się pomiędzy Alfą, a psem młodym z niższej połki hierarchicznej, wtedy wspieram Alfę- chodziło o utrzymanie starego porządku w sforze).

Takie działanie ma na celu przyśpieszenie procesu ustalania hierarchii i jednocześnie ograniczenie urazów, które w tym czasie powstają (a niestety powstają i to wcale nie rzadko i nie małe :-? )

Wspieranie psa w takim konflikcie polega na dziesiątkach, a nawet setkach drobnych gestów, które onieśmielają jednego psa, a dodają pewności siebie drugiemu. Chodzi tu o kolejność karmienia, głaskania, pobłażliwości na pewne zachowania itp.
Jednak wszystko musi być utrzymane w granicach zrodwego rozsądku tak, aby nie dyskryminować jednego psa i nie rozbisurmanić drugiego.
To mają być zwykłe gesty, które pokazują, że Ty wybrałeś i uznałeś już swojego Alfę, a ten drugi....? Niech się lepiej podporządkuje :wink:
Powodzenia! :D

Link to comment
Share on other sites

Mieszkam w bloku i mam dwie suki. Różnica wieku ponad 7 lat. Najpierw stara chciała zjeść młodą, a potem młody szczyl skakał po starej jak nie wiadomo co. A ja nie chciałam dopuścić do przejęcia przewodnictwa stada przez młodą. I nie dopuścilam. Stara jest zrównoważona, zawsze właściwie ocenia swoje szanse na przewodnictwo w grupie psów. Nigdy nie rzuca się w wir niepotrzebnej walki. W ciągu 10-ciu lat miala raptem kilka starć w życiu i nie ona atakuje. Samce obwarkuje, bo wie, że i tak jej nic nie zrobią, :) suki traktuje ostrożnie. Pozatym przy pomocy sygnałów uspokajających umie rozbić wiele psich konfliktów. Pozatym jest uparta jak osioł (delikatnie mówiąc cierpliwa :D ) w dążeniu do dominacji - przez 10 lat za każdym razem próbuje przejść pierwsza przez drzwi przedemną. I jest super cierpliwa w żebractwie ze stołu - choć odemnie ani od mężą nigdy nic nie dostaje. :) Więc nie wiem po co to robi.
Często jestem aż pełna podziwu dla jej cierpliwości i cwaniactwa. :)
Młoda niestety jest narwana, jak jakaś suka na nią krzywo patrzy i jest dominująca, to mloda nie umie nad sobą panować. Ja oczywiście staram się to tłumić jak umiem.
A podejście, że psy mają same sobie ustalać hierarchię, a dumni właściciele stoją nad nimi i patrzą jak psy się wygryzają, jest nie dla mnie. Wychodzę z założenia, że moje psy przy mnie nie będą sobie robić wygryzek.
Niedawno wyjechaliśmy z młodą na 2 dni. Stara się ciężko obrazila. Byla w domu z moimi rodzicami. A że po powrocie miałam jechać do pracy, to przywiozłam także młodą do rodziców i zostawiłam.
Jak wrócilam z pracy, to moja rodzinka prawie mnie zamordowała. :) Powsadzali suczydła do osobnych pokoi, bo tak się gryzły. Młoda nie mogła przejść obok starej. Obie patrzały na siebie spode łba.
Jak przyszłam do domu, to rodzice wypuścili je z osobnych pokoi i o dziwo nic się nie działo. Po jakimś czasie jednak krzywo na siebie spojrzały i jedna warknęła. Ja warknęłam na nią i nastąpił całkowity rozejm. Moja mama potem ciągle do mnie wydzwaniała będąc pewna, że zwierzaki już się pozagryzały. :) Ale nic się nie działo. W domu stara poszła spać na swój fotel, a młoda w swój ulubiony kąt i tyle je było widać.
Sztuczki na umacnianie przewodnictwa starej stosuję różne. zawsze jej pierwszej zestawiam miskę ze stołu, jej bardziej popuszczam smycz, żeby mogła się wysunąć na czoło. Jak mloda próbowała się gramolić na jej fotel, to ją wyganiałam. Teraz już nie próbuje.

Pozdrawiam Huskuś

Link to comment
Share on other sites

Alfa Alfą, a reszta stada też musi sobie hierarchię ustalić. :roll:
Ważne jest jeszcze to, co napisał Huskuś- przy czlowieku (czyli tej niby Alfie z prawdziwego zdarzenia) psy gryźć się nie powinny (to znaczy powinny wiedzieć, że im tego nie wolno). Prawdziwy Alfa jest nie tylko po to, żeby być dominantem, ale również po to żeby utrzymywać stado w ryzach. Czuwać, opiekować się i pilnować porządku.
Tak a propos Alfy i jego udziału w porządku stada- mój Bursztyn, jako szef sfory kilkunastu Husky rozdzielał gryzące się samce, a nawet stawał na rzęsach, aby powstałe między psami napięcia załagodzić.
Nie wiem skąd coś takiego się u niego wzięło, bo nie wiadomo mi (i nie tylko mi zresztą) nic na temat tego typu zachowania u wilków.
Podejrzewamy, że chodzi tu o naśladowanie opiekuna, jako autorytetu i uczenie się pewnych zachowań właśnie od człowieka (gryzienie się przy człowieku było przez nas zawsze uważane za grzech najcięższy, a co za tym idzie wyciągane były odpowiednie konsekwencje :wink: )

Link to comment
Share on other sites

Ciekawe macie doświadczenia ze swoimi psiakami :roll:
Moje husky są chyba z innej bajki :-? Nie mam problemów z walkami o dominację chociaż mieszkające razem ze mną stadko, a właściwie istny babiniec, rozrósł się do niespodziewanych rozmiarów 4 sztuk :o
Owszem sunie żyją w pewnej strukturze i w miarę powiększania się stada następują pewne przetasowania, ale... są właściwie bezkrwawe tzn. raz czy dwa dochodzi do "walki" z niesamowitymi efektami dźwiękowymi i kupą zamieszania i ustalona hierarchia pozostaje na lata/miesiące. Ja po prostu obserwuję co jest grane pomiędzy suczkami i również przestrzegam tego układu. Podejrzewam, że one uważają mnie za Alfę 8) Chociaż czasem, po 15 minutach oczekiwania na ich powrót z pleneru zaczynam w to wątpić :wink: Mają tam tyle ciekawych spraw do załatwienia, a ja przecież jestem w zasięgu ich wzroku i czuwam nad wszystkim :wink:

Link to comment
Share on other sites

Jeśli promujemy autorytety w dzidzinie huskowego behawioru to ja polecam opinie prezentowane przez NigdyNigdy :D
Nie dość, że wychowała się wśród stada husky to jeszcze poświęciła im swoją pracę naukową :wink:

Link to comment
Share on other sites

Tak Sh tylko jest jeden szczegol u ciebie psy przebywaja 24 godziny na dobe u mnie jest inna sytlacja czworonogi sa ze soba co jeden dwa dni , kazdy z grupy ma innego wlasciciela i tu jest zonk ? SPOTYKAJA SIE TYLKO NA TRENINGACH . I tak od szesciu lat . Jest hierarhia ustalona ,ale wystarczy ze jest nowy pies w stadzie i to innej rasy i temperamentu- sprawa sie komplikuje ten nowy walczy o pozycje dominujacego zwlaszcza ze to amstaff , sytlacja jest beznadziejna i bez wyjscia , przynajmniej z mojego punktu widzenia. To samo sie dzieje z innymi huskimi z poza grupy . zaobserwowalem ze moje huski toleruja tylko mlode psy obojga polci lub tylko suki. KAZDY INNY PIES JEST OD RAZU ZDENOMINOWANY I ZNIECHECONY DO TRENINGOW. Co w tej sytlacji zrobic. Mysle o o nowym teamie rownoleglym tzn ;o nowej grupie psow .DWOCH ROZNYCH TEAMACH NIEZALEZNYCH .

Link to comment
Share on other sites

SH Kazdy ma swoje autorytety.

Jacek okazal sie [u][b]jedynym[/b][/u], ktory poswiecil swoj czas na moje pytania. :lol: O pomoc zwracalam sie do kilkudziesieciu przyjaciol Haszczakow, do klubow Husky itp. ale nikt oprocz Jacka nie zareagowal :-? . Nie znam NigdyNigdy i nie moge wypowiadac sie na temat jego/jej wiedzy. Pozdrawiam
[img]http://www.urmia.org/Alaska/husky.jpg[/img]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='pietrek27']u mnie jest inna sytlacja czworonogi sa ze soba co jeden dwa dni , kazdy z grupy ma innego wlasciciela i tu jest zonk ? SPOTYKAJA SIE TYLKO NA TRENINGACH [/quote]
W tym układzie to nie jest stado tylko zespół czy jak kto woli team. I on rządzi się nieco innymi prawami. W dalszej wypowiedzi sam sobie odpowiadasz i znajdujesz rozwiązanie tej "beznadziejnej" sytuacji :)
Nie bez powodu maszerzy, którzy zaczynali od "składaków" dążą do zbudowania własnego zaprzęgu :P
A jeśli sądzisz, że dobre relacje w stadzie żyjącym ze sobą na codzień jest takie łatwe do wprowadzenia to nie do końca się z Tobą zgadzam.
Owszem, ja mam zgodne stadko, ale... to nie jest regułą!

[quote name='Huskas']Kazdy ma swoje autorytety[/quote]
Jak najbardziej :D
Dla wyjaśnienia -> NigdyNigdy jest kobietą wywodząca się z "plemienia" Coyoacan :wink: Na dgm jest od niedawna.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='SH']Ciekawe macie doświadczenia ze swoimi psiakami :roll:
Moje husky są chyba z innej bajki :-? Nie mam problemów z walkami o dominację chociaż mieszkające razem ze mną stadko, a właściwie istny babiniec, rozrósł się do niespodziewanych rozmiarów 4 sztuk :o [/quote]

Eh, SH, Twoje Husky wcale nie są z innej bajki. :roll:
Bo widzisz- tak naprawdę- im więcej członków liczy grupa, tym więcej konfliktów w niej powstaje.
Po prostu każdy musi z każdym hierarchię ustalić i tak samo każdy z każdym musi ją co jakiś czas zweryfikować.

I fakt faktem- suki walczą O WIELE rzadziej, żeby nie powiedzieć, że jedynie okazyjnie.
Nie wiem, na czym to polega, ale takie konflikty są za to bardziej konkretne i brutalne.
Za to potem.... Spokój i cisza na dłuuuugi czas :D

Z moich obserwacji wynika, że samce często robią dużo huku, warkotu, wrażenia. Nierzadko nawet nie mają skaleczeń, co nie znaczy, że konflikt nie wygląda groźnie.
Generalnie samce mają swoją hierarchię ustaloną tak samo, jak suki, ale....
Ach te cieczki.... :roll:
Wtedy z reguły zaczyna się kociołek.

Dodatkowo, sfora którą się opiekowałam była bardzo złożona- jej członkami były i psy i suki, w wieku od kilkumiesięcy do kilkunastu lat.
Raz był konflikt z powodu suki w cieczce, innym razem, dlatego, że jakiś młodzieniec właśnie dorastał i chciał sprawdzić swoje możliwości. :-?
Innym znów razem, ktoś skaleczył łapę, więc wędrował do domu- sfora ulegała destabilizacji, więc psy musiały powiedzieć sobie to i owo.
Potem leczony delikwent wracał na wybieg i czuł się przez pobyt w domu aż nadto dowartościowany- próbował korzystać z okazji i wspiąć się na wyższy szczebelek hierarchii.
I tak w koło Macieju.... :roll:
Pamiętaj, SH, że to stado 14-16 Husky- tam, z racji liczby zwierząt, sytuacje "nadzwyczajne" zdarzały się stosunkowo często.
No i zawsze było u nas więcej samców i samic, a to też nie bez znaczenia.
Wiadomo, my kobiety, jesteśmy bardziej pokojowo do świata nastawione :wink:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='SH']Jeśli promujemy autorytety w dzidzinie huskowego behawioru to ja polecam opinie prezentowane przez NigdyNigdy :D
Nie dość, że wychowała się wśród stada husky to jeszcze poświęciła im swoją pracę naukową :wink:[/quote]

Zabrzmiało, jak historia Tarzana :cunao:
Ale dziękuję Ci, SH, za rekomendację :modla:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Huskas']SH Kazdy ma swoje autorytety.

Jacek okazal sie [u][b]jedynym[/b][/u], ktory poswiecil swoj czas na moje pytania. :lol: O pomoc zwracalam sie do kilkudziesieciu przyjaciol Haszczakow, do klubow Husky itp. ale nikt oprocz Jacka nie zareagowal :-?[/quote]

No widzisz? Trzeba było dryndnąć. :bigcool:
Bo tak- skąd mogłam wiedzieć, że potrzebujesz pomocy :wink:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ETM']A ja mam prosta sprawe. Chopak i dziewczyna. I zgadnijcie, kto rzadzi. :evilbat:[/quote]

A tu wbrew pozorom, można by było zgadywać, bo to wcale nie takie oczywiste :wink:
Pamiętam naszego pierwszego Huskusia (Sajko)- był samcem, który wychował naszą pierwszą suczkę (Sonię), a potem jeszce kolejną (czyli Choco).
No, powiem, że obie suczki (a już Sonia, to nade wszystko) trzęsła Sajkiem ile wlezie. :Help_2:
Potrafiła wydębić od niego kość, a potem bezwzględnie warczała na niego, kiedy ten się do niej zbliżał. :snipersm:
Ale to to pół biedy. :roll:
Kiedy Sonia zapragnęła się bawić, po prostu biegła do Sajkusia (choćby spał- to bez różnicy) i wgryzała mu się w kark, szyję i inne tam takie.
Do dziś mam przed oczami obraz, jak ciągnęła go za kark po podłodze (a Sajko był dwa razy od Soni większy), a ten tylko coś tam sobie burczał pod nosem. :watpliwy:
Ale Sajkuś to pierdoła był- też fakt :icon_roc:
Chociaż, qrcze, gryzł się chyba najbardziej namiętnie :stupid:

Link to comment
Share on other sites

[quote]Do dziś mam przed oczami obraz, jak ciągnęła go za kark po podłodze [/quote]No popatrz, a myslalem ze tylko moja sucz jest taka wredna w tych zabawach. :lol:
Zwyczajowe sciaganie psa z kazdego podwyzszenia na glebe chwytem za ogon tez bylo? :evilbat:

Link to comment
Share on other sites

:lol:
Ogon to jest takie fajniste "cóś" za co można złapać zbyt szybo uciekajacego "wroga".
Technika ta jest stosowana przez moje kobitki w czsie szalonych gonitw po łące. Jak się nie da dopaść uciekajacego i obalić go chwytem za karczycho to się łapie to co ucieka "najwolniej" czyli ogon :evilbat:
Potem wystarczy pociągnać w stronę podłoża i "gleba" zaliczona :lol:
Po wywrotce następuje zamiana ról i zabawa zaczyna się od nowa

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...