Kasiek Posted April 25, 2005 Author Posted April 25, 2005 Ja wyslalam ju zpieniazki, napisalam tylko imie i nazwsko i zadnych innych danych nie chciano :) Quote
Kasiek Posted April 25, 2005 Author Posted April 25, 2005 Sunia bedzie nosić imie [color=green][b]GAJA[/b][/color], dopóki jej nowy i prawdziwy właściciel nie zechce nazwac jej inaczej. Quote
asiuniap Posted April 25, 2005 Posted April 25, 2005 Cudne, cudne, cudne. Tak sie cieszę, że juz nie muszą siedzieć w tej zimnej stodole. A te dwa maluchy śpiace przytulone noskami i łapkami do kalendarza na pierwszą stronę proszę. :) Quote
iza_szumielewicz Posted April 25, 2005 Posted April 25, 2005 Wysłałam Ci, deszczowa na konto 200 zlotych na leczenie tej małej. Quote
asiuniap Posted April 25, 2005 Posted April 25, 2005 Piszcie coś kobiety bo jajo zniosę z nerwów. :modla: Quote
Katcherine Posted April 25, 2005 Posted April 25, 2005 deszczowa jest teraz pewnie w trakcie powaznych negocjacji z kliniką. wiec musimy poczekac Quote
deszczowa Posted April 25, 2005 Posted April 25, 2005 Kochani, sunia ma oczyszczoną ranę - wygląda to dobrze. Niestety, lekarz powiedział, że jest "trudna obsługowo", co oznacza, że się boi, warczy, nie daje zdjąć kagańca, nie je i nie pije. :cry: Dostaje stosowne leki. Właśnie dziś otrzyma również środki na uspokojenie i coś na pobudzenie apetytu, choć to nie jest łatwe. Dostanie też kroplówkę. Lekarz ppowiedział, że resocjalizacja jest w takich warunkach niemożliwa. ale to sami wiemy :cry: Jutro rano mam dzwonić, co się udało zrobić. Dziś Pan doktor M. Jankowski ma dyżur i będzie nad sunią czuwał... Za leczenie nie weźmie nic, policzy tylko koszty leków. Nie powiedział, jeszcze ile, ale mam być spokojna. to znaczy, że zgromadzonych dzięki Wam środkó na razie wystraczy. Chyba że dla Gai lepszy byłby w tym momencie hotel albo dom zastępczy... Nie chcę dopuścić do ostatecznego rozwiązania...W schronisku nikt jej nie będzie trzymał ani tym bardizej nad nią pracował.... :cry: Dziękuję Wam za wpłaty, jeszcze nei miałam czasu sprawdzić konta, ale już dziękuję. O kilku wpłatach wiem, o kilku już pisałam. Iza - wielkie dzięki, że część pieniędzy uzyskanych od ludzi na Filipa przeznaczyłaś na Gaję :P Oby jej się udało :-? Dziś dzwoniono do mnie z Faktu. Są zainteresowani. Mam nadzieję, że jutro uda im się przyjechać do lecznicy i zrobić suni zdjęcia. Szczeniaki przywiozę, bo i tak mają jechać na odrobaczanie. Trzymajmy kciuki! ps. Mój Bari zachowuje się jak prawdziwy ojciec - zagania szczeniorki na środek pokoju, a jak zasnęły, położył się w pewnej oległości i czuwał. Jestem z niego dumna!!! Quote
Kasiek Posted April 25, 2005 Author Posted April 25, 2005 :( :cry: nie je, nie pije??.......... Bosze , zamknela sie w sobie totalnie, co ona tam w głowie musi sobie myslec...czeka na najgorsze.... Quote
Kaas1 Posted April 25, 2005 Posted April 25, 2005 A więc to zapewne klinika na Tarchominie, wierzę, że sunię wykurują, uratowali mojego psiaka-to świetni lekarze, mam z nimi dobre doświadczenia...posłałam coś na ratowania tej psinki, na pewno o nią zadbają aby doszła do zdrowia.... Quote
zuzanna Posted April 26, 2005 Posted April 26, 2005 Tak sobie myślę, że to bardzo mądry pies. Kiedy przestanie tak bardzo cierpieć, doświadczy czegoś dobrego od ludzi bardzo szybko się otworzy. Potrzebny spokój i troszkę czasu.Biorąc pod uwagę kto się nią zajmuje - jestem dobrej myśli. Wszystko będzie dobrze. Quote
Kasiek Posted April 26, 2005 Author Posted April 26, 2005 Obyscie kochane mialy racje...tak bardzo boje sie ze ona popadnie w gleboka depresje i przez ta swoja agresje ciezko bedzie znalezc kogos kto ja pokocha i zechce nad nia pracowac... Quote
deszczowa Posted April 26, 2005 Posted April 26, 2005 dzisiejsza relacja Pana Doktora Jankowskiego: sunia wyła całą noc, jest bardzo zestresowana, zauważono, że nic nie pije, wywraca miskę z wodą i nie chce pić... Dostała sedalin, ale słabo pomaga... Nie chce wychodzić na dwór...Dziś sama spróbuję z nią wyjść, może stresują ją fartuchy, może ze mną się uda (oczywiście w kagańcu). Co myślicie? dziś wieczorem otrzymam rachunek za leki, które dostała, więc tutaj wtedy napiszę, ile zapłaciliśmy... Quote
heket Posted April 26, 2005 Posted April 26, 2005 Deszczowa, mam nadzieję, że stan konta przyrasta w odpowiednim tempie? Dla Gai dobry byłyby ktoś z ogrodem i dużą ilością wolnego czasu. Będziemy szukać. Czy Ty sypiasz w ogóle, matko karmiąca? Quote
asiuniap Posted April 26, 2005 Posted April 26, 2005 dzięki za informacje. Boszzz jak mi jej szkoda. Pomysł z twoim wyjściem z nią wydaje mi się bardzo dobry. Serce się kraje, jak to stworzonko cierpi. Ale wierzę, że będzie dobrze, musi być i już. :eek: Quote
Kasiek Posted April 26, 2005 Author Posted April 26, 2005 Ta mala klatka stresuje moze ja najbardziej? Ale nie mozemy przeciez wymagac zeby stworzyli jej tam cieplarniane warunki, i tak zrobili tyle, że az słow wdziecznosci brak... Deszczowa, my z Chrupkiem bedziemy wstepnie w czwratek po poludniu/wieczorem Quote
deszczowa Posted April 26, 2005 Posted April 26, 2005 ok dizś sunia będize miała robione badania krwi, jeżeli będą w porządku to może uda się podac jej leki antydepresyjne Quote
deszczowa Posted April 26, 2005 Posted April 26, 2005 Cioteczko Tajdzi, dziękujemy, że obiecałaś ugotować nam znowu jedzonko. Bardoz nam smakuje i nie spodziewałyśmy się, że tak szybko je zjemy. Ale wiesz co? Brykamy i rośniemy jak na drożdżach :D podpisano: słodkie kuleczki :P [img]http://upload.miau.pl/1/11714.jpg[/img] [img]http://upload.miau.pl/1/11715.jpg[/img] Quote
Lagunka Posted April 26, 2005 Posted April 26, 2005 Iwonka, masz PW ode mnie. Jak znajdziesz chwilkę, napisz, ok? Jeśli chcesz. podeślę Ci linki. Quote
erka Posted April 26, 2005 Posted April 26, 2005 Myślę, że najbardziej stresująca dla Gai jest ta mała klatka. Nasz sunia po podobnych przejściach trafiła od razu do mieszkania, gdzie było stado psów i bardzo szybko doszła do lepszej kondycji psychicznej . I chociaz dla obcych dalej pozostała nieufna, to p.Anię zaakceptowała od razu, pozwoliła sie wykąpac i wszystko ze sobą robić. Quote
deszczowa Posted April 26, 2005 Posted April 26, 2005 Heket, Kcohana, śpię mało, jem mało, niedługo mnie trzeba bedzie adoptować :wink: Ale nie to jest najważniejsze, Gaja jest ważna. Patrzę sie na jej maluchy i nie mogę uierzyć - one są zdrowe i odżywione, nawet pchełek nie mają...Są radosne i zaczepiają mojego psa, trochę jeszcze popiskują za mamą...Wszystkiego się przy nich uczę...Pielęgnuję, piorę kocyki, rano lecę do nich czy żyją, szybko robię jedzonko i maluję się dopiero w pracy :wink: I kocham te kulki i wiem, że żeby nie Kasiek, to marny byłby ich los.... :cry: A najbardizej lubię, jak wszystkie na mnie włażą. Są bardoz mądre. Jak wołam je, to wracają :D Staram sie mówić do każdej po imieniu...Musza mieć dobre domki, żeby chociaż im nie stała się krzywda. To obiecałam mamie, jak je zabierałyśmy :cry: Quote
doddy Posted April 26, 2005 Posted April 26, 2005 Moim zdaniem do Gai powinna przyjeżdżać codzinnie jedna i ta sama osoba, siedzieć koło niej, gadać, spróbować podać pokarm.... Lekarze na pewno dobrze się jej nie kojarzą... Postronna osoba, która jej krzywdy nie zrobi, nie kłuje, nie zmusza, może jej się uda suke nakłonić do czegokolwiek. Ja w razie co zgłaszam się na ochotnika. Kolejną sprawą jest to, że tak mały boks nigdy! nie spowoduje poleprzenia w psychice suki. Suka nie ma szczeniąt, sama nie ma gdzie się schować, non stop kręcą się ludzie itd. Ja szczerze wątpie by ona w tych warunkach się otworzyła (to tak z psychologicznego punktu widzenia). Ja bym sie obawiała, że suka zdechnie jeśli taki stan się będzie utrzymywać. Quote
eurydyka Posted April 26, 2005 Posted April 26, 2005 doddy, slyszalam ze zrobilas cuda z Dori na krotkim spacerze. moze z Gaja tez Ci sie uda, nie mam zreszta watpliwosci, ze tak, ale czy bedziesz miala czas? deszczowa nam niedlugo padnie i jej trzeba juz chyba podawac zarelko dozylnie (deszczowa co lubisz jesc, moze Ci ugotuje i podwioze do roboty?) :) Quote
doddy Posted April 26, 2005 Posted April 26, 2005 Kobitki ja czas to w sumie mam 5 - 6 dni w tygodniu z reguły... Tylko nie wiem czy mnie w gips nóżki dziś nie wsadzą. :lol: Ale w razie co uciekam od gipsu... Ja się bardziej obawiam tego, że w klinice jest mało miejsca i będę zawadzać lekarzom.... Quote
deszczowa Posted April 26, 2005 Posted April 26, 2005 Doddy, jeżeli tylko będziesz miała możliwości, chęci i siły, to zawadzanie lekarzom nie jest problemem. Wieczorem zawsze do niej można wejść, pogadać i spróbować wyjsć na spacer...W końcu za to płacimy. to jak? Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.