Jump to content
Dogomania

Nowofundland i nowy szczeniak


Modena

Recommended Posts

Witam serdecznie,

Mam ogromny problem z pogodzeniem dwóch psów. Mamy 3,5 rocznego nowofundlanda, który jest bardzo łagodny i przyjacielski w stosunku do ludzi. Jest uległy, nie wykazuje żadnej agresji jeśli chodzi o jedzenie, można mu dać kość i wyjąć z pyska, grzebać w zębach, wyczesac, wykąpać, czasem się tylko kręci i kombinuje. Jako szczeniak przez jakiś czas mieszkał z suczką rasy pekińskiej i ona ustawiała go do pionu, ale pekinki nie ma z nami już od dwóch lat... Wzięliśmy dwa tygodnie temu suczkę rasy owczarek niemiecki długowłosy, 3,5 miesięczną żeby uzupełniła naszą rodzinę (liczyłam też że będzie fajnym towarzyszem zabaw dla niego gdy nas nie będzie w domu). Nowofundland ma swój kojec, w którym jest zamykany gdy np. chcemy wjechać na podwórko, przyjedzie jakiś klient itd. Pies też chętnie tam wchodzi i przebywa. Chcieliśmy je przedstawić najpierw przez właśnie siatkę tego kojca, ale on aż piany dostał jak ją zobaczył... Suka zachowała się wzorowo, pokazywała uległość, on szczekał i ujadał na nią, w chwilach kiedy na chwilę przestawał ona chciała polizać go po pysku, a on próbował ją kłapnąć przez siatkę! Spróbowaliśmy przedstawić ich na smyczy, ale pies jedyne o czym myślał to żeby ją połamać. Brał ją między łapy, kładł się na niej, nie reagował na komendy, a gdy chcieliśmy go odciągnąć to by się udusił mało a nie odpuszczał. Suka non stop okazywała uległość, pokładała się, a on jakby tego w ogóle nie widział. On waży 74 kg, ona póki co 15 kg. Skończyło się tak że chcieliśmy wymienić je zapachami, ona lata w dzień a on jest zamknięty, a on biega po podwórku w nocy + 2-3 h w dzien jak ona jest w domu. Dawaliśmy zylkene na wyciszenie od weterynarza i żadnego efektu. Pies został wykastrowany, po kolejnym tygodniu kolejna próba, tym razem w kagańcu żeby w razie czego jej nie ugryzł i znowu to samo, robi z niej dosłownie szmatę, jest pobudzony, zaślepiony, wystarczy mu iskra, od pierwszej sekundy jak ja zobaczy z miłego misia robi się pies nie do opanowania. Jak bezpiecznie je pogodzić? Dostałam numer do behawiorysty i w poniedziałek będę dzwonić ale jestem ciekawa czy ktoś z was miał podobny przypadek? Żeby Dorosły pies nienawidzil trzymiesięcznej suczki?

Link to comment
Share on other sites

25 minut temu, Modena napisał:

Chcieliśmy je przedstawić najpierw przez właśnie siatkę tego kojca

Wybraliście najgorszy z mozliwych wariantów....Teraz pies broni swojego terytorium.Pozostaje spotkanie z dobrym szkoleniowcem i obczytanie się z tematem.Powodzenia.

Link to comment
Share on other sites

9 minut temu, bou napisał:

terytorium.Pozostaje spotkanie z dobrym szkoleniowcem i obczytanie się z tematem.

Będziemy się umawiać że szkoleniowcem z polecenia. Co do obczytania się, masz jakieś konkretne pozycje, wątki, artykuły, filmiki, kanały na myśli? Jest jakaś metoda której możemy spróbować? 

Link to comment
Share on other sites

Dziwne, normalnie psy dorosłe, w dodatku duże są tolerancyjne i opiekuńcze w stosunku do szczeniąt, w dodatku to przecież suczka, jestem w szoku. Mam psy od 1967 roku, zawsze w domu btly dwa lub więcej, rożnica między starszym a przychodzącym szczeniakiem to były 4-5 lat i nigdy nie zdarzyła mi się taka sytuacja. A miałam owczarki niemieckie i rottweilery. Te ostatnie nie tylko, że nie atakowały nowych psów w domu ale potrafily z własnej inicjatywy bronić obcego małego psa przed atakującym go innym większym a wszystko bezkrwawo.

Koniecznie porozmawiaj z dobrym trenerem bo agresja lagodnego nowofundlanda jest nietypowa.

Link to comment
Share on other sites

Dnia 15.08.2021 o 18:57, dwbem napisał:

Koniecznie porozmawiaj z dobrym trenerem bo agresja lagodnego nowofundlanda jest nietypowa.

Tym bardziej jestem w szoku. Miś z natury jest bardzo łagodny do ludzi, można przy nim zrobić dosłownie wszystko, co najwyżej delikatnie protestuje, pacnie łapą prosząco albo piśnie. Jestem już umówiona z Panią behawiorystką.

Wydaje mi się po takim moim własnym przeanalizowaniu sytuacji, że tej agresji winny jest sąsiad z tej samej ulicy i jego pies, którego ma od około roku. Pies to samiec, labrador. Sąsiad notorycznie puszcza go bez smyczy, pies podbiega do bramy i prowokuje go, przybiera postawę napiętą. Sąsiad go woła, a pies ma go za przeproszeniem głęboko pod ogonem. Mój pies broni terytorium i bardzo się nakręca, a tamten go prowokuje. Tamten pies często tez ucieka, lata nam pod całą długością płotu, sika na podjezdzie, kilka razy go odprowadzałam za obrożę do sąsiada. Doszło do tego, że Miś tylko usłyszy głos sąsiada i jest nastawiony na obronę terytorium. Zwracałam sąsiadowi uwagę, że ma trzymać psa na smyczy, że się go nie słucha i ma go nie puszczać luzem, że pies ma nie podbiegać do mojej bramy, bo pewnego dnia wsadzi łapę i ją straci, ja też przecież pracuję i przy każdej sytuacji nie jestem. Może to to nastawiło go na wieczną obronę terytorium. Z tamtą pekinką żył dobrze, ona wręcz korygując go wieszała mu się na pysku zębami, a on ją podnosił merdając ogonem. 

Wczoraj zrobiliśmy próbę z kagańcem. Wzięłam psa na smycz, podchodziliśmy chwilę po podwórku az się zrelaksował, później wprowadziliśmy sukę na smyczy na podwórko w oddaleniu. Na każdy przejaw niezdrowej ekscytacji, napięcia czy agresji pies dostawal sygnał typu "Ksz! Nie", albo dodatkowo szturchnięcie w kark, lekkie szarpnięcie smyczą, (smycz luźna ale krótka). Chodziliśmy razem w jednym kierunku, dookoła domu, coraz bliżej jak był spokojny, ale w zamyśle żeby nie okazywał nią w ogóle zainteresowania, zaakceptował, że ona gdzieś tam obok jest. Doszło do odległości 1,5 m gdzie jest w stanie ją znieść, ale ostatnia bariera to taka, że jak czuje, że ją sięgnie (ok. Metra) to się rzuca bez żadnego dźwięku (jest w kagańcu). Pocwiczylismy tak w sumie ok. 45 minut ale był już zmęczony i wyczerpany, my zresztą też. 

Myślę że to nie jest kwestia tego że jest psem ogólnie agresywnym tylko jest to albo kwestia obrony terytorium albo kwestia obrony nas/zazdrości, bo jak czuje, że mam kontrolę nad sytuacją, że mu nie pozwalam wariować, że ją akceptuję to jak widać odpuszcza. Ale do przyjaźni to daleka droga 😔😔😔

Link to comment
Share on other sites

Nagradzałaś bodaj obojętność? Smakole można włożyć przez kaganiec.  No i można wymagać podczas chodzenia zatrzymywania się na siad czy na stój i każdorazowo nagradzać. Tak, aby bliskość suczki zaczęła się "smacznie" kojarzyć...

Zajrzyj tu:

 https://nosem.pl/szkolenie-psa/szkolenie-grupowe-nauka-spokojnego-mijania-sie-psow/

Wprawdzie opisy w tym i podobnych tekstach dotyczą pracy z dwoma dorosłymi obcymi sobie psami, ale i opisy i filmy mogą być przydatne i dla Ciebie. 

Link to comment
Share on other sites

Przed chwilą, Sowa napisał:

Nagradzałaś bodaj obojętność? Smakole można włożyć przez kaganiec.  No i można wymagać podczas chodzenia zatrzymywania się na siad czy na stój i każdorazowo nagradzać. Tak, aby bliskość suczki zaczęła się "smacznie" kojarzyć...

Zajrzyj tu:

 https://nosem.pl/szkolenie-psa/szkolenie-grupowe-nauka-spokojnego-mijania-sie-psow/

Wprawdzie opisy w tym i podobnych tekstach dotyczą pracy z dwoma dorosłymi obcymi sobie psami, ale i opisy i filmy mogą być przydatne i dla Ciebie. 

Tak, za każdym razem była pochwała i głaski. On jest tym psem, który smaczków nie uznaje za nagrodę, w momentach skupienia czy strachu (boi się burzy i fajerwerków) w ogóle niczym się nie da go zająć, żadna kość, szyjka z indyka, łapki, smaczki, nic. Za to jest ogromnym pieszczochem.

Podchodziliśmy bliżej, była komenda siad i dwie minuty mieli na napatrzenie się na siebie i ew. Redukcję napięcia, korektę zachowania. Jak już np. 10 metrów było ok to kolejna rundka, obejrzenie się nawzajem w ruchu, ale przy nodze i np 9 metrów odległości i pauza, i jeszcze raz rundka i znowu 9 metrów żeby nie było że za każdym razem bliżej albo jak za pierwszym podejściem 9 m było problematyczne. Za każdym razem jak siadał, dawał uszy do tyłu na luzie, zdejmował ją z "celownika" była nagroda i drapańsko ucha.

Link to comment
Share on other sites

Można też tak ćwiczyć, aby najpierw pies siedział, nagradzany, a ona chodziła dookoła. Hmmm, największe znane mi niejadki stawały się łakomczuchami przy oferowaniu kawałków bułki maślanej posmarowanej masłem i pasztetem - ale takim łagodnym, bez dużej ilości przypraw. Wędzona szprotka też była dobrą przynętą no i smażona wątróbka... Działała nawet na psy, które unikały jakiegokolwiek kontaktu z ludźmi.

Link to comment
Share on other sites

4 godziny temu, Sowa napisał:

przy oferowaniu kawałków bułki maślanej posmarowanej masłem i pasztetem

Brzmi super, bo w sumie mój łapciuch lubi bułki! Dzisiaj była interesującą sytuacja. Wzięłam sukę za bramę żeby się z nią przejść, wróciłam na podwórko żeby puścić psa żeby w tym czasie swobodnie obleciał teren i.... Przez bramę zachowywał się bardzo ładnie!!!! Było kilka momentów że się trochę nakręcał i "śpiewał" z frustracji albo zaczynał na nią szczekać, ale szybko dawało się to skorygować upomnieniem. Merdal ogonem, siadał, kładł się, dawał lizać po pysku przez bramę... Ale wszystko to przez bramę 😔. Oczywiście cały czas szła pochwała, a po wszystkim dostał jeszcze porcję zabawy sznurkiem i przytulania żeby wiedział że dobre relacje z suka to fajne relacje między nami i nagroda musi być 😁 Mam nagrania na telefonie, ale niestety forum nie pozwala na wrzucanie 😔 Nie łączyłam ich bezpośrednio bez żadnej bariery pomiędzy, bo przede wszystkim byłam sama w domu i nie poradziłabym sobie w razie gdyby coś się wydarzyło z dwoma dużymi psami, a poza tym nie wiem czy ta postawa utrzymała by się gdyby ona weszła na "jego" podwórko. Chyba z łączeniem poczekam na wizytę behawiorysty. Nie chcę dopuścić do sytuacji, która je do siebie zniechęci 

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Update: 

Szkoleniowiec zalecił nam pójść z dwoma psami w tym samym czasie na spacer przed wizytą. Na spacerze duży pies kompletnie ignorował małego, tolerował w 100%, ale nie był nią nawet w 1% zainteresowany. Ona była w niego wpatrzona jak w obrazek, koniecznie chciała iść obok, co chwilę próbowała lizać go po pysku, a on traktował ją jak powietrze nawet gdy próbowała wchodzić mu pod łapy. Pławiły się razem w stawie, chodziły po lesie, zero chęci zabawy ze strony starszego psa, ale i zero agresji w jej stronę. Po powrocie na podwórko psy nadal na smyczy, pies nadal niezainteresowany. Puściliśmy smycze, ale ich nie odpielismy i super. Suka lizała go po kącikach pyska, pokładała uszy, wszystko wzorowo. On lekko zamerdal ogonem. Suka odwróciła się i ruszyła kłusem i wtedy pies naskoczył na nią i przygniótł, a jak zaczęła piszczeć to on zaczął warczeć i jeszcze intensywniej ją kotłowac. Chyba nawet był moment że złapał ją zębami. Od razu odciagnelismy psa, a on dostał furii, zaczął się dusić i wydawać bardzo wysokie, śpiewne tony. Opowiedziałam wszystko szkoleniowcowi, będzie u nas jutro decydować o metodzie treningu.

Link to comment
Share on other sites

Nie wiem czy ktoś jeszcze zagląda do tego wątku, ale może w przyszłości komuś to pomoże. Była u nas pani behawiorystka i mamy zadaną pracę domową. Sesję zaczęliśmy oczywiście od przedstawienia jej psów. Misiek po paru minutach już się z nią zaprzyjaźnił. Zaczęliśmy od spaceru wspólnego, kilkaset metrów od domu psy dostały długie linki, starszy był zapobiegawczo w kagańcu fizjologicznym. Jak poczuł dłuższą linkę to był moment że chciał na nią naskoczyć ale szybko to skorygowaliśmy. Szczeniak miał przykazane się nie narzucać starszemu, to od niego miała zależeć chęć kontaktu. Podchodził do niej kilka razy, każdą obojętność i dobre zachowanie było chwalone głosowo. Tylko w przypadku gdy się "nastawiał" było najpierw odwołanie głosem "Misiu chodź", a potem ew. Sygnał linką. Po powrocie na podwórko spacer równoległy po działce, nadal z linką w ręku. Później puściliśmy linkę dorosłego psa, ale tak żeby się za nim ciągnęła, a szczeniak na lince. Wylizała mu chwilę pysk, ale nie za długo żeby go nie przytłoczyć jej nadmiernymi chęciami. Pani tłumaczyła że molosy trochę dłużej trybia, potrzebują czasu na przetrawienie emocji i bodźców. Pies był chwalony przy każdym łagodnym podejściu, przy odwołaniu na głos, przy neutralnym przejściu obok szczeniaka. Była jedna sytuacja gdzie suka zaplątała się z nim w linkę, a on na nią naskoczył to się odgryzła i musieliśmy rozdzielić (,pod koniec). Potem już pies widać że był już zmęczony bo źle znosił np. to że skupiamy uwagę na szczeniaku i to był sygnał że oboje już mają dość. Przeszliśmy jeszcze z Misiem koło podwórka żeby się wyciszył po spotkaniu z suką i zamknęliśmy go w kojcu żeby odpoczął. Mamy kupić długie linki i ćwiczyć to samo z krótkim spacerem na początku, a potem obserwować, skracać długość ciągnącej się linki itd. Na pewno czeka nas jeszcze jedno spotkanie "kontrolne" i zobaczymy co dalej.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...