Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

Moje psisko chociaż już miało wtedy 7 miesięcy witało wracających z wakacji państwa (moich rodziców) biegnąć przez podwórko i zostawiając za sobą mokry zygzak:D

A co do koszmarów to ostatnio na spacerze siadł tyłkiem prosto na krzak z rzepami... Ależ było radości i wycinania!

Posted

Shira mi ostatnio narobiła wstydu:lol:. Ciotka chciała zobaczyć jak Shira sztuczki robi to jej pokazujemy ( w domu). Shira wszystko pięknie wykonuje mówie "slalom", staje w odpowiedniej pozycji a Shira obrót na piecie odeszła kawałek i na środku pokoju siiiiii...i żółta plama:oops:.
Śmieciołaz wybitny i porywacz paskudny tez z niej:eviltong::loveu:

Posted

Z Francji przyjeżdża rodzina mojego TZ, pierwszy raz mamy się spotkać, wiec nerwy napięte do granic możliwości, 3 dni sprzątania, 2 dni gotowania. W końcu są!
No dobra, to szykujemy obiad, pierogi, podobno jestem specjalistą od pierogów, no to żem sobie zrobiła, a co! może chociaż to im się spodoba:eviltong:
To nakładam te pierogi na półmiski, a że ludzi było coś koło 12, to też półmisków było 3. Nałozyłam do jednego. Nakładam w 2, obracam sie, coś kurde mało w tym pierwszym, no ale nic, nołoże do 3 i jak zostanie to dorzucę. Nałożyłam 2 i co? W pierwszym pusto. Mówię sobie, albo magia, albo już z tych nerwów ogłupiałam całkowicie.
Zagadka rozwiązała się bardzo szybko, bo nasz ukochany Rottek, nie dał rady pomieścić całego półmiska pierogów i poszedł się podzielić z gośćmi, malowniczo obryzgując im obuwie:loveu:
Do dziś nie wiem jak mu się udało w tak krótkim czasie i tak cichutko pochłonąć te pierogi...:hmmmm:

Posted

[quote name='roots23']Dziś przydarzyła mi się najkoszmarniejsza chwila z moją Dorcią w naszym życiu. Wracam ze spaceru, Dorcia się ledwo wlecze, nagle ni stąd ni z owąd pojawia się sąsiad mój zza zakrętu ze swoją suczką mixem pekińczyka chyba z jamnikiem długowłosym (Dorcia ją uwielbia, tamta suczka już trochę ją mniej), chciała się przywitac i też z sąsiadem. Podbiega, już się tak charakterystycznie trzęsie z radości, ogon jej lata we wszystkie strony, aż tu nagle... ( już się skapłam o co chodzi i taki paniczny krzyk) Dorcia jak to Dorcia zsikała się z radości. Mój paniczny krzyk "niech się pan odsunie" już był poniewczasie...:oops: nasikała mu na skarpetę w sandale... Myślałam, że się spalę ze wstydu, nie wiedziałam co robic, normalnie chyba z 5 minut go przepraszałam, po czym normalnie uciekłam z miejsca zdarzenia.
Co najgorsze to się prawie zawsze zdarza jak widzi kogos, kogo lubi[/quote]

:lol: Moja też popuszcza z radości, jak kogoś znajomego widzi po pewnym czasie:eviltong:
Ale nie ma co mieć pieskom tego za złe, one to poprostu robią ze szczerej radości:p

Posted

[quote name='***kas']Z Francji przyjeżdża rodzina mojego TZ, pierwszy raz mamy się spotkać, wiec nerwy napięte do granic możliwości, 3 dni sprzątania, 2 dni gotowania. W końcu są!
No dobra, to szykujemy obiad, pierogi, podobno jestem specjalistą od pierogów, no to żem sobie zrobiła, a co! może chociaż to im się spodoba:eviltong:
To nakładam te pierogi na półmiski, a że ludzi było coś koło 12, to też półmisków było 3. Nałozyłam do jednego. Nakładam w 2, obracam sie, coś kurde mało w tym pierwszym, no ale nic, nołoże do 3 i jak zostanie to dorzucę. Nałożyłam 2 i co? W pierwszym pusto. Mówię sobie, albo magia, albo już z tych nerwów ogłupiałam całkowicie.
Zagadka rozwiązała się bardzo szybko, bo nasz ukochany Rottek, nie dał rady pomieścić całego półmiska pierogów i poszedł się podzielić z gośćmi, malowniczo obryzgując im obuwie:loveu:
Do dziś nie wiem jak mu się udało w tak krótkim czasie i tak cichutko pochłonąć te pierogi...:hmmmm:[/quote]


:lol:
To moja 3-kilowa sunia kiedyś ukradła ze stołu pół pieczonego kurczaka i nici z pysznego obiadku:eviltong:
Ale co głupsze, to zjadła całą połówkę na raz w 2 minuty, a w misce jedzonko było...

Posted

cirilla moja tak też czasami robi, dziś rano przygotowałam sobie śniadanie i zaniosłam do stołu, odeszłam dosłownie na sekudnę, wracam a tu patrzę moja szanowna Dorcia stoi na stole i wcina wędlinę z bułki, w sekundzie porwała jeszcze wędliny z pozostałych bułek i już jej nie było!

Posted

A ja myślałam że to tylko ja mam szczęście do takich amatorów buszowania po stołach:D Kiedys musiałam Korkowi z paszczy wyciagać kość z kurzego udka które porwał ze stołu. Udko było ugotowane w rosołku i opanierowane w celu podsmażenia. Że już nie wspomnę kto potem dostał najmniejszą porcję obiadu:(

Posted

[quote name='Koreksonowa']A ja myślałam że to tylko ja mam szczęście do takich amatorów buszowania po stołach:D Kiedys musiałam Korkowi z paszczy wyciagać kość z kurzego udka które porwał ze stołu. Udko było ugotowane w rosołku i opanierowane w celu podsmażenia. Że już nie wspomnę kto potem dostał najmniejszą porcję obiadu:([/quote]


Z pewnością nie psiak:eviltong:

Posted

Jeszcze mi się jedno o moim szalonym jamniku przypomniało, a mianowicie opowieść pt:
[CENTER]Jak Dino straszył w nocy[/CENTER]
Pewnego razu, kiedy Dino pogryzł swój n-ty kocyk mój tata ofiarował mu do przykrycia swoją starą bluzę z dresu, z niezwylke elastycznej dzianiny.
Wszyscy poszli grzecznie spać i nagle około 2 w nocy z kosza Dina dobiegło potępieńcze wycie. Rodzinka zbiegła się (mnie niestety nikt nie raczył obudzić ale znam szczegóły z opowieści) i ujrzała...
...Wielką parówke odzianą ściśle w rękaw bluzy z dresu z otoczonym mankietem, wyjącym pyskiem z jednej strony i ogonem z drugiej.
Dino przez sen (prawdopodobnie sen o lisach) zagrzebał sie w rękaw tak mocno że obudził się kompletnie opakowany i niezdolny do ruchu:)

Posted

[quote name='Koreksonowa']Jeszcze mi się jedno o moim szalonym jamniku przypomniało, a mianowicie opowieść pt:
[CENTER]Jak Dino straszył w nocy[/CENTER]
Pewnego razu, kiedy Dino pogryzł swój n-ty kocyk mój tata ofiarował mu do przykrycia swoją starą bluzę z dresu, z niezwylke elastycznej dzianiny.
Wszyscy poszli grzecznie spać i nagle około 2 w nocy z kosza Dina dobiegło potępieńcze wycie. Rodzinka zbiegła się (mnie niestety nikt nie raczył obudzić ale znam szczegóły z opowieści) i ujrzała...
...Wielką parówke odzianą ściśle w rękaw bluzy z dresu z otoczonym mankietem, wyjącym pyskiem z jednej strony i ogonem z drugiej.
Dino przez sen (prawdopodobnie sen o lisach) zagrzebał sie w rękaw tak mocno że obudził się kompletnie opakowany i niezdolny do ruchu:)[/quote]
hahaha nie mogę :evil_lol: Chciała bym to widzieć;p

  • 2 weeks later...
Posted

Dzięki wielkie tym osobom które kilka stron wcześniej pisały o doszorowywaniu psa płynem do higieny intymej! Korczysław dzisiaj znalazł przepiękne żółciutkie.. no. I wytarzał sie tak zgrabnie że miał wszystko na szyi pod uchem. Całe szczęście udało się go doszorowac (mimo protestów) gąbką, płynem i duuużą ilością wody:lol:

Posted

Dzisiaj przeżyłam najstraszniejszą chwilę ze szczeniakiem :roll:. Poszlam z psami nad rzekę - tam nie jest tak nasrane jak na osiedlowych trawnikach, o 10 nad ranem pusto i tylko wędkarze siedzą (szczeniakowi przy okazji chciałam pokazać, że ludź z wędką nie jest jakimś dziwadłem). Mała bez smyczy, a Hexa na flexi żeby nie polazła do wody. Psiska brykać zaczęły i nagle mała pobiegła w stronę wody. My z Hexą odrazu za nią i widok jaki zastałam mnie zmroził - sryl pod wodą z metr od brzegu, w rzece prąd, więc się obydwie rzuciłyśmy na ratunek. Ja wrzeszcząc 'szczeniuch, szczeniuch, chodź' w panice a Hexa prawie do wody wskoczyła. Na szczęście po chwili (mi się wydawała wiecznością) mała dzielnie wypłynęła, dopłynęła do brzegu i patrzyła na nas wzrokiem 'no czego panikujecie, to taka zabawa w chowanego była'. Wyściskalam mokre futro i czym prędzej się ulotniłyśmy z niebezpiecznego miejsca. Trzęsłam się do końca spaceru a (już obydwa mokre, nie wiem kiedy Hexa się zamoczyła) psiska zachowywały się jak by się nic nie stało. Jedno wiem na pewno - nad rzekę się nie wybierzemy :roll:.

Posted

My RAZ pojechaliśmy z Korczysławem na żwirownię i to był raz ostatni. Pies wparował do wody i zaczął płynąć wzdłuż brzegu prosto pod wędkę jakiegoś faceta. Całe szczęście udało się go w porę odwołać, ale rybi smrodek który potem roztaczał był niezapomniany... :D

Posted

a komu się pies w krowim placku wytarzał? a mi mi :multi: Dodam ,że dość spory pies, taki wielkości kaukaza :razz:
Ale było śmiesznieee, dobrze, że oporów przed wodą nie ma bo by było jeszcze zabawniej :roll:

Posted

Hexa uczyła się pływać tak jak mała, tylko wrzucona przez kolegę :cool1:. A teraz tak kocha wodę, że nie przejdzie obojętnie obok stawu/jeziora/rzeki. Na szczęście po dzisiejszej 'kąpieli' w Wiśle psy nie śmierdzą i się nie drapią. Mam nadzieję, że się sryl nie przeziębi, bo zaszczepić się musimy :roll:.

Posted

Ostatnio miałam dwie przygody z małym :

pierwsza
zrobił podkop pod płotem i znalazł sie u sasiada potem u nastepnego tak wiec przeskoczyłam przez kilka płotow usiłujac złapac małego! On sadził ze to fajna zabawa i biegał jak szalony z usmiechnieta mordka. W pewnym momecie wypatrzył otwarta furtke na pola i dał noge. to ja zanim ...złapałam go dzieki kamienia bo ma na ich punkcie bzika. No i wracałam sobie o godzinie 10 rano, rozczochrana, w koszuli nocnej w kapciach przez miasto do domu z psem pod pacha :angryy:

druga
Mały wyweszył ptaszka na łakach i tak mnie pociagnał ze wpadłam do rowu!! Ale jestem z siebie zadowolona bo smyczy nie pusciłam! nawet gdyby mnie przeciagnał z pare metrow napewno bym tego nie zrobiła!

  • 10 months later...
Posted

Jak jeszcze byłem mały i mieliśmy sukę(kundla) to tata wbijał w ziemie bolec na łańcuch ale nie chciał iść to wbił go kawałek dalej a na drugi dzień pies wykopał tam pocisk.

Posted

[quote name='Ursusek']Jak jeszcze byłem mały i mieliśmy sukę(kundla) to tata wbijał w ziemie bolec na łańcuch ale nie chciał iść to wbił go kawałek dalej a na drugi dzień pies wykopał tam pocisk.[/QUOTE]
:crazyeye: nieźle.

Ja jkoś nie przypominam sobie takich ekscesów, ale moja psia kariera jeszcze młoda ;) Nie zapomnę za to jak Baja pierwszy raz wskoczyła mi do rzeki. Zawsze lubiła wodę, ale tylko dreptała sobie po płyciźnie, aż tu pewnego dnia sru na głębiny! Przepłynęła na drugi brzeg, przyniosła patyka i wróciła szczęśliwa jak nigdy :lol:

  • 3 years later...
Posted

Straszne historie? prosze bardzo...Sara, kiedy przybyla do nas na tymczas (okazal sie tymczasem wiecznym), caly czas sie czegos bala, psow, ludzi, no strachliwa sunia. Pierwszego dnia, obowiazkowo spacer po okolicy, zeby poznala psiarzy i pieski. Wszystko ok, Sara stara sie wyluzowac, chociaz nie daje sie powachac, nagle...sruuu, wyrwala sie i uciekla...nie musze chyba opowiadac jaki to byl szok! poleciala ze smycza w sina dal, moj TZ za nia, ale nie mogl jej chwycic. Ja wzielam dziecie, i Marte, i ruszam za nimi. Nagle Tz wychodzi, z Sara na smyczy, znalazl ja pod nasza klatka schodowa.
Drugie straszne zdarzenie, tez z Sara, jestesmy w parku, wszystko ok, nagle Sara sruu...ucieczka! byla na smyczy, ale tak pociagnela, ze wyrwala sie z reki (ciezko to opisac), Tz polecial pod blok a psa nie ma...no kurde! Ja o niczym nie wiedzialam, bo bylam wtedy w domu, Tz dzwoni domofonem, ze Sara uciekla i ze mam byc przy oknach, patrzec czy sie nie kreci, a on ja pojdzie szukac, po 2 minutach dzwoni telefon: znalezli Sare i dzwonia (adresowka), jest ulice dalej, obok sklepu z papierosami....poszlam po psiaka ze lzami w oczach, a Tz jak wrocil do domu, to sie poplakal....To zdazylo sie 2 razy, ale na prawde bylo straszne...
Kiedy Marta miala 4 miesiace, nagle zachorowala, katar. Jej, to bylo! strach, inhalacje, niewiadomoco...Przeszlo jej po dawce witaminy C, ale strach pamietam do dzis....

  • 2 weeks later...
Posted

Dla mnie te najkoszmarniejsze chwile w życiu z psem to wtedy, kiedy się coś dzieje z jego zdrowiem albo zerwie się ze smyczy i pogoni gdzieś, kiedyś, jak tak się właśnie stało z moim psem, został potrącony przez samochód, na szczęście nie odniósł większych obrażeń, ale strachu się wszyscy najedliśmy.

Posted

Z nasz obecną psiną najkoszmarniejsza sytuacja wydarzyła się w zeszłe wakacje.Była wtedy paromiesięcznym szczeniakiem.Jechaliśmy do parku linowego.Ja z córką wysiadłam by odebrać pieniądze z bankomatu,mąż czekał z psiną w aucie.Dzwoni do mnie i pyta czemu tak długo.Słyszę w telefonie przeraźliwy pisk psa i słowa męża : o boooożeee.... Okazało się,że mąż wypuścił psa z auta i myślał,że pies będzie grzecznie czekał z nim na chodniku.Psina wybiegła na pasy wprost pod auto.Kierowca nawet jej nie zauważył.Przetoczyła się pod kołami.Psa do auta i szybko do weta.Po prześwietleniu okazało się,że ma stłuczenia tylnej łapy.Wet dał zastrzyk przeciwbólowy,antybiotyk i ufff... Od tej pory córka nie pozwala tacie wychodzić z psem bo nie ma zaufania...

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...