Ada-jeje Posted March 4, 2010 Posted March 4, 2010 Jak do tej pory to wiemy tylko ze pies byl na platnym hotelu, czyli nie byl bezdomnym bo mial sponsorow, i zwalszcza to one maja prawo poznac prawde. Kazdy z nas wie co to jest stado, co to jest praca w realu, co nie znaczy ze moge sobie uspic psa ktory ma watek i wlascicieli wirtualnyc, bez podania przyczyny jak rowniez przedstawienia rzeczywistej sytuacji.Naturalna rzecza jest usypianie psow agresywnych, ktorym wczesniej dalo sie szanse na cywilizacje a jednak to nie pomoglo. W takich wypadkach nie mozna ryzykowac zyciem ludzkim i psa trzeba uspic. A tu jest jedna wielka niewiadoma :crazyeye::-( Quote
Ajula Posted March 4, 2010 Posted March 4, 2010 różnica między psem hotelowanym a schroniskowaym jest taka, że hotelowany jest przypisany do konkretnego człowieka (powiedzmy opiekuna prawnego), który to człowiek płaci pieniądze za opiekę nad nim jak wiadomo, w świecie dogomanii jest instytucja hotelu ma bardzo duże znaczenie, bo pozwala na wyciąganie ze schronów lub pomoc zwierzakom bezdomnym - poczytaj wątki hotelików, a przekonasz się, że psy mają w nich bardzo dobrą indywidualną opiekę, za którą płacą dogomaniacy, a z kolei dogomaniacy ze swojej strony pracują nad tym, żeby hotelowanemu psu znaleźć odpowiedni dom jak poczytasz wątki hotelowe, to zobaczysz, że osoby utrzymające danego psa w hoteliku nie jeżdżą do niego, żeby go wyprowadzać na spacery więc sama zrozumiesz, że pytanie : "1. kiedy ostatni raz widziałaś psa żywego? 2. kiedy ostatni raz wyprowadzałaś go na spacer i mialas z nim kontakt osobisty?" jest po prostu bez sensu :roll: psy oddajemy do hotelików sprawdzonych, takich, do których mamy zaufanie, że będą dbały o psa najlepiej jak tylko można - wszyscy sądzili, że własnie takie godne zaufania jest przytulisko p.Wandy, więc po co Marta miała tam jeździć, żeby sprawdzać, czy Szafir jeszcze żyje?? gdyby ktokolwiek miał choć cień podejrzenia, że psu grozi tam smierć, to by żadnego psa do tego przytuliska nie wysłał Quote
amensalizm Posted March 4, 2010 Posted March 4, 2010 W mojej opinii nie ma znaczenia czy Szafirek odgryzł wolontariuszce rękę, czy uderzył ją ogonem. Czy był agresywny, czy nie. Była to własność prywatna oddana pod prawną opiekę. Będzie okrutny przykład: Oddajemy samochód do mechanika, a pan mechanik go złomuje, bo ma zepsute hamulce- stwarza zagrożenie na drodze, nie pytając o zdanie właściciela. Z punktu prawnego za pewne to wygląda identycznie. Nie było by żadnego ale. Pan fachowiec w oczach wszystkich byłby winien. Z drugiej strony ucierpiało niewinne zwierze. Które wg. ustawy obywatele RP mają obowiązek chronić i otaczać opieką. Z trzeciej ucierpiał człowiek. I tu jest dla mnie wina weta. Bo wolontariuszka NIE MIAŁA OBOWIĄZKU WIEDZEĆ ŻE PIES MA MIEC KAGANIEC jak przychodze z psem do weta. to on powinien mi powiedzieć co mam zrobić. Wiec narażenie zdrowia i życia. Jak dla mnie trzy wykroczenia. Zastanawiam sie jak to wygląda od strony prawnej- może wrzucę to na jakies forum dla prawników? Pies nie został zabity w samoobronie. Gdyby tak się stało zrozumielibyśmy. Jest na 100% pewność, że pies żył do 28 II? Że nie padł wcześniej? Quote
xmartix Posted March 4, 2010 Author Posted March 4, 2010 Amensalizm nie ma pewności, ale się dowiemy pisze do Ciebie pw :) Quote
Dana i Muszkieterowie Posted March 4, 2010 Posted March 4, 2010 [quote name='Jollyville']Po Twojej wypowiedzi sądzę, że jesteś klasycznym przykładem aferzystki, która psa wieki nie widziała, nie miałaś pojęcia o aktualnym stanie emocjonalnym psa, ale koniecznie musisz komuś dokopać. Czemu w temacie wypowiadają się osoby z całej Polski, ale nie opiekunowie Szafirka, bądź osoby, które były przy całym zajściu? Pewnie nie mają czasu siedzieć na forum i wdawać się w dyskusję i bicie piany, bo czekają na nich bidy na 4 łapach, a ktos koło nich musi robić, bo życie płynie dalej. Zawsze wygodnie i "dobrze" się ocenia sytuację nie będąc na miejscu, baaa nawet nie widząc zajścia. Ponieważ szukasz nadal aferki określając niewybrednie mój udział w tej dyskusji, przypomnę Ci, że jest to forum publiczne i każdy ma prawo się wypowiadać w temacie, a szczytem IGNORACJI Z Twojej strony jest posądzanie mnie o współpracę z schroniskiem. Poszukaj w dogomanii Jollyville, to znajdziesz lokalizację i powinnaś wszystko wiedzieć o moich koneksjach z p. Wandą, której nie znam, nie widziałam, nie rozmawiałam nigdy. Nawet strony internetowej schroniska tez nie widziałam. Ale mam pojęcie ile trudu i pracy trzeba włożyc przy opiece tylu niechcianych psów, jak potrafią psy się nakręcać, jak czasami nawet potrafią być nieprzewidywalne i jaka przede wszystkim jest ogromna różnica w zachowaniach psa solo w domu przy rodzinie, a w stadzie ok 200-300 szt. więc może zamiast toczyć dalej dyskusję na forum zajmij się bardziej pracą w terenie - więcej korzyści będą miały z tego psy i pewnie takie osoby jak p.Wanda. Mogę tylko mieć nadzieję, że ktoś z tamtego schroniska będzie się CHCIAŁ odezwać (mimo szkalowań na tym forum) i napisać parę słów, by osoby obserwujące ten wątek mogły same sobie wyrobić zdanie na ten temat, a nie przyjmować wszystkie te wypowiedzi z "dobrodziejstwem inwentarza", jako jedyną i niepodważalną prawdę. Pozdrawiam i życzę zajmowania się bardziej praktyką w terenie, jak teorią przy kompie. Jola[/QUOTE] Nazwanie Xmartix aferzystką, to ewidentna przesada :crazyeye: Logiczne, że osoby obecne przy, jak to nazywasz, zajściu, powinny się wypowiedzieć. Tylko jakoś nie widać za wielu wypowiedzi... Jak piszesz, psy mogą być nieprzewidywalne, właśnie dlatego Szafir powinien mieć kaganiec, którego nikt nie założył, to dyskredytujący błąd..... Zapomniałaś chyba też o meritum, Szafir miał tam być bezpieczny, Szafir był psem hotelowanym. Dlaczego nikt z hoteliku nie skontaktował się z prawnym opiekunem Szafira ? Dlaczego nie było obligującej 14 dniowej obserwacji i kwarantanny ? Quote
ulvhedinn Posted March 5, 2010 Posted March 5, 2010 [quote name='Ada-jeje']Jak do tej pory to wiemy tylko ze pies byl na platnym hotelu, czyli nie byl bezdomnym bo mial sponsorow, i zwalszcza to one maja prawo poznac prawde. Kazdy z nas wie co to jest stado, co to jest praca w realu, co nie znaczy ze moge sobie uspic psa ktory ma watek i [B]wlascicieli wirtualnych[/B], bez podania przyczyny jak rowniez przedstawienia rzeczywistej sytuacji.Naturalna rzecza jest usypianie psow agresywnych, ktorym wczesniej dalo sie szanse na cywilizacje a jednak to nie pomoglo. W takich wypadkach nie mozna ryzykowac zyciem ludzkim i psa trzeba uspic. A tu jest jedna wielka niewiadoma :crazyeye::-([/QUOTE] Nie tyle właścicieli wirtualnych, co nominalnego właściciela, czyli osobę figurującą na umowie adopcyjnej z wrocławskim schroniskiem. A więc pies nie należał do p. Wandy, nie znajdował sie tez pod opieką fundacji, lecz został powierzony na hotel, odpłatnie. Tym większym skandalem jest uśpienie psa bez powiadomienia własciciela i tu już myślę że można dochodzic nawet odszkodowania na drodze prawnej. Jedynym uzasadnieniem uśmiercenia zwierzęcia nie swojego mogłoby byc cierpienie- a i tu przyzwoitość nakazuje kontakt z włascicielem! Ja mam jeszcze takie pytania: -czy wolontaiuszka która wiozła psa do weterynarza była pełnoletnia -czy była przeszkolona -czy miała ubezpieczenie -czy wolontaiuszce została udzielona pomoc lekarska? O braku kagańca u weta to się nawet nie wypowiem, bo takiego idiotyzmu to dawno nie widziałam............. Quote
yuki Posted March 5, 2010 Posted March 5, 2010 [B]"W tym miejscu pragnę podkreśłić że ani przeprowadzanie na smyczy ani pomieszczenie gdzie miał odbyc się zabieg nie były dla Szafira nowe. To pomieszcenie i budynek Szafir znał bo kiedyś miał już przyjemnośc je odwiedzić..."[/B] Ja przepraszam , że się czepiam , ale piszesz , że znacie Szafirka, że nieobliczalny itd. Po co pragniesz podkreślić ze pies znał to pomieszczenie? rozumiem , ze wczesniej miał tam zapenwnione "gry i zabawy" które miały przyjaźnie kojarzyć to miejsce.... piszesz , że masz pojecie o psychice psów, ale to zdanie kompletnie temu przeczy. Wiele psów i kotów wyczuwa , że idą do weta, dzwinie się składa , że większość bardzoi się boi , dostaje ataków paniki, mimo tego że znają to miejsce...Zresztą , żebyś nie wiem jak bardzo broniła Pani Wandy to nigdy nie wybronisz tego , że ktoś zabił komuś psa, bez powiadomienia prawnego opiekuna. I bez obowiązującej 14 dniowej kwarantanny. Choćbyś nie wiem jak dramatycznie opisywała to co zaszło. A i nazywanie Matrix aferzystką to jakiś żart chyba :) Quote
elmira Posted March 5, 2010 Posted March 5, 2010 [quote name='kamikaze']Zalogowałam się na dogomanii specjalnie na potrzeby wyjaśnienia sprawy Szafira...Robię to gdyż Pani obronoić sam sie nie może...a Magda po niedzielnych wydarzeniach nie jest w stanie, przynajmniej na razie, wrócić do pracy w Przyborówko a tyma bardziej odpierać ataki forumowiczów... Smutne jest jak szybko wydają tutaj sądy osoby z Krakowa, Słupska, Wrocławia i innych odległych od Przyborówka miejscowości...jeszcze smutniejsze, że sądy te często wydajecie na podstawie relacji tylko jednej osoby lub kilku osób (które często nie są obiektywne)...Wyroki feruje się szybko, obelgami i oskarżeniami obrzucać jest łatwo...nie chcę bć górnolotna ani patetyczna ale myślę że siła wyższa czymkolwiek jest osądzi nas bez względu na nasze własne przekonanie o własnej nieskazitelności... Ale do rzeczy...Z Szafirem miałam przyjemność spotkać lub przynajmniej widzieć w zasadzie za każdym razem jak była w schronisku tj. jakieś 2x w tygodniu. [B]I bez dwóch zdań nie był to pies przytulak, na pewno nie przepadała też za innymi zwierzętami (ani za psami ani za kotami).[/B] Nie mam papierów behawiorysty ale nie jest to tematyka dla mnie obca (literatura, kilka kursów na PT, psy własne i na DT) ...W mojej opinii Szafir to był pies z poważnymi problemami behawioralnymi. I bez pracy z behawiorystą adoptować go mogła jedynie osoba świetnie znająca pscyhikę psów, potrafiąca pracować z psem metodami pozytynego wzmocnienia. Ja przyznam, że zawsze wchodziłam do Szafira z obawą, dla mnie był psem którego reakcje były nieprzewidywalne. Co prawda nigdy mnie nie ugryzł, chociaż zdarzało się, że mruczał i trudno mi powiedziec z jakiego powodu, może ni tak pachniałam innym psem, może nie tak byłam ubrana, może też wykonałam jakiś gest, ruch, z którym miał złe skojarzenia z przeszłości...Nie wiem...Pewnie też już się nie dowiemy...I to jest faktycznie przykre...ale przykre dla wszystkich...dla tych którzy w Przyborówku pracują i pomagają tak samo przykre jak dla Was...chociaż faktycznie sposób przedstawienia Wam całej sytuacji sugerował by co innego zapewniam, że tak nie jest... Ale do brzegu marynarzu...Przepraszam za chaos w wypowiedzi ale staram się aby nie pisać zbyt emocjonalnie (bo to może zaburzyć próbę rzetelnego i obiektywnego przedstawienia Wam całej sytuacji). A naprawdę trudno mi pisać o tym bez emocji... W każdym razie Szafir na pewno nie był typem cielaka o cechach skorego do zabawy szczeniaka...Był psem z poważnymi problemami dla którego szansą byłaby systematyczna i cięzka praca z psim behawiorystą. Owszem był radosny uwielbiał się bawić...ale najchętniej sam ze sobą, swoim ulubionym kamieniem. No ale tyle...w każdym w Przyborówku było i nadal jest ok. 10 psów do których czuję dystans, wśród nich był również Szafir...ale to moje osobite odczucia i opinię. Mam tylko pytanie czy Szafir wcześniej zanim trafił do p. Wandy przebywał w innym schronisku, jeśli tak z jakiego powodu tam nie został? Oraz co to za sytacja z Domem do którego trafił Szafir a potem właściciele zadzwonili i zażądali zabrania go strasząc wezwaniem Straży Miejskiej, co się tam stało? Jeśli coś przekręciłam albo mi uknęło przepraszam... A teraz na sucho spróbuję przedstawić "moją" wersję całej sytuacji... Otóż w niedzielę w Przyborówku 2 lekarzy weterynarii przeprowadzało zabiegi kastracji, ok. godz. 20.00 p. Wanda postanowiła na chwilę wyskkoczyć ze schroniska żeby pojechać się wykąpać, na nogach była od 4.00 rano (Pani Wanda mieszka w przyczepie na terenie schroniska) Magda oraz 2 Panie Weterynarz powiedziały że nie ma problemu p. Wanda może jechać... Magda wzięła Szafira na smycz i zaprowadziła go do pomieszczenia gdzie miał byc przeprowadzony zabieg...wszystko było okey Szafir spokojny...W tym miejscu pragnę podkreśłić że ani przeprowadzanie na smyczy ani pomieszczenie gdzie miał odbyc się zabieg nie były dla Szafira nowe. To pomieszcenie i budynek Szafir znał bo kiedyś miał już przyjemnośc je odwiedzić...W momencie kiedy Magda weszła z nim do pomieszczenia właściwego jeszcze było okey...i nagle Szafir zaczął podskakiwać podgryzać tak jakby się bawił...i tak też myślała na początku Magda...ale pies zaczął się coraz bardziej i w szybkim tępie nakręcać i ekscytować (zupełnie jak podczas zabawy z kamieniem) pogryzanie w ciągu paru sekund zamieniło sioę w kąsanie potem warczenie szarpanie, Magda odrzuciła kurtkę w nadzieji że odwróci ona uwagę Szafira ale nic nie pomogło w oststniej chwili jedna z lekarek (ta która zachowała zimną krew, bo było to na tyle przerażające, że druga zupełnie spanikowała) i wyrzuciał Szafira za skórę na karku na zewnątrz. To ne było kąsanie, ten pies był w amoku agresji, nie gryzł żeby nastraszyć, gryzł żeby zrobić krzywdę...One nawet nie zdążyły ani nawet nie spróbowały zrobić mu zastrzyku...a kaganiec miał mieć założóny w tym pomiesczeniu przed podaniem zastrzyku!!! Ale w myślę że sczęście w nieszczęściu że żadna z nich nie zdążyła tego zrobić...Bo mogło się skończyć dużo poważniej... W psu ewidentnie odezwało sie coś co wywołała dziką, niupohamowaną agresję...co? ...to mogłaby wyjaśnić tylko przeszłość Szafira...co takiego wydarzyło się jego życiu że czy to buył jakiś zapach, gest, kolor, nie wiemy... Gdy pies został wyrzucony do boksu...zadzwoniono po p. Wandę...P. Wanda przyjechała natychmiast...Szafir cały czas był pobudzony, rzucał się i gryzł siatkę...Obydwie Pani Weterynarz powiedziały że nie ma na co czekać, że psa należy uśpić...One są lekarzami weterynariii a Pani Wanda odpowiada za ponad 200 innych psów w tym schronisku i ludzi tam przebywających... Sytauacja była skrajna... Zgadzam się tylko z ata (przepraszam jeśli przekręciłam. Weterynarz podejmuje decyzję to było realne zagrożenie zdrowia i życia. Szafior to nie był pudel który w osteczności odgryzłby komuś palca... Ale oceńcie sami ...chociaż jak znam ludzką naturę Ci którzy wyrobili sobie zdanie wcześniej nie są skłonni go zmieniać...więc nie podejmuję z Wami polemiki bo pewnie każdy będzie obstawał przy swoim... To raczej dla tych którzy nie stoją jeszcze po żadnej stronie barykady...i wejdą na ten wątek...może będa mieli okazję wypośrodkować... Bo źle się stało...ale prawda zazwyczaj jest gdzieś pośrodku... Źle się stało, że Szafir nie żyje, współczuję Wam ale współczuję też wszystkim którzy brali udział w zdarzeniu. Mam nadzieję, że Szafir jest teraz szczęśliwy za tęczowym mostem i nie gnębią go już demony przeszłości i że tam pomogą mu lepiej niż my uczyniliśmy to tu ...(mówię także w soim imieniu) Dla mnie ta sytuacja jest nauczką w tym sensie...że psychika psów z niejasną bądź trudna przeszłością powinna być oceniana przez behawiorystę i psychologa (tak jest w cywilizowanych krajach). Powinny być na to środki i w każdym schronisku powinna być taka osoba (tak jak weterynarz) bo tylko wtedy unkniemy takich sytuacji... Pozdrawiam P.S. Na przyszłośc ...może następnym razem warto szukać Hotelu lub miejsca dla psa, który jest pod naszą opieką w miarę blisko naszego miejsca zamieszkania, tak aby opłacając pobyt psa mieć pewność za co płacimy i że ma dobrą opiekę...to byc może pomogło uniknąć sytuacji snucia insynuacji, domysłów i spiskowej teorii dziejów... Zastanówcie się na tym na przyszłość...nie wysyłajcie psów do hotelów i schronisk czy przytulisk oddalonych od Was o 200 km, 300km...[/QUOTE] Ze strony przytuliska: " Szafirek ma źle zrośniętą tylną łapkę, jednak nie przeszkadza mu to w chodzeniu. [B]To przekochany pies uwielbiający aktywne spacery oraz zabawę.[/B] Jest bardzo duży, dlatego potrzebuje dużo miejsca. [B]Zgadza się z pieskami i suczkami."[/B] Przeraża mnie argumentacja, z której wynika, że jeżeli oddajemy psa do hotelu położonego daleko od naszego miejsca zamieszkania, to możemy (musimy?) liczyć się z tym, że pies zdany jest na łaskę właściciela hotelu. I te rozbiezności, co do oceny psa. Po co ukrywane było, że Szafir jest taki problematyczny? Co by było, gdyby poszedł do ludzi, którzy nie mają doświadczenia z psami? Gdyby tam kogoś pogryzł? Przecież to duzy pies, więc mógł zrobić krzywdę. Który opis Szafira jest prawdziwy? [B] [/B] Quote
BIANKA1 Posted March 5, 2010 Posted March 5, 2010 Mnie zastanawia niekonsekwencja wypowiedzi osób związanych z Przyborówkiem . Jeśli nie był typem przytulaka i bywał nieobliczalny , to dlaczego wolontariuszka wzięła go na smycz i nie założyła kagańca .. Dlaczego kaganiec miał byc zalozony dopiero w gabinecie przed zastrzykiem . Jeden mają na stanie , czy jak ? Wszystko rozbija sie o ten brak kagańca . Gdyby Szafir miał go na pysku , to nic by się nie stało ani wolontariuszce , ani jemu . Maleńkim psom wet zawiązuje pysk bandażem . Większe chodzą do weta w kagańcu . Zawsze . Bez wyjątku . Pies jak czuje gabinet z daleka , to juz jest nakręcony . To dla niego nie wycieczka na plac zabaw . To niemiłe oglądanie uszu , badanie , zastrzyki . Dlaczego przez ten brak kagańca stworzono zagrożenie zdrowia i życia ludzi i psa .Tego pojąć nie mogę . Winna jest wolontariuszka i wet . Pies to tylko pies . Bronił się jak umiał .Zapłacił za to życiem . Quote
GoskaGoska Posted March 5, 2010 Posted March 5, 2010 jak sytuacja była skrajna skoro pies byl w boksie?? jak sytuacja była skrajna skoro dał się zrobić zabieg eutanazji - to nie dało się dać środka uspokającego - skoro było tak, a nie inaczej? szkoda , ze osoba pisząca wyjąsnienie nie wie nawet, ze pies był w schronisku a wyciągany był z powodu łapy a nie agresji. i szkoda, ze nikt się nie poczuł do poinformowania Marty ani przed pojęciem decyzji ani po podjęciu decyzji- gdyby Marta sama nie zadzwoniła kiedy byśmy się dowiedziały, ze pies nie żyje? i możecie mi wyłumczyć jak to jest, ze pies w jednym miejscu siedzi przez grubo parę miesięcy z mniejszymi samcami i nigdy zadnego nie zaatakował - a nagle w przytulisku się nie dogaduje?! i w sumie czemu przez tyle miesięcy nie był kastrowany - przecież przy braku tolerancji na inne psy , przed wszystkim robi się kastracje. Pisanie o hotelowaniu psów koło miejsca zamieszkania nawet nie skomentuje za bardzo, bo psy się wysyła tam gdzie są miejsca i za ceny,ktore mozemy opłacic i to normalne, a we Wroclawiu nie ma tanich hoteli i psy są w różnych miejscach Polski, co nie znaczy , ze jak pies jest daleko to może zostać zabity, bez pytania o zdanie. Na zasadniczne pytania nie ma dalej dopowiedzi - czyli czemu nitk nie zadzwonił zapytac o zdanie , czemu nawet po fakcie nikt nie zadzwonił! czemu pies nie został na kwarantannie? I gdzie wolontariuszka zgłosiła się do lekarza na szycie- bo rozumiem, ze jak bylo tak tragicznie to nie obyło się bez wizyty u lekarza. Ta decyzja została podjęta pod wpływem emocji i paniki - niezgodnie z wszelkimi zasadami i tego nic nie wytlumaczy. Nawet psy , które pogryzły dzieci ,które pożniej lądują w szpitalu i są medialne sprawy z tego robione - są na obserwacji - a nie zabijane raz dwa. to nie my się mamy tlumaczyć co i jak , tylko to my żądamy wyjaśnien czemu wszelkie zasady zostały pominięte. Quote
Poker Posted March 5, 2010 Posted March 5, 2010 kamikaze , a kim Ty jesteś i jaką rolę odgrywasz w sprawie Szafira,że specjalnie się zalogowałaś i wygląda na to ,że masz informacje z pierwszej ręki? Quote
yuki Posted March 5, 2010 Posted March 5, 2010 [quote name='kamikaze'] ... 1.[B] I bez dwóch zdań nie był to pies przytulak, na pewno nie przepadała też za innymi zwierzętami (ani za psami[/B] 2. [B]W mojej opinii Szafir to był pies z poważnymi problemami behawioralnymi.[/B] 3.[B]Co prawda nigdy mnie nie ugryzł, chociaż zdarzało się, że mruczał i trudno mi powiedziec z jakiego powodu, może ni tak pachniałam innym psem, może nie tak byłam ubrana, może też wykonałam jakiś gest, ruch, z którym miał złe skojarzenia z przeszłości[/B]...[B]W każdym razie Szafir na pewno nie był typem cielaka o cechach skorego do zabawy szczeniaka...[/B] [B]4. Był psem z poważnymi problemami [/B] [B]5.Mam tylko pytanie czy Szafir wcześniej zanim trafił do p. Wandy przebywał w innym schronisku, jeśli tak z jakiego powodu tam nie został?[/B][B] Oraz co to za sytacja z Domem do którego trafił Szafir a potem właściciele zadzwonili i zażądali zabrania go strasząc wezwaniem Straży Miejskiej, co się tam stało? [/B] [B]6.Dla mnie ta sytuacja jest nauczką w tym sensie...że psychika psów z niejasną bądź trudna przeszłością powinna być oceniana przez behawiorystę i psychologa (tak jest w cywilizowanych krajach). Powinny być na to środki i w każdym schronisku powinna być taka osoba (tak jak weterynarz) bo tylko wtedy unkniemy takich sytuacji... [/B] [B]7.P.S. Na przyszłośc ...może następnym razem warto szukać Hotelu lub miejsca dla psa, który jest pod naszą opieką w miarę blisko naszego miejsca zamieszkania, tak aby opłacając pobyt psa mieć pewność za co płacimy i że ma dobrą opiekę...to byc może pomogło uniknąć sytuacji snucia insynuacji, domysłów i spiskowej teorii dziejów... Zastanówcie się na tym na przyszłość...nie wysyłajcie psów do hotelów i schronisk czy przytulisk oddalonych od Was o 200 km, 300km...[/[/B]QUOTE] 1.w schronisku we wrocłuwiu był z mniejszymi psami, nigdy nie wszczął awantury, więc nie wiem skąd taka informacja. Aha no i do mnie się przytulał...bardzo lgnął do ludzi. 2. To napisz coś więcej o swojej opinii i o jego problemach behawioralnych. 3. Mruczał, czyli co warczał?I co w związku z tym . Proszę ustosunkuj się do tego , bo ja znam wiele takich osobników i nikt nie określa ich ani jako agresywne ani jako psy z zaburzeniami behawioralnymi. 4. Napisz w końcu o tych problemach proszę. 5. Szafir przebywał w schroniksu we Wrocławiu i z uporem maniaka będę powtarzać ze był cielaliek kochającym ludzi. Trafił do domu nieodpowiedzialnego , była to nie przemyślana decyzja. Doczytaj na tym wątku. Między innymi było dziwne to że lubił kamienie.... 6. Te teksty są tu zbędne, również dzieci z Kamboży nie powinny głodować , bo powinny byc na to środki, no ale głodują....Byłoby pięknie gdyby do każdego jednego psa w schronisku mógł przyjechać behawiorysta. Byłoby... 7. Super rada. Jakie to wszystko proste. A tak na poważnie "pochodź" troszkę po dogo i zobacz jak to funkcjonuje. W jednym się z Tobą zgodzę: warto szukać hotelu w którym nasz pies będzie bezpieczny, w którym wolną ręką nikt żadnemu psu nie odbierze życia. Quote
Lionees Posted March 5, 2010 Posted March 5, 2010 [quote name='BIANKA1'][B]Po nicku zgaduję , że to etatowa wyprowadzaczka psów z boksów w Przyborówku :evil_lol:[/B] Wybaczcie mi tą drobną złośliwość :cool3:[/QUOTE] To Ci się udało,niezłe:diabloti: Każdy wie,że jak pies dziabnie i człowiek pójdzie do lekarza,[B]to z urzędu[/B] lekarz zawiadamia policję i sanepid.Mój syn bawił się z dużym psem i pies niechcący,przy zabawie go drasnął zębem,ale na tyle głęboko,że poszłam z dzieckiem na pogotowie.Za jakiś czas dostałam wezwanie,aby stawić się z psem u weta i potem w sanepidzie,żeby dostarczyć powiadomienie,ze pies nie był chory na wściekliznę.I tak dzieje się zawsze,gdy pogryziona ranę zobaczy lekarz.Nie ma innej opcji. Niestety jest tu brak wiarygodnych faktów w sprawie Szafira i cała ta sytuacja wydaje się być owiana tajemnicą. Też prowadzę dt,nieraz dziewczyny płacące na psa w życiu go nie widziały na żywo.Psy sa po przejściach,nie raz,nie dwa zostałam dziabnięta.Jesssu ile już musiałabym psów uśpić,gdybym szła tokiem myślenia osób z Przyborówka:shake: Quote
xmartix Posted March 5, 2010 Author Posted March 5, 2010 a ja jakaś ślepa jestem, skąd ten cytat tej osoby Kamikaze (dobry nick..)??? z jakiego wątku? może coś pzreoczyłam Quote
xmartix Posted March 5, 2010 Author Posted March 5, 2010 Dziewczyny widzę już za mnie napisały wszystko :) za późno na neta weszłam.. właściwie nic dodać nić ująć niech Przyborówek wierzy sobie w tę wersję, ja im udowodnię że mylą się w pewnych sprawach, chociaż szczegóły i fakty zostaną te same.... Weronia, nie możesz mi odpisać na 2 pw?? na wątku Przyborówka widziałam Cię dość często, teraz nie masz nagle czasu? no trudno, zdobędziemy odpowiedź inaczej Quote
Slomka22 Posted March 5, 2010 Posted March 5, 2010 A ja bym chciala zobaczyć dokument pod ktorym podpisala sie weterynarz wydająca wyrok na Szafira, bo przeciez takie działanie musi byc udokumentowane oraz informacje ze szpitala jeżeli wolontariuszka była poważnie pogryziona przez psa oraz zgłoszenie na policję, że pies pogryzł człowieka. Bo jezeli wszystko było zgodnie to dlaczego nie możemy tego zobaczyć? Edit: I myślę, że takie przedstawienie dokumentów będzie zarówno uczciwe w stosunku do Marty jaki i do ludzi którzy walczyli o to żeby Szafir miał środki na opłatę hotelu. Poza tym proszę Kamikadze o odpowiedź na krótkie pytanie: jakim prawem zostaję uśpiony pies, który ma prawowitego właściciela i ma opłacany pobyt? I nie iteresuje mnie tłumaczenie, że pies był nieprzystosowany, etc. skoro dało się go zagnać do kojca to i dało sie skontaktować z Martą. Quote
pinkmoon Posted March 5, 2010 Posted March 5, 2010 Gdyby nie to, że sprawa jest tragiczna bo zginął pies, to uśmiałabym się z tej "skrajnej sytuacji" z opisu Kamikaze. Skrajna sytuacja to ma być wydarzenie, kiedy piez zostaje za skórę na karku wyrzucony z pomieszczenia, zapędzony do boksu a potem skacze na siatkę i jest pobudzony? To jest ta apokalipsa, którą można przerwać jedynie poprzez natychmiastowe uśpienie psa bo stwarza zagrożenie dla 200 innych zwierząt na terenie przytuliska? No proszę was... Komu tam zabrakło wyobraźni i logiki? Owszem, jestem w stanie wyobrazić sobie prawdziwą skrajną sytuację, w której bezpieczeństwo człowieka jest ważniejsze od życia psa. Jeśli jakikolwiek duży, agresywny pies zaatakowałby człowieka, przewrócił go i stwarzał realne zagrożenie, w pobliżu akurat nie ma weta z uspokajaczem czy usypiaczem, o tragedii decydują sekundy - to nawet niech policjant odstrzeli z broni palnej takiego psa. TO jest sytuacja podbramkowa, kiedy usprawiedliwione jest dla mnie natychmiastowe zabicie psa. Ale nie, na litość boską, morderstwo na zwierzęciu, które było tak "rozszalałe", że pozwoliło się wyrzucić z pomieszczenia i zamknąć w boksie. [quote]Gdy [B]pies został wyrzucony do boksu[/B]...zadzwoniono po p. Wandę...P. Wanda przyjechała natychmiast...Szafir cały czas [B]był pobudzony, rzucał się i gryzł siatkę[/B]...Obydwie Pani Weterynarz powiedziały że[B] nie ma na co czekać[/B], że psa należy uśpić...One są lekarzami weterynariii a Pani Wanda odpowiada za ponad 200 innych psów w tym schronisku i ludzi tam przebywających... Sytauacja była skrajna... (...)Weterynarz podejmuje decyzję to było [B]realne zagrożenie zdrowia i życia[/B].[/quote] Mam prośbę - bo może to ja jestem jakaś głupia - niech mi ktoś wytłumaczy jak chłopu na roli, w jaki sposób pies zamknięty w boksie, za siatką, stwarza realne zagrożenie życia dla ludzi po drugiej stronie ogrodzenia? A ten tekst że nie ma na co czekać... powalające, naprawdę. Widzę że znaffcy psiej psychiki uznali, że jeśli pies jest pobudzony i skacze na siatkę, to nigdy w życiu już się nie uspokoi, więc nie ma na co czekać i trzeba go szybciutko zabić. Quote
GoskaGoska Posted March 5, 2010 Posted March 5, 2010 dziewczyny - ja mogła przeoczyć ten wpis - znalazłam go po cytacie, ale staram się czytać wszystko co jest tu napisane - kamikadze napisała to według dogo wczoraj po 13 godzinie - ja przeczytałam to dziś i widzę po reakcji , ze większość z was dziś to zauważyła - może to być , ze dogo ostatnio świruje - czy o co chodzi, ze wczorajszy wpis jest dziś widoczny? chyba, ze jestem gapa - to sorry Quote
Saint Posted March 5, 2010 Posted March 5, 2010 A czy któraś z Was próbowała uzyskać jakieś informacje bezpośrednio od p. Wandy, np. dzwoniąc do niej? Quote
xmartix Posted March 5, 2010 Author Posted March 5, 2010 Saint nie czytasz jednak wątku... a powinieneś jako MOD...!! ja dzwoniłam w poniedziałek, dlatego to co opisałam to było to co mówiła p. Wanda do mnie, a słuchałam mega uważnie Quote
xmartix Posted March 5, 2010 Author Posted March 5, 2010 no właśnie, wszytskie byśmy przeoczyły??.. no nic, w sumie i tak z tego opisu wynika jasno kto jest winny sytuacji Quote
Saint Posted March 5, 2010 Posted March 5, 2010 Ja wiem, co powinienem robić, a czego nie. Z każdym nowym postem pojawiają się nowe pytania i wątpliwości - od poniedziałku z tego, co rozumiem nikt z p. Wandą nie rozmawiał na temat psa, a zamiast między sobą dywagować nad tym jak te wszystkie zdarzenia przebiegały, trzeba było próbować uzyskać informacje u źródła. Nie rozumiem też w takim wypadku, dlaczego z taką niecierpliwością czekasz na to, co napisze Weronia, skoro masz telefon, możesz zadzwonić i zapytać o to samo p. Wandę. Quote
grzybkowa Posted March 5, 2010 Posted March 5, 2010 kamikaze, dzieki ze napisalas przyborowkowa wersje wydarzen... co do Twojego nicku, to zdecydowanie adekwatny, bo pisanie w imieniu Przyborowka na tym wątku to zdecydowanie misja samobojcza :/ ... też nie wszystko rozumiem, ale przyznam szczerze ze z tego powodu(braku zrozumienia) nie mam zamiaru nikogo linczować... faktem jest, że p. Wanda jest osoba wyjatkowa i zrobila juz wiele dobrego dla psiakow i kazdy dzien poswieca psiakom wlasnie. kazdy kto byl w Przyborowku przez dluzsza chwile wie ze to wyjatkowe miejsce !! czy ten fakt usprawiedliwia jakiekolwiek niewlasciwe dzialania ? NIE ale powoduje ze mam do p. Wandy ZAUFANIE (mimo ze jak kazdy z nas moze popelniac bledy)... xmatrix, z tego co rozumiem pies byl Twoj. wiec moze przejedz sie do Przyborowka i porozmawiaj z p.Wanda, bo to ona podjela decyzje. moze dowiesz sie i w koncu zrozumiesz powody dzialania, ale z pierwszej reki.i wtedy ewentualnie twoje oskarzenia beda oparte na caloksztalcie a nie tylko jednej stronie "medalu". to nie pierwszy watek na dogo w ktorym sie linczuje ludzi pomagajacych psiakom(moze niektorym wydaje sie to dziwne ze czlowiek moze popelnic błąd przy pomaganiu) i niestety zazwyczaj efekt tego linczu taki, ze traca na tym psiaki. Quote
Guest Elżbieta481 Posted March 5, 2010 Posted March 5, 2010 A ja myślę,że xmatrix wie co ma robić i zrobi to co uzna za słuszne.Gdybyśmy mogli pomóc daj znać na PW. E/W Quote
GoskaGoska Posted March 5, 2010 Posted March 5, 2010 no chyba jechać 200km w jedną stronę, gdy jest się w 9 miesiącu ciąży to nie jest dobry pomysł, by usłyszeć to co usłyszała przez telefon. Również kolejna rozmowa telefoniczna nic nie wniesie, bo wersje przytuliska znamy, zas odpowiedz na zadawane pytania nie padają - tylko praktycznie z tych info, które zostały przekazane wiadomo, to co na samym początku. Muszą zostać wysłane oficjalne pisma - skoro nie można się nic więcej dowiedzieć. Werona sama napisała, ze dowie się jak najwięcej - dlatego Marta wysłała na pv konkretne pytania - myślę, ze droga listowna jest bardziej wskazana niż telefoniczna , bowiem list można ze skanować i pokazać publicznie i nikt nie będzie mial pożniej podstaw , ze ktoś sobie coś wymyśla. Dla mnie sprawa jest jasna, zarówno z rozmowy telefonicznej z p.Wandą jak i opisu kamikadze - pies został zabity bez podstaw prawnych i bez zgody właściciela, zaś po samym fakcie również nikt się nie poczuwał, aby opiekuna poinformować o cały zajściu Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.