bira Posted November 10, 2011 Posted November 10, 2011 [quote name='agnieszka32']Wychodzą chyba dopiero w weekend (nie pamiętam, czy w sobotę czy w niedzielę) - długo dość trzymają, w moim szpitalu wyszliby jutro :) A teraz - śliczna Lenka :loveu: [IMG]http://img89.imageshack.us/img89/1073/resizep1011111536.jpg[/IMG][/QUOTE] A w moim już były by w domu :-) A mała piękna :-) Taki kurczaczek słodki :-) Quote
Ajula Posted November 10, 2011 Posted November 10, 2011 bez wątpienia w tej chwili najmłodsza dogomanka :loveu: Agaga - mam zlecenie przekazania Ci serdecznych gratulacji od kmk! :) Quote
Migori Posted November 10, 2011 Posted November 10, 2011 Agaga! Ogromne gratulacje! Córeczka prześliczna Quote
agnieszka32 Posted November 12, 2011 Posted November 12, 2011 Lenka ma żółtaczkę, jest przynoszona Agacie jedynie na karmienie, bo przez resztę czasu jest naświetlana specjalną lampą UV. Sporo straciła na wadze... Ale mam nadzieję, że szybko to odrobi, jak znajdzie się w domku ;) Moja Zocha straciła 300 g po urodzeniu, a jak teraz wygląda :diabloti: Quote
chita Posted November 12, 2011 Posted November 12, 2011 to pewnie musza dluzej zostac w szpitalu? Quote
agnieszka32 Posted November 12, 2011 Posted November 12, 2011 [quote name='chita']to pewnie musza dluzej zostac w szpitalu?[/QUOTE] Niestety, tak. Quote
bira Posted November 12, 2011 Posted November 12, 2011 Myślałam, że dziewczyny już w domu... Trzymam kciuki za zdrówko małej. U nas nikogo żółtaczka by nie wzruszyła. Moją Biankę kazali przy oknie trzymać, to żółtaczka minie... Quote
furciaczek Posted November 13, 2011 Posted November 13, 2011 Aga, gratulacje!!:loveu: Zdrowka i szybkiego powrotu do domu zycze! Quote
agaga21 Posted November 14, 2011 Author Posted November 14, 2011 napiszę tylko, że jestem kompletnie zakochana:loveu: reszt e napiszę później jak się trochę ogarnę i położę dzieci spać :) oto moja królewna :loveu::loveu::loveu::loveu::loveu::loveu::loveu::loveu: [CENTER][IMG]https://lh5.googleusercontent.com/-QB-J2SbsL80/TsFVvNLzxbI/AAAAAAAAC9Q/4mwFYQ205c8/s640/DSCN5255.JPG[/IMG] [/CENTER] Quote
ageralion Posted November 14, 2011 Posted November 14, 2011 Ja tutaj wchodze pomarudzic, bo dostalam powiadomienie na maila, ze agaga znow cos napisala na watku. Mialam sie burzyc, ze zamiast rodzic stresuje tylko ludzi, a tutaj co? Matko i corko, pochoruj troche i odejdz od neta, to cie ominie cala zabawa :placz::mad: Strasznie sie ciesze, ze juz po i to tak blyskawiczny porod, ze tylko pozazdroscic :roll: Mala jest piekna i taka malenka!! A zoltaczka to normalka, moj tez lezal i sie opalal przez kilka dni, a teraz jaki chlop :razz: GRATULACJE!!! :Rose: Quote
agaga21 Posted November 14, 2011 Author Posted November 14, 2011 no to napiszę, bo dzieci położone, więc mam chwilkę zanim malutka obudzi się głodna :smile: [B] przede wszystkim bardzo wam dziękuję za trzymanie kciuków, smsy, gratulacje i wszystkie ciepłe słowa :loveu::loveu:[/B] wszystko od początku poszło nie tak. jechałam do okropnego, obskurnego, starego szpitala, najbiedniejszego, najbardziej zadłużonego tylko dlatego, żeby była przy porodzie moja pani doktor, bo bardzo mi zależało na tym by to właśnie ona odebrała poród jak już nie mogę dostać tego cholernego znieczulenia. miała przyjechać na 8 rano. wieczorem podczas badania powiedziała mi, że raczej do rana to na pewno nie urodzę jak nie mam wcale skurczy. no to pojechałam tam w miarę wyluzowana, dotarłam o 23. za godzinę leżałam pod ktg bez skurczy, zaczęły się w końcu o 1 w nocy...od razu praktycznie co 3-4 minuty, po pół godzinie zwijałam się już z bólu. rozwarcie postępowało bardzo powoli na początku a ja byłam załamana, że już nie mogę wytrzymać a do rana jeszcze kawał czasu(mówili mi, że do rana to na 100% nie urodzę, więc nawet męża do domu odesłałam i miał przyjechać rano). od 3 w nocy miałam podwójne skurcze co 3 minuty, czyli zajebiście mocny skurcz, od razu za nim następny trochę słabszy i jakieś 2-3 minuty przerwy. lekarz który mnie przyjmował-wielki, obleśny burak, mruk i gbur raczył przyjść d0o mnie 1 raz by sprawdzić szyjkę, po czym poszedł spać:angryy: była przy mnie tylko 1 pielęgniarka(na szczęście bardzo miła). o 4 byłam badana i miałam 6cm rozwarcia a o 4.30 nagle dostałam skurczy partych ku przerażeniu tej pielęgniarki! zadzwoniła po doktora, przyszedł naburmuszony i zaspany po 5 minutach gdy już główka była prawie na zewnątrz!!! pojawiła się też chyba położna ale w zasadzie odebrała poród ta młoda pielęgniarka. :shake: (partych miałam tylko z 10 minut, dosłownie kilka) ten rzeźnik zrobił mi bardzo duże nacięcie, do tego troszeczkę pękłam, jak mnie zaszywał, to miałam wrażenie, że zaciąga te nici specjalnie mocno, by mnie ukarać za to, że musiał w nocy wstać:angryy: (nie będę pisać bólu i moich odczuciach bo czytają to przyszłe mamy;-) ) w każdym razie o 4.40 urodziła się moja niunia duża na 51cm z wagą 3,080kg :loveu: strasznie sina była, lekarze stwierdzili, że ona urodziła się w ostatnich dniach 37 tygodnia a według tego kółka do obliczania terminu to były ostatnie dni 38 tygodnia więc zgłupiałam... mimo zasinienia dostała 10 punktów. dostałam ją na trochę, po czym zabrali ją o 6 rano na dogrzewanie i oddali dopiero ok 11 jak się o nią upomniałam!:crazyeye: po pierwszej dobie straciła na wadze do 2,960kg, po drugiej do 2,880kg i w trzeciej gdy waga się trzymała i miałyśmy wychodzić do domu, okazało się, że ma żółtaczkę i musi iść pod lamy. zabierali mi ją na całe godziny i co 2-3 godziny przynosili tylko na karmienie przez cały dzień i noc. z samego rana wyniki miałą już zadowalające i miałyśmy wychodzić do domu ale po osłuchaniu okazało się, że lena ma szmery w serduszku! musieli sprowadzić kardiologa dziecięcego z poznania, przyjechał wieczorem więc o wyjściu nie było mowy. na szczęście okazało się, że to nic groźnego. malutka ma niedomkniętą przegrodę ale to ma się ponoć samo zamknąć, tylko musimy to za 3-4 miesiące skontrolować. tak więc dopiero dziś dostałyśmy wypis. w domu psiska pięknie przywitały lenę. etna polizała rączki, bardzo spokojnie i delikatnie, morris był dość mocno podekscytowany i mocno obwąchiwał, szczurosława straszna ekscytacja, wciskanie noska, lizanie, wpychanie się na malutką ale jak już się uspokoiła, to stała się strasznie delikatna :lol: mam wrażenie, że zrozumiałą, że to delikatna istotka. bardzo chce być blisko, delikatnie dotyka noskiem i liże ale bardzo delikatniutko. asystuje mi na każdym kroku, nawet nie zjadła całej kolacji bo chciała być przy karmieniu lenki :-o na dwór musiałam ją wynieść bo też nie chciała wyjść. i jeszcze o imieniu. jadąc do szpitala nie miałam zielonego pojęcia jak będzie się nasza córcia nazywała, więc pytam męża jakie imię mam podać. bez namysłu odpowiedział że lena, ja to zaakceptowałam, bo zawsze mi się to imię podobało. dopiero dzień po porodzie uświadomiłam sobie, że mam córeczkę LENĘ i sukę LUNĘ :roll::roll::evil_lol: i trochę mi mina zrzedła....luna jest przechrzczona na luśkę lub myszkę(na [B]myszkę[/B] też reaguje bo to było tak pieszczotliwie od zawsze a [B]luśka[/B] brzmi podobnie do [B]luna[/B] ale już nie tak podobnie do [B]lena[/B] :evil_lol::evil_lol: ) dodatkowo mina mi zrzedła jak mi ania przysłała smsa, że w dniu urodzin lenki są jej imieniny...mam nadzieję, że są też w inny dzień, bo jak nie to pewnie nam dzieciak tego nie wybaczy ;-) Quote
ageralion Posted November 14, 2011 Posted November 14, 2011 Po przeczytaniu opisu mam ochote pojechac i wywalic w zeby temu burakowi! Przeciez gdybym ja spotkala na swojej drodze takiego, chyba by nie zostala na nim sucha nitka :angryy: Nie potrafie zrozumiec tego braku taktu i delikatnosci w momencie ogromnego wysilku i stresu u rodzacej kobiety. Jezuuuuuuuuuuuuu jak mi sie cisnienie podnioslo :angryy: Quote
chita Posted November 14, 2011 Posted November 14, 2011 jestescie nareszcie:multi::loveu: dobrze ze juz po, a lenka zdrowiutka:loveu: Quote
bira Posted November 14, 2011 Posted November 14, 2011 Agaga, malutka jest śliczna :-) Taka malutka, jessu ja już nie pamiętam swoich, jak były takie maleńkie ;-) A opis porodu... koszmar jakiś... W Zduńskiej też jest taki gbur, którego lepiej z daleka omijać. Nie wyobrażam sobie takiego gada przy swoich porodach. Nie wyobrażam sobie mojego męża, gdybyśmy trafili na dziada... Ktoś taki nie powinien zbliżać się do kobiet, a co dopiero poród odbierać... Masakra... Najważniejsze, że już jesteście w domu i najgorsze za Wami :-) Quote
agnieszka32 Posted November 14, 2011 Posted November 14, 2011 [quote name='ageralion']Po przeczytaniu opisu mam ochote pojechac i wywalic w zeby temu burakowi! Przeciez gdybym ja spotkala na swojej drodze takiego, chyba by nie zostala na nim sucha nitka :angryy: Nie potrafie zrozumiec tego braku taktu i delikatnosci w momencie ogromnego wysilku i stresu u rodzacej kobiety. Jezuuuuuuuuuuuuu jak mi sie cisnienie podnioslo :angryy:[/QUOTE] Facet... czego od nich wymagać? przecież to podgatunek jest :shake::angryy: Agatka, jak ja się cieszę, że już jesteś :loveu::loveu::loveu: Niunia prześliczna, w czapeczce jej do twarzy :diabloti: i masz świetny rożek, taki milutki ;) Quote
malawaszka Posted November 14, 2011 Posted November 14, 2011 [quote name='agaga21'](nie będę pisać bólu i moich odczuciach bo czytają to przyszłe mamy;-) ) [/QUOTE] i tak dość napisałaś :eek2: aż zęby zacisnęłam ... ale cudnie, że już jesteście! Lenka rośnij zdrowo malutka slicznotko :loveu: Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.