Jump to content
Dogomania

JUŻ W NOWYM DOMU. Wyrzucona z samochodu roczna Lolcia.


Klaudus__

Recommended Posts

[I]No jasne - zamknę wątek, bo po co dalej ma istnieć...
Napiszę ZAMKNIĘTE i po sprawie.
Przecież jak tam byłam to miałam z buta drzwi wywalić, psa pod pachę - kierowac w samochodzie z zapalonym silnikiem ze zdjętymi blachami i w długą!
Matko... Łatwo pisać...[/I]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Figa_77']wow kana widze ze ty super kompetentna w tej sprawie sie czujesz, wszystkich znasz i oczywiscie wszystko wiesz.....[/quote]

to samo pytanie mozna zadac tobie

widze ze Naa sciagneła kolezanki na pomoc
zeby tu nie powsało czasem kółko wzajemnej adoracji
bo to nie ten wątek!

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Klaudus__'][I]No jasne - zamknę wątek, bo po co dalej ma istnieć...
Napiszę ZAMKNIĘTE i po sprawie.
Przecież jak tam byłam to miałam z buta drzwi wywalić, psa pod pachę - kierowac w samochodzie z zapalonym silnikiem ze zdjętymi blachami i w długą!
Matko... Łatwo pisać...[/I][/quote]
Klauduś...mozesz pisac jaśniej??To do Ciebie niepodobne...jakoś dziwnie mnie niepokoją Twoję posty...niedokończone...zadalam kilak pytan w poprzednim poście...cisza...jakby ich nie było...teraz ta wypowiedź...Jakie zdjęte blachy???:crazyeye::crazyeye::crazyeye:JAkie drzwi z buta wywalić????Proszę...napisz wreszcie wszystko po kolei...rozjaśnij nam sytuację, bo jakoś nie czuję się spokojna....:razz:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='NaamahsChild']Ehh, to co myślała Baśka.
Panika bez powodu, bo Tosia jest szczęśliwa.
Szkoda, że niektórzy wciąż nie mogą tego pojąć.[/quote]


Naa nie zapominaj ze to ty zafundowałas nam to wszystko
i przez ciebie ta panika
dobrze ze ludzie teraz juz wiedza ze nie do konca mozna ci ufac
mam nadzieje ze ta sprawa bedzie dla ciebie nauczka na przyszłosc
szkoda tylko ze kosztem Lolci

ciekawe kiedy bedzie jakies info i zdjatka o Lolci?
prosze nie zamykac watku
chemy wiedziec co u Małej?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='elfikXL']to samo pytanie mozna zadac tobie

widze ze Naa sciagneła kolezanki na pomoc
zeby tu nie powsało czasem kółko wzajemnej adoracji
bo to nie ten wątek![/quote]

dziewczynko droga... tak sie sklada ze obserwowałam na miejscu cala sytuacje na zywo a nie wirtualnie... od poczatku do konca.. krótko mówiac paranoja.. psu nie dzieje sie KOMPLETNIE ZADNA KRZYWDA ... a to ze jedna i druga strona popelnila pewne bledy w porozumiewaniu sie miedzy sobą to inna sprawa która tak naprawde nie dotyczy bezposrednio Tosi.
Nikt nikogo nie sciagal , a my zapieprzamy w kólko jesli chodzi o pomoc dla psów( inie tylko).. zapewniamy im fachowa opieke weterynayjna kontrole domów do których trafiają i staramy sie dal nich jak najlepiej a ze ktos wpada w histerie to juz jego sprawa...
zaczyna mi to przypominac dyckusje narwanych małolat

Link to comment
Share on other sites

kochana juz ci mówie kim jestem.... koncze med.wet we wroclawiu, mieszkam na orląt lwowskich j we wro jesli o to Ci chodzi, pracuje z
TOZ-em, prowadze tymczas, i Naa znam od dziecka... a duchem jestem moze dlatego ze rzadko pisze na watkach gdzie nie wyaadaptowuje akurat psa który jest na dogo... a o tej sprawie mam troche pojecia... i nie powołuj sie na moje znajomosci z Naa bo akurat mam kilka kompetencji zeby oceniac czy dom stały jest odpowiedni czy nie dla danego psa... bo dom widzialam i ocenialam

Link to comment
Share on other sites

aha no i jeszcze jedno... wiem ze nie tylko my zapieprzamy ale wyadoptowujemy bardzo duzo psów z powodzeniem do dobrych domów i mamy w tym spore doswiadczenie...jak masz zastrzezenia.. prosze bardzo.. zawsze mozesz przyjsc i sprawdzic bo widze ze jestes z wrocławia wiec nie czuj sie super elokwentna tylko wirtualnie...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='agaibodzio']witam.
próbowałam wcześniej napisać ale mam problem z komputerem więc korzystam dzisiaj z brata komp.
pojechaliśmy w sobotę w trójkę do Wrocławia: Klaudia, Michał i ja. atmosfera w samochodzie od początku bardzo napięta - tak jak wspominała Klaudia. ja za wszelką cenę chciałam na własne oczy zobaczyć w jakim stanie jest Tosia i poznać jej obecnych opiekunów - sama byłam bardzo zdenerwowana i martwiłam się o Tosię.
na miejsce dojechaliśmy przed czasem i zastanawialiśmy się: otworzą albo nie?, pozwolą zobaczyć Tosię?, pogłaskać ją?, jak będą się zachowywać?
drzwi otworzyła P.Kasia i zaprosiła nas do mieszkania - ich pokoik nie był szczególnie przygotowany na nasz przyjazd a w środku czekał P.Grzegorz i Tosia. spokojnie się z nami przywitał a Tosia wesoło merdała ogonkiem i szczekała. wylizała mi całą twarz a ja ją wypieściłam i wycałowałam. muszę napisać, że zrobił się z niej mały grubasek:lol:. była naprawdę zadowolona!
P.Kasia i P.Grzegorz spokojnie przyglądali się tym powitaniom i chyba z obawą i smutkiem. zaczęła się rozmowa: na początku poruszona została sprawa poprzedniego spotkania a jednak na ten temat wszyscy rozmawiali spokojnie i skończyło się przeprosinami, co mnie bardzo zaskoczyło bo miałam inne wyobrażenie...
Klaudia zaczęła wypytywać o wiele rzeczy związanych z opieką nad Tosią a ja jej wtórowałam. spoglądałyśmy na siebie i chyba obie nie wiedziałyśmy co o tym wszystkim myśleć?...
powiedziano nam, że Tosia dużo czasu spędza z mamą P.Grzegorza, która "skutecznie" ją dokarmia i bardzo zależy im na tym, żeby zatrzymać u siebie psinkę. P.Kasia powtarzała, że Tosia jest wyjątkowa i bardzo się do niej przywiązali, opowiadała czym ją karmią i że zamierzają ją wysterylizować. gdy bawiłam się z Tosią ona wolała podawać zabawkę P.Kasi i też obok Niej się kładła i czekała na mizianie. ja poszłam w odstawkę... było mi trochę smutno ale z drugiej strony to chyba dobrze, że tak reagowała? przecież zależało nam na dobru Tosi a nie naszym...
P.Kasia podpisała więc dokument, że Tosia zostaje pod jej opieką i obiecała wysyłać zdjęcia Tosi i utrzymywać kontakt tel. tłumaczyliśmy też im, jak wiele osób zaangażowanych było w poszukiwania domu dla takiej małej psinki i dlatego tak ważny jest stały kontakt z opiekunami Tosi bo wszyscy czekają na jakiekolwiek wieści o niej. obiecali przeczytać wątek Tosi i mam nadzieję, że wtedy zrozumieją jakie to ważne dla wszystkich dogomaniaków. zaprosili też nas do siebie po urodzeniu mojego bobasa.
pożegnaliśmy się i choć z ciężkim sercem, że wychodzimy bez Tosi, to jednak spokojni pojechaliśmy dalej.
teraz możecie sami ocenić - to tylko mój punkt widzenia tej sprawy. nie jest ona dla mnie zamknięta bo zostawiłam i tak swój adres i telefon - tak na wszelki wypadek. będę co jakiś czas dzwonić i dowiadywać się o Małą a poinformowałam też, że w razie potrzeby Tosia zawsze znajdzie u mnie miejsce.
nie zawsze dobre jest to, czego my chcemy (naszym zdaniem) dla innych , tylko to, czego inni chcą dla siebie.[/quote]
kamień z serca - uspokoiło mnie to co przeczytałam.

Link to comment
Share on other sites

witam.
próbowałam wcześniej napisać ale mam problem z komputerem więc korzystam dzisiaj z brata komp.
pojechaliśmy w sobotę w trójkę do Wrocławia: Klaudia, Michał i ja. atmosfera w samochodzie od początku bardzo napięta - tak jak wspominała Klaudia. ja za wszelką cenę chciałam na własne oczy zobaczyć w jakim stanie jest Tosia i poznać jej obecnych opiekunów - sama byłam bardzo zdenerwowana i martwiłam się o Tosię.
na miejsce dojechaliśmy przed czasem i zastanawialiśmy się: otworzą albo nie?, pozwolą zobaczyć Tosię?, pogłaskać ją?, jak będą się zachowywać?
drzwi otworzyła P.Kasia i zaprosiła nas do mieszkania - ich pokoik nie był szczególnie przygotowany na nasz przyjazd a w środku czekał P.Grzegorz i Tosia. spokojnie się z nami przywitał a Tosia wesoło merdała ogonkiem i szczekała. wylizała mi całą twarz a ja ją wypieściłam i wycałowałam. muszę napisać, że zrobił się z niej mały grubasek:lol:. była naprawdę zadowolona!
P.Kasia i P.Grzegorz spokojnie przyglądali się tym powitaniom i chyba z obawą i smutkiem. zaczęła się rozmowa: na początku poruszona została sprawa poprzedniego spotkania a jednak na ten temat wszyscy rozmawiali spokojnie i skończyło się przeprosinami, co mnie bardzo zaskoczyło bo miałam inne wyobrażenie...
Klaudia zaczęła wypytywać o wiele rzeczy związanych z opieką nad Tosią a ja jej wtórowałam. spoglądałyśmy na siebie i chyba obie nie wiedziałyśmy co o tym wszystkim myśleć?...
powiedziano nam, że Tosia dużo czasu spędza z mamą P.Grzegorza, która "skutecznie" ją dokarmia i bardzo zależy im na tym, żeby zatrzymać u siebie psinkę. P.Kasia powtarzała, że Tosia jest wyjątkowa i bardzo się do niej przywiązali, opowiadała czym ją karmią i że zamierzają ją wysterylizować. gdy bawiłam się z Tosią ona wolała podawać zabawkę P.Kasi i też obok Niej się kładła i czekała na mizianie. ja poszłam w odstawkę... było mi trochę smutno ale z drugiej strony to chyba dobrze, że tak reagowała? przecież zależało nam na dobru Tosi a nie naszym...
P.Kasia podpisała więc dokument, że Tosia zostaje pod jej opieką i obiecała wysyłać zdjęcia Tosi i utrzymywać kontakt tel. tłumaczyliśmy też im, jak wiele osób zaangażowanych było w poszukiwania domu dla takiej małej psinki i dlatego tak ważny jest stały kontakt z opiekunami Tosi bo wszyscy czekają na jakiekolwiek wieści o niej. obiecali przeczytać wątek Tosi i mam nadzieję, że wtedy zrozumieją jakie to ważne dla wszystkich dogomaniaków. zaprosili też nas do siebie po urodzeniu mojego bobasa.
pożegnaliśmy się i choć z ciężkim sercem, że wychodzimy bez Tosi, to jednak spokojni pojechaliśmy dalej.
teraz możecie sami ocenić - to tylko mój punkt widzenia tej sprawy. nie jest ona dla mnie zamknięta bo zostawiłam i tak swój adres i telefon - tak na wszelki wypadek. będę co jakiś czas dzwonić i dowiadywać się o Małą a poinformowałam też, że w razie potrzeby Tosia zawsze znajdzie u mnie miejsce.
nie zawsze dobre jest to, czego my chcemy (naszym zdaniem) dla innych , tylko to, czego inni chcą dla siebie.

Link to comment
Share on other sites

[I]Goniu.[/I]
[I]Rozmawiając z Nimi pytałam o 1000 spraw. Z ich rozmowy wywnioskowałam,że zwyczajnie nie wiedzieli 'o co kaman' ![/I]
[I]Jak najbardziej bronili Naa, jednak przyznali, że wielu rzeczy nie wiedzieli.[/I]
[I]Dlatego byli zbulwersowani, ponieważ myśleli, że te telefony wykonywane przez nas są najzwyczajnie złośliwe...[/I]
[I]Powiedzieli,że nie wiedzieli o jakichkolwiek wizytach poadopcyjnych, telefonach itd... itp...[/I]
[I]Zapytani o sterylkę powiedzieli, że 'chcieliby' - odpowiedziałam więc, że to jeden z warunków...[/I]
[I]Powiedzieli zaraz,że Naa wspominała, że lepiej, żeby Tosie wysterylizować.[/I]
[I]Zachowywali się zwyczajnie... Nie 'wchodzili nam w d*pę...'
Zresztą wypowiedź Agnieszki myślę,że jest przejrzysta i jest w niej wszystko jasno i wyraźnie opisane.[/I]

Link to comment
Share on other sites

Tak, to prawda - opowiadałam im razem z Krzyśkiem o jego suni i cystach, jakie znaleźliśmy na jej jajnikach (za rok miałaby ropomacicze jak nic).
Kasia była przekonana, że będzie kontaktowała się jedynie ze mną, ja początkowo zresztą miałam podobną wizję i taką przedstawiłam.
Cieszę się, że te niedomówienia zostały rozwiązane.

Dziękuję dziewczynom za to, że dały Kasi drugą szansę - okazało się, że warto było.
Dziękuję Ci, Aga, za dużo ciepła i mądrych słów, dzięki którym dodałaś mi otuchy i pozytywnego nastawienia. Ja ze swojej strony również zapraszam Was, wraz z bobasem, do Wrocławia!

Link to comment
Share on other sites

z łezką w oku czytam i bardzo się cieszę z takiego obrotu sprawy. a to wszystko dzięki Wam cudowne cioteczki i wujcie! z Tosią jeszcze długo, długo będę w kontakcie - warto mieć kogoś we Wrocławiu:lol:!
no a całą machinę w dobrą stronę pchnęła Klaudia!!! wielkie dzięki Kochana - nie znam drugiej takiej osoby!:modla::modla::modla::modla::modla::modla::modla::modla::modla::B-fly::B-fly:
Oj Michał, Ty to masz taaaaaaaaakie szczęście i nasze bezdomne biedaczki z okolicy też, bo Klaudia żadnego nie zostawi w potrzebie:Cool!:.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='agaibodzio']z łezką w oku czytam i bardzo się cieszę z takiego obrotu sprawy. a to wszystko dzięki Wam cudowne cioteczki i wujcie! z Tosią jeszcze długo, długo będę w kontakcie - warto mieć kogoś we Wrocławiu:lol:!
no a całą machinę w dobrą stronę pchnęła Klaudia!!! wielkie dzięki Kochana - nie znam drugiej takiej osoby!:modla::modla::modla::modla::modla::modla::modla::modla::modla::B-fly::B-fly:
Oj Michał, Ty to masz taaaaaaaaakie szczęście i nasze bezdomne biedaczki z okolicy też, bo Klaudia żadnego nie zostawi w potrzebie:Cool!:.[/quote]
no to może czas przenieść wątek do szczęśliwie zakończonych adopcji....

Link to comment
Share on other sites

[quote name='punaninani']Witam wszystkich na forum. Z tej strony Grzesiek, również Pan Tośki. Suczka od początku miała się u nas dobrze i dalej ma się jak najlepiej. Po drodze trochę było nieprzyjemności ( no i ostrych postów od niektórych...), ale wszystko jest już dobrze. Dzisiaj na 5 minut wyszedłem z domu i po moim powrocie bardzo się zdziwiłem ponieważ Tośka urodziła szczeniaczka - ani ja i najbliższe otoczenie nie podejrzewało ze ona jest w ciąży :D przecież mamy ja tak krótko, nawet weterynarz nie zauważył podczas szczepienia (zapewniam ze to dobry lekarz ;) ).Tośka ostatnio przytyła, ale nie wyglądało to na ciążę. W tej chwili jest jeden szczeniaczek (czarny z długim ogonem), co dalej? najbliższe godziny pokażą, Umieszczę pozniej jakieś fotki. Pozdrawiam[/quote]

Ooo, kurcze:crazyeye:
Tego to nie spodziewał się nikt:crazyeye:
Grzesiu, moja babcia już w grudniu mówiła mi, że na wiosnę chciałaby szczeniaczka, także gdybyście szukali domku dla niego, to możliwe, że by się znalazł.

Link to comment
Share on other sites

Witam wszystkich na forum. Z tej strony Grzesiek, również Pan Tośki. Suczka od początku miała się u nas dobrze i dalej ma się jak najlepiej. Po drodze trochę było nieprzyjemności ( no i ostrych postów od niektórych...), ale wszystko jest już dobrze. Dzisiaj na 5 minut wyszedłem z domu i po moim powrocie bardzo się zdziwiłem ponieważ Tośka urodziła szczeniaczka - ani ja i najbliższe otoczenie nie podejrzewało ze ona jest w ciąży :D przecież mamy ja tak krótko, nawet weterynarz nie zauważył podczas szczepienia (zapewniam ze to dobry lekarz ;) ).Tośka ostatnio przytyła, ale nie wyglądało to na ciążę. W tej chwili jest jeden szczeniaczek (czarny z długim ogonem), co dalej? najbliższe godziny pokażą, Umieszczę pozniej jakieś fotki. Pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

o cholera!:crazyeye::crazyeye::crazyeye:
przecież to ja jestem w ciąży! termin mam na jutro więc się zgrałyśmy??? ciężarna przeciąga ciężarną?
To prawda że nikt nie przypuszczał, że Maleńka może być w ciąży:-o!
czekam na dalsze wieści. jak tylko będę mogła - pomogę.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='elfikXL']a to sie Kasia pewnie ucieszy?:diabloti:

przypominam,ze szczeniaczków moze byc więcej
ale to wam pewnie Naa juz wyjasniła?[/quote]

elfikXL, owszem, potencjalnie mogłoby, poród u psa trwa przeciętnie 3-4 h, już są 2 szczeniaki, Grzesiu donosi, że będzie chyba 3:diabloti:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='agaibodzio']o cholera!:crazyeye::crazyeye::crazyeye:
przecież to ja jestem w ciąży! termin mam na jutro więc się zgrałyśmy??? ciężarna przeciąga ciężarną?
To prawda że nikt nie przypuszczał, że Maleńka może być w ciąży:-o!
czekam na dalsze wieści. jak tylko będę mogła - pomogę.[/quote]
To będą 2 szczęśliwe mamusie:evil_lol:
p.s. Kasia zaskoczona totalnie, nie może uwierzyć, tak jak i ja!

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...