Jump to content
Dogomania

Dwie suczki, dwa życia i jeden wspólny schroniskowy los - spróbujemy go odmienić! Cola i Mysia już w DS:)


Tola

Recommended Posts

Każdy przypadek jest inny. Moja Funia miała guzka ,który okazał się być jedną z najbardziej złośliwych odmian raka. Guzek usunięto z dużym marginesem w którym nie było komórek rakowych, węzły i płuca były czyste ale rokowanie niepewne. Zlecono częste kontrole i badania. Rtg kontrolny i usg miała robione chyba po miesiącu potem po pół roku. Początkowo chodziłam z nią co dwa tyg na badania palpitacyjne węzłów chłonnych bo jak twierdził wet jeśli będą przerzuty to w pierwszej kolejności do węzłów i to raczej w krótkim czasie i wówczas podejmie się odpowiednie leczenie. Funia przeżyła 4 lata bez przerzutów a odeszła nagle na atak serca.

Nie mam pojęcia co robić w przypadku Mysi ,tak jak napisałam każdy przypadek jest inny i każdy trzeba rozpatrywać indywidulanie. Myślę, że warto by skonsultować się z onkologiem i zastosować się do jego zaleceń. Trzymam za Mysiątko kciuki aby nigdy nie doszło do przerzutów.

Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, Jolanta08 napisał:

Każdy przypadek jest inny. Moja Funia miała guzka ,który okazał się być jedną z najbardziej złośliwych odmian raka. Guzek usunięto z dużym marginesem w którym nie było komórek rakowych, węzły i płuca były czyste ale rokowanie niepewne. Zlecono częste kontrole i badania. Rtg kontrolny i usg miała robione chyba po miesiącu potem po pół roku. Początkowo chodziłam z nią co dwa tyg na badania palpitacyjne węzłów chłonnych bo jak twierdził wet jeśli będą przerzuty to w pierwszej kolejności do węzłów i to raczej w krótkim czasie i wówczas podejmie się odpowiednie leczenie. Funia przeżyła 4 lata bez przerzutów a odeszła nagle na atak serca.

Nie mam pojęcia co robić w przypadku Mysi ,tak jak napisałam każdy przypadek jest inny i każdy trzeba rozpatrywać indywidulanie. Myślę, że warto by skonsultować się z onkologiem i zastosować się do jego zaleceń. Trzymam za Mysiątko kciuki aby nigdy nie doszło do przerzutów.

Moja Sara też odeszła po 4 latach na serce, ale okazało się że to także był przerzut raka, wyszło dopiero na echo serca. Mysia ma  gruczolakoraka, typowego dla tego typu zmian na gruczole. Zresztą statystyki są podane w opisie z badania.

Ja nie mam nigdzie onkologa w pobliżu, jest w Gliwicach. Tylko tak, jak napisałam u mnie nie może być pies na chemii.

Link to comment
Share on other sites

Dzisiaj miałam kolejny tel w sprawie Mysi, ale po informacji o wyniku pani od razu się wycofała.

I tak to już chyba będzie:(

Serce mi pęka, bo przecież teraz Mysia tym bardziej zasługuje na dom, kochającego człowieka:(

Na razie nie wiem, co dalej, trudno mi teraz zebrać myśli, bo walczymy z parwo szczeniakow:(

Na pewno sunię czeka operacja tego guzka po drugiej stronie, nic wiecej na razie nie wiem, o reszcie będziemy rozmawiać z Jagną.

 

Link to comment
Share on other sites

Dziś rozmawiałam z panią z Gdyni . bardzo miła i sympatyczna osoba. Jednak mieszkają przy głównej drodze w miescie, pani najbardziej obawia sie spacerów, bo to w sumie trzeci piesek byłby do wspolnego spacerowania w centrum miasta. Do tego podobno wkoło też jest sporo obcych, róznie reagujących psów. O ile Mimi mam przez następny tydzień praktycznie pod nosem, bo jestem w Katowicach, to Mysia musiałaby przejechać dosłownie cały kraj i tego pani tez obawia się, w razie gdyby cos poszło nie tak.

Dla Myśki i Mimi najlepszy byłby wspólny dom, ale niestety pani, która adoptowała dzis Mimi, powiedziała mi, że nie jest gotowa na następną sunię z rakiem. Nie dziwie się, wiem jak sama po śmierci Sary zareagowałam na wiadomość, że Limba też ma raka.

Na zdjęciach Mysia z Mimi na ostatnim wspólnym wyjsciu i Myśka witająca ukochanego tatuńcia ;)

.

DSC07001.JPG

DSC06998.JPG

  • Like 1
  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

25 minut temu, Jaaga napisał:

Dziś rozmawiałam z panią z Gdyni . bardzo miła i sympatyczna osoba. Jednak mieszkają przy głównej drodze w miescie, pani najbardziej obawia sie spacerów, bo to w sumie trzeci piesek byłby do wspolnego spacerowania w centrum miasta. Do tego podobno wkoło też jest sporo obcych, róznie reagujących psów. O ile Mimi mam przez następny tydzień praktycznie pod nosem, bo jestem w Katowicach, to Mysia musiałaby przejechać dosłownie cały kraj i tego pani tez obawia się, w razie gdyby cos poszło nie tak.

Dla Myśki i Mimi najlepszy byłby wspólny dom, ale niestety pani, która adoptowała dzis Mimi, powiedziała mi, że nie jest gotowa na następną sunię z rakiem. Nie dziwie się, wiem jak sama po śmierci Sary zareagowałam na wiadomość, że Limba też ma raka.

Na zdjęciach Mysia z Mimi na ostatnim wspólnym wyjsciu i Myśka witająca ukochanego tatuńcia ;)

.

Cudne sunie, oby Mimi była szczęśliwa w nowym domu, a Mysia wkrótce go znalazła.

Ja tez rozmawiałam z panią; myślę, ze rodzina podeszła do adopcji bardzo rozsądnie i tak jak powiedziała mi dzisiaj pani - w tym wszystkim chodzi przede wszystkim o to, aby Mysia była szczęśliwa i w nowym domu czuła się dobrze.

Brawa dla rodziny, bo choroba Mysi ich nie przeraziła!

Pani życzyła suni znalezienia tego jedynego domu, a nam wszystkim dużo siły i jak najlepszych adopcji.

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Tak, to chyba jedyna osoba,  dla kórej miały znaczenie" techniczne" problemy, jakie mogą się wiązać z adopcją Mysi, a nie wynik z badania guzka.

Pani mi powiedziała, ze najlepiej byłoby, jakby Mysia została z nami. Jednak z takiego podejścia mam już Ciapciaka, Fly`a, Bakstera i Lemura. Ogłaszałam je, ale albo nikt nie dzwonił, albo dzwoniły nieodpowiednie osoby, albo np Bakster robił sie do obcych tak agresywny, ze nie mogli do niego nawet wyciągnąć ręki i rezygnowali. No i psy zostały. Mysia za to jest miła, kochana sunieczką, którą na pewno pokocha, doceni ktoś i da jej radosne życie. Tylko jak widać trzeb jeszcze trochę poczekać.

 

Link to comment
Share on other sites

Podobny obraz Myszenko najpiekniejsza sciskauniam tulinikam

 

koszmar i bezmiar cierpienia..KOCHANI UDOSTĘPNIAJCIE, TO TAM WŁAŚNIE MIAŁ JECHAĆ WATSON!!!od Zosi123

Potrzebują udostępniania, domów tymczasowych, pieniędzy...

https://www.facebook.com/katarzyna.lobacz/posts/2258510710840002

https://www.facebook.com/photo.php?fbid=2054029574684578&set=a.199128826841338&type=3&theater

 

 

Link to comment
Share on other sites

Dnia 20.02.2019 o 10:20, Alaskan malamutte napisał:

Na konto naszej ślicznej Mysiuni wpłynęło 10zł od Jolanty08. Bardzo dziękujemyemotikony na gg serca

 

Dnia 20.02.2019 o 10:22, Jolanta08 napisał:

To jest moja miesięczna deklaracja dla Mysi

Jolu, pięknie dziękujemy

dziekuje-ruchomy-obrazek-0054
Dnia 21.02.2019 o 17:40, Jaaga napisał:

Tolu, były jakieś telefony w sprawie Mysi, czy na razie nie ma zainreresowania?

Cisza niestety , dzwonił tylko ten pan z Bielska, ale o tym rozmawiałyśmy.

Link to comment
Share on other sites

15 godzin temu, Jaaga napisał:

Rozmawiałaś z panem jeszcze raz odnosnie wyniku? Gdyby był zdecydowany na adopcję, to ja będę w przyszłym tyg. w Bielsku, mogłabym zabrać Mysię na zapoznanie. Potem będę jeszcze raz.

Nie mówiłam, pan prosił o kontakt po operacji...

Wcale nie obiecywał, ze będą czekać...

A co z drugim guzkiem? 

Sytuacja się powtarza; teraz nikt suni nie zaadoptuje, jak usłyszy, ze w kolejce następna operacja...

Link to comment
Share on other sites

Witaj sloneczko Myszeczko witaj

 sciskuniam deliktanie

 

Z wateczku zamojskiego!

czeka rudunio maluni niewidomy na ratunek ..

 pisze Tysia:

Muszę Wam kogoś pokazać... :(
Dzisiaj "moje" Dziewczyny odwiedziły schronisko, aby wziąć kolejnego naszego bezdomniaka pod skrzydła, bo biedaczysko był gnębiony przez "kolegów" z boksu i momentalnie posiwiał (znamy go od paru miesięcy, w schronie był zaledwie 3tygodnie i mocno się postarzał)... W międzyczasie Dziewczyny przeszły się po boksach. Natrafiły się na takiego rudego liska, samczyka. Samiec, ślepy, w boksie ogólnym. Nie może dopchać się do miski z jedzeniem, zawsze trafia tam ostatni jak już pusto... Szkieletor. On nie przetrwa jak ktoś mu nie pomoże. Ani ja, ani żadna z "moich" Dziewczyn nie możemy mu pomóc... mamy nadwyżkę psów, dzisiejszy terier to nadprogramowiec ponad wszelkie dotychczasowe psy... ale wiem, że ten lisek nie przetrwa w schronisku... Może ktoś z Was może pomóc :( Nie daje mi on spokoju...

zam6.jpg.5b1179934cf2369eef65fd22c1660bff.jpg

zam2.jpg.84cd11f12b16ae8463c089c5525ab8b1.jpg

<<ogłoszenie ślepaczka na FB>>

Link to comment
Share on other sites

Tolu, nie wiem co z operacją. Ty decydujesz. Teoretycznie już można zrobić, bo minał miesiac. Jednak może warto najpierw zrobić badanie krwi, bo w sumie ma miec w ciągu 4 mies trzecią operację. Mnie się robi słabo na myśl o kolejnej tak rozległej operacji.

Moze rzeczywiście ją jeszcze ogłosić z informacja, ze miała usuwany guzek, jednak o najmniejszym stopniu złośliwości. Raczej nikt nie będzie chciał sam przeżywać takiej operacji, ale może znajdzie się ktoś, kto ją zaadoptuje po niej.

Link to comment
Share on other sites

17 godzin temu, Nadziejka napisał:

Matko Ziemio nasza ..

 

17 godzin temu, Alaskan malamutte napisał:

Tolu, nie myśl tak....Mysia cudna, na pewno skradnie czyjes serducho, pomimo choroby...

Może zrobię jej jeszcze jedno ogłoszenie? Na jakie miasto?

 

7 godzin temu, Jaaga napisał:

Tolu, nie wiem co z operacją. Ty decydujesz. Teoretycznie już można zrobić, bo minał miesiac. Jednak może warto najpierw zrobić badanie krwi, bo w sumie ma miec w ciągu 4 mies trzecią operację. Mnie się robi słabo na myśl o kolejnej tak rozległej operacji.

Moze rzeczywiście ją jeszcze ogłosić z informacja, ze miała usuwany guzek, jednak o najmniejszym stopniu złośliwości. Raczej nikt nie będzie chciał sam przeżywać takiej operacji, ale może znajdzie się ktoś, kto ją zaadoptuje po niej.

Jak bym mogła, to przychyliłabym Mysi nieba; bardzo chciałabym, aby miała już swoją rodzinę, która zadba o resztę.

Ona coraz bardziej przyzwyczaja się do Jagny, y, potem będzie jeszcze gorzej...

Ja tez boję się kolejnej operacji, bardzo się boję i najchętniej na tym etapie zrezygnowałabym z niej...

Ale na razie nie mam domu, który zdecydowałby się na adopcje Mysi po informacji o jej chorobie:(

Dzisiaj dzwoniła pani, ale jak powiedziałam o wszystkim,  to zrezygnowała:(

 

Link to comment
Share on other sites

Tutaj są ogłoszenia Mysi, skopiowałam z 1 strony - ma OLX na Katowice i Warszawę...

Można zrobić na Kraków, a ja swoje przerzucę na Opole...

Havanka

 

Link to comment
Share on other sites

19 minut temu, Tola napisał:

Tutaj są ogłoszenia Mysi, skopiowałam z 1 strony - ma OLX na Katowice i Warszawę...

Można zrobić na Kraków, a ja swoje przerzucę na Opole...

Havanka

 

Tolu, moze dodaj w tekście informację, jak Havanka, ze miała usuwany guzek. Nie brzmi to jakoś strasznie, a jak kazdy spodziewa sie super adopcyjnego psa, to może go później podana telefonicznie wiadomość o tym zniechecić. Tak to bedą dzwonić raczej osoby, które szukaja łatwej i bezproblemowej adopcji. 

Link to comment
Share on other sites

10 minut temu, Jaaga napisał:

Tolu, moze dodaj w tekście informację, jak Havanka, ze miała usuwany guzek. Nie brzmi to jakoś strasznie, a jak kazdy spodziewa sie super adopcyjnego psa, to może go później podana telefonicznie wiadomość o tym zniechecić. Tak to bedą dzwonić raczej osoby, które szukaja łatwej i bezproblemowej adopcji. 

Ok, juz zmieniam. Dałam teraz na Opole, pod koniec tyg. wyróżnię.

Ale ,że usunięto jeden guzek, tak?

 

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...