Jump to content
Dogomania

rasowy =rodowodowy ???


brosse0606

Recommended Posts

zakladam ten temat poniewaz mysle ze moze sie tu rozwinac ciekawa dyskusja, duzo czytalam na temat pseudohodowcow w Polsce i o warunkach w jakich przychodzi pieskom sie rodzic...zawsze w tego typu artykolach ludzie wypowiadaja sie na temat metryczek i narasta klotnia czy rasowy to tylko z rodowodem....
oczywiscie hodowcy w Polsce powiedza ze TYLKO rasowy=rodowod i nie dziwie im sie poniewaz sytuacja w Polsce jest oplakana jesli chodzi o tzw.ciche hodowle dla zysku.... ale trzeba wziac pod uwage inne okolicznosci i ja smiem sie nie zgodzic ze kazdy piesek, ktory nie ma rodowodu i tatuazu to nie rasowy tylko kundelek....
Moja Diva to 100procentowy buldog francuski i mam to [B]udokumentowane[/B] ale nie jest to rodowod, jednak na moja prozbe zawsze moge sie dowiedziec jak wygladali rodzice :) i jest jednym z tych pieskow, ktore sa sprowadzane ze Slowacji i sprzedawane we Francji, jednak ta asocjacja sprowadzajaca pieski sie nimi naprawde opiekuje i utrzymuje kontakt z nowymi wlascicielami, ma strone www i oferuje doradztwo, maja wlasne pieski, ktore takze jada kryc daleko za granice z roznych przyczyn- nie wnikam dlaczego akurat na Slowacje- wet powiedzial ze tam krycie jest tansze nawet jesli chodzi o rodowodowe psy
moj piesek byl drogi bo nawet drozszy niz rodowodowy w Polsce ale jako ze juz bardzo chcialam miec pieska a nie moglam czekac do przyjazdu do Polski i ze tu mozna na raty kupic takiego pieska zdecydowalismy sie nabyc ta mala kulke szczescia tutaj
zlosci mnie kiedy ktos mowi ze moj piesek to nie rasowy:angryy: ze kundelek, (choc i do takich nic nie mam bo bardzo chetnie bym przygarnela jakiegos ze schroniska- szukam przyjaciolki dla Divy)
pisze to takze po to by ludzie wiedzieli ze poza ludzmi, ktorzy krzywdza zwierzeta i rozmnazaja ja na potege sa tez ludzie, ktorzy chca dobrze i sprzedaja pieski taniej(we Francji 900euro to niedrogo!:))by ktos mogl nabyc to szczescie nawet jesli niespecjalnie go stac...i dziwie sie ze krytykuja niektorzy takich co kupili takiego pieska, bo zwiekszaja niby popyt na takie psy- to przykre ale prawdziwe... przyznaje- zwiekszylam popyt ale nie u takiego hodowcy o jakim sie mowi w Polsce ale jednak, bo chec posiadania ukochanej bulwy:loveu: jest wieksza i czlowiek nie mysli o konsekwencjach
wszystkie pieski trzeba kochac a Cichych Hodowcow w Polsce tepic

no to ulecialo co na duszy siedzialo :)
czekam na komentarze
i pytam czy w takiej sytuacji na pytanie czy moj jest rasowy moge odpowiedziec TAK ???
pozdrawiam wszystkie psiurki na tym forum:loveu:

Link to comment
Share on other sites

A skąd wiesz,że np babcia Twojej Divy nie była tylko podobna do bulwy i np potomstwo Divy nie będzie tylko podobne?Nie wiesz tego nigdy...
Tępić ciche hodowle w pl a we Francji to już nie?
Nie rozumiem...Skoro ludzie,którzy tak kochają bulwy i są miłośnikami rasy to dlaczego nie zajmą się hodowlą rodowodowych psów?

Link to comment
Share on other sites

no niestety nie zgadzam się.
rasowy na 100% to tylko z rodowodem!!!
to że ktoś ci pokazał rodziców to nie znaczy że są oni nimi na prawdę.rodzice psa są tylko wtedy gdy suka i pies są rasowe=rodowodowe i pokrycie suki tym konkretnym psem potwierdza dokument z krycia np. potwierdzeni od weta który dokonał inseminacji!!!
tępić hodowców=handlowców trzeba na całym świecie, bo w schroniskach jest pełno "rasowych" dalmatyńczyków czy Goldenków. SCHRONISKO to nie miejsce dla psa, ale przez takich ludzi jest w schroniskach mnóstwo psów. BO LUDZIE SĄ NIEODPOWIEDZIALNI!!!dlatego mioty muszą być zaplanowane, kontrolowane i po to stworzono międzynarodową organizację FCI

Link to comment
Share on other sites

Ja też się nie zgadzam chociaż jeden z moich psów nie ma papierów. Ale do rzeczy. W Polsce część psów bez papierów w tym buldożków przyjeżdża właśnie ze Słowacji. Tam "hodowane" są jak brojlery, klatka na klatce w takich samych warunkach jak u nas w pseudohodowlach. Później pakowane w kartony i wio zagranicę. Podczas długiej podróży np. właśnie do Francji, część z nich pada, z wyczerpania, głodu i pragnienia, część na choroby wirusowe.

[quote]maja wlasne pieski, ktore takze jada kryc daleko za granice z roznych przyczyn- nie wnikam dlaczego akurat na Slowacje- wet powiedzial ze tam krycie jest tansze nawet jesli chodzi o rodowodowe psy[/quote]Typowa bajeczka pseudo. We Francji brak suk? Jak dla mnie nie sprowadzają ze Słowacji z prostej przyczyny. We Francji pseudo nie sięga na taką skalę jak w Europie Wschodniej, a nabywcy są, tak więc trzeba skądś wziąć takie psy. Do tego dochodzą niskie koszty hurtowego przywozu szczeniąt.

Niestety tylko metryka jest potwierdzeniem rasowości no bo w sumie ja też mogę się podawać za Królową Angielską ale nie mam tego na papierze.;)

Link to comment
Share on other sites

nie twierdze ze pseudohodowle tepic tylko w Polsce, bo wiem ze tak jest wszedzie i wszedzie gdzie to zjawisko wystepuje trzeba karac.... wydawalo mi sie tylko, ze ludzie ktorzy sprzedaja mi pieska sa dobrymi ludzmi i jesli ktos chce potepic mnie za to ze kupilam od takiego to ma prawo ale nie zaluje bo psiurka jest cudowna i daje mi tyle szczescia ze sie nie da opisac....:loveu: tylko jak czytam wiecej o tych pseudohodowlach to sie zastanawiam co moje malenstwo musialo przejsc... moze sobie wmawiam, ze tamci sa inni...naiwna jestem i tyle:oops:

Link to comment
Share on other sites

Większość osób pisząc/mówiąc pseudohodowla ma na myśli miejsce gdzie rozmnaża się zwierzęta bez rodowodu. Idąc głębiej - ludzie z ZKwP za pseudohodowle i zwierzęta bez papierów uważają nawet te urodzone w PKPR - mimo że one mają udokumentowane pochodzenie - tłumaczą że jest tam bajzel, że klub ten bazuje na "wyrzutkach" ze Związku Kynologicznego itp.

Ale ludzie ze związku nie widzą (bo nie chcą) tego że Hodowle zrzeszone w ZKWP kryją na boku nierodowodowe suki, co rok puszczają "papierowe" mioty, a pomiędzy "bez papierowe".

Ja mam inny pogląd na to wszystko. Dla mnie pseudohodowla to miejsce gdzie zwierzęta żyją w karygodnych warunkach, gdzie cierpią i są wykorzystywane do granic możliwości tylko po to by rodzić szczeniaki/kryć i żeby zapychać kiesę pseudohodowcy.

Jak kupowałam moją Klarę zwiedziłam sporo miejsc, oglądałam szczeniaki "papierowe" i bez. Niektóre "bez" mogły być potem "z" za dopłatą - bo ktoś ma znajomego hodowcę i mi metryczkę "skołuje". W niektórych miejscach byłam po kilka razy. Pieniądze na szczeniaka odkładałam, w miejscu skąd mam Klarę byłam kilka razy, w tym raz bez zapowiedzi. Widziałam zadbaną sukę, super pulchniutkie szczeniaczki socjalizowane z dziećmi, biegające po domu i ogrodzie (tu spory, ogrodzony wybieg).
Mimo że Klara nie ma papierów - nie nazwę tych ludzi pseudohodowcami, nie mam sumienia.
Mam psa z fajną psychiką, którą trochę zepsuł mój ex narzeczony. Ale pracuję z nią cały czas i efekty widać.
Odwiedzając Hodowle Papierowe widziałam buldogi w klatkach, szczeniaki w zasranych (po kilku miotach) pokojach-schowkach prawie bez światła.
Takie miejsca to dla mnie pseudohodowle.

Link to comment
Share on other sites

Viris coś w tym jest. Nie każda hodowla rozmnażająca psy bez rodowodów to "pseudohodowla", ale też w drugą stronę: nie każda hodowla rozmnażająca psy z rodowodem jest super. mój Vito ma rodowód, ale teraz już wiem, że hodowla z której pochodzi jest beznadziejna, Vito dużo choruje, "hodowca" zupełnie się nim nie interesuje, nie sprawdzał nawet nas zanim nam sprzedał szczeniaczka itd. itp. i mimo, że Vitulka kocham teraz najbardziej na świecie, to żałuję, że kupiliśy go stamtąd (ja go właściwie dostałam, więć też nie do końca to moja wina ale nieważne), chociaż z drugiej strony jakbyśmy go stamtąd nie kupili, to nie wiadomo do kogo by trafił, skoro "hodowac" miał to gdzieś..

Link to comment
Share on other sites

Na obecną chwilę wiem z jakiej hodowli psa bym wzięła. 6 lat temu taką wiedzą nie dysponowałam. Kupiłam Gacka, od osoby, z którą do dziś mam dobry kontakt. Szczeniaki były wypielęgnowane najlepiej jak to jest możliwe.
Na zlocie Gacuś spotkał się ze swoją rodziną, a swoją ludzką mamę wycałował jak nikogo dotąd. Związani są ze sobą niewidzialna nitką. Świat mały jest i ostatnio spotkaliśmy znajomą, która okazuje się zna panią od Gacka, twierdzi,że zawsze o Gacku opowiada, u jakich to zakręconych ludzi jest i jaka jest z niego dumna. Co roku składam meldunek o stanie zdrowia Gacka. Nasze rozmowy telefoniczne trwają bardzo długo. Nie wiem czy hodowca by je cierpliwie znosił. Koniec końców polecam psa z dobrej hodowli z dobrym rodowodem.
Pozdrawiam
Anka

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Viris']Większość osób pisząc/mówiąc pseudohodowla ma na myśli miejsce gdzie rozmnaża się zwierzęta bez rodowodu. Idąc głębiej - ludzie z ZKwP za pseudohodowle i zwierzęta bez papierów uważają nawet te urodzone w PKPR - mimo że one mają udokumentowane pochodzenie - tłumaczą że jest tam bajzel, że klub ten bazuje na "wyrzutkach" ze Związku Kynologicznego itp.

Ale ludzie ze związku nie widzą (bo nie chcą) tego że Hodowle zrzeszone w ZKWP kryją na boku nierodowodowe suki, co rok puszczają "papierowe" mioty, a pomiędzy "bez papierowe".

Ja mam inny pogląd na to wszystko. Dla mnie pseudohodowla to miejsce gdzie zwierzęta żyją w karygodnych warunkach, gdzie cierpią i są wykorzystywane do granic możliwości tylko po to by rodzić szczeniaki/kryć i żeby zapychać kiesę pseudohodowcy.

Jak kupowałam moją Klarę zwiedziłam sporo miejsc, oglądałam szczeniaki "papierowe" i bez. Niektóre "bez" mogły być potem "z" za dopłatą - bo ktoś ma znajomego hodowcę i mi metryczkę "skołuje". W niektórych miejscach byłam po kilka razy. Pieniądze na szczeniaka odkładałam, w miejscu skąd mam Klarę byłam kilka razy, w tym raz bez zapowiedzi. Widziałam zadbaną sukę, super pulchniutkie szczeniaczki socjalizowane z dziećmi, biegające po domu i ogrodzie (tu spory, ogrodzony wybieg).
Mimo że Klara nie ma papierów - nie nazwę tych ludzi pseudohodowcami, nie mam sumienia.
Mam psa z fajną psychiką, którą trochę zepsuł mój ex narzeczony. Ale pracuję z nią cały czas i efekty widać.
Odwiedzając Hodowle Papierowe widziałam buldogi w klatkach, szczeniaki w zasranych (po kilku miotach) pokojach-schowkach prawie bez światła.
Takie miejsca to dla mnie pseudohodowle.[/quote]

z ust mi to wyjęłaś. Również się pod tym podpisuję.

Link to comment
Share on other sites

a co powiecie na taka sytuacje....
nie planuje szczeniakow u Divy, ale moj ojciec bardzo pragnie szczeniaka po niej i czeka na jednego, jest juz straszym upartym panem i nie rozumie dlaczego corka kaze mu kupic rodowodowego szczeniaka za 1500 zlotych skoro moze miec pieknego(bo mamusia piekna :)) po Divie i szczeniaczek mialby w przyszlosci kontakt z mamusia i bylby za darmo bo rzecz jasna bylby prezentem od kochajacej corki :) oczywiscie po jednym miocie bym Dive wysterelizowala, bo tak tez planowalam od poczatku bo suczki maja te sowje ciaze urojone i sie mecza i wogule to ponoc takie sa zdrowsze i mniej choruja niz te bez sterylizacji.... problem tkwi w tym, co z reszta szczeniaczkow z miotu, pewnie bym jednego zostawila sobie, oddala przyjaciolom za symboliczne kwoty by sie opieka weterynaryjna zwrocila choc jakby budzet nie ucierpial zbytnio to pewnie bym i za darmo dala....do tego dochodzi problem znalezienia tatusia dla szczeniakow...takie argumenty rzucam ojcu i chlopakowi, ktory tez chce szczeniaki i narazie nic...mam narazie czas bo Diva ma dopiero pol roku wiec sie nie martwie co wykabinuje do czasu trzeciej czy czwartej cieczki ale gdyby sie zdecydowala na ten jeden miot dla taty to bylabym okrzyknieta pseudohodowca??? oczywiscie Diva i jej szczeniaczki bylyby otoczone najleprza opieka pod sloncem....
pewnie tato doczeka sie predzej wnukow niz szczeniaka...:evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

A skąd wiesz, ile z osób, którym dasz szczeniaki, dalej je rozmnoży...
Co będzie jak szczeniaków urodzi się kilkanaście? Masz tylu super chętnych?
I po trzecie, chyba najważniejsze - zdajesz sobie sprawę z tego, jak ryzykowny jest poród u ras wielkogłowych? Szykuj się na cesarskie cięcie u kochanej suni; zdarza się też że suka nie przeżywa porodu. Warto tak ryzykować dla kaprysu?
Cena szczeniaka nie jest tu argumentem, bo na odchowanie miotu i całą opiekę weterynaryjną wydacie prawdopodobnie więcej niż te 1500 złotych.

Link to comment
Share on other sites

Ja byłam w takiej samej sytuacji, miałam ponad 10 chętnych na szczeniaki po Klarze, nawet za kasę ale tylko po niej. Jednak swoje widziałam w schroniskach i nie zamierzam rozmnażać żadnych zwierząt które mam. I akurat nie chodzi tu o to czy są z rodowodem czy nie, ale o to że zwierząt jest na świecie za dużo (koty i psy).
Na szczęście decydowałam ja, wysterylizowałam Klarę jak to było tylko możliwe, oczywiście się nasłuchała "wyrzutów" jakoby obiecałam szczeniaczki... (ciekawe kiedy). Nigdy w życiu bym sobie nie wybaczyła jakby były jakieś komplikacje przy ciąży czy porodzie. Nigdy nie zrobiłabym tego ukochanej suczce.
Ja na twoim miejscu wysterylizowałabym Divę w 3 miesiące po rozpoczęciu pierwszej cieczki a tacie powiedziała że suczka jest bezpłodna - śladu po sterylce prawie nie widać to cieniutka blizna na brzuchu. Niech sobie kupi psa jakiegoś którego hodowca na świat powoła.

Aha, po miocie sikającycm i srającym po domu masz gwarantowany remont (nawet jeśli wydzielisz tylko jedno pomieszczenie - to ono będzie do remontu), poza tym z rozmnażaniem zwierząt łączy się wiele (a w BF często) przykrych sytuacji, jak malutkie z wadami umierające na rękach, suka przygniatająca młode.. To zdecydowanie nie dla mnie.

Link to comment
Share on other sites

nie wiem Martens czy przy starszym, pewnym siebie czlowieku jakim jest moj tato mozna mowic kaprys.... a co do liczby szczeniakow to to byl jeden z moich argumentow przeciw bowiem ja wiem co to ciaza u buldozki i nie chce narazac kochanego psa gdy tyle potrzebujacych chodzi po swiecie...
dostarczylyscie mi niezbednych arguentow, ktore bede przedstawiac w kolejnych rozmowach....a jak wysterelizuje to juz nie bedzie o czym gadac :)
a jesli chodzi o koszty- remont, nieprzespane noce i kupe kasy na weterynarza to raczej by mnie nie odstraszylo.... jedyne co mnie powstrzymuje to ryzyko utraty kochanej Divy, bo nawet jesli ciaza przejdzie pomyslnie to ja i tak niedoswiadczona jestem a na samych dobrych checiach piesek nie skorzysta.....:shake:
mysle ze tylko doswiadczeni hodowcy powinni zapladniac suczki.....(ale to dziwnie zabrzmialo-ale wiecie o co chodzi :) ) ale przyzna sie ze w sercu ciecho marze o szczeniaczku od Divy....taka mamusia i corusia by byly :)

niedawno na forum widzialam psiurke szukajaca domu po przejsciach i byla normalnie jak moja Diva, az musialam ja przytulic takie biedne stworzenie i do tego takie podobne do mojej....przygarnelabym gdybym mogla.....

aha... w ajkim topiku znajde cos o sterylizacji???? a moze mi cos napiszecie?? viris jak to sie odbywa??? psiurke cos boli czy jest pod kapletna narkoza? czy trzeba koniecznie zmienic karme dla tych wysterylizowanych??? czy moze sie psychika pieska zmienic??? wszystko...;bo ja nic nie wiem a mnie to przeciez czeka....

a propo szczeniakow... sasiad mojej kolezanki, ktora ma wilczurka mieszanca swoja sunie w czasie cieczki przywiazal do drzewa w swoim ogrodzie...; co prawda teren mial ogrodzony ale i tak wszystkie psy gwalcily po kolei biedna sunie, ktora chetnie sie nastawiala...pech chcial ze ostatnim byl wilczur kolezanki i na tym przylapal sasiad i teraz wmawia nam ze to on jest tatusiem szczeniakow i chce wcisnac dwa a my na to ze Ramzes(bo tak sie nazywa wilczurek kumpeli) pewnie juz nie mial co zapladniac bo ubiegly go wszystkie psy z okolicy.... powiedzcie czy to nie debilizm?! zostawias suczke na pozarcie samcom?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='brosse0606']aha... w ajkim topiku znajde cos o sterylizacji???? a moze mi cos napiszecie?? viris jak to sie odbywa??? psiurke cos boli czy jest pod kapletna narkoza? czy trzeba koniecznie zmienic karme dla tych wysterylizowanych??? czy moze sie psychika pieska zmienic??? wszystko...;bo ja nic nie wiem a mnie to przeciez czeka....
[/quote]
Sterylizacja jest zabiegiem pod pełną narkozą. Z tego co wiem to organizm suki nie odczuwa, aż tak bardzo sterylizacji tzn. Nie tyją one tak jak psy i charakter im się nie zmienia. Za to na pewno wykluczają możliwość zachorowania na ropo macicze, chorobę która najczęściej... eliminuje suki dojrzałe i w starszym wieku...
Tyle z mojego doświadczenia.

Co do sąsiada to się nie wypowiem... bo żal.

Link to comment
Share on other sites

Również polecam sterylizację jak najwcześniej.
Zalety sterylizacji:
-profilaktyka raka gruczołu sutkowego
-profilaktyka ropomacicza
-zapobieganie niepożądanej ciąży i ciąży urojonej
-w niektórych przypadkach jest warunkiem leczenia cukrzycy
Jak widać ma ogólnie korzystny wpływ na zdrowie suki.

Mam 2 psy,obydwa rasowe i obydwa po sterylizacji/kastracji.Nigdy nie myślałam (ani moja rodzina) o szczeniaczku po którymś z moich piesków.Wręcz przeciwnie.Kupując z papierami,miałam świadomość że nigdy nie będę ich rozmnażać.Mój japan chin jest naprawdę super przedstawicielem rasy.Ma extra eksterier.Nie jedną miałam propozycję aby był reproduktorem.I wtedy pada krótka odpowiedź...niestety nie ma jajek ;).
Co do karmy,nie podaje specjalnej dla kastratów.Jedzą normalną dla psów dorosłych.
Jeśli zapewnisz odpowiednią dawkę ruchu,to nie ma potrzeby.
I jeszcze jedno Ci powiem,bo czytałam i takie argumenty,ze pies po sterylizacji/kastracji jest nieszczęśliwy.Jest to absolutna bajka.Pies to nie człowiek.Moje psy są jak najbardziej szczęśliwe ;) :loveu:.

Link to comment
Share on other sites

Starałam się odnaleźć posty o sterylizacji Klary, ale niestety coś nie moge na nie trafić.

Zabieg wykonywany jest pod narkozą, Klara po zabiegu dostawała leki przeciwbólowe (niektórzy lekarze nie chcą dawać, żeby pies nie "brykał" - ale ja Klarę po prostu pilnowałam a nie chciała żeby ją bolało).
Klara bardzo źle znosiła cieczkę i wszystkie objawy "okołocieczkowe" trwały praktycznie 2 miesiące. Teraz mam najszczęśliwszą suczynę pod Słońcem :multi:


Zabiegi sterylizacji mimo że są dość poważną ingerencją w organizm suczki są jednak dość proste. Najlepiej usuwać klasyczną metodą (skalpel, otworzenie brzuszka) wszystkie "kobiece" sprawy. Są inne metody np "hakowa" ale one są mniej precyzyjne i często są powikłania.

Blizny praktycznie nie widać a moja Klara tego samego dnia zachowywała się normalnie, szybko też pojechałyśmy w góry i nie było żadnych problemów.

Link to comment
Share on other sites

  • 2 months later...

To i ja się tu wypowiem...
Mój hektorek nie ma papierków, za to jest tak idealny że wszyscy łacznie naszą kochaną Panią weterynarz , pytali i pytają się do dzisiaj czy na wystawy nie chcemy go wystawiać:D oczywiście mowimy że nie bo po pierwsze nie mamy czasu na takie rzeczy po drugie nasz piesek nie ma papierów:]
Kupiłam go od pseudohodowcy zapewne... i powiem tak kupiłam pieska zapchlonego ... z zapaleniem uszek... z grzybicą układu pokarmowego ... i wiecie co?? wole go i to że mu pomogłam i teraz jest psiakiem szczęśliwym i zdrowiutkim:D
P.S. oczywiście zebyscie zaraz nei naskakiwali --> nie planuję aby Hektor miał potomstwo bo oczywiście czuje odpowiedzialność że faktycznie jakiś dziad czy pradziad może i nie był bulwiątkiem czystej krwi:]
ale ja jestem przeszczęśliwa że mam takiego buldożka a nie innego :]

Link to comment
Share on other sites

brosse mi się wydaje, że kupiłaś psa od zwykłego pośrednika. Pośrednicy skupują tanio całe mioty z pseudohodowli a potem sprzedają je drożej.

Ja dowiedziałam się, że sąsiadka mojej znajomej ma Yorkę, która rodzi szczenięta 2 razy w roku i trafiają one właśnie do pośrednika, który rozwozi je po Polsce albo i za granicę i sprzedaje.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...