Jump to content
Dogomania

Ułamek sekundy złamał moje życie! Potrzebny RC Sensible!


Recommended Posts

  • Replies 205
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Cześć Dogomaniacy ;) Od razu przepraszam za zaniedbanie wątku, ale wynika to z moich problemów z internetem. Komputer gubi zasięg i nie mogę się nigdzie zalogować. Ale mniejsza z tym, sunia ma już usuniętą łapkę...chyba serce by wszystkim pękło, gdyby została uśpiona. Jest w średniej kondycji, na razie apatyczna i smutna, ale mam nadzieję, że jeszcze będzie z niej piękna wyżlica. Tatuażu ani chipu nie ma, najprawdopodobniej pochodzi z pseudo. Nie miała też obroży z identyfikatorem. Niestety trzeba było amutować całą łapeczkę :-(, ale sunia będzie żyć. Obrażeń wewnętrznych na szczęście nie ma, tylko żeberka są poobijane (nie połamane). W międzyczasie wstawię fotki maleńkiej. A narośl na łokciu po konsultacji także będzie trzeba usunąć, ale możemy z tym trochę zaczekać, aż sunia się wzmocni. Trzymajcie kciuki!

Link to comment
Share on other sites

Lepsze dla tego psiaka chyba by było uśpienie. Jakie rokowania są dla drugiej łapy? Bo o ile na trzech to pies może brykać byleby te trzy były sprawne o tyle na dwóch sprawnych i trzeciej felernej to za dużo nie pobryka. A ona zbytnio ciekawie nie wygląda zwłaszcza staw łokciowy - jak ma się na tym utrzymać? Do tego strzaskana miednica która będzie miała się utrzymywać na jednej tylniej kończynie.
Weci nieraz usypiają psy w lepszym stanie niż ta suka. Ale tu na dogo jest taki zwyczaj za wszelką cenę i na siłę "ratowania beznadziejnych przypadków". Niestety nieraz trzeba podjąć decyzje o uśpieniu patrząc na dalszą perspektywę życia danego psa.

Blue ja mam do Ciebie garść pytań w pierwszym poście opisałaś jako suka co się z nią działo. Skąd wiesz, że pies błąkał się kilka tygodni? Widywałaś tego psa kręcącego się po okolicy? Opisujesz wypadek - widziałaś go? Pies mógł w szoku uciec kawałek od miejsca zdarzenia i nie koniecznie potrącający uciekł.

Piszesz, że pies jest w domu tymczasowym a pieniądze są potrzebne m.in. na opłacenie hotelu? To ja czegoś nie rozumiem to w końcu dom tymczasowy czy płatny "hotel" (czy to pisane przez duże H czy przez małe h).

Nie ma takiego inf w wątku. Gdzie pies został potrącony? Czy rozwieszono jakieś inf na słupach, sklepach zoo, lecznicach o znalezieniu weimarki i poszukiwaniu jej właściciela? Nie każdy zagląda na dogo czy klub weimarów aby natknąć się na ogłoszenie o niej.

Suka raczej nie jest pod opieką żadnej fundacji zajmującej się zwierzakami tylko w rękach prywatnych?

Link to comment
Share on other sites

Sylrwia, szczerze mówiąc, ile wiesz z doświadczenia o komforcie zycia psa niepełnosprawnego? Miałaś?
To jaki ten komfort zycia jest, zalezy w dużej mierze od opiekuna, tego jak pomoże się psu odnaleźć w nowej sytuacji i ile jest skłonny dla psa zrobić. Miednica sie zrośnie, a łapa nawet niesprawna (a na razie chyba za wcześnie wyrokować o tym) może stanowić wystarczającą podpórkę, zeby pies mógł sie psrawnie poruszać, a nawet biegać.

To co robią "inni weci" to nie jest zaden wyznacznik, nie raz się wszyscy stykamy z historiami psów przez wetów niepotrzebnie uśmierconych.

Znam ludzi, którym pierwszego psa uśpił wet, bo... miał nogę złamaną! TYLKO nogę. Spotkałam sie z opinią, że bernardyn na trzech nogach nie ma szans- a potem zobaczyłam suczkę trójłapkę radośnie latającą jak fryga... Z moich psów trzy miały i według niektórych wetów- powinny- być uśpione. I powiem szczerze, acz nieparlamentarnie- g...o mnie obchodzi co zrobiliby "inni weci", uważam, że decyzje o uspieniu psa może podjąć tylko opiekun, jeżeli widzi że zwierzak NAPRAWDĘ sobie nie radzi, że cierpi, a nie na zasadzie "bo pewnie będzie źle". Ani bo nam jest przykro na coś patrzeć.
I nie na zasadzie "popsuta zabawka idzie do kosza".

Ale jak zauważyłam juz kiedyś, wogóle mamy inne rozumienie szacunku dla życia.... :roll:

Link to comment
Share on other sites

[B]
[/B]

Każdy ma prawo do takiego postrzegania świata na jaki go emocjonalnie stać , muszę przyznać że współczuję tym wszystkim psom , które z winy człowieka muszą uporać się z kalectwem i żyć z nim tym fizycznym i psychicznym .

Na pewno większości z nas , gdy widzimy okaleczonego psa przyjdzie do głowy pytanie czy nie lepiej byłoby go uśpić żeby nie cierpiał ....
Przyznaję Sylrwi rację ,że tu na dogomanii tak właśnie jest ,że za wszelką cenę ratujecie psy , które gdzie indziej w imię humanitaryzmu dawno skazane były by na śmierć .... mogłabym w paru przypadkach zapytać po co ale to nie moja sprawa .
Wyżeł to energia , ruch bez zachamowań , szybkość i zwinność ...niestety ta sunia już nigdy taka nie będzie i dlatego można by się zastanawiać co dla niej było by lepsze .
Trzeba też pamiętać że nie ma właściciela przy którym w czasie zdrowienia czułaby się bezpieczna , czyli dochodzi do tego wszystkiego jeszcze obciążenie psychiczne ....
Mam jednak nadzieję że wszystko skończy się dobrze ....

Link to comment
Share on other sites

[B]ulvhedinn[/B] jeśli dobrze przeczytałaś moja wypowiedź pisze, że na trzech łapkach psiaki nieźle brykają, ale na trzech sprawnych łapkach. Miałam psa na czterach łapach po wypadku z trzaśniętą miednica i poskładaną i o ile jak była suka młoda to nic nie wskazywało na to, że ona ma miednice poskładaną o tyle im była starsza tym bardziej jej dokuczała.
Co do podpórki to podpórkę to może stanowć ewentualnie jedna chora łapa z czterech a nie z trzech. Przy trzech pise niestety musi mieć te łapy stabilne. Miałam do czynienia z psem mykającym na trzech łapach, miał cztery ale tą czwartą ciagał za sobą i się na niej nie opierał, ale nie był to mój pies.

[SIZE=1]Hej [B]lilka[/B] widzę, że coraz większa teamowa brygada ściąga na dogo i setera :)[/SIZE]

Link to comment
Share on other sites

Delikatnie przypomne że KrA jest mixem belga i niestety odziedziczyła całą belgowatość w naturze... Czyli ADHD/pracoholizm + róbmy coś, ruszajmy się!!!!! Jeździ na wózku. I smiem twierdzic że jest psem bardzo szczęśliwym, zaspokojonym pod względem potrzeb fizycznych i psychicznych. Ćwiczymy zarówno umysłowo jak i fizycznie, trenujemy też dogtrekking w trudnym terenie :diabloti:

[QUOTE]energia , ruch bez zachamowań , szybkość i zwinność[/QUOTE]
O tym to niech opowiedzą ci co widzieli Krę w akcji. Ja napiszę tylko- szybkość- jesli będzie 10 pędzących do piłki, niech będzie że laby (przerobione) i Kra- piłka będzie Kry. Jeśli mi ucieknie za drzwi, nie dogonię jej po schodach aż na dole. Zwinność- a widziałyście zawracanie poślizgami? Ruch....

Ta sunia ma o tyle lepszą sytuację, ze będzie miała sprawne trzy łapy, no może "dwie i pół". I kontrolę nad fizjologią, czego Krze brakuje. Do ruchu tak naprawdę mogą jej wystarczyć dwie łapy, jeśli sie "rozbuja", a trzecia żeby łatwiej było sie podnieść i wystartować. A "dokuczająca w przyszłości miednica"- kurcze, każde złamanie może w przyszłości boleć chociażby na niepogodę (cos o tym wiem), wiec co mamy usypiać zwierzaki np. ze złamaną łapą, bo jak się zestarzeja, to je będzie łamać w kościach?

Podsumuję- kto nie miał na bieżąco do czynienia z kalekimi zwierzętami, guzik wie. Bo na pierwszy rzut oka może nam sie wydawać okropne, ze pies ma metalowe coś na kółkach, albo trzy łapy, albo że kot "się ciąga" po mieszkaniu. A potem okazuje się że zwierzak jest szczęśliwy, że braki fizyczne nadrabia niejako głową- wielokrotnie byłam świadkiem, jak zaskakująco zwierzaki dostosowują się do swojego kalectwa, a nawet je wykorzystują. Naprawdę większość z nas nie docenia zdolności zwierzat do przystosowania sie do nowych warunków i ... optymizmu. Nie wiem jak to inaczej nazwać, ale wszystkie niesprawne stwory jaki miałam były bardzo pogodne, nawet bardziej niż te zdrowe.
I jeszcze coś- nie uczłowieczajmy nadmiernie zwierząt. One w przeciwieństwie do nas nie są obciążone najgorszą stroną niesprawnosci- nie rozważają, co by było gdyby. Pies nie mysli "a gdybym nie miał wypadku, ale by było fajnie", nie czuje się gorszy, brzydszy... po prostu szybko stara się dostosować do nowej sytuacji, wyciągnąć z niej maksymalne korzyści i cieszy z przyjemności bieżących.


A wogóle to trzymam kciuki za sunie i jej łapki, bo pói co, to dzielenie skóry na niedźwiedziu.... :p

Link to comment
Share on other sites

Nie znam Kry, nie wiem czyj aona i jak wyglądało jej życie przed, ale belg to nie to samo co wyżeł. No właśnie nie wiem czy posiadanie jak to nazwałaś dwóch i pół nogi to lepsza sytuacja od jazdy na wózku.
Ulvhedinn jaki piszesz masz wielkie doświadczenie z psami bez nóg to czy tą też przygarniesz na stałe do siebie?
Co do miednicy to pisałam, miała suke utrzymującą się na dwóch tylnich nogach na których oparta była miednica i doskwierała jej nie tylko przy złej pogodzie, tu suka bedzie jednopunktowo oparta na miednicy - więc nacisk bedzie wiekszy.

Nic to czekam na Blue i jej odpowiedzi na nurtujące mnie pytania.

Link to comment
Share on other sites

Jesli mi sie zwolni miejsce w DT, to czemu nie :diabloti: W tej chwili mam dwa psy na wózkach i jednego z zespołem wad wrodzonych, plus dalmatyńczyk- "morderca" i przyjeżdża do mnie skatowana, nie wiedomo na ile sprawna w przyszłości bernardynka... nie licząc kotów, myszy itd...

Link to comment
Share on other sites

Przecież nikt nie neguje tego że psy doskonale przystosowują się do kalectwa , instynkt przetrwania to mocna rzecz , temu kto wpadł na pomysł z wózkami dla psów przyznałabym nagrodę :)
Szkoda psa i tyle ,wiedząc ile jeszcze cierpienia przed nią ....
Należy tylko mieć nadzieję że znajdzie wspaniałego ,cierpliwego i wyrozumiałego opiekuna .
Skąd wiadomo że suka błąkała się parę tygodni ?

Link to comment
Share on other sites

To prawda, że psy przystosowują się do kalectwa[SIZE=1] (a mają inne wyjście?)[/SIZE], ale wiadomo również, że wyposażone są w atawistyczny mechanizm ukrywania bólu.
Nie-personifikowanie psów powinno czasami polegać na tym, aby nie rozważać ich ratowania za wszelką cenę, tak jak to robi się w przypadku ludzi.

Link to comment
Share on other sites

Kolekcjoner, jak kolekcjoner, tylko KrA jest na stałe :evil_lol: Reszta popsujków to tymczasy :eviltong: Ale fakt, nie pamiętam, kiedy miałam normalnego zdrowego psa bez żadnych defektów... tyle, że ja świadomie takie właśnie biorę pod opiekę. I czasem, wbrew wszelkim prognozom, wbrew temu, co mówia weci- zwierze odzyskuje zdrowie i sprawność. Tak było z Didą (szczeniak), Mają (koteczka), Karmelkiem (pies), Mają (sunia) i wieloma innymi.
A ja sie nauczyłam doceniac w zwierzetach wolę życia, wolę walki... i zdolność do korzystania z przyjemnosci życiowych na każdym kroku :p

...a Krę to naprawdę trzeba zobaczyć na żywo w plenerze, inaczej nikt nie wierzy...

Sory za OT :oops:

Link to comment
Share on other sites

Dawniej na widok takiego "popsujka" też uważałam, ze byłoby lepiej jakby się "ulitować" i dać ten zastrzyk... Ale to było zanim zaczełam tak na prawdę "siedzieć w psach". A lekcję też pokory dostałam kiedy to musiałam zadecydować o uśpieniu mojego poprzedniego psiury, poprzednika moich szarych. Kiedy to świadomość, że każde moje działanie mające na celu przedłużyć jego życia sprawia jemu więcej cierpienia a to niestety ale widzi się w psich oczach - prośbę o pomoc w przerwaniu cierpienia. Wiem, że zostanę posądzona o personifikację psiaków ale cóż już tak ze mną jest ;)
Na pewno też nie będę ratować psiaka za wszelką cenę jeśli jest wiadome, że podejmowane działania jedynie podtrzymają jego obecny stan albo przedłużą czy też sprawią większe cierpienie...
Jakiś czas temu spotkałam się z opisem przypadku psiaka bez obydwu przednich łap. Sunia nie tylko nauczyła się poruszać w postawie wyprostowanej ale tryska niespożytą energią i radością, jest też psim terapeutą... Hmmm daje to do myślenia....
Do tego dochodzi fakt, że zdecydowana większość "popsujków" jest "dziełem człowieka" - zaniedbanie, wypadki, znęcanie się itp. Są dowodem naszego "człowieczeństwa"...
A co do tej szarej małej - nie wiem jak reszta ale jej ostatnie zdjęcie kiedy z zainteresowaniem spogląda na zabawkę sprawiło, że troszkę mi się cieplej zrobiło wokół serca ;) a jednocześnie bardziej jestem wściekła na ludzi, odpowiedzialnych za jej los - na tych, ktorzy "powołali " ją na świat, jej "opiekunów" i ... no właśnie nie wiadomo na kogo być tu jeszcze wściekłym...
Ale jak to było wcześniej powiedziane - nie ma co dzielić skóry na niedźwiedziu i jest jeszcze za wcześnie gdybać w jej sprawie ;)
"To prawda, że psy przystosowują się do kalectwa[SIZE=1] (a mają inne wyjście?)[/SIZE]," ;) człowiek też to potrafi ;) więc chyba się tak bardzo od siebie nie różnimy :D

Link to comment
Share on other sites

nie ma wytłumaczenia dla eutanazji ...w tym wypadku psa .
Albo się usypia psa i nie gdyba później i nie zastanawia czy dobrze czy źle ,albo nie usypia i koniec.
Pisanie o prośbie o skrócenie cierpienia wypisanej w psich oczach to tekst dla przedszkolaczków "on tak prosił, tak go bolało, że go zabiłam/ łem...musiałam/łem"
Decyzję o uśpieniu własnego psa podejmujemy sami i musimy z tym żyć i tak jak napisałam tłumaczenie siebie później jest zbędne.
Ja właśnie z takim czymś żyję i nie zobaczyłam wtedy w psich oczach prośby tylko paniczny strach przed śmiercią !! w tamtym momencie zrobiłam to raczej dla siebie a nie dla niego ,bo doskonale wiedziałam że nie zgadzając się na zastrzyk przedłużę mu życie tylko o parę godzin !
Na dogo radzicie wykonanie aborcyjnej sterylizacji suki , opowiadacie się za usypianiem ślepych miotów a jednocześnie ratujecie wbrew zdrowemu rozsądkowi psy z wielkimi obrażeniami .....

Link to comment
Share on other sites

No to ja też powtórzę ten tekst "dla przedszkolaczków". :angryy: Tak, zdarzyło mi się widzieć w psich/kocich oczach prośbę- pomóż mi odejść, nie zatrzymuj mnie dłużej.... Tak, zwierzęta czasem rezygnuja z walki, nie ma w nich dalszej woli życia. Widziałm to w oczach Zuzi, umierajacej na raka i w oczach kota po wypadku i... Cholera, na rękach umarła mi sunia, która według weterynaryjnych prawideł powinna była żyć, wcale nie była poważnie ranna- ale tydzień wcześniej była przy smierci swojego pana, a potem została pogryziona. I NAPRAWDĘ w niej było widać postanowienie "nie chcę żyć, nie będę żyć, nie mam po co". Tego się nie da opisać, to trzeba samemu zobaczyć i poczuć.
I jednoczesnie widziałm błysk dzikiej woli życia w ślepiach Kry, upór w oczach Sprintera, walkę o życie w oczkach Piksel....

I ta niesamowita radocha, dziki kwik szczęścia, kiedy po założeniu wózka Kra zorientowała sie że może pobiegać, obłąkańcze kółka, łapanie w zęby i podrzucanie patyczków... i co pewnie nie było warto, tak?

Kurcze kimże Ty jesteś Lilk_a? Ile zwierząt ratowałaś? Ile odeszło Ci na rękach? Z iloma niepełnosprawnymi miałaś do czynienia?

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.

×
×
  • Create New...